Adres bloga: opowiadania-kickin-it
Oceniający: hope
Autor: aleXandra
Ocena: Standardowa
Okładka 3/5
Adres
Twojego bloga od razu informuje mnie, o czym będę miała okazję poczytać.
Postanowiłam przygotować się do tematu i obejrzałam odcinek serialu, na podstawie
którego piszesz. Chętnie zobaczyłabym więcej, ale pewnie wiesz, że bardzo
ciężko znaleźć je w Internecie (przynajmniej w języku polskim), a Disney XD
kiepsko mi odbiera. Dlatego pogrzebałam w sieci i zapoznałam się z tematem w
inny sposób – poczytałam streszczenia, opinie, recenzje i wszystko inne
związane z serialem z kopyta. I
przyznam, że mimo ich różnego wydźwięku – jestem otwarta na nowe doświadczenia
i z przyjemnością zabieram się za ocenę Twojej historii.
Niestety od
razu po wejściu czuję spore rozczarowanie. Na belce wita mnie tytuł serialu z
dopiskiem moja historia i, o ile za
pierwszą część napisu masz plusa (warto od razu poinformować czytelnika, o czym
jest blog), to druga jest całkowicie zbędna. W adresie zaznaczasz, że piszesz opowiadanie,
więc logiczne jest, że to, co się pojawi na stronie, jest Twojego autorstwa.
Przecież nikt nie oczekuje, że będziesz przepisywać scenariusz każdego odcinka.
Zastanów się nad tym i może dodaj tam cytat, który zgrabnie nawiązywałby do
tematyki Twojej historii? To już leży w Twoim guście, ale na Twoim miejscu
zrezygnowałabym z tego, co jest obecnie.
Gdy już
otworzyłam stronę, poszperałam trochę i znalazłam tylko
j e d n o opowiadanie. Zaskoczyło mnie to trochę, bo w
adresie wyraźnie piszesz opowiadania kickin it, a nie opowiadanie. Dlatego zaczęłam się zastanawiać – mi coś umknęło czy
zamierzasz pisać drugą historię? Bo jeśli nie to adres może być lekko mylący.
Grafika 6/10
Szablon nie jest arcydziełem,
ale muszę przyznać, że ma swój urok. Nagłówek nie przypomina tych
artystycznych, wypracowanych dzieł, których teraz pełno, ale ma jedną, ogromną
zaletę – stworzyłaś go sama, a to zawsze sprawia, że autorka ma u mnie
dodatkowego plusa. Jedyną rzeczą, do której mam pewne zastrzeżenia jest napis –
wydaje się być zbyt duży i niepotrzebnie przyciąga najwięcej uwagi. Jeśli
potencjalny czytelnik znalazł się na Twoim blogu – zna jego adres i nie
potrzeba mu tego powtarzać. Wiem, że zawsze warto podpisać szablon/nagłówek,
wtedy ciężej o kradzież. Mogłabyś jednak przenieść ten napis troszkę niżej i
zmniejszyć czcionkę. Myślę, że wtedy prezentowałby się lepiej. „Blogspot.com”
też uważam za zbędne. W zupełności wystarczyłoby opowiadania-kickin-it.
Podoba mi
się tło, które zastosowałaś. Nadaje szablonowi takiego szkolnego klimatu (te
wzroki przypominają mi moją twórczość na nudnych przedmiotach), a co za tym
idzie – przybliża nam tematykę opowiadania. Czcionka pod względem czytelności
idealna. W końcu niczego nie przyswaja się lepiej niż czarnych liter na białym
tle.
Zjeżdżam w
dół strony i niestety kolejne rozczarowanie. W prawej kolumnie panuje straszny
chaos. Głównie przez to, że napchałaś tam za dużo informacji. Ulubione powinnaś przenieść na oddzielną
podstronę i tam je ładnie pogrupować. Teraz ciężko jest cokolwiek znaleźć, bo
same pseudonimy autorów niewiele mówią. Poza tym linków masz naprawdę dużo i
tylko niepotrzebnie wydłużają stronę. Na Twoim miejscu zrezygnowałabym też z
funkcji tłumacz. Nie wiem czy
próbowałaś z niej korzystać, ale uwierz, że tłumaczenia są naprawdę nieudolne
(nie wymagajmy zbyt wiele, to tylko automat) i jeśli jakiś obcokrajowiec zawita
na Twoim blogu – niewiele mu to pomoże. Button akcji pomóż zwierzętom przeniosłabym na sam dół prawej kolumny, a najlepiej
zamieniła miejscami z o autorce.
Ważniejsze rzeczy umieszczamy na górze, a w opowiadaniu to opis twórcy jest
istotniejszy.
Tekst 20/60
Rozdziały 1-5:
Chciałam
napisać tutaj coś po przeczytaniu jedynki, później dwójki, trójki, i tak dalej,
aż po piątce stwierdziłam, że odkładanie tego nie ma sensu. Czemu tak nie
mogłam się do tego zebrać? Bo nic się u Ciebie nie dzieje i naprawdę nie mam
pojęcia, co mogłabym napisać.
Nie
pojawiają się żadne opisy, wydarzenie goni wydarzenie. Zamiast skupić się na
jednej rzeczy, ty wciąż zmieniasz miejsce, w którym znajdują się Twoi
bohaterowie, wymyślasz im kolejne zajęcia i aż się dziwie, że oni mają na to
wszystko czas. Poza tym jedyny wątek, jaki tu dostrzegam, to miłość Kim i
Jacka, której tak naprawdę niczym nie uzasadniasz. Po prostu w pierwszym
rozdziale główna bohaterka stwierdza, że zakochała się w swoim przyjacielu i, o
jakie to zaskakujące, on zaczyna to nagle odwzajemniać. Żadnych argumentów,
które by za tym przemawiały, żadnego zdarzenia, które mogłoby ich zbliżyć. Ot
tak, strzała Amora i bum! Wielka miłość. Z doświadczenia Ci powiem, że kiedy
postanawiasz się związać ze swoim przyjacielem, nie przychodzi to tak łatwo. Za
dużo jest do stracenia w razie gdyby coś nie wyszło. Dlatego przemyśl to.
Odniosłam
wrażenie, że Kim i Jack nie mają żadnego życia towarzyskiego poza sobą
nawzajem. Ich dzień zaczyna się szkołą, potem karate i do wieczora spędzają
czas razem. A następnego dnia to samo. Kim nie ma żadnej przyjaciółki albo
przynajmniej kogoś, z kim mogłaby pogadać o swoim uczuciu do Jacka? To trochę
dziwne, nie uważasz? Szczególnie, że wydaje się być sympatyczną dziewczyną. To
samo tyczy się Jacka.
Wyjazd sam
w sobie wydał mi się genialnym pomysłem. Szkoda tylko, że tak słabo to
rozegrałaś. Rozmowa Kim i Jacka na temat tego, gdzie chcą jechać była sztuczna,
a ich propozycje nie były poparte żadnymi argumentami. I ile to trwało?
Trzydzieści sekund? To była ważna decyzja, mogli chociaż udawać, że
zastanawiają się nad tym czy dobrze zdecydowali. Kolejna sprawa to Bobby, który
w dwie minuty zarezerwował hotel i samolot na dwa dni później. To też wydaje
się niedorzeczne. Do tego fakt, że rodzice bohaterów wiedzieli o wszystkim
dosłownie kilka minut potem. Kto i jak ich o tym tak szybko powiadomił?
Dlaczego trochę tego nie rozciągnęłaś w czasie? Dlaczego Kim nie mogła z nimi o
tym porozmawiać?
Świadectwa.
Jeden telefon z dojo i uczniowie mogą dostać je praktycznie następnego dnia?
Wiesz, ile pracy jest nad świadectwami? Ile to papierkowej roboty i ilu ludzi
musi się zgodzić, żeby świadectwa zostały wydane wcześniej? To nie jest takie
hop siup, jak przedstawiasz to w swoim opowiadaniu. Poza tym żadna szkoła nie
zgodziłaby się na wydanie świadectwa miesiąc wcześniej przez wyjazd. Żeby
otrzymać wcześniej taki dokument, trzeba podać naprawdę istotny powód.
Zainteresował
mnie fakt, że Bobby jeździ wanną. Nie wiem czy było to wytłumaczone w serialu,
ale wiem, że Ty tego nie wyjaśniłaś. A powinnaś, bo samo stwierdzenie, że
przyjechał w swojej ulubionej wannie jest niedorzeczne. Gdybyś jednak to jakoś
uzasadniła, mogłoby wyjść coś ciekawego.
Rozdziały 6-10
Widzę, że
mamy całkiem odmienne zdanie na temat Twoich rozdziałów. W dopisku od autorki w
ósmym rozdziale napisałaś, że przepraszasz, bo ósemka była krótka i nudna. Ja
natomiast uważam, że jak dotąd to najciekawszy rozdział i zdecydowanie
pierwszy, w którym pojawiła się jakaś akcja. Cóż, może inaczej interpretujemy
słowo akcja. Nie będę wnikać.
Bardzo
chciałabym napisać, że coś się zmieniło, ale niestety minęłabym się wtedy z
prawdą. Przyznaję, że akcja trochę ruszyła do przodu i zaczyna się powoli coś
dziać, ale nadal za szybko to wszystko prowadzisz. Kim spadała ze schodów (ba!
została zepchnięta!), trafiła do szpitala i zaraz z niego wyszła? Powinni
zatrzymać ją chociaż na dwadzieścia cztery godziny, żeby upewnić się czy
wszystko jest w porządku! Poza tym jak tylko opuściła szpital to poszła ćwiczyć
do dojo? Nie powinna być bardziej osłabiona? Przecież spadła ze schodów, na
litość Boską! To więcej niż skaleczenie palca czy guz na kolanie.
Kolejną
zaskakującą rzeczą w Twoim opowiadaniu jest to, że wszyscy we Francji mówią po
angielsku. Może to nie byłoby jeszcze takie dziwne, w końcu angielski jest
językiem międzynarodowych, ale oni wszyscy
p o c h o d z ą ze Stanów! Przepraszam
bardzo, ale nie każdy człowiek to Amerykanin, a Ty zdajesz się o tym zapominać.
Cieszę się,
że Kimberly znalazła przyjaciółkę. Nie spodziewałam się, że Megan odwróci się
tak szybko od Tiny, ale pomysł sam w sobie jest dobry. Nie pasuje mi tylko
zachowanie innych chłopaków. Dlaczego tak łatwo uwierzyli w wersję Kim i od
razu odwrócili się od Jacka? Myślałam, że męska solidarność, mimo wszystko, do
czegoś zobowiązuje.
Opisy,
opisy, opisy! Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi ich brakuje. Przeniosłaś
swoich bohaterów do Paryża, miasta miłości, nie dostrzegasz jak ogromne pole do
popisu tutaj masz? A Ty kompletnie nie wykorzystujesz potencjału tego miasta.
Rozdziały 11-27
Ten cały
wyjazd do Francji był stanowczo za mało opisany. Żadnych szczegółów dotyczących
Paryża (a przecież spędzili tam miesiąc!), żadnych opisów miejsc, które
odwiedzili, nic nie napisałaś na temat hotelu, w którym mieszkali. A miałaś ku
temu multum okazji!
W
piętnastym rozdziale dostrzegłam też pewną nielogiczność. „Było kilka minut po piątej, a o szóstej mieliśmy przecież jechać (…) Kilka
minut później. Już lecieliśmy. Tym razem…” – Myślę, że od tych kilku minut po piątej, musiała minąć
przynajmniej godzina, żeby dotarli na lotnisko. A odprawa do Stanów trwa jakieś
dwie, czasem trzy godziny. Uwierz mi, to niemożliwe, żeby zajęło im to kilka minut.
Kolejnym
poważnym błędem były godziny. Załóżmy, że z Francji wylecieli około
dziewiętnastej. W Seaford (jeśli chodzi Ci o to Seaford w stanie Nowy Jork)
powinna być wtedy trzynasta. Więc według Ciebie, podróż bohaterów trwała około
osiemnastu godzin, co jest fizycznie niemożliwe. Lot z Warszawy do Nowego Jorku
nie trwa dłużej niż osiem, dziewięć godzin, więc z Paryża prawdopodobnie około
sześciu, siedmiu. A patrząc na to w ten sposób – Kim i reszta powinni być w
domu około dwudziestej, może dwudziestej pierwszej. I jeszcze jedna uwaga. W
Seaford w stanie Nowy Jork nie ma lotniska. Najbliższe jest na Brooklynie
(chodzi mi o takie, na którym może wylądować duży samolot wycieczkowy). A z
Brooklynu do Seaford jest około pół godziny drogi samochodem, co jeszcze
opóźnia przyjazd bohaterów. Ale nie o tyle, o ile napisałaś Ty. Bo nie ma
opcji, żeby wrócili dwanaście godzin później.
Kolejne
pytanie - dlaczego Kim nie powitali rodzice? Naprawdę praca była ważniejsza niż
przywitanie córki, której nie widzieli od miesiąca? Moja mama potrafi sobie
wziąć wolne nawet jak wracam z dwutygodniowej wycieczki nad morze, a Kimberly
nie przejęli się w ogóle, chociaż poleciała aż za ocean? Ona się chociaż z nimi
kontaktowała przez ten czas? Bo moja mama by chyba umarła, gdybym słowem się
nie odezwała przez miesiąc. Ona jest nastolatką, na miłość Boską! A zachowuje
się, jakby była po trzydziestce. Wychodzi, kiedy chce, znika na całe dnie,
nocuje u niej chłopak, który też nie daje znać o niczym rodzicom. Nie wiem, może
na tej samowolce polega serial, ale mnie to nie przekonuje.
Wpadłem na pomysł, żeby wszyscy moi
uczniowie wraz ze mną, rzecz jasna, pojechali nad jezioro na biwak pod namioty
na parę dni. Wchodzisz w to? – Nie przesadziłaś z tymi wycieczkami?
Kimberly nawet nie zdążyła się wyspać po poprzedniej podróży, a Ty już wysyłasz
ją w kolejną? Wiem, że to tylko biwak, ale dostrzegam w tym przesadę. Poza tym
to ma być obyczajówka, a nie opowiadanie podróżnicze. Szczególnie, że te
wycieczki nic nie wnoszą, gdy pomijasz wszelkie możliwe opisy.
Czekałam,
czekałam, ale się nie doczekałam. Wszyscy się już dawno dowiedzieli, że Tina
zepchnęła Kim ze schodów. Dlaczego więc nie zostały wyciągnięte żadne
konsekwencje? Zdajesz sobie sprawę, że takie rzeczy są karalne? Nawet w
Stanach. Wróć.
S z c z e g ó l n i e w
Stanach.
Nie
rozumiem, czemu nawet dorośli boją się Tiny. Co może zrobić szesnastolatka?
Litości, przecież nikt nie jest bezkarny. A szczególnie taki, za
przeproszeniem, gówniarz.
- Idę do namiotu po
bluzę - odezwałam się gdy zrobiło się zimno.
- Poczekaj - Anderson
mnie zatrzymał i dał mi swoją basketballówkę.
- Dzięki -
uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Mi też trochę zimno
- przyznała Tina.
- Idź do namiotu po
bluzę - rzucił Jack.
Pierwszy
fragment, przy którym śmiałam się w głos. Muszę przyznać, że to się Jackowi
udało, naprawdę! Powinnaś częściej korzystać z potencjału jego postaci. Wtedy
Twoje opowiadanie dużo zyska.
Po raz
kolejny Tina robi coś, z czego nikt nie wyciąga żadnych konsekwencji. Uderzyła
Kim w głowę, na tyle mocno, że ta zemdlała i nikt z dorosłych się tym nie
przejął? Nawet nie zabrali Kimberly do szpitala... Nie mogę zrozumieć, czemu
tak wszystko bagatelizujesz.
Fakt, że
wszyscy chłopcy, których spotyka Kim, zaraz się za nią uganiają, zaczyna stawać
się irytujący. Nie odczuwałam tego tak bardzo, dopóki nie napisałaś, że po
powrocie z biwaku miała dwadzieścia cztery smsy z zaproszeniami na randkę.
Rozumiem jeden chłopak, dwóch, niech będzie nawet pięciu, jak tak bardzo zależy
Ci, żeby pokazać, że Kimberly jest taka popularna. Ale dwudziestu czterech?! To
już przesadza.
- A o dwunastej Rozpoczęcie Roku! Wracaj do
domu TERAZ! Nie możesz się spóźnić, bo ty i Ben już pierwszego dnia będziecie
mieć przechlapane!
- Będę za kilka godzin. Ben może
chyba sobie iść sam. Jego szkoła jest niecałe 200m od mojej. Zgubi się, czy
jak?! - krzyknęłam.
- Ale jak spóźnisz się jutro to...
- Tak, tak, tak... Powtarzasz się,
na razie!
Nie podoba
mi się zachowanie Kimberly w stosunku do matki. Pokazała, że nie ma do niej
szacunku i zachowała się jak nie ona. Przecież wydawała się taką grzeczną,
poukładaną dziewczyną. Nie wiem, czemu miał służyć ten dialog. Czyżbyś
zamierzała ją zmienić w drugą Tinę? Nie sądzę, a tak to zabrzmiało.
Fragment,
kiedy Steven dobierał się do Kim, był pierwszym, w jakim pojawił się jakoś opis
i można było lepiej wczuć się w cały klimat. W końcu coś się dzieje! Jednak
wszystko popsułaś tym, że Kimberly poszła z Jackiem do jego domu, gdzie, o ironio, znów nie było rodziców. Strasznie
zapracowani Ci dorośli w Twoim opowiadaniu...
Zapominasz
o tym, co piszesz. W dwudziestym czwartym rozdziale mama mówi do Kim, że ma
wracać do domu, bo o d w u n a s t e j
jest rozpoczęcie roku szkolnego.
Natomiast w dwudziestym szóstym rozdziale, Jack mówi kilka minut po ósmej: mamy mniej niż godzinę do pierwszych lekcji,
a później ponownie wspominasz, że rozpoczęcie jest o dwunastej. Pierwsza
niezgodność to znów czas, a druga – to oni mają rozpoczęcie czy od razu lekcje?
Musisz się zdecydować.
Kimberly
nie wróciła na noc do domu, ale nikt się tym nie przejął? To ona ma szesnaście
lat czy dwadzieścia sześć? Tfu! Ja bym mogła mieć nawet czterdzieści, ale
gdybym nie wróciła do domu, mimo że obiecałam to zrobić, moja mama dostałaby
białej gorączki. Ten brak kontroli staje się coraz bardziej niedorzeczny, nie
sądzisz?
1) Fabuła/Wątki 3/10
Mam wrażenie, że czytam o
wszystkim o niczym. W życiu Twoich bohaterów bardzo niewiele się działo. W
sumie całe opowiadanie opiera się tylko na związku Kimberly z Jackiem, którzy
praktycznie od początku są razem. Nie wyjaśniłaś, dlaczego się w sobie
zakochali, dlaczego i jak długo się przyjaźnią, jak się poznali. Po prostu w
pierwszym rozdziale główną bohaterkę olśniło, że się zakochała i bum! Jack
nagle poczuł to samo. Jak już pisałam wcześniej, związki między przyjaciółmi
nie są takie proste. To wszystko trzeba głębiej przemyśleć i rozważyć wszystkie
za i przeciw. A głównym powodem, dla którego Kim nie powinna być z Jackiem
wydawało mi się to, że wszyscy wiedzieli, że jest kobieciarzem. Tego, dlaczego
postanowił się zmienić – nie wyjaśniłaś. Zastanawia mnie też, dlaczego Kim od
razu mu uwierzyła. Jest mądrą dziewczyną, więc powinna wiedzieć, że tacy faceci
często kłamią.
Jednym z
wątków, ale również opierającym się na związku głównych bohaterów, są wszelkie
pomysły Tiny, jak rozdzielić naszą parkę. Można powiedzieć, że ta dziewczyna
robi wszystko, żeby wpaść w kłopoty albo wylądować w najbliższym poprawczaku,
ale jakimś cudem nikt nie zwraca uwagi na jej wyczyny. Nadal nie mogę uwierzyć,
że nie wyciągasz żadnych konsekwencji z jej zachowania. Bagatelizujesz
w s z y s t k o w swoim opowiadaniu.
Steven próbował zgwałcić biedną Kim, a nikt nic z tym nie robi! Że t o
jest karalne, zdecydowanie powinnaś wiedzieć.
2) Rozwinięcie akcji
2/6
Ciężko mi się wypowiedzieć, bo
nie czuję, żeby jakaś akcja w ogóle pojawiła się w Twoim opowiadaniu. Nie dostrzegam
u Ciebie żadnego głównego wątku, na rozwinięcie którego mogłabym czekać. Życie
Twoich bohaterów kręci się tylko wokół szkoły, wyjazdów i dojo, a w żadnym z
tych miejsc nie dzieje się nic szczególnego. Jedyne, czego można się dowiedzieć
to to, że Kimberly całe lekcje rozmawia z Jackiem, po szkole od razu idą do
dojo, a później spędzają czas jedząc lody, jeżdżąc na deskorolce albo oglądając
filmy. I tak każdego dnia. A wycieczka do Paryża? Zwiedzanie, dojo, zwiedzanie,
czas wolny, spanie, jedzenie, dojo, czas wolny, zwiedzanie… I tak w kółko. Ile
można czytać o tym samym?
3) Świat
przedstawiony 3/10
Opisy, które pojawiły się u
Ciebie w opowiadaniu mogę policzyć na palcach jednej ręki. Nawet nie mam, czego
tu ocenić! Wypisujesz jedynie, jakie miejsca danego dnia odwiedziła Twoja
bohaterka, ale nie zagłębiasz się w to, nie przedstawiasz żadnego z nich. Nie
wiem, jak wygląda dojo, chociaż przychodzą tam codziennie, nie opisujesz pokoju
Kim, jej domu. Nawet nie zawarłaś nigdzie tego, jak wyglądają Twoi bohaterowie!
A to przecież podstawa. Wiem, że piszesz za wzór serialu, ale – no właśnie –
PISZESZ. I nie możesz zakładać, że wszyscy powinni już wiedzieć, jak kto
wygląda i, jakie zachowania są dla niego charakterystyczne.
Jeśli już
przy tym jestem – nie opisujesz emocji targających Twoimi bohaterami. Tego czy
są smutni, źli czy radośni można się domyślać jedynie z kontekstu opowiadania,
danej sytuacji. A jeśli nie ma emocji – nie ma też poczucia więzi z postaciami,
co jest podstawą, jeśli chcesz, żeby czytelnicy zapamiętali Twoich bohaterów na
dłużej.
4) Bohaterowie 3/10
Są bez
wyrazu, nie mają tak zwanego pazurka i wszyscy zachowują się identycznie. Nie
mają charakterystycznych dla siebie cech i nic nie wyróżnia ich z tłumu.
Najbardziej jednak z tego wszystkiego denerwowało mnie niezdecydowanie Kimberly
i cała postać Tiny. Już spieszę z wyjaśnieniami.
- Fajnie się skacze? -
spytała Megan.
- Super - uśmiechnął
się Martinez.
- W takim razie też
chcę - zakomunikowała.
- A ty, Kim? - zwrócił
się do mnie.
- Ja się boję -
odparłam.
- No chodź - rzucił
Jack. - Skoczę razem z tobą.
- Okey, dobra -
powiedziałam i poszliśmy na skałki.
Najpierw skoczył
Jerry, a chwilę po nim Megan.
- Super! - krzyknęła
gdy już się wynurzyła - Kim, teraz wy!
- Nie, nie mogę. Boję
się - powiedziałam do Anderson'a.
- Nie przesadzaj -
odparł. - No chodź!
- Okey.
W skrócie,
ta scenka wygląda mniej więcej tak:
- Kim, chodź poskakać!
- Nie, ja się boję.
- No chodź, Kim!
- No, dobra. Albo nie, ja nie chcę.
- No chodź!
I skoczyła.
To w końcu chce skakać czy nie? Nikt nie lubi ludzi, którzy nie mają własnego
zdania. A jeśli Twoja główna bohaterka nie będzie lubiana, to jak inni mają z
przyjemnością czytać Twoje opowiadanie? Przecież większość piszesz z
perspektywy Kim. Jej postać musi się podobać, dlatego powinnaś poświęcić jej
zdecydowanie więcej uwagi i spróbować ją dopracować. Niech stanie się bardziej
wyrazista!
Teraz czas
na Tinę. Mam wrażenie, że ona nie ma do powiedzenia więcej niż jeszcze mnie wszyscy popamiętacie, bo
to zdanie to jedna czwarta jest wszystkich wypowiedzi. Pozostała cześć to
docinki względem Kim, a początkowo jeszcze coś, czym starała się przypodobać
Andersonowi. Takie czarne charakterki jak ona, mają w opowiadaniach największy
potencjał, ale Ty kompletnie tego nie wykorzystujesz. I zrób coś z tym, że
ciągle pozostaje bezkarna, bo powtarzam po raz kolejny – zepchnięcie kogoś ze
schodów to przestępstwo.
Nie podoba
mi się nagła zmiana Jacka. Kobieciarzem albo jest się przez całe życie, albo
nie jest się wcale. Fakt, można z czasem się trochę zmienić, ale Twój bohater
zrobił to z dnia na dzień, co naprawdę nie jest możliwe i odbiera realizm całej
tej sytuacji. Powinnaś chociaż wspomnieć, że nadal zdarza mu się obejrzeć na
ulicy za ładną dziewczyną albo puścić oczko do koleżanki z ławki obok, bo to że
jest nagle tak ślepo zapatrzony w Kimberly, jest aż niemożliwe, zważywszy na
jego prawdziwą naturę.
Pozostałym
postaciom brakuje czegoś, co byłoby charakterystyczne tylko dla nich. Ich
wypowiedzi są jednakowe, stosunek do otaczających rzeczy i wydarzeń również.
Dla przykładu – odniosłam wrażenie, że Megan i Dana tymi samymi słowami
tłumaczyły się Crawford z zakończenia przyjaźni z Tiną. A przecież nie mogę być
jednakowe! To dwie różne postacie i czym bardziej je będziesz do siebie
upodabniać, tym bardziej Twoje opowiadanie będzie stawało się schematyczne.
5) Dialogi/Narracja
3/10
Jak już wcześniej wspomniałam – wypowiedzi
poszczególnych bohaterów niczym się od siebie nie różnią. Poza tym mam
wrażenie, że żaden z nich nie ma nic istotnego do powiedzenia, bo połowa ich
słów to okej, świetnie, dobra, a
dialogów masz naprawdę dużo. Postaraj się, żeby mówili więcej, a ich zdania
były bardziej złożone. Do tego używaj zwrotów takich jak: pokiwał głową,
spojrzał na mnie znacząco, poruszył się niespokojnie, uciekał wzrokiem,
unikając mojego spojrzenia, itd. Zdecydowanie brakuje mi opisów, jak zachowują
się Twoje postacie podczas wymiany zdań. Zastanów się nad tym. Dzięki temu
czujemy, że bohaterowie, o których czytamy, są nam bliżsi.
6) Styl 1/4
Niestety
jest jeszcze dużo rzeczy, nad którymi musisz popracować. Zapoznając się ze
stworzoną przez Ciebie historią, miałam wrażenie, że nie czytam opowiadania
tylko sprawozdanie. Poszli tu, potem tu i tam. Wrócili, zasnęli, wstali, zjedli
śniadanie, poszli do szkoły… I tak ciągle. Żadnych uczuć, emocji, opisów.
Wyliczanka, kto co zrobił, a w między czasie suche dialogi. Nie mówię tego, bo
chcę Cię obrazić. Po prostu zachęcam do poczytania innych opowiadań (nie tylko
na podstawie kickin’ it) i przede
wszystkim dużo, dużo książek. Przecież jesteś jeszcze młoda i masz dużo czasu
na dopracowanie swojego stylu.
7) Oryginalność 5/10
Ciężko mi
się wypowiedzieć, bo nie oglądałam całego serialu, ale obcinam punkty, bo po
pierwsze – skoro piszesz na podstawie czegoś, to automatycznie tracisz w tym
podpunkcie i po drugie – nie pojawiło się w Twojej historii nic, co by mnie
zaskoczyło, poruszyło i zaciekawiło na tyle, że chciałabym przeczytać więcej.
Poprawność 6/20
ROZDZIAŁ PIERWSZY:
Geografia, pierwsza
lekcja w Seaford High Scholl trwała
od 0.5h. – School, trwała już pół
godziny – w opowiadaniu wszelkie liczby, cyfry, godziny zapisujemy słownie.
Pamiętaj o tym, bo jest to duży błąd. Ponadto po school brakuje przecinka. Całą wypowiedź pierwsza lekcja w Seaford High School traktujemy jako
wtrącenie.
Jedynie Milton’a na
prawdę interesowała lekcja, jest pupilkiem większości nauczycieli. –
Miltona, naprawdę. Przed jest pupilkiem większości nauczycieli dodałabym też
coś w stylu pewnie dlatego albo w końcu, żeby te dwa zdanie z siebie wynikały.
I rozdzieliłabym je kropką, nie przecinkiem. Nie mają ze sobą tak ścisłego
związku, żeby traktować je, jako jedno zdanie złożone.
Siedziałam w
ostatniej ławce, więc nie zwracano na mnie zbytniej
uwagi. W pierwszej ławce razem z Miltonem siedziała
Julia - jego dziewczyna. Przede mną siedzieli
Jerry i Eddie, a ja miałam siedzieć
z Jack’iem. – siedziałam, siedziała,
siedzieli, siedzieć – powtórzenia. Pilnuj tego! Wyrzuć słowo zbytniej, jest tam
niepotrzebne. Prawidłowa odmiana to z Jackiem. Zauważyłam, że masz z tym duży
problem. Polecam zapoznanie się z zasadami pisowni na tej stronie [klik]. Myślę, że to powinno
pomóc, bo nie sposób, żebym opisała Ci całą odmianę wszystkich imion i nazwisk
występujących w Twoim opowiadaniu.
- No, no, pan
Anderson, - zaczął nauczyciel - później nie dało się przyjść? – zły zapis
dialogu. Po Anderson nie powinno być
przecinka. Tam nigdy nie pojawia się przecinek. W tym miejscu używamy tylko
wykrzykników bądź znaków zapytania, niczego innego. Po nauczyciel brakuje kropki, a później
powinno być wielką literą.
- Skoro jestem teraz
to najwidoczniej się nie dało, ale jak pan chce to oczywiście mogę wyjść i
przyjść potem, na przykład na następną lekcję - tak, to cały Jack. – tak z
wielkiej litery.
- Szczerze? - uśmiechnął się Jack - To bardzo - na jego słowa cała klasa parsknęła śmiechem. – kropka
po Jack, wyrzuć to i wtedy bardzo wielką literą. Na również wielką literą.
Przez te ostatnie minuty lekcji ciągle
gadaliśmy. – bez te.
Coś mi do niego nie
pasowało, Anderson to szkolny podrywacz. – rozdziel to na dwa zdania. Jedno
z drugim się nie wiąże. Pisałam o podobnym przykładzie już wcześniej. Albo
dodaj tam coś w rodzaju przecież,
albo podziel na dwa odrębne zdania.
Wracając do szkoły,
to gdybym nie znała Jack’a to pomyślałabym, że mnie lubi, ale on
dziewczynami się tylko bawi. – usuń wracając do szkoły, to. Takie wyrażenie w
przemyśleniach bohaterów ją niepotrzebne. Ponadto Jacka i bez to. Przecinek po
Jacka.
Dlatego nie wiem
dlaczego on mi się spodobał. Gdy zadzwonił dzwonek nasza dwójka wyszła jako
ostatnia na dodatek ciągle gadając. – Przecinki przed dlaczego, nasza, ciągle.
Stałam z Jack’iem przy szafkach i CIĄGLE
gadaliśmy, wtedy przyszła ona: -
Jackiem, po ona kropka.
- Hej, Jack’ie, -
zaszczebiotała - spadówka, Kim, chcę z nim porozmawiać. – Nieprawidłowy
zapis dialogu. Bez przecinka po Jackie,
kropka po zaszczebiotała, spadówka z wielkiej litery. Bez
przecinka przed Kim, Jackie bez apostrofu. Na Twoim miejscu
zrezygnowałabym całkowicie ze zdrobnienia Jackie,
bo brzmi raczej kobieco. Niemniej nie uznaję tego za błąd, bo w krajach
anglojęzycznych większość imion zapisujemy tak samo za równo w znaczeniu
męskim, jak i żeńskim.
To już w ogóle nie
pasuje do niego. – do niego nie pasuje.
- Cześć, Tina, - odezwał się po chwili - yy... u mnie spoko, ale mogłabyś na
przyszłość ostrzegać mnie kiedy zamierzasz do mnie zagadać? – nieprawidłowy
zapis dialogu. Znowu. Bez przecinka po Tina, kropka po chwili, yy z wielkiej, u
z wielkiej. Przecinek przed kiedy. Powinnaś zastąpić to yy. W opowiadaniu
lepiej napisać zawahał się na moment/zająknął się, po czym dodał: - U mnie spoko,
ale mogłabyś… i tak dalej.
- Haha, Jack’ie. Dobre, - uśmiechnęła się
- lubisz się ze mną doczyć, hę? -
podeszła bliżej niego. – to haha
jest właśnie tym, o czym mówię. Lepiej przed tym napisać zaśmiała się, a dalej
prowadzić dialog. Jackie - odmiana, droczyć – literówka. Zły zapis dialogu. Bez
przecinka po dobre, kropka po uśmiechnęła się, lubisz z wielkiej litery.
- Taak... tylko, że widzisz, próbowałem być miły,
ale nie dajesz mi wyboru, - przerwał na chwilę - Tina, spadówka. – tylko wielką
literą. Dialog – bez przecinka po wyboru, kropka po chwilę.
- Whooo! - jego
standardowy okrzyk - Mamy nową parę - powiedział już ciszej. – Jego wielką
literą, kropka po okrzyk.
- Po co? - Jerry nie
krył zdziwienia - Była zazdrosnaaa...?
– Była zazdrosna? – po prostu. Bez wielokropka, bez tych dodatkowych dwóch
liter a.
Musi być taki
przystojny...?! – daruj sobie wielokropek.
usiadłam z Jack’iem. –
Jackiem.
Anderson i ja byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi odkąd dołączyliśmu
do dojo. – dołączyliśmy, przecinek przed odkąd.
Może ja też mu się
podobam...? – nadużywasz wielokropków.
Razem nawet poszliśmy
do dojo za Milton’em, Jerry’m i Eddie’m,
którzy byli z 10 minut przed nami. – Nawet poszliśmy razem, Miltonem, Jerrym i
Eddiem. 10 powinnaś napisać słownie, o tym również wspominałam już wcześniej.
- Jeszcze do końca czegoś nie rozumiem, - Jack
popatrzył na mnie pytająco - spławiłeś Tinę, dlaczego? – dialog. Bez przecinka
po rozumiem, kropka po pytająco, spławiłeś wielką literą.
- Nie wiem, może dlatego, że jej nie lubię, - parsknął
śmiechem - a co? Zazdrosna? - uśmiechnął się. – ponownie dialog. Bez przecinka
po lubię, kropka po śmiechem, a powinno być wielką literą.
- Może... a kto tu był zazdrosny jak chodziłam z
Axel’em? – a wielką literą, wyrzuć tu, przecinek przed jak, Axelem.
Innym chłopakom z dojo
to nie przeszkadzało, ale Anderson musiał mi nagadać jaki on jest głupi, tępy i
nieudolny, i że mnie zdradza!To nie była prawda, ale gdy lepiej go poznałam
przekonałam się, że Anderson mówił prawdę. – przecinki przed jaki,
przekonałam. Brak spacji pomiędzy wykrzyknikiem, a to. Poza tym nie widzę sensu
w tej wypowiedzi. To nie była prawda,
ale gdy lepiej go poznałam, przekonałam się, że Anderson mówił prawdę – to w końcu to była prawda czy nie?
- Okey, zmieńmy temat.
– okej.
Ben to mój młodszy
brat, ma 10 lat. – dziesięć.
Rudy właśnie wyszedł
ze swojego biura: - kropka na końcu.
- Ja mam czas, -
powiedział Jack - a wy chłopaki... i Kim? – usunąć przecinek po czas, kropka po
wielką literą.
- Donikąd mi się nie śpieszy – zastąpiłabym to słówkiem nigdzie.
- To dobrze, jak chcecie to idźcie do Phill’a coś zjeść, albo gdziekolwiek,
jak chcecie to możecie zostać, ale
jakbyście szli to musicie przyjść przed Bobby’im – Boże, ale
namieszałaś. To zdanie jest za długie i zbyt nieskładne. – Możecie iść do Phila
coś zjeść. Tylko wróćcie przed Bobbym! Zostawiam wam też salę, gdybyście woleli
zostać tutaj – napisane chociażby w ten sposób, od razu brzmi lepiej. Poza tym
w oryginalnym zdaniu wkradło się powtórzenie (chcecie), zła odmiana + błąd w
imieniu - Phila (imię to piszemy przed jedno L), Bobbym zamiast Bobby’im.
Tak więc Eddie, Jerry
i Milton ciągle gadający z Julią
poszli do Phill’a, a i Jack
siedzieliśmy i rozmawialiśmy. – który ciągle gadał z Julią, Phila, ja zamiast
i.
Gdy śmialiśmy się z
jego żartu, nagle spoważniał: - kropka na końcu.
- Zabrzmiało groźnie,
- uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił - mów! – bez przecinka po groźnie,
kropka po odwzajemnił, mów wielką literą.
- Jack’ie, cześć, - zapiszczała i podbiegła do niego odpychając mnie
na bok po raz kolejny - u kogo można zapisać się na lekcje karate do tego dojo?
– po kolei: Jackie, bez przecinka po cześć,
przecinek przed odpychając, kropka po kolejny, u wielką literą.
Jack i ja spojrzeliśmy
na siebie dziwnie, zamurowało nas...
– może lepiej z zaskoczeniem?
ROZDZIAŁ PIĄTY:
Eddie, Jerry i Milton siedzieli razem. Tina, Dana i Megan siedziały razem, ja i Jack siedzieliśmy razem. On siedział w środkowym miejscu, a ja na tym od okna, a jedno miejsce było wolne – powtórzenia
słów siedzieć, razem, miejscu. Nie uważasz, że to trochę za dużo, jak na trzy
krótkie zdania?
- Aha, - uśmiechnęłam
się do niego – dziękuję. – bez przecinka, kropka po niego, dziękuję wielką
literą.
była 3:45 – trzecia
czterdzieści pięć. Słownie!
Od razu położyliśmy
się spać. Nie wiem dlaczego, ale nie
mogłam spać – powtórzenie.
Była już 5:30 – piąta
trzydzieści.
Wierzy Eiffla – Wieży.
Jack’a - Jacka
-Hej, Kim? – zdziwił
się na mój widok – Co ty tu? – wyrzuciłabym słówko hej, samo Kim? w
zupełności wystarczy. Kropka po widok.
Powinno być raczej Co ty tu robisz?
Wtedy, w niedzielę gdy
moja mama mnie zawołała to chciałeś mi coś powiedzieć. Powiedz teraz? – bez
przecinka po wtedy, natomiast z przecinkiem przed gdy oraz chciałeś. Wyrzuć to.
Na końcu lepiej by brzmiało Możesz powiedzieć teraz? albo chociaż Powiesz
teraz?
- Okey, - uśmiechnął
się lekko – Okej, kropka po lekko. Bez przecinka po okej.
wybiła 7:00 – siódma.
Tina na pewno,
strasznie chrapała, Heh – po co to heh?
Heh to można pisać w rozmowie na gadu z koleżanką, a nie w opowiadaniu! I to
jeszcze z przemyśleniach głównej bohaterki.
Farciaż –
farciarz.
Jack’a – Jacka.
Idziemy to odłosić – ogłosić.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY:
Co powiedz na mały spacer? – powiesz
Po kilku nastu godzinach - kilkunastu
Z jednej strony cieszę
się, że wróciłam do domu, a z
drugiej we Francji było bardzo fajnie. Chciałam
sama wrócić do domu, bo nikt nie
mógł mnie odebrać. – powtórzenie (wróciłam, wrócić). Zamiast chciałam
powinno być na przykład musiałam, bo teraz to zdanie nie ma sensu.
obiął mnie - objął
- Wpadłem na pomysł,
żeby wszyscy moi uczniowie wraz ze mną rzecz jasna pojechali nad jezioro na
biwak, pod namioty na parę dni. Wchodzisz w to? – przecinki przed rzecz i
pojechali, bo rzecz jasna to wtrącenie. Bez przecinka po biwak.
- Yyy... tak jasne
– jak już pisałam, unikaj zwrotów typu yyy.
-Szybciej się nie
dało? spytał uśmiechnięty od ucha do ucha Anderson. – zgubiłaś „-” przed
spytał.
spytałam również się
uśmiechając – przecinek przed również.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY CZĘŚCI I i II
(;d) – w
opowiadaniach emotikonom mówimy nie. Nawet pisanym w nawiasach. Widziałaś
kiedyś książkę, która zawiera „buźki” w tekście?
impreza pożegnalna
sierpnia – nie miałaś na myśli pożegnania wakacji, a nie sierpnia?
xD – wyrzucić to
natychmiast!
- zawołał Jerry -
Jeszcze wam przyjdzie ochota na coś innego. – kropka po Jerry.
ustawiłam na osobnym
miejscu – na osobnym stole albo w innym miejscu.
rozwielisiliśmy serpentyny
– rozwiesiliśmy
zaczyna się od ósmej – o ósmej
Gdy chłopak na mnie
patrzył przechodziły mnie dreszcze – przecinek przed przechodziły.
- Przepraszamy, Kim,
ale Dana nie wiedziała w co się ubrać - Nicols przewróciła oczami. - Oh,
przepraszam, że chciałam ładnie wyglądać - odparła z wyrzutem. – w tym
dialogu, dokładniej na końcu, brakuje mi KTO odparł z wyrzutem. Poza tym przecinek przed w co i bez przecinka przed Kim.
Po chwili dołączyli do
nas Jack, Jerry, Milton, Steven, Clara i Emma. Ciągle nie dawało mi spokoju to
jego spojrzenie. – czyje spojrzenie? Domyśliłam się, ale musisz to dodać.
do zapasy jedzenia – po
(;DDD) – jak już
pisałam, pozbądź się tego.
(hah!) – doprawdy,
nie wiem, po co te dopiski. Może mi wyjaśnisz?
Nie wiarygodne – niewiarygodne.
Ostatnie
słowo, które poprawiłam, idealnie podsumowuje ten podpunkt. Zraziłaś mnie już
na samym początku. Otwórz sobie dwa dokumenty Worda. Do jednego skopiuj swój
pierwszy rozdział, a do drugiego wszystko, co napisałam Ci tutaj, w
poprawności, na jego temat. Wtedy odkryjesz, że MAJĄ TAKĄ SAMĄ DŁUGOŚĆ! Kiedy
to zobaczyłam, złapałam się za głowę i momentalnie odechciało mi się
wszystkiego. Wiem, że dopiero zaczynasz gimnazjum, ale nawet jak na
trzynastolatkę – to stanowczo za dużo błędów. Powinnaś pomyśleć o Becie, bo
przed Tobą jeszcze długa droga, jeśli chodzi o zapoznanie się z zasadami języka
polskiego.
W kilku
rozdziałach pojawiło się też biurko,
biuro pisane przez ó. Zwróć na to
uwagę, bo to poważny błąd! Jeśli piszesz w Wordzie, powinien Ci to podkreślić.
To samo często pojawiało się słowo objąć przez
i oraz naprawdę zapisane oddzielnie. Zapamiętaj pisownie przynajmniej tych
trzech słów, a to już będzie mały kroczek ku udoskonaleniu Twojego języka.
Przeraziło
mnie również, że nie pamiętasz, jak ma na nazwisko Twoja główna bohaterka! Raz
piszesz Crawford innym razem Crowford. Nie wypisywałam tego w błędach, bo za
późno to spostrzegłam i przyznam szczerze, że nadal nie mam pojęcia, która
forma jest poprawna. Ja nie muszę tego wiedzieć, ale Ty zdecydowanie powinnaś.
Dodatki 2/5
Tu również
nie mam dużego pola do popisu. Na Twoim blogu brakuje spamownika, który wydaje
mi się w naszych czasach niezbędnikiem. Znajdują się tylko bohaterowie i linki,
które zamiast pomagać, sprawiają, że na blogu panuje jedynie większy chaos.
Pisałam o tym już na początku – stwórz na nie oddzielną podstronę i postaraj
się je posegregować. Myślę też, że nikt nie pogardziłby podstroną o Tobie,
autorce. Twoi czytelnicy na pewno chcieliby Cię lepiej poznać, dowiedzieć się,
jakiej muzyki słuchasz, jakie książki czytasz. Z pewnością wiesz, o czym mówię,
bo takie zakładki nie są niczym niezwykłym.
Podsumowanie 3/5
Trzy
punkciki na zachętę. Mam też radę, którą zapomniałam umieścić wcześniej –
rozważ czy nie byłoby warto pisać dłuższe rozdziały i dodawać je regularnie, na
przykład raz w tygodniu w każdy piątek. Czytelnicy zawsze sobie cenią, jeśli
ktoś systematycznie publikuje, bo mają, na co czekać. A i Tobie wiele by to
ułatwiło, bo jak często wspominasz – szkoła daje Ci się we znaki. Pomyśl o tym.
Wiem, co mówię.
Ilość zdobytych punktów:
40 punktów, czyli Marność (Niedostateczny – 1)
Nie
planowałam tej oceny, chciałam, żebyś dostała dopuszczający, naprawdę.
Siedziałam nawet dobre pół godziny i zastanawiałam się, za co jeszcze mogłabym
Ci podciągnąć punkty. Jednak dziesięciu i tak bym nie znalazła, a uznałam, że
to nie byłoby fair w stosunku do innych, gdybym na siłę podniosła Ci ocenę. Mam
nadzieję, że to Cię jedynie zmotywuje i dalej będziesz pisać, przy okazji
starając się ciężko nad sobą pracować.
Trzymam za
Ciebie kciuki i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!
PS. Bloga
oceniałam do dwudziestego szóstego rozdziału włącznie. Pozostałe części
pojawiły się, gdy napisałam już ponad połowę oceny i nie chciałam jej
modyfikować.
Do pozostałych oceniających:
Chciałabym Wam podziękować za
dotychczasową współpracę, bo jak wiecie dzisiaj kończy się mój staż. Nie znam
jeszcze decyzji Waszej i Szefowej, więc nie wiem czy będę miała okazję jeszcze
z Wami pracować. Dlatego w tym
miejscu dziękuję Wam za wszystkie pomocne opinie i to, że mogłam się od Was
uczyć. Życzę Wam owocnych stażów, żebyście zawsze miały cierpliwość i służyły
innym pomocną radą, a po cichu liczę, że nie będziemy się musiały jeszcze
rozstawać!
Pozdrawiam,
przepraszam, że w "poprawności" nie ma akapitów, ale męczyłam się z czcionką prawie dwie godziny i boję się, że jeśli jeszcze raz będę musiała coś zmodyfikować - znów się coś popsuje. A dziś straciłam już wszelką cierpliwość i do Worda, i do Blogspota, bo jeszcze nigdy nie dały mi tak popalić -,-
OdpowiedzUsuńdzięki za ocenę :) Masz rację, powinnam zmienić wiele rzeczy, bo po tym co tu napisałaś widzę, że jest marnie :) Tak więc dziękuję jeszcze raz i postaram się jeszcze dzisiaj wszystko popoprawiać :)
OdpowiedzUsuńw takim razie trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało ^^
Usuń"Bo nic się u Ciebie nie dzieje i naprawdę nie mam pojęcia, bo mogłabym napisać. " - zamiast "bo" powinno być "co" :)
OdpowiedzUsuń"Poza tym żadna szkoła nie zgodziłaby się na wydanie świadectwa miesiąc wcześniej przez wyjazd." - "wyjazdem"
To tyle, co udało mi się na szybko wychwycić:-)
Bardzo dobra ocena, hope.
We wtorek nad ranem opublikuję Twój staż.
Pozdrawiam!
W środę nad ranem* :)
UsuńPierwszy błąd zaraz poprawię, ale dlaczego drugi? Tam musi być "przez wyjazd", a nie "przed wyjazdem" ;)
UsuńDziękuję, już nie mogę się doczekać wtorku ^^
Pozdrawiam,
No faktycznie masz rację, że nie ma błędu w tym drugim zdaniu:) Wybacz:) Za szybko przeczytałam:P
UsuńNie mam nic do zarzucenia. Wszystko jest poparte argumentami. Blaga nie czytałam, ale jeśli rzeczywiście jest tak jak piszesz, to ocena chyba niestety zasłużona. Ja wiem, że inaczej się ocenia trzynastolatkę, inaczej szesnastolatkę a jeszcze inaczej kogoś koło dwudziestki, ale nawet na początku gimnazjum powinno się umieć korzystać z Worda. Z resztą sam blogger również podkreśla błędy. To tyle ode mnie, pozdrawiam i gratuluję ukończenia stażu :)
OdpowiedzUsuńStaram się wszystko, co piszę popierać argumentami. Wtedy nikt nie może zarzucać mi kłamstwa ^^ Właśnie o to chodzi, w naszych czasach wszystko podkreśla Word i nawet nie trzeba się bardzo namęczyć, żeby poprawić taki tekst. Przynajmniej pobieżnie, wyłapać najważniejsze błędy i literówki.
UsuńPozdrawiam,
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLiterówki, które dostrzegłam:
OdpowiedzUsuńI jeszcze jednak uwaga. - jedna.
Szczególnie, że te wycieczki nic nie wnoszę, gdy pomijasz wszelkie możliwe opisy. - wnoszą.
Bagatelizujesz w s z y s t k i o w swoim opowiadaniu. - wszystko.
Najlepsza Twoja ocena. Zaskoczyłaś mnie zaangażowaniem, jakie widać było w "Treści" - zaznajomiłaś się z tematyką serialu dość szczegółowo, no i jeszcze wytykanie tych błędów logicznych w tekście... świetnie, gratuluję. Podniosłaś nam wszystkim poprzeczkę. Poza tym chciałabym wspomnieć, że masz zdecydowanie więcej do powiedzenia niż podczas swojej pierwszej oceny. Mam wrażenie, że moje wypociny właśnie zbladły przy tym kawale dobrej roboty.
A, i również dziękuję! Ten ostatni akapit nadał trochę dramatu całej sytuacji, ja na Twoim miejscu liczyłabym na pozytywny wynik, ale rozumiem, nie zapeszać. ;) W każdym bądź razie miło się z Tobą współpracuje.
PS. Sorry, zapomniałam wylogować się z konta Dementorki. Ale ona o tym wie, nie włamałam się. :)
Już poprawiam błędy. Późno to wczoraj sprawdzałam, moja nieuwaga.
UsuńNaprawdę najlepsza? Jeej, strasznie się cieszę. Miło mi, że to tak odebrałaś. Z tematyką serialu nie zapoznałam się aż tak szczegółowo jakbym chciała, niestety. Naprawdę miałam chęć go obejrzeć, ale nie jest on dostępny w Internecie, więc musiałam opierać się na Wikipedii i streszczeniach odcinków ;)
Taaaak, dramaty to moja specjalność. Szczególnie, gdy piszę coś w nocy xdd nie chciałam tego tak przedstawić, po prostu uznałam to za ostatnią dobrą okazję na pożegnanie, gdybym jednak nie dostałam się tutaj na stałe ;p
Ocenisz mój??
Usuńprzede wszystkim odsyłam do regulaminu.
Usuńspk
Usuńhope, świetnie napisana ocena, tak lekko i na bieżąco. Porządnie się przyłożyłaś. Szkoda tylko, że ocena musiała być tak niska, ale czasem trzeba.
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńJak już pisałam - też żałuję, że wynik nie był wyższy, ale cóż. Tak wyszło z punktacji...
Witaj! Oceniajace o-pieprz.blogspot.com zapraszają na ocenę bloga opieprz.blog.onet.pl! Jedyna taka okazja! REWOLUCJA na Opieprzu!
OdpowiedzUsuńZapraszamy!
o-pieprz.blogspot.com
Według mnie jest to Twoja najlepsza ocena, hope.
OdpowiedzUsuńŻyczę pomyślnego przejścia stażu.
dziękuję ;) cieszę się, że tak myślisz
Usuńwielkie oczekiwanie na podsumowanie stazu:-D
OdpowiedzUsuńwielkie?! To mało powiedziane ;p wysiedzieć już nie mogę
Usuń