Adres bloga: passato-futuro
Oceniająca:
summer-sky
Autor: Windy
(Iwona Szymura)
Ocena:
Standardowa
Na wstępie chciałam Cie przeprosić, że musiałaś tak długo
czekać. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i zapraszam do zagłębienie się w ocenę.
Okładka
4/5pkt.
Passato-futuro
– jakie to proste i ładne. Przeszłość i przyszłość. Cytat na belce ładnie
współgra z adresem. Kolory pasują do siebie, a nagłówek zachęca do zagłębienia
się lekturze. Jedna rzecz nie daje mi spokoju. O czym będzie to opowiadanie?
Sądzę, że przydałaby Ci się zakładka „O stronie”, gdyż nie masz ani prologu, a
z powyższych informacji nie można wywnioskować o czym będzie opowiadanie. A nie
każdemu potencjalnemu czytelnikowi, chce się wgłębiać w tekst, aby się o tym
dowiedzieć, prawda? Na okładach książek też zazwyczaj znajduje się zachęcający opis. Na Twoim miejscu zamieniłabym
również archiwum na szeroką listę bądź „Spis treści”.
Grafika
8/10pkt.
Kolorystyka jest zgrana i zachęcająca do czytania. Czcionka
jest w sam raz. Jednak brakuje mi wcięć w akapitach. Wiem, że pisałaś że masz z
tym problem, jednak mi się zawsze przenoszą akapity z Worda… Słyszałam, że
niektórzy tworzą post, a później wklejają tekst za pośrednictwem okna edycji i
dopiero wtedy wszystko jest, tak jak być powinno. Może trzeba by pogrzebać w
htmlu podczas tworzenia posta? Wiem, że to uciążliwe i czasochłonne, ale
niestety, czasami to jedyny sposób.
Wydaje mi się, że powinnaś zrobić oś z rozstawieniem kolumn,
bo menu jest, jak dla mnie, zbyt odsunięte od treści posta. Należy to zrobić
poprzez edycję arkusza css, a potrzebne do tego kody można znaleźć na blogach
graficznych i niektórych szabloniarniach.
Dodatkowo uważam, że narzędzie „Reakcje”, jest niepotrzebne.
Jeśli ktoś będzie chciał wyrazić opinię, na pewno skomentuje dany rozdział.
Treść 53/60pkt.
Rozdział I
Początek historii, dostajemy
tyle informacji, ile to konieczne; zaciekawiłaś mnie tym, mam ochotę poznać
dalszą część tej historii. Nie do końca rozumiem relacje dziewczyny z ojcem,
ale sadze że zostanie to jeszcze wytłumaczone. W zgłoszeniu podałaś, ze jest
opowiadanie psychologiczne; zgadzam się z tym w stu procentach. Akcji nie ma
wiele, za to otrzymujemy bogaty opis uczuć wewnętrznych dziewczyny. Do tego
dochodzą fragmenty pamiętnika jej matki, co tylko pogłębia moje odczucie na temat
trafnego wyboru gatunku. Bo Tobie to po prostu świetnie wychodzi.
„To dziwne, że zaczęłam pisać ten pamiętnik. Nie wierzę, że ktokolwiek
kiedyś go przeczyta. W końcu nie po to zabazgrałam już jedną kartkę.” Nie
masz wrażenia, że to zdanie jest trochę naciągane? Pamiętnik pisze się dla
siebie, aby móc gdzieś przelać swoje myśli. A autorka zachowuje się, jakby z
góry zakładała, że ktoś będzie go czytać.
Rozdział II- IV
Bardzo podobał mi się fragment
o zapachach domu, był taki melancholijny, a sądzę, że bohaterka potrzebowała i
takiego fragmentu, bo w końcu nie uciekała z domu, tylko się wyprowadzała.
Nadal nie rozumiem dlaczego ona tak „nie lubi” ojca. Przecież ten mężczyzna
zachowuje się tak, jakby chciał jej nieba przybliżyć.
Nie do końca przekonuje mnie
również scena rozmowy „cioci” z „tatą”. Nie wydaje mi się, aby tak łatwo można
było przestać kochać osobę, która Cię wychowała, bo pomimo to, że Cię okłamała,
poświęciła dla Ciebie spory kawał życia. Przynajmniej taka jest moja opinia. W
szczególności, że Grace miała szczęśliwe dzieciństwo, a z tego co zrozumiałam i
tak wychowała się bez matki. Czy to naprawdę chodzi tylko o to, że on nie jest
jej biologicznym ojcem? Ojciec bohaterki ma rację rodzicielstwo to coś więcej,
niż samo podarowanie daru życia. Próba samobójcza? No nie wiem, jak dla mnie to
niewystarczający powód. [Edit: Jako, że ocenę pisałam na bieżąco, teraz już
wiem trochę więcej, jednak widzisz jaka była moja konsternacja, a ty
wytłumaczyłaś cokolwiek na ten temat dopiero osiem rozdziałów później.]
Czytając zapiski rodzicielki,
zastanawiam się jakim cudem ta dziewczyna się w ogóle urodziła zdrowa.
Przedawkowanie, moja droga, najczęściej kończy się śmiercią. Poczytałam sobie
trochę o tym i wyczytałam, że gwałtowne odstawienie narkotyków w czasie ciąży
również może spowodować obumarcie płodu. Podsyłam stronę [klik],
bo naprawdę wszystko jest dobrze wytłumaczone, łącznie z wpływem konkretnego
rodzaju używek na matkę i płód. Wydaje mi się, że te kilka szczegółów
należałoby skorygować, a wtedy opowiadanie stałoby się bardziej realistyczne. Bo
jak na razie, to w tym aspekcie jest zbyt wiele niedomówień i jak dla mnie, to
że ta dziewczyna jest zdrowa jest zbyt dużym zbiegiem okoliczności. Może
rzeczywiście lepiej by było, gdybyś posłała jej matkę na odwykówkę?
Mam pytanie dotyczące sceny w
sklepie. Skoro ten mechanik tam stoi, to dlaczego nie mógł wyjść obejrzeć tego
auta? W szczególności, że nie zauważyłam żeby robił tam coś szczególnego. Ta
scena ogóle jakoś mi zgrzytała. Wydaje mi się dziwne, że kobieta pali we
wnętrzu sklepu i spędza w nim pół nocy rozmawiając ze sprzedawcą (a w
obserwacji Grace stwierdziła, że prawdopodobnie znają się oni jedynie z widzenia).
Dodatkowo wspomniany już Harley, który sprawia wrażenie człowieka-cienia, na
twoim miejscu zamieniałabym to tak, aby chłopaka nie było w sklepie. Wtedy cała
scena nabrałaby więcej sensu, choć według mnie wymaga ona gruntownego
przeredagowania. Czemu ona nie mogła przykładowo wziąć numer telefonu kobiety i
pojechać taksówką do domu? Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli,
podsumowując: spanie pod ścianą sklepu, bo zepsuło się auto, a mechanik obejrzy
je dopiero rano, nie ma najmniejszego sensu.
Pod koniec rozdziału trzeciego,
to co piszesz jest bardzo niespójne. Po pierwsze, przeskakujesz z tematu na
temat, a po drugie: wspominasz o tym, jak dziewczyna wybiega z domu, aby
przywitać się z ukochanym (co swoją drogą, wydaje mi się zbyt przerysowane),
przy okazji rozważając nad ogromem ich miłości, a na końcu rozdziału mówisz, że
kobieta jest samotna. To jak jest w końcu? Wracając do sceny w sklepie: skoro
są tacy w sobie zakochani, to dlaczego spędzają tam pół nocy? A jeśli już
muszą, to dlaczego kobieta rozmawia ze sprzedawcą, a jej ukochany stoi smętnie
z boku? Jak już pisałam, wydaje mi się, że należałoby poprawić tę scenę.
Naprawdę podoba mi się to jak
piszesz. Twoje opisy uczuć są nieomalże doskonałe. Jednak czasami masz problem
z „sensownością”, bo właśnie tak bym to nazwała, wydarzeń. Na szczęście nie
jest to nagminne i nie sadzę, żeby jakoś wyjątkowo przeszkadzało, podczas
zwykłego, niezbyt dogłębnego czytania. Kolejną rzeczą, która mi zgrzytnęła było
pierwsze spotkanie matki z Joey’em, opisane w pamiętniku. Szukał swojej matki i
co? Nagle przestał jej szukać? Nie chciał się nawet dowiedzieć jak się czuje po
tej operacji? No nie wiem, na Twoim miejscu wysłałabym go do matki i dopiero
później, ewentualnie zawróciłabym go do mamy Grace.
Scena u Evy bardzo udana.
Skupisz się głównie na uczuciach bohaterki, co jest odpowiednim podejściem w
tym typie opowiadania. Piszesz, że była okłamywana przez osiemnaście lat,
jednak we wcześniejszych rozdziałach napisałaś, że dowiedziała się, że tata nie
jest jej prawdziwym ojcem, gdy miała lat dwanaście. To jak i kto ją okłamywał?
Ja nie wiem, czy ja tego nie dostrzegam, czy Ci to umknęło. Bohaterka wciąż
jest nieszczęśliwa i czuje, jakby ktoś sterował jej życiem. Dobrze, brakuje mi
jedynie odpowiedzi na jedno pytanie: Dlaczego?
Ostatni akapit jest
mistrzowski. Aż pozwolę go obie przytoczyć: „Bunt człowieka wzrasta wraz z
wiekiem, który otwiera swoje oczy, dostrzega już nie tylko pozytywy, ale i
negatywy życia. Trzeba jednak uważać, by nie popaść w skrajności. Można być zamrożonym
przez opinie innych i brak asertywności, jak i uduszonym nienawiścią do świata.
Wybór należy do nas.”
Rozdział V
Powiem szczerze, że ten
rozdział niezmiernie mnie zaskoczył. Cała historia tworzy swoistą klamrę. Nie
wiem czy to przypadkowo, czy celowo, jednak muszę przyznać, że naprawdę Ci się
o udało. Mogłoby się wydawać, że znajdujemy się na półmetku. W jednym rozdziale
otrzymujemy obraz matki, wychodzącej z dołka i córki gwałtownie w nią
spadającą. Zdaje mi się, jakby dół w który stacza się dziewczyna nie miał
końca; niezbyt rozumiem jej motywację, ale o tym rozpiszę się w opisie postaci.
Pamiętnikowe przemyślenia
wychodzą ci coraz lepiej. Joey mnie zaskoczył, zostając, pomimo tego, że
wiedziałam, że przecież pozostał przy niej do końca . Dobry z niego człowiek.
Co do Grace, to historia
zaczyna się gmatwać. Teoretycznie wszystkie wydarzenia są jasne jednak po mojej
głowie wciąż odbija się pytanie „Dlaczego?” Nie rozumiem. Nie wiem czy potrafię
zrozumieć, gdyż nigdy nie byłam i raczej nie będę w takiej sytuacji. Dodatkowo
mam wrażenie, że akcja nagle zbytnio przyspieszyła. Wcześniej była naprawdę
powolna i wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem, a teraz nagle mamy taki
przeskok. Brakuję mi też opisu tego, jak to się stało, że sięgnęła po narkotyki.
Przy pierwszym spotkaniu z alkoholem było coś takiego.
Nie do końca rozumiem również
zmianę zaszłą w dziewczynie. Ponownie pytanie: „Dlaczego?”. Grace uważa, że ma
tą jedną chwilę na ucieczkę [przed wyprawą do sklepu], jednak ja uważam
inaczej. Jej chwila na ucieczkę straciła się w oczu już dawno temu. Sama zapracowała
na to co ma, nie wiem czemu teraz ma zamiar czekać jak jakieś durne ciele, aż
przybędzie książę by ją uratować. Trzeba było myśleć zawczasu, szczególnie że
wiedziała, jakie to wszystko ma konsekwencje.
Późniejsze przemyślenia
doskonale odratowują całą historię podważając wszelkie wątpliwości o których
pisałam wcześniej, pozostawię je jednak w treści oceny. Ślę pokłony, jesteś
naprawdę dobra w monologach wewnętrznych.
Rozdziały VI-VII
Odnoszę wrażenie, że czujesz
się o wiele bardziej przywiązana do historii matki, a nie samej Grace.
Zdecydowanie lepiej czyta mi się wyrywki z jej pamiętnika. Tworzysz niezwykle
prawdziwy obraz, a gdyby dodać do tego trochę opisów, byłby to materiał na
zamkniętą historię.
„A jeśli to była tylko kolejna maska? Kłamstwo?
Tak łatwo dawałam się nabrać. Wydawało mi się, że zdołałam uciec od fałszu,
choć w rzeczywistości wpakowałam się w jeszcze gorsze bagno.” – pozwoliłam
sobie zacytować, gdyż sądzę, że niemiernie pasuje do całości historii.
Spotkanie w więzieniu jest
idealnie w klimacie, Harley jako perfekcyjny przykład narkomana. Gdybyś zrobiła
z niego kochającego partnera, byłabym
bardzo zawiedziona.
Czyli ona jednak nie kochała
matki? Ja już nic nie rozumiem. Dlaczego postanowiła dobrowolnie wpakować się w
takie życie, doskonale wiedząc jakie ma konsekwencje? Dlaczego wybrała akurat
to miejsce jako cel swojej przeprowadzki? Mało to miast w Stanach?
Wiesz, czego jeszcze mi
brakuje? Określenia czasu. Jeśli chodzi o matkę, każdy wpis w pamiętniku, ma
przypisaną konkretną datę, a w przypadku córki trochę mi tego brakuję. Patrząc
na jej wygląd wnioskuję, że dziewczyna już raczej z tego bagna nie wyjdzie. Żal
mi jej, bo miała przed sobą obiecującą przyszłość, którą samodzielnie i
dobrowolnie postanowiła zniszczyć. Poza tym, skoro jesteśmy już na takim
etapie, brakuje mi typowych scen, związanych z życiem narkomana. Jako, że
narkotyki zajmują znaczną część ich myśli, brakuję mi rozmyślań, gdy brakuje
kolejnej działki lub tych, tuż przed wzięciem oraz tych, tuż po nim. Myślę, że
dały by Ci one dość spore pole do popisu.
Naprawdę wolała się poniżyć
przed obcymi ludźmi niż poprosić tatę o pomoc? Bardzo mnie to zdziwiło.
Właściwie dlaczego ona porzuciła prace? Gdyby pracowała, zapewne nie musiałaby
żebrać, prawda? Dodaj jakiś fragment o kontuzji, albo dlaczego ją wyrzucili,
czy też zrezygnowała, bo to naprawdę duża luka logiczna. No bo jak to? Chciała
uciec od ojca, więc postanowiła, że się wyprowadzi, porzucając swoje życie.
Tyle jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Ale co ona sobie myślała, wyprowadzając
się do mieszkania kupionego przez ojca bez pracy czy oszczędności? Ona tam
jechała z planem wpadnięcia w nałóg, czy jak? Poza tym, skoro dziewczęta i tak
mieszkają razem, to możeby tak sprzedać jedno z mieszkań i mieć z tego pieniądze?
Dodatkowo badania wykazały, że
ludzie chętniej dają pieniądze ludziom dobrze ubranym, czystym itd. Więc dużo
łatwiej byłoby im zarobić, prosząc ludzi o przykładowo dołożenie do biletu, bo
został im ukradziony portfel, ale to tak na marginesie.
Rozdział VIII
Jeśli ona miała białaczkę, to
będąc w ciąży nie mogła zacząć leczenia. Wyczytałam, że stan immunologiczny w
ciąży może powodować szybsze rozprzestrzenianie się nowotworu, jednak nie jest
to potwierdzone badaniami. Poza tym, jeśli ona jest już chora od dłuższego
czasu to nie jestem taka przekonana co do tego, czy jej organizm byłby w stanie
utrzymać ciąże. Choć właśnie… Masz błąd logiczny – w jednym zdaniu piszesz, że
była chora od dawna a kilka zdań później, bohaterka zastanawia się, czemu
musiała zachorować akurat teraz. To jak jest w końcu?
Gdy to zobaczyłam (cytat
poniżej), nie uwierzyłam własnym oczom. Bez obrazy, ale Grace chyba nie należy
do inteligentnych osób.
„- Mama tu mieszkała. Chciałam zrozumieć, dlaczego
doprowadziła się do takiego stanu. Nie liczyła się z niczym. Ćpała, nawet kiedy
była w ciąży – westchnęłam ciężko. – Teraz już wiem, dlaczego – odparłam. –
Tego się nie wybiera. Wystarczy jeden, krótki moment nieuwagi, by wpaść po
uszy. Gdybym mogła wybrać jeszcze raz, wolałabym żyć nieświadoma tego, co
działo się przed moim urodzeniem – skończyłam.” Naprawdę? Przecież sama sobie
wybrała taki los. Nikt jej nie zmusił do brania narkotyków. Najchętniej to bym
weszła do tamtego świata i mocną nią potrząsnęła, może to przywróciłoby jej
zdrowy rozsądek i trzeźwe patrzenie na świat.
Coś mi zgrzyta w tej ich poważnej rozmowie. Żadna z nich nie
chce, bądź nie potrafi się przyznać do błędów; wciąż zrzucają na kogoś innego.
Jakby nie chciały się przyznać do tego, że to były ich własne decyzję. Ja
rozumiem, że życie z takim brzemieniem musi być ciężkie. A myślę, że dużo
gorzej jest w momencie, gdy sami je na siebie weźmiemy. Chyba każdy wolałby,
aby trudne decyzje były podejmowane za niego. Przynajmniej miałby na kogo zrzucić
winę, gdyby okazała się ona błędna. W rozmowie pojawia się dość sporo
powtórzeń, ale o dziwo, tylko polepszają odbiór tekstu. Dodatkowo, wypowiedzi
bohaterów żądzą się trochę innymi prawami niż reszta tekstu.
Piszesz, że ten rozdział pisało ci się najciężej. Muszę
jednak przyznać, że jego końcówka, jest jak do tej pory najlepszym i mam
wrażenie, że najbardziej dopracowanym fragmentem opowiadania. Oby tak dalej.
Dziewczyna bierze się w garść, mam nadzieję, że postanowi wrócić do dawnego
życia.
Rozdział IX
Nareszcie! Zaczynasz powoli przedstawiać odpowiedzi na moje
pytania. Jednak sądzę, że ta historia dzieciństwa powinna się znaleźć dużo
wcześniej, najlepiej w pierwszych rozdziałach, jako wytłumaczenie dlaczego
dziewczyna chciała uciec do ojca.
Rozdział bardzo udany, skupiający się na uczuciach i
wspomnieniach, co jak pisałam już wcześniej, bardzo dobrze Ci wychodzi. Chociaż
zastanawiam się, czy postanowisz zachować Evę przy życiu opisywana historia tak
mnie porwała, że nie miałam czasu nawet się nad tym skupić.
Scena gdy dziewczyna znajduję pamiętnik, jest tak opisana,
że odbieram ją jako kluczową dla całego opowiadania. Sądzę, że to dobry
wybór. Wydaje mi się jedynie, że powinna
się choć przez moment zastanowić dlaczego pamiętnik jej mamy był w mieszkaniu
Evy. Początkowo myślałam, że to kolejne wspomnienie, dopiero w następnym
rozdziale dotarło do mnie, że Bella oddała go mamie przyjaciółki.
Pomimo tego, że jesteś średnio zadowolona z rozdziału,
uważam, że jest on naprawdę dobry.
Rozdział X
Wyrywki z pamiętnika matki naprawdę świetnie Ci wychodzą.
Bardzo podoba mi się klamra w postaci Evy. Zaskoczyłaś mnie tym posunięciem.
Bohaterka mówi, że nie wracała do mieszkania do kilku dni,
jednak ja mam wrażenie, że od momentu, gdy poznała przyjaciółkę.
Coraz bardziej się rozkręcasz. Czyta się świetnie, bohaterka
ma głębokie przemyślenia. Wyjaśniasz wiele spraw, za co jestem wdzięczna, bo
już miałam odejmować punkty za niepokończone wątki.
Taka Grace podoba mi się dużo bardziej, niż ta z poprzednich
rozdziałów. Już nie rozpacza nad sobą i nie myśli, że wszystko zostanie
załatwione za nią. Zdecydowanie na plus.
W zasadzie zdziwiłam się, że panowie tylko ją pobili,
myślałam, że dojdzie do większej tragedii.
Sądzę, że fakt iż dziewczyna dzwoni do ojca, jest dobrym
posunięciem, na twoim miejscu również starałbym się naprawić jego stosunki z
bohaterką. Ich rozmowa jest świetnie napisana. Jednak mam jedno zastrzeżenie: kilkaset
kilometrów? To gdzie oni w końcu mieszkali? Bo w pierwszym rozdziale miałam
wrażenie, że w obrębie lub w okolicy Nowego Jorku.
Kończąc, tak się tylko zastanawiam: czy Grace odebrała w
końcu to auto od mechanika?
Podsumowanie:
Odnoszę wrażenie, że na siłę
starasz się połączyć dwie historie i nie jestem pewna, czy to dobry zabieg. Z
jednej strony mamy dziewczynę która musi żyć z faktem posiadania matki
narkomanki i bycia okłamywaną przez ojca. Z drugiej natomiast stacza się na złą
drogę, za wszelką cenę starając się stać jak matka, której tak po prawdzie
nawet nie zna. Myślę, że moje wątpliwości doskonale odzwierciedlają słowa
dziewczyny: „A ja? Przez cały czas chciałam czegoś dokonać. Wmawiałam sobie, że
nie jestem tchórzliwą idiotką, ułożoną kobietą, która ma idealne życie. Tylko
unieszczęśliwiałam się na siłę. Pokonywałam wszelkie dobro, które we mnie
pozostało.” W takim razie dlaczego tego nie dokona? Jeśli chciała uwolnić się
od ojca mogła wyprowadzić się w dowolne miejsce w stanach, ale żyć po swojemu.
1) Fabuła/Wątki 8/10pkt.
Masz dobry, stosunkowo
oryginalny pomysł. Niestety, jak już zapewne zauważyłaś, śmiałam zakwestionować
postawy Twojej publikacji. Jednak, pomimo tego, chciałabym żebyś wiedziała, że
odwaliłaś kawał dobrej roboty. Naprawdę. Widać, że historia się dopiero
rozkręca i może jeszcze będzie z tego książką. Wierzę w ciebie; w to że uda Ci
się doprowadzić to do końca, bo będzie z tego naprawdę dobre opowiadanie.
Cała historia zdaje się tworzyć
swoistą klamrę, co bardzo mi się podoba. Jednak występuję trochę błędów
logicznych, ale są do przejścia czy poprawki. Jedyna scena, która nadaje się do
przeredagowania, to jak już pisałam, ta w sklepie. W zasadzie nie wiem co
jeszcze tu napisać, myślę, że wszystko poruszyłam już powyżej.
2) Rozwinięcie akcji 5/6pkt.
Fabuła zdecydowanie postępuje
naprzód. Muszę Ci jedna zarzucić, że nie wszystkie wątki doprowadzasz do końca,
jak na przykład sprawa z autem, w zasadzie nie wiemy co się dalej działo z
Harleyem, a myślę, że gdzieś powinna się pojawić chociaż wzmianka na ten temat.
Jednak wydaje mi się, że to nic straconego i można to nadrobić. W końcu Grace
będzie teraz mówić dużo do Evy, przynajmniej takie odniosłam wrażenie, że jej
wizyta w szpitalu nie będzie jednorazowa.
Akcja toczy się dość powolnie,
ale to na plus. Pisałam wyżej, gdy miałaś jeden większy przeskok, który na
Twoim miejscu bym uzupełnił, ale to odsyłam do góry (Rozdział V).
3) Świat przedstawiony 8/10pkt.
Opisów jest naprawdę dużo,
przez co wnikliwie poznałam główną bohaterkę. Przez to też, nie przywiązujesz
aż tak dużej wagi do świata przedstawionego, chociaż mam wrażenie że nie jest
to w Twoim przypadku wadą, a wręcz przeciwnie.
W historii Grace brakuje mi jednak
szczegółów. Wiem, że autorzy często starają się ich unikać, aby historia był
uniwersalna, jednak w Twoim przypadku, niestety są konieczne. Nie wiem, czy to
tylko ja, czy każdy czytelnik, ale miałam takie fragmenty, że czułam się jakbyś
pewne szczegóły podała o kilka rozdziałów za późno, bo ja już zdążyłam sobie to
wyobrazić, a do tego wyobrażenia się przyzwyczaić. Najlepszym przykładem będzie
chyba sprawa z pierwotnym miejscem zamieszkania, którą podałaś dopiero w X
rozdziale, a jak już napisałam, byłam pewna, że wygląda to zupełnie inaczej.
Odnoszę również wrażenie, że
trochę zbyt dużo tu zbiegów okoliczności, ale na to akurat postanowiłam
przymknąć oko.
Sądzę, że dobrym posunięciem z
Twojej strony byłoby poczytanie o danym zjawisku zanim zaczniesz o nim pisać. Nikt
nie jest nieomylny, ale jeśli chce się wypowiada na ten temat, powinien się
zapoznać z tematem – tak jako drobna rada na przyszłość.
4) Bohaterowie 9/10pkt.
Grace
Kreacja bohaterki naprawdę
udana. Mam wrażenie, że znam ją dość dobrze, jednak mam pewne zastrzeżenia.
Przykład osoby żyjącej według
zasady: „na złość [w tym przypadku:] tacie, odmrożę sobie uszy”, gdyż nie
jestem w stanie wymyślić innego usprawiedliwienia dla jej zachowania. Uwierz
mi, historia jest naprawdę dobra, lecz wydaje mi się, że niestety ma dość
chwiejne podstawy. Chciała pójść w ślady matki? Przed wyjazdem do Brooklynu
była grzeczna i ułożona, tańczyła i miała swoje życie. Nie rozumiem dlaczego
porzuciła to wszystko wyprowadzając się do dzielnicy Nowego Yorku.
Jak już pisałam wyżej, mam
wrażenie, że na siłę starasz się połączyć dwie historie. Jeśli już tak ma być,
to przynajmniej wytłumacz pobudki dziewczyny, w szczególności, że nie masz
większego problemu z opisywaniem jej uczuć. Widziałabym kilka rozwiązań, lecz
niestety większość wymagałaby gruntownego przeredagowania tekstu. Najłagodniejszym
byłoby chyba wtrącenia jakoby od zawsze ją do tego ciągnęło. Cały wątek z ojcem
należałoby zepchnąć wtedy na dalszy plan lub poprowadzić w trochę innym
kierunku (obawa o córkę zmieniająca się w jej matkę, sprzed okresu gdy się
zmieniła). A tak jak jest? To co najmniej dziwne. Nie wydaje mi się, aby
przeprowadzka mogłaby aż tak kogoś zmienić. Nie sadzę też,
żeby to była kwestia ciekawości. Gdyby ktoś Cię zapytał, czy strzelałaś kiedyś
do ludzi, bo to cudowne uczucie, to chyba nie zmieniłoby Twoich poglądów na
morderstwo, prawda? Wiem, że przykład może dość radykalny, ale mam nadzieję, że
zrozumiesz co mam na myśli.
Grace dodatkowo wydaje mi się
zagubioną dziewczyną, czekająca jedynie na to, aby ktoś ją uratował. A że wcześniej
nie było zbytnio od czego ratować, to trzeba sobie było nagotować problemów,
prawda? Ponad to dziewczyna wciąż zachowuję się, jakby była niezdolna do
podejmowania świadomych decyzji. I nie chodzi mi to wcale o fakt ich
podejmowania, a bardziej o to co robi potem, starając się zrzucić całą wina na
wszystkich w koło. Przecież do niczego nikt jej nie przymuszał, na wszystko
sama się zgodziła. Nie wiem czy to poprzez całkowity brak asertywności, chociaż
to w zasadzie powinnam odrzucić, bo gdyby tak było nie postawiała by się ojcu i
nie opuściła domu.
Tata
Joey, to przykład dobrego
człowieka. Chociaż Grace wydaje się, że jest przez niego krzywdzona, moim
zdaniem się myli. Stara się zrobić dla niej tyle ile potrafi, a że nikt mu
nigdy nie wytłumaczył, jak się powinno zajmować dziewczynką (bo takie właśnie
odnoszę wrażenie), to już zupełnie inna sprawa.
Jest jedną z niewielu postaci, której pobudki doskonale rozumiem.
Dziewczynka, jest dla niego
bólem, przypomnieniem o zmarłej ukochanej; rozumiem dlaczego niezbyt chce się
nią zajmować.
Ojciec jest, jak dla mnie,
świetnie zbudowaną postacią; mam nadzieję, że w dalszej historii będzie go
więcej.
Matka
Jesteśmy świadkami jej
przemiany na lepsze. Chociaż ma chwile załamania, nie poddaje się i dalej brnie
do przodu. Bardzo kocha Grace, co jest doskonale przedstawione poprzez jej postępowanie.
To właśnie wyrywki z jej
pamiętnika wydają mi się lepszą częścią historii. Mam wrażenie, że pisanie o
niej idzie ci dużo lepiej i przyjemniej; doskonale opisujesz targające nią
uczucia, których jest całe multum. Doskonale pokazujesz młodą kobietę u schyłku
życia, na co niestety, chcąc nie chcąc, sama zapracowała i ma tego świadomość.
Eva
Postać-klamra. Łączy obie
historie w jedną całość, pojawiając się tuż przed zakończeniem w pierwszej oraz
tuż po rozpoczęciu drugiej. Dziewczyna dość dobrze wykreowana, jednak gorzej od
pozostałych. Widać, że nie przywiązujesz do niej aż tak dużej wagi, ale może to
i dobre posunięcia. Bardzo podobała mi się scena w szpitalu, gdy Grace
zastanawiała się, czy tak naprawdę są przyjaciółkami – niezwykle udany
fragment.
Pozostali bohaterowie są
jedynie tłem, pojawiają się w zdawkowych ilościach, nie będę ich tu więc
opisywać.
5) Dialogi/Narracja 9/10pkt.
Nad narracją już się rozpływałam
wcześniej – jesteś mistrzynią monologów wewnętrznych. Bije pokłony i szczerze
zazdroszczę, też chciałabym potrafić tak pisać. W zasadzie nie wiem jak jeszcze
to skomentować, aby już więcej Ci nie słodzić
tym temacie, bo po prostu nie mam żadnych zastrzeżeń.
W zasadzie dialogów nie ma u
Ciebie dużo. Odniosłam wrażenie, że używasz zbyt dużo słów opisujących wypowiedzi.
Fragment z ostatniego rozdziału:
„- Wracam
z konferencji z Nowego Jorku – odrzekł. – Co się stało? – powtórzył.
- Zawróć, proszę! – zawołałam. ”
Widzisz, że tu nie ma żadnych
imion? Raz na jakiś czas dobrze ich użyć, aby czytelnik się nie pogubił. I choć
doskonale wiem, kto co mówi, będę podtrzymywać swoją opinię. Poza tym, słowo „odrzekł”
jest tam zupełnie niepotrzebne. Nie wnosi nic do treści, nie ciągnie z sobą żadnego
komentarza, a gdy czyta się tai zlepek, to ilość podobnych znaczeniowo słów
troszkę przytłacza.
Mam wrażenie, że Twoi
bohaterowie, jak na narkomanów momentami mówią zbyt wymyślnym językiem. No ale
niech im będzie, że mają swoje momenty.
6) Styl 4/4pkt.
Nie wiem ile dokładnie masz lat,
ale nie wyglądasz na dużo. Styl masz dość
dobry, a widać, że chcesz się uczyć, więc na pewno wypracujesz go aż do mistrzowskiego.
Bo on już w obecnej chwili jest niezmiernie dobry. Mam wrażenie, że wciąż mówię
o tym samym, bo twoja pisanina opiera się na monologach wewnętrznych głównej
bohaterki oraz wyrywkach z pamiętnika, które również poniekąd są
przemyśleniami.
Stosujesz dość specyficzny szyk
zdania. Powiem szczere, że nie jestem w stanie ocenić, czy jest poprawne.
Jestem natomiast przekonana, że przez to twój styl nabiera indywidualności, kto
wie, może kiedyś stanie się on czymś dzięki czemu Twoja twórczość będzie
rozpoznawalna.
Jak już pisałam, zazdrość mnie zżera,
gdy czytam Twoje rozdziały. Nie zauważyłam jakiejś znaczącej poprawy, wszystkie
rozdziały pisane są na podobny, wysokim poziomie. Do tego są one nieomalże
idealne pod względem poprawności. Biję pokłony.
7) Oryginalność 10/10pkt.
Osobiście nie spotkałam się z
podobną książką czy opowiadaniem. Wszystko co czytałam o podobnej tematyce,
skupiało się na opisywaniu kolejnych dni z perspektywy narkomana, wiecznego
głodu i tym podobnych.
Jest to opowiadanie autorskie i
czuję, że przy tym powinnaś zostać. Sądzę, że przy fanfickach, gdzie zostałabyś
zamknięta w wymyślonej przez kogoś rzeczywistości, Twój talent by się marnował.
Chociaż z drugiej strony ten typ opowiadań to nie lada wyzwanie.
Poprawność 18/20pkt.
Zacznę od poprawności zapisu. Widzę,
że stosujesz półpauzę, nie wiem tylko dlaczego z jednej strony wypowiedzi
(przed również powinna się znajdować, zamiast myślnika). Pamiętaj, że gdy na
końcu zdania występuje wykrzyknik lub znak zapytania, to nie traktujemy go jak
kropki, tylko jest dla nas jedynie symbolem mówiącym o intonacji tekstu
wypowiedzianego przed bohatera. Po bardziej szczegółowe wytłumaczenie odsyłam
do literatury. Dodatkowo, wypowiedź traktujemy jak nowy akapit, więc
powinna zaczynać się od wcięcia.
Nie do końca rozumiem ideę
podpisywania się pod każdym wpisem w pamiętniku. Daty, zarówno w listach, jak i
w pamiętnikach, pisze się zazwyczaj ponad treścią.
Tworzysz krótkie zdania, które
są dobre w dynamicznych opisach akcji. Warto by nad tym popracować, postarać
się łączyć, nawet po dwa, trzy zdania w jedno, na przykład za pomocą średnika.
Rozdział I
„przedstawię Ci się w trybie natychmiastowym.” – Podwójna
spacja.
„Nazywam się Bella Forest, mam dwadzieścia dwa lata ↓
i właśnie dowiedziałam się, że jeśli chcę, by moje dziecko przeżyło, muszę się
zmienić. I bynajmniej nie chodzi tutaj o mój wygląd. Mam długie blond włosy,
sięgające pasa, zazwyczaj luźno rozpuszczone. Miałam raczej na myśli styl życia
- gonienie za rozrywkami” – Ten fragment brzmiałby lepiej bez tego wtrącenia o
włosach. Jeśli chciałabyś opisać wygląd autorki raziłbym to zrobić przed
częścią o dziecku (o tu: ↓). A w następny
akapit zacząć zdaniem „Właśnie dowiedziałam się, że jeśli chcę, by moje
dziecko przeżyło, muszę się zmienić. I bynajmniej nie chodzi tutaj o mój
wygląd. Miałam (…)”
„Liczę, że ty mi przypomnisz, drogi Pamiętniku.” – Ale co ma
jej przypomnieć? Bo okalające zdania, sprawiają wrażenie, że autorka chce, aby
przypomniał jej czym jest wzrok. A jestem prawie pewna, że chodzi coś innego.
„nie przychodził! – Krzyknęłam.” – krzyknęłam
„jakby chcąc dać” – Lepiej brzmiałoby po prostu chciał.
„nie kochał – wypaliłam” – Brak kropki.
„Kochałem ją! – Awanturował się.” – awanturował
„to właśnie była ta” – Brak wielkie litery.
„przez ciężkie jak głaz” – Podwójna spacja.
Rozdział V
„Joeyowi”
– Joey’owi
„Byłam królewną śnieżką” – Śnieżką
„W takim razie macie jakieś grosze” – Wydaje mi się, że lepiej byłoby użyć
panującej tam waluty, z tym, że za centy raczej nic się nie kupi, więc trzeba
by zamienić grosze na dolary, lub ewentualnie zaskórniaki lub coś w tym guście.
„władczość w im
oczach” – ich
Rozdział VIII
„Jedynie wiemy o ich istnieniu .” – Niepotrzebna spacja.
„A jak było z Tobą? – Zapytała” – Podobny błąd
pojawia się częściej, wiec radzę sobie to zapamiętać. Zwroty do adresata piszemy
z wielkiej litery tylko wtedy gdy zwracamy się do kogoś bezpośrednio (np. w listach, w Twoim przypadku w
pamiętniku taki zapis byłby poprawny); jednak we wszelkich dialogach, zwroty te
zaczynają się zwyczajnie małą literą. Dodatkowo, jako, że zwrot za myślnikiem
odnosi się do wypowiedzi, nie powinien rozpoczynać się od wielkiej litery.
„O co Ci chodzi? – Powiedziałam” – jak wyżej.
„- Niby skąd możesz to wiedzieć? – Zapytałam”
– zapytałam
„mruknęła, jednocześnie
tłumacząc przyczyny
swojego niecodziennego zachowania” –
Sądzę, że „przyczynę” byłaby w tym miejscu lepsza. „Jednocześnie”, zamieniłabym
na „tym samym”.
„Wszystko, nawet największy ból był warty przeżycia.” – Brak przecinka
(zdanie podrzędne).
„-Pomóżcie mi! – Krzyknęłam” – krzyknęłam
Rozdział X
„Mówiła o ćwiczeniach pożarowych” – Chyba
chodziło ci o przeciwpożarowe, prawda?
„ Tę
dobrą”– Tą
„paletę różnych odcieni białego” –(nie jestem pewna co do poprawności,
proszę o pomoc) Wydaje mi się, że powinno być „bieli”.
Dodatki 2/5pkt.
Twoja strona jest skromna. Jak
już pisałam, brakuje mi podstrony, która zawierałaby krótki opis opowiadania, przybliżający
tematykę potencjalnemu czytelnikowi. Zamieniłabym archiwum na spis treści lub szeroką
listę.
Nie wiem dlaczego „O mnie”, podobnie
jak linki, odsyła nas na inną stronę. Uważam to za zbędny zabieg, utworzenie
podstrony byłoby lepsze.
Brakuje również spamownika,
który w dzisiejszych czasach jest już czymś w rodzaju niezbędnika.
Podsumowanie 3/5pkt.
Na wstępie, chciałam
pogratulować Ci tego, że bierzesz karierę w swoje ręce. Wydanie książki? To już
naprawdę coś. (1 ptk.)
Punkcik za talent – po prostu
Ci się należy. I dorzucę jeszcze jeden za monologi wewnętrzne.
Droga Iwono, kończąc chciałabym
Ci życzyć wszystkiego co najlepsze; aby nikt nie stanął na Twojej drodze do
spełnienia marzeń. W zasadzie zastanawiam się, czy to opowiadanie również
planujesz wydać? Pozdrawiam gorąco i wesołych świąt życzę!
Ilość zdobytych punktów:
88/100, czyli Zaawansowany (Bardzo dobry - 5)
Przepraszam, za zakrycie podsumowania stażu Oli.
Wesołych świąt Wam życzę!
>>Sądzę, że przydałaby Ci się zakładka „O stronie”*. Gdyż* nie masz ani prologu, a z powyższych informacji nie można wywnioskować o czym będzie opowiadanie.<< — Powinnaś połączyć te dwa zdania w jedno. Spójnik "gdyż" na początku wygląda dość osobliwie.
OdpowiedzUsuń"Nie do końca rozumiem relacje dziewczyny z ojcem, ale *sadze* że zostanie to jeszcze wytłumaczone." — Sądzę.
"Nie wydaje mi się, aby tak łatwo można było przestać kochać osobę, która Cię wychowała, bo pomimo to, że *cie* okłamała, poświęciła dla Ciebie spory kawał życia." — Cię.
*Dodrze*, brakuje mi jedynie odpowiedzi na jedno pytanie: Dlaczego? - Dobrze.
Chociaż z drugiej strony ten typ opowiadań *o* nie lada wyzwanie. — To.
Nie wiem dlaczego „O mnie”, podobnie jak linki, odsyła *nad* na inną stronę. — Nas.
W zasadzie zastanawiam się, czy to *opowiadani* również planujesz wydać. — Opowiadanie.
___________________
Ocena według mnie dość udana, choć widzę, że masz mały problem z interpunkcją. Wytknęłam Ci tylko literówki, gdyż cytowanie każdego zdania bez przecinka lub z tym znaczkiem, ale w złym miejscu, jest zbędne. Jak przeczytasz jeszcze raz ocenę, powinnaś je wszystkie zauważyć.
Musiałaś się chyba nieźle wgłębić w tematykę, skoro wytykałaś autorce błędy logiczne zahaczające o medycynę konwencjonalną. Mam nadzieję, że dziewczyna to doceni i poprawi, bo, z tego co wyczytałam w Twojej recenzji, często używa "widzimisię".
Swoją drogą zachęcanie jej do wydania tej "powieści" nie jest chyba najlepszym pomysłem. Twoje zdanie jako Oceniającej ma dość dużą wartość, ponieważ oceniasz jako krytyk, a nie czytelnik. Passato-futuro ma jeszcze zbyt dużo błędów, by w ogóle myśleć o publikacji. To tyle co na ten temat myślę.
Nawiasem mówiąc: "Passato-fututo – jakie to proste i ładne. Przeszłość i przyszłość. " W jakim języku jest adres? Nie znam się.
Dziękuję z wszelkie wytknięcia błędów. Tyle razy już to czytałam, że mieni mi się w oczach.
UsuńNo trochę o tym poczytałam... Dlatego oceny zajmują mi tyle czasu. Zastanawiam się, czy zdążę napisać kolejną do końca stażu... Też mam taką nadzieję, że zostanie poprawione te parę rzeczy. Ale chyba nikt nie lubi, jak ich praca idzie na marne.
Może i masz rację. jednakże nie postrzegam swojej "pracy" jako coś aż tak znaczącego.
Z włoskiego. Piękny język tak swoją drogą.
Dziękuję za opinię i pozdrawiam cieplutko :)
Mam jeszcze propozycję dla szefowej:
OdpowiedzUsuńNie sadzisz, że dobrze byłoby przy zgłoszeniach zastosować jakieś znaczki, mówiące o tym, co autorzy wpisują w formularzu zgłoszeniowym? Albo chociaż usuwać zgłoszenia, gdy oceny są już napisane. Bo tak sobie dziś patrzę, a następny blog w kolejce przeterminowany... Co prawda tylko o kilka dni, ale zawsze i okazało się, że była taka adnotacja. A gdybym tego nie sprawdziła i wystawiła odmowę, mogłoby być nieprzyjemnie.
Ale to tylko taka moja propozycja.
Pozdrawiam,
W sumie masz rację. Uwzględnię Twoją propozycję w wolnej chwili:)
UsuńNie wiem jak na innych komputerach, ale u mnie czcionka w niektórych miejscach jest zmniejszona, nie tylko przy cytatach, ale także przy wypowiedziach, np. przy wypowiedzi na temat rozdziału 5. Nie mogę jej odczytać, nie że taka mała... po prostu mam kiepski wzrok.
OdpowiedzUsuńZauważyłam też, że akapity są nie równe. Przy okładce i grafice tekst zaczyna się prawie na środku strony.
Też mi się takie coś zdarza, gdy chciałam pomóc Leaenie przy czcionce. Jak to się naprawia, bo mam podobny problem.
U mnie wszystkie czcionki wyglądają normalnie, znaczy się nie ma żadnych nieprawidłowości. Używam chrome, a Wy?
UsuńU mnie też jest wszystko w porządku. I również Chrome ;)
UsuńDziwne... też Chrome, ale ja naprawdę widzę różnice. Zwłaszcza początek wypowiedzi na temat 5 rozdziału, niektóre cytaty też.
UsuńNic nie szkodzi, że zajęło Ci to tyle czasu. Rozumiem, że masz wiele obowiązków, w dodatku ocena jest bardzo szczegółowa, za co już na wstępie chciałam Ci podziękować. Do wszystkich uwag oczywiście postaram się zastosować.
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji w sklepie - wiem, że jest nielogiczna, tyle tylko, że wcześniej nie miałam pomysłu na jej zmianę. O narkotykach w ciąży czytałam niedawno, dowiedziałam się, że grozi to poronieniem, jakąś wadą u dzieci lub ich zatruciem, dlatego Twój pomysł z odwykiem jest trafny. Tyle tylko, że w tej sytuacji byłby nieco większy problem ze spotkaniem Belli i Joeya. Mężczyzna mógłby ewentualnie przechodzić w pobliżu psychiatryka i pytać o drogę, lecz to dość dziwne rozwiązanie.
Pytasz, dlaczego Gracie "zeszła na złą drogę". Wydaje mi się, że tak po prostu, bez konkretnego powodu, jak to się zwykle dzieje. Wyjechała do Brooklynu, ponieważ to tam żyła jej matka. Chciała nieco bliżej poznać tamtejsze środowisko, przez co mogłaby lepiej zrozumieć swoją rodzicielkę. Wszystko jest wytłumaczone, w pierwszym rozdziale (przynajmniej tak mi się wydaje xD).
Nie za bardzo rozumiem, o co chodziło Ci przy redagowaniu całego opowiadania, przy ocenie Grace. Gdybyś mogła mi wytłumaczyć to w inny sposób, byłabym wdzięczna ;)
Jeszcze raz dziękuję za ocenę i również życzę wesołych świąt!
Już tłumaczę. Przez przeredagowanie tekstu miałam na myśli wprowadzenie poprawek, zmienienie pewnych fragmentów tego, co już napisałaś.
UsuńZamiast tego co jest, proponowałabym poprowadzenie historii np. w taki sposób jakby Grace od zawsze ciągnęło do narkotyków. Nie robiłabym z niej ułożonej dziewczyny, tylko taką wciąż wpadającą w tarapaty, nieasertywną. Oczywiście można też poprowadzić to w innym kierunku, ale to wyjście wydaje mi się najmniej ingerować w fabułę, bo trzebaby tylko poprawić dwa pierwsze rozdziały.
Mam nadzieję, że teraz jaśniej to wytłumaczyłam.
Dzięki za odpowiedź. Tak, teraz rozumiem, co miałaś na myśli.
UsuńPomyślę jeszcze nad tym rozwiązaniem :)
Postać Grace starałam się specjalnie wykreować na kogoś pysznego i przemądrzałego, kto przy pierwszej lepszej okazji ulega presji społeczeństwa. Ale tak to już czasem jest, że najpierw się coś robi, a dopiero potem myśli.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to faktycznie jakoś bardziej jestem zżyta z Bellą, dlatego łatwiej pisze mi się fragmenty pamiętnika.
Co do czasu, akcja dzieje się latem, konkretnie w wakacje (sama już teraz nie pamiętam, ale najwyraźniej o tym nie wspominałam). Gracie wcześniej nie pracowała jako tancerka, ona uczęszczała do szkoły baletowej (teraz rozumiem, że niezbyt jasno ukazałam tę kwestię, postaram się to zmienić).
Przydałby mi się także jeden dodatkowy rozdział, taka przejściówka, dotycząca mdz. narkotyków zażywanych przez Gracie, o czym napisałaś w jednym z punktów.
Fakt, z białaczką Belli również muszę coś zrobić. Przyjmijmy, że dowiedziała się o tym stosunkowo niedawno. Wtedy mogłaby doczekać porodu, co prawda wczesnego, jednak mimo wszystko.
Dziękuję także za podanie adresu tej strony :) Wszystko jest jasno opisane :)
O tym, czy wydać passato futuro zadecyduje wydawnictwo. Jeśli znajdzie się jakieś porządne, zainteresowane moją książką i przy okazji tanie, to czemu nie? Oczywiście wcześniej trzeba będzie poprawić wszystkie błędy no i skończyć pisać.
OdpowiedzUsuńPóki co jednak strasznie Ci dziękuję za Twoją opinię i tak motywujące słowa :)