niedziela, 4 listopada 2012

[12] opowiadania-kickin-it.blogspot.com




Adres bloga: opowiadania-kickin-it
Oceniający: hope
Autor: aleXandra
Ocena: Standardowa



Okładka 3/5

            Adres Twojego bloga od razu informuje mnie, o czym będę miała okazję poczytać. Postanowiłam przygotować się do tematu i obejrzałam odcinek serialu, na podstawie którego piszesz. Chętnie zobaczyłabym więcej, ale pewnie wiesz, że bardzo ciężko znaleźć je w Internecie (przynajmniej w języku polskim), a Disney XD kiepsko mi odbiera. Dlatego pogrzebałam w sieci i zapoznałam się z tematem w inny sposób – poczytałam streszczenia, opinie, recenzje i wszystko inne związane z serialem z kopyta. I przyznam, że mimo ich różnego wydźwięku – jestem otwarta na nowe doświadczenia i z przyjemnością zabieram się za ocenę Twojej historii.
            Niestety od razu po wejściu czuję spore rozczarowanie. Na belce wita mnie tytuł serialu z dopiskiem moja historia i, o ile za pierwszą część napisu masz plusa (warto od razu poinformować czytelnika, o czym jest blog), to druga jest całkowicie zbędna. W adresie zaznaczasz, że piszesz opowiadanie, więc logiczne jest, że to, co się pojawi na stronie, jest Twojego autorstwa. Przecież nikt nie oczekuje, że będziesz przepisywać scenariusz każdego odcinka. Zastanów się nad tym i może dodaj tam cytat, który zgrabnie nawiązywałby do tematyki Twojej historii? To już leży w Twoim guście, ale na Twoim miejscu zrezygnowałabym z tego, co jest obecnie.
            Gdy już otworzyłam stronę, poszperałam trochę i znalazłam tylko j e d n o opowiadanie. Zaskoczyło mnie to trochę, bo w adresie wyraźnie piszesz opowiadania kickin it, a nie opowiadanie. Dlatego zaczęłam się zastanawiać – mi coś umknęło czy zamierzasz pisać drugą historię? Bo jeśli nie to adres może być lekko mylący.


Grafika 6/10

            Szablon nie jest arcydziełem, ale muszę przyznać, że ma swój urok. Nagłówek nie przypomina tych artystycznych, wypracowanych dzieł, których teraz pełno, ale ma jedną, ogromną zaletę – stworzyłaś go sama, a to zawsze sprawia, że autorka ma u mnie dodatkowego plusa. Jedyną rzeczą, do której mam pewne zastrzeżenia jest napis – wydaje się być zbyt duży i niepotrzebnie przyciąga najwięcej uwagi. Jeśli potencjalny czytelnik znalazł się na Twoim blogu – zna jego adres i nie potrzeba mu tego powtarzać. Wiem, że zawsze warto podpisać szablon/nagłówek, wtedy ciężej o kradzież. Mogłabyś jednak przenieść ten napis troszkę niżej i zmniejszyć czcionkę. Myślę, że wtedy prezentowałby się lepiej. „Blogspot.com” też uważam za zbędne. W zupełności wystarczyłoby opowiadania-kickin-it.
            Podoba mi się tło, które zastosowałaś. Nadaje szablonowi takiego szkolnego klimatu (te wzroki przypominają mi moją twórczość na nudnych przedmiotach), a co za tym idzie – przybliża nam tematykę opowiadania. Czcionka pod względem czytelności idealna. W końcu niczego nie przyswaja się lepiej niż czarnych liter na białym tle.
            Zjeżdżam w dół strony i niestety kolejne rozczarowanie. W prawej kolumnie panuje straszny chaos. Głównie przez to, że napchałaś tam za dużo informacji. Ulubione powinnaś przenieść na oddzielną podstronę i tam je ładnie pogrupować. Teraz ciężko jest cokolwiek znaleźć, bo same pseudonimy autorów niewiele mówią. Poza tym linków masz naprawdę dużo i tylko niepotrzebnie wydłużają stronę. Na Twoim miejscu zrezygnowałabym też z funkcji tłumacz. Nie wiem czy próbowałaś z niej korzystać, ale uwierz, że tłumaczenia są naprawdę nieudolne (nie wymagajmy zbyt wiele, to tylko automat) i jeśli jakiś obcokrajowiec zawita na Twoim blogu – niewiele mu to pomoże. Button akcji pomóż zwierzętom przeniosłabym na sam dół prawej kolumny, a najlepiej zamieniła miejscami z o autorce. Ważniejsze rzeczy umieszczamy na górze, a w opowiadaniu to opis twórcy jest istotniejszy.


Tekst 20/60

Rozdziały 1-5:
            Chciałam napisać tutaj coś po przeczytaniu jedynki, później dwójki, trójki, i tak dalej, aż po piątce stwierdziłam, że odkładanie tego nie ma sensu. Czemu tak nie mogłam się do tego zebrać? Bo nic się u Ciebie nie dzieje i naprawdę nie mam pojęcia, co mogłabym napisać.
            Nie pojawiają się żadne opisy, wydarzenie goni wydarzenie. Zamiast skupić się na jednej rzeczy, ty wciąż zmieniasz miejsce, w którym znajdują się Twoi bohaterowie, wymyślasz im kolejne zajęcia i aż się dziwie, że oni mają na to wszystko czas. Poza tym jedyny wątek, jaki tu dostrzegam, to miłość Kim i Jacka, której tak naprawdę niczym nie uzasadniasz. Po prostu w pierwszym rozdziale główna bohaterka stwierdza, że zakochała się w swoim przyjacielu i, o jakie to zaskakujące, on zaczyna to nagle odwzajemniać. Żadnych argumentów, które by za tym przemawiały, żadnego zdarzenia, które mogłoby ich zbliżyć. Ot tak, strzała Amora i bum! Wielka miłość. Z doświadczenia Ci powiem, że kiedy postanawiasz się związać ze swoim przyjacielem, nie przychodzi to tak łatwo. Za dużo jest do stracenia w razie gdyby coś nie wyszło. Dlatego przemyśl to.
            Odniosłam wrażenie, że Kim i Jack nie mają żadnego życia towarzyskiego poza sobą nawzajem. Ich dzień zaczyna się szkołą, potem karate i do wieczora spędzają czas razem. A następnego dnia to samo. Kim nie ma żadnej przyjaciółki albo przynajmniej kogoś, z kim mogłaby pogadać o swoim uczuciu do Jacka? To trochę dziwne, nie uważasz? Szczególnie, że wydaje się być sympatyczną dziewczyną. To samo tyczy się Jacka.
            Wyjazd sam w sobie wydał mi się genialnym pomysłem. Szkoda tylko, że tak słabo to rozegrałaś. Rozmowa Kim i Jacka na temat tego, gdzie chcą jechać była sztuczna, a ich propozycje nie były poparte żadnymi argumentami. I ile to trwało? Trzydzieści sekund? To była ważna decyzja, mogli chociaż udawać, że zastanawiają się nad tym czy dobrze zdecydowali. Kolejna sprawa to Bobby, który w dwie minuty zarezerwował hotel i samolot na dwa dni później. To też wydaje się niedorzeczne. Do tego fakt, że rodzice bohaterów wiedzieli o wszystkim dosłownie kilka minut potem. Kto i jak ich o tym tak szybko powiadomił? Dlaczego trochę tego nie rozciągnęłaś w czasie? Dlaczego Kim nie mogła z nimi o tym porozmawiać?
            Świadectwa. Jeden telefon z dojo i uczniowie mogą dostać je praktycznie następnego dnia? Wiesz, ile pracy jest nad świadectwami? Ile to papierkowej roboty i ilu ludzi musi się zgodzić, żeby świadectwa zostały wydane wcześniej? To nie jest takie hop siup, jak przedstawiasz to w swoim opowiadaniu. Poza tym żadna szkoła nie zgodziłaby się na wydanie świadectwa miesiąc wcześniej przez wyjazd. Żeby otrzymać wcześniej taki dokument, trzeba podać naprawdę istotny powód.
            Zainteresował mnie fakt, że Bobby jeździ wanną. Nie wiem czy było to wytłumaczone w serialu, ale wiem, że Ty tego nie wyjaśniłaś. A powinnaś, bo samo stwierdzenie, że przyjechał w swojej ulubionej wannie jest niedorzeczne. Gdybyś jednak to jakoś uzasadniła, mogłoby wyjść coś ciekawego.

Rozdziały 6-10
            Widzę, że mamy całkiem odmienne zdanie na temat Twoich rozdziałów. W dopisku od autorki w ósmym rozdziale napisałaś, że przepraszasz, bo ósemka była krótka i nudna. Ja natomiast uważam, że jak dotąd to najciekawszy rozdział i zdecydowanie pierwszy, w którym pojawiła się jakaś akcja. Cóż, może inaczej interpretujemy słowo akcja. Nie będę wnikać.
            Bardzo chciałabym napisać, że coś się zmieniło, ale niestety minęłabym się wtedy z prawdą. Przyznaję, że akcja trochę ruszyła do przodu i zaczyna się powoli coś dziać, ale nadal za szybko to wszystko prowadzisz. Kim spadała ze schodów (ba! została zepchnięta!), trafiła do szpitala i zaraz z niego wyszła? Powinni zatrzymać ją chociaż na dwadzieścia cztery godziny, żeby upewnić się czy wszystko jest w porządku! Poza tym jak tylko opuściła szpital to poszła ćwiczyć do dojo? Nie powinna być bardziej osłabiona? Przecież spadła ze schodów, na litość Boską! To więcej niż skaleczenie palca czy guz na kolanie.
            Kolejną zaskakującą rzeczą w Twoim opowiadaniu jest to, że wszyscy we Francji mówią po angielsku. Może to nie byłoby jeszcze takie dziwne, w końcu angielski jest językiem międzynarodowych, ale oni wszyscy p o c h o d z ą ze Stanów! Przepraszam bardzo, ale nie każdy człowiek to Amerykanin, a Ty zdajesz się o tym zapominać.
            Cieszę się, że Kimberly znalazła przyjaciółkę. Nie spodziewałam się, że Megan odwróci się tak szybko od Tiny, ale pomysł sam w sobie jest dobry. Nie pasuje mi tylko zachowanie innych chłopaków. Dlaczego tak łatwo uwierzyli w wersję Kim i od razu odwrócili się od Jacka? Myślałam, że męska solidarność, mimo wszystko, do czegoś zobowiązuje.
            Opisy, opisy, opisy! Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi ich brakuje. Przeniosłaś swoich bohaterów do Paryża, miasta miłości, nie dostrzegasz jak ogromne pole do popisu tutaj masz? A Ty kompletnie nie wykorzystujesz potencjału tego miasta.

Rozdziały 11-27
            Ten cały wyjazd do Francji był stanowczo za mało opisany. Żadnych szczegółów dotyczących Paryża (a przecież spędzili tam miesiąc!), żadnych opisów miejsc, które odwiedzili, nic nie napisałaś na temat hotelu, w którym mieszkali. A miałaś ku temu multum okazji!
            W piętnastym rozdziale dostrzegłam też pewną nielogiczność. „Było kilka minut po piątej, a o szóstej mieliśmy przecież jechać (…)  Kilka minut później. Już lecieliśmy. Tym razem…” – Myślę, że od tych kilku minut po piątej, musiała minąć przynajmniej godzina, żeby dotarli na lotnisko. A odprawa do Stanów trwa jakieś dwie, czasem trzy godziny. Uwierz mi, to niemożliwe, żeby zajęło im to kilka minut.
            Kolejnym poważnym błędem były godziny. Załóżmy, że z Francji wylecieli około dziewiętnastej. W Seaford (jeśli chodzi Ci o to Seaford w stanie Nowy Jork) powinna być wtedy trzynasta. Więc według Ciebie, podróż bohaterów trwała około osiemnastu godzin, co jest fizycznie niemożliwe. Lot z Warszawy do Nowego Jorku nie trwa dłużej niż osiem, dziewięć godzin, więc z Paryża prawdopodobnie około sześciu, siedmiu. A patrząc na to w ten sposób – Kim i reszta powinni być w domu około dwudziestej, może dwudziestej pierwszej. I jeszcze jedna uwaga. W Seaford w stanie Nowy Jork nie ma lotniska. Najbliższe jest na Brooklynie (chodzi mi o takie, na którym może wylądować duży samolot wycieczkowy). A z Brooklynu do Seaford jest około pół godziny drogi samochodem, co jeszcze opóźnia przyjazd bohaterów. Ale nie o tyle, o ile napisałaś Ty. Bo nie ma opcji, żeby wrócili dwanaście godzin później.
            Kolejne pytanie - dlaczego Kim nie powitali rodzice? Naprawdę praca była ważniejsza niż przywitanie córki, której nie widzieli od miesiąca? Moja mama potrafi sobie wziąć wolne nawet jak wracam z dwutygodniowej wycieczki nad morze, a Kimberly nie przejęli się w ogóle, chociaż poleciała aż za ocean? Ona się chociaż z nimi kontaktowała przez ten czas? Bo moja mama by chyba umarła, gdybym słowem się nie odezwała przez miesiąc. Ona jest nastolatką, na miłość Boską! A zachowuje się, jakby była po trzydziestce. Wychodzi, kiedy chce, znika na całe dnie, nocuje u niej chłopak, który też nie daje znać o niczym rodzicom. Nie wiem, może na tej samowolce polega serial, ale mnie to nie przekonuje.  
            Wpadłem na pomysł, żeby wszyscy moi uczniowie wraz ze mną, rzecz jasna, pojechali nad jezioro na biwak pod namioty na parę dni. Wchodzisz w to? – Nie przesadziłaś z tymi wycieczkami? Kimberly nawet nie zdążyła się wyspać po poprzedniej podróży, a Ty już wysyłasz ją w kolejną? Wiem, że to tylko biwak, ale dostrzegam w tym przesadę. Poza tym to ma być obyczajówka, a nie opowiadanie podróżnicze. Szczególnie, że te wycieczki nic nie wnoszą, gdy pomijasz wszelkie możliwe opisy.
            Czekałam, czekałam, ale się nie doczekałam. Wszyscy się już dawno dowiedzieli, że Tina zepchnęła Kim ze schodów. Dlaczego więc nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje? Zdajesz sobie sprawę, że takie rzeczy są karalne? Nawet w Stanach. Wróć. S z c z e g ó l n i e w Stanach.
            Nie rozumiem, czemu nawet dorośli boją się Tiny. Co może zrobić szesnastolatka? Litości, przecież nikt nie jest bezkarny. A szczególnie taki, za przeproszeniem, gówniarz.
           
- Idę do namiotu po bluzę - odezwałam się gdy zrobiło się zimno.
- Poczekaj - Anderson mnie zatrzymał i dał mi swoją basketballówkę.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Mi też trochę zimno - przyznała Tina.
- Idź do namiotu po bluzę - rzucił Jack.

            Pierwszy fragment, przy którym śmiałam się w głos. Muszę przyznać, że to się Jackowi udało, naprawdę! Powinnaś częściej korzystać z potencjału jego postaci. Wtedy Twoje opowiadanie dużo zyska.
            Po raz kolejny Tina robi coś, z czego nikt nie wyciąga żadnych konsekwencji. Uderzyła Kim w głowę, na tyle mocno, że ta zemdlała i nikt z dorosłych się tym nie przejął? Nawet nie zabrali Kimberly do szpitala... Nie mogę zrozumieć, czemu tak wszystko bagatelizujesz.
            Fakt, że wszyscy chłopcy, których spotyka Kim, zaraz się za nią uganiają, zaczyna stawać się irytujący. Nie odczuwałam tego tak bardzo, dopóki nie napisałaś, że po powrocie z biwaku miała dwadzieścia cztery smsy z zaproszeniami na randkę. Rozumiem jeden chłopak, dwóch, niech będzie nawet pięciu, jak tak bardzo zależy Ci, żeby pokazać, że Kimberly jest taka popularna. Ale dwudziestu czterech?! To już przesadza.
           
            - A o dwunastej Rozpoczęcie Roku! Wracaj do domu TERAZ! Nie możesz się spóźnić, bo ty i Ben już pierwszego dnia będziecie mieć przechlapane!
            - Będę za kilka godzin. Ben może chyba sobie iść sam. Jego szkoła jest niecałe 200m od mojej. Zgubi się, czy jak?! - krzyknęłam.
            - Ale jak spóźnisz się jutro to...
            - Tak, tak, tak... Powtarzasz się, na razie!

            Nie podoba mi się zachowanie Kimberly w stosunku do matki. Pokazała, że nie ma do niej szacunku i zachowała się jak nie ona. Przecież wydawała się taką grzeczną, poukładaną dziewczyną. Nie wiem, czemu miał służyć ten dialog. Czyżbyś zamierzała ją zmienić w drugą Tinę? Nie sądzę, a tak to zabrzmiało.
            Fragment, kiedy Steven dobierał się do Kim, był pierwszym, w jakim pojawił się jakoś opis i można było lepiej wczuć się w cały klimat. W końcu coś się dzieje! Jednak wszystko popsułaś tym, że Kimberly poszła z Jackiem do jego domu, gdzie, o ironio, znów nie było rodziców. Strasznie zapracowani Ci dorośli w Twoim opowiadaniu...
            Zapominasz o tym, co piszesz. W dwudziestym czwartym rozdziale mama mówi do Kim, że ma wracać do domu, bo o d w u n a s t e j  jest rozpoczęcie roku szkolnego. Natomiast w dwudziestym szóstym rozdziale, Jack mówi kilka minut po ósmej: mamy mniej niż godzinę do pierwszych lekcji, a później ponownie wspominasz, że rozpoczęcie jest o dwunastej. Pierwsza niezgodność to znów czas, a druga – to oni mają rozpoczęcie czy od razu lekcje? Musisz się zdecydować.
            Kimberly nie wróciła na noc do domu, ale nikt się tym nie przejął? To ona ma szesnaście lat czy dwadzieścia sześć? Tfu! Ja bym mogła mieć nawet czterdzieści, ale gdybym nie wróciła do domu, mimo że obiecałam to zrobić, moja mama dostałaby białej gorączki. Ten brak kontroli staje się coraz bardziej niedorzeczny, nie sądzisz?
           

1) Fabuła/Wątki 3/10

            Mam wrażenie, że czytam o wszystkim o niczym. W życiu Twoich bohaterów bardzo niewiele się działo. W sumie całe opowiadanie opiera się tylko na związku Kimberly z Jackiem, którzy praktycznie od początku są razem. Nie wyjaśniłaś, dlaczego się w sobie zakochali, dlaczego i jak długo się przyjaźnią, jak się poznali. Po prostu w pierwszym rozdziale główną bohaterkę olśniło, że się zakochała i bum! Jack nagle poczuł to samo. Jak już pisałam wcześniej, związki między przyjaciółmi nie są takie proste. To wszystko trzeba głębiej przemyśleć i rozważyć wszystkie za i przeciw. A głównym powodem, dla którego Kim nie powinna być z Jackiem wydawało mi się to, że wszyscy wiedzieli, że jest kobieciarzem. Tego, dlaczego postanowił się zmienić – nie wyjaśniłaś. Zastanawia mnie też, dlaczego Kim od razu mu uwierzyła. Jest mądrą dziewczyną, więc powinna wiedzieć, że tacy faceci często kłamią.
            Jednym z wątków, ale również opierającym się na związku głównych bohaterów, są wszelkie pomysły Tiny, jak rozdzielić naszą parkę. Można powiedzieć, że ta dziewczyna robi wszystko, żeby wpaść w kłopoty albo wylądować w najbliższym poprawczaku, ale jakimś cudem nikt nie zwraca uwagi na jej wyczyny. Nadal nie mogę uwierzyć, że nie wyciągasz żadnych konsekwencji z jej zachowania. Bagatelizujesz w s z y s t k o w swoim opowiadaniu. Steven próbował zgwałcić biedną Kim, a nikt nic z tym nie robi! Że t o jest karalne, zdecydowanie powinnaś wiedzieć.


2) Rozwinięcie akcji 2/6

            Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie czuję, żeby jakaś akcja w ogóle pojawiła się w Twoim opowiadaniu. Nie dostrzegam u Ciebie żadnego głównego wątku, na rozwinięcie którego mogłabym czekać. Życie Twoich bohaterów kręci się tylko wokół szkoły, wyjazdów i dojo, a w żadnym z tych miejsc nie dzieje się nic szczególnego. Jedyne, czego można się dowiedzieć to to, że Kimberly całe lekcje rozmawia z Jackiem, po szkole od razu idą do dojo, a później spędzają czas jedząc lody, jeżdżąc na deskorolce albo oglądając filmy. I tak każdego dnia. A wycieczka do Paryża? Zwiedzanie, dojo, zwiedzanie, czas wolny, spanie, jedzenie, dojo, czas wolny, zwiedzanie… I tak w kółko. Ile można czytać o tym samym?


3) Świat przedstawiony 3/10

            Opisy, które pojawiły się u Ciebie w opowiadaniu mogę policzyć na palcach jednej ręki. Nawet nie mam, czego tu ocenić! Wypisujesz jedynie, jakie miejsca danego dnia odwiedziła Twoja bohaterka, ale nie zagłębiasz się w to, nie przedstawiasz żadnego z nich. Nie wiem, jak wygląda dojo, chociaż przychodzą tam codziennie, nie opisujesz pokoju Kim, jej domu. Nawet nie zawarłaś nigdzie tego, jak wyglądają Twoi bohaterowie! A to przecież podstawa. Wiem, że piszesz za wzór serialu, ale – no właśnie – PISZESZ. I nie możesz zakładać, że wszyscy powinni już wiedzieć, jak kto wygląda i, jakie zachowania są dla niego charakterystyczne.
            Jeśli już przy tym jestem – nie opisujesz emocji targających Twoimi bohaterami. Tego czy są smutni, źli czy radośni można się domyślać jedynie z kontekstu opowiadania, danej sytuacji. A jeśli nie ma emocji – nie ma też poczucia więzi z postaciami, co jest podstawą, jeśli chcesz, żeby czytelnicy zapamiętali Twoich bohaterów na dłużej.

4) Bohaterowie 3/10

            Są bez wyrazu, nie mają tak zwanego pazurka i wszyscy zachowują się identycznie. Nie mają charakterystycznych dla siebie cech i nic nie wyróżnia ich z tłumu. Najbardziej jednak z tego wszystkiego denerwowało mnie niezdecydowanie Kimberly i cała postać Tiny. Już spieszę z wyjaśnieniami.
- Fajnie się skacze? - spytała Megan.
- Super - uśmiechnął się Martinez.
- W takim razie też chcę - zakomunikowała.
- A ty, Kim? - zwrócił się do mnie.
- Ja się boję - odparłam.
- No chodź - rzucił Jack. - Skoczę razem z tobą.
- Okey, dobra - powiedziałam i poszliśmy na skałki.
 Najpierw skoczył Jerry, a chwilę po nim Megan.
- Super! - krzyknęła gdy już się wynurzyła - Kim, teraz wy!
- Nie, nie mogę. Boję się - powiedziałam do Anderson'a.
- Nie przesadzaj - odparł. - No chodź!
- Okey.

            W skrócie, ta scenka wygląda mniej więcej tak:
- Kim, chodź poskakać!
- Nie, ja się boję.
- No chodź, Kim!
- No, dobra. Albo nie, ja nie chcę.
- No chodź!
            I skoczyła. To w końcu chce skakać czy nie? Nikt nie lubi ludzi, którzy nie mają własnego zdania. A jeśli Twoja główna bohaterka nie będzie lubiana, to jak inni mają z przyjemnością czytać Twoje opowiadanie? Przecież większość piszesz z perspektywy Kim. Jej postać musi się podobać, dlatego powinnaś poświęcić jej zdecydowanie więcej uwagi i spróbować ją dopracować. Niech stanie się bardziej wyrazista!
            Teraz czas na Tinę. Mam wrażenie, że ona nie ma do powiedzenia więcej niż jeszcze mnie wszyscy popamiętacie, bo to zdanie to jedna czwarta jest wszystkich wypowiedzi. Pozostała cześć to docinki względem Kim, a początkowo jeszcze coś, czym starała się przypodobać Andersonowi. Takie czarne charakterki jak ona, mają w opowiadaniach największy potencjał, ale Ty kompletnie tego nie wykorzystujesz. I zrób coś z tym, że ciągle pozostaje bezkarna, bo powtarzam po raz kolejny – zepchnięcie kogoś ze schodów to przestępstwo.
            Nie podoba mi się nagła zmiana Jacka. Kobieciarzem albo jest się przez całe życie, albo nie jest się wcale. Fakt, można z czasem się trochę zmienić, ale Twój bohater zrobił to z dnia na dzień, co naprawdę nie jest możliwe i odbiera realizm całej tej sytuacji. Powinnaś chociaż wspomnieć, że nadal zdarza mu się obejrzeć na ulicy za ładną dziewczyną albo puścić oczko do koleżanki z ławki obok, bo to że jest nagle tak ślepo zapatrzony w Kimberly, jest aż niemożliwe, zważywszy na jego prawdziwą naturę.
            Pozostałym postaciom brakuje czegoś, co byłoby charakterystyczne tylko dla nich. Ich wypowiedzi są jednakowe, stosunek do otaczających rzeczy i wydarzeń również. Dla przykładu – odniosłam wrażenie, że Megan i Dana tymi samymi słowami tłumaczyły się Crawford z zakończenia przyjaźni z Tiną. A przecież nie mogę być jednakowe! To dwie różne postacie i czym bardziej je będziesz do siebie upodabniać, tym bardziej Twoje opowiadanie będzie stawało się schematyczne.


5) Dialogi/Narracja 3/10

             Jak już wcześniej wspomniałam – wypowiedzi poszczególnych bohaterów niczym się od siebie nie różnią. Poza tym mam wrażenie, że żaden z nich nie ma nic istotnego do powiedzenia, bo połowa ich słów to okej, świetnie, dobra, a dialogów masz naprawdę dużo. Postaraj się, żeby mówili więcej, a ich zdania były bardziej złożone. Do tego używaj zwrotów takich jak: pokiwał głową, spojrzał na mnie znacząco, poruszył się niespokojnie, uciekał wzrokiem, unikając mojego spojrzenia, itd. Zdecydowanie brakuje mi opisów, jak zachowują się Twoje postacie podczas wymiany zdań. Zastanów się nad tym. Dzięki temu czujemy, że bohaterowie, o których czytamy, są nam bliżsi.


6) Styl 1/4

            Niestety jest jeszcze dużo rzeczy, nad którymi musisz popracować. Zapoznając się ze stworzoną przez Ciebie historią, miałam wrażenie, że nie czytam opowiadania tylko sprawozdanie. Poszli tu, potem tu i tam. Wrócili, zasnęli, wstali, zjedli śniadanie, poszli do szkoły… I tak ciągle. Żadnych uczuć, emocji, opisów. Wyliczanka, kto co zrobił, a w między czasie suche dialogi. Nie mówię tego, bo chcę Cię obrazić. Po prostu zachęcam do poczytania innych opowiadań (nie tylko na podstawie kickin’ it) i przede wszystkim dużo, dużo książek. Przecież jesteś jeszcze młoda i masz dużo czasu na dopracowanie swojego stylu.


7) Oryginalność 5/10

            Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie oglądałam całego serialu, ale obcinam punkty, bo po pierwsze – skoro piszesz na podstawie czegoś, to automatycznie tracisz w tym podpunkcie i po drugie – nie pojawiło się w Twojej historii nic, co by mnie zaskoczyło, poruszyło i zaciekawiło na tyle, że chciałabym przeczytać więcej.


Poprawność 6/20

ROZDZIAŁ PIERWSZY:
Geografia, pierwsza lekcja  w Seaford High Scholl trwała od 0.5h.School, trwała już pół godziny – w opowiadaniu wszelkie liczby, cyfry, godziny zapisujemy słownie. Pamiętaj o tym, bo jest to duży błąd. Ponadto po school brakuje przecinka. Całą wypowiedź pierwsza lekcja w Seaford High School traktujemy jako wtrącenie. 
Jedynie Milton’a na prawdę interesowała lekcja, jest pupilkiem większości nauczycieli. – Miltona, naprawdę. Przed jest pupilkiem większości nauczycieli dodałabym też coś w stylu pewnie dlatego albo w końcu, żeby te dwa zdanie z siebie wynikały. I rozdzieliłabym je kropką, nie przecinkiem. Nie mają ze sobą tak ścisłego związku, żeby traktować je, jako jedno zdanie złożone. 
Siedziałam w ostatniej ławce, więc nie zwracano na mnie zbytniej uwagi. W pierwszej ławce razem z Miltonem siedziała Julia - jego dziewczyna. Przede mną siedzieli Jerry i Eddie, a ja miałam siedzieć z Jack’iem. – siedziałam, siedziała, siedzieli, siedzieć – powtórzenia. Pilnuj tego! Wyrzuć słowo zbytniej, jest tam niepotrzebne. Prawidłowa odmiana to z Jackiem. Zauważyłam, że masz z tym duży problem. Polecam zapoznanie się z zasadami pisowni na tej stronie [klik]. Myślę, że to powinno pomóc, bo nie sposób, żebym opisała Ci całą odmianę wszystkich imion i nazwisk występujących w Twoim opowiadaniu.
- No, no, pan Anderson, - zaczął nauczyciel - później nie dało się przyjść? – zły zapis dialogu. Po Anderson nie powinno być przecinka. Tam nigdy nie pojawia się przecinek. W tym miejscu używamy tylko wykrzykników bądź znaków zapytania, niczego innego. Po nauczyciel brakuje kropki, a później powinno być wielką literą.
- Skoro jestem teraz to najwidoczniej się nie dało, ale jak pan chce to oczywiście mogę wyjść i przyjść potem, na przykład na następną lekcję - tak, to cały Jack. – tak z wielkiej litery.
- Szczerze? - uśmiechnął się Jack - To bardzo - na jego słowa cała klasa parsknęła śmiechem. – kropka po Jack, wyrzuć to i wtedy bardzo wielką literą. Na również wielką literą.
Przez te ostatnie minuty lekcji ciągle gadaliśmy. – bez te.
Coś mi do niego nie pasowało, Anderson to szkolny podrywacz. – rozdziel to na dwa zdania. Jedno z drugim się nie wiąże. Pisałam o podobnym przykładzie już wcześniej. Albo dodaj tam coś w rodzaju przecież, albo podziel na dwa odrębne zdania.
Wracając do szkoły, to gdybym nie znała Jack’a to pomyślałabym, że mnie lubi, ale on dziewczynami się tylko bawi. – usuń wracając do szkoły, to. Takie wyrażenie w przemyśleniach bohaterów ją niepotrzebne. Ponadto Jacka i bez to. Przecinek po Jacka. 
Dlatego nie wiem dlaczego on mi się spodobał. Gdy zadzwonił dzwonek nasza dwójka wyszła jako ostatnia na dodatek ciągle gadając. – Przecinki przed dlaczego, nasza, ciągle.
Stałam z Jack’iem przy szafkach i CIĄGLE gadaliśmy, wtedy przyszła ona: - Jackiem, po ona kropka.
- Hej, Jack’ie, - zaszczebiotała - spadówka, Kim, chcę z nim porozmawiać. – Nieprawidłowy zapis dialogu. Bez przecinka po Jackie, kropka po zaszczebiotała, spadówka z wielkiej litery. Bez przecinka przed Kim, Jackie bez apostrofu. Na Twoim miejscu zrezygnowałabym całkowicie ze zdrobnienia Jackie, bo brzmi raczej kobieco. Niemniej nie uznaję tego za błąd, bo w krajach anglojęzycznych większość imion zapisujemy tak samo za równo w znaczeniu męskim, jak i żeńskim.   
To już w ogóle nie pasuje do niego. – do niego nie pasuje.
- Cześć, Tina, - odezwał się po chwili - yy... u mnie spoko, ale mogłabyś na przyszłość ostrzegać mnie kiedy zamierzasz do mnie zagadać? – nieprawidłowy zapis dialogu. Znowu. Bez przecinka po Tina, kropka po chwili, yy z wielkiej, u z wielkiej. Przecinek przed kiedy. Powinnaś zastąpić to yy. W opowiadaniu lepiej napisać zawahał się na moment/zająknął się, po czym dodał: - U mnie spoko, ale mogłabyś… i tak dalej.
- Haha, Jack’ie. Dobre,  - uśmiechnęła się - lubisz się ze mną doczyć, hę? - podeszła bliżej niego. – to haha jest właśnie tym, o czym mówię. Lepiej przed tym napisać zaśmiała się, a dalej prowadzić dialog. Jackie - odmiana, droczyć – literówka. Zły zapis dialogu. Bez przecinka po dobre, kropka po uśmiechnęła się, lubisz z wielkiej litery. 
- Taak... tylko, że widzisz, próbowałem być miły, ale nie dajesz mi wyboru, - przerwał na chwilę - Tina, spadówka. – tylko wielką literą. Dialog – bez przecinka po wyboru, kropka po chwilę.
- Whooo! - jego standardowy okrzyk - Mamy nową parę - powiedział już ciszej. – Jego wielką literą, kropka po okrzyk.
- Po co? - Jerry nie krył zdziwienia - Była zazdrosnaaa...? – Była zazdrosna? – po prostu. Bez wielokropka, bez tych dodatkowych dwóch liter a. 
Musi być taki przystojny...?! – daruj sobie wielokropek.
usiadłam z Jack’iem. – Jackiem.
Anderson i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi odkąd dołączyliśmu do dojo. – dołączyliśmy, przecinek przed odkąd.
Może ja też mu się podobam...? – nadużywasz wielokropków.
Razem nawet poszliśmy do dojo za Milton’em, Jerry’m i Eddie’m, którzy byli z 10 minut przed nami. – Nawet poszliśmy razem, Miltonem, Jerrym i Eddiem. 10 powinnaś napisać słownie, o tym również wspominałam już wcześniej.
- Jeszcze do końca czegoś nie rozumiem,  - Jack popatrzył na mnie pytająco - spławiłeś Tinę, dlaczego? – dialog. Bez przecinka po rozumiem, kropka po pytająco, spławiłeś wielką literą.
- Nie wiem, może dlatego, że jej nie lubię, - parsknął śmiechem - a co? Zazdrosna? - uśmiechnął się. – ponownie dialog. Bez przecinka po lubię, kropka po śmiechem, a powinno być wielką literą.
- Może... a kto tu był zazdrosny jak chodziłam z Axel’em? – a wielką literą, wyrzuć tu, przecinek przed jak, Axelem.
Innym chłopakom z dojo to nie przeszkadzało, ale Anderson musiał mi nagadać jaki on jest głupi, tępy i nieudolny, i że mnie zdradza!To nie była prawda, ale gdy lepiej go poznałam przekonałam się, że Anderson mówił prawdę. – przecinki przed jaki, przekonałam. Brak spacji pomiędzy wykrzyknikiem, a to. Poza tym nie widzę sensu w tej wypowiedzi. To nie była prawda, ale gdy lepiej go poznałam, przekonałam się, że Anderson mówił prawdę – to w końcu to była prawda czy nie?
- Okey, zmieńmy temat. – okej.
Ben to mój młodszy brat, ma 10 lat. – dziesięć.
Rudy właśnie wyszedł ze swojego biura: - kropka na końcu.
- Ja mam czas, - powiedział Jack - a wy chłopaki... i Kim? – usunąć przecinek po czas, kropka po wielką literą.   
- Donikąd mi się nie śpieszy – zastąpiłabym to słówkiem nigdzie.
- To dobrze, jak chcecie to idźcie do Phill’a coś zjeść, albo gdziekolwiek, jak chcecie to możecie zostać, ale jakbyście szli to musicie przyjść przed Bobby’im – Boże, ale namieszałaś. To zdanie jest za długie i zbyt nieskładne. – Możecie iść do Phila coś zjeść. Tylko wróćcie przed Bobbym! Zostawiam wam też salę, gdybyście woleli zostać tutaj – napisane chociażby w ten sposób, od razu brzmi lepiej. Poza tym w oryginalnym zdaniu wkradło się powtórzenie (chcecie), zła odmiana + błąd w imieniu - Phila (imię to piszemy przed jedno L), Bobbym zamiast Bobby’im.  
Tak więc Eddie, Jerry i Milton ciągle gadający z Julią poszli do Phill’a, a i Jack siedzieliśmy i rozmawialiśmy. – który ciągle gadał z Julią, Phila, ja zamiast i.
Gdy śmialiśmy się z jego żartu, nagle spoważniał: - kropka na końcu.
- Zabrzmiało groźnie, - uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił - mów! – bez przecinka po groźnie, kropka po odwzajemnił, mów wielką literą.
- Jack’ie, cześć, - zapiszczała i podbiegła do niego odpychając mnie na bok po raz kolejny - u kogo można zapisać się na lekcje karate do tego dojo? – po kolei: Jackie, bez przecinka po cześć,  przecinek przed odpychając, kropka po kolejny, u wielką literą.
Jack i ja spojrzeliśmy na siebie dziwnie, zamurowało nas... – może lepiej z zaskoczeniem?  

ROZDZIAŁ PIĄTY:
Eddie, Jerry i Milton siedzieli razem. Tina, Dana i Megan siedziały razem, ja i Jack siedzieliśmy razem. On siedział w środkowym miejscu, a ja na tym od okna, a jedno miejsce było wolne – powtórzenia słów siedzieć, razem, miejscu. Nie uważasz, że to trochę za dużo, jak na trzy krótkie zdania?
- Aha, - uśmiechnęłam się do niego – dziękuję. – bez przecinka, kropka po niego, dziękuję wielką literą.
była 3:45 – trzecia czterdzieści pięć. Słownie!
Od razu położyliśmy się spać. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam spać – powtórzenie.
Była już 5:30 – piąta trzydzieści.
Wierzy Eiffla – Wieży.
Jack’a - Jacka
-Hej, Kim? – zdziwił się na mój widok – Co ty tu? – wyrzuciłabym słówko hej, samo Kim? w zupełności wystarczy. Kropka po widok. Powinno być raczej Co ty tu robisz?
Wtedy, w niedzielę gdy moja mama mnie zawołała to chciałeś mi coś powiedzieć. Powiedz teraz? – bez przecinka po wtedy, natomiast z przecinkiem przed gdy oraz chciałeś. Wyrzuć to. Na końcu lepiej by brzmiało Możesz powiedzieć teraz? albo chociaż Powiesz teraz?
- Okey, - uśmiechnął się lekko – Okej, kropka po lekko. Bez przecinka po okej.
wybiła 7:00 – siódma.
Tina na pewno, strasznie chrapała, Heh – po co to heh? Heh to można pisać w rozmowie na gadu z koleżanką, a nie w opowiadaniu! I to jeszcze z przemyśleniach głównej bohaterki.
Farciaż – farciarz.
Jack’a – Jacka.
Idziemy to odłosić – ogłosić.

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY:
Co powiedz na mały spacer? – powiesz
Po kilku nastu godzinach - kilkunastu
Z jednej strony cieszę się, że wróciłam do domu, a z drugiej we Francji było bardzo fajnie. Chciałam sama wrócić do domu, bo nikt nie mógł mnie odebrać. – powtórzenie (wróciłam, wrócić). Zamiast chciałam powinno być na przykład musiałam, bo teraz to zdanie nie ma sensu.
obiął mnie - objął
- Wpadłem na pomysł, żeby wszyscy moi uczniowie wraz ze mną rzecz jasna pojechali nad jezioro na biwak, pod namioty na parę dni. Wchodzisz w to? – przecinki przed rzecz i pojechali, bo rzecz jasna to wtrącenie. Bez przecinka po biwak.
- Yyy... tak jasne – jak już pisałam, unikaj zwrotów typu yyy.
-Szybciej się nie dało? spytał uśmiechnięty od ucha do ucha Anderson. – zgubiłaś „-” przed spytał.
spytałam również się uśmiechając – przecinek przed również.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY CZĘŚCI I i II
(;d) – w opowiadaniach emotikonom mówimy nie. Nawet pisanym w nawiasach. Widziałaś kiedyś książkę, która zawiera „buźki” w tekście?
impreza pożegnalna sierpnia – nie miałaś na myśli pożegnania wakacji, a nie sierpnia?
xD – wyrzucić to natychmiast!
- zawołał Jerry - Jeszcze wam przyjdzie ochota na coś innego. – kropka po Jerry.
ustawiłam na osobnym miejscu – na osobnym stole albo w innym miejscu.
rozwielisiliśmy serpentyny – rozwiesiliśmy
zaczyna się od ósmej – o ósmej
Gdy chłopak na mnie patrzył przechodziły mnie dreszcze – przecinek przed przechodziły.
- Przepraszamy, Kim, ale Dana nie wiedziała w co się ubrać - Nicols przewróciła oczami. - Oh, przepraszam, że chciałam ładnie wyglądać - odparła z wyrzutem. – w tym dialogu, dokładniej na końcu, brakuje mi KTO odparł z wyrzutem. Poza tym przecinek przed w co i bez przecinka przed Kim.
Po chwili dołączyli do nas Jack, Jerry, Milton, Steven, Clara i Emma. Ciągle nie dawało mi spokoju to jego spojrzenie. – czyje spojrzenie? Domyśliłam się, ale musisz to dodać.
do zapasy jedzeniapo
(;DDD) – jak już pisałam, pozbądź się tego.
(hah!) – doprawdy, nie wiem, po co te dopiski. Może mi wyjaśnisz?
Nie wiarygodneniewiarygodne.


            Ostatnie słowo, które poprawiłam, idealnie podsumowuje ten podpunkt. Zraziłaś mnie już na samym początku. Otwórz sobie dwa dokumenty Worda. Do jednego skopiuj swój pierwszy rozdział, a do drugiego wszystko, co napisałam Ci tutaj, w poprawności, na jego temat. Wtedy odkryjesz, że MAJĄ TAKĄ SAMĄ DŁUGOŚĆ! Kiedy to zobaczyłam, złapałam się za głowę i momentalnie odechciało mi się wszystkiego. Wiem, że dopiero zaczynasz gimnazjum, ale nawet jak na trzynastolatkę – to stanowczo za dużo błędów. Powinnaś pomyśleć o Becie, bo przed Tobą jeszcze długa droga, jeśli chodzi o zapoznanie się z zasadami języka polskiego.
            W kilku rozdziałach pojawiło się też biurko, biuro pisane przez ó. Zwróć na to uwagę, bo to poważny błąd! Jeśli piszesz w Wordzie, powinien Ci to podkreślić. To samo często pojawiało się słowo objąć przez i oraz naprawdę zapisane oddzielnie. Zapamiętaj pisownie przynajmniej tych trzech słów, a to już będzie mały kroczek ku udoskonaleniu Twojego języka.
            Przeraziło mnie również, że nie pamiętasz, jak ma na nazwisko Twoja główna bohaterka! Raz piszesz Crawford innym razem Crowford. Nie wypisywałam tego w błędach, bo za późno to spostrzegłam i przyznam szczerze, że nadal nie mam pojęcia, która forma jest poprawna. Ja nie muszę tego wiedzieć, ale Ty zdecydowanie powinnaś.


Dodatki 2/5

            Tu również nie mam dużego pola do popisu. Na Twoim blogu brakuje spamownika, który wydaje mi się w naszych czasach niezbędnikiem. Znajdują się tylko bohaterowie i linki, które zamiast pomagać, sprawiają, że na blogu panuje jedynie większy chaos. Pisałam o tym już na początku – stwórz na nie oddzielną podstronę i postaraj się je posegregować. Myślę też, że nikt nie pogardziłby podstroną o Tobie, autorce. Twoi czytelnicy na pewno chcieliby Cię lepiej poznać, dowiedzieć się, jakiej muzyki słuchasz, jakie książki czytasz. Z pewnością wiesz, o czym mówię, bo takie zakładki nie są niczym niezwykłym.             


Podsumowanie 3/5

            Trzy punkciki na zachętę. Mam też radę, którą zapomniałam umieścić wcześniej – rozważ czy nie byłoby warto pisać dłuższe rozdziały i dodawać je regularnie, na przykład raz w tygodniu w każdy piątek. Czytelnicy zawsze sobie cenią, jeśli ktoś systematycznie publikuje, bo mają, na co czekać. A i Tobie wiele by to ułatwiło, bo jak często wspominasz – szkoła daje Ci się we znaki. Pomyśl o tym. Wiem, co mówię.


Ilość zdobytych punktów:
40 punktów, czyli Marność (Niedostateczny – 1)


            Nie planowałam tej oceny, chciałam, żebyś dostała dopuszczający, naprawdę. Siedziałam nawet dobre pół godziny i zastanawiałam się, za co jeszcze mogłabym Ci podciągnąć punkty. Jednak dziesięciu i tak bym nie znalazła, a uznałam, że to nie byłoby fair w stosunku do innych, gdybym na siłę podniosła Ci ocenę. Mam nadzieję, że to Cię jedynie zmotywuje i dalej będziesz pisać, przy okazji starając się ciężko nad sobą pracować.

            Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

            PS. Bloga oceniałam do dwudziestego szóstego rozdziału włącznie. Pozostałe części pojawiły się, gdy napisałam już ponad połowę oceny i nie chciałam jej modyfikować.

           
            Do pozostałych oceniających:
            Chciałabym Wam podziękować za dotychczasową współpracę, bo jak wiecie dzisiaj kończy się mój staż. Nie znam jeszcze decyzji Waszej i Szefowej, więc nie wiem czy będę miała okazję jeszcze z Wami pracować. Dlatego w tym miejscu dziękuję Wam za wszystkie pomocne opinie i to, że mogłam się od Was uczyć. Życzę Wam owocnych stażów, żebyście zawsze miały cierpliwość i służyły innym pomocną radą, a po cichu liczę, że nie będziemy się musiały jeszcze rozstawać!

            Pozdrawiam, 


22 komentarze:

  1. przepraszam, że w "poprawności" nie ma akapitów, ale męczyłam się z czcionką prawie dwie godziny i boję się, że jeśli jeszcze raz będę musiała coś zmodyfikować - znów się coś popsuje. A dziś straciłam już wszelką cierpliwość i do Worda, i do Blogspota, bo jeszcze nigdy nie dały mi tak popalić -,-

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za ocenę :) Masz rację, powinnam zmienić wiele rzeczy, bo po tym co tu napisałaś widzę, że jest marnie :) Tak więc dziękuję jeszcze raz i postaram się jeszcze dzisiaj wszystko popoprawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało ^^

      Usuń
  3. "Bo nic się u Ciebie nie dzieje i naprawdę nie mam pojęcia, bo mogłabym napisać. " - zamiast "bo" powinno być "co" :)
    "Poza tym żadna szkoła nie zgodziłaby się na wydanie świadectwa miesiąc wcześniej przez wyjazd." - "wyjazdem"
    To tyle, co udało mi się na szybko wychwycić:-)
    Bardzo dobra ocena, hope.
    We wtorek nad ranem opublikuję Twój staż.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy błąd zaraz poprawię, ale dlaczego drugi? Tam musi być "przez wyjazd", a nie "przed wyjazdem" ;)
      Dziękuję, już nie mogę się doczekać wtorku ^^

      Pozdrawiam,

      Usuń
    2. No faktycznie masz rację, że nie ma błędu w tym drugim zdaniu:) Wybacz:) Za szybko przeczytałam:P

      Usuń
  4. Nie mam nic do zarzucenia. Wszystko jest poparte argumentami. Blaga nie czytałam, ale jeśli rzeczywiście jest tak jak piszesz, to ocena chyba niestety zasłużona. Ja wiem, że inaczej się ocenia trzynastolatkę, inaczej szesnastolatkę a jeszcze inaczej kogoś koło dwudziestki, ale nawet na początku gimnazjum powinno się umieć korzystać z Worda. Z resztą sam blogger również podkreśla błędy. To tyle ode mnie, pozdrawiam i gratuluję ukończenia stażu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się wszystko, co piszę popierać argumentami. Wtedy nikt nie może zarzucać mi kłamstwa ^^ Właśnie o to chodzi, w naszych czasach wszystko podkreśla Word i nawet nie trzeba się bardzo namęczyć, żeby poprawić taki tekst. Przynajmniej pobieżnie, wyłapać najważniejsze błędy i literówki.

      Pozdrawiam,

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Literówki, które dostrzegłam:

    I jeszcze jednak uwaga. - jedna.
    Szczególnie, że te wycieczki nic nie wnoszę, gdy pomijasz wszelkie możliwe opisy. - wnoszą.
    Bagatelizujesz w s z y s t k i o w swoim opowiadaniu. - wszystko.

    Najlepsza Twoja ocena. Zaskoczyłaś mnie zaangażowaniem, jakie widać było w "Treści" - zaznajomiłaś się z tematyką serialu dość szczegółowo, no i jeszcze wytykanie tych błędów logicznych w tekście... świetnie, gratuluję. Podniosłaś nam wszystkim poprzeczkę. Poza tym chciałabym wspomnieć, że masz zdecydowanie więcej do powiedzenia niż podczas swojej pierwszej oceny. Mam wrażenie, że moje wypociny właśnie zbladły przy tym kawale dobrej roboty.

    A, i również dziękuję! Ten ostatni akapit nadał trochę dramatu całej sytuacji, ja na Twoim miejscu liczyłabym na pozytywny wynik, ale rozumiem, nie zapeszać. ;) W każdym bądź razie miło się z Tobą współpracuje.

    PS. Sorry, zapomniałam wylogować się z konta Dementorki. Ale ona o tym wie, nie włamałam się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiam błędy. Późno to wczoraj sprawdzałam, moja nieuwaga.
      Naprawdę najlepsza? Jeej, strasznie się cieszę. Miło mi, że to tak odebrałaś. Z tematyką serialu nie zapoznałam się aż tak szczegółowo jakbym chciała, niestety. Naprawdę miałam chęć go obejrzeć, ale nie jest on dostępny w Internecie, więc musiałam opierać się na Wikipedii i streszczeniach odcinków ;)

      Taaaak, dramaty to moja specjalność. Szczególnie, gdy piszę coś w nocy xdd nie chciałam tego tak przedstawić, po prostu uznałam to za ostatnią dobrą okazję na pożegnanie, gdybym jednak nie dostałam się tutaj na stałe ;p

      Usuń
    2. przede wszystkim odsyłam do regulaminu.

      Usuń
  7. hope, świetnie napisana ocena, tak lekko i na bieżąco. Porządnie się przyłożyłaś. Szkoda tylko, że ocena musiała być tak niska, ale czasem trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;)
      Jak już pisałam - też żałuję, że wynik nie był wyższy, ale cóż. Tak wyszło z punktacji...

      Usuń
  8. Witaj! Oceniajace o-pieprz.blogspot.com zapraszają na ocenę bloga opieprz.blog.onet.pl! Jedyna taka okazja! REWOLUCJA na Opieprzu!

    Zapraszamy!
    o-pieprz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Według mnie jest to Twoja najlepsza ocena, hope.

    Życzę pomyślnego przejścia stażu.

    OdpowiedzUsuń
  10. wielkie oczekiwanie na podsumowanie stazu:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielkie?! To mało powiedziane ;p wysiedzieć już nie mogę

      Usuń