To moja pierwsza ocena i zdaję sobię sprawę, że szału nie ma, będę się jednak starała poprawić.
Okładka 5/5
No cóż, zapowiada się ciekawie. Legenda dnia i nocy - Twój blog od razu przyciągnął moją uwagę swoim tajemniczym adresem. Cóż on może oznaczać? Legenda kojarzy mi się z czymś fantastycznym, a jednocześnie częściowo prawdziwym. Dzień i noc - dwa nierozłączne bieguny, niepodważalne prawa natury... Przez chwilę pomyślałam, że blog będzie przedstawiał „zwykłą” historię „zwykłego” bohatera, którego życie zostanie naruszone poprzez coś, co nie powinno się wydarzyć w świecie przedstawionym. Zwykła codzienność zniknie, okaże się, że wokół niego dzieje się więcej niż by przypuszczał. Ciekawe czy moje przypuszczenie sprawdzi się chociaż w dziesięciu procentach.
Napis na belce również pobudza moją wyobraźnię. Bogowie są szaleni. Cóż za kontrowersyjne stwierdzenie! Sądzę jednak, że nie bezpodstawne, prawda? Zastanawia mnie jeszcze jeden fakt: bogowie, czyli liczba mnoga. Czyżbym miała do czynienia z bohaterem, będącym politeistą? No nic, zaraz wszystkiego się dowiemy.
Grafika 8/10
Kiedy weszłam na Twojego bloga, powitał mnie róż i brąz. Przyjemne połączenie, nie męczy oka. Nie potrafiłam się jednak na tym dłużej skupić, gdyż moją uwagę nieustępliwie przyciągał nagłówek. Piękna dziewczyna- ma lekko skośne oczy i długie, czarne włosy. Czyżbym miała do czynienia z Azjatką? To opowiadanie fantasy, więc równie dobrze bohaterem może być przedstawiciel całkowicie nowej rasy, ale takie było moje pierwsze wrażenie. Za nią, w tle, widzę jakąś świątynię. Możliwe, że tam lud oddaje cześć szalonym bogom. Nie będę jednak dłużej spekulować, i tak niedługo wszystkiego się dowiem. Jest jeszcze jeden element szablonu o którym chcę wspomnieć: gałązka kwitnącej wiśni. Na pierwszy rzut oka wydaje się to być wskazówką co do miejsca akcji, a mam tu na myśli Japonię. Ja jednak obstawiam, że to zmyłka. Mam nadzieję, że się nie mylę, bo kraj ten nie wydaje mi się dobrym miejscem dla szalonych bogów. Według mnie za mało tam spontaniczności!
Kiedy przeanalizowałam już szablon, postanowiłam przyjrzeć się dokładniej ramkom i innym dodatkom. Tytuły ramek napisane są ozdobną czcionką, co bardzo mi się podoba. Nie ma przynajmniej monotonii. Co tam mamy? Ogłoszenia, Strony, Spis treści, Statystyka, Oficjalny Facebook, Subskrybenci - wszystko w porządku. Ani za dużo ani za mało. Mam jednak zastrzeżenie: pod Strony znajduje się link zatytułowany Ciekawsotki. Prowadzisz bloga od kilku miesięcy i nie zauważyłaś literówki? Radzę Ci to poprawić. A jeżeli nawet był to zamierzony efekt, to biorąc pod uwagę ilość błędów w rozdziałach (o czym napiszę za chwilę), wydaje się być kolejnym do kolekcji.
Ogólnie bardzo łatwo się poruszać po Twoim blogu, grafika również jest dopracowana i wywołuje u mnie pozytywne odczucia. Mam wrażenie, że miejsce akcji tego opowiadania, to jakiś sielankowy obrazek, ten róż działa tak kojąco. Oczywiście nie znaczy to, że będzie nudno.
Na koniec, by sprowadzić Cię Kryształowy Aniele na ziemię, mała uwaga: czy nie uważasz, że kolor linków odwiedzanych jest za jasny? Na twoim miejscu przyciemniłabym go, jest bardzo niewyraźny, a co za tym idzie- utrudnia odnalezienie danego rozdziału.
Treść 35/60
No a teraz pozwól, że zajmę się tekstem, bo tak się składa, że o grafice mam najmniej do powiedzenia.
1. Wybranka Bogów
W pierwszym rozdziale poznaję Hinatę i jej rodzinę. Dobry pomysł, nie wszystko jednak przypadło mi do gustu. Mam tu na myśli część drugą tego rozdziału. Zaczyna się coś dziać - bratu głównej bohaterki grozi śmierć. Rozumiem, że scena ta miała wywołać konkretne odczucia, jednakże gdybyś zastanowiła się choć trochę, zrozumiałabyś, że zwykły czytelnik nie poczuje ich ot tak. Znałam Hinatę tylko pół rozdziału, trudno mi było tak od razu oswoić się z jej tokiem myślenia i tym bardziej współczuć. Nie zdążyłam poczuć, że jest prawdziwa, nadal postrzegałam ją jako grę słów.
Pomysł, że Hinata miała przeczucie, że coś się wydarzy, również do mnie nie przemawiał. No tak, pierwszy rozdział - Wybranka Bogów. Nich sobie będzie tą wybranką, ale faworyzowanie jej już w pierwszym rozdziale i rozpływanie się nad jej urodą i dobrocią na pewno nie rokuje dobrze. Szczerze Ci powiem, że w pierwszym rozdziale nie darzyłam jej szczególną sympatią. I nie była to wina Hinaty, tylko narratora, który zdawał się być w niej zakochany.
Jakieś rady? Na twoim miejscu zastanowiłabym się grubo, czy umiejscowienie tej jakże emocjonującej sceny z Shiro i zrozpaczoną Hinatą jest odpowiednie. Chętniej poznałabym bardziej Hinatę, zanim porwałby mi ją wir problemów i akcja, która bądź co bądź w końcu nabierze tempa, spychając na drugi plan codzienne scenki i przemyślenia bohaterki.
2. Oczy Boga
Rozdział zaczął się z perspektywy Xanny, którą poznałam w poprzednim - pierwszym - rozdziale. Na początku darzysz mnie przemyśleniami dotyczącymi życia i światopoglądu przyjaciółki głównej bohaterki. One miałby sens i byłyby nawet ciekawe, gdyby nie to, że masz problemy ze składnią. Jak ktoś ma problemy ze składnią, to potem zdania mogą przedstawiać całkiem inny sens. O tym jednak napiszę późnej.
Xanna to niezła egoista i nie rozumiem, jak ktoś taki jak Hinata może się z nią przyjaźnić. Skromna, dobroduszna Hinata... myślę, że ona nie wie, czym jest prawdziwa przyjaźń.
Dalsza część jest dość wciągająca. Hinata bardzo pięknie się modli. W ogóle podoba mi się jej kryształowy charakter, odpycha mnie jednak fakt, że narrator ciągle przypomina o tym, jaka ona jest wspaniała. Ten nacisk z jego strony sprawia, że mam trudności z wyrobieniem sobie mojej własnej opinii na temat głównej bohaterki. Mimo wszystko Hinata zrobiła na mnie wrażenie, szczególnie jej reakcja na fakt, że modlitwa zostanie wysłuchana. Nie mam wątpliwości co do tego, że zostanie kapłanką, szczególnie po rozmowie w Xanną w rozdziale pierwszym.
Pojawia się Dragen. Czy czuje coś do Hinaty? Jest bardzo sympatyczną postacią, zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam, gdy został w rozdziale pierwszym wspomniany przez Xannę. Wydawał się być despotą.
- W tym sens. Kiedy tylko podrosłaś i wydoroślałaś, Dragen ubzdurał sobie, że zostaniesz jego żoną. - To zdanie zasugerowało mi, ze Dragen może być napastliwy, zaborczy. Widać jednak, że się pomyliłam.
3. Głos wojny.
Nie zamierzam jednakże tylko wytkać błędów. Istnieją też pochwały, czyż nie? Bardzo ładnie opisujesz co się dzieje - barwnie i bez pośpiechu. Nie szczędzisz szczegółów. Jest to duży plus.
Zapomniałam wcześniej wspomnieć o bracie Hinaty, więc zrobię to teraz: ciekawa postać, aczkolwiek wydaje się być dość dziecinny, jak na dwunastolatka. Fakt że żył w odizolowaniu i jest bardzo chorowity, nie czyni go chyba upośledzonym. Odniosłam jednak wrażenie, że Shiro jest bardzo strachliwy i uległy. Nie potrafi zaprotestować - jeżeli coś mu się nie podoba, można to było zauważyć tylko po tym, że albo Hinata widziała na jego twarzy obie te emocje albo Shiro milczał. Patrzył w okno, a w jego oczach pustka była większa niż w najgłębszej studni. - Apatyczność jego w tym rozdziale wywołuje u mnie niepokój.
Sądzę, że Hinata zostanie kapłanką. Jest to dość przewidywalne. Ciekawa jestem jednak, czy stworzysz jakąś komplikacje, która wywoła niepewność lub zakręci akcję.
4. Zaślubiny
Ten rozdział obejmuje generalnie trzy części. Awanturę rodzinną, rozmowę pożegnalną z Dragenem i przeżycia Hinaty, gdy złożyła śluby w świątyni. Strasznie schematycznie, wydaje mi się, że są to trzy oddzielne historie, niestety.
Awantura rodzinna wywołała u mnie emocje. Rozumiem, że ojciec w tym opowiadaniu to zimny drań. Wcześniej pisałaś, że po prostu ma trudności z okazywaniem uczuć i byłam skłonna w to uwierzyć. Teraz, gdy z takim wyrachowaniem stwierdził, że Shiro ma iść do wojska bo i tak umrze, a Hinata - chluba domu - ma zostać, zmieniłam zdanie. Narrator mnie oszukał!
Druga scena. Hinata spotkała Dragena. Ja nie wierzę, w jakim świecie żyje ta dziewczyna? Jak można nie zauważyć, że przyjaciel się w Tobie zakochał? Nic, czytam dalej. Hinata wyznaje, że nie odwzajemnia uczuć i po pożegnaniu ich drogi się rozchodzą. Przy okazji główna bohaterka raczy nas rozmyślaniami: (…) jęknęła przerażona. Mogła przysiąc, że jej przyjaciel jeszcze nigdy nie zionął aż takim gniewem. (no tak, pewnie nie spodziewał się, że będziesz aż tak oporna na jego słowa, Hinato) Uspokoił mnie jednak ten cytat: (…) — Shiro… musi żyć — w jej głosie nie było już dawnej pewności. Każde słowo Dragen raniło mocniej niż ostrze noża. Jego słowa miały ziarno prawdy. Czyli, Autorko, nie zrobiłaś z Hinaty całkiem bezmyślnej dziewczyny. Nie pisałabym tej uwagi, ale wcześniej główna bohaterka wydawała mi się bardziej rozgarnięta.
No i na deser zostawiłam scenę, gdy Hinata zostaje zaślubiona i poznaje współlokatorki. Tutaj nie mam zarzutów, podobało mi się. Czytałam z przyjemnością.
Generalnie wszystkie trzy sceny były w porządku, jednak brakowało mi tutaj synchronizacji. Zdawały się być wycięte z kontekstu. Myślę jednak, że to tylko w tym rozdziale. Pozostałe rozdziały, które czytałam, zdawały ślizgać się po osi czasu subtelnie i z wyczuciem.
5. Język Bogów.
Ach, widzę, że przechodzisz już do rzeczy. Pierwsza scena, to rozmowa bogini Akidy i Ducha Dębowego Lasu. Jest ciekawie, jest tajemniczo, ale zdradziłaś kto stoi za zesłaniem Akato na Ziemię, zanim ten został jeszcze zesłany. Zresztą, wszystko mi jedno. Nie orientuję się w ogóle w świecie bogów Twojego opowiadania, tym bardziej w ich prawach, więc z tej rozmowy nie wyciągnęłam żadnych pożytecznych informacji, poza tym, że Akida chciała, by Akato opuścił świat bogów. Rzekomo jest tam za długo. Obserwując jak powodzi się wiosce, której patronuje, przyznaję jej rację. Nareszcie ktoś się tym leniuchem zajął, pytanie tylko, czy miał dobre intencje...
Świetnie opisujesz. Życie codzienne Hinaty stoi przede mną otworem. Mam wgląd w to, jak wygląd jej otoczenie, jak się w nim czuje, co robi jako kapłanka i jak to wszystko interpretuje. Fragment ten był najprzyjemniejszy, jak dotąd.
No i w połowie rozdziału scena szczytowa. Nasza Wybranka bogów sprowadziła niechcący boga Akato. Jak spał! Element komiczny jest, aczkolwiek brakuje mi tutaj czegoś epickiego. Jakiejś namiastki, że to jest bóg, a nie zwykły chłystek. Co prawda, po niezbyt przyjemnej wymianie zdań i popisie dziewczęcych umiejętności uderzania kijem w bogów, Akato udowodnił, że jest bogiem, ale nie przekonało mnie to. Siedząc przed monitorem i popijając egzotyczną mieszkankę herbacianą (przy tak egzotycznym opowiadaniu to całkowita konieczność), czekałam na coś... i czekałam... i nie doczekałam się. Akato zachowuje się jak zwykły zaopatrzony w siebie chłopiec i nie czuję od niego żadnej aury boskości. Poczułam lekkie rozczarowanie, niedosyt. W końcu zielone oczy miał też Harry Potter, a w tej chwili wydawał mi się on bardziej bliski bycia bogiem niż sfrustrowany Akato.
O ile się nie mylę, to w tym rozdziale pierwszy raz padły słowa: Legenda dnia i nocy. Tylko raz. Spodziewała się, że skoro nadałaś ten tytuł, to o Legendzie będzie mowa dość często. Ale jeszcze dużo rozdziałów przede mną, może po prostu jeszcze nie nadszedł czas.
6. Czekająca podróż
Hinata w tym rozdziale zaskoczyła mnie całkowicie. Jej kryształowy charakter prysnął, jak bańka mydlana. Możliwe, że to przez to, że spotkała Akato. Głupia idiotka – nie czułam tego, że bóg Akato używał tak prostackich zwrotów. Skupmy się jednak na akcji.
Ogólnie rozdział ten obejmuje czas, kiedy główna bohaterka próbuje odesłać rozkapryszonego bożka. Hinata dzielnie się trzyma, jak na kogoś, kto poświęcił życie swojej wierze, a potem dowiedział się, że jego bóg reprezentuje niższy poziom kultury od przeciętnego człowieka.
Jak zauważyłaś, piszę ciągle o Hinacie, nie skupiając się na niczym poza tym. No cóż, bo nie mam na czym. Jedyne co dowiedziałam się od czasu, gdy Hinata została kapłanką, to to, że Dragen oświadczył się Xannie (ale zadziwiłaś mnie tą informacją; wydawało mi się, że jego zainteresowanie tą dziewczyną jest zerowe) i że w jej domu rodzinnym wszystko w porządku. Napisałaś coś tam o współlokatorkach, ale podeszłaś do tego tak obojętnie, jakby to nie miało żadnego znaczenia, w porównaniu do przeżyć Hinaty.
7. Tygrysi znak
Wiedziałam, że Hinata wyruszy w podróż z Akato. W końcu, myśląc logicznie, tak po prostu pożegnanie boga i opisywanie dalej zwykłego życia kapłanki byłoby bez sensu. Ciekawe, czy wzięłaś to pod uwagę, gdy próbowałaś stworzyć napięcie podczas sceny z tygrysem.
Darina zaskoczyła mnie, tak jak Hinata w poprzednim rozdziale. Najpierw pluła sarkazmem, a teraz pomaga Hinacie uciec z pałacu kapłanek. Gubię się w tym wszystkim. Nie trzymasz się ogólnego zarysu postaci. Hinata przeszła transformację, Darina też... nie wiem co o nich myśleć.
Scena z Shiro podobała mi się. Była taka wzruszająca. Jednakże nie pochwalałam pomysłu Hinaty, by wykraść jedzenie z domu. Przecież w pierwszym rozdziale pisałaś, że są biedni, w takim razie główna bohaterka mogłaby wykraść jedzenie chociażby z pola, byleby nie swoim ledwo wiążącym koniec z końcem rodzicom. Ten fragment nic nie ujmuje ani nie dodaje fabule, lecz zraził mnie do Hinaty.
8. Sekretny wachlarz
W tym rozdziale to żeś namieszała. Początek był w porządku, nie mam zamiaru się o niego czepiać, ale potem, w drugiej części, zaczęłam się gubić.
Pobyt razem z Wędrownymi Artystami wydawał mi się strasznie krótki, choć minęło kilka dni. Opisałaś go, fakt, ale miałam wrażenie, że gdy to robiłaś, śpieszyłaś się, chcąc pisać o czymś innym. Może myślałaś już o spotkaniu z Takerą? Nie wiem, ale czytając kolejne Twoje rozdziały, stwierdzam, że coraz bardziej śpieszysz się z akcją, tak, jakbyś chciała „odbębnić” tę część powieści i zająć jakąś przyjemniejszą.
Napisałam, że w drugiej części tego rozdziału namieszałaś. Istotnie. Najpierw Hinata znajduje trupa jakiegoś człowieka, który posiadał wiadomość od cesarza, a chwilę później ucieka przed wężem, który okazał się przydługim źdźbłem trawy. Normalnie zawiesiłam się podczas jej ucieczki! Byłam myślami przy martwym ciele i tajemniczym wachlarzu z wiadomością, a Hinata już ucieka przed nowym zagrożeniem. Nie przypadła mi do gustu za bardzo ta scena. Była ciut bez sensu i praktycznie nic nie wnosiła nowego. Ot tak, po prostu narobiła zamieszania.
Radziłbym Ci zastanowić się, czy nie powinnaś dać czytelnikowi czasu na zastanowienie się i przeanalizowanie sceny, a nie bezmyślnie już zaczynać następną. Ja naprawdę nie mam pojęcia po co była ta scena z wężem. W dodatku tak ją opisałaś, że zrozumiałam o co chodzi chwilę przed tym, jak Hinata wpadła na Akato. Nawiasem mówiąc Akato w tym rozdziale zachowuje się jak mięczak, a nie bóg. Coś tam pisałaś, że taki był zamierzony efekt, ale bóg to bóg. Jakoś nie czuję tej postaci.
I jeszcze jedna kwestia. Mam wrażenie, że Hinata dostała amnezji. Zapomniała już o swojej przeszłości, o przyjaciołach, o Dragenie? W ogóle nie piszesz nic na ten temat, a to jest ważne.
9. Czarna Bogini
Ostatni rozdział. Ostatni, która ja oceniam. W zasadzie obejmuje jedną dobę, podczas której Hinata i Akato dojechali do stolicy, no i potem ci strażnicy... ciekawie. Akato jak zwykle musiał po marudzić. Jakby się zastanowić, to nic o nim nie wiem. Myślę, że to istotne dla akcji, byś napisała o nim coś więcej. Zamiast kolejny raz pod rząd pisać, że z jego ust wyszło słowo głupia, idiotka, a najlepiej głupia idiotka, niech powie coś z sensem. Coś, co sprawi, że Czytelnik nie pożałuje, że Hinata go sprowadziła. Bo szczerze mówiąc ja wolałabym, by on sobie już siedział w tej swojej Krainie Bogów i nie był kulą u nogi akcji. Tak, z chęcią jeszcze raz poczytałabym ładny opis przeżyć Hinaty, jako kapłanki.
Ładnie opisałaś panoramę Gandy. O rety, ciągle chwalę cię za opisy! No ale trudno tego nie robić (napisze o nich osobno później).
Strażników nie będę komentować, nie mam zastrzeżeń. Nic dziwnego, że zamknęli Hinatę i Akato, w końcu pseudobóg wyróżniał się z tłumu niecodziennym typem urody, a jego prowokacyjne pyskówki były tak żałosne, że szczerze było mi żalWybranki bogów.
Teraz została tylko Takera. Bóg wśród ludzi? Chyba mam jakieś spaczone pojęcie, czym jest bóg, bo w Twoim opowiadaniu bogowie wydają się być zwykłymi ludźmi, tylko ładniejszymi i wzbudzającymi grozę. Na koniec tylko wspomnę, że rozbawił mnie opis wyglądu Takery. Napisałaś, że miała kolor skóry „mleczna czekolada” i rude włosy (cha cha cha). Dalszy ciąg opisu rozśmieszył mnie jeszcze bardziej: Hinata od razu pomyślała, że nigdy w życiu nie spotkała kogoś tak urodziwego, nawet Akato nie mógł się z nią równać. Jak dla mnie ona wcale nie jest ładna, tym bardziej nie ma co porównywać jej do platynowłosego i limonkowookiego Akato. No ale o gustach się nie dyskutuje.
Fabuła/wątki 5/10
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego dałam Ci dokładnie połowę punktów. Może od razu rozwieję Twoje możliwości, dobrze? Pięć punktów otrzymałaś za fabułę. Jest ciekawa i gdybyś tylko przyłożyła się do tego co piszesz, wyszłaby perełka. A za wątki masz punktów zero. Dlaczego? Bo jest tylko jeden wątek. Hinata, Hinata, Hinata... Wszędzie jej pełno.
Kiedy zaczęłaś pisać, stworzyłaś generalnie trzy podstawowe wątki: rodzinny, miłosny i ten główny, Hinata jako Wybranka bogów. Odkąd Hinata została kapłanką, wypowiadałaś się na temat Dragena i rodziny Hinaty tak rzadko, że z bólem serca stwierdziłam, że z trzech wątków został jeden. Potem, po rozdziale Zaślubiny, stworzyłaś jeszcze wątek Dariny, ale szybko go porzuciłaś. Szkoda, bo akurat wolałam czytać o Darinie niż Akato.
Rozwinięcie akcji 4/6
Rozwijasz akcję trochę chaotycznie, w niektórych przypadkach wolałabym, żebyś się zatrzymała, na przykład podczas podróży do Gandy. Zajęło im to sporo czasu, a mam wrażenie, że poszło jak z bicza strzelił! Po prostu streściłaś, a nie opisałaś co się działo.
Zdziwiło mnie też to, że w pierwszych rozdziałach tak bardzo przyłożyłaś się do opisania otoczenia i zwyczajów mieszkańców Selo Sakary, a później, gdy akcja zaczęła przyspieszać, pojawiało się coraz więcej dialogów. Napisałaś, że nie zamierzasz pisać opisów tam, gdzie ich nie potrzeba. A ja właśnie sądzę, że opisy w Twoim opowiadaniu są bardzo potrzebne. W końcu one nadają tempa opowiadaniu, szczególnie takiemu w którym świat przedstawiony jest wymyślony.
Świat przedstawiony 8/10
Piszesz piękne opisy. Co prawda Twój tekst naszpikowany jest literówkami i różnorakiego rodzaju błędami innej maści, ale sens zdań mimo wszystko porusza me serce. Teraz pytanie: czy wykorzystałaś ten potencjał do opisania świata przedstawionego? Moja odpowiedź nie jest konkretna, gdyż w pierwszych rozdziałach wiedziałam co, jak, gdzie i kiedy, ale później robiło się coraz gorzej... Dialogi nigdy nie zastąpią dobrego opisu. Pamiętaj.
Twój świat jest unikatowy i niepowtarzalny. Wymyśliłaś go i jesteś prawdziwym bogiem tego wszechświata. To Ty decydujesz co jak wygląda i robi. To ty decydujesz jaką kto robi minę i czy jest ładny, jak płatek róży, czy brzydki, jak noc listopadowa. Mieć taką władzę, to naprawdę coś... Kiedy zaczynałam czytać to opowiadanie, próbowałam wyobrazić sobie Twój wszechświat i całkiem nieźle mi to wychodziło. Świątynia, Selo Sakara, Xanna, Pałac Kapłanek, Dragen, Świątynia, dom rodzinny Hinaty już gorzej... ale w gruncie rzeczy było w porządku. Lecz potem, a było to już wtedy, gdy zaczęłaś pisać pod rozdziałami komentarze od Autorki, coś się zmieniło. Wspominałaś, że już się nie możesz doczekać, kiedy pojawi się Akato, ale musisz pisać to co pisałaś, by fabuła miała ręce i nogi. Normalnie ręce opadają! Obcinasz opisy tego pięknego świata, by szybciej dojść do momentu pojawienia się Akato? Coraz mniej lubię tego gościa.
Mimo wszystko gratulacje. Masz smykałkę do opisywania, jednak czy do pisania o tym napiszę później.
Bohaterowie 6/10
Żeby było przejrzyściej, zastosuję schemat:
Hinata - główna bohaterka Twojego opowiadania. Nieskazitelnie dobra, piękna, sprytna i gotowa do poświęceń. Ach... ileż tych epitetów. Generalnie polubiłam Hinatę, ale tę z pierwszej części Twojego opowiadania - zanim poznała Akato. Nie wiem dlaczego tak postąpiłaś, ale później Hinata stała się taka mdła, bez charakteru. Jej wypowiedzi nie były już takie pełne troski i pasji, jej gesty nie były już tak pełne miłości. Za to rzucała się z kijem na nieznajomego! Gdyby ktoś powiedział mi o tym, powiedzmy, gdy byłam przy trzecim rozdziale, trudno by mi to było zaakceptować. Jednak gdy czytałam tę scenę, wiedziałam już jakie to z Hinaty ziółko.
Sama nie wiem czego oczekiwałam. Z jednej strony dziwiła mnie ta nieuzasadniona dobroć dziewczyny, szczególnie że narrator opisywał jej rówieśniczki, jako puste i goniące za dobrobytem (takie miałam wrażenie!). Z drugiej jednak nie podobało mi się późniejsze podejście do życia naszej Wybranki bogów. Sama raczej reprezentuję typ osobowości Hinaty sprzed przemiany i dziwi mnie to, że ludzie postrzegają takie zachowanie jako coś wyjątkowego. Mogłabyś szerzej opisywać jej wnętrze.
bóg Akato - rozumiem, że zaraz po Hinacie on jest najważniejszy? No to niech będzie drugi.
Nie przepadam za tą postacią i w moim mniemaniu pomysł, by bóg był taki słaby, jest lekkim niewypałem. Zastanawiałam się, co mogło kierować Twoim działaniem, gdy pisałaś o nim tak, a nie inaczej. Doszłam do wniosku, że chciałaś po prostu ukazać, że doskonałość nie jest czymś stałym i to, co za doskonałe postrzegamy, zależy tylko od nas. Wskazuje też na to cytat, który napisałaś, że jest myślą przewodnią opowiadania: Kwiat nie zawsze jaśnieje pięknem o którym śniliśmy nocami. Lecz pielęgnowany w naszych dłoniach może piękno zyskać. Pięknie i tajemniczo. Ale z Akato to na prawdę przesadziłaś.
Rodzina Hinaty - najbardziej wiarygodnym jej członkiem jest ojciec. Co prawda jego charakter nie przypadł mi do gustu, ale w opowiadaniach jest tak, że są tacy, których lubimy i nie lubimy, więc może nawet i lepiej, że jest ktoś, kto wzbudza we mnie te gorsze odczucia. Uczy przynajmniej tolerancji. Co do matki... nie mam na jej temat nic do powiedzenia. Stworzyłaś ją bez żadnych konkretnych cech. I Shiro: pisałaś już o nim wcześniej, więc nie będę się powtarzać. Dodam jednak coś, co mi przyszło niedawno do głowy: napisałaś, że Shiro jest przystojny, a później, że ma wzrost ośmiolatka. Jakoś to do mnie nie trafiło, by chłopca o posturze ośmiolatka nazywać „przystojnym”. Co najwyżej urodziwym. Bo wiesz, mali chłopcy mają to do siebie, że są ładni, a nie przystojni. Przynajmniej ja tak myślę.
Xanna - mam wrażenie, że próżną i pewną siebie Xannę stworzyłaś po to, by podkreślić delikatność i nieskazitelność Hinaty. I zapewne tak jest, szkoda tylko, że stawiałaś ją tylko w tym świetle. Pisałaś o niej w drugiem rozdziale szerzej, ale i tak to nie było to, czego oczekiwałam. Każdy ma jakieś dobre strony, nawet jeśli na pozór niewidoczne. Myślę, że Xanna jest tego dobrym przykładem.
Dragen - wydaje mi się sympatyczny, aczkolwiek nadal jest zamkniętą księgą. Nie wiem o nim nic pewnego.
Darina - polubiłam ją za przygadywanie Hinacie. Nie lubię agresji, ale wiem, że dziewczyna ta nie miała zamiaru jej skrzywdzić, tylko skłonić do myślenia. Zaczęłaś coś tam pisać o niej głębiej i już miałam nadzieję, że stworzysz nowy wątek, ale nie. Widocznie opisywanie, jak Akato po raz enty obraża Hinatę, było ciekawsze...
Dialogi/narracja 4/10
Masz z tym lekkie problemy. Zdaje się, że nie znasz zasad pisania dialogów. Oto one. Mam nadzieję, że z nich skorzystasz. Tymczasem powiem jeszcze dodatkowo, że sposób wypowiadania się danej postaci powinien być dla niej charakterystyczny. Tutaj miałam dylemat, ponieważ u niektórych postaci zastosowałaś tę zasadę, u innych natomiast nie. Hinata na przykład na początku opowiadania wypowiadała się dość górnolotnie, a jej słowa brzmiały czasem wręcz jak muzyka (po przemianie Hinata straciła tę właściwość i sposób jej wypowiadania się nie wyróżniał ją z tłumu), jednak na przykład jej matka nie miała żadnego charakterystycznego zachowania. Właśnie o tym teraz mówię.
Narracja jest nawet w porządku. Piszesz bardzo szczegółowo. Chociażby ten przykład: (...) posłała jej badawcze spojrzenie i lekko się nachyliła. W tym czasie jej włosy zgrabnie zsunęły się po ramionach i końcówki zatańczyły w powietrzu. Mi się nawet podobało to, że tak bardzo zwracasz uwagę na mimikę i gesty, ale za to traciłaś na poprawności. Trochę to wszystko było chaotyczne, dlatego tak mało punktów. A szkoda, bo mogłoby być więcej.
Styl 2/4
Dam Ci teraz może parę rad na przyszłość, tak byś mogła podwyższyć swój poziom i ogładę w piśmie.
Lubię opowiadania przy których odpływam. I wiesz co? Przy Twoim czasami odpływałam, jednak Twój styl ciągnął mnie za włosy i wyciągał na brzeg szarej rzeczywistości. Generalnie ładnie piszesz, jednak Twoim utrapieniem, jak widzę, jest składnia, odmiana i wszelkiej maści literówki. Nawet nie wiesz, jak to mnie zrażało do czytania... Bram miasta strzegli strażnicy, który z powodu wojny dostali nowe polecenie (…). Jak już, to którzy. Albo: O dziwo po wnurzeniu nie było nawet śladu mokrości na jego ciele czy ubraniu, a jasne włosy nieznajomego od razu zaczęły powiewać na wietrze. Mokrości? Kryształowy Aniele, radzę Ci czytać rozdziały nawet dwa razy przed publikacją, bo widzę, że masz problemy z nazewnictwem.
Książka nie składa się tylko ze scen akcji. Oczywiście, każdy nowy akapit powinien coś znaczyć, a nie tylko wypełniać stronę, jednak gdyby życie bohatera było nieustającą walką, odpychałoby to potencjalnych czytelników. Zdaje się, ze Ty to wiesz, wskazuje na to Twój styl pisania. Co prawda pisanie o rzeczach zwykłych wychodzi Ci z różnym skutkiem, ale samo „chcenie” to już połowa sukcesu. Także dobrze Ci radzę: staraj się dużo pisać o codziennych rzeczach, np. zmywaniu naczyń. Bohater staje się wtedy bardziej rzeczywisty.
Jeśli chcesz, by opowiadanie tchnęło magią, używaj magicznych słów. Nie bój się zwrotów typu: porażający, niesamowity, doskonały, nieskazitelny, epicki... To właśnie abstrakcję pobudzają wyobraźnię. Zaznaczam jednak, że trzeba być ostrożnym. Słowa to kapryśna forma przekazu, dlatego przegięcie w którąkolwiek stronę przeszkadza w odbiorze. Radzę Ci także zwrócić uwagę na to, jakie słowa stawiasz obok siebie. Niektóre się nie lubią, np. Hinata złapała Akato za bark i wyłoniła się przed oczy mężczyzn. Wyłonić się przed czyjeś oczy? Pierwszy raz napotkałam taki zwrot.
Oryginalność 10/10
Tutaj akurat nie mam Tobie nic do zarzucenia. Pomysł zdaje się być Twój i to w całości. Co prawda mam parę zastrzeżeń dotyczących ogólnej realizacji tego pomysłu, ale jeżeli już jesteś taka uparta (mam na myśli teraz kwestię Akato), to niech już tak będzie.
Ogólnie nigdy nie spotkałam się z tego typu blogiem, nie czytałam też nigdy tego rodzaju opowiadania. Czyli gratulacje, Twoja historia zostanie w mojej pamięci na długo.
Poprawność 5/20
Leży i kwiczy. Już dawno nie spotkałam bloga w którym były błędy typu „wieża” przez „rz”. Mam także dwie uwagi: kiedy używamy słowa „Bóg”, mamy na myśli Boga Stwórcę (religia rzymskokatolicka). Myślę, że pisanie dużej litery, gdy używasz słowa „bóg”w odniesieniu do chociażby Akato, jest błędem. I uwaga numer dwa: słowo „fantasy” pisze się przez „s” a nie „z”.
Starałam wyłapać wszelkie niedociągnięcia, jednak jestem chora i każdy ma pewną granicę wytrzymałości. Dodatkowo, gdy sprawdzałam Twój tekst, miałam lekką gorączkę, wybacz więc, jeśli okazało się, że wytknęłam Ci coś, co jest poprawne. Nie chciałam jednak czekać z oceną aż wyzdrowieję.
1. Wybranka Bogów. Część 1
Istnieje taki świat, gdzie bogowie żyją wśród ludzi. Przechadzają się po ziemskim padole, żyjąc w luksusie, patronując wioskom, sprawom
Dobry Umaro nie chciał takiego świata, więc stworzył pięciu najsilniejszych bogów, w tym walecznego Akato, i polecił im, aby zaprowadzili na ziemi pokój oraz na wieki stali na straży harmonii. Po wielu dniach walk i negocjacji bogowie i Ludzie odrodzili się w jedności zgody, a ci, którzy przez cały czas podburzali ludy, zostali ukarani i szybko odłączyli się od innych, aby żyć w kotlinie Bantry, gdzie tkwią po dziś dzień, czekając na nowy konflikt.
Bogowie, wraz z ludźmi, zasiedli w cesarskim parlamencie, gdzie sprawują rządy nad państwem Ghara i wspólnie podejmują najważniejsze decyzje. Wielu bogów powróciło do niebiańskiej krainy, wielu wciąż bytuje na Ziemi, najważniejsze jednak, że pokój trwa.
Każda wioska, każde miasto otrzymało swojego patrona, boga, który śle im błogosławieństwo i spokojne życie w zamian za cześć i wierność.
(...) Ludzie na próżno składają dary swemu bogu, prosząc go o opiekę nad nimi. Akato nigdy się nie zjawił, a ze złym losem muszą walczyć sami...
(…) Słońce grzało od rana, na błękitnym niebie nie było widać nawet jednej chmury, a delikatny wiatr odpędzał żar, przynosząc ulgę ludzkiej skórze.
Nie było ładniejszej dziewczyny od Hinaty i było to wiadome już od dnia jej pierwszych urodzin, które były szczególne. Ponoć tamtego (bez przecinka) pamiętnego dnia jedna z pięciu (bez przecinka) boskich gwiazd jaśniała szczególnym światłem i była tak niezwykła, że nie było (powtórzenie) człowieka, który zignorowałby taki znak.
Hinata była piękna, a piękno było darem boga (bez przecinka) Umaro. (...)
Hinata miała skórę tak czystą i delikatna, jak z marmur. Usta pełne, skropione barwą bladego różu, oczy duże o ciemnej barwie, znacznie większe i ładniejsze od typowych (bez przecinka) skośnych, z jakimi urodziła się większość ich ludności. (...)
Była to jednak zdrowa zazdrość. Nikt nie życzył dziewczynie ani śmierci ani nieszczęść.
A szczęście
wypełniało
dobre serce ich pupilki. (...)
Starych (bez przecinka)
i młodych, wysokich i niskich, dzieci
i dorosłych. Z każdym zamieniła chociażby słowo, interesowała
się ich sprawami, nie omieszkała pomóc,
kiedy trzeba i zawsze miała czułe gesty. (...)
Wszędzie było jej pełno, czasami potykała się o własne nogi,
czy przewracała kosze owoców, ale
wszystko jej przebaczano.(...)
Aby
dotrzeć do wioski,
Hinata każdego dnia musiała pokonywać strome wzniesienia, kiedy to koniecznym było pchanie roweru pod górę. (…) Górskie
powietrze było świeże i hartowało płuca, poza
tym potem miała niezłą zabawę, gdy
rozpędzała się ze szczytu w dół i krzyczała radośnie,
z wiatrem we włosach,
do momentu aż znowu nie napotykała pagórka.
(…) Uwielbiała rwące
strumienie,
wypływające ze skał i otwarte pola obsiane kwieciem.
Najpiękniej jednak było
wtedy, gdy
z pomiędzy gór wyłaniała się jej wioska. Selo Sakara składała
się z małych, bambusowych domków, ułożonych blisko siebie i
ciasnych uliczek,
na których życie toczyło się ze spokojem, chociaż i z nie małym
trudem. Lubiła wtedy przystawać na wzniesieniu i patrzeć
na wioskę z tej wysokości. (...)
Wioskę opasała wstęgą
rzeka Maro, która dwa razy do roku wylewała
się
z brzegów
i
nawadniała równinne uprawy.
(...)Hinata ze
wzruszeniem patrzyła na zgarbionych rolników, którzy
pracowicie pochylali się nad każdą roślinką, dbając aby niczego
nie pominąć. (…) Ludzie kochali ziemię i nigdy nie narzekali na
bóle w kręgosłupie,
czy pęcherze na rękach.
Hinata widziała kobiety
uginające się pod
ciężarem wiader,
w których nosiły wodę z rzek i strumieni.
(…)
-
Och, Akato – westchnęła Hinata, składając ręce na piersiach –
Czemu nie wysłuchujesz naszych modlitw? – wzniosła oczy do nieba,
gdzie białe chmury nisko kłębiły
się nad jej głową.
Musiała zadowolić się
milczeniem,
i wsiadłszy z powrotem na rower, rozpędziła się do niebotycznych
prędkości, przemykając niczym burza między domami.
-
Witaj, Hinato, jak ci minął dzień?
-
Och, Hinato, jak znajdziesz wolną
chwilę, zapraszamy na czarkę zielonej
herbaty!
-
Hinato, moja córka czuje się już lepiej. Zioła, które jej
podałaś pomogły. Dziękuję.
-
Kochana Hinato, tak dawno się nie widziałyśmy. Odwiedź czasem
swoją (bez przecinka) starą
przyjaciółkę.
Niezliczona
ilość głosów wołała
ją od domostw. Ludzie witali ją serdecznie, mając nadzieję,
że przystanie i zamieni z nimi chociażby słowo.
(…) Dziewczyna z trudem
wyhamowała przez własnym domem i, nie
bacząc na rzucony w trawie rower, biegiem wpadła do środka. Dom
Hinaty nie słynął z
zamożności, ale jej rodzice cieszyli się dobrą opinią. Ojciec,
Jeng, był pracowitym i sumiennym
rolnikiem, zawsze skorym do
pomocy sąsiadom. Hamana zaś była
(powtórzenie) znana ze swych kwiatów i wachlarzy.
W
całej Selo Sakamarze nie było ogrodu tak pięknego i malowniczego,
jak wyjęty spod
ręki Hamany. (…) Wiosną ptaki lubiły wić w nich swe gniazda i
potem całymi dniami można
było usłyszeć w ogrodzie pisklęta,
nawołujące swą rodzicielkę.
(...)
Hinata od razu zabrała się do pracy
i wyjęła z szafek dębowe pałeczki, miski,i
talerze oraz
kubki.
(...) Najczęściej
robiła je z lnianego materiału, który
przymocowany był do drewnianych belek, które
(powtórzenie) po rozwinięciu napinały go tak, że był
sztywny jak struna. Materiał jednak wcześniej musiał być
ozdobiony koralikami i farbowanymi wzorami,
co Hamana uwielbiała robić najbardziej.
(...)
Materiał zawierał ręcznie malowany przez Hamanę rysunek,
przedstawiający seolskią dżunglę
i zwierzynę.
(...) W południe rolnicy
mieli dwugodzinną przerwę.
(...)
-
Wiesz, że przez to nie wybiorą cię, jako tą najpiękniejszą –
westchnęła matka ostrożnie.
-
W oczach Umaro wszystkie jesteśmy jednakowe.
– Hinata
wzruszyła ramionami i,
kiedy wszystko na stole było już gotowe, podeszła do okna,
aby wypatrywać ojca. Dzisiaj miał pracować na polu z synem, czyli
bratem Hinaty.
(nowy akapit) Shiro był ładnym, dwunastoletnim chłopcem, którego fascynował świat wzdłuż i wszerz. Kochał zwierzęta i brykanie na pastwiskach niczym młody jelonek. (połączenie akapitów) Hinata martwiła się o niego i wiedziała, że matka też. Chorował na płuca, przy wysokim wysiłku dostawał poważnych duszności, przez co nie mógł sobie pozwolić na to, co większość jego rówieśników. Z tegoż powodu był bardziej samotny niż inny chłopcy i chociaż nie dawał tego po sobie poznać, bardzo mu to ciążyło.
(...) Hinata martwiła się o to, bo chociaż jej braciszek był coraz przystojniejszy z każdym rokiem, nie przybywało mu popularności.
(nowy akapit) Shiro był ładnym, dwunastoletnim chłopcem, którego fascynował świat wzdłuż i wszerz. Kochał zwierzęta i brykanie na pastwiskach niczym młody jelonek. (połączenie akapitów) Hinata martwiła się o niego i wiedziała, że matka też. Chorował na płuca, przy wysokim wysiłku dostawał poważnych duszności, przez co nie mógł sobie pozwolić na to, co większość jego rówieśników. Z tegoż powodu był bardziej samotny niż inny chłopcy i chociaż nie dawał tego po sobie poznać, bardzo mu to ciążyło.
(...) Hinata martwiła się o to, bo chociaż jej braciszek był coraz przystojniejszy z każdym rokiem, nie przybywało mu popularności.
Dlaczego
nie wracają tak długo?, myślała
z przejęciem.
Część 2
Część 2
Ponieważ matka wciąż zajęta była pracą nad swoim wachlarzem, Hinata wyszła przed dom i skierowała całą swoją uwagę w kierunku drogi, prowadzącej ku polom uprawnym.
(…)
Łatwiej było akceptować jego problemy,
kiedy
był tylko dzieckiem i jego ograniczenia odnosiły się jedynie do
niemożliwości wspinania się po górach z rówieśnikami. Teraz,
kiedy musiał się usamodzielnić, jego choroba przysparzała
mu więcej utrapień. Hinata bała się, że jej brat nie poradzi
sobie zbyt dobrze z wyzwaniami,
jakie stawia przed nim życie. Dwunasty rok życia był etapem,
kiedy
dorastający chłopcy zaczynali interesować się płcią przeciwną
oraz starali się wyrobić sobie pozycję
prawdziwego mężczyzny. Hinata obawiała się, że nie wszyscy
przemilczą swoje zdanie
na temat jej brata.
Westchnąwszy ze
zmartwieniem,
nie zauważyła, że ktoś przyczaił się do niej od tyłu i zanim
krzyknęła, czyjeś ciało zwaliło się na nią z mocą.
-
Xanna? – krzyknęła, duszona
ciężarem koleżanki.
Miała też pokaźny biust, co działało na nich z
siłą rażenia
pioruna. Xanna chyba lubiła być adorowana, bo odkąd tylko
dojrzała, a jej walory uzewnętrzniły się, przeobraziła się z
małej, onieśmielonej dziewczynki,
w pewną siebie kobietę.
Lubiła podkreślać
swoją pozycje liderki urody, chociaż Hinata wyprzedzała ją w tym
względzie o całe mile.
ale
ona była kimś w rodzaju świętości, której nie można było
splamić nieszczytnymi myślami czy gestami.
Ona
jednak uważała się za swego rodzaju świętość, obok której nie
należy przejść obojętnie.
Z tegoż względu,
chociaż chłopcy oglądali się za ukradkiem
za Hinatą,
nie mieli odwagi jej urazić
żadnym
sprośnym komentarzem. (...) Była chętnym
obiektem
podrywów,
ale
i
tym samym przekreślała swoje szanse na dobre zamążpójście. Nikt
nie chciałby żony, którą dotykało wielu (bez
przecinka) innych
mężczyzn. (...)
Wsparła się na łokciach
i usiadła, otrzepując włosy
z trawy
trawę
z włosów.
(...)
-
Ach (bez
przecinka) tak,
zapomniałam – Xanna machnęła ręką, ale
a
jej twarz nabrała rumieńców – Prosiłam papę, żeby ściągnął
dla mnie najpiękniejszą sukienkę,
jaką można znaleźć w stolicy.
-
Wspaniale.
– Hinata uśmiechnęła się serdecznie. Ojciec jej przyjaciółki
był najbogatszym człowiekiem
w okolicy,
więc Xanna była zdecydowanie najlepiej ubrana
z dziewcząt. To również stanowiło
argument dla
było
powodem
jej wywyższania się względem
innych.
– Mnie na taką nie byłoby stać.
-
Nie przejmuj się. –
Xanna uściskała ją zaborczo, niemal pozbawiając oddechu –
Jesteś wszak najbardziej lubianą ze wszystkich (dziewczyn,
panienek itp.; brakuje określenia).
Stare kobiety wprost biją się o ciebie – rzekła z błyskiem w
oczach.
-
Masz rację,
to duże pocieszenie – przytaknęła Hinata.
-
Dragen był podwójnie zły, że nie wracałaś z nami.
– Xanna nagle zmieniła temat, a na jej
twarzy odmalował się znaczący uśmiech.
-
Co masz na myśli? – Hinata poczuła,
że wypowiedziane zdanie ma drugie dno.
-
Jesteś taka głupia pod pewnymi względami.
– Ręka
Xanny mocno trąciła ją w
ramię – Dragen wodzi za tobą
oczami.
-
No co ty!/...
– Dziewczyna
zarumieniła się, ale bynajmniej nie z zachwytu – To mój
przyjaciel. Znam go od dziecka.
-
W tym sęk.
Kiedy tylko podrosłaś i wydoroślałaś, Dragen ubzdurał sobie, że
zostaniesz jego żoną.
-
Nie prawda!
-
Prawda.
– Xanna uśmiechnęła się złośliwie.
– Zresztą,
to byłoby rozsądne wyjście. W końcu większość dzieciaków z
podwórka z czasem zawiera z sobą małżeństwa. Dragen i ty
jesteście nierozłączni. Nie patrz tak na mnie!
(...)
-
To go sobie weź – odparła Hinata ze
wzruszeniem ramion,
wzruszając ramionami.
– Ja nic do niego nie czuję.
-
Naprawdę? – Twarz
Xanny
nagle pojaśniała. – Nic (bez
przecinka) a nic? (...)
-
Co ty pleciesz? –
Teraz
Hinata roześmiała się z rozbawieniem. Czasami dziwiła się, że
Xanna potrafi powtarzać wszystko, jak papuga,
nie zważając na rzeczywistość. Hinata nigdy nie czuła się być
zdolna
do mieszkania
godna
mieszkać
w pałacu Kapłanek.
(...)Kogoś takiego, jak ty (bez przecinka) nasz Bóg musi wysłuchać. Może w końcu los uśmiechnie się do nas wszystkich i Akato ześle swoje łaski?
.
(...)Kogoś takiego, jak ty (bez przecinka) nasz Bóg musi wysłuchać. Może w końcu los uśmiechnie się do nas wszystkich i Akato ześle swoje łaski
(...)
Zresztą,
co mogłaby zrobić? W świątyni nudziła się,
jak nigdzie indziej. Życzyłaby sobie, aby Akato w końcu
zainteresował się ich
losem,
ale nie czuła się stworzona do tego, aby to właśnie do niej
należało
zmienianie
rzeczywistości proszenie
go o łaskę.
-
Los zsyłają nam Bogowie, jeżeli jesteś wybranką,
nic na to nie poradzisz (...) Już od dawna Dragen stał się dla
niej ideałem mężczyzny i chociaż nie
miała oporów do podłego zachowania,
jakoś nie miała
(powtórzenie) odwagi wkroczyć do
akcji bez pozwolenia Hinaty. Teraz,
kiedy owe pozwolenie zyskała, wolałaby,
żeby jej przyjaciółka usunęła się w cień. (...)
Wiedziałam!,
krzyknęła w duchu i podniosła się
zamaszyście z ziemi. Nieśli kogoś. Dobry Akato, tylko nie to!
Złapała się za gardło i pojęła, że wszyscy zmierzają do ich
domu. Shiro, nie,
tylko nie jej kochany Shiro. Łzy napłynęły do jej oczu. Dlaczego
jej przeczucia musiały się sprawdzać?
-
Mamo, mateczko! – krzyknęła,
wbiegając do domu.
– Coś się stało, niosą kogoś na noszach i wygląda na to, że
to nasz Shiro!
-
Nie może być. –
Hamana zerwała się z krzesła, nie zważając na swój wachlarz,
który zsunął się po jej nogach i spadł na ziemię
wraz z pędzlem, który dotknął materiału, tworząc na nim
brzydką, zieloną plamę. (...)
Ponieważ
ona sama nie miała siły nic powiedzieć, to Hinata przejęła jej
rolę. (...)
-
Papo. –
Hinata rzuciła mu się na szyję
i zapłakała.
– Jak to się mogło stać? Dlaczego na to pozwoliłeś?
-
Uspokój się – rzekł nieswoim głosem i odepchnął ją – Nie
mogłem cały czas na niego uważać, na polu trzeba pracować…
(...)
-
To nie może być prawdą! – Hinata ze zgroza pokręciła głową.–
Shiro ma takie słabe płuca, ten wypadek to gwóźdź do trumny.
(...)
Z
ust Hamany wyrwał się głośny jęk. Zgięła
się
w pół, jakby
zareagowała na
otrzymała
bolesny cios,
i upadła przy łóżku, gdzie położono jej syna. Akato, dlaczego
to spotkało mojego syna?,
w
myślach domagała się odpowiedzi, która miała nigdy nie nadejść.
Mężczyźni
jeszcze chwilę
stali przy chłopcu, patrząc na niego ze współczuciem.
-
Przykro nam,
Hamano – odezwał się zduszonym głosem– Przykro nam, że to
spotyka ciebie i naszą dobrą Hinatę.(...)
-
Dość! – wrzasnęła
– Nie
kłamcie!
Każdy
z was myśli teraz, że posyłanie Shiro na pole było błędem, bo
to taki słaby chłopiec! – przedrzeźniała ich, a z jej oczu
kapały łzy, które niemo uderzały
o
spadały
na
podłogę – Wiem, że macie go za słabeusza i że waszym zdaniem
śmierć byłaby dla niego lepsza.
-
Hinato,
to…
-
Idzie stąd! – Jej
głos przybrał na sile.–
Nie chcę was tu widzieć.
(…)
Hinata zatrzasnęła za nimi drzwi, słysząc jeszcze,
jak od dołu ojciec przeprasza za jej zachowanie. Wrzaski musiało
się słyszeć
pewnie było słychać
na cały dom. (...)
Potem
podniosła się szybko i sprawdziła,
jak czuje się jej brat. Jego czoło było
rozpalone,
mimo iż wpadł do lodowatej rzeki.(...)
W
przypadku,
gdy
dzieci było więcej,
to
finanse rodziców dyktowały warunki. (…)
Gdyby Shiro był zdrowy, najpewniej to on pozyskałby wykształcenie, synowie mieli w tej kwestii pierwszeństwo i Hinata nie miałaby nic przeciwko temu, żeby spędzać czas z matką, która uczyłaby ją, jak zadowalać w przyszłości swojego męża.
(...) Przecieżw
umyśle niczego mu nie brakowało
nie był upośledzony.
W wiosce było wielu pomyleńców o krzepkim ciele,
ale o
postradanych zmysłach. Tymczasem u jej Shiro było odwrotnie. Był
inteligentnym chłopcem, może nawet mądrzejszym od innych, ale za
to jego ciało było zbyt słabe,
aby się rozwijać.
Gdyby Shiro był zdrowy, najpewniej to on pozyskałby wykształcenie, synowie mieli w tej kwestii pierwszeństwo i Hinata nie miałaby nic przeciwko temu, żeby spędzać czas z matką, która uczyłaby ją, jak zadowalać w przyszłości swojego męża.
(...) Przecież
Kiedy
się urodził, nikt nie prorokował
miał
nadziei, że ten wątły noworodek
dożyje roku. Wszyscy byli wówczas wstrząśnięci wyglądem
chłopca, który był tak mały,
jak lalka i wcale nie płakał. (...)
-
Trzeba zaparzyć zioła – postanowiła, podnosząc się z ziemi –
Muszą uśmierzyć ból i wzmocnić go.
-
Wyślij ojca do świątyni – odezwała się nagle Hinata i
spojrzała na matkę stanowczo
– Niech się modli. Akato musi nas
wysłuchać. (...)
-
Nie martw się.
– Poczuła rękę
matki na ramieniu. –
Zadbam o niego. Idź się za niego modlić. Akato cię wysłucha.
-
Jesteś pewna? – Uniosła
ku niej swoją zapłakaną twarz.
- Boje się, że nie zechcę mnie wysłuchać.
-
Nie bluźnił – rzekła Hamana z trwogą – Proszę,
zrób to dla Shiro. Tylko Akato może nam go zwrócić.
-
Dobrze. –
Hinata podniosła się i spojrzawszy na matkę, opuściła pokój.
2. Oczy Boga. Część 1
2. Oczy Boga. Część 1
(...)
Dlatego,
kiedy mężczyźni przynieśli na noszach ledwo żywego Shiro, jej
serce zamarło z przerażenia i poczuła desperacką potrzebę
ucieczki od całego (bez
przecinka) tego zdarzenia. (...)
Xanna
nie miała jednak młodszego brata,
tylko starszą siostrę, która do tego
była kapłanką Akato. Nie musiała więc martwić o los
najbliższych, zresztą z Tishą nie łączyły ją
zbyt bliskie stosunki. (...)
Z tego powodu sumienie
jakoś szybko przestało jej dokuczać, stłumione przez nadmiar
wolności, jaką poczuła,
spacerując po otwartych polach. (...)
Xanna
nie widziała pól, które z trudem wydawały plony ani też
zmęczonych pracą ludzi.
Dla
niej świat składał się z miliona barw, ustanowionych przez jej
beztroskie dzieciństwo, drogie sukienki i talerz pełen jedzenia,
którego na stole nigdy nie brakło. (...)
Ach,
może i mnie Bogowie kochają równie mocno, jak Hinatę?,
myślała nieśmiało. Nic bardziej
nie spędzało jej snu z powiek, jak właśnie przyjaciółka. Kiedy
były dziećmi, różnice
ich charakteru i wyglądu nie były dla nich widoczne, ale w miarę
dorastania, Xanna zaczęła zauważać, że pod wieloma względami
nigdy nie dorówna pięknej Hinacie. Nie mogła wygrać z dużymi,
niewinnymi oczami przyjaciółki ani z
tym, że gdziekolwiek się nie
pojawiała,
wzbudzała sympatię otoczenia. Dla Xanny stało się jasne, że to,
czym może wygrać,
jest jej pewność siebie. O ile Hinata była pięknością,
o tyle nie zdawała sobie z tego sprawy. (…)
Uśmiechnęła
się nieśmiało, podziwiając dyskretnie jego muskularne ramiona,
pewną siebie twarz i zadziorny uśmieszek, jakim ją teraz obdarzał.
Wszystko w Dragenie było zachwycające. Ciemne, skośne oczy, będące
skrzynią dla figlarnych błysków dorastającego młodzieńca,
jasna, typowa dla Gharów
skóra, która miejscami spalona była od słońca, bo Dragen niczego
tak nie kochał, jak przebywania na otwartej przestrzeni. (...)
-
Odpoczywam tutaj, każdy ma prawo na chwilę
samotności.
-
Burzę ją? – zaśmiał się w odpowiedzi i już zamierzał odejść,
gdy
usłyszał głośne „Zaczekaj!”.
-
Skoro już tu jesteś,
to możesz zostać – odparła Xanna,
niby od niechcenia, nie patrząc mu w oczy, jakby była zajęta czymś
innym, ale łaskawie pozwoliła mu dołączyć. Dragen uśmiechnął
się. Za dobrze ją znał, żeby dać się nabrać. Mimo to usiadł
koło
obok
niej pod drzewem.
(...)
-
Tak? – Xanna otworzyła szeroko oczy i zachłysnęła się od
teatralnego zdumienia.
– Kto?
-
Nie wiem.
– Wzruszył
ramionami.
– Gdzie jest Hinata? Nie wracała z nami, a drzwi do jej domu są
zamknięte.
-
Nie wiem, nie jestem jej niańką – odparła ze złością i
przysunęła się do niego. Wiedziała, że gdyby pozwoliła prawdzie
wyjść z jej ust, Dragen
bez chwili wąchania pognałby do domu Hinaty, aby wesprzeć ją na
duchu – Chyba została jeszcze w szkole.
-
W szkole? – Dragen uniósł powątpiewająco lewą brew.
– Po co? (...)
-
No tak.
– Pokiwał głową
zamyślony. –
To do niej podobne.
Xanna
przez chwilę
rozważała,
czy nie powiedzieć Dragenowi o sukience,
jaką zamierza sprowadzić dla niej ojciec ze stolicy, ale w porę
zaniechała tego pomysłu. (…)
Xanna
zrobiła coś, na co z pewnością nie miałaby odwagi w innych
okolicznościach
(bez
przecinka) - ujęła
twarz Dragna i mocno odciągnęła ją od drogi na której mógłby
dostrzec Hinatę.
(...)
-
Chyba coś usiadło mi na włosach.
– Przybrała
przerażony ton głosu. –
Czy to jest duże? – Jej
oczy zaszkliły się z powodu paniki. O tak, Xanna była wyśmienitą
aktorką.
-
Nic tam nie widzę.
– Dragen zaczął macać jej włosy, ale niczego tam nie wyczuł.
Poczuł (powtórzenie)
jedynie zapach malin, włosy Xanny pachniały równie ładnie,
jak te Hinaty.
-
Jestem pewna, że coś wyczułam!
– Nie
dawała za wygraną i podczas,
gdy palce chłopaka wciąż błądziły po jej włosach, ona
odprowadzała wzrokiem sylwetkę przyjaciółki, która wkrótce
zniknęła w gęstwinie drzew. (...)
Bogowie
wiedzieli,
że w tamtej chwili w jej myślach echem obijało się imię
„Shiro”.
(…)
(…)
Akato
był jej jedyną nadzieją, tylko bóg
mógł zdziałać tutaj cuda. Nie zważała na ludzi, których mijała
po drodze, zapomniała nawet o swoim geście pozdrowienia,
jakim raczyła każdego.
Gdyby
mogła zatrzymać się chociaż na
chwilę,
wiedziałaby, że ludzie przystają
i wypytują
o powód jej pośpiechu. Widzieli, że była zmartwiona,
a to budziło niepokój w ich sercach. Prawdopodobnie
jeszcze nie dowiedzieli się o tragicznym wypadku Shiro, lecz i tak
wieść ta zaczynała się rozchodzić we wsi, nie było więc od tej
sytuacji żadnej ucieczki.
(...)
Była to budowla niezwykła i wręcz
należało
zatrzymać się na dłużej,
by móc
podziwiać jej widok,
żeby i
w
pełni pojąć jej piękno. Hinata znała jednak każdą rysę
świątyni na pamięć,
toteż
jej monstrualność
jej nie
zrobiła na niej wrażenia.
Chociaż
Selo Sakamara nie świeciła przykładem nowoczesności,
o tyle świątynia była jakby wyjęta z
innej bajki. Niczym pączek róży rzucony między kamienie, nie
pasująca do otaczającej ją
rzeczywistości. Świątynia miała dwie
kondygnacje i dwie
(powtórzenie)
wieże
wraz z kopułą, wszystko zakończone okrągłymi dachami z ostrym
szpicem. Od szpicy odchodziły ozdoby,
przypominające wstęgi, które
wiły się i wiły,
dopóty nie połączyły w jeden węzeł, który
(powtórzenie) zakręcał
się niczym spirala i kończył otwartym kielichem,
utworzonym z owych (bez
przecinka) kamiennych wstęg. W
całości konstrukcja
ta łączyła wszystkie trzy dachy,
tworząc niezwykłe (bez
przecinka), architektoniczne (?)
dzieło. (...) Okna były pół-okrągłe, szczelnie zamknięte, a
cały budynek okalał gruby mur, który nie tylko chronił
budowlę przez najeźdźcami, ale też
i wyznaczał granice między wioską a pałacem kapłanek, gdzie
mieszkały wszystkie dziewczęta poślubione Akato.
Pałac
mieścił się daleko od świątyni i był odpowiednikiem klasztoru,
ale jeżeli nie przeszło się przez mur i nie zagłębiło w
pałacowe tereny,
nie można było go zobaczyć. Z tego powodu tylko kapłanki,
a nie ktoś inny z wioski,
miały sposobności
go widzieć.
Hinata
zatrzymała się przed bramą muru i oparłszy się o ścianę,
przymknęła oczy i zachłannie
zaczerpnęła oddech. (…) Była jednak zdeterminowana,
wiec przeszła przez bramę na teren święty.
Świątynia
ulokowana była na niewielkim terenie, który był dostępny dla
wiernych. Bramy
zamykano jedynie na noc lub w przypadku wojny, której nie było tu
od stuleci. (…) Brama ta od wchodu i zachodu łączyła się z
murami świątyni, a co za tym szło,
pewna jej część znajdowała się na
pałacowym terenie, co umożliwiało kapłankom wchodzenie do niej od
frontu. (...)
Hinata
weszła do świątyni wejściem dla wiernych i już po chwili
owionęła
ją
zawładnęła nią
atmosfera świętości. Wnętrze budowli było misterne. Do środka
wpadało wiele światła, które obnażało najmniejsze szczegóły.
Sufit znajdował się wysoko nad
głową,
co niektórych mogłoby doprowadzić do zawrotów. Hinatę otaczała
otwarta przestrzeń wnętrza, gdyby wypowiedzieć tutaj chociażby
słowo, ono odbiłoby
się od ścian głośnym echem. Wierni zazwyczaj klękali na chłodnej
podłodze i ze wzrokiem utkwionym w posąg Akato,
składali mu swe modły.
(...)
Obok widniała grafitowa płyta na której wypisano wszystkie
zasługi boga
za czasów „Wojny Bogów i Ludzi".
(…)
Do każdej modlitwy należało dołączyć jakiś podarunek dla boga.
Bez względu na to, czy miało być to ryżowe ciastko upieczone
przez wiejską kobietę,
czy też miecz ze złota, modlitwa bez daru miała mniejsze szanse na
wysłuchanie.
Teraz,
kiedy jednak zdała sobie z tego sprawę,
było już za późno. Wiedziała, że cała natura jest własnością
bogów,
ale lepsze było podarowanie Akato czegokolwiek niż przyjść z
pustymi rękami.
(...)
Może trud,
jaki w to włoży, będzie
swoistym darem? (...)
Hinata
czuła się potwornie,
składając coś tak mizernego u stóp
walecznego boga.
(...)
Śmiałość nie była niczym złym, każdy wierny chciał skierować
uwagę boga
na siebie.
Teraz
Hinata była sama
jedna
pośrodku świątynnej
(?)
ciszy,
ale i tak czuła, że musi zabiegać o jego zainteresowanie. (...)
– wyszeptała, szukając dobrych
w głowie odpowiednich
słów–
Dlaczego
Dlatego
przyszłam błagać cię o litość dla mojego brata, który od
samego początku był słabszy od innych. Jak wiesz,
w
naszej wiosce od dawna nie dzieje się dobrze, ale wierzę,
że musisz mieć powód, aby nie zsyłać pomyślności – (...)
Chociaż mieli nie wiele, to co posiadali, było przecież zasługą
ich boga
– Proszę,
pokonaj
jeszcze jego
zabierz od niego
śmierć, pozwól mu żyć – przycisnęła dłonie do policzków i
stłumiła w sobie wrzask rozpaczy.
–
Kocham go, święty Akato, kocham mojego brata i nie wyobrażam sobie
życia bez niego – skuliła się w sobie i zgarbiła plecy, jakby
chciała dotknąć twarzą chłodnej posadzki.
–
Akato… zlituj się, zrobię wszystko w zamian za jego życie…
Nie
wiadomo czy zbiegiem okoliczności czy też w wyniku większego
zamiaru, Hinata uniosła w tym czasie spojrzenie na twarz posągu,
zamilkła i poczuła, jak zamiera w niej serce. Oczy posągu,
zapatrzone zazwyczaj przed siebie, zdawały się być teraz żywe,
ludzkie i teraz spoczęły
wpatrywały
się w nią na
niej
.
Gęsia skórka oblekła jej ciało i nagle w świątyni zrobiło się
jeszcze zimniej. Oczy te, chociaż poważne, zdawały się mieć w
sobie coś
ze
namiastkę współczucia.
(…)
Kiedy je uniosła,
posąg
wyglądał normalnie, jak zwykle. Głośno wypuściła powietrze
z
ust
i wyprostowała się. (...)
Hinata nawet nie zdawała
sobie sprawy, jak
dużo czasu spędziła na modlitwie.
Część 2.
Część 2.
Wyszła
poza
bramę i wtedy poczuła,
jak ktoś łapie ją za ramiona.
Już
chciała krzyknąć, ale kiedy odwróciła się z impetem, zobaczyła
Dragena.
(...)
-
Wybacz. –
Nie spuszczał z jej ramion dłoni.
– Dopiero co dowiedziałem się o twoim bracie.
Tak mi przykro.
(...)
-
Czekałem tu na ciebie już od dobrych dwóch godzin, nie chciałem
wcześniej zakłócać twojej modlitwy – rzekł, kiedy razem
ruszyli drogą powrotną. (...)
-
Hm? – Unosiła
na niego swoje zdziwione spojrzenie, ale była zbyt zmęczona,
aby dociekać – Rozumiem. (...)
-
Kiedy się modliłam,
zobaczyłam coś dziwnego w posągu Akato
– szepnęła niepewnie, nagle zmieniając temat. (...)
Pojawiły
się też pierwsze gwiazdy, które zawsze budziły w Hinacie
tęsknotę za tajemnicami świata. (...)
Właściwie sam nie
wiedział, czemu
to zrobił. (...)
Od
razu przypomniała sobie sugestię Xanny, jakoby jej przyjaciel
żywił do niej cieplejsze (?)
uczucia.
-
Wybacz – zmieszał się i odsunął,
jak oparzony. (...)
-
Wtedy, w
świątyni, powiedziałam coś… - zaczęła zduszonym głosem.
Spojrzał na nią z lekkim rozczarowaniem. - … obiecałam Akato,
że za życie mojego brata zrobię,
co tylko będzie chciał. (...)
-
Nie wiem.
– Wzruszyła
ramionami.
(...)
-
Ani ja – przyznał Dragen.
-
Nie wiem,
czy w związku z tym będę w stanie usłyszeć żądanie Akato,
ale… chcę byś wiedział, że coś takiego mu zaoferowałam (...)
Po prostu czuła, że cena jaką przyjdzie jej za to zapłacić,
będzie dość spora i że Dragen jako
pierwszy powinien zdać sobie z tego sprawę.
Shiro
czuł się lepiej, jego stan zdrowia polepszał się,
aż w końcu chłopiec doszedł do
siebie. (...) Dragen dotrzymał obietnicy i nie wyjawił tego,
co usłyszał od swej przyjaciółki. (...) Ludzie udręczeni głodem
i trudem pracy,
chcieli wierzyć w lepszy los, które
ów znaki miały zapowiadać. Tylko, że Hinata nie była pewna,
czy oczy posągu były prawdziwe i czy
znaczyły cokolwiek ważnego. (...)
-
Dobry bóg
wysłuchuje nas wszystkich – mówiła ze wzruszeniem ramion. (...)
Trudno
było wymagać od nich mniejszego szczęścia, wszak bóg
od lat nie dawał znaku życia. (…)
-
Co? – Oczy
Jengsa spoczęły na żonie.
– Musimy…
-
Nic nie musimy!
– przerwała mu brutalnie.
– Chcę by mój syn żył.
-
Nie, chcesz żeby nic mu nie groziło. Tymczasem mężczyzna, który
nie zarabia na swój byt i
egzystuje bez celu, to również
jakaś
forma pozbawienia życia
forma pozbawiona życia,
rozumiesz? – oczy ojca pociemniały. (...)
-
Czy to, co
się stało, nie jest wystarczającą przestrogą dla ciebie, dla
nas wszystkich? – zapytała Hamana wojowniczo. (...)
-
Będziemy na niego uważać i zmuszać, aby skupiał się na pracy,
nie spuścimy z niego oczu i będziemy na niego baczyć bardziej niż
na innych.
– To
mówiąc,
zanurzył
wbił widelec w mięsie
mięso
i westchnął ciężko. Nie był człowiekiem bez serca i rozumiał,
jak
wiele grozi jego synowi, ale był przede wszystkim ojcem i mężczyzną
a to wcale nie znaczyło, by zapewnić dziecku samo bezpieczeństwo,
ale by nauczyć go samemu o nie zabiegać,
czyli zależało mu, by jego rodzina nie była nigdy od nikogo
zależna i żyła z honorem.
Jeng, jak każdy ojciec, chciał by jego syn uprawiał ziemie,
ożenił się i spłodził zdrowe potomstwo.
Dodatki 5/5
Pomysł z mapą na podstronie Ciekawostki był świetny! Nie wiem jak możesz narzekać jeszcze, że nie masz zdolności artystycznych. Ważne, ze mapa jest przejrzysta i pomaga poukładać informacje w głowie. Dalsza część posta jest również interesująca. Mogę przeczytać w jakim klimacie znajduje się kraina Ghar oraz jej ustrój polityczny. Świetnie, widzę że do tego się naprawdę przyłożyłaś. Oby tak dalej!
O czym jest opowiadanie? - ta podstrona również była jedną z ciekawszych. Szczególnie spodobał mi się pomysł z cytatem, którego przytoczyłam już wcześniej: Kwiat nie zawsze jaśnieje pięknem o którym śniliśmy nocami. Lecz pielęgnowany w naszych dłoniach może piękno zyskać. Cytat sugeruje, że nie jest to zwykłe opowiadanko, tylko opowieść nosząca w sobie naukę.
Zauważyłam także, żeLegenda dnia i nocy posiada własne konto na Facebooku i button. Jeśli chodzi o dodatki, to nie spodziewałam się, że będę miała w czym wybierać.
Podsumowanie 3/5
Generalnie te punty dostajesz ode mnie na zachętę. Wiem, że często krytykowałam, często mi się coś nie podobało i tak dalej, ale te wszystkie rady i komentarze mają służyć Tobie jako wskazówka. To opowiadanie jest naprawdę świetne, tylko nie rozwinęłaś jego potencjału tak, jak mogłabyś.
Popracuj troszkę nad Hinatą, zdecyduj się w końcu, którą wersję charakteru będziesz u niej stosować. To główna bohaterka, przyłóż się. Poza tym więcej opisów! Wychodzą Ci one bardzo ładnie, nie zmarnuj tego. No i przede wszystkim radzę przeczytać jeszcze raz opowiadanie i poprawić błędy. Jest ich tak dużo, za dużo... Widziałam w komentarzach, jak ktoś zwrócił Ci uwagę, że „wieża” pisze się przez „ż” a nie „rz”. Nie poprawiłaś. Może to tylko moje „widzimisię”, ale szacunek dla Czytelników raczej nakazuje to zrobić.
Ilość zdobytych punktów:
56 punktów, czyli Żuczek [Dostateczny –
3]
Bardzo podoba mi się długość tej oceny (kocham takie kilometrowe wywody ^^). Już jestem ciekawa, jak ocenisz moje opowiadanie, które jest następne w kolejce.
OdpowiedzUsuńI miałabym przy okazji ogromną prośbę: mogłabyś przeczytać wszystkie rozdziały opowiadania? I mam nadzieję, że cię nie zrazi niekanoniczność mojego ff.
[niebieskie-marzenia]
Oczywiście, zawsze będę starała się przeczytać wszystkie rozdziały w blogach przeze mnie ocenianych. Ba, nawet regulamin dla Oceniającego zarania tego nie robić, nawet jeśli jest ich bardzo dużo. Z tym, że Twoje fanfiction jest niekanoniczne nie ma problemu, ważne, by opowiadanie reprezentowało jakiś poziom. Już niedługo zabiorę się za ocenę Twojego bloga, lecz ostrzegam, że ocena nie pojawi się szybko. Muszę trochę podumać, przeczytać wszystko dokładnie... Za to będzie wywód, jak nic. :-)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMogę nawet poczekać, byle tylko ocena była jak najdłuższa i jak najlepszej jakości ^^. Zresztą na niektórych innych ocenialniach to już pół roku czekam.
UsuńNowe rozdziały pojawiają się co tydzień, 15 mam opublikowanych, drugie 15 w zapasie, więc pewnie przybędzie ich trochę, ale dobra strona tego jest taka, że zdąży się trochę więcej akcji pojawić.
Moje fanfiction jest takie bardzo niekanoniczne i nawet bym powiedziała, że dość kontrowersyjne.
A o tych rozdziałach to piszę, ponieważ niektórzy oceniający mają niefajny zwyczaj czytać tylko np. 3 rozdziały z całości, a ja tego nie lubię ;P.
Mam nadzieję, że ci się spodoba, i że nie będziesz się męczyć przy lekturze ^^.
Myślę, że pół roku nie będziesz czekała. o.O Zdaję sobie sprawę, że każdy chce o swoim blogu przeczytać coś porządnego, więc postaram się napisać ocenę przynajmniej na takim samym poziomie, jak ta.
UsuńNo, byłoby fajnie ^^. Ta ocena była dobrej jakości, dużo lepsza niż te, które zwykle widuję na ocenialniach, a zgłaszałam się do oceny praktycznie wszędzie, bo im więcej opinii dostaję, tym lepiej, w końcu swą przygodę z pisaniem rozpoczęłam dopiero w tym roku.
UsuńNie umiem się doczekać oceny w takim razie ^^.
Wszystko ładnie, Droga Leaeno :)
OdpowiedzUsuńTylko numeracja oceny teraz, to 3 : P
A tak poza tym, chyba nie mam zastrzeżeń.
Pozdrawiam!
WOW! To najdłuższa ocena, jaką w życiu widziałam. Gratulacje. Jestem pełna podziwu, zwłaszcza, że pisałaś to, gdy miałaś gorączkę!
OdpowiedzUsuńStrasznie dziękuje za wnikliwe przeanalizowanie mojego opowiadania. Wszystko co napisałaś przyjmuje do wiadomości i zastanowię się nad tym. Masz moje słowo.
OdpowiedzUsuńJa też czuje, że od pewnego rozdziału opisowość opowiadania spada na rzecz pisania wydarzeń i dialogów. Gramatyka zawsze była mi kulą u nogi i poprawione teksty, które mi tu serwujesz naprawdę mi pomogą :D Szkoda, że nie mam na co dzień bety, która byłaby skora do grubej korekty :D
Co do bohaterów, lubię jak zaskakują, może Darina faktycznie wydawała się być czarnym charakterem, ale ostatecznie nigdy nim nie była. A Hinata? Ma swoje wady, ale o tym przekonają się wszyscy dopiero potem. Sądzę, że jej "dobro i piękno" są taką otoczką świata w którym żyje i jest raczej jej przekleństwem niż pomocą.
Akato, tutaj tylko nie bardzo rozumuje twoją awersje. Od początku chciałam, żeby przeczył swojej boskości i nie posiadał niczego co odnosi się do prawdziwego boga. A co stoi za takim stanem rzeczy? Dowiecie się, ale potem. Uważam jednak, że jest odpowiedni taki, jaki jest i wybacz, ale tego u mnie nie zmienisz :)
Wiele z twoich zarzutów wypłynęło ponieważ nie znasz całej powieści, a wiele rzeczy nabiera sensu nieco później. Nie mniej jednak dziękuje za wszystko co napisałaś.
Postaram się poprawić to wszystko co jestem w stanie :)
Mam jeszcze pytanko: Poprawiłaś tylko dwa rozdziały mojego opowiadania. Czy ty znaczy, że w pozostałych nie ma błędów, czy że muszę je poprawić na własną rękę? Nie wydaje mi się bowiem, żeby reszta notek była w 100% poprawna gramatycznie. Za dobrze siebie znam :):)
UsuńW istocie. Największy dylemat, jaki przede mną postawiłaś, była metamorfoza Hinaty i kwestia Akato. Nie wiedziałam co siedzi w głowie tej dziewczyny, czyli nie mogłam zrozumieć, czy ten zabieg był celowy czy nie. Pisałam o tym, jako o błędzie, jednak wiedz, że tą drugą kwestę też brałam pod uwagę, z nadzieją, że jeśli się mylę, to mnie poprawisz.
UsuńCo do Akato... Wybacz, ale po prostu nie przypadł mi do gustu. Nie lubiłam go, wywoływał u mnie niechęć. Co prawda pewnie wszystko będzie wyjaśnione później - dlaczego tak się zachowuje i te wszystkie inne "ciemne" dla czytelnika kwestie, ale i tak nie mogłam mu tak po prostu podarować. Potraktowałam go nieco subiektywnie, więc nie przejmuj się moim ględzeniem. Ot, zwykłą paplanina emocjonującej się czytelniczki.
Jeśli wyrazisz kiedyś chęć, możesz zwrócić się do mnie z prośbą o pomoc. Kwestia poprawności chociażby. :) A na razie życzę Ci, byś poprowadziła fabułę tak, aby porwać jeszcze więcej łaknących przygody serc.
PS. Kwestię, dlaczego popoprawiam tylko cztery pierwsze posty wyjaśniła pisareczka. Nie będę pisała tego samego. ;)
Dziękuje ci. Nie daje mi spokoju obawa, że nie ma łączników między wydarzeniami i że są one jak kwadraty nie połączone ze sobą żadną linią. Fakt, że jest to publikowane na blogu jeszcze bardziej utrudnia mi życie, bo kiedy chcę coś poprawić to jest to trudniejszym zamiarem, bo czytelnik przeczytał poprzednią wersję i trzeba brnąć do przodu. Kiedy jednak ukończę historię i nabierze ona realnego kształtu jeszcze sto razy zastanowię się nad jej ostatecznym wyglądem oraz wydarzeniami.
UsuńNie mam za złe, że Akato się nie spodobał. Czytelnik ma prawo do własnych odczuć wobec bohaterów. Jak to mówią "Nie ważne co gadają, ważne żeby gadali", czyli lepiej żeby Akato zapadł mi w pamięci nawet negatywnie niż wcale. Chodziło mi po prostu o to, że koncepcją jego wizerunku jest brak boskości i tego nie mogę zmienić bo to jedna z odnóg trzymająca to opowiadanie w takim kształcie jaki chcę.
I gdybyś kiedyś znalazła czas na pomoc mi w ogarnięciu opowiadania pod kątem gramatyki to ja z wielką chęcią i wdzięcznością się wychylam ku tobie.
W każdym razie korekta gramatyczna bardzo mi pomogła, nawet nie wiesz jak bardzo. Uzmysłowiłam sobie bowiem gdzie i jak - jeszcze - stawiać przecinki.
W regulaminie jest napisane, że oceniający obowiązkowo poprawia błędy w czterech wpisach, chociaż czyta wszystkie. Tak naprawdę to, ile wpisów zostanie wnikliwie poprawionych, zależy od oceniającego i im więcej wpisów się poprawia, tym dłużej czekasz. To nie znaczy, że reszta notek nie ma błędów gramatycznych. Na razie popraw te, które wymieniła ci Leaena, bo dobrze mówi. Później pomyślisz co dalej.
OdpowiedzUsuńWięc resztę poprawie w miarę samodzielnie (czuje, że do wielu błędów zabraknie mi wiedzy). Ale dzięki tej ocenie już mniej więcej wiem gdzie brakuje mi przecinków i co poprawić. Serdecznie dziękuje oceniającej i tobie również :*
UsuńPrzeczytałam ocenę na szybko i myślę, że mam maleńkie zastrzeżenie:
OdpowiedzUsuń"Ach, może i mnie Bogowie kochają równie mocno, jak Hinatę?, myślała nieśmiało."
Coraz rzadziej stosuje się zapis myśli po przecinku, a nawet wielu polonistów uważa za poprawny zapis po myślniku. Dodatkowo myśl biorą w cudzysłów lub używają pochyłej czcionki. Wtedy jest czytelniej. Gdybym zaniosła wydawcom tekst z zapisem myśli zrobionym po przecinku, musiałabym wszystko poprawiać. Poza tym przecinek po znaku zapytania nie za dobrze się prezentuje. Taka mała uwaga;)Chociaż najważniejsze jest to, by przez całe opowiadanie tak samo zapisywać myśli.
Wiem, że jest kilka sposób zapisywania myśli (kursywa między innymi), lecz cudzysłów wydaje mi się najpraktyczniejszy. Chociażby z tego względu, że w opowiadaniach fantasy często pojawia się telepatia, a jak wiadomo, myśli wysyłane komuś telepatycznie, zaznacza się kursywą. Niech Kryształowy Anioł sam najlepiej zdecyduje, którą opcję woli, ja poprawiłam tylko na tą "moją" metodę, bo pisanie komentarza narratora od nowego zdania, o ile się nie mylę, jest błędem. Zaciekawiłaś mnie jednak. :) Myślałam, że metoda z przecinkiem jest cały czas aktualna.
UsuńJest aktualna, ale coraz rzadziej stosowana, bo wielu ludzi ją tępi. W sumie nie wiem dlaczego, ale wychodzi już z użycia. Dawno nie spotkałam jej w książkach.
OdpowiedzUsuńPisanie komentarza narratora do myśli, dialogu w następnym zdaniu nie jest właściwe, racja;) Przepraszam, że się wtrącam, ale zawsze mam coś do powiedzenia^^
No wiesz... nie ma co przepraszać. KAŻDY ma prawo do swojej opinii. Nie jestem panną obrażam-się-na-Was-bo-mnie-nie-uwielbiacie. :D
OdpowiedzUsuń