środa, 31 października 2012

[11] siostryriddle.blogspot.com

Adres bloga: siostryriddle
Oceniająca: Leaena
Autor: Cruciatrus
Ocena: Standardowa



Ocena najdłuższa, przynajmniej z moich. Szczerze to miałam mieszane uczucia, gdy ją pisałam - bloga przygarnęłam do kolejki sama, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak źle.
Postanowiłam więc być całkiem szczera wobec Autorki, jednak, gdy przeczytałam jej wulgarne komentarze wobec krytycznych czytelników, poczułam, jak mnie ścina. Wolałam by nie było takiej sytuacji, co pod ostatnią oceną. Ze swojej opinii jednak nie zrezygnuję.

Poza tym wystawiłam, jak możecie na końcu zobaczyć, niedostateczny. Jest to dość poważne oskarżenie, dlatego postaram się uzasadnić moją opinię jak najlepiej. I to chyba na tyle.


Okładka 2/5

Na ciąg literek w Twoim adresie nasuwa się przymiotnik „napaćkany”. Siostryriddle – zdecydowanie bardziej stosowny byłby myślnik pomiędzy członami adresu. Pamiętam, że przy Ginevrze Riddle postąpiłaś tak samo. Możesz wziąć moją uwagę na serio, lecz niekoniecznie. Ot tak, po prostu wspominam, ukazując mój punkt widzenia.

Co do przekazu adresu uważam, że jest jest on na swój sposób intrygujący. Zazwyczaj można spotkać blogi w których Voldemort ma jedną córkę. I właśnie to mi się podoba – już na wstępie wiem, że będzie to coś oryginalniejszego. Napomknę tylko, że aktualny adres jest zdecydowanie bardziej gustowny niż ten stary, onetowski [pannyriddle]. Nie wydaje się przynajmniej taki ałtoreczkowy.

Pomijając grafikę, opiszę Ci moje odczucia, gdy weszłam na bloga. Po prostu pierwsze wrażenie. Ta ogromna czcionka, którą napisane są rozdziały, już na wstępie mnie zraziła. Co prawda ostatni post napisałaś mniejszą (za małą!), ale pozostałe potraktowałaś dziwnie dużą, nieprzyjemną dla oka. Żeby rozwiać Twoje możliwości, wyjaśnię od razu, iż gdy weszłam na bloga, przejrzałam parę linków, oceniając długość notek.

Druga sprawa to komentarze na dole. Spokojnie zjeżdżam na koniec Twojego posta, wyrabiając powoli już swoją opinię, a tu widzę jeszcze pokemoniaste, wulgarne opinie. Na początku miałam zamiar dać Ci radę, żebyś włączyła moderację komentarzy, bo Twoi czytelnicy, jak pewnie zauważyłaś, obrażają każdego, komu opowiadanie się nie podoba, ale zmieniłam zdanie. Dokładnie po tym, jak przeczytałam parę chamskich uwag, których autorką jesteś Ty lub Twoja siostra. Chociażby ten, gdy dziewczyna wyraziła swoje zdanie, argumentując je, a Avada (siostra Cruciatrusa, często się udziela na blogu - dla tych, co nie wiedzą) napisała: 
 
Ładnie zaczynając kur*wo od twojego serdecznego komentarzu :) (tutaj Avada daje parę argumentów, dlaczego nie zgadza się z opinią czytelniczki) (…) my jesteśmy dopiero początkującymi więc zamknij tej swój parszywy ryj pierdoło saska bo sama ci go zamknę :) 
 
A potem czytelniczki pod spodem: 
 
Rozdział świetny a ten pierwszy komentarz na górze:
Zamknij mordę ty wredna zapchlona su*ko bo zazdrościsz że one tak zajebiś*cie piszą i zazdrość cie zżera ty pał*o !!!!

Tak więc byłam przerażona. Przygarnęłam Twojego bloga, bo chciałam dać Ci parę wskazówek, lecz gdy zagłębiłam się w treść i zaznajomiłam ludzi komentujących, od razu mi się odechciało. Słowo się jednak rzekło i przyjmuję wyzwanie ocenienia Sióstr Riddle. Mam nadzieję, że chociaż ja nie zostanę obrażona za wyrażenie swojej opinii.

Grafika 8/10

Widziałam twój poprzedni szablon i myślę, że Szablonarce, która wykonała nowy, należą się słowa uznania.

Nagłówek od razu zdradza nam, kim są owe siostry Riddle. Na pierwszym planie obok siebie stoją Hermiona i Ginny. Zauważam, że do różdżki i dłoni obydwóch doczepiony został zielony błysk, zapewne imitujący zaklęcie Avada Kedavra. Czyli mam rozumieć, że to nie żadna tajemnica, że one są córkami Voldemorta? Nagłówek jest świetnie skomponowany, szczególnie te czaszki oraz idealnie dobrane zdjęcia postaci głównych bohaterek. Oliwkowe tło również umila czytanie. Jak dla mnie Szablonarka naprawdę dobrze trafiła.

Odjęłam jednak Ci punkty za tę część, za którą Ty odpowiadasz. O czcionce wspominałam powyżej, lecz było jeszcze parę rzeczy, które uważam za nietrafione lub niedopracowane. Weźmy chociażby archiwum. Jak dla mnie powinnaś zastąpić je prawdziwym spisem treści. Archiwa są dobre do dzienników, pamiętników i blogów tematycznych, nie nadają się raczej do opowiadań. Ładna, estetyczna kolumienka z linkami pasowałby w sam raz na klimaty Sóstr Riddle. Jak już się angażować w coś, to najlepiej z rozmachem. Poza tym czerwień tytułów postów przyciemniłabym, jej neonowy kolor razi moje ślipka. Na koniec wspomnę, że błędy interpunkcyjne nie są mile widziane na stronie głównej w Ogłoszeniach.



Treść 21/60

Mam nieodparte wrażenie, że to już nie jest ocena, tylko analiza. Niestety (a może stety?) treść wyszła mi bardzo długa i pełna szczegółowych komentarzy. Chciałam pomóc Autorce poprawić jakość bloga, jednak obawiam się, że ją/Cię tylko wystraszyłam.

Rozdział I

Sam pomysł, że Hermiona i Ginny są siostrami jest oryginalny i interesujący. Biorąc jednak pod uwagę brak jakichkolwiek wyjaśnień i logiczności oraz opisów uczuć i miejsc staje się to wylęgarnią absurdów. Jak to inaczej nazwać?

Pierwszy fragment rozpoczyna się, gdy Hermiona budzi się i przypomina sobie wczorajszy dzień. Powiedzmy, że wszystko jest w porządku... Nie, nie potrafię tak. Zdanie:  Otworzyłam zaspane oczy i nagle przypomniałam sobie wczorajsze zdarzenie. - Samo w sobie nie jest błędne, jednak w zestawieniu z pustką je otaczającą daje czytelnikowi do zrozumienia, że nie masz już nic do powiedzenia. Nic? Na pewno? Nie napisałaś jak wyglądał pokój Hermiony, że była zaspana, zła (lub radosna), głodna, że musiała dziś sama sobie zrobić śniadanie, nic... Trudno, mam nadzieję, że zrozumiałaś, co mam na myśli.

Dalsza część dopiero przywróciła mnie do rzeczywistości. Sposób w jaki główna bohaterka rozmawiała z rodzicami był tak sztuczny, jakby żyli w średniowieczu. Ale to nie jest najgorsze. Najbardziej przeraziły mnie dwie kolejne sceny, kiedy siostry Riddle – Hermiona i Ginny – dowiadują się o swoim pochodzeniu. 

Zacznijmy może od tej pierwszej. Wszystko zaczęło się od tego, że znalazła pamiętnik matki, gdy porządkowała rupiecie na strychu. Nie przekonało mnie to, gdyż znalazła go praktycznie zaraz, jak do tego strychu weszła, przynajmniej ja tak to odebrałam. Po prostu znalazła się w pomieszczeniu, podeszła do najbliższych starych ksiąg i go znalazła. Ot tak, zaraz. Zero opisów, przemyśleń, czy czegokolwiek, co uzupełniłoby drewniane dialogi i zdania informujące o wykonywanej czynności.
 
Dalej Hermiona bierze pamiętnik i odkrywa straszną rzecz: panieńskie nazwisko matki brzmiało „Potter”. Jedyne co dowiedziałam się, gdy dziewczyna zapoznała się z treścią pierwszego wpisu jej rodzicielki (oprócz wielkiego WOW na jej obliczu), to to: Po przeczytaniu postanowiłam że porozmawiam z mamą, ale to dopiero jutro bo dziś jest już późno. - Zaprawdę, zaskoczyłaś mnie. Biorąc pod uwagę fakt, że Hermiona zaczęła sprzątać strych zaraz po śniadaniu, a pamiętnik znalazła od razu po wejściu, było naprawdę późno. Dziwne, że na niebie nie było jeszcze gwiazd.

Tak, zmierzam właśnie do rozmowy z matką – scena finałowa (pierwszy rozdział, a Hermiona już wie o wszystkim, hmm). Jeden z najbardziej absurdalnych dialogów, jaki czytałam. I nie skupiam się na poprawności, tylko akcji i logice. Hermiona tak od razu uwierzyła w to wszystko? A czy Ty byś uwierzyła? Cruciatrusie, chyba cię Voldemort opętał! Każdy normalny człowiek, szczególnie tak kurczowo trzymająca się dobrej strony „Mionka”, jak Ty ją nazywasz, raczej nie ucieszyłaby się z faktu, że jest córką Toma Riddle'a. Ale masz u mnie plus za tę wymianę zdań: 

 - A co Voldemort ma do tego ? - zapytałam zdziwiona
- Jest twoim ojcem, byłam pewna że nie będzie Cię chciał, że zabiję.
- Że niby co ??? To jakiś żart mamo ? Voldemort jest moim ojcem ? Przecież to chore

Śmiałam się chyba przez dziesięć minut. 
 
No dobrze, teraz na poważnie. Musisz koniecznie coś z tym zrobić. W tym opowiadaniu Hermiona nie ma żadnych cech charakteru, które posiadała w kanonie. Ba, zresztą mam wrażenie, że nie zwracałaś na takie „szczegóły” jak logika w ogóle uwagi. To ważne, w ogóle nie powinnam Cię upominać, sama powinnaś to wiedzieć! I bądź świadoma, że można jednocześnie trzymać się kanonu i być oryginalnym, czego przykładem jest blog, który ostatnio oceniałam.

Dobrze, teraz Ginny i sytuacja, gdy ona dowiedziała się prawdy. Scena ta była równie pełna niedorzeczności, jak poprzednia. Pani Weasley informuje dziewczynę, że ktoś przysłał jej list (w świecie czarodziejów używano przecież sów), a tamta idzie do szafki na dokumenty i odnajduje swój akt adopcyjny. Mam wrażenie, że powielałaś schemat, sytuacja z Hermioną była podobna. I znowu – Ginny idzie z tym do swojej matki i mam okazję przeczytać kolejny dialog, muszę przyznać, nie ma moją psychikę. Tylko że tym razem córeczka Czarnego Pana zdaje się w ogóle niczym nie przejmować. Wysłuchuje wyjaśnień jej „matki” i idzie się pakować, bo pani Molly informuje ją również, że Voldemort po nią następnego dnia przyjdzie. Zero emocji, zero pytań. Mózg Rudej wypłynął chyba uszami. Jak można nie interesować się takimi sprawami? - Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziała niechętnie – Ja niechętnie odrabiam zadania z fizyki. Zabrzmiało to tak, jakby Ginny miała całkowicie w nosie to, że cały jej świat legł w gruzach.

Podsumowując, logika bardzo tutaj ucierpiała. Mam wrażenie także, że za szybko wszystko się dzieje. Może trochę zwolnij? Albo inaczej: po co piszesz to opowiadanie? Chcesz pokazać, że zło nie zawsze jest tak złe, jak się wydaje; że każdy ma swoje mroczne strony; że życie przynosi niespodzianki...? Jeśli piszesz w jakimś celu, to to udowodnij, bo na razie niestety, ale Twoje opowiadanie zalatuje marysiuzmem. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie lepiej. O, ale się rozpisałam!

Rozdziały II i III

Widzę, że akcja nabiera pikanterii. - Voldemort wchodzący do domu Grangerów, jakby właśnie wrócił ze spaceru, Hermiona używająca emotikon w liście pisanym ręcznie i mówiąca liczbami (jak, tego nawet najstarsi górale nie wiedzą), Harry, którego pociąga mroczna strona, i na końcu Draco wyznający, że zawsze lubił pierworodną Riddle, tylko inni Ślizgoni go omamili. - Hmm... Słowa krytyki uwięzły mi w gardle. Mam mały problem z... jak to nazwać? Po prostu odczuwam lekki dyskomfort, gdyż muszę zawrzeć moją opinię w kilku akapitach, a najchętniej wytknęłabym Ci wszystko, choćby zajęło mi to z pięćdziesiąt stron.

Może weźmy wątki w jeden worek – szybko i bezboleśnie. Generalnie rzecz biorąc nie sądzisz, że wszystko dzieje się zbyt szybko? Przeczytałam dwa krótkie rozdziały, a Ginny i Hermiona wiedzą już wszystko – jak to się stało, że nie znały prawdy oraz co się będzie dziać z nimi w przyszłości. No i oczywiście scena z Draco. Jest tego niepokojąco dużo, jak na trzy krótkie fragmenty tekstu. Ciekawe o czym masz zamiar pisać później.

Brakuje mi tu logiki i spójności. Gdzie jest ta magia, którą dało się wyczuć w książkach Rowling? Hermiona i Ginny nie są WCALE zgodne z kanonem, szczególnie Twoja super-mroczna-Mionka. Voldemort był najbardziej poszukiwanym czarodziejem na świecie. Bez sensu był fakt, że tak po prostu chodził sobie po mugolskim miasteczku/mieście, idąc do domu Hermiony. A co ty byś zrobiła, gdybyś zauważyła idącego chodnikiem, sinego człowieka o czerwonych oczach i bez nosa? Zastanów się!

Nie mogę uwierzyć, że z Ginny zrobiłaś tak nieczułą bestię. W ogóle nie obchodzi ją fakt, że jej życie było oszustwem, że od dzieciństwa była po stronie dobra, że jest córką czarnoksiężnika, który wyrządził tyle zła?! To okropne. W ogóle do niej niepodobne. 

(...)
-powiedziałam -chodź powinni nas zabrać do domu i wszystko wytłumaczyć.
- Jasne już idę, Miona, kto jest naszą matką?
- Jean Granger - odpowiedziałam z uśmiechem.(...)

Tak reagują normalni ludzie? No weź, zastanów się. Jeżeli nie potrafisz wczuć się w kogoś, nie rozumiesz drugiego człowieka, to najlepiej nie bierz się za pisanie opowiadań.

Jedyne co podobało mi się, to ten fragment:

 - Hermiono mamy gościa - usłyszałam głos Jean
- Voldemort - wyszeptałam, mimo że wcześniej wiedziałam że to on tu będzie
- We własnej osobie córko - odpowiedział (…)

Według mnie bardziej to nadaje się na parodię niż fan fiction. Rozważ to.

Rozdziały IV, V, VI

Czy według Ciebie list, który Mionka” napisała do Ginny, jest na jej poziomie? Rozumiem, że chcesz uczynić z niej „niegrzeczną dziewczynkę”, ale to jest po prostu niedorzeczne. Ginny wcale nie lepsza. Normalnie obłęd... 

Zastanawia mnie fakt, iż Ginny i Draco już są razem. Napisałaś, że tak naprawdę oboje siebie kochali, tylko żadne z nich nie miało odwagi się do tego wcześniej przyznać. Sam w sobie pomysł nie jest zły, jednak wykonanie zniechęca. Nie wyjaśniłaś w ogóle tego wątku, napisałaś o tym ze dwa zdania. A myślę, że oni całujący się działają na psychikę prawdziwych fanów HP i wprawnych pisarczyków – oczywiście negatywnie. Nie wzbudziłaś we mnie żadnej ciekawości tym wątkiem, co najwyżej odruch wymiotny (mówię nie kontrowersyjnym parom, jeżeli nie są dobrze opisane). 

Dalej wątek miłosny z Davidem. To było zauroczenie, nie miłość, Cruciatrusie. Miłość jest głębokim, dojrzałym uczuciem, a od razu widać, że Hermiona w Twoim opowiadaniu ma pstro w głowie. Tutaj nie mam zbytnio nic do powiedzenia, nie zamierzam lać wody. Jedyne o czym chcę wspomnieć, to pomysł, że David został do końca wakacji w Dworze Riddle'ów, ponieważ mamusia miała misję śmierciożerczyni i nie mogła się nim zająć był nieco... przewidywalny, naciągany. Trudno to opisać, zrozumie się moje słowa, gdy przeczyta się fragment, kiedy Jean Riddle mu to proponuje. Pomysł był i tak już nieco dziwaczny, ale wykonaniem przeszłaś samą siebie. Od razu widać, że stworzyłaś tę całą misję rodziców Davida, by ten nie miał się gdzie podziać. No i oczywiście musiał mieć pokój na przeciwko „Mionki”, by być blisko jej sypialni. Radzę poprawić.

Spotkania śmierciożerców, lekcje czarnej magii i te inne przywileje córek Voldemorta byłyby w porządku, szkoda tylko, że tak mało o tym pisałaś. A jak już coś naskrobałaś, to ważyło z tonę. Czy ja dobrze przeczytałam, czy uczyniłaś z Hermiony „prawie mistrzynię oklumencji i czarnej magii”?! Facet zgłębiał tajniki mrocznej strony przez kilka lat, ale oczywiście zdolna Hermionka opanowała wszystko w lot praktycznie w kilkanaście dni... Cruciatrusie, nie trzeba było wnikliwie analizować treść HP, by zrozumieć, że to nierealne. Nie pisz co Ci ślina na język przyniesie, bo to nie ma sensu. Tak, mam tutaj na myśli między innymi Petunię Dursley w roli śmierciożerczyni.

Na koniec wspomnę jeszcze o Zakonie Feniksa. Kto normalny przygarnąłby do niego córkę Vodemorta? Tak po prostu, chociaż Dumbledore wiedział o pochodzeniu Hermiony, pozwolił jej brać udział w naradach. Kolejny nonsens. Widzę, że stworzyłaś scenę w której Szalonooki sprzeciwia się temu zamierzeniu. I dobrze. Bo było to zaprawdę idiotyczne. Jeżeli w piątej części nie chcieli do Zakonu samego Harry'ego, to jakim cudem pozwolono na to młodej RIDDLE? Tym bardziej, że ona donosiła Voldemortowi i wcale się z tym nie kryła.

Rozdział VII, VIII, IX

Rozpoczyna się rok szkolny, a razem z nim kolejna dawka humoru. Co prawda ten humor powinien ustąpić miejsca ciekawości i zachwyceniu opowieścią, ale powoli przyzwyczajam się do Twoich niebywałych pomysłów, ale, ale... to nie znaczy, że je akceptuję.

Harry i Ron przeszli na czarną stronę, bo stwierdzili, że tamci są lepsi. Rozumiem, że w Twoim opowiadaniu Zakon Feniksa jest pokazany z negatywnej perspektywy, ale źle to rozegrałaś. Przede wszystkim pominęłaś wszelakie rozterki bohaterów, zdaje się, że nie pamiętają już o tym, że mają w zakonie przyjaciół. O tym, iż przez tyle lat nienawidzili się z Draco, również nie wspomniałaś i od tak stali się „friendami” na śmierć i życie. Jest to dobry pomysł, jednak stracił swoją świetność w obliczu braku uczuć, przemyśleń itp. A jeżeli się już jakieś pojawiły, zupełnie nie pasowały do powagi sytuacji. Dokładnie tak samo, jak dowiedzenie się prawdy o pochodzeniu panienek Riddle. Wesołe miasteczko czy aquapark? Co wybrać? - zdają się myśleć Twoi bohaterowie. To już nie zabawa, tylko poważna decyzja wpływająca na ich przyszłość.

Jak dla mnie, chociaż starasz się zachować neutralny ton, widać że piszesz akcję subiektywnie. Nie tak, jak podpowiadają logika i prawa kosmiczne, lecz Twoje „widzimisię”. Są też pozytywne strony tego, w jaki sposób toczysz akcję. Potrafisz rozbawić mnie, jak rzadko która parodia. 

-
Draco, co to za dziewczyna ? - zapytałem wskazując na nią głową 
- Która ? Ta w ciemnych włosach ?
- Nom
- Wpadła ci w oko Potter ? To jest Łucja Snape, z piątego roku
- Córka Nietoperza ?- zdziwiłem się
- Tak
 Nie, to niemożliwe żeby córka Snape'a była taka ładna. Jakim cudem ?

  Cha, cha cha...

No i jeszcze jedna uwaga. Nie uważasz, że piszesz zbyt ostro? Rozumiem, że Ginny zdenerwowała się na Pansy, ponieważ tamta ją obraziła, ale stosowanie wulgaryzmów jest tu nie na miejscu. Mówię o tym fragmencie.

- Dracuśś, jest mój suko ! - teraz to już przegięła,  podeszłam do niej przystawiając jej różdżkę do gardła
- Coś, Ty powiedziała szmato ? Mam Cię potraktować jakąś klątwą? - zapytałam lodowatym głosem.
- ... - nic nie powiedziała
- Co zabrakło języka w gębie ? Masz się od niego odpierdolić, rozumiemy się ? - już się odwróciłam z zamiarem odejścia kiedy  ona się odezwała
- A co Ty mi możesz zrobić jebana suko ? No co ? Polecisz na skargę do ojca ?
 

No i na końcu widzę, że Hermiona i David się zeszli. Szybko. Gdybyś przedłużyła ten wątek, byłoby ciekawiej, a tak to wykorzystałaś kolejną dobrą stronę historii. Pomijając Hermionę, Harry ma na oku Łucję. Mam nadzieję, że sięgniesz po rozum do głowy i w następnym rozdziale nie przeczytam, że oni również są razem. Pamiętaj: śpiesz się powoli!

Rozdział X i XI

Tutaj siostry Riddle wypełniają pierwszą misję. Mają uświadomić Lunę Lovegood i Nicole Black, iż są bliźniaczkami, mają potężne moce i że Voldemort pragnie ich w swoich szeregach. Wszystko fajnie, tylko jak zwykle nie było opisów, uczuć, a dziewczyny przyjęły wiadomość, że są siostrami, całkowicie obojętnie. Brakuje mi tu jakichkolwiek emocji. Czegoś, co informowałoby mnie, że dziewczyny w ogóle przejęły się tym, iż rodzice, których znały, nie są tymi biologicznymi.

Właściwie to nie wiem co napisać. Po raz kolejny mam zwracać uwagę na braki w tekście? Mam nadzieję, że sama się ich domyśliłaś po moich wcześniejszych komentarzach. Nawiasem mówiąc, radzę uważać na Twoich czytelników i przyjmować ich komentarze z przymrużeniem oka. Zapewne przeczytać komplement alàpowinnaś napisać książkę” jest bardzo miło, lecz fakt, że piszą to osoby, które nie umieją odmieniać przez przypadki, ostrzega. Tak tylko wspominam.

To na tyle. Dwa krótkie rozdziały, podczas których nie działo się nic oprócz spotkania z Voldemortem i wypełnienia misji, więc nie mam się nad czym rozczulać. Napisałam, co miałam do napisania.

Rozdziały XII, XIII

Jakby się zastanowić, to całkiem niezły miałaś pomysł. Dość oryginalny – Harry i reszta śmierciożercami, na dworze Malfoy'ów, z Mrocznymi Znakami... wyobraźnia działa. Tylko spaczyłaś go (jak prawie wszystko w tym opowiadaniu) brakiem opisów, czy wyczerpujących wyjaśnień. Ja rozumiem, że dla Ciebie to oczywiste – w końcu to Ty wymyśliłaś tę historię i uczyniłaś z Voldemorta super cool tatuśka, ale ja nie siedzę w Twojej głowie. Tak więc pytanie: czy dla przeciętnego czytelnika powód dla którego Wybraniec przeszedł na złą stronę jest wystarczający? A teraz odpowiedź: nie. To, że dobra strona nie była dobra, nie znaczy, że musiał przechodzić od razu na złą. Zawsze można być neutralny, prawda? A mam wrażenie, że Trójca Hogwartu, Ginny, Weasley'owie, Luna i Ci wszyscy, którzy stopniowo przechodzą na stronę Czarnego Pana, w ogóle nie pomyśleli, by być wiernym swoim przekonaniom. I na dodatek mroczne siostrzyczki: Hermiona i Ginny. Co one się tak zmieniły? W kanonie były całkowicie inne. Skoro pozmieniałaś prawie wszystkie ich cechy, nie lepiej było stworzyć całkowicie nowe postacie? A tak to stracisz punkty na Bohaterowie.

Mimo wszystko spodobało mi się, że Hermiona się uczy. Czyli jeszcze jest nadzieja i nie zmieniłaś w niej całej osobowości.

A, jednak nie koniec! Znalazłam kolejny absurd. Co robią Draco, Hermiona, Ron i Harry w piwnicy Dworu Malfoy'ów? To jakaś prowokacja...? Droga Cruciatrus, jeżeli chcesz zrobić coś kontrowersyjnego, najpierw zastanów się nad logiką. W Hogwarcie nie można było się teleportować, a uczniowie zabronione mieli korzystanie z sieci Fiuu. Co dotyczy Dworu Riddle'ów, tutaj schemat się powtarza.

Rozdziały XIV, XV, XVI

Przeskakujesz aż o miesiąc, swoją drogą nie sądzisz, że to za długi okres czasu? Gdybyś chociaż opisała co się wtedy działo, a tak to Miesiąc później i wszystko. Zero wyjaśnień.

Te trzy rozdziały obejmują generalnie dwie najważniejsze sceny, mianowicie śmierć profesor McGonagall oraz potraktowanie Davida Sectusemprą. Obie były, jak to już się zdążyłam przyzwyczaić, pozbawione logiki.

Po pierwsze: czyjakolwiek śmierć lub zranienie spowodowałoby, że w Hogwarcie rozpoczęłyby się poszukiwania sprawców. A tak to ani śmierć nauczycielki transmutacji ani potraktowanie ucznia klątwą nie zostało potraktowane zbyt poważnie przez rzeszę nauczycieli i aurorów. Po prostu Ron i Zabini zabili McGonagall i nikt się do nich nie przyczepił. Zdecydowanie rażący błąd. Z Davidem tak samo. Ślizgoni rzucają klątwy z takim znudzeniem, jakby przywoływali chusteczkę do nosa. Po raz kolejny spotyka się to z brakiem reakcji dorosłych czarodziejów.

Po drugie: w Harrym Potterze wyraźnie napisane jest, że wizyta w skrzydle szpitalnym mogła trwać tylko piętnaście minut na jedną osobę. Oczywiście były wyjątki, ale Hermiona z pewnością by się do nich nie zaliczała. Piszę o tym dlatego, ponieważ w Twoim opowiadaniu jest informacja o panie Riddle: Opuszczałam lekcje, jednak się tym nie przejmowałam, byle tylko być przy nim. - Naprawdę uważasz, że nauczyciele przymknęliby na to oko? Nie sądzę.

Po trzecie: chwalenie się Hermiony, że jest córką Voldemorta na prawo i lewo jest nieco nie w jej stylu i mija się z celem. Z tego co przeczytałam, jest ona tajnym szpiegiem, a tajni szpiedzy są... tajni. W dodatku, skoro Ministerstwo Magii poszukuje Voldemorta, mogliby użyć jego córek, jako przynęty, nieprawdaż? W ogóle nielogiczne (muszę zacząć szukać jakiś synonimów do tego słowa, bo zbyt często go używam).

Po czwarte:
- Mam się uspokoić ? To trzeba było mnie nie wkurwiać tym pojebanym zadaniem! - Nie sądzę, by ktokolwiek miał odwagę tak powiedzieć do Czarnego Pana. Otrzymała za to Crucio, ale jak dla mnie to i tak było kwestią Twojego „widzimisię” aniżeli zdenerwowaniem Voldemorta. Granger i przeklinanie? Granger i wagarowanie? Granger i odzywanie się w TEN sposób do nauczycieli?
 
 - Kurwa - powiedziałam, kolejny raz upadłam - minus 5 punktów dla Twojego domu? - Co ja tu czytam?! Dla tych, co nie rozumieją, słowa te skierowane były do profesor Hooch.

Po piąte: 
Chciałam Cię pochwalić za pomysł, by duch McGonagall nadal uczył w Hogwacie. Aż się zaczęłam śmiać, gdy przeczytałam, jak zadowoleni, że usunęli wicedyrektorkę Hogwaru Ron i Zabini, wytrzeszczają oczy na jej wlatujący do klasy duch.
- Pożałuje że wróciła - usłyszałam szept Dracona
Pomysł świetny, szczególnie zażenowanie chłopców.

Rozdziały XVII, XVIII, XIX, XX


- Wiesz, że to jest dobra myśl ?
- Wiem, w końcu jestem zajebiście genialny - rzekł śmiejąc się
Przestań ciągle pisać wulgaryzmy, bo to irytuje. Nie potrafisz napisać czegokolwiek innego, co wyraża emocje, a nie jest przekleństwem?

Teraz przejdźmy do akcji. Połączyłam te dwa rozdziały, ponieważ to w nich mowa jest o Krysztale Ciemności, Anastasi Blackley oraz Informatorze. Tutaj akcja zaczyna się rozwijać. Mam rozumieć, że Voldemort stworzył coś, co jest potężniejsze niż horkruksy, czego zniszczyć się nie da? Jeśli tak, to pomysł jest bardzo oryginalny. Tylko skoro Kryształ jest niezniszczalny, to jakim cudem Dumbledore go podzielił na części? Trochę to niezgodne z fizyką i w ogóle przedmiotami ścisłymi, nastawionymi przede wszystkim na suche fakty i logikę. A tych tutaj bardzo mało, dlatego opowieść ta ma bardzo chwiejną, mogącą w każdej chwili runąć podstawę.

Informatorem jest Ron Weasley, wiedziałam to już od początku. Jak się domyśliłam? Zdradziłaś to tymi cytatami.

- Może na początek powiem że jestem śmierciożercą - dyrektor wytrzeszczył na mnie oczy.- Ale wstąpiłem tam przez tych, których nazywałem przyjaciółmi, i tego żałuje. Oni chcą pana zniszczyć,wiedzą o Krysztale Ciemności.  

 Od razu wiadomo, że chodzi o kogoś z paczki Riddle. Nie zamierzałam posądzać Hermiony, Ginny, Harry'ego, Draco oraz Davida (to o nich ciągle pisałaś, jak nienawidzą Dumbledore'a), więc zostali Ron lub Zabini. A dlaczego wybrałam Rona, tłumaczyć nie będę. Podam cytat. 
 
Tak Hermionę i Ginny darzyłem niechęcią odkąd się dowiedziały o swoim pochodzeniu, Harry przystał do Ślizgonów (...). - Ron mówi tutaj o swoich najlepszych przyjaciołach, wiadomo było, że Blaise nie wyraziłby się tak na temat osób, których nie znał.

Pomysł, że tą mroczną osobą miałaby być nauczycielka obrony przed czarną magią jest nawet pomysłowy. Tylko jak dla mnie powinnaś wprowadzić jej postać, zanim tak naprawdę potrzebna była akcji, by czytelnicy mogli wziąć ją pod uwagę. A tak to nie dałaś nam nawet szansy na wykreowanie własnych teorii.

No i jeszcze ta McGonagall. Niezwykle irytujący jest fakt, jak okropnie zachowują się wobec niej uczniowie. Oto parę cytatów, które wyłapałam podczas czytania:

*- Panno Riddle ! Szlaban jutro na trzeciej godzinie lekcyjnej - powiedziała a ja się uśmiechnęłam pod nosem
- Jasne jędzo - powiedziała - a to że pani jest za stara by używać kosmetyków nie znaczy że my też. - i wyszłyśmy z klasy.
*
- Pani kocha profesora Dumbledore'a, ale on kochał tylko swoje Dropsy- odparł Malfoy i cała klasa zaniosła się śmiechem (…).
*

Chyba panią pojebało że chcę nam pani punkty odebrać ! - krzyknął mój chłopak (…).
Czy mam dalej cytować? Jak dla mnie to jest wręcz odpychające, jak bardzo zmieniła się Hermiona. Przecież Gryfonka była uprzejmą, inteligentną dziewczyną i w życiu nie zadawałaby się z takim menelstwem. A tu nagle, odkąd dowiedziała się, że jest z krwi i kości Riddle, zachowuje się jak „mhroczna, ociekająca zajefanością nastka”. W ogóle nie w jej stylu!

Rozdział XXI

Widzę, że rozwijasz wątek z Kryształem. Cieszy mnie to, choć pojawił się on tak nagle, że nadal nie jestem z nim za bardzo oswojona. Dziwne, że Dumbledore nie powiedział Harry'emu o Krysztale Ciemności, a o horkruksach tak. W każdym bądź razie uważam pomysł za dobry (jak na TWOJE możliwości), tylko brakuje w nim więcej wyjaśnień. Myślę, że wiesz o co chodzi. Co chwilę zwracam Ci na to uwagę.

Pierwsze zadanie Ginny było niedopracowane. Uważam, że akurat to Ruda miała jedną z najlepszych psychik i to, że Ty napisałaś coś przeciwnego, nie ma dla mnie znaczenia. Gdybyś chociaż była przekonująca, a tak kolejny raz muszę znosić nielogiczności w opowiadaniu przez tylko zwykłe, niepozorne „widzimisię”. Poza tym miałam okazję spotkać się z pewnym dziwactwem. 
 
Scena, gdy Ginny widzi wspomnienia.
*
Scena, gdy paczka martwi się o nią. Zostało wtedy powiedziane, że nie ma jej już dwa dni.
*
Kontynuacja sceny ze wspomnieniami.

Nie rozumiem tego. Czyli Ginny przez bite dwie doby unosiła się w niebycie i oglądała trupy, masakry i te inne męczące psychikę obrazy? A kiedy jadła, załatwiała potrzeby fizjologiczne, spała itp.? Jak dla mnie jest to bez sensu. Tym bardziej, że nikt z dorosłych nie zwrócił na jej nieobecność w Hogwarcie uwagi.

Przybrany brat planuje morderstwo na siostrze. Za co on ich tak nienawidzi?Nie napisałaś nic oprócz stwierdzenia, że elita Slytherinu go wkurza do potęgi entej. Oczywiście po raz kolejny mam okazję poczytać, że uczniowie rzucają w siebie klątwami bez konsekwencji, ale nie zamierzam po raz kolejny się denerwować. Na razie zwracam uwagę Ci na fakt, że nienawiść Rona jest, owszem, intrygująca, ale jednocześnie bezpodstawna. Mam wrażenie, że bohaterowie cofnęli się do podstawówki, kiedy to nie lubi się kogoś „bo złamał mi kredkę”, „kopnął mnie w kostkę”, „nie wybrał do drużyny na wuefie”.

No i ostatni wątek poruszany w tym rozdziale – zadurzenie Blaise'a w Ginny. Ciekawe, ale przewidywalne. Spodziewam się, że Ślizgon nie dopuści, by Ron wyrządził Rudej krzywdę, przekonałaś mnie o tym podczas ich spisku. Nadmierne używanie przez Ciebie słów: „obojętnie”, „bez przekonania”, „beznamiętnie” dało mi do zrozumienia, że chcesz przekazać, iż Blaise'owi nie podoba się ten pomysł. Pożyjemy, zobaczymy.

Rozdziały XXII, XXIII, XIV, XXV

Dobra, niech już będzie wszystko w jeden worek. Wypowiem się o wszystkim naraz, dobrze?

Napiszę może najpierw o pomyśle Dumbledore'a, by każdy wedle uznania zmienił swój dom. Widzę, że kolejny raz posłużyłaś się swoim odstraszaczem logiczności - „widzimisię”. Rozumiem, iż chciałaś umieścić Ginny i Hermionę w Slitherynie, ale bez przesady. Naginanie kanonu w taki sposób jest istnym samobójem.

Teraz zajmę się ważnym wątkiem, mianowicie niedoszłym morderstwem Ginny oraz śmiercią Zabiniego. Śmiałam się, gdy to czytałam! Chociaż widać było, że próbujesz stworzyć napięcie i mrok, używanie w narracji słowa „Dropsocholik” zamiast „Dumbledore” wydawało się być złym zagraniem. Zamiast skupiać się na okropnych cierpieniach, jakie zadali Zabiniemu Ron i dyrektor, ciągle czekałam na kolejne słowo „Dropsocholik”. Już nawet nie miałam nadziei, że Twój styl ulegnie poprawie, za to zaśmiewałam się z błędów. Nie przystało Oceniającej, spłonę w piekle.

Dobrze, teraz coś bardziej konkretnego. Zamach na Ginny był jak na Twoje możliwości nawet, nawet... nie było żadnego absurdu, to już coś. Podoba mi się pomysł, by uczynić z Rona taką czarną owcę. Przynajmniej paczka Hermiony nie jest „lofciana” przez wszystkich, tak jak w pierwszej części opowiadania. No ale ze śmiercią Blaise'a to żeś się zagalopowała.  Dziwnie się czytało. Dumbledore zabijający swoich uczniów, a potem zganiający to na „śmierciożerców w Hogwarcie”? Zdecydowanie jestem na nie. Nawet jeśli w Twoim opowiadaniu Dumbledore jawi się jako osoba negatywna, posiada on chyba jakieś swoje stare cechy. Z dialogów uczyniłaś z niego niekontaktującego już lekko starca. I, proszę, odpuść nazywanie go Dropsocholikiem. To śmieszne, ale głupie. 

Draco i pojedynek dwa na jednego. Wątpię, by ktokolwiek taki przeżył, szczególnie jeżeli zaklęcia, które były na nim rzucane, to klątwy. Widać, że faworyzowałaś Mafoy'a i nawet się z tym nie kryjesz w komentarzach. Piszesz tak, jakbyś uważała paczkę Hermiony za bogów, a opowiadanie pisała po to, by pozbyć (zabić, uwięzić itp.) wszystkich ich wrogów oraz ostatecznie doprowadzić do ich panowania nad światem magii u boku Voldemorta.

Koniec mojego komentowania rozdziałów. Zapraszam do dalszej części oceny.

      Fabuła/Wątki 4/10

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.

Tak jak Grzesiowi wysypywał się piasek, tak Tobie ulatują z głowy ważne wątki. Dlaczego Hermiona i Ginny stały się takie odmienne od swoich pierwowzorów? Dlaczego mroczną osobą została akurat nauczycielka obrony przed czarną magią? Dlaczego Blaise i Ron znienawidzili swoich przyjaciół? To pytania na które udzieliłaś szczątkowej (jeśli w ogóle) odpowiedzi.
Na Twoim miejscu skupiłabym się nie tylko na zawiłych intrygach, lecz także wnętrzu bohaterów, ich życiu codziennym z perspektywy zwykłych ludzi. Doceniam to, że opisujesz lekcje, rozmowy, wygłupy, ale nie czuję tego... zupełnie.

Co do ogólnego przebiegu akcji widać, że pomysł niczego sobie. Nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła tych jakże oryginalnych idei. Jesteś zaledwie gimnazjalistą i staram się wczuć w Twój tok rozumowania, co niejako nie jest trudne – jesteśmy rówieśniczkami. Z tego całego „wczuwania” wywnioskowałam, że, nawet jak na piętnastolatkę, w Twoim opowiadaniu mało logiki i spójności, lecz pomysł dobry. Tak, drogi Cruciatrusie, często właśnie dobre pomysły zostają pokaleczone przez takie błahostki, jak nie wyjaśnienie czytelnikowi, dlaczego to, dlaczego tamto... Zdaję sobie sprawę, bywa to dla niektórych pisarczyków uciążliwe, ale jest ważne. I niestety obcięłam Ci za to punkty (za nie dopracowaną większość wątków).

Pewnie zdziwiłaś się, dlaczego tak dużo. Jednak, jeśli przeczytałaś moje komentarze do poszczególnych rozdziałów, powinnaś zauważyć, jak dużo niedociągnięć jest w fabule. Niby wszystko fajnie, ale sumując wychodzi niezadowalająco.

      Rozwinięcie akcji 2/6

Akcja u Ciebie toczy się błyskawicznie. W ogóle nie czuję zmieniających się pór roku, tego, że bohaterowie od tych kilku miesięcy się zmienili; że stali się mniej infantylni, a więcej myśleli o swojej przyszłości (śmierciożerców rzecz jasna); że są najlepszymi przyjaciółmi, choć wcześniej się nienawidzili; że Dumbledore jest tak naprawdę zły, a Voldemort „średni”... Jeden wielki chaos.

Chciałabym zwrócić uwagę przede wszystkim na to, iż z tak ważnych scen, jak dowiedzenie się sióstr Riddle o biologicznych rodzicach lub zauroczenie Davida w Hermionie (i odwrotnie), uczyniłaś prawie streszczenie. Przeczą o tym tylko dialogi. A, przepraszam, tam nie było prawie nic oprócz dialogów (o tym napiszę później). Pisanie opowiadań polega na tym, by pewne rzeczy odłożyć na później, aby podtrzymać napięcie. Potem po kolei odsłaniamy ich części (czytelnik może sobie wtedy trochę „podetektywować”), a następnie niespodziewanie zaskakujemy go, wyjaśniając tajemnicę. Może czytaj więcej książek w klimatach, o których piszesz, poserfuj po stronach poświęconych pisarstwu... Naprawdę, to nie takie trudne, jakby się wydawało.

Co do rad, przede wszystkim rób sobie plany rozdziałów. Unikniesz niepotrzebnych wątków i ich nie wyjaśniania. Na Twoim miejscu prześwietliłabym całkowicie Siostry Riddle i, biorąc pod uwagę rzeczy na które zwróciłam uwagę ja i inni Oceniający, spisała sobie sceny, które powinnaś dopisać, by akcja miała ręce i nogi. Poza tym nie spieszyłabym się tak z tymi miłostkami. Pobaw się trochę uczuciami bohaterów, przecież nie musisz ich od razu swatać.

  Świat przedstawiony 1/10

Opis numer 1
Kiedy weszłam do swojego pokoju, a raczej apartamentu aż zaniemówiłam z wrażenia. Miałam ogromny salon, sypialnię, łazienkę, garderobę z masą ciuchów, ogromną bibliotekę(!) i mini pracownie eliksirów(?!).

     Opis numer 2
Byłyśmy w takim miejscu że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt.
 
Właściwie to było ich bardzo mało, te dwa akurat na pierwszych kilka rozdziałów. Nie wiem, co mam poza tym tutaj napisać. Zrobię więc to, co większość Oceniających na moim miejscu: zwracam uwagę na zbyt małą ilość charakterystyk, portretów, zobrazowań itp. w tekście. Wydaje mi się, że Ty wiesz co jak wygląda, ale nawet nie przyszło Ci do głowy, by przelać to na wirtualny papier Worda. Skoro, jak napisałaś w swoim opisie, nałogowo czytasz książki, powinnaś zauważyć, że autorzy nie piszą tylko dialogów. A może pomijasz dłuższe akapity? Po chwilowej refleksji stwierdzam, że nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem bez opisów. Może to świadczy o moim niedoświadczeniu w sferze blogowej, ale szkoda mi na coś mniej ambitnego czasu.
 
     Bohaterowie 3/10
 
   Hermiona Riddle vel GrangerNo cóż, co tu dużo mówić... Nie polubiłam tej wersji Hermiony, chociażby ze względu na jej chamskie zachowanie. Znalazłam dwa fragmenty, podczas których dziewczyna się uczy i to zaprawdę były jedyne sceny, które skojarzyłabym z kanonem. Reszta to Twoje „widzimisię”, okraszane szczyptą nie-logiki. To bardzo przykre, że tak charakterystyczna postać, jak nasza Gryfonka, została okropnie pokaleczona. Hermiona Granger – symbol inteligencji i przemądrzalstwa - zaczęła wagarować i przeklinać. Zdaję sobie sprawę, że fan fiction polega na wolnej interpretacji, ale nie wyklucza to przecież logiki. Po co piszesz o Hermionie? Gdybyś stworzyła własną bohaterkę, nie byłoby problemu, a tak to Ci truję. Myślę, że wyraziłam się już dość jasno. 
 
  Ginny Riddle vel Weasley – oto przed nami druga panna Riddle! Tutaj o wiele lepiej. Masz tendencję do robienia z bohaterek (nieważne jakie one są w kanonie) „ostrych lasek”, a ponieważ Ginny taka była już w oryginale, wyszło całkiem wiarygodnie. Zastanawia mnie jednak pewien fakt – Ruda była dziewczyną silną psychicznie i odważną, toteż zdziwił mnie jej tok myślowy, kiedy to mówiła, że jest słaba psychicznie. Po raz kolejny nie przemyślałaś do końca niektórych ważnych rzeczy. Zresztą, miałam wrażenie, że Ginny wyszła Ci dobrze przypadkowo.

   Lord Voldemort - dobry tatusiek się znalazł, już w to uwierzę. Jego postać kreować jest całkiem łatwo, wystarczy, by było „bez emocji” i „mrocznie”. Tobie jednak nie wyszło do końca dobrze, zupełnie jakbyś uważała, żeon taki zły jest tylko w filmie”. Voldi, jak mówią moi znajomi, to postać wywołującą kontrowersje ze względu na swoje zapędy psychopatyczne, a Ty uczyniłaś z niego „surowego tatulka” - i wyrażam się tutaj ironicznie. Brakuje mi w jego dialogach czegoś wywołującego dreszczyk. Poza nieco wyniosłym tonem jego wypowiedzi niczym nie różniły się od innych.

   David Lestrangemdła, nie posiadająca jakiś wybijających się cech, postać. Jedyne na co zwróciłam uwagę, to to, że na początku wydawał się być taki opiekuńczy i spokojny. Zmieniłam jednak zdanie, gdy przeczytałam, że razem z Mafoy'em podpalili ławkę na transmutacji i rechotali się z tego, jak głąby. Te sprzeczności wywołały u mnie wobec niego apatię. Dla mnie nie był ani trochę rzeczywisty.

    Ron Weasley – postać ta wywoływała u mnie wybuchy śmiechu. Biedny, poczciwy Ron... czego ja się doczekałam! Mimo wszystko pomysł, by uczynić z niego zdrajcę Voldemorta, próbującego zapolować na siostrzyczki Riddle, jest absorbujący. Jak to u Ciebie bywa, gorzej wypadło wykonanie. Zbytnio poświeciłaś się skupianiu na tym, jaki to przygłup z tego Weasleya, zamiast napisać, dlaczego postępuje w określony sposób.

  Blaise Zabini najpierw był po stronie zła, potem „dobra”, następnie znowu zła. Zastanawiające. Dlaczego więc nie skupiłaś się na nim bardziej? Chętnie poczytałabym o jego uczuciach (dlaczego podejmował takie decyzje). 
 
    Albus Dumbledorenie wiem, czym się kierowałaś, gdy opisywałaś dyrektora Hogwartu, ale to chyba nic dobrego. Wiedz, że kiedy Snape mówił o Dumbledorze „Dropsocholik” i nikogo to nie dziwiło, sprawiłaś, że opowiadanko to zasłużyło na rangę prowokacji. 

   Twoi bohaterowie nie są ani trochę wiarygodni. Mam wrażenie, że jeżeli napisałaś o nich coś bardziej zgodnego z oryginałem, to nie celowo. Nieprzyjemnie się o nich czytało, bo wszyscy byli do siebie podobni i w życiu nie rozróżniłabym, kto co powiedział, gdyby dano mi takie zadanie. Może zrób charakterystyki bohaterów i na ich podstawie opieraj swoją działalność pisarską? Rozumiem, nie wszyscy mają super pamięć i często muszą niektóre rzeczy sobie pisać gdzieś z boku. Ja również tak robię i nie uważam tego za coś wstydliwego, myślę, iż to nawet świadczy o sumienności autora. Dobrze Ci radzę, uczyń tak, jeśli chcesz uratować to opowiadanie.  

      Dialogi/Narracja 3/10

Nie potrafię rozróżnić co kto mówi, chyba że zaistniała sytuacja daje mi ten fakt do zrozumienia lub informujesz o tym po myślniku. Jest to dość duży uszczerbek dla Twojej historii. Dajesz przez to zrozumienia, że wszyscy są tacy sami (no może nie licząc McGonagall, która prawie w każdej scenie była „przemądrzała staruchą”). Poza tym nie znasz zasady pisowni dialogów. Przybliżę Ci ją w Poprawności.

Co do narracji, jest ona niechlujna i nieprzyjemnie się czyta. Raz piszesz w formie pierwszoosobowej, potem w trzecioosobowej, nagle (i to wywołało u mnie niemałe zdziwienie) przechodzisz na formę, w której narratorkami były jednocześnie Ginny i Hermiona, później znowu wróciłaś do pierwszoosobowej, następnie do trzecioosobowej – i na niej poprzestałaś. No i te nieszczęsne perspektywy. Nie widzę żadnej potrzeby, dla której miałabyś co chwilę zmieniać perspektywy postaci. Podam przykład: Luna występowała bodajże w trzech scenach i jej osoba nie była zbyt potrzebna akcji, więc po co wtryniasz w fabułę scenę z jej punktu widzenia? To nie było w ogóle potrzebne. No ale pomijając to, pisanie naraz o tylu bohaterach stwarza w końcu jeden wielki mętlik. Robił tak autor pewnej słynnej powieści o tytuleGra o tron”. Jeśli kiedyś wpadnie Ci w ręce, przeczytaj sobiesłowo od autora”. Sam George Martin przyznaje, że podczas pisania kierował się zasadą „diabeł tkwi w szczegółach”, a ponieważ Ty na takowe w ogóle nie zwracasz uwagi, może lepiej, gdybyś po prostu pisała z perspektywy Hermiony i Ginny? I tylko z ich.

Pomijając te dwie rzeczy, które wyjątkowo mnie raziły, przyznaję, że narrator trzecioosobowy jest bardzo subiektywny. Jeśli piszesz w tej formie, pamiętaj, by po myślniku zachować neutralność. Wyjdzie wtedy realniej, no i przede wszystkim bardziej profesjonalnie.

      Styl 1/4

No cóż, stylu żadnego nie posiadasz. Kiedy czytałam, cały czas krążło mi w głowie słowo „napaćkane”, którego użyłam na początku oceny. W większości mam do czynienia z dialogami, czasami pojawiają się opisy sytuacji i uczuć, jednak tak wydumane, że nie mam zamiaru psuć sobie nerwów na ponownym wytykaniu Ci nielogiczności. Nie wiem nawet, czy Twoja twórczość załapuje się pod jakąkolwiek kategorię. Nie powiem, że jest to lekki styl pisania, bo nawet najlżejsze utwory posiadają opisy i trzymają się poprawności, nie napiszę także, że ciężki – one z kolei są bardzo wyczerpujące i cechują się bogatym słownictwem. Co mam więc powiedzieć? Choć wiem, że może sprawić Ci to przykrość, po prostu będę szczera: piszesz po grafomańsku i jeżeli tego nie zmienisz, opowiadanie to będzie kolejnym, zupełnie bezsensownym fan fiction sweet-nastki. Masz już piętnaście lat, dziewczyno. Egzamin gimnazjalny niedługo, a Ty nawet nie potrafisz napisać neutralnego opisu krajobrazu. Blogi służą po to, by szlifować swój warsztat pisarski, a nie dowartościowywać się, czytając komentarze osób, które same napisać kilku zdań przeciętną polszczyzną nie potrafią.

  Oryginalność 6/10

Pomysł Twój jest nie do końca oryginalny, gdyż z zaufanych źródeł otrzymałam informację, że fan fiction Hermiona i Ginny Riddle istnieją. Nie czytam tego typu blogów, dlatego nie zamierzam się w ten podpunkt wgłębiać, wspomnę jedynie, że ufam, iż przebieg akcji wymyśliłaś Ty. Cenię sobie u Ciebie Rona, jako zdrajcę, i Kryształ Ciemności. Były to nieliczne rzeczy, które zwróciły moją uwagę.

Poprawność 2/20

Nie dam Ci więcej punktów, gdyż jak na piętnastolatkę, popełniasz karygodne błędy. Przede wszystkim pilnuj literówek – jest ich niepokojąco dużo. Blogger lub Word Ci ich nie podkreśla? Rozumiem, że każdy je popełnia, ale Ty to robisz nagminnie. Czytaj rozdziały po dwa razy (tym bardziej, że są krótkie) i poszukaj bety. Jest ona Ci pilnie potrzebna!

Druga sprawa, to to, że nie umiesz zapisywać ani dialogów, ani nie wiesz, kiedy powinien być nowy akapit. Zabierasz się za pisanie, nie przyswajając sobie wcześniej takich rzeczy?
Oto link do artykułu na temat poprawnego zapisu dialogu: >link< Radzę skorzystać.

Poza tym nie umiesz obchodzić się z przecinkami. Proszę, kolejny odnośnik: >link< Na marginesie wspomnę, że przecinek stawiamy PRZED „
że” a NIE po.

Kolejna sprawa to spacje. Przed kropką, wielokropkiem, znakiem zapytania i wykrzyknikiem na końcu zdania nie stawiamy spacji. Po co Ci ona?

Najbardziej raziły błędy logiczne. Czy muszę coś jeszcze komentować?

No i ostatnia kwestia, to pisanie przez Ciebie zwrotów typu: ci, tobie, go, ty, ciebie z dużej. Piszemy te wyrazy z wielkiej litery, gdy zwracamy się bezpośrednio do kogoś, tak jak ja teraz do Ciebie. Pamiętasz, jak polonistka w podstawówce tłumaczyła, że w listach pisze się tego typu zwroty litera wielką? Jeśli nie, radzę odświeżyć tę zasadę. W powieści, choć bohater zwraca się bezpośrednio do drugiej osoby, Ty nią nie jesteś, więc litery dużej nie piszemy. A co do tego nieszczęsnego Go – rozumiem, że jesteś fanką Voldemorta, ale pisanie Go z dużej jest wyjątkiem i dotyczy tylko Boga.

Rozdział I

(...)
Jak zawsze zeszłam na śniadanie i normalnie przywitałam się z rodzicami. Wszyscy jedliśmy, w końcu odezwała się mama.
 - Hermiono, czy po śniadaniu mogłabyś pomóc mi porządkować strych (bez spacji)?
 - Oczywiście, mamo.
 - Dziękuję.
Kiedy skończyliśmy jeść, tata pojechał do pracy a ja z mamą poszłyśmy na strych. Ja porządkowałam stare książki, a mama drugi koniec pomieszczenia. Wśród tych książek znalazłam jedną, która przyciągnęła moją uwagę. (...)
Jean Potter 
- te dwa słowa mnie zszokowały i nagle uświadomiłam sobie, że nie znam, a raczej nie znałam panieńskiego nazwiska mojej matki. (...)  Kiedy skończę, muszę porozmawiać z mamą. (...)
 - Hermiono,
chodź na obiad! - zawołała mama.
 - Już idę
, mamo (bez spacji)! - odkrzyknęłam.
(...)
- Skończyłaś już
(bez spacji)?
- Prawie, skończę jak zjem
.
- Nie musisz
, ja to zrobię, a teraz jedz, póki gorące.
(...)
Zaczęłam czytać pierwszy wpis. (...)

To jest mój pierwszy wpis
, dlatego może napiszę coś o sobie. Mieszkam w Dolinie Godryka, jestem czystej krwi czarownicą (bez przecinka) i mam wspaniałych przyjaciół... (spacja)później dokończę, muszę iść, bo mama mnie woła ale na pewno tu jeszcze napisze.
  Po przeczytaniu postanowiłam
, że porozmawiam z mamą, ale to dopiero jutro, bo dziś jest już późno. (...)
 - Mamo
, muszę z Tobą porozmawiać - rzekłam do niej po śniadaniu.
 - O czym
, córeczko (bez spacji)?
 - Zaczekaj chwilę
, coś ci pokażę. - Po chwili wróciłam z pamiętnikiem w ręku. - Wczoraj na strychu znalazłam to.
(nowy akapit) Mama nagle zbladła, chyba rozpoznała przedmiot i zapytała.
 - Czytałaś?
(...) Dlaczego  mi nic nie powiedziałaś
(bez spacji)? Dlaczego nie  wiedziałam, że jesteś czarownicą (bez spacji)?
 - Żeby
cię chronić (bez przecinka) przed Tomem Riddle'm
 - A co Voldemort ma do tego
(bez spacji)? - zapytałam zdziwiona.
 - Jest twoim ojcem, byłam pewna
, że nie będzie cię chciał, że zabije.
 - Że niby co
(bez spacji)??? To jakiś żart, mamo (bez spacji)? Voldemort jest moim ojcem (bez spacji)? Przecież to chore. ( w tym samym myślniku) Ale dlaczego (bez spacji)? Własną córkę (bez spacji)?
- Tak. Nie chciał mieć córki, a syna. Więc wyrzekłam  się magii
, by nas chronić. Ale teraz wiem że to był błąd.
- Dlaczego
(bez spacji)
(enter)- Tom był u mnie w wakacje (bez przecinka) - oznajmiła spokojnie mama. - Szukał nas przez lata, chciał byśmy do niego wróciły i ja się zgodziłam (bez przecinka) i on będzie wieczorem. Idź się spakuj. 
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć ? - powiedziałam zdenerwowana
.
- Chciałam dzisiaj, ale
ty zaczęłaś ten temat, więc...
(nowy akapit) Dalej nie słuchałam, wyszłam z kuchni i poszłam do siebie.
- Dlaczego odnalazł nas dopiero teraz
(bez spacji)?
- Znam całkiem sporo zaklęć ochronnych. -
Kto to mówi? Przecież Hermiona poszła "do siebie"...
(...)
 - Ginny
, przyszedł do ciebie jakiś list, jest w szafce na dokumenty - mówiła Molly Weasley do swojej córki mnie.
 - Już po niego idę. -
Gdy wzięłam ten list z szafki, wypadł jakiś zwitek pergaminu, a na nim następująca treść:
Akt adopcyjny Ginevry Riddle
Zgodę na adopcję podpisali:
Jean Potter
Molly i Artur Weasley (kursywa)
  
   -
Niemożliwe - wyszeptałam  i poszłam razem z listem i dokumentem do kuchni.  Kiedy już tam dotarłam, zapytałam:
  - Co to jes
(bez spacji)? Dlaczego nie wiem że jestem adoptowana (bez spacji)? - zapytałam wściekła. (...)
- Skąd to wiesz
(bez spacji)?
- To - rzekłam, pokazując jej trzymany w ręku pergamin
. - Wyleciało z szafki.
(nowy akapit) Molly Weasley westchnęła i zaczęła mówić.
- Przed twoimi narodzinami twoja matka
, Jean Potter, uciekła przed Voldemortem w obawie o wasze życie. Kiedy już cię urodziła, oddała ciebie pod naszą opiekę, a sama wyrzekła się magii i wyszła za jakiegoś mugola.
 - Rozumiem
. - Gdy to powiedziałam, jak gdyby nigdy nic usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam czytać list. Nie znałam tego charakteru pisma, więc spojrzałam na podpis.(...)
Zaczęłam czytać treść.
(...)
Nie wiem czy ci zdrajcy krwi
, Wesleyowie, Ci o tym poinformowali, ale jestem Twoim prawdziwym ojcem. Sam się tego niedawno dowiedziałem (bez przecinka) i możesz mi wierzyć, że jestem zdziwiony tym tak samo, jak Ty . Po latach odnalazłem wreszcie twoją prawdziwą matkę  i dowiedziałem się o Tobie (czego?). (...)
- Zobacz
. - Podałam list mojej przybranej matce.
- Przykro mi że już
cię z nami nie będzie, Ginny, ale wiedz, że pokochałam cię, jak własną córkę i dla mnie zawsze nią będziesz.
- Wiem, mamo, pójdę się spakować. -
powiedziałam niechętnie (bez myślnika).
- Dobrze
, kochana - odpowiedziała ze smutkiem.
- Naprawdę wolałabym tu zostać.

Rozdział II


- Hermiono, mamy gościa. - Usłyszałam głos Jean.
- Voldemort - wyszeptałam, mimo że wcześniej wiedziałam, że to on tu będzie.
- We własnej osobie, córko – odpowiedział. - Jean - zwrócił się do mamy. - Ona już wie (bez spacji)?
- Tak
.- Więc chodźmy, musimy jeszcze iść po twoją siostrę - powiedział ojciec.- To ja mam siostrę (bez spacji)?-Zdziwiłam się, o tym bym nie pomyślała. - Jak się nazywa (bez spacji)? Dlaczego o tym nie wiedziałam (bez spacji)? - Zaczęłam zadawać pytania jak nakręcona.
- Ginevra Weasley, a raczej Riddle
.
(nowy akapit) - Ginny jest moją siostrą (bez spacji)? Cudownie! - W tym momencie byłam szczęśliwa , na tą chwilę ta wiadomość przysłoniła mi nawet nienawiść do Lorda Voldemorta. Po chwili teleportowaliśmy się niedaleko Nory. Ze względu na zaklęcia ochronne (bez przecinka) ojciec nie mógł tam wejść.
- Idź po nią, Hermiono – rozkazał.
- Dobrze. - Może (duża litera i powtórzenie ) to i dobrze, że to ja mam po nią iść. Przecież tam może (powtórzenie) być Harry, ojciec nie przepuściłby okazji zabicia swojego największego wroga. Weszłam do Nory i poszłam prosto do pokoju Rudej. Tak jak myślałam, znalazłam ją tam.
 - Hej, Ginny - przywitałam się.
 - Hermiona? Co ty tu robisz, myślałam że jesteś u Grangerów.
 - Przyszłam po ciebie – odpowiedziałam.
 - Ale jak to ty (bez spacji)? Myślałam, że będzie tu jakiś śmierciożerca albo ojciec.
 - Nie przeszliby przez zaklęcia ochronne, dlatego jestem ja, zresztą jego nie można by było go tu wpuścić, bo by wybił wszystkich Wesley'ów. A poza tym Harry mógł tu być. -powiedziałam. - Chodź, powinni nas zabrać do domu i wszystko wytłumaczyć.
- Jasne, już idę, Miona. Kto jest naszą matką?
- Jean Granger - odpowiedziałam z uśmiechem.- Jak się dowiedziałaś o tym, że Voldemort jest naszym ojcem (bez spacji)?
- Dostałam dzisiaj list od niego - odpowiedziała Ruda, przewracając oczami.- To chyba oni – dodała, gdy ich zobaczyła.- Tak.
(nowy akapit) Spokojnie doszłyśmy do rodziców.
- Witajcie - mruknęła Ginny, a mama ją przytuliła.
- Witaj, Ginevro, gotowe (bez spacji)?
(nowy akapit) Potwierdzając, teleportowałyśmy się, a po chwili byliśmy pod Dworem Riddlów. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg, przybyła jakaś skrzatka.
- Zaprowadź moje córki do ich komnat - rozkazał Czarny Pan.
- Tak
, panie - powiedziała skrzatka, kłaniając się do ziemi. (w tym samym akapicie) - Proszę za mną, panienki Riddle- powiedziała skrzatka, więc poszłyśmy za nią. Kiedy weszłam do swojego pokoju, a raczej apartamentu, aż zaniemówiłam z wrażenia. Miałam ogromny salon, sypialnię, łazienkę, garderobę z masą ciuchów, ogromną bibliotekę(!) i pracownie eliksirów(?!) . Po rozpakowaniu swoich rzeczy poszłam do Ginny, która miała mieszkać na przeciwko mnie.
 - Ginny, nie powinnyśmy iść do mamy i ojca (bez spacji)?
 - Żebyśmy tylko wiedziały jak - odpowiedziała, rozglądając się. - (bez kropki) Ej, może zawołamy skrzatkę ?
 - Spoko... eee... skrzatko (bez spacji)?- Nie wiedziałam jak ją zawołać, na szczęście się pojawiła.
 - Panienka wzywała (bez spacji)?
 - Tak, zaprowadź nas do rodziców.
 - Oczywiście, pani.
Kiedy już nas zaprowadziła, weszłyśmy do ogromnego salonu, gdzie siedzieli oboje.
 - Dobry wieczór - przywitałam się, gdyż nas nie zauważyli.
 - Siadajcie, zapewne chcecie abyśmy coś wam wyjaśnili.
 - Tak - powiedziałam równo z Rudą.
  -Na pewno chcecie wiedzieć, dlaczego ty, Ginny, mieszkałaś u  tych zdrajców krwi, a ty ,Hermiono, z Grangerem. - zaczął ojciec. - No więc, gdy poznałem waszą mamę, zakochałem się. Pewnie to dla was brzmi nieprawdopodobnie, że ja, wielki Lord Voldemort, mógłbym kogoś kochać, ale to  prawda. (...) Mogłabyś nam wyjaśnić czemu dlaczego to zrobiłaś (bez spacji)? Sam jestem ciekaw. - Zakończył swój monolog.
  - Bałam się o Hermionę i o Ginny. Nie wiedziałeś, że jestem w ciąży, kiedy Dumbledore  się dowiedział, że wiem o jego zbrodniach. Wymusił na mnie Przysięgę Wieczystą, nie miałam odwrotu, musiałam zniknąć.
Dopiero gdy mnie odnalazłeś
, mogłam wrócić. Poślubiłam mugola i wychowywałam Hermionę, a ciebie oddałam pod opiekę mojej przyjaciółce, Molly Weasley. Macie jakieś pytania (bez spacji)?
  - Co masz wspólnego z Potterami (bez spacji)?
 - Potter to moje dawne nazwisko. James i Anne Potter, to moje rodzeństwo.
 - Więc wychodzi na to, że Harry jest naszą rodziną (bez spacji)?
 - Tak.
 - Ojcze, dlaczego chcesz go zabić (bez spacji)? - zapytałam zaciekawiona.
 - Nie, to nie ja chcę go zabić, tylko to Dumbledore tak wmawia całemu czarodziejskiemu światu. Przecież to on zabił Lily i Jamesa, oni byli jednymi z najlepszych moich popleczników, tak samo jak reszta Huncwotów. 
- Co (bez spacji)? Chcesz powiedzieć, że Remus jest po twojej stronie (bez spacji)?  
- Tak, Black również.
- Syriusz nie żyje - zauważyła Ginny.
- To Zakon tak myśli.
- Uważam, że powinniśmy powiedzieć o wszystkim Harry'emu- odparłam stanowczo.
- A róbcie sobie co chcecie, możecie iść do niego nawet jutro.
- Serio (bez spacji)
- Hermiono, czy ja muszę się powtarzać (bez spacji)?
- Nie, ojcze.
- No ja myślę. Jeśli to wszystko, to możecie już iść do siebie - polecił ojciec.
Obie udałyśmy się do naszych pokoi (bez cudzysłowie). Tysiące myśli krążyło mi po głowie. Jak to możliwe, aby moja mugolska matka była czarownicą, w dodatku siostrą Jamesa Pottera, no i dziewczyną Lorda Voldemorta. A ja (bez spacji)? Szlamowata przyjaciółka Pottera, Panna-Wiem-To-Wszystko-Granger. Okazuje się, że jestem córką samego Lorda Voldemorta, potomkini Salazara Slytherina... - Moje myślenie przerwała skrzatka, która właśnie się pojawiła, kłaniając się do ziemi.
- Klaudynka (bez przecinka) ma dla panienek list od Czarnej Pani.
- Dziękuję Ci, idź po Ginny, dobrze (bez spacji)?
- Oczywiście. (nowy akapit) i Znikła, a po chwili do mojego pokoju wpadła Ruda.
- Co chciałaś
, Miona (bez spacji)?
- Mamy jakąś wiadomość od mamy. - Po czym rozwinęłam pergamin i przeczytałam na głos. (...)
- To wspaniale (spacja) - ucieszyła się Ginny.
 - Musimy uprzedzić Harry'ego – powiedziałam, (spacja) po czym wzięłam pióro i pergamin i napisałam:

Harry,
 Ja, Ginny i nasza mama jutro się do Ciebie wprosimy : D . Będziemy o 11.30. Mama zadbała o to, by nie było Dursley'ów. Jest coś, o czym musisz się dowiedzieć. To może Cię trochę zszokować. Wszystkiego dowiesz się jutro.

Pozdrawiam, Hermiona

-Gotowe -  oznajmiłam i  wysłałam list.
Za jakieś pół godziny przyleciała Hedwiga z odpowiedzią.

Hej, Miona,
Bardzo się cieszę, że jutro się do mnie wpadniecie.
Czekam.
Pozdrawiam, Harry
(…)
Rozdział III



(...) Obudziłam się, chociaż nadal wtulałam się w poduszkę, pomrukując. Nagle przypomniałam sobie(bez przecinka) o wizycie u Harry'ego i szybko wstałam, potykając się o własne nogi. Po kilku minutach, ogarnięta, jak burza pobiegłam do pokoju mojej siostry. Zauważyłam ją śpiącą w łóżku. To ona jeszcze spała (bez spacji)? To niedopuszczalne o tej godzinie? !
-
Trzeba ją należycie obudzić- pomyślałam z uśmieszkiem. - Siostrzyczko, wstawaj - mruknęłam jej do ucha i potrząsnęłam dwa razy.
Hermiona obróciła się w drugą stronę
.
- HERMIONA, DO CHOLERY WSTAWAJ
(bez spacji)!!!- krzyknęłam na jednym wydechu,i a ona aż podskoczyła.
- Cholera jasna
, Ginny, pogięło cię – mruknęła.
- Tak, a teraz weź się
ogarnij, bo nie zdążymy do Harry'ego - poleciłam jej.
- Która godzina? - Ziewnęła.
-10. 20 Dwadzieścia po dziesiątej - odparłam z chytrym uśmieszkiem.
- Co (bez spacji)? I Ty mnie budzisz dopiero teraz (bez spacji)? No wiesz co... - przerwałam jej.
- Dobra, ogarnij się i chodź na śniadanie!
- Ok, już- burknęła i poszła do łazienki, a ja zeszłam na śniadanie.
(...)
   Gdy już się ogarnęłam, zeszłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy jeszcze jedli. Pewnie w sobotę odbywało się później (co?). - Dzień dobry – mruknęłam, kiedy przekroczyłam próg jadalni.
- Witaj, Hermiono - odpowiedział sztywno ojciec, cały czas utrzymując zimny ton.
- Cześć, córeczko - przywitała się mama, a na jej twarzy gościł uśmiech. Usiadłam do stołu (bez przecinka) i również zaczęłam konsumować posiłek. Gdy wszyscy się najedli, zjawiły się trzy skrzatki i posprzątały.
- Zapomniałem wam wczoraj powiedzieć, że będziecie miały skrzatki każda dla siebie każda z was ma prywatną skrzatkę. Dla Hermiony Mai (bez spacji), a dla Ginny Klaudynka. To wszystko, bawcie się dobrze (bez kropki) - dodał i wyszedł z jadalni.Po kilku minutach wyszłyśmy z dworu i po chwili (?) mama teleportowała nas na Privet Drive.
-Witaj, Harry - powiedziałyśmy równo. Trochę zabrzmiało to jakbyśmy to ćwiczyły wcześniej powitanie, no cóż .
- Witajcie, wchodźcie dalej. Dursleyów nie ma,  ale to chyba wasza zasługa. - Uśmiechnął się wdzięcznie z wdzięcznością.
- Tak,  Harry, jest coś o czym powinieneś wiedzieć- zaczęłam niepewnie, gdy byłyśmy już w środku. Odpowiedziała mi cisza, więc mówiłam dalej.
-  Ja i Ruda jesteśmy twoimi kuzynkami, a nasza mama jest siostrą twojego ojca.
- Co (bez spacji)!?
- Tak, Harry, to prawda. Jestem twoją ciotką. Tak na marginesie, to możesz mówić mi po imieniu. ale To jeszcze nie wszystko... Miona Ja i Ginny jesteśmy córkami Toma Riddle'a, który jest bardziej znany jako...
-  ...Voldemort - wszedł jej w słowo Harry. - Zabójca moich rodziców.
- I tu się mylisz, to nie on zabił Jamesa i Lily. Ja też na początku tak myślałam,że będzie chciał cię zabić, ale prawda jest inna. Nie mogę ci powiedzieć kto to zrobił, bo jestem związana Przysięgą Wieczystą, lecz Tom nigdy nie chciał i nadal nie chce cię zabić. To tylko wymysł Dumbledore'a.
- A przepowiednia Trelawney?
- Wymysły tej wieszczki (?) od siedmiu boleści? A Dumbledore nie jest taki święty, jak wszystkim się wydaje, wkrótce się przekonasz. Ja na twoim miejscu bym mu tak nie ufała. Lily i Huncwoci (bez przecinka) w porę przejrzeli na oczy.
 - Chwila, chcesz powiedzieć, że Remus jest po stronie Voldemorta (bez spacji)?
 - No tak, tylko ich przypadkiem nie wydaj.
 - Jasne.
(nowy akapit) Musiało go to trochę zszokować, szkoda, że mama nie może mu powiedzieć, kto zabił mu rodziców. Chwila przecież ja mogę, tylko czy powinnam (bez spacji)?
***
   Siedzieliśmy w salonie Dworu
. Trwało zebranie śmierciożerców, na którym pod koniec miałyśmy zostać przedstawione sługusom ojca. Byłyśmy w takim miejscu, że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt. Dyskusja była o tym, jak porwać Harry'ego. Ojciec chce go w swoich szeregach. Twierdzi, że jak mu powie o zbrodniach Dumbledore'a i kto zabił Potterów, to Harry bez wahania odejdzie od niego (?). Ciekawy plan. Tylko nie wiedzą jak go tu ściągnąć. A przecież ojciec ma mnie i Ginny, my mogłybyśmy go przyprowadzić, nam ufa. Banda głupców. Niebezpiecznych patafianów. Normalnie boki  zrywać. Różne mieli propozycje, a jedna była tak idiotyczna, że musiałam się wtrącić. Ta szuja, Lestrange, wymyśliła by porwać „jego” mugoli, prowokując go, tak by ruszył im a niby on przybędzie na ratunek. Niedoczekanie.
- No Głupszych pomysłów, to już nie macie? - spytałam ironicznie, wychodząc z kryjówki.- Ojcze, Harry nie jest idiotą. Nie przyjdzie tu, bo ci mugole nic dla niego nie znaczą – wyjaśniłam, zakładając ręce na piersi.
- Granger
(bez spacji)! - krzyknęła Bellatriks. - Co ta szlama tu robi (bez spacji)!? Cruc...- Nie dokończyła.
- Bellatriks - warknął Voldemort, a ta ucichła natychmiast.
- Ginny, podejdź tu. - Polecił i po chwili moja siostra stała już obok mnie. 
(nowy akapit) - Hermiona (bez spacji)? Ginny (bez spacji)? Co tu jest grane (bez spacji)? - Syriusz i Remus nie wiedzieli o co chodzi, zresztą tak jak reszta, a my miałyśmy dowód, że ojciec nie kłamał. Huncwoci naprawdę są w jego szeregach.
- Pewnie zastanawiacie się, co robią tutaj Granger i Weasley, przyjaciółki Potter'a, na zebraniu śmierciożerców. Tyle że one nie są już Granger i Weasley, tylko Riddle. Tak, to moje córki. Macie się ich słuchać. Za każde nieposłuszeństwo będą miały prawo was ukarać. A ja już zadbam o to, by umiały. Siadajcie przy stole. -  syknął, widząc nasze miny. Ginny usiadła koło Malfoy'a, a ja obok jakiegoś nieznanego mi chłopaka. Ojciec przedstawił im mamę i wrócił do zebrania tematu.
- Hermiono, co miałaś na myśli mówiąc, że oni dla niego nic nie znaczą (bez spacji)?
- Nienawidzi ich. - Przewróciłam oczami.
- Petunio, to prawda (bez spacji)? - zapytał jakąś kobietę siedzącą dalej.
(nowy akapit) Czyżby to była Petunia Dursley (bez spacji)? Śmierciożerczynią (bez spacji)? Nierealne, a prawdziwe.
- Tak, panie, Vernon i Dudley są dla niego nikim.
- Chyba nic więcej dzisiaj nie zdziałamy, koniec zebrania. Rozejść się - zakończył, po czym zwrócił się do nas. - W Hogwarcie macie go przekonywać, by dołączył do mnie i stracił zaufanie do Dropsocholika. Czy to jasne (bez spacji)?
  - Tak, ojcze - powiedziałyśmy równo, po raz kolejny patrząc po sobie, a usta ojca wykrzywiły się w uśmiechu i odszedł. Dziwne, że tak szybko na to przystałam. Jednak Voldemort nie jest taki straszny, jak powiadają. Jest zły, owszem, ale nie dla nas.

   Kiedy wróciłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam się w rozmyślaniach. Wciąż nie docierało do mnie, że jestem córką najpotężniejszego czarnoksiężnika i siostrą Ginny Weasley, mojej  rudej przyjaciółki. I co najważniejsze, ojciec nie chce zabić Harry'ego. Dzięki tej informacji moja nienawiść do Voldemorta odrobinę wyparowała, lecz nie całkiem, ale ona się zmniejszyła. Nagle usłyszałam pukanie. Spojrzałam na zegarek:22.22 dwudziesta druga dwadzieścia dwa. Kogo to niesie o tej porze? Otworzyłam drzwi, a za nimi ujrzałam osobę, której (bez przecinka) niespodziewałabym się ujrzeć przed moimi drzwiami, a mianowicie Draco Malfoy'a.
- Czego tu, Malfoy ?- syknęłam jadowicie.
- Witaj, pani, chciałem tylko...
(nowy akapit) Nie dane mu było skończyć, gdyż mu (powtórzenie) przerwałam.
- Może nie będziemy rozmawiać przez próg. Wejdziesz?- zaproponowałam już milej. 
- Dziękuję, przyszedłem tu, bo chciałem cię, pani, przeprosić... -(nowy akapit) Świat stanął mi na głowie! Malfoy przeprasza i nazywa mnie panią, paranoja! (nowy akapit) -...za te wszystkie lata. Tak naprawdę nigdy cię nienawidziłem, ale  uczono mnie, by poniżać szlamy. Dotąd byłaś za nią uważana... Gdybym wiedział, że jesteś czystej krwi, nigdy bym cię, pani, tak nie poniżał. Przepraszam. (nowy akapit) Normalnie zwariowałam albo to mi się śni.
- Przyjęte- wyjąkałam po krótkiej ciszy.  
- Dziękuję, pani, no to ja...
(nowy akapit) Znowu mu przerwałam.
- Nie mów do mnie pani, to jest irytujące. Mów mi Hermiona – powiedziałam.
-
Ale Czarny Pan kazał...
(nowy akapit) Znów nie dane mu było skończyć.
- Nie przejmuj się tym. - Po chwili namysłu dodałam - Zakopujemy broń (bez spacji)? - Zwariowałam.
- Zgoda. - Podał mi rękę. - Draco.
- Hermiona.- Cóż, Hermiono, ja już pójdę. Dobranoc.
- Dobranoc Draco
.
(nowy akapit) i Wyszedł.
Teraz to dał mi powód do rozmyślań, ale no cóż, może nie będzie tak źle. Niedługo po jego wyjściu i moich paranojach, zasnęłam.
Rozdział IV


 Otworzyłam oczy i przypomniałam sobie mój sen. Śniły mi się oczy. Zielone oczy. Wiedziałam, że gdzieś je już widziałam, tylko gdzie (bez spacji)? (nowy akapit) Po śniadaniu ojciec wezwał mnie do siebie. Ale po co: oto jest pytanie!  Jak nie pójdę, to się nie dowiem.
- Witaj, Hermiono.
- Po co mnie wezwałeś (bez spacji)?
- Zaczynamy naukę czarnej magii. Znasz jakieś zaklęcia z tej dziedziny (bez spacji)?
- Tak, ale nigdy ich nie rzucałam. Te zaklęcia to: Sectumsempra, torturis*, Imperius, i Avada Kedavra (kursywa) - odparłam, wyliczając teatralnie na palcach.
- Dlaczego nie wymieniłaś Cruciatrusa (bez spacji)? Wiem, że je znasz. Czyżbyś je rzucała (bez spacji)?
- Tak, w czerwcu w Ministerstwie Magii, ale niepoprawnie- przyznałam niechętnie.
- Chodź ze mną, trzeba poćwiczyć - polecił mi.
- Dobrze, ojcze - zgodziłam się niezbyt chętnie (powtórzenie), ale poszłam, nie chciałam się narażać. Zeszliśmy do lochów. Jak podejrzewałam, było tam kilku mugoli na których mogłam się uczyć. Zaczęliśmy od Imperio (kursywa) , ojciec pokazał mi jak się je rzuca. Mi udało się za piątym podejściem. 
- Bardzo dobrze, widzę że szybko się uczysz. Mnie te zaklęcie zajęło trzy godziny.(nowy akapit) Rzeczywiście, szybko się uczyłam. ja Po trzej godzinach umiałam również: Sectumsempre, Torturisa, Cruciatrusa  i Avade Kedavre (kursywa). Cóż, ojciec był zadowolony.
- Jutro tu o tej samej porze. Masz niezwykłe pokłady ciemnych mocy i wielki potencjał, by umieć to wykorzystać- zachwycił się. (nowy akapit) Ta, ciekawe.
- Eee.. dobrze
, ojcze - odpowiedziałam i poszłam szukać Ginny. Byłam ciekawa, czy ona też się uczy. Jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Pewnie włóczy się gdzieś. Zrezygnowana zeszłam do salonu, nie miałam co robić. Zastałam tam  mamę rozmawiającą z Bellatriks, był tam również ten chłopak, obok którego siedziałam na wczorajszym zebraniu śmierciożerców.
- Dobrze że jesteś
, Hermiono. Miałam po ciebie wysłać skrzata, ale skoro jesteś...- Witaj, pani - powiedziała Bella, kiedy do nich podeszłam. - Poznaj proszę mojego syna Davida.
(nowy akapit) Chłopak skinął mi głową, a ja podałam mu rękę i się przedstawiałam. Kiedy dotknął mojej dłoni, przeszedł mnie dziwny, ale przyjemny dreszcz.
- Hermiona Riddle. - Po chwili zaproponowałam. - Przejdziemy się (bez spacji)?
- Jasne, bardzo chętnie. - Chłopak posłał mi czarujący uśmiech. Wyszliśmy do ogrodu, szliśmy (powtórzenie) w ciszy. Zaczęłam mu się przyglądać.
(nowy akapit) David był wysoki, miał piękny uśmiech, czarne włosy (bez przecinka)  i ... zielone oczy. Oczy z mojego snu. Tego jestem pewna. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Głos też miał piękny.
- Przepraszam, zamyśliłam się, mógłbyś powtórzyć (bez spacji)?
- Słyszałem że jesteś najinteligentniejszą uczennicą Hogwartu.
(nowy akapit) Skąd on to wie (bez spacji)?
- Podobno – odpowiedziałam.
- Słyszałem też, że jesteś potomkinią trójki założycieli.
- Skąd ty ...
(nowy akapit) Nie dał mi skończyć.
- Draco, on mi powiedział.
(nowy akapit) A ten skąd wie (bez spacji)?(bez kropki)
- To dlatego wiesz? Cóż, tak, to prawda, sama się o tym niedawno dowiedziałam.
 W bibliotece ojca była książka o najpotężniejszych rodach czystej krwi. Znalazłam tam, że Potterowie wywodzą się od Godryka i Roweny, a Riddle oczywiście od Salazara.
- Gdzie chodziłeś do szkoły
? - zapytałam, zmieniając temat (bez myślnika)
- Matka uczyła mnie w domu, ale odkąd wrócił Czarny Pan ma więcej zajęć i idę do Hogwartu.
- Świetnie - ucieszyłam się. - Który rok (bez spacji)?
- Szósty, to tak jak  ty i Draco, no nie (bez spacji)?(nowy akapit) Kiwnęłam potwierdzająco twierdząco głową.
(nowy akapit) - A tak w ogóle to gdzie trafiłaś (bez spacji)?
- Do Gryffindoru.
(nowy akapit) David wybałuszył oczy ze zdziwienia, a ja się roześmiałam.
- Z czego się śmiejesz (bez spacji)?
- Z twojej miny- zachichotałam, szczerząc zęby.
- Aż taka śmieszna (bez spacji)? - zapytał. Nagle spojrzał na zegarek i zaklął. - Cholera, matka mnie zabije.
- Dlaczego (bez spacji)?
- Bo miałem być dwie godziny temu! Powinienem iść, może uda mi się przeżyć - zażartował, śmiejąc się do mnie.
(nowy akapit) Czy ja mówiłam, że ma piękny śmiech (bez spacji)? Nie (bez spacji)? To teraz mówię.
- Nie martw się, zabronię jej ciebie zabijać. musi Będzie musiała posłuchać. - powiedziałam, szczerząc do niego zęby. - Chodźmy do dworu, może będą w salonie. Znalazłyśmy tam mamę.
- Już jesteście! Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie.- powiedziała z szczerym uśmiechem. - Bella już poszła. David, jeśli chcesz, możesz się tu zostać do końca wakacji. Bellatriks i Rudolf mają pewną misję i lepiej żebyś o niej nie wiedział.
- Dobrze, pani, dziękuję- ucieszył się.
- Będziesz mieszkał obok  Hermiony. Pokaż mu, gdzie to jest- poleciła mi Jean.
- Okej, mamo, chodź David.- Pociągnęłam go za rękę i już biegliśmy w wskazane miejsce.
(...)
 - ... Eee... to może ja...yyy... wpadnę później...- i Wyszłam. Chyba już wiem dlaczego Ginny zniknęła, kiedy jej szukałam i skąd Malfoy tyle wiedział. Może jutro z nią pogadam, bo zdaje mi się, że obie będziemy miały sobie dużo do opowiedzenia. Kiedy byłam już w swoim pokoju, wzięłam książkę o eliksirach i zatopiłam się w lekturze. Nawet sama nie wiem kiedy zasnęłam. Znów śniąc o zielonych oczach. Oczach Davida.



Dodatki 2/5

Nie ma w czym przebierać. Nic też mnie nie zaciekawiło. Nie masz podstrony O blogu, a swoją osobę streściłaś w dwóch, wcale nie przybliżających mnie do poznania Ciebie, zdaniach. Zakładka Bohaterowie, co dziwne, zawiera tylko imiona i nazwiska postaci oraz jakieś zdjęcia, mające przybliżyć czytelnikowi ich wygląd. Nie podałaś źródła (czyli skąd je wzięłaś; jednak jestem prawie pewna, że pożyczyłaś od wujka Google), co również idzie na Twoją niekorzyść. A wracając do filozofii tej podstrony, nie mam pojęcia po co ten zabieg – nie prościej napisać prawdziwy opis postaci w treści rozdziału? Nie, nie zamierzam się sprzeczać. To tylko sugestia.

Spodobała mi się tablica z aktualnościami oraz „Linki”, które jakoś zagospodarowałaś. Za nie otrzymujesz dodatkowe punkty.

Podsumowanie 3/5

Punkty te daję na zachętę, gdyż właśnie po to one są. My, Oceniające, przydzielamy tylko ich adekwatną ilość. W Twoim przypadku intuicja podpowiadała mi, że podarowanie Ci max punktów byłoby niesprawiedliwością wobec blogów, które oceniałam wcześniej – ich autorki naprawdę starały się, w przeciwieństwie do Ciebie, by opowiadanie miało jakiś poziom.

Cóż tutaj mogę rzec... Nie porwałaś mnie, Cruciatrusie, o nie. Nie świadczy to jednak, że od razu Cię skreślam. Po prostu zniechęcił mnie fakt, że gimnazjalistka nie zna się na podstawowych zasadach pisowni. No i jeszcze ta niechlujna narracja oraz wulgarne komentarze wobec swoich Czytelników. No nic, nie przedłużam. Wychodzi na To, że nasze drogi w tym momencie się rozchodzą. Atmosfera, jaka panuje na Twoim blogu, jest co najmniej agresywna, a ja nie zamierzam się wdawać w żadne zamieszki. Tak więc kłaniam się i życzę, byś coś z tej oceny, oczywiście o ile ją przeczytałaś, wyniosła.

Ilość zdobytych punktów:

41/100 - Marność (Niedostateczny - 1)
Życzę wytrwałości i lepszego wyniku w innych ocenach!

19 komentarzy:

  1. Na początku uwaga. Popraw czcionkę, bo jest niejednolita. Rozumiem, że to nie Twoja wina, Blogspot ostatnio trochę wariuje na tym punkcie. Ach... Aż przypominają mi się czasu nieznośnego Onetu ;p
    Przeczytałam Twoją ocenę z naciskiem na analizę poszczególnych rozdziałów i jak szczęka opadła mi po przejrzeniu treści pierwszego z nich, tak teraz nadal leży, gdzie leżała i nie mogę jej stamtąd pozbierać. Masz całkowitą rację - absurd goni absurd. Siedzę w tematyce HP od dziecka, ale czegoś takiego dawno nie widziałam. Fakt, każdy popełnia błędy, ale ich jest tu w nadmiarze. Dlatego uważam, że Twoja ocena jest uzasadniona.
    "Mózg Rudej wypłynął chyba uszami. Jak można nie interesować się takimi sprawami?- Wiem, mamo, pójdę się spakować. - powiedziała niechętnie – Ja niechętnie odrabiam zadania z fizyki. Zabrzmiało to tak, jakby Ginny miała całkowicie w nosie to, że cały jej świat legł w gruzach." Zdobyłaś mnie tym <3 zrobiłaś to, co mi tak rzadko wychodzi - jasno i dobitnie wyraziłaś swoją opinię, ale nie obraziłaś autorki. Uważam, że potrzeba do tego nie lada talentu i opanowania, bo po takiej lekturze czasem ciężko trzymać emocje na wodzy. Gratuluję!

    A teraz trzymam kciuki za Twoją cierpliwość, bo prawdopodobnie zjawi się tu zaraz zdenerwowana autorka bloga. Miejmy nadzieję, że przyjmie to lepiej niż się spodziewam ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Zauważyłam, że Blogger pozżerał mi trochę enterów, ale już się z tym uporałam. Niestety, ale z czcionką już tak łatwo nie jest. Wszystko wydaje się być w porządku, pojęcia nie mam, dlaczego po publikacji niektóre fragmenty przybrały czarny kolor.

      Nawiązując do treści bloga, nie dziwię się Twojej reakcji, hope. Ja sama miałam problemy z opamiętaniem wzburzenia, szczególnie podczas komentowania pierwszego rozdziału. Nie rozumem w ogóle czytelników tego opka - czym oni się tak emocjonują?

      A propos autorki "Sióstr Riddle", nie zamierzam pozwolić sobie na żadne kłótnie. Już raz się w takową wdałam na innej ocenialni, tylko dlatego, że zapytałam o powód zastoju. Zostałam wyzwana od różnych i na tym się skończyło. Od tamtego czasu mam swego rodzaju uraz - właśnie dlatego nie pokusiłam się na komentarz do posta Oli.

      Usuń
    2. To może spróbuj skopiować to do Worda i jeszcze raz ustawić czcionki? U mnie to zawsze działa :)

      Usuń
    3. Leaena, spróbuj zrobić ten trik;) Ustaw też interlinię na 1,5
      Blogger powinien zachować akurat te ustawienia z Worda. U mnie również działa;)Może też od nowa wyjustuj i daj dzielenie wyrazów na automatycznie.

      Usuń
    4. Ja nie korzystam z Worda tylko Open Office'a. Jak odwiedzę Dementorkę, to się tym zajmę.

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, podziwiam Cię, że nie odmówiłaś oceny bloga. Gdy weszłam na to opowiadanie i przeczytałam komentarze, stwierdziłam, że jeśli byłabym na Twoim miejscu, zaoszczędziłabym sobie nerwów. Mam nadzieję, że autorka bloga miło Cię (i innych) zaskoczy i kulturalnie skomentuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja też mam taką nadzieję. ^^ Przy ocenie "Ginevry Riddle" Autorka zachowała klasę, lecz tam dostała Żuczka. A na marginesie, ja sama przygarnęłam tego bloga. Bezsensowne byłoby wystawianie odmowy blogu, którego sama wyraziłam chęć ocenić. To, że nie przyjrzałam mu się dokładniej, to już inna sprawa. Moje niedbalstwo, ot co.

      Usuń
  3. Szefowo! Cały tydzień?! Ja chciałam jeszcze ocenę przed końcem stażu opublikować :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, możesz się wstrzelić w 4 października. :-) W ramach wyjątku : )

      Usuń
  4. Leaena, czytając ocenę, kilka razy chciałam coś skomentować, ale po następnym zdaniu stwierdzałam, że nie wiem, o czym mówić. Przeszłam podobną reakcję, co hope. Pokazałaś pazurki. Stopień oceny, ojej... Nisko. Jestem w szoku.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Stopień oceny, ojej... Nisko. Jestem w szoku." - Co miałaś tutaj na myśli, Olu? To, że dałam niedostateczny? Cóż, nie potrafiłam przydzielić większej ilości punktów w żadnej kategorii oprócz "Oryginalność" i "Grafika". I dobrze. Uważam, że historia z tyloma błędami nie zasługuje na dopuszczający.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie to, że dałaś tę ocenę, ale fakt, że wyszła z punktacji i rzeczywiście tak jest. Rozumiem to. Tylko po prostu spadłam z krzesła, czytając ocenę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę nisko...ale spoko. Bardzo dziękuję za ocenę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma za co. I przejmuj się tą oceną niedostateczną, tylko lepiej dogłębnie przeczytaj treść recenzji. Weź sobie umieszczone tam rady do serca, bo jest na prawdę kiepsko z Twoją historią.

    Również ślę pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ocena długa i wyczerpująca. Podobała mi się, zwłaszcza Twoje porównania. A z czcionką to mogę Ci poprawić, by była Gregoria 12. Jak chcesz?

    OdpowiedzUsuń
  10. Georgia 12, tak jak w regulaminie. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobry wieczór, dobry dzień itp
    Jestem jedną z czytelniczek owego bloga. Strasznie mi się to nie podoba. Z całym wielkim szacunkiem, ale skąd ci się wzięło, że one są siostrami? Jeśli jak sama napisałaś że są siostrami to chyba powinnaś wiedzieć, że komentarze typu : NIE DORÓWNACIE ALEX I JOGI BO JESTEŚCIE BEZNADZIEJNE czy coś jest nie okay.
    Avada źle postąpiła, ale chroniła "siostrę", bo nie wiem jak ty byś się czuła jakby bez podstawnie powiedziano, że jest taka, taka i taka.
    Jednak komentarz tamtej czytelniczki nie była "opinią" lecz reklamą i atakiem na ten blog. Jako ich serdeczna koleżanka jestem tego samego zdania.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń