Adres
bloga: siostryriddle
Oceniająca:
Leaena
Autor:
Cruciatrus
Ocena:
Standardowa
Ocena
najdłuższa, przynajmniej z moich. Szczerze to miałam mieszane
uczucia, gdy ją pisałam - bloga przygarnęłam do kolejki sama, ale
nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak źle.
Postanowiłam
więc być całkiem szczera wobec Autorki, jednak, gdy przeczytałam
jej wulgarne komentarze wobec krytycznych czytelników, poczułam,
jak mnie ścina. Wolałam by nie było takiej sytuacji, co pod
ostatnią oceną. Ze swojej opinii jednak nie zrezygnuję.
Poza
tym wystawiłam, jak możecie na końcu zobaczyć, niedostateczny.
Jest to dość poważne oskarżenie, dlatego postaram się uzasadnić
moją opinię jak najlepiej. I to chyba na tyle.
Okładka
2/5
Na
ciąg literek w Twoim adresie nasuwa się przymiotnik „napaćkany”.
Siostryriddle – zdecydowanie bardziej stosowny byłby
myślnik pomiędzy członami adresu. Pamiętam, że przy Ginevrze
Riddle postąpiłaś tak samo. Możesz wziąć moją uwagę na
serio, lecz niekoniecznie. Ot tak, po prostu wspominam, ukazując mój
punkt widzenia.
Co
do przekazu adresu uważam, że jest jest on na swój sposób
intrygujący. Zazwyczaj można spotkać blogi w których Voldemort ma
jedną córkę. I właśnie to mi się podoba – już na wstępie
wiem, że będzie to coś oryginalniejszego. Napomknę tylko, że
aktualny adres jest zdecydowanie bardziej gustowny niż ten stary,
onetowski [pannyriddle]. Nie wydaje się przynajmniej taki
ałtoreczkowy.
Pomijając
grafikę, opiszę Ci moje odczucia, gdy weszłam na bloga. Po prostu
pierwsze wrażenie. Ta ogromna czcionka, którą napisane są
rozdziały, już na wstępie mnie zraziła. Co prawda ostatni post
napisałaś mniejszą (za małą!), ale pozostałe potraktowałaś
dziwnie dużą, nieprzyjemną dla oka. Żeby rozwiać Twoje
możliwości, wyjaśnię od razu, iż gdy weszłam na bloga,
przejrzałam parę linków, oceniając długość notek.
Druga
sprawa to komentarze na dole. Spokojnie zjeżdżam na koniec Twojego
posta, wyrabiając powoli już swoją opinię, a tu widzę jeszcze
pokemoniaste, wulgarne opinie. Na początku miałam zamiar dać Ci
radę, żebyś włączyła moderację komentarzy, bo Twoi czytelnicy,
jak pewnie zauważyłaś, obrażają każdego, komu opowiadanie się
nie podoba, ale zmieniłam zdanie. Dokładnie po tym, jak
przeczytałam parę chamskich uwag, których autorką jesteś Ty lub
Twoja siostra. Chociażby ten, gdy dziewczyna wyraziła swoje zdanie,
argumentując je, a Avada (siostra Cruciatrusa,
często się udziela na blogu - dla tych, co nie wiedzą) napisała:
Ładnie
zaczynając kur*wo od twojego serdecznego komentarzu :) (tutaj
Avada daje parę argumentów, dlaczego nie zgadza się z opinią
czytelniczki) (…) my
jesteśmy dopiero początkującymi więc zamknij tej swój parszywy
ryj pierdoło saska bo sama ci go zamknę :)
A
potem czytelniczki pod spodem:
Rozdział
świetny a ten pierwszy komentarz na górze:
Zamknij mordę ty wredna zapchlona su*ko bo zazdrościsz że one tak zajebiś*cie piszą i zazdrość cie zżera ty pał*o !!!!
Zamknij mordę ty wredna zapchlona su*ko bo zazdrościsz że one tak zajebiś*cie piszą i zazdrość cie zżera ty pał*o !!!!
Tak
więc byłam przerażona. Przygarnęłam Twojego bloga, bo chciałam
dać Ci parę wskazówek, lecz gdy zagłębiłam się w treść i
zaznajomiłam ludzi komentujących, od razu mi się odechciało.
Słowo się jednak rzekło i przyjmuję wyzwanie ocenienia Sióstr
Riddle. Mam nadzieję, że
chociaż ja nie zostanę obrażona za wyrażenie swojej opinii.
Grafika
8/10
Widziałam
twój poprzedni szablon i myślę, że Szablonarce, która wykonała
nowy, należą się słowa uznania.
Nagłówek
od razu zdradza nam, kim są owe siostry Riddle. Na pierwszym planie
obok siebie stoją Hermiona i Ginny. Zauważam, że do różdżki i
dłoni obydwóch doczepiony został zielony błysk, zapewne imitujący
zaklęcie Avada Kedavra. Czyli mam rozumieć, że to nie żadna
tajemnica, że one są córkami Voldemorta? Nagłówek jest świetnie
skomponowany, szczególnie te czaszki oraz idealnie dobrane zdjęcia
postaci głównych bohaterek. Oliwkowe tło również umila czytanie.
Jak dla mnie Szablonarka naprawdę dobrze trafiła.
Odjęłam
jednak Ci punkty za tę część, za którą Ty odpowiadasz. O
czcionce wspominałam powyżej, lecz było jeszcze parę rzeczy,
które uważam za nietrafione lub niedopracowane. Weźmy chociażby
archiwum. Jak dla mnie powinnaś zastąpić je prawdziwym spisem
treści. Archiwa są dobre do dzienników, pamiętników i blogów
tematycznych, nie nadają się raczej do opowiadań. Ładna,
estetyczna kolumienka z linkami pasowałby w sam raz na klimaty Sóstr
Riddle. Jak już się angażować w coś, to najlepiej z
rozmachem. Poza tym czerwień tytułów postów przyciemniłabym, jej
neonowy kolor razi moje ślipka. Na koniec wspomnę, że błędy
interpunkcyjne nie są mile widziane na stronie głównej w
Ogłoszeniach.
Treść
21/60
Mam
nieodparte wrażenie, że to już nie jest ocena, tylko analiza.
Niestety (a może stety?) treść wyszła mi bardzo długa i pełna
szczegółowych komentarzy. Chciałam pomóc Autorce poprawić jakość
bloga, jednak obawiam się, że ją/Cię tylko wystraszyłam.
Rozdział
I
Sam pomysł, że Hermiona i
Ginny są siostrami jest oryginalny i interesujący. Biorąc jednak
pod uwagę brak jakichkolwiek wyjaśnień i logiczności oraz opisów
uczuć i miejsc staje się to wylęgarnią absurdów. Jak to inaczej
nazwać?
Pierwszy
fragment rozpoczyna się, gdy Hermiona budzi się i przypomina sobie
wczorajszy dzień. Powiedzmy, że wszystko jest w porządku... Nie,
nie potrafię tak. Zdanie: Otworzyłam
zaspane oczy i nagle przypomniałam sobie wczorajsze zdarzenie. -
Samo w
sobie nie jest błędne, jednak w zestawieniu z pustką je otaczającą
daje czytelnikowi do zrozumienia, że nie masz już nic do
powiedzenia. Nic? Na pewno? Nie napisałaś jak wyglądał pokój
Hermiony, że była zaspana, zła (lub radosna), głodna, że musiała
dziś sama sobie zrobić śniadanie, nic... Trudno, mam nadzieję, że
zrozumiałaś, co mam na myśli.
Dalsza
część dopiero przywróciła mnie do rzeczywistości. Sposób w
jaki główna bohaterka rozmawiała z rodzicami był tak sztuczny,
jakby żyli w średniowieczu. Ale to nie jest najgorsze. Najbardziej
przeraziły mnie dwie kolejne sceny, kiedy siostry Riddle –
Hermiona i Ginny – dowiadują się o swoim pochodzeniu.
Zacznijmy
może od tej pierwszej. Wszystko zaczęło się od tego, że znalazła
pamiętnik matki, gdy porządkowała rupiecie na strychu. Nie
przekonało mnie to, gdyż znalazła go praktycznie zaraz, jak do
tego strychu weszła, przynajmniej ja tak to odebrałam. Po prostu
znalazła się w pomieszczeniu, podeszła do najbliższych starych
ksiąg i go znalazła. Ot tak, zaraz. Zero opisów, przemyśleń, czy
czegokolwiek, co uzupełniłoby drewniane dialogi i zdania
informujące o wykonywanej czynności.
Dalej
Hermiona bierze pamiętnik i odkrywa straszną rzecz: panieńskie
nazwisko matki brzmiało „Potter”. Jedyne co dowiedziałam się,
gdy dziewczyna zapoznała się z treścią pierwszego wpisu jej
rodzicielki (oprócz wielkiego WOW na jej obliczu), to to: Po
przeczytaniu postanowiłam że porozmawiam z mamą, ale to dopiero
jutro bo dziś jest już późno. - Zaprawdę,
zaskoczyłaś mnie. Biorąc pod uwagę fakt, że Hermiona zaczęła
sprzątać strych zaraz po śniadaniu, a pamiętnik znalazła od razu
po wejściu, było naprawdę późno. Dziwne, że na niebie nie było
jeszcze gwiazd.
Tak,
zmierzam właśnie do rozmowy z matką – scena finałowa (pierwszy
rozdział, a Hermiona już wie o wszystkim, hmm). Jeden z najbardziej
absurdalnych dialogów, jaki czytałam. I nie skupiam się na
poprawności, tylko akcji i logice. Hermiona tak od razu uwierzyła w
to wszystko? A czy Ty byś uwierzyła? Cruciatrusie, chyba cię
Voldemort opętał! Każdy normalny człowiek, szczególnie tak
kurczowo trzymająca się dobrej strony „Mionka”, jak Ty ją
nazywasz, raczej nie ucieszyłaby się z faktu, że jest córką Toma
Riddle'a. Ale masz u mnie plus za tę wymianę zdań:
-
A co Voldemort ma do tego ? - zapytałam zdziwiona
- Jest twoim ojcem, byłam pewna że nie będzie Cię chciał, że zabiję.
- Że niby co ??? To jakiś żart mamo ? Voldemort jest moim ojcem ? Przecież to chore
- Jest twoim ojcem, byłam pewna że nie będzie Cię chciał, że zabiję.
- Że niby co ??? To jakiś żart mamo ? Voldemort jest moim ojcem ? Przecież to chore
Śmiałam się chyba przez dziesięć minut.
No dobrze, teraz na poważnie. Musisz
koniecznie coś z tym zrobić. W tym opowiadaniu Hermiona nie ma
żadnych cech charakteru, które posiadała w kanonie. Ba, zresztą
mam wrażenie, że nie zwracałaś na takie „szczegóły” jak
logika w ogóle uwagi. To ważne, w ogóle nie powinnam Cię
upominać, sama powinnaś to wiedzieć! I bądź świadoma, że można
jednocześnie trzymać się kanonu i być oryginalnym, czego
przykładem jest blog, który ostatnio oceniałam.
Dobrze,
teraz Ginny i sytuacja, gdy ona dowiedziała się prawdy. Scena ta
była równie pełna niedorzeczności, jak poprzednia. Pani Weasley
informuje dziewczynę, że ktoś przysłał jej list (w świecie
czarodziejów używano przecież sów), a tamta idzie do szafki na
dokumenty i odnajduje swój akt adopcyjny. Mam wrażenie, że
powielałaś schemat, sytuacja z Hermioną była podobna. I znowu –
Ginny idzie z tym do swojej matki i mam okazję przeczytać kolejny
dialog, muszę przyznać, nie ma moją psychikę. Tylko że tym razem
córeczka Czarnego Pana zdaje się w ogóle niczym nie przejmować.
Wysłuchuje wyjaśnień jej „matki” i idzie się pakować, bo
pani Molly informuje ją również, że Voldemort po nią następnego
dnia przyjdzie. Zero emocji, zero pytań. Mózg Rudej wypłynął
chyba uszami. Jak można nie interesować się takimi sprawami? -
Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziała niechętnie –
Ja
niechętnie odrabiam zadania z fizyki. Zabrzmiało to tak, jakby
Ginny miała całkowicie w nosie to, że cały jej świat legł w
gruzach.
Podsumowując,
logika bardzo tutaj ucierpiała. Mam wrażenie także, że za szybko
wszystko się dzieje. Może trochę zwolnij? Albo inaczej: po co
piszesz to opowiadanie? Chcesz pokazać, że zło nie zawsze jest tak
złe, jak się wydaje; że każdy ma swoje mroczne strony; że życie
przynosi niespodzianki...? Jeśli piszesz w jakimś celu, to to
udowodnij, bo na razie niestety, ale Twoje opowiadanie zalatuje
marysiuzmem.
Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie lepiej. O, ale
się rozpisałam!
Rozdziały
II i III
Widzę, że akcja nabiera
pikanterii. - Voldemort wchodzący do domu Grangerów, jakby
właśnie wrócił ze spaceru, Hermiona używająca emotikon w liście
pisanym ręcznie i mówiąca liczbami (jak, tego nawet najstarsi
górale nie wiedzą), Harry, którego pociąga mroczna strona, i na
końcu Draco wyznający, że zawsze lubił pierworodną Riddle, tylko
inni Ślizgoni go omamili. - Hmm... Słowa krytyki uwięzły mi w
gardle. Mam mały problem z... jak to nazwać? Po prostu odczuwam
lekki dyskomfort, gdyż muszę zawrzeć moją opinię w kilku
akapitach, a najchętniej wytknęłabym Ci wszystko, choćby zajęło
mi to z pięćdziesiąt stron.
Może weźmy wątki w jeden
worek – szybko i bezboleśnie. Generalnie rzecz biorąc nie
sądzisz, że wszystko dzieje się zbyt szybko? Przeczytałam dwa
krótkie rozdziały, a Ginny i Hermiona wiedzą już wszystko – jak
to się stało, że nie znały prawdy oraz co się będzie dziać z
nimi w przyszłości. No i oczywiście scena z Draco. Jest tego
niepokojąco dużo, jak na trzy krótkie fragmenty tekstu. Ciekawe o
czym masz zamiar pisać później.
Brakuje
mi tu logiki i spójności. Gdzie jest ta magia, którą dało się
wyczuć w książkach Rowling? Hermiona i Ginny nie są WCALE zgodne
z kanonem, szczególnie Twoja super-mroczna-Mionka.
Voldemort był najbardziej poszukiwanym czarodziejem na świecie. Bez
sensu był fakt, że tak po prostu chodził sobie po mugolskim
miasteczku/mieście, idąc do domu Hermiony. A co ty byś zrobiła,
gdybyś zauważyła idącego chodnikiem, sinego człowieka o
czerwonych oczach i bez nosa? Zastanów się!
Nie mogę uwierzyć, że z Ginny zrobiłaś tak nieczułą bestię. W ogóle nie obchodzi ją fakt, że jej życie było oszustwem, że od dzieciństwa była po stronie dobra, że jest córką czarnoksiężnika, który wyrządził tyle zła?! To okropne. W ogóle do niej niepodobne.
Nie mogę uwierzyć, że z Ginny zrobiłaś tak nieczułą bestię. W ogóle nie obchodzi ją fakt, że jej życie było oszustwem, że od dzieciństwa była po stronie dobra, że jest córką czarnoksiężnika, który wyrządził tyle zła?! To okropne. W ogóle do niej niepodobne.
(...)-powiedziałam -chodź powinni nas zabrać do domu i wszystko wytłumaczyć.
-
Jasne już idę, Miona, kto jest naszą matką?
-
Jean Granger - odpowiedziałam z uśmiechem.(...)
Tak
reagują normalni ludzie? No weź, zastanów się. Jeżeli nie
potrafisz wczuć się w kogoś, nie rozumiesz drugiego człowieka, to
najlepiej nie bierz się za pisanie opowiadań.
Jedyne
co podobało mi się, to ten fragment:
-
Hermiono mamy gościa - usłyszałam głos Jean
- Voldemort - wyszeptałam, mimo że wcześniej wiedziałam że to on tu będzie
- We własnej osobie córko - odpowiedział (…)
- Voldemort - wyszeptałam, mimo że wcześniej wiedziałam że to on tu będzie
- We własnej osobie córko - odpowiedział (…)
Według mnie bardziej to nadaje się na parodię niż fan fiction. Rozważ to.
Rozdziały
IV, V, VI
Czy
według Ciebie list, który „Mionka”
napisała do Ginny, jest na jej poziomie? Rozumiem, że chcesz
uczynić z niej „niegrzeczną dziewczynkę”, ale to jest po
prostu niedorzeczne. Ginny wcale nie lepsza. Normalnie obłęd...
Zastanawia
mnie fakt, iż Ginny i Draco już są razem. Napisałaś, że tak
naprawdę oboje siebie kochali, tylko żadne z nich nie miało odwagi
się do tego wcześniej przyznać. Sam w sobie pomysł nie jest zły,
jednak wykonanie zniechęca. Nie wyjaśniłaś w ogóle tego wątku,
napisałaś o tym ze dwa zdania. A myślę, że oni całujący się
działają na psychikę prawdziwych fanów HP i wprawnych pisarczyków
– oczywiście negatywnie. Nie wzbudziłaś we mnie żadnej
ciekawości tym wątkiem, co najwyżej odruch wymiotny (mówię nie
kontrowersyjnym parom, jeżeli nie są dobrze opisane).
Dalej
wątek miłosny z Davidem. To było zauroczenie, nie miłość,
Cruciatrusie. Miłość jest głębokim, dojrzałym uczuciem, a od
razu widać, że Hermiona w Twoim opowiadaniu ma pstro w głowie.
Tutaj nie mam zbytnio nic do powiedzenia, nie zamierzam lać wody.
Jedyne o czym chcę wspomnieć, to pomysł, że David został do
końca wakacji w Dworze Riddle'ów,
ponieważ
mamusia miała misję śmierciożerczyni i nie mogła się nim zająć
był nieco... przewidywalny, naciągany. Trudno to opisać, zrozumie
się moje słowa, gdy przeczyta się fragment, kiedy Jean Riddle mu
to proponuje. Pomysł był i tak już nieco dziwaczny, ale wykonaniem
przeszłaś samą siebie. Od razu widać, że stworzyłaś tę całą
misję rodziców Davida, by ten nie miał się gdzie podziać. No i
oczywiście musiał mieć pokój na przeciwko „Mionki”, by być blisko jej sypialni. Radzę poprawić.
Spotkania śmierciożerców, lekcje czarnej magii i te inne przywileje córek Voldemorta byłyby w porządku, szkoda tylko, że tak mało o tym pisałaś. A jak już coś naskrobałaś, to ważyło z tonę. Czy ja dobrze przeczytałam, czy uczyniłaś z Hermiony „prawie mistrzynię oklumencji i czarnej magii”?! Facet zgłębiał tajniki mrocznej strony przez kilka lat, ale oczywiście zdolna Hermionka opanowała wszystko w lot praktycznie w kilkanaście dni... Cruciatrusie, nie trzeba było wnikliwie analizować treść HP, by zrozumieć, że to nierealne. Nie pisz co Ci ślina na język przyniesie, bo to nie ma sensu. Tak, mam tutaj na myśli między innymi Petunię Dursley w roli śmierciożerczyni.
Spotkania śmierciożerców, lekcje czarnej magii i te inne przywileje córek Voldemorta byłyby w porządku, szkoda tylko, że tak mało o tym pisałaś. A jak już coś naskrobałaś, to ważyło z tonę. Czy ja dobrze przeczytałam, czy uczyniłaś z Hermiony „prawie mistrzynię oklumencji i czarnej magii”?! Facet zgłębiał tajniki mrocznej strony przez kilka lat, ale oczywiście zdolna Hermionka opanowała wszystko w lot praktycznie w kilkanaście dni... Cruciatrusie, nie trzeba było wnikliwie analizować treść HP, by zrozumieć, że to nierealne. Nie pisz co Ci ślina na język przyniesie, bo to nie ma sensu. Tak, mam tutaj na myśli między innymi Petunię Dursley w roli śmierciożerczyni.
Na koniec wspomnę
jeszcze o Zakonie Feniksa. Kto normalny przygarnąłby do niego córkę
Vodemorta? Tak po prostu, chociaż Dumbledore wiedział o pochodzeniu
Hermiony, pozwolił jej brać udział w naradach. Kolejny nonsens.
Widzę, że stworzyłaś scenę w której Szalonooki sprzeciwia się
temu zamierzeniu. I dobrze. Bo było to zaprawdę idiotyczne. Jeżeli w
piątej części nie chcieli do Zakonu samego Harry'ego, to jakim
cudem pozwolono na to młodej RIDDLE? Tym bardziej, że ona donosiła
Voldemortowi i wcale się z tym nie kryła.
Rozdział
VII, VIII, IX
Rozpoczyna się rok
szkolny, a razem z nim kolejna dawka humoru. Co prawda ten humor
powinien ustąpić miejsca ciekawości i zachwyceniu opowieścią,
ale powoli przyzwyczajam się do Twoich niebywałych pomysłów, ale,
ale... to nie znaczy, że je akceptuję.
Harry i Ron
przeszli na czarną stronę, bo stwierdzili, że tamci są lepsi.
Rozumiem, że w Twoim opowiadaniu Zakon Feniksa jest pokazany z
negatywnej perspektywy, ale źle to rozegrałaś. Przede wszystkim
pominęłaś wszelakie rozterki bohaterów, zdaje się, że nie
pamiętają już o tym, że mają w zakonie przyjaciół. O tym, iż
przez tyle lat nienawidzili się z Draco, również nie wspomniałaś
i od tak stali się „friendami” na śmierć i życie. Jest to
dobry pomysł, jednak stracił swoją świetność w obliczu braku
uczuć, przemyśleń itp. A jeżeli się już jakieś pojawiły,
zupełnie nie pasowały do powagi sytuacji. Dokładnie tak samo, jak
dowiedzenie się prawdy o pochodzeniu panienek Riddle. Wesołe
miasteczko czy aquapark? Co wybrać? - zdają się myśleć Twoi
bohaterowie. To już nie zabawa, tylko poważna decyzja wpływająca
na ich przyszłość.
Jak
dla mnie, chociaż starasz się zachować neutralny ton, widać że
piszesz akcję subiektywnie. Nie tak, jak podpowiadają logika i
prawa kosmiczne, lecz Twoje „widzimisię”. Są też pozytywne
strony tego, w jaki sposób toczysz akcję. Potrafisz rozbawić mnie,
jak rzadko która parodia.
- Draco, co to za dziewczyna ? - zapytałem wskazując na nią głową
-
Która ? Ta w ciemnych włosach ?
-
Nom
-
Wpadła ci w oko Potter ? To jest Łucja Snape, z piątego roku
-
Córka Nietoperza ?- zdziwiłem się
-
Tak
Nie,
to niemożliwe żeby córka Snape'a była taka ładna. Jakim cudem ?
Cha, cha cha...
No
i jeszcze jedna uwaga. Nie uważasz, że piszesz zbyt ostro?
Rozumiem, że Ginny zdenerwowała się na Pansy, ponieważ tamta ją
obraziła, ale stosowanie wulgaryzmów jest tu nie na miejscu. Mówię
o tym fragmencie.
-
Dracuśś, jest mój suko ! - teraz to już przegięła,
podeszłam do niej przystawiając jej różdżkę do gardła
- Coś, Ty powiedziała szmato ? Mam Cię potraktować jakąś klątwą? - zapytałam lodowatym głosem.
- ... - nic nie powiedziała
- Co zabrakło języka w gębie ? Masz się od niego odpierdolić, rozumiemy się ? - już się odwróciłam z zamiarem odejścia kiedy ona się odezwała
- A co Ty mi możesz zrobić jebana suko ? No co ? Polecisz na skargę do ojca ?
- Coś, Ty powiedziała szmato ? Mam Cię potraktować jakąś klątwą? - zapytałam lodowatym głosem.
- ... - nic nie powiedziała
- Co zabrakło języka w gębie ? Masz się od niego odpierdolić, rozumiemy się ? - już się odwróciłam z zamiarem odejścia kiedy ona się odezwała
- A co Ty mi możesz zrobić jebana suko ? No co ? Polecisz na skargę do ojca ?
No
i na końcu widzę, że Hermiona i David się zeszli. Szybko. Gdybyś
przedłużyła ten wątek, byłoby ciekawiej, a tak to wykorzystałaś
kolejną dobrą stronę historii. Pomijając Hermionę, Harry ma na
oku Łucję. Mam nadzieję, że sięgniesz po rozum do głowy i w
następnym rozdziale nie przeczytam, że oni również są razem.
Pamiętaj: śpiesz się powoli!
Rozdział
X i XI
Tutaj siostry
Riddle wypełniają pierwszą misję. Mają uświadomić Lunę
Lovegood i Nicole Black, iż są bliźniaczkami, mają potężne moce
i że Voldemort pragnie ich w swoich szeregach. Wszystko fajnie,
tylko jak zwykle nie było opisów, uczuć, a dziewczyny przyjęły
wiadomość, że są siostrami, całkowicie obojętnie. Brakuje mi tu
jakichkolwiek emocji. Czegoś, co informowałoby mnie, że dziewczyny
w ogóle przejęły się tym, iż rodzice, których znały, nie są
tymi biologicznymi.
Właściwie to nie
wiem co napisać. Po raz kolejny mam zwracać uwagę na braki w
tekście? Mam nadzieję, że sama się ich domyśliłaś po moich
wcześniejszych komentarzach. Nawiasem mówiąc, radzę uważać na
Twoich czytelników i przyjmować ich komentarze z przymrużeniem
oka. Zapewne przeczytać komplement alà
„powinnaś
napisać książkę” jest bardzo miło, lecz fakt, że piszą to
osoby, które nie umieją odmieniać przez przypadki, ostrzega. Tak
tylko wspominam.
To na tyle. Dwa
krótkie rozdziały, podczas których nie działo się nic oprócz
spotkania z Voldemortem i wypełnienia misji, więc nie mam się nad
czym rozczulać. Napisałam, co miałam do napisania.
Rozdziały XII,
XIII
Jakby się
zastanowić, to całkiem niezły miałaś pomysł. Dość oryginalny
– Harry i reszta śmierciożercami, na dworze Malfoy'ów, z
Mrocznymi Znakami... wyobraźnia działa. Tylko spaczyłaś go (jak
prawie wszystko w tym opowiadaniu) brakiem opisów, czy
wyczerpujących wyjaśnień. Ja rozumiem, że dla Ciebie to oczywiste
– w końcu to Ty wymyśliłaś tę historię i uczyniłaś z
Voldemorta super cool tatuśka, ale ja nie siedzę w Twojej głowie.
Tak więc pytanie: czy dla przeciętnego czytelnika powód dla
którego Wybraniec przeszedł na złą stronę jest wystarczający? A
teraz odpowiedź: nie. To, że dobra strona nie była dobra, nie
znaczy, że musiał przechodzić od razu na złą. Zawsze można być
neutralny, prawda? A mam wrażenie, że Trójca Hogwartu, Ginny,
Weasley'owie, Luna i Ci wszyscy, którzy stopniowo przechodzą na
stronę Czarnego Pana, w ogóle nie pomyśleli, by być wiernym swoim
przekonaniom. I na dodatek mroczne siostrzyczki: Hermiona i Ginny. Co
one się tak zmieniły? W kanonie były całkowicie inne. Skoro
pozmieniałaś prawie wszystkie ich cechy, nie lepiej było stworzyć
całkowicie nowe postacie? A tak to stracisz punkty na Bohaterowie.
Mimo wszystko
spodobało mi się, że Hermiona się uczy. Czyli jeszcze jest
nadzieja i nie zmieniłaś w niej całej osobowości.
A, jednak nie
koniec! Znalazłam kolejny absurd. Co robią Draco, Hermiona, Ron i
Harry w piwnicy Dworu Malfoy'ów? To jakaś prowokacja...? Droga
Cruciatrus, jeżeli chcesz zrobić coś kontrowersyjnego, najpierw
zastanów się nad logiką. W Hogwarcie nie można było się
teleportować, a uczniowie zabronione mieli korzystanie z sieci Fiuu.
Co dotyczy Dworu Riddle'ów, tutaj schemat się powtarza.
Rozdziały
XIV, XV, XVI
Przeskakujesz aż o
miesiąc, swoją drogą nie sądzisz, że to za długi okres czasu?
Gdybyś chociaż opisała co się wtedy działo, a tak to Miesiąc
później i wszystko. Zero wyjaśnień.
Te trzy rozdziały
obejmują generalnie dwie najważniejsze sceny, mianowicie śmierć
profesor McGonagall oraz potraktowanie Davida Sectusemprą.
Obie były, jak to już się zdążyłam przyzwyczaić, pozbawione
logiki.
Po pierwsze:
czyjakolwiek śmierć lub zranienie spowodowałoby, że w Hogwarcie
rozpoczęłyby się poszukiwania sprawców. A tak to ani śmierć
nauczycielki transmutacji ani potraktowanie ucznia klątwą nie
zostało potraktowane zbyt poważnie przez rzeszę nauczycieli i
aurorów. Po prostu Ron i Zabini zabili McGonagall i nikt się do
nich nie przyczepił. Zdecydowanie rażący błąd. Z Davidem tak
samo. Ślizgoni rzucają klątwy z takim znudzeniem, jakby
przywoływali chusteczkę do nosa. Po raz kolejny spotyka się to z
brakiem reakcji dorosłych czarodziejów.
Po
drugie: w Harrym
Potterze wyraźnie
napisane jest, że wizyta w skrzydle szpitalnym mogła trwać tylko
piętnaście minut na jedną osobę. Oczywiście były wyjątki, ale
Hermiona z pewnością by się do nich nie zaliczała. Piszę o tym
dlatego, ponieważ w Twoim opowiadaniu jest informacja o panie
Riddle: Opuszczałam
lekcje, jednak się tym nie przejmowałam, byle tylko być przy nim.
- Naprawdę
uważasz, że nauczyciele przymknęliby na to oko? Nie sądzę.
Po trzecie: chwalenie się Hermiony, że
jest córką Voldemorta na prawo i lewo jest nieco nie w jej stylu i
mija się z celem. Z tego co przeczytałam, jest ona tajnym
szpiegiem, a tajni szpiedzy są... tajni. W dodatku, skoro
Ministerstwo Magii poszukuje Voldemorta, mogliby użyć jego córek,
jako przynęty, nieprawdaż? W ogóle nielogiczne (muszę zacząć
szukać jakiś synonimów do tego słowa, bo zbyt często go używam).
Po czwarte:
-
Mam się uspokoić ? To
trzeba było mnie nie wkurwiać tym pojebanym zadaniem! - Nie
sądzę, by ktokolwiek miał odwagę tak powiedzieć do Czarnego
Pana. Otrzymała za to Crucio,
ale jak dla mnie to i tak było kwestią Twojego „widzimisię”
aniżeli zdenerwowaniem Voldemorta. Granger i przeklinanie? Granger i
wagarowanie? Granger i odzywanie się w TEN sposób do nauczycieli?
-
Kurwa - powiedziałam, kolejny raz upadłam - minus 5 punktów dla
Twojego domu?
- Co ja tu czytam?! Dla
tych, co nie rozumieją, słowa te skierowane były do profesor
Hooch.
Po
piąte:
Chciałam
Cię pochwalić za pomysł, by duch McGonagall nadal uczył w
Hogwacie. Aż się zaczęłam śmiać, gdy przeczytałam, jak
zadowoleni, że usunęli wicedyrektorkę Hogwaru Ron i Zabini,
wytrzeszczają oczy na jej wlatujący do klasy duch.
-
Pożałuje że wróciła - usłyszałam szept Dracona
Pomysł świetny, szczególnie
zażenowanie chłopców.
Rozdziały
XVII, XVIII, XIX, XX
- Wiesz, że to jest dobra myśl ?
- Wiem, w końcu jestem zajebiście genialny - rzekł śmiejąc się
- Wiem, w końcu jestem zajebiście genialny - rzekł śmiejąc się
Przestań ciągle pisać wulgaryzmy, bo
to irytuje. Nie potrafisz napisać czegokolwiek innego, co wyraża
emocje, a nie jest przekleństwem?
Teraz przejdźmy do akcji. Połączyłam
te dwa rozdziały, ponieważ to w nich mowa jest o Krysztale
Ciemności, Anastasi Blackley oraz Informatorze. Tutaj akcja zaczyna
się rozwijać. Mam rozumieć, że Voldemort stworzył coś, co jest
potężniejsze niż horkruksy, czego zniszczyć się nie da? Jeśli
tak, to pomysł jest bardzo oryginalny. Tylko skoro Kryształ jest
niezniszczalny, to jakim cudem Dumbledore go podzielił na części?
Trochę to niezgodne z fizyką i w ogóle przedmiotami ścisłymi,
nastawionymi przede wszystkim na suche fakty i logikę. A tych tutaj
bardzo mało, dlatego opowieść ta ma bardzo chwiejną, mogącą w
każdej chwili runąć podstawę.
Informatorem jest Ron Weasley, wiedziałam
to już od początku. Jak się domyśliłam? Zdradziłaś to tymi
cytatami.
-
Może na początek powiem że jestem śmierciożercą - dyrektor
wytrzeszczył na mnie oczy.- Ale wstąpiłem tam przez tych, których
nazywałem przyjaciółmi, i tego żałuje. Oni chcą pana
zniszczyć,wiedzą o Krysztale Ciemności.
Od razu wiadomo, że chodzi o kogoś z paczki Riddle. Nie zamierzałam
posądzać Hermiony, Ginny, Harry'ego, Draco oraz Davida (to o nich
ciągle pisałaś, jak nienawidzą Dumbledore'a), więc zostali Ron lub
Zabini. A dlaczego wybrałam Rona, tłumaczyć nie będę. Podam
cytat.
Tak
Hermionę i Ginny darzyłem niechęcią odkąd się dowiedziały o
swoim pochodzeniu, Harry przystał do Ślizgonów (...). - Ron
mówi tutaj o swoich najlepszych przyjaciołach, wiadomo było, że
Blaise nie wyraziłby się tak na temat osób, których nie znał.
Pomysł,
że tą mroczną osobą miałaby być nauczycielka obrony przed
czarną magią jest nawet pomysłowy. Tylko jak dla mnie powinnaś
wprowadzić jej postać, zanim tak naprawdę potrzebna była akcji,
by czytelnicy mogli wziąć ją pod uwagę. A tak to nie dałaś nam
nawet szansy na wykreowanie własnych teorii.
No
i jeszcze ta McGonagall. Niezwykle irytujący jest fakt, jak okropnie
zachowują się wobec niej uczniowie. Oto parę cytatów, które
wyłapałam podczas czytania:
*-
Panno Riddle ! Szlaban jutro na trzeciej godzinie lekcyjnej -
powiedziała a ja się uśmiechnęłam pod nosem
- Jasne jędzo - powiedziała - a to że pani jest za stara by używać kosmetyków nie znaczy że my też. - i wyszłyśmy z klasy.
*
- Pani kocha profesora Dumbledore'a, ale on kochał tylko swoje Dropsy- odparł Malfoy i cała klasa zaniosła się śmiechem (…).
*
- Jasne jędzo - powiedziała - a to że pani jest za stara by używać kosmetyków nie znaczy że my też. - i wyszłyśmy z klasy.
*
- Pani kocha profesora Dumbledore'a, ale on kochał tylko swoje Dropsy- odparł Malfoy i cała klasa zaniosła się śmiechem (…).
*
Chyba
panią pojebało że chcę nam pani punkty odebrać ! - krzyknął
mój chłopak (…).
Czy mam dalej cytować? Jak dla mnie to jest wręcz odpychające, jak bardzo zmieniła się Hermiona. Przecież Gryfonka była uprzejmą, inteligentną dziewczyną i w życiu nie zadawałaby się z takim menelstwem. A tu nagle, odkąd dowiedziała się, że jest z krwi i kości Riddle, zachowuje się jak „mhroczna, ociekająca zajefanością nastka”. W ogóle nie w jej stylu!
Czy mam dalej cytować? Jak dla mnie to jest wręcz odpychające, jak bardzo zmieniła się Hermiona. Przecież Gryfonka była uprzejmą, inteligentną dziewczyną i w życiu nie zadawałaby się z takim menelstwem. A tu nagle, odkąd dowiedziała się, że jest z krwi i kości Riddle, zachowuje się jak „mhroczna, ociekająca zajefanością nastka”. W ogóle nie w jej stylu!
Rozdział
XXI
Widzę, że rozwijasz wątek z Kryształem. Cieszy mnie to, choć pojawił się on tak nagle, że
nadal nie jestem z nim za bardzo oswojona. Dziwne, że Dumbledore nie
powiedział Harry'emu o Krysztale Ciemności, a o horkruksach tak. W
każdym bądź razie uważam pomysł za dobry (jak na TWOJE
możliwości), tylko brakuje w nim więcej wyjaśnień. Myślę, że
wiesz o co chodzi. Co chwilę zwracam Ci na to uwagę.
Pierwsze zadanie Ginny było
niedopracowane. Uważam, że akurat to Ruda miała jedną z
najlepszych psychik i to, że Ty napisałaś coś przeciwnego, nie ma
dla mnie znaczenia. Gdybyś chociaż była przekonująca, a tak
kolejny raz muszę znosić nielogiczności w opowiadaniu przez tylko
zwykłe, niepozorne „widzimisię”. Poza tym miałam okazję
spotkać się z pewnym dziwactwem.
Scena, gdy Ginny widzi
wspomnienia.
*
Scena, gdy paczka martwi się o nią. Zostało wtedy powiedziane, że nie ma jej już dwa dni.
*
Scena, gdy paczka martwi się o nią. Zostało wtedy powiedziane, że nie ma jej już dwa dni.
*
Kontynuacja sceny ze wspomnieniami.
Nie rozumiem tego. Czyli Ginny przez bite
dwie doby unosiła się w niebycie i oglądała trupy, masakry i te
inne męczące psychikę obrazy? A kiedy jadła, załatwiała
potrzeby fizjologiczne, spała itp.? Jak dla mnie jest to bez sensu.
Tym bardziej, że nikt z dorosłych nie zwrócił na jej nieobecność w Hogwarcie uwagi.
Przybrany brat planuje morderstwo na
siostrze. Za co on ich tak nienawidzi?Nie napisałaś nic oprócz
stwierdzenia, że elita Slytherinu go wkurza do potęgi entej.
Oczywiście po raz kolejny mam okazję poczytać, że uczniowie
rzucają w siebie klątwami bez konsekwencji, ale nie zamierzam po raz kolejny się denerwować. Na
razie zwracam uwagę Ci na fakt, że nienawiść Rona jest, owszem,
intrygująca, ale jednocześnie bezpodstawna. Mam wrażenie, że
bohaterowie cofnęli się do podstawówki, kiedy to nie lubi się
kogoś „bo złamał mi kredkę”, „kopnął mnie w kostkę”,
„nie wybrał do drużyny na wuefie”.
No i ostatni wątek poruszany w tym
rozdziale – zadurzenie Blaise'a w Ginny. Ciekawe, ale
przewidywalne. Spodziewam się, że Ślizgon nie dopuści, by Ron
wyrządził Rudej krzywdę, przekonałaś mnie o tym podczas ich
spisku. Nadmierne używanie przez Ciebie słów: „obojętnie”,
„bez przekonania”, „beznamiętnie” dało mi do zrozumienia,
że chcesz przekazać, iż Blaise'owi nie podoba się ten pomysł.
Pożyjemy, zobaczymy.
Rozdziały
XXII, XXIII, XIV, XXV
Dobra,
niech już będzie wszystko w jeden worek. Wypowiem się o wszystkim
naraz, dobrze?
Napiszę
może najpierw o pomyśle Dumbledore'a, by każdy wedle uznania
zmienił swój dom. Widzę, że kolejny raz posłużyłaś się swoim
odstraszaczem logiczności - „widzimisię”. Rozumiem, iż
chciałaś umieścić Ginny i Hermionę w Slitherynie, ale bez
przesady. Naginanie kanonu w taki sposób jest istnym samobójem.
Teraz
zajmę się ważnym wątkiem, mianowicie niedoszłym morderstwem
Ginny oraz śmiercią Zabiniego. Śmiałam się, gdy to czytałam!
Chociaż widać było, że próbujesz stworzyć napięcie i mrok,
używanie w narracji słowa „Dropsocholik” zamiast „Dumbledore”
wydawało się być złym zagraniem. Zamiast skupiać się na
okropnych cierpieniach, jakie zadali Zabiniemu Ron i dyrektor, ciągle
czekałam na kolejne słowo „Dropsocholik”. Już nawet nie miałam
nadziei, że Twój styl ulegnie poprawie, za to zaśmiewałam się z
błędów. Nie przystało Oceniającej, spłonę w piekle.
Dobrze,
teraz coś bardziej konkretnego. Zamach na Ginny był jak na Twoje
możliwości nawet, nawet... nie było żadnego absurdu, to już coś. Podoba mi się pomysł, by uczynić z Rona taką czarną owcę.
Przynajmniej paczka Hermiony nie jest „lofciana” przez
wszystkich, tak jak w pierwszej części opowiadania. No ale ze
śmiercią Blaise'a to żeś się zagalopowała. Dziwnie się
czytało. Dumbledore zabijający swoich uczniów, a potem zganiający
to na „śmierciożerców w Hogwarcie”? Zdecydowanie jestem na
nie. Nawet jeśli w Twoim opowiadaniu Dumbledore jawi się jako osoba
negatywna, posiada on chyba jakieś swoje stare cechy. Z dialogów
uczyniłaś z niego niekontaktującego już lekko starca. I, proszę,
odpuść nazywanie go Dropsocholikiem. To śmieszne, ale głupie.
Draco
i pojedynek dwa na jednego. Wątpię, by ktokolwiek taki przeżył,
szczególnie jeżeli zaklęcia, które były na nim rzucane, to
klątwy. Widać, że faworyzowałaś Mafoy'a i nawet się z tym nie
kryjesz w komentarzach. Piszesz tak, jakbyś uważała paczkę
Hermiony za bogów, a opowiadanie pisała po to, by pozbyć (zabić,
uwięzić itp.) wszystkich ich wrogów oraz ostatecznie doprowadzić
do ich panowania nad światem magii u boku Voldemorta.
Koniec
mojego komentowania rozdziałów. Zapraszam do dalszej części
oceny.
Fabuła/Wątki
4/10
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
Tak jak Grzesiowi wysypywał
się piasek, tak Tobie ulatują z głowy ważne wątki. Dlaczego
Hermiona i Ginny stały się takie odmienne od swoich pierwowzorów?
Dlaczego mroczną osobą została akurat nauczycielka obrony przed
czarną magią? Dlaczego Blaise i Ron znienawidzili swoich
przyjaciół? To pytania na które udzieliłaś szczątkowej (jeśli
w ogóle) odpowiedzi.
Na Twoim miejscu skupiłabym
się nie tylko na zawiłych intrygach, lecz także wnętrzu
bohaterów, ich życiu codziennym z perspektywy zwykłych ludzi.
Doceniam to, że opisujesz lekcje, rozmowy, wygłupy, ale nie czuję
tego... zupełnie.
Co do ogólnego przebiegu
akcji widać, że pomysł niczego sobie. Nie byłabym sobą, gdybym
nie pochwaliła tych jakże oryginalnych idei. Jesteś zaledwie
gimnazjalistą i staram się wczuć w Twój tok rozumowania, co
niejako nie jest trudne – jesteśmy rówieśniczkami. Z tego całego
„wczuwania” wywnioskowałam, że, nawet jak na piętnastolatkę,
w Twoim opowiadaniu mało logiki i spójności, lecz pomysł dobry.
Tak, drogi Cruciatrusie, często właśnie dobre pomysły zostają
pokaleczone przez takie błahostki, jak nie wyjaśnienie
czytelnikowi, dlaczego to, dlaczego tamto... Zdaję sobie sprawę, bywa to dla
niektórych pisarczyków uciążliwe, ale jest ważne. I niestety
obcięłam Ci za to punkty (za nie dopracowaną większość wątków).
Pewnie zdziwiłaś się,
dlaczego tak dużo. Jednak, jeśli przeczytałaś moje komentarze do
poszczególnych rozdziałów, powinnaś zauważyć, jak dużo
niedociągnięć jest w fabule. Niby wszystko fajnie, ale sumując
wychodzi niezadowalająco.
Rozwinięcie
akcji 2/6
Akcja
u Ciebie toczy się błyskawicznie. W ogóle nie czuję zmieniających
się pór roku, tego, że bohaterowie od tych kilku miesięcy się
zmienili; że stali się mniej infantylni, a więcej myśleli o
swojej przyszłości (śmierciożerców rzecz jasna); że są
najlepszymi przyjaciółmi, choć wcześniej się nienawidzili; że
Dumbledore jest tak naprawdę zły, a Voldemort „średni”...
Jeden wielki chaos.
Chciałabym
zwrócić uwagę przede wszystkim na to, iż z tak ważnych scen, jak
dowiedzenie się sióstr Riddle o biologicznych rodzicach lub
zauroczenie Davida w Hermionie (i odwrotnie), uczyniłaś prawie
streszczenie. Przeczą o tym tylko dialogi. A, przepraszam, tam nie
było prawie nic oprócz dialogów (o tym napiszę później).
Pisanie opowiadań polega na tym, by pewne rzeczy odłożyć na
później, aby podtrzymać napięcie. Potem po kolei odsłaniamy ich
części (czytelnik może sobie wtedy trochę „podetektywować”),
a następnie niespodziewanie zaskakujemy go, wyjaśniając tajemnicę.
Może czytaj więcej książek w klimatach, o których piszesz,
poserfuj po stronach poświęconych pisarstwu... Naprawdę, to nie
takie trudne, jakby się wydawało.
Co
do rad, przede wszystkim rób sobie plany rozdziałów. Unikniesz
niepotrzebnych wątków i ich nie wyjaśniania. Na Twoim miejscu
prześwietliłabym całkowicie Siostry Riddle i, biorąc pod
uwagę rzeczy na które zwróciłam uwagę ja i inni Oceniający,
spisała sobie sceny, które powinnaś dopisać, by akcja miała ręce
i nogi. Poza tym nie spieszyłabym się tak z tymi miłostkami. Pobaw
się trochę uczuciami bohaterów, przecież nie musisz ich od razu
swatać.
Świat
przedstawiony 1/10
Opis
numer 1
Kiedy
weszłam do swojego pokoju, a raczej apartamentu aż zaniemówiłam z
wrażenia. Miałam ogromny salon, sypialnię, łazienkę, garderobę
z masą ciuchów, ogromną bibliotekę(!) i mini pracownie
eliksirów(?!).
Opis
numer 2
Byłyśmy w takim miejscu że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt.
Byłyśmy w takim miejscu że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt.
Właściwie to było ich bardzo mało, te dwa akurat na pierwszych kilka rozdziałów. Nie wiem, co mam poza tym tutaj napisać. Zrobię więc to, co większość Oceniających na moim miejscu: zwracam uwagę na zbyt małą ilość charakterystyk, portretów, zobrazowań itp. w tekście. Wydaje mi się, że Ty wiesz co jak wygląda, ale nawet nie przyszło Ci do głowy, by przelać to na wirtualny papier Worda. Skoro, jak napisałaś w swoim opisie, nałogowo czytasz książki, powinnaś zauważyć, że autorzy nie piszą tylko dialogów. A może pomijasz dłuższe akapity? Po chwilowej refleksji stwierdzam, że nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem bez opisów. Może to świadczy o moim niedoświadczeniu w sferze blogowej, ale szkoda mi na coś mniej ambitnego czasu.
Bohaterowie
3/10
Hermiona
Riddle vel Granger
– No
cóż, co tu dużo mówić... Nie polubiłam tej wersji Hermiony,
chociażby ze względu na jej chamskie zachowanie. Znalazłam dwa
fragmenty, podczas których dziewczyna się uczy i to zaprawdę były
jedyne sceny, które skojarzyłabym z kanonem. Reszta to Twoje
„widzimisię”, okraszane szczyptą nie-logiki. To bardzo przykre,
że tak charakterystyczna postać, jak nasza Gryfonka, została
okropnie pokaleczona. Hermiona Granger – symbol inteligencji i
przemądrzalstwa - zaczęła wagarować i przeklinać. Zdaję sobie
sprawę, że fan fiction polega na wolnej interpretacji, ale nie
wyklucza to przecież logiki. Po co piszesz o Hermionie? Gdybyś
stworzyła własną bohaterkę, nie byłoby problemu, a tak to Ci
truję. Myślę, że wyraziłam się już dość jasno.
Ginny
Riddle vel Weasley
– oto przed nami druga panna Riddle! Tutaj o wiele lepiej. Masz
tendencję do robienia z bohaterek (nieważne jakie one są w
kanonie) „ostrych lasek”, a ponieważ Ginny taka była już w
oryginale, wyszło całkiem wiarygodnie. Zastanawia mnie jednak
pewien fakt – Ruda była dziewczyną silną psychicznie i odważną,
toteż zdziwił mnie jej tok myślowy, kiedy to mówiła, że jest
słaba psychicznie. Po raz kolejny nie przemyślałaś do końca niektórych
ważnych rzeczy. Zresztą, miałam wrażenie, że Ginny wyszła Ci
dobrze przypadkowo.
Lord
Voldemort
-
dobry tatusiek się znalazł, już w to uwierzę. Jego postać
kreować jest całkiem łatwo, wystarczy, by było „bez emocji” i
„mrocznie”. Tobie jednak nie wyszło do końca dobrze, zupełnie
jakbyś uważała, że
„on
taki zły jest tylko w filmie”. Voldi, jak mówią moi znajomi, to
postać wywołującą kontrowersje ze względu na swoje zapędy
psychopatyczne, a Ty uczyniłaś z niego „surowego tatulka” - i
wyrażam się tutaj ironicznie. Brakuje mi w jego dialogach czegoś
wywołującego dreszczyk. Poza nieco wyniosłym tonem jego wypowiedzi
niczym nie różniły się od innych.
David
Lestrange
– mdła,
nie posiadająca jakiś wybijających się cech, postać. Jedyne na co
zwróciłam uwagę, to to, że na początku wydawał się być taki
opiekuńczy i spokojny. Zmieniłam jednak zdanie, gdy przeczytałam,
że razem z Mafoy'em podpalili ławkę na transmutacji i rechotali
się z tego, jak głąby. Te sprzeczności wywołały u mnie wobec
niego apatię. Dla mnie nie był ani trochę rzeczywisty.
Ron
Weasley
– postać ta wywoływała u mnie wybuchy śmiechu. Biedny, poczciwy
Ron... czego ja się doczekałam! Mimo wszystko pomysł, by uczynić
z niego zdrajcę Voldemorta, próbującego zapolować na siostrzyczki
Riddle, jest absorbujący. Jak to u Ciebie bywa, gorzej wypadło
wykonanie. Zbytnio poświeciłaś się skupianiu na tym, jaki to
przygłup z tego Weasleya, zamiast napisać, dlaczego postępuje w
określony sposób.
Blaise
Zabini –
najpierw
był po stronie zła, potem „dobra”, następnie znowu zła.
Zastanawiające. Dlaczego więc nie skupiłaś się na nim bardziej?
Chętnie poczytałabym o jego uczuciach (dlaczego podejmował takie
decyzje).
Albus
Dumbledore
– nie
wiem, czym się kierowałaś, gdy opisywałaś dyrektora Hogwartu,
ale to chyba nic dobrego. Wiedz, że kiedy Snape mówił o
Dumbledorze „Dropsocholik” i nikogo to nie dziwiło, sprawiłaś,
że opowiadanko to zasłużyło na rangę prowokacji.
Twoi
bohaterowie nie są ani trochę wiarygodni. Mam wrażenie, że jeżeli
napisałaś o nich coś bardziej zgodnego z oryginałem, to nie
celowo. Nieprzyjemnie się o nich czytało, bo wszyscy byli do siebie
podobni i w życiu nie rozróżniłabym, kto co powiedział, gdyby
dano mi takie zadanie. Może zrób charakterystyki bohaterów i na
ich podstawie opieraj swoją działalność pisarską? Rozumiem, nie
wszyscy mają super pamięć i często muszą niektóre rzeczy sobie
pisać gdzieś z boku. Ja również tak robię i nie uważam tego za
coś wstydliwego, myślę, iż to nawet świadczy o sumienności autora. Dobrze Ci radzę, uczyń tak, jeśli chcesz uratować to
opowiadanie.
Dialogi/Narracja
3/10
Nie
potrafię rozróżnić co kto mówi, chyba że zaistniała sytuacja
daje mi ten fakt do zrozumienia lub informujesz o tym po myślniku.
Jest to dość duży uszczerbek dla Twojej historii. Dajesz przez to
zrozumienia, że wszyscy są tacy sami (no może nie licząc
McGonagall, która prawie w każdej scenie była „przemądrzała
staruchą”). Poza tym nie znasz zasady pisowni dialogów. Przybliżę
Ci ją w Poprawności.
Co
do narracji, jest ona niechlujna i nieprzyjemnie się czyta. Raz
piszesz w formie pierwszoosobowej, potem w trzecioosobowej, nagle (i
to wywołało u mnie niemałe zdziwienie) przechodzisz na formę, w
której narratorkami były jednocześnie Ginny i Hermiona, później
znowu wróciłaś do pierwszoosobowej, następnie do trzecioosobowej
– i na niej poprzestałaś. No i te nieszczęsne perspektywy.
Nie
widzę żadnej potrzeby, dla której miałabyś co chwilę zmieniać
perspektywy postaci. Podam przykład: Luna występowała bodajże w
trzech scenach i jej osoba nie była zbyt potrzebna akcji, więc po
co wtryniasz w fabułę scenę z jej punktu widzenia? To nie było w
ogóle potrzebne. No ale pomijając to, pisanie naraz o tylu
bohaterach stwarza w końcu jeden wielki mętlik. Robił tak autor
pewnej słynnej powieści o tytule „Gra
o tron”. Jeśli kiedyś wpadnie Ci w ręce, przeczytaj sobie
„słowo
od autora”. Sam George Martin przyznaje, że podczas pisania
kierował się zasadą „diabeł tkwi w szczegółach”, a ponieważ
Ty na takowe w ogóle nie zwracasz uwagi, może lepiej, gdybyś po
prostu pisała z perspektywy Hermiony i Ginny? I tylko z ich.
Pomijając te dwie rzeczy,
które wyjątkowo mnie raziły, przyznaję, że narrator
trzecioosobowy jest bardzo subiektywny. Jeśli piszesz w tej formie,
pamiętaj, by po myślniku zachować neutralność. Wyjdzie wtedy
realniej, no i przede wszystkim bardziej profesjonalnie.
Styl
1/4
No
cóż, stylu żadnego nie posiadasz. Kiedy czytałam, cały czas krążło
mi w głowie słowo „napaćkane”, którego użyłam na początku
oceny. W większości mam do czynienia z dialogami, czasami pojawiają
się opisy sytuacji i uczuć, jednak tak wydumane, że nie mam
zamiaru psuć sobie nerwów na ponownym wytykaniu Ci
nielogiczności. Nie wiem nawet, czy Twoja twórczość załapuje się
pod jakąkolwiek kategorię. Nie powiem, że jest to lekki styl
pisania, bo nawet najlżejsze utwory posiadają opisy i trzymają się
poprawności, nie napiszę także, że ciężki – one z kolei są
bardzo wyczerpujące i cechują się bogatym słownictwem. Co mam więc powiedzieć? Choć wiem, że może
sprawić Ci to przykrość, po prostu będę szczera: piszesz po
grafomańsku i jeżeli tego nie zmienisz, opowiadanie to będzie
kolejnym, zupełnie bezsensownym fan fiction sweet-nastki. Masz już
piętnaście lat, dziewczyno. Egzamin gimnazjalny niedługo, a Ty
nawet nie potrafisz napisać neutralnego opisu krajobrazu. Blogi
służą po to, by szlifować swój warsztat pisarski, a nie
dowartościowywać się, czytając komentarze osób, które same
napisać kilku zdań przeciętną polszczyzną nie potrafią.
Oryginalność
6/10
Pomysł
Twój jest nie do końca oryginalny, gdyż z zaufanych źródeł
otrzymałam informację, że fan fiction Hermiona i Ginny Riddle
istnieją. Nie czytam tego typu blogów, dlatego nie zamierzam się w
ten podpunkt wgłębiać, wspomnę jedynie, że ufam, iż przebieg
akcji wymyśliłaś Ty. Cenię sobie u Ciebie Rona, jako zdrajcę, i
Kryształ Ciemności. Były to nieliczne rzeczy, które zwróciły
moją uwagę.
Poprawność
2/20
Nie dam Ci więcej punktów,
gdyż jak na piętnastolatkę, popełniasz karygodne błędy. Przede
wszystkim pilnuj literówek – jest ich niepokojąco dużo. Blogger
lub Word Ci ich nie podkreśla? Rozumiem, że każdy je popełnia, ale
Ty to robisz nagminnie. Czytaj rozdziały po dwa razy (tym bardziej,
że są krótkie) i poszukaj bety. Jest ona Ci pilnie potrzebna!
Druga sprawa, to to, że nie
umiesz zapisywać ani dialogów, ani nie wiesz, kiedy powinien być
nowy akapit. Zabierasz się za pisanie, nie przyswajając sobie
wcześniej takich rzeczy?
Oto
link do artykułu na temat poprawnego zapisu dialogu: >link<
Radzę skorzystać.
Poza tym nie umiesz obchodzić się z przecinkami. Proszę, kolejny odnośnik: >link< Na marginesie wspomnę, że przecinek stawiamy PRZED „że” a NIE po.
Poza tym nie umiesz obchodzić się z przecinkami. Proszę, kolejny odnośnik: >link< Na marginesie wspomnę, że przecinek stawiamy PRZED „że” a NIE po.
Kolejna sprawa to spacje.
Przed kropką, wielokropkiem, znakiem zapytania i wykrzyknikiem na
końcu zdania nie stawiamy spacji. Po co Ci ona?
Najbardziej raziły błędy logiczne.
Czy muszę coś jeszcze komentować?
No i ostatnia kwestia, to
pisanie przez Ciebie zwrotów typu: ci, tobie, go,
ty, ciebie z dużej. Piszemy te wyrazy z wielkiej
litery, gdy zwracamy się bezpośrednio do kogoś, tak jak ja teraz
do Ciebie. Pamiętasz, jak polonistka w podstawówce
tłumaczyła, że w listach pisze się tego typu zwroty litera
wielką? Jeśli nie, radzę odświeżyć tę zasadę. W powieści,
choć bohater zwraca się bezpośrednio do drugiej osoby, Ty nią nie
jesteś, więc litery dużej nie piszemy. A co do tego nieszczęsnego
Go – rozumiem, że jesteś fanką Voldemorta, ale pisanie Go
z dużej jest wyjątkiem i dotyczy tylko Boga.
Rozdział
I
(...)
Jak
zawsze zeszłam na śniadanie i normalnie przywitałam się z
rodzicami. Wszyscy jedliśmy, w końcu
odezwała się mama.
- Hermiono, czy po śniadaniu mogłabyś pomóc mi porządkować strych (bez spacji)?
- Oczywiście, mamo.
- Hermiono, czy po śniadaniu mogłabyś pomóc mi porządkować strych (bez spacji)?
- Oczywiście, mamo.
-
Dziękuję.
Kiedy
skończyliśmy jeść,
tata pojechał do pracy a ja
z mamą poszłyśmy na strych. Ja porządkowałam stare książki,
a mama
drugi koniec pomieszczenia. Wśród
tych książek znalazłam
jedną,
która przyciągnęła
moją uwagę. (...)
Jean Potter - te dwa słowa mnie zszokowały i nagle uświadomiłam sobie, że nie znam, a raczej nie znałam panieńskiego nazwiska mojej matki. (...) Kiedy skończę, muszę porozmawiać z mamą. (...)
- Hermiono, chodź na obiad! - zawołała mama.
- Już idę, mamo (bez spacji)! - odkrzyknęłam.
(...)
- Skończyłaś już (bez spacji)?
- Prawie, skończę jak zjem.
- Nie musisz, ja to zrobię, a teraz jedz, póki gorące.
(...) Zaczęłam czytać pierwszy wpis. (...)
To jest mój pierwszy wpis, dlatego może napiszę coś o sobie. Mieszkam w Dolinie Godryka, jestem czystej krwi czarownicą (bez przecinka) i mam wspaniałych przyjaciół... (spacja)później dokończę, muszę iść, bo mama mnie woła, ale na pewno tu jeszcze napisze.
Po przeczytaniu postanowiłam, że porozmawiam z mamą, ale to dopiero jutro, bo dziś jest już późno. (...)
- Mamo, muszę z Tobą porozmawiać - rzekłam do niej po śniadaniu.
- O czym, córeczko (bez spacji)?
- Zaczekaj chwilę, coś ci pokażę. - Po chwili wróciłam z pamiętnikiem w ręku. - Wczoraj na strychu znalazłam to.
Jean Potter - te dwa słowa mnie zszokowały i nagle uświadomiłam sobie, że nie znam, a raczej nie znałam panieńskiego nazwiska mojej matki. (...) Kiedy skończę, muszę porozmawiać z mamą. (...)
- Hermiono, chodź na obiad! - zawołała mama.
- Już idę, mamo (bez spacji)! - odkrzyknęłam.
(...)
- Skończyłaś już (bez spacji)?
- Prawie, skończę jak zjem.
- Nie musisz, ja to zrobię, a teraz jedz, póki gorące.
(...) Zaczęłam czytać pierwszy wpis. (...)
To jest mój pierwszy wpis, dlatego może napiszę coś o sobie. Mieszkam w Dolinie Godryka, jestem czystej krwi czarownicą (bez przecinka) i mam wspaniałych przyjaciół... (spacja)później dokończę, muszę iść, bo mama mnie woła, ale na pewno tu jeszcze napisze.
Po przeczytaniu postanowiłam, że porozmawiam z mamą, ale to dopiero jutro, bo dziś jest już późno. (...)
- Mamo, muszę z Tobą porozmawiać - rzekłam do niej po śniadaniu.
- O czym, córeczko (bez spacji)?
- Zaczekaj chwilę, coś ci pokażę. - Po chwili wróciłam z pamiętnikiem w ręku. - Wczoraj na strychu znalazłam to.
(nowy
akapit) Mama
nagle zbladła, chyba
rozpoznała przedmiot i zapytała.
- Czytałaś?
(...) Dlaczego mi nic nie powiedziałaś (bez spacji)? Dlaczego nie wiedziałam, że jesteś czarownicą (bez spacji)?
- Żeby cię chronić (bez przecinka) przed Tomem Riddle'm
- A co Voldemort ma do tego (bez spacji)? - zapytałam zdziwiona.
- Jest twoim ojcem, byłam pewna, że nie będzie cię chciał, że zabije.
- Że niby co (bez spacji)??? To jakiś żart, mamo (bez spacji)? Voldemort jest moim ojcem (bez spacji)? Przecież to chore. ( w tym samym myślniku) Ale dlaczego (bez spacji)? Własną córkę (bez spacji)?
- Tak. Nie chciał mieć córki, a syna. Więc wyrzekłam się magii, by nas chronić. Ale teraz wiem że to był błąd.
- Dlaczego (bez spacji)?
- Czytałaś?
(...) Dlaczego mi nic nie powiedziałaś (bez spacji)? Dlaczego nie wiedziałam, że jesteś czarownicą (bez spacji)?
- Żeby cię chronić (bez przecinka) przed Tomem Riddle'm
- A co Voldemort ma do tego (bez spacji)? - zapytałam zdziwiona.
- Jest twoim ojcem, byłam pewna, że nie będzie cię chciał, że zabije.
- Że niby co (bez spacji)??? To jakiś żart, mamo (bez spacji)? Voldemort jest moim ojcem (bez spacji)? Przecież to chore. ( w tym samym myślniku) Ale dlaczego (bez spacji)? Własną córkę (bez spacji)?
- Tak. Nie chciał mieć córki, a syna. Więc wyrzekłam się magii, by nas chronić. Ale teraz wiem że to był błąd.
- Dlaczego (bez spacji)?
(enter)-
Tom był u mnie w wakacje (bez
przecinka) -
oznajmiła spokojnie mama.
- Szukał
nas
przez lata, chciał byśmy do niego wróciły i ja się zgodziłam
(bez
przecinka) i
on będzie wieczorem.
Idź
się spakuj.
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć ? - powiedziałam zdenerwowana.
- Chciałam dzisiaj, ale ty zaczęłaś ten temat, więc...
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć ? - powiedziałam zdenerwowana.
- Chciałam dzisiaj, ale ty zaczęłaś ten temat, więc...
(nowy
akapit) Dalej nie
słuchałam, wyszłam z kuchni i poszłam do siebie.
- Dlaczego odnalazł nas dopiero teraz (bez spacji)?
- Znam całkiem sporo zaklęć ochronnych. - Kto to mówi? Przecież Hermiona poszła "do siebie"...
(...)
- Ginny, przyszedł do ciebie jakiś list, jest w szafce na dokumenty - mówiła Molly Weasleydo
swojej córki
mnie.
- Już po niego idę. - Gdy wzięłam ten list z szafki, wypadł jakiś zwitek pergaminu, a na nim następująca treść:
- Dlaczego odnalazł nas dopiero teraz (bez spacji)?
- Znam całkiem sporo zaklęć ochronnych. - Kto to mówi? Przecież Hermiona poszła "do siebie"...
(...)
- Ginny, przyszedł do ciebie jakiś list, jest w szafce na dokumenty - mówiła Molly Weasley
- Już po niego idę. - Gdy wzięłam ten list z szafki, wypadł jakiś zwitek pergaminu, a na nim następująca treść:
Akt
adopcyjny Ginevry Riddle
Zgodę
na adopcję podpisali:
Jean
Potter
Molly
i Artur Weasley (kursywa)
- Niemożliwe - wyszeptałam i poszłam razem z listem i dokumentem do kuchni. Kiedy już tam dotarłam, zapytałam:
- Co to jes (bez spacji)? Dlaczego nie wiem że jestem adoptowana (bez spacji)? - zapytałam wściekła. (...)
- Skąd to wiesz (bez spacji)?
- To - rzekłam, pokazując jej trzymany w ręku pergamin. - Wyleciało z szafki.
(nowy
akapit) Molly Weasley
westchnęła i zaczęła mówić.
- Przed twoimi narodzinami twoja matka, Jean Potter, uciekła przed Voldemortem w obawie owasze
życie. Kiedy już
cię
urodziła,
oddała ciebie
pod naszą opiekę,
a sama wyrzekła się magii
i wyszła za jakiegoś mugola.
- Rozumiem. - Gdy to powiedziałam, jak gdyby nigdy nic usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam czytać list. Nie znałam tego charakteru pisma, więc spojrzałam na podpis.(...)
Zaczęłam czytać treść.
- Przed twoimi narodzinami twoja matka, Jean Potter, uciekła przed Voldemortem w obawie o
- Rozumiem. - Gdy to powiedziałam, jak gdyby nigdy nic usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam czytać list. Nie znałam tego charakteru pisma, więc spojrzałam na podpis.(...)
Zaczęłam czytać treść.
(...)
Nie wiem czy ci zdrajcy krwi, Wesleyowie, Ci o tym poinformowali, ale jestem Twoim prawdziwym ojcem. Sam się tego niedawno dowiedziałem (bez przecinka) i możesz mi wierzyć, że jestem zdziwiony tym tak samo, jak Ty . Po latach odnalazłem wreszcie twoją prawdziwą matkę i dowiedziałem się o Tobie (czego?). (...)
- Zobacz. - Podałam list mojej przybranej matce.
- Przykro mi że już cię z nami nie będzie, Ginny, ale wiedz, że pokochałam cię, jak własną córkę i dla mnie zawsze nią będziesz.
- Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziałam niechętnie (bez myślnika).
- Dobrze, kochana - odpowiedziała ze smutkiem.
- Naprawdę wolałabym tu zostać.
Nie wiem czy ci zdrajcy krwi, Wesleyowie, Ci o tym poinformowali, ale jestem Twoim prawdziwym ojcem. Sam się tego niedawno dowiedziałem (bez przecinka) i możesz mi wierzyć, że jestem zdziwiony tym tak samo, jak Ty . Po latach odnalazłem wreszcie twoją prawdziwą matkę i dowiedziałem się o Tobie (czego?). (...)
- Zobacz. - Podałam list mojej przybranej matce.
- Przykro mi że już cię z nami nie będzie, Ginny, ale wiedz, że pokochałam cię, jak własną córkę i dla mnie zawsze nią będziesz.
- Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziałam niechętnie (bez myślnika).
- Dobrze, kochana - odpowiedziała ze smutkiem.
- Naprawdę wolałabym tu zostać.
Rozdział II
-
Hermiono, mamy gościa.
- Usłyszałam głos Jean.
-
Voldemort - wyszeptałam, mimo że wcześniej wiedziałam,
że to on tu będzie.
-
We własnej osobie,
córko
– odpowiedział.
-
Jean - zwrócił się do mamy.
- Ona
już
wie (bez
spacji)?
- Tak.- Więc chodźmy, musimy jeszcze iść po twoją siostrę - powiedział ojciec.- To ja mam siostrę (bez spacji)?-Zdziwiłam się, o tym bym nie pomyślała. - Jak się nazywa (bez spacji)? Dlaczego o tym nie wiedziałam (bez spacji)? - Zaczęłam zadawać pytania jak nakręcona.
- Ginevra Weasley, a raczej Riddle.
(nowy akapit) - Ginny jest moją siostrą (bez spacji)? Cudownie! - W tym momencie byłam szczęśliwa ,na
tą chwilę ta
wiadomość przysłoniła mi nawet
nienawiść
do Lorda Voldemorta.
Po chwili teleportowaliśmy się niedaleko Nory.
Ze względu
na zaklęcia ochronne (bez
przecinka) ojciec
nie mógł tam wejść.
- Tak.- Więc chodźmy, musimy jeszcze iść po twoją siostrę - powiedział ojciec.- To ja mam siostrę (bez spacji)?-Zdziwiłam się, o tym bym nie pomyślała. - Jak się nazywa (bez spacji)? Dlaczego o tym nie wiedziałam (bez spacji)? - Zaczęłam zadawać pytania jak nakręcona.
- Ginevra Weasley, a raczej Riddle.
(nowy akapit) - Ginny jest moją siostrą (bez spacji)? Cudownie! - W tym momencie byłam szczęśliwa ,
-
Idź po nią, Hermiono – rozkazał.
-
Dobrze. - Może
(duża litera i powtórzenie ) to i dobrze,
że to ja mam po nią iść. Przecież
tam może (powtórzenie) być
Harry, ojciec nie przepuściłby
okazji zabicia swojego największego wroga. Weszłam do Nory i
poszłam prosto do pokoju Rudej. Tak jak myślałam,
znalazłam ją tam.
-
Hej,
Ginny - przywitałam się.
-
Hermiona? Co ty
tu robisz,
myślałam że jesteś u Grangerów.
-
Przyszłam po ciebie
– odpowiedziałam.
-
Ale jak to ty (bez
spacji)?
Myślałam,
że będzie tu jakiś śmierciożerca albo ojciec.
-
Nie przeszliby
przez
zaklęcia ochronne, dlatego jestem ja, zresztą jego nie można by
było go
tu wpuścić,
bo
by wybił wszystkich Wesley'ów.
A poza
tym Harry mógł tu być.
-powiedziałam.
-
Chodź,
powinni
nas zabrać do domu i wszystko wytłumaczyć.
-
Jasne, już idę, Miona.
Kto jest naszą matką?
-
Jean Granger - odpowiedziałam z uśmiechem.- Jak się dowiedziałaś
o tym, że Voldemort jest naszym
ojcem (bez spacji)?
-
Dostałam dzisiaj list od niego - odpowiedziała Ruda,
przewracając oczami.- To chyba oni – dodała,
gdy ich zobaczyła.-
Tak.
(nowy akapit) Spokojnie doszłyśmy do rodziców.
(nowy akapit) Spokojnie doszłyśmy do rodziców.
-
Witajcie - mruknęła Ginny, a mama ją przytuliła.
-
Witaj, Ginevro, gotowe (bez
spacji)?
(nowy akapit) Potwierdzając, teleportowałyśmy się, a po chwili byliśmy pod Dworem Riddlów. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg, przybyła jakaś skrzatka.
(nowy akapit) Potwierdzając, teleportowałyśmy się, a po chwili byliśmy pod Dworem Riddlów. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg, przybyła jakaś skrzatka.
-
Zaprowadź moje córki do ich komnat - rozkazał Czarny Pan.
- Tak, panie - powiedziała skrzatka, kłaniając się do ziemi. (w tym samym akapicie) - Proszę za mną, panienki Riddle- powiedziała skrzatka, więc poszłyśmy za nią. Kiedy weszłam do swojego pokoju, a raczej apartamentu, aż zaniemówiłam z wrażenia. Miałam ogromny salon, sypialnię, łazienkę, garderobę z masą ciuchów, ogromną bibliotekę(!)
i pracownie
eliksirów(?!)
. Po
rozpakowaniu swoich rzeczy poszłam do Ginny, która miała mieszkać
na przeciwko mnie.
- Tak, panie - powiedziała skrzatka, kłaniając się do ziemi. (w tym samym akapicie) - Proszę za mną, panienki Riddle- powiedziała skrzatka, więc poszłyśmy za nią. Kiedy weszłam do swojego pokoju, a raczej apartamentu, aż zaniemówiłam z wrażenia. Miałam ogromny salon, sypialnię, łazienkę, garderobę z masą ciuchów, ogromną bibliotekę
-
Ginny,
nie powinnyśmy iść
do mamy i ojca (bez
spacji)?
-
Żebyśmy tylko wiedziały jak - odpowiedziała,
rozglądając się. -
(bez
kropki) Ej,
może zawołamy
tę
skrzatkę ?
-
Spoko...
eee...
skrzatko (bez
spacji)?- Nie
wiedziałam jak
ją zawołać, na szczęście się pojawiła.
-
Panienka wzywała (bez
spacji)?
-
Tak, zaprowadź nas do rodziców.
-
Oczywiście,
pani.
Kiedy
już nas zaprowadziła, weszłyśmy do
ogromnego salonu, gdzie siedzieli
oboje.
-
Dobry wieczór - przywitałam się, gdyż nas nie zauważyli.
-
Siadajcie,
zapewne chcecie abyśmy coś wam wyjaśnili.
-
Tak - powiedziałam równo z Rudą.
-Na
pewno chcecie wiedzieć,
dlaczego
ty,
Ginny,
mieszkałaś
u tych zdrajców krwi, a ty ,Hermiono,
z
Grangerem. - zaczął ojciec.
- No
więc,
gdy
poznałem waszą mamę,
zakochałem
się. Pewnie to dla was brzmi nieprawdopodobnie, że ja,
wielki
Lord Voldemort,
mógłbym
kogoś kochać,
ale
to prawda. (...) Mogłabyś nam wyjaśnić czemu
dlaczego
to
zrobiłaś (bez
spacji)?
Sam jestem ciekaw.
-
Zakończył
swój
monolog.
- Bałam się o Hermionę i o
Ginny. Nie
wiedziałeś, że jestem
w ciąży, kiedy Dumbledore się dowiedział,
że wiem o jego zbrodniach.
Wymusił na mnie Przysięgę Wieczystą, nie
miałam odwrotu, musiałam
zniknąć.
Dopiero gdy mnie odnalazłeś, mogłam wrócić. Poślubiłam mugola i wychowywałam Hermionę, a ciebie oddałam pod opiekę mojej przyjaciółce, Molly Weasley. Macie jakieś pytania (bez spacji)?
Dopiero gdy mnie odnalazłeś, mogłam wrócić. Poślubiłam mugola i wychowywałam Hermionę, a ciebie oddałam pod opiekę mojej przyjaciółce, Molly Weasley. Macie jakieś pytania (bez spacji)?
- Co masz wspólnego z Potterami (bez
spacji)?
-
Potter to moje dawne nazwisko. James i Anne Potter,
to moje rodzeństwo.
-
Więc wychodzi na to,
że Harry jest naszą rodziną (bez
spacji)?
-
Tak.
-
Ojcze,
dlaczego chcesz go zabić (bez
spacji)? -
zapytałam zaciekawiona.
-
Nie, to nie ja chcę go zabić,
tylko to
Dumbledore tak wmawia całemu czarodziejskiemu światu.
Przecież to on zabił Lily i Jamesa, oni byli
jednymi z najlepszych moich popleczników, tak samo jak reszta
Huncwotów.
-
Co (bez spacji)? Chcesz
powiedzieć, że Remus jest po twojej
stronie (bez spacji)?
-
Tak, Black również.
-
Syriusz nie żyje - zauważyła Ginny.
-
To Zakon tak myśli.
-
Uważam, że powinniśmy powiedzieć o
wszystkim Harry'emu- odparłam stanowczo.
-
A róbcie sobie co chcecie, możecie iść do niego nawet jutro.
-
Serio (bez spacji)?
-
Hermiono, czy ja muszę się powtarzać (bez
spacji)?
-
Nie, ojcze.
-
No ja myślę. Jeśli to
wszystko, to możecie już iść do
siebie - polecił ojciec.
Obie udałyśmy się do naszych pokoi (bez cudzysłowie). Tysiące myśli krążyło mi po głowie. „Jak to możliwe, aby moja mugolska matka była czarownicą, w dodatku siostrą Jamesa Pottera, no i dziewczyną Lorda Voldemorta. A ja (bez spacji)? Szlamowata przyjaciółka Pottera, Panna-Wiem-To-Wszystko-Granger. Okazuje się, że jestem córką samego Lorda Voldemorta, potomkini Salazara Slytherina...” - Moje myślenie przerwała skrzatka, która właśnie się pojawiła, kłaniając się do ziemi.
Obie udałyśmy się do naszych pokoi (bez cudzysłowie). Tysiące myśli krążyło mi po głowie. „Jak to możliwe, aby moja mugolska matka była czarownicą, w dodatku siostrą Jamesa Pottera, no i dziewczyną Lorda Voldemorta. A ja (bez spacji)? Szlamowata przyjaciółka Pottera, Panna-Wiem-To-Wszystko-Granger. Okazuje się, że jestem córką samego Lorda Voldemorta, potomkini Salazara Slytherina...” - Moje myślenie przerwała skrzatka, która właśnie się pojawiła, kłaniając się do ziemi.
-
Klaudynka (bez
przecinka) ma dla panienek
list od Czarnej Pani.
-
Dziękuję Ci, idź po Ginny, dobrze
(bez spacji)?
-
Oczywiście.
(nowy
akapit) i
Znikła,
a po chwili
do mojego
pokoju wpadła Ruda.
- Co chciałaś, Miona (bez spacji)?
- Co chciałaś, Miona (bez spacji)?
-
Mamy jakąś wiadomość od mamy. - Po
czym rozwinęłam pergamin i przeczytałam na głos. (...)
-
To wspaniale (spacja) -
ucieszyła się Ginny.
-
Musimy uprzedzić Harry'ego – powiedziałam, (spacja)
po czym wzięłam pióro i pergamin i napisałam:
Harry,
Ja,
Ginny i nasza mama jutro się do Ciebie wprosimy :
D .
Będziemy
o 11.30. Mama zadbała o to,
by
nie było Dursley'ów.
Jest coś,
o
czym musisz się dowiedzieć.
To może
Cię trochę zszokować. Wszystkiego dowiesz się jutro.
Pozdrawiam,
Hermiona
-Gotowe
- oznajmiłam i wysłałam list.
Za
jakieś pół godziny przyleciała Hedwiga z odpowiedzią.
Hej,
Miona,
Bardzo
się cieszę, że
jutro się
do mnie wpadniecie.
Czekam.
Pozdrawiam,
Harry
(…)
Rozdział
III
(...)
Obudziłam się, chociaż nadal
wtulałam się w poduszkę, pomrukując.
Nagle przypomniałam sobie(bez
przecinka) o wizycie u Harry'ego i
szybko wstałam, potykając
się o własne nogi. Po kilku minutach, ogarnięta, jak burza
pobiegłam do pokoju mojej siostry. Zauważyłam ją śpiącą w
łóżku. To ona jeszcze spała (bez
spacji)? To niedopuszczalne o tej
godzinie?
!
- Trzeba ją należycie obudzić- pomyślałam z uśmieszkiem. - Siostrzyczko, wstawaj - mruknęłam jej do ucha i potrząsnęłamją
dwa razy.
Hermiona obróciła się w drugą stronę.
- HERMIONA, DO CHOLERY WSTAWAJ (bez spacji)!!!- krzyknęłamna
jednym wydechu,i
a ona aż
podskoczyła.
- Cholera jasna, Ginny, pogięło cię – mruknęła.
- Tak, a teraz weź się ogarnij, bo nie zdążymy do Harry'ego - poleciłam jej.
- Trzeba ją należycie obudzić- pomyślałam z uśmieszkiem. - Siostrzyczko, wstawaj - mruknęłam jej do ucha i potrząsnęłam
Hermiona obróciła się w drugą stronę.
- HERMIONA, DO CHOLERY WSTAWAJ (bez spacji)!!!- krzyknęłam
- Cholera jasna, Ginny, pogięło cię – mruknęła.
- Tak, a teraz weź się ogarnij, bo nie zdążymy do Harry'ego - poleciłam jej.
-
Która godzina? - Ziewnęła.
-10.
20 Dwadzieścia
po dziesiątej -
odparłam z chytrym uśmieszkiem.
-
Co (bez spacji)? I Ty mnie
budzisz dopiero teraz (bez spacji)?
No wiesz co... - przerwałam
jej.
- Dobra, ogarnij się i chodź na śniadanie!
- Dobra, ogarnij się i chodź na śniadanie!
-
Ok, już- burknęła i poszła do łazienki, a ja zeszłam na
śniadanie.
(...)
Gdy już się ogarnęłam, zeszłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy jeszcze jedli. Pewnie w sobotę odbywało się później (co?). - Dzień dobry – mruknęłam, kiedy przekroczyłam próg jadalni.
Gdy już się ogarnęłam, zeszłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy jeszcze jedli. Pewnie w sobotę odbywało się później (co?). - Dzień dobry – mruknęłam, kiedy przekroczyłam próg jadalni.
-
Witaj, Hermiono - odpowiedział
sztywno ojciec, cały czas utrzymując zimny ton.
-
Cześć, córeczko - przywitała
się mama, a na jej twarzy gościł uśmiech. Usiadłam do stołu
(bez przecinka) i również
zaczęłam konsumować posiłek. Gdy wszyscy się najedli, zjawiły
się trzy skrzatki i posprzątały.
-
Zapomniałem wam wczoraj powiedzieć, że będziecie
miały skrzatki każda dla siebie
każda z
was ma prywatną skrzatkę.
Dla Hermiony Mai (bez
spacji),
a dla Ginny Klaudynka. To wszystko, bawcie się dobrze (bez
kropki) -
dodał i wyszedł z jadalni.Po
kilku minutach wyszłyśmy
z dworu i po
chwili (?) mama
teleportowała nas na Privet Drive.
-Witaj,
Harry -
powiedziałyśmy równo.
Trochę zabrzmiało
to jakbyśmy
to
ćwiczyły
wcześniej powitanie,
no cóż .
-
Witajcie, wchodźcie dalej.
Dursleyów
nie ma, ale to chyba wasza zasługa.
- Uśmiechnął
się
wdzięcznie
z
wdzięcznością.
-
Tak, Harry, jest coś o czym
powinieneś wiedzieć- zaczęłam niepewnie,
gdy byłyśmy już w środku. Odpowiedziała mi cisza, więc
mówiłam dalej.
-
Ja i Ruda jesteśmy twoimi kuzynkami, a nasza mama jest siostrą
twojego ojca.
-
Co (bez spacji)!?
-
Tak,
Harry, to
prawda.
Jestem twoją
ciotką.
Tak na
marginesie, to możesz mówić mi po imieniu.
ale
To
jeszcze nie
wszystko...
Miona
Ja
i Ginny są
jesteśmy
córkami
Toma Riddle'a, który jest bardziej znany jako...
-
...Voldemort - wszedł jej w słowo Harry.
- Zabójca moich rodziców.
-
I tu się mylisz,
to nie on
zabił Jamesa i Lily.
Ja też
na początku tak
myślałam,że
będzie chciał cię zabić,
ale prawda
jest inna.
Nie mogę
ci
powiedzieć
kto to zrobił, bo jestem związana Przysięgą Wieczystą,
lecz Tom
nigdy nie chciał i nadal nie chce cię
zabić.
To tylko
wymysł
Dumbledore'a.
-
A przepowiednia Trelawney?
-
Wymysły tej wieszczki
(?) od siedmiu boleści?
A Dumbledore nie jest taki
święty, jak wszystkim się wydaje,
wkrótce się przekonasz. Ja na
twoim miejscu bym mu tak nie ufała. Lily i Huncwoci (bez
przecinka) w porę przejrzeli na oczy.
-
Chwila, chcesz powiedzieć,
że Remus jest po stronie Voldemorta (bez
spacji)?
-
No tak, tylko ich przypadkiem nie wydaj.
-
Jasne.
(nowy akapit) Musiało go to trochę zszokować, szkoda, że mama nie może mu powiedzieć, kto zabił mu rodziców. Chwila przecież ja mogę, tylko czy powinnam (bez spacji)?
(nowy akapit) Musiało go to trochę zszokować, szkoda, że mama nie może mu powiedzieć, kto zabił mu rodziców. Chwila przecież ja mogę, tylko czy powinnam (bez spacji)?
***
Siedzieliśmy w salonie Dworu. Trwało zebranie śmierciożerców, na którym pod koniec miałyśmy zostać przedstawione sługusom ojca. Byłyśmy w takim miejscu, że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt. Dyskusja była o tym, jak porwać Harry'ego. Ojciec chce go w swoich szeregach. Twierdzi, że jak mu powie o zbrodniach Dumbledore'a i kto zabił Potterów, to Harry bez wahania odejdzie od niego (?). Ciekawy plan. Tylko nie wiedzą jak go tu ściągnąć. A przecież ojciec ma mnie i Ginny, my mogłybyśmy go przyprowadzić, nam ufa. Banda głupców. Niebezpiecznych patafianów. Normalnie boki zrywać. Różne mieli propozycje, a jedna była tak idiotyczna, że musiałam się wtrącić. Ta szuja, Lestrange, wymyśliła by porwać „jego” mugoli, prowokując go, tak by ruszył ima
niby on
przybędzie
na ratunek.
Niedoczekanie.
Siedzieliśmy w salonie Dworu. Trwało zebranie śmierciożerców, na którym pod koniec miałyśmy zostać przedstawione sługusom ojca. Byłyśmy w takim miejscu, że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt. Dyskusja była o tym, jak porwać Harry'ego. Ojciec chce go w swoich szeregach. Twierdzi, że jak mu powie o zbrodniach Dumbledore'a i kto zabił Potterów, to Harry bez wahania odejdzie od niego (?). Ciekawy plan. Tylko nie wiedzą jak go tu ściągnąć. A przecież ojciec ma mnie i Ginny, my mogłybyśmy go przyprowadzić, nam ufa. Banda głupców. Niebezpiecznych patafianów. Normalnie boki zrywać. Różne mieli propozycje, a jedna była tak idiotyczna, że musiałam się wtrącić. Ta szuja, Lestrange, wymyśliła by porwać „jego” mugoli, prowokując go, tak by ruszył im
-
No
Głupszych
pomysłów,
to już nie
macie?
- spytałam
ironicznie, wychodząc z kryjówki.- Ojcze, Harry nie jest idiotą.
Nie przyjdzie
tu, bo ci
mugole nic
dla niego nie znaczą – wyjaśniłam,
zakładając
ręce na piersi.
- Granger (bez spacji)! - krzyknęła Bellatriks. - Co ta szlama tu robi (bez spacji)!? Cruc...- Nie dokończyła.
- Granger (bez spacji)! - krzyknęła Bellatriks. - Co ta szlama tu robi (bez spacji)!? Cruc...- Nie dokończyła.
- Bellatriks
- warknął Voldemort, a ta ucichła natychmiast.
- Ginny, podejdź tu. - Polecił i po chwili moja siostra stała już obok mnie.
(nowy akapit) - Hermiona (bez spacji)? Ginny (bez spacji)? Co tu jest grane (bez spacji)? - Syriusz i Remus nie wiedzieli o co chodzi, zresztą tak jak reszta, a my miałyśmy dowód, że ojciec nie kłamał. Huncwoci naprawdę są w jego szeregach.
- Ginny, podejdź tu. - Polecił i po chwili moja siostra stała już obok mnie.
(nowy akapit) - Hermiona (bez spacji)? Ginny (bez spacji)? Co tu jest grane (bez spacji)? - Syriusz i Remus nie wiedzieli o co chodzi, zresztą tak jak reszta, a my miałyśmy dowód, że ojciec nie kłamał. Huncwoci naprawdę są w jego szeregach.
-
Pewnie zastanawiacie się,
co robią
tutaj Granger i Weasley,
przyjaciółki Potter'a,
na zebraniu
śmierciożerców. Tyle że one nie są już Granger i Weasley,
tylko
Riddle. Tak,
to moje
córki.
Macie się
ich słuchać.
Za każde
nieposłuszeństwo będą miały prawo was ukarać.
A ja już zadbam o to,
by umiały.
Siadajcie przy stole. - syknął,
widząc
nasze miny. Ginny usiadła koło Malfoy'a, a ja obok jakiegoś
nieznanego mi chłopaka. Ojciec przedstawił im mamę i wrócił do
zebrania
tematu.
-
Hermiono, co miałaś na myśli mówiąc,
że oni dla niego nic nie znaczą (bez
spacji)?
-
Nienawidzi ich. - Przewróciłam
oczami.
-
Petunio, to prawda (bez spacji)?
- zapytał jakąś kobietę siedzącą dalej.
(nowy akapit) Czyżby to była Petunia Dursley (bez spacji)? Śmierciożerczynią (bez spacji)? Nierealne, a prawdziwe.
(nowy akapit) Czyżby to była Petunia Dursley (bez spacji)? Śmierciożerczynią (bez spacji)? Nierealne, a prawdziwe.
-
Tak, panie, Vernon i Dudley są dla niego nikim.
-
Chyba nic więcej dzisiaj nie zdziałamy, koniec zebrania. Rozejść
się - zakończył, po czym zwrócił się do nas.
- W Hogwarcie macie go przekonywać, by
dołączył do mnie i stracił zaufanie do Dropsocholika.
Czy to jasne (bez spacji)?
- Tak,
ojcze - powiedziałyśmy równo,
po raz kolejny patrząc po sobie, a usta ojca wykrzywiły się w
uśmiechu i odszedł. Dziwne,
że tak szybko na to przystałam.
Jednak Voldemort
nie jest
taki straszny,
jak powiadają. Jest zły, owszem, ale nie dla nas.
Kiedy
wróciłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam
się
w
rozmyślaniach. Wciąż nie docierało do mnie,
że
jestem córką najpotężniejszego czarnoksiężnika i siostrą Ginny
Weasley, mojej rudej przyjaciółki. I co najważniejsze,
ojciec
nie chce zabić Harry'ego. Dzięki tej informacji moja nienawiść do
Voldemorta odrobinę wyparowała, lecz nie całkiem,
ale ona się zmniejszyła.
Nagle usłyszałam pukanie. Spojrzałam na zegarek:22.22
dwudziesta
druga dwadzieścia dwa.
Kogo to
niesie
o tej porze? Otworzyłam drzwi,
a za
nimi ujrzałam osobę,
której
(bez
przecinka)
niespodziewałabym
się ujrzeć przed moimi drzwiami, a mianowicie Draco
Malfoy'a.
-
Czego tu, Malfoy ?- syknęłam
jadowicie.
- Witaj, pani, chciałem tylko...
(nowy akapit) Nie dane mu było skończyć, gdyż mu (powtórzenie) przerwałam.
- Witaj, pani, chciałem tylko...
(nowy akapit) Nie dane mu było skończyć, gdyż mu (powtórzenie) przerwałam.
-
Może nie będziemy rozmawiać przez próg. Wejdziesz?-
zaproponowałam już milej.
-
Dziękuję, przyszedłem tu,
bo chciałem
cię,
pani,
przeprosić...
-(nowy
akapit) Świat
stanął mi
na głowie!
Malfoy
przeprasza i nazywa mnie
panią,
paranoja!
(nowy
akapit) -...za
te wszystkie lata.
Tak naprawdę
nigdy cię nienawidziłem, ale uczono mnie,
by poniżać
szlamy.
Dotąd byłaś
za nią uważana...
Gdybym
wiedział,
że jesteś
czystej krwi,
nigdy bym
cię,
pani,
tak nie
poniżał. Przepraszam. (nowy
akapit) Normalnie zwariowałam
albo to mi się śni.
-
Przyjęte- wyjąkałam po
krótkiej ciszy.
-
Dziękuję, pani, no to ja...
(nowy akapit) Znowu mu przerwałam.
- Nie mów do mnie „pani”, to jest irytujące. Mów mi Hermiona – powiedziałam.
- Ale Czarny Pan kazał...
(nowy akapit) Znów nie dane mu było skończyć.
(nowy akapit) Znowu mu przerwałam.
- Nie mów do mnie „pani”, to jest irytujące. Mów mi Hermiona – powiedziałam.
- Ale Czarny Pan kazał...
(nowy akapit) Znów nie dane mu było skończyć.
-
Nie przejmuj się tym. - Po
chwili namysłu dodałam - Zakopujemy broń (bez
spacji)? - Zwariowałam.
-
Zgoda. - Podał
mi rękę. - Draco.
-
Hermiona.-
Cóż,
Hermiono, ja
już pójdę. Dobranoc.
- Dobranoc Draco.
(nowy akapit)i
Wyszedł.
- Dobranoc Draco.
(nowy akapit)
Teraz
to dał mi powód do rozmyślań, ale no cóż,
może nie będzie tak źle. Niedługo po jego wyjściu i moich
paranojach, zasnęłam.
Rozdział
IV
Otworzyłam
oczy i przypomniałam sobie mój sen. Śniły mi się oczy.
Zielone oczy. Wiedziałam,
że gdzieś je już widziałam, tylko gdzie
(bez
spacji)? (nowy
akapit) Po
śniadaniu ojciec wezwał mnie do siebie. Ale po co:
oto
jest pytanie!
Jak nie pójdę,
to się nie dowiem.
-
Witaj, Hermiono.
-
Po co mnie wezwałeś (bez spacji)?
-
Zaczynamy naukę czarnej magii. Znasz
jakieś zaklęcia z tej dziedziny (bez
spacji)?
-
Tak, ale nigdy ich nie rzucałam. Te
zaklęcia to: Sectumsempra,
torturis*, Imperius,
i Avada Kedavra (kursywa)
- odparłam, wyliczając teatralnie
na palcach.
-
Dlaczego nie wymieniłaś Cruciatrusa (bez
spacji)? Wiem, że je znasz.
Czyżbyś je rzucała (bez spacji)?
-
Tak, w czerwcu w Ministerstwie Magii, ale niepoprawnie- przyznałam
niechętnie.
-
Chodź ze mną, trzeba poćwiczyć - polecił mi.
-
Dobrze, ojcze - zgodziłam się niezbyt
chętnie (powtórzenie), ale poszłam,
nie chciałam się narażać. Zeszliśmy do lochów.
Jak podejrzewałam, było tam
kilku mugoli na których mogłam się uczyć. Zaczęliśmy od Imperio
(kursywa) , ojciec pokazał mi jak się je rzuca. Mi udało
się za piątym podejściem.
-
Bardzo dobrze, widzę że szybko się uczysz.
Mnie te zaklęcie
zajęło trzy godziny.(nowy
akapit) Rzeczywiście, szybko
się uczyłam.
ja
Po
trzej godzinach umiałam również:
Sectumsempre,
Torturisa, Cruciatrusa i Avade Kedavre (kursywa).
Cóż,
ojciec był zadowolony.
-
Jutro tu o tej samej porze.
Masz niezwykłe pokłady
ciemnych mocy i wielki potencjał,
by umieć to wykorzystać-
zachwycił się.
(nowy akapit)
Ta, ciekawe.
- Eee.. dobrze, ojcze - odpowiedziałam i poszłam szukać Ginny. Byłam ciekawa, czy ona też się uczy. Jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Pewnie włóczy się gdzieś. Zrezygnowana zeszłam do salonu, nie miałam co robić. Zastałam tam mamę rozmawiającą z Bellatriks, był tam również ten chłopak, obok którego siedziałam na wczorajszym zebraniu śmierciożerców.
- Dobrze że jesteś, Hermiono. Miałam po ciebie wysłać skrzata, ale skoro jesteś...- Witaj, pani - powiedziała Bella, kiedy do nich podeszłam. - Poznaj proszę mojego syna Davida.
(nowy akapit) Chłopak skinął mi głową, a ja podałam mu rękę i się przedstawiałam. Kiedy dotknął mojej dłoni, przeszedł mnie dziwny, ale przyjemny dreszcz.
- Eee.. dobrze, ojcze - odpowiedziałam i poszłam szukać Ginny. Byłam ciekawa, czy ona też się uczy. Jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Pewnie włóczy się gdzieś. Zrezygnowana zeszłam do salonu, nie miałam co robić. Zastałam tam mamę rozmawiającą z Bellatriks, był tam również ten chłopak, obok którego siedziałam na wczorajszym zebraniu śmierciożerców.
- Dobrze że jesteś, Hermiono. Miałam po ciebie wysłać skrzata, ale skoro jesteś...- Witaj, pani - powiedziała Bella, kiedy do nich podeszłam. - Poznaj proszę mojego syna Davida.
(nowy akapit) Chłopak skinął mi głową, a ja podałam mu rękę i się przedstawiałam. Kiedy dotknął mojej dłoni, przeszedł mnie dziwny, ale przyjemny dreszcz.
-
Hermiona Riddle.
- Po
chwili zaproponowałam.
- Przejdziemy
się (bez
spacji)?
-
Jasne, bardzo chętnie. - Chłopak
posłał mi czarujący uśmiech. Wyszliśmy
do ogrodu, szliśmy (powtórzenie)
w ciszy. Zaczęłam mu się
przyglądać.
(nowy akapit) David był wysoki, miał piękny uśmiech, czarne włosy (bez przecinka) i ... zielone oczy. Oczy z mojego snu. Tego jestem pewna. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Głos też miał piękny.
(nowy akapit) David był wysoki, miał piękny uśmiech, czarne włosy (bez przecinka) i ... zielone oczy. Oczy z mojego snu. Tego jestem pewna. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Głos też miał piękny.
-
Przepraszam, zamyśliłam się, mógłbyś
powtórzyć (bez spacji)?
-
Słyszałem że jesteś najinteligentniejszą uczennicą Hogwartu.
(nowy akapit) Skąd on to wie (bez spacji)?
(nowy akapit) Skąd on to wie (bez spacji)?
-
Podobno – odpowiedziałam.
-
Słyszałem też, że jesteś potomkinią
trójki założycieli.
-
Skąd ty ...
(nowy akapit) Nie dał mi skończyć.
(nowy akapit) Nie dał mi skończyć.
-
Draco, on mi powiedział.
(nowy akapit) A ten skąd wie (bez spacji)?(bez kropki)
(nowy akapit) A ten skąd wie (bez spacji)?(bez kropki)
-
To dlatego wiesz? Cóż, tak,
to prawda, sama się o tym niedawno dowiedziałam.
W
bibliotece ojca była książka o najpotężniejszych rodach czystej
krwi. Znalazłam tam,
że Potterowie wywodzą się od Godryka i Roweny, a Riddle oczywiście
od Salazara.
- Gdzie chodziłeś do szkoły? - zapytałam, zmieniając temat (bez myślnika)
- Gdzie chodziłeś do szkoły? - zapytałam, zmieniając temat (bez myślnika)
-
Matka uczyła mnie w domu, ale odkąd wrócił Czarny Pan ma więcej
zajęć i idę do Hogwartu.
-
Świetnie - ucieszyłam się. - Który
rok (bez spacji)?
-
Szósty, to
tak jak ty
i Draco,
no nie (bez
spacji)?(nowy
akapit) Kiwnęłam potwierdzająco
twierdząco
głową.
(nowy akapit) - A tak w ogóle to gdzie trafiłaś (bez spacji)?
(nowy akapit) - A tak w ogóle to gdzie trafiłaś (bez spacji)?
-
Do Gryffindoru.
(nowy akapit) David wybałuszył oczy ze zdziwienia, a ja się roześmiałam.
(nowy akapit) David wybałuszył oczy ze zdziwienia, a ja się roześmiałam.
-
Z czego się śmiejesz (bez spacji)?
-
Z twojej miny- zachichotałam, szczerząc zęby.
-
Aż taka śmieszna (bez spacji)?
- zapytał.
Nagle spojrzał na zegarek i zaklął.
- Cholera, matka mnie zabije.
-
Dlaczego (bez spacji)?
-
Bo miałem być dwie godziny temu!
Powinienem iść, może uda mi
się przeżyć - zażartował, śmiejąc się do mnie.
(nowy akapit) Czy ja mówiłam, że ma piękny śmiech (bez spacji)? Nie (bez spacji)? To teraz mówię.
(nowy akapit) Czy ja mówiłam, że ma piękny śmiech (bez spacji)? Nie (bez spacji)? To teraz mówię.
-
Nie martw się,
zabronię jej ciebie zabijać. musi
Będzie
musiała posłuchać.
- powiedziałam,
szczerząc do niego zęby. - Chodźmy do
dworu, może będą w salonie. Znalazłyśmy tam mamę.
-
Już jesteście! Mam nadzieję,
że się zaprzyjaźnicie.- powiedziała z szczerym uśmiechem.
- Bella już poszła. David,
jeśli chcesz, możesz się tu zostać
do końca wakacji. Bellatriks i Rudolf mają pewną misję i lepiej
żebyś o niej nie wiedział.
-
Dobrze, pani, dziękuję-
ucieszył się.
-
Będziesz mieszkał obok Hermiony.
Pokaż mu, gdzie to jest-
poleciła mi Jean.
-
Okej, mamo, chodź David.-
Pociągnęłam go za rękę i już
biegliśmy w wskazane miejsce.
(...)
-
... Eee...
to może ja...yyy... wpadnę później...-
i
Wyszłam.
Chyba już wiem dlaczego Ginny zniknęła,
kiedy jej szukałam i skąd Malfoy
tyle wiedział. Może jutro z nią pogadam, bo zdaje mi się,
że obie będziemy miały sobie
dużo do opowiedzenia. Kiedy byłam już w swoim pokoju,
wzięłam książkę o eliksirach
i zatopiłam się w lekturze. Nawet sama nie wiem kiedy zasnęłam.
Znów śniąc o zielonych oczach. Oczach Davida.
Dodatki
2/5
Nie
ma w czym przebierać. Nic też mnie nie zaciekawiło. Nie masz
podstrony O blogu, a swoją osobę streściłaś w dwóch, wcale
nie przybliżających mnie do poznania Ciebie, zdaniach. Zakładka Bohaterowie, co dziwne, zawiera tylko imiona i nazwiska postaci
oraz jakieś zdjęcia, mające przybliżyć czytelnikowi ich wygląd.
Nie podałaś źródła (czyli skąd je wzięłaś; jednak jestem
prawie pewna, że pożyczyłaś od wujka Google), co również idzie
na Twoją niekorzyść. A wracając do filozofii tej podstrony, nie
mam pojęcia po co ten zabieg – nie prościej napisać prawdziwy
opis postaci w treści rozdziału? Nie, nie zamierzam się sprzeczać.
To tylko sugestia.
Spodobała
mi się tablica z aktualnościami oraz „Linki”, które jakoś
zagospodarowałaś. Za nie otrzymujesz dodatkowe punkty.
Podsumowanie
3/5
Punkty
te daję na zachętę, gdyż właśnie po to one są. My, Oceniające,
przydzielamy tylko ich adekwatną ilość. W Twoim przypadku intuicja
podpowiadała mi, że podarowanie Ci max punktów byłoby
niesprawiedliwością wobec blogów, które oceniałam wcześniej –
ich autorki naprawdę starały się, w przeciwieństwie do Ciebie, by
opowiadanie miało jakiś poziom.
Cóż
tutaj mogę rzec... Nie porwałaś mnie, Cruciatrusie, o nie. Nie
świadczy to jednak, że od razu Cię skreślam. Po prostu zniechęcił
mnie fakt, że gimnazjalistka nie zna się na podstawowych zasadach
pisowni. No i jeszcze ta niechlujna narracja oraz wulgarne komentarze
wobec swoich Czytelników. No nic, nie przedłużam. Wychodzi na To,
że nasze drogi w tym momencie się rozchodzą. Atmosfera, jaka
panuje na Twoim blogu, jest co najmniej agresywna, a ja nie zamierzam
się wdawać w żadne zamieszki. Tak więc kłaniam się i życzę,
byś coś z tej oceny, oczywiście o ile ją przeczytałaś,
wyniosła.
Ilość
zdobytych punktów:
41/100 - Marność
(Niedostateczny - 1)
Życzę wytrwałości i
lepszego wyniku w innych ocenach!
Na początku uwaga. Popraw czcionkę, bo jest niejednolita. Rozumiem, że to nie Twoja wina, Blogspot ostatnio trochę wariuje na tym punkcie. Ach... Aż przypominają mi się czasu nieznośnego Onetu ;p
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twoją ocenę z naciskiem na analizę poszczególnych rozdziałów i jak szczęka opadła mi po przejrzeniu treści pierwszego z nich, tak teraz nadal leży, gdzie leżała i nie mogę jej stamtąd pozbierać. Masz całkowitą rację - absurd goni absurd. Siedzę w tematyce HP od dziecka, ale czegoś takiego dawno nie widziałam. Fakt, każdy popełnia błędy, ale ich jest tu w nadmiarze. Dlatego uważam, że Twoja ocena jest uzasadniona.
"Mózg Rudej wypłynął chyba uszami. Jak można nie interesować się takimi sprawami?- Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziała niechętnie – Ja niechętnie odrabiam zadania z fizyki. Zabrzmiało to tak, jakby Ginny miała całkowicie w nosie to, że cały jej świat legł w gruzach." Zdobyłaś mnie tym <3 zrobiłaś to, co mi tak rzadko wychodzi - jasno i dobitnie wyraziłaś swoją opinię, ale nie obraziłaś autorki. Uważam, że potrzeba do tego nie lada talentu i opanowania, bo po takiej lekturze czasem ciężko trzymać emocje na wodzy. Gratuluję!
A teraz trzymam kciuki za Twoją cierpliwość, bo prawdopodobnie zjawi się tu zaraz zdenerwowana autorka bloga. Miejmy nadzieję, że przyjmie to lepiej niż się spodziewam ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Zauważyłam, że Blogger pozżerał mi trochę enterów, ale już się z tym uporałam. Niestety, ale z czcionką już tak łatwo nie jest. Wszystko wydaje się być w porządku, pojęcia nie mam, dlaczego po publikacji niektóre fragmenty przybrały czarny kolor.
UsuńNawiązując do treści bloga, nie dziwię się Twojej reakcji, hope. Ja sama miałam problemy z opamiętaniem wzburzenia, szczególnie podczas komentowania pierwszego rozdziału. Nie rozumem w ogóle czytelników tego opka - czym oni się tak emocjonują?
A propos autorki "Sióstr Riddle", nie zamierzam pozwolić sobie na żadne kłótnie. Już raz się w takową wdałam na innej ocenialni, tylko dlatego, że zapytałam o powód zastoju. Zostałam wyzwana od różnych i na tym się skończyło. Od tamtego czasu mam swego rodzaju uraz - właśnie dlatego nie pokusiłam się na komentarz do posta Oli.
To może spróbuj skopiować to do Worda i jeszcze raz ustawić czcionki? U mnie to zawsze działa :)
UsuńLeaena, spróbuj zrobić ten trik;) Ustaw też interlinię na 1,5
UsuńBlogger powinien zachować akurat te ustawienia z Worda. U mnie również działa;)Może też od nowa wyjustuj i daj dzielenie wyrazów na automatycznie.
Ja nie korzystam z Worda tylko Open Office'a. Jak odwiedzę Dementorkę, to się tym zajmę.
UsuńSzczerze mówiąc, podziwiam Cię, że nie odmówiłaś oceny bloga. Gdy weszłam na to opowiadanie i przeczytałam komentarze, stwierdziłam, że jeśli byłabym na Twoim miejscu, zaoszczędziłabym sobie nerwów. Mam nadzieję, że autorka bloga miło Cię (i innych) zaskoczy i kulturalnie skomentuje.
OdpowiedzUsuńNo, ja też mam taką nadzieję. ^^ Przy ocenie "Ginevry Riddle" Autorka zachowała klasę, lecz tam dostała Żuczka. A na marginesie, ja sama przygarnęłam tego bloga. Bezsensowne byłoby wystawianie odmowy blogu, którego sama wyraziłam chęć ocenić. To, że nie przyjrzałam mu się dokładniej, to już inna sprawa. Moje niedbalstwo, ot co.
UsuńSzefowo! Cały tydzień?! Ja chciałam jeszcze ocenę przed końcem stażu opublikować :<
OdpowiedzUsuńNo dobra, możesz się wstrzelić w 4 października. :-) W ramach wyjątku : )
Usuńdziękuję! <3
UsuńLeaena, czytając ocenę, kilka razy chciałam coś skomentować, ale po następnym zdaniu stwierdzałam, że nie wiem, o czym mówić. Przeszłam podobną reakcję, co hope. Pokazałaś pazurki. Stopień oceny, ojej... Nisko. Jestem w szoku.
OdpowiedzUsuń"Stopień oceny, ojej... Nisko. Jestem w szoku." - Co miałaś tutaj na myśli, Olu? To, że dałam niedostateczny? Cóż, nie potrafiłam przydzielić większej ilości punktów w żadnej kategorii oprócz "Oryginalność" i "Grafika". I dobrze. Uważam, że historia z tyloma błędami nie zasługuje na dopuszczający.
OdpowiedzUsuńNie to, że dałaś tę ocenę, ale fakt, że wyszła z punktacji i rzeczywiście tak jest. Rozumiem to. Tylko po prostu spadłam z krzesła, czytając ocenę;)
OdpowiedzUsuńTrochę nisko...ale spoko. Bardzo dziękuję za ocenę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie ma za co. I przejmuj się tą oceną niedostateczną, tylko lepiej dogłębnie przeczytaj treść recenzji. Weź sobie umieszczone tam rady do serca, bo jest na prawdę kiepsko z Twoją historią.
OdpowiedzUsuńRównież ślę pozdrowienia!
* NIE przejmuj się
OdpowiedzUsuń;)
Ocena długa i wyczerpująca. Podobała mi się, zwłaszcza Twoje porównania. A z czcionką to mogę Ci poprawić, by była Gregoria 12. Jak chcesz?
OdpowiedzUsuńGeorgia 12, tak jak w regulaminie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, dobry dzień itp
OdpowiedzUsuńJestem jedną z czytelniczek owego bloga. Strasznie mi się to nie podoba. Z całym wielkim szacunkiem, ale skąd ci się wzięło, że one są siostrami? Jeśli jak sama napisałaś że są siostrami to chyba powinnaś wiedzieć, że komentarze typu : NIE DORÓWNACIE ALEX I JOGI BO JESTEŚCIE BEZNADZIEJNE czy coś jest nie okay.
Avada źle postąpiła, ale chroniła "siostrę", bo nie wiem jak ty byś się czuła jakby bez podstawnie powiedziano, że jest taka, taka i taka.
Jednak komentarz tamtej czytelniczki nie była "opinią" lecz reklamą i atakiem na ten blog. Jako ich serdeczna koleżanka jestem tego samego zdania.
Pozdrawiam serdecznie :)