czwartek, 28 marca 2013

[32] agonia-duszy.blogspot.com

       Jeszcze przed oceną chcę dodać, że hope przede mną opublikowała odmowę. Owszem, nie powinno się wstawiać jednego dnia dwóch postów, jednak dogadałyśmy się w tej sprawie, więc myślę, że nie będzie to problem.

Oceniająca: Lois
Autor: Kurotenshi
Ocena: Standardowa



Okładka 5/5pkt.

           Adres sugeruje mi jakąś smutną historię – ktoś tu się chyba sporo nacierpi (oby nie czytelnicy)! Dopiero gdy wchodzę na bloga, szablon wskazuje, że to historia uczennicy Hogwartu. Twarz nie kojarzy mi się z nikim z oryginalnej serii opowieści o Harrym Potterze, więc zgaduję, że to twoja własna postać. Na belce znajduje się sam tytuł opowiadania, co jest rozwiązaniem jak najbardziej na miejscu. Pierwsze wrażenie, jakie wywiera na mnie szablon także jest pozytywne.

Grafika 8/10pkt.

            Na twoim blogu dominują odcienie szarości. Na szablonie znajduje się Odette Yustman, piękna sowa, bilet na Hogwart Express i zdaje się, że jakaś książka. Wszystko bardzo ładnie się komponuje, nie razi w oczy, a przy okazji mówi o tematyce bloga. Całość wygląda trochę smutno, ale to tylko mocniej podkreśla tytuł historii, więc pasuje. Czcionka prosta, tekst wyjustowany. Problem w tym, że przezroczystość ramki na posty psuje czytelność i dla tych, którym nie chce się kopiować wszystkiego do Worda, może stanowić to komplikację.

            Przeszkadza mi tytuł opowiadania gdzieś niedaleko menu, kompletnie nie pasuje do szablonu. Sprawdź w ustawieniach, jak możesz się tego pozbyć. Poza tym w tekście brakuje akapitów, które zdecydowanie wpłynęłyby na czytelność tekstu.

Treść 34/60pkt.

            Na początku uznałam, że czeka mnie dwa razy więcej pracy niż przy poprzedniej ocenie, patrząc na ilość rozdziałów, jednak ich długość wskazuje na coś innego. Co z tego będzie? Zobaczymy.

            Na początek rzecz jasna przeczytałam opis fabuły, aby wiedzieć, czego się spodziewać i móc porównać to z faktyczną zawartością opowiadania.

Rozdział 1.

            Pierwszy rozdział zawiódł mnie nie tylko długością, ale też treścią. To nie prolog, a wygląda, jakbyś go tak potraktowała. Zarysowałaś dość ogólnie mamę Pottera, jego samego, podałaś kolor domu. Być może nic więcej nie będzie się działo w tej scenerii, jednak bardzo mocno brakuje mi jakiegoś opisu Kate wplecionego w akcję. Wiem tylko, że ma niebieskie oczy, a to mało – dużo mniej, niż rozczochrane czarne włosy Jamesa. Nawet bez orzechowych tęczówek byłby to wyraźniejszy zarys postaci, bo daje nam jakąś możliwość wyobrażenia go sobie, pomaga dorysować kolejne cechy wyglądu. Za to niebieskie oczy? Wyszukaj sobie zdjęcia Nicole Kidman, Angeliny Jolie, Cintii Dicker i Maggie Smith. Wszystkie mają niebieskie oczy. Piszę, to żeby jakoś zobrazować Ci, że oczy to niewiele. Pomyśl, pamiętasz jak wyglądają fryzury Twoich znajomych, możesz podać ich ogólny wygląd za pomocą paru słów (jak np. wysoka, wychudzona blondynka o wielkich ustach albo średniego wzrostu dziewczę z burzą czarnych loków i o wiecznie roześmianych oczach)? To teraz przypomnij sobie oczy całej swojej klasy. Na to nie zwraca się od razu uwagi, ale przede wszystkim – to najmniej pomaga w wyobrażeniu sobie osoby. Tak, wiem, rozpisałam się, ale miej to na uwadze. Pierwszy rozdział się skończył, a ja opieram swój wizerunek Kate opieram tylko na dziewczynie na szablonie.

O ciemnobrązowych oczach.

            Wracając do długości i treści – tak, to bardziej jak prolog. Krótko, nic się nie dzieje. Przechodzę do kolejnego rozdziału i…

Rozdział 2.

            Wszystko wskazuje na to, że ciągle jest ta sama noc. Ogólnie opis wydarzenia był okej, ale nadal… za dużo się nie dzieje. Jestem trochę przeciwniczką takiego dzielenia treści na rozdziały. Mają przecież one wyodrębniać konkretne części, a u Ciebie dzieje się to nazbyt często. Myślę, że lepiej byłoby połączyć to choćby z pierwszym rozdziałem, aby uzyskać spójniejszą całość.

- Wiem, że nasze istnienie jest drzazgą w twym oku, a nasze czyny bardzo komplikują twoje plany. - zaśmiał się ponuro.

            Wyobraź sobie, jesteś w obliczu śmierci… Mówiłabyś tak podniosłym językiem? Chyba lepiej brzmiałoby coś w tym stylu: „Wiem, że ci zawadzamy i psujemy plany – zaśmiał się ponuro”. Pomyśl o tym, na pewno na coś wpadniesz.

            No cóż. Razem obydwa rozdziały nie zajmują nawet całych trzech stron. Za dużo też się nie dzieje, więc nie bardzo wiem, co komentować. Przechodzę dalej.

Rozdział 3.

            Wygląda na to, że zaczyna się coś dziać i być może nawet pozwolisz akcji się trochę rozwinąć. Krótka scenka z wprowadzeniem niemego, stanowiącego tło Syriusza. Szkoda, że nie wykorzystałaś szansy, żeby się odezwał. Wątpię, żeby ktoś tak wygadany, czy nawet nieco arogancki (i pewny siebie przy dziewczynach) jak Black nie wydobyłby z siebie ani słowa.

            Ze względu na jej przenosiny z Beauxbatons do Hogwartu(…).

            Tylko. Nie. To. Wybacz reakcję, ale adminując na pewnym forum rpg mam do czynienia z masą takich postaci. I ogromnie razi mnie to rozwiązanie. W kanonie żadnych przenosin nie było, choć myślę, że np. ponowne wzrastanie w siłę Voldemorta byłoby powodem, by ratować dzieci. Tak jednak się nie działo. Uczniowie byli zapisani do danej szkoły od urodzenia. Nie powiem ci na pewno, czy na podstawie pochodzenia rodziny, czy miejsca przyjścia na świat. Wnioskując po nazwisku Kate, mogłabyś ją umieścić w którejkolwiek z nich. O ile oczywiście dziewczyna faktycznie z Francji pochodzi…  Mam nadzieję na rozsądne uzasadnienie przenosin.

            Zakupy na Pokątnej całkiem przyjemnie opisane, choć znów akcja jakoś specjalnie nie gna, skupiasz się na myślach czy też opisywaniu osoby Kate. Dowiaduję się o niej nowej rzeczy, do której jednak wrócę w podpunkcie „Bohaterowie”, gdyż okropnie śmierdzi mi to Mary Sue, a dokładniej niezrozumianą pięknością z bolesną przeszłością.

            Tym razem prawie trzy strony, czyli tyle, co dwa poprzednie rozdziały razem. Jest postęp, choć nadal fabuła nie bardzo wciąga. Lepiej byłoby, gdybyś rozwinęła poprzednie rozdziały, pozwoliła czytelnikowi na bliższe poznanie postaci. Albo akcję przyspieszyła.

Rozdział 4.

            Naprawdę nie rozumiem, czemu przerwałaś akcję jeszcze na Pokątnej. W tym rozdziale dokańczasz jeszcze zakupy, po czym przeskakujesz do pierwszego dnia szkoły. Nie lepiej byłoby dokończyć ten wątek w poprzednim rozdziale? Nie bardzo pojmuję to, jak dzielisz fabułę i akcję. Mam wrażenie, że robisz to zupełnie nieprzemyślanie. Może powinnaś czasem pisać mini-plan z choćby jednorozdziałowym wyprzedzeniem? Możesz chociażby ująć w nim, co znajdzie się w danym rozdziale. Nie musi być to dokładny plan wydarzeń, wystarczy parę słów, ale ułatwi Ci uporządkowanie tekstu.

            Jak się okazuje, James i Syriusz są szkolnymi gwiazdami i całe tłumy rozstępują się między nimi niczym Morze Czerwone. Kate, pomimo swojej nieziemskiej urody, o której wspomniałaś wcześniej, jest popychana. Czyżby tłum składał się tylko i wyłącznie z dziewczyn?

            A teraz kwestia zgodności z kanonem. Lucjusz Malfoy urodził się w 1954 roku, zaś James Potter w 1960 roku. Czyli skoro ten pierwszy jest jeszcze w Hogwarcie, to Twoi bohaterowie mają… jedenaście lat? Nie wiem, co zdecydujesz w związku z tym potknięciem, ale radziłabym Ci uważać na kanon, bo co jak co, ale pisząc fan fiction należy na to uważać.

            Rozdziały nadal są krótkie i mało treściwe. Na dobrą sprawę dokończyłaś nieco niezgrabnie poprzednie wydarzenie, następnie wprowadziłaś resztę Huncwotów, a także Malfoya i Regulusa Blacka, jednak żadna z tych sytuacji mnie nie zaciekawiła. Zabrakło czegoś, co pociągnęłoby jakoś opowiadanie do przodu. Chodzi o odpowiedź na pytanie: „Czemu czytelnik miałby chcieć czytać dalej?”. Zastanów się nad tym. Ja czytam, bo muszę. Owszem, zostawiłaś tajemnicę w postaci przeszłości Kate, ale poza tym… Nic ciekawego. Zdaje mi się, jakbyś chciała „odklepać” kolejne klasyczne dla potterowskich fanfików wydarzenia: zakupy, podróż pociągiem. Potraktowałaś je po macoszemu. Sytuacja, w której mama Pottera robi mu wstyd na oczach szkoły była zbyt krótka, żeby być zabawnym przerywnikiem.

            Naprawdę chciałabym napisać coś więcej, ale nie jestem w stanie nic stąd wydusić. 

Rozdział 5.

            Na samym początku muszę Cię pochwalić za realistyczne spojrzenie na to, co Kate mogła czuć w danej chwili. Ja sama nie chciałabym wkraczać w mury tak wielkiej szkoły wśród malutkich dzieci. Zwłaszcza, że mam metr osiemdziesiąt wzrostu, ale to już inna sprawa.

            Ogólnie rozdział na razie wychodzi Ci ciekawiej. Co prawda wyjątkowo szybko rozprawiłaś się z kwestią wyboru domu, jednak nie wyszło Ci to źle, co miało miejsce w poprzednich rozdziałach. Sympatyczna była sytuacja, w której James i Kate poszli skrótem, przez który jeszcze bardziej się spóźnili.

            Nie mam siły się czepiać ciągle o długość i ilość zawartej akcji. Postaram się o tym nie wspominać aż do odpowiedniego podpunktu oceny.

            Ten rozdział wyszedł ci o niebo lepiej.

Rozdział 6.

            Tak, wiem, fan fiction, to coś, co przeważnie czytają osoby zaznajomione z książką, ale rzuciło mi się w oczy, że zaczęłaś od rozmowy ze Slughornem… nic o nim nie mówiąc. Przydałoby się parę zgrabnie wkomponowanych w dialog zdań opisujących kim był i być może jak wyglądał. Nie chodzi mi o rozbudowany, dokładny opis. Tutaj nie pokusiłaś się nawet o dwie informacje, jak w przypadku Jamesa czy Kate. A to są Twoje najdokładniejsze opisy! Nie wiem też, jak wygląda Dumbledore, w ogóle o nim nie wspomniałaś.

            Widzę, że chciałaś szybko wprowadzić Kate do paczki Huncwotów, ale spójrz na to zdanie:

Katherine Grey brutalnie pozbawiona tlenu, spojrzała ze zdziwieniem na przyjaciółkę.

            Ile razy w życiu Kate i Lily rozmawiały, co? Jak długo się znają? Ile swoich sekretów poznały? Ile mają wspólnych wspomnień? Coś marnie to wychodzi. Rozumiem, że przyjaźń nie ma dokładnych granic czasowych, ale nie przesadzajmy. Takie tempo ich zawierania to okres przedszkola, ewentualnie podstawówki. W dalszych rozdziałach zauważyłam, że nazywasz tak również wszystkich Huncwotów.

            Jestem trochę zdziwiona, że Kate czuje na sobie fizycznie czyjeś spojrzenie. Czasem można mieć takie wrażenie, ale gdy zauważy się czyjeś spojrzenie, częściej jednak zdarza się to ludziom z paranojami, ale – kto wie! – być może nasz obserwator wpływa na dziewczynę w sposób magiczny. Nie chcę jojczyć, ale „dziwna atmosfera” w pomieszczeniu, która sprawia, że dziewczę intuicyjnie wyczuwa nawet w Wielkiej Sali, że ktoś ją obserwuje… Miało zabrzmieć tajemniczo i mrocznie, a wyszło… jak na moje, trochę nienaturalnie.

            Nowy nauczyciel. Jestem ciekawa, co z nim zrobisz w swojej historii. Na razie wydaje mi się dość karykaturalną osobą – boski, mroczny, zdobywa serca dziewcząt i wzbudza lęk u ogółu uczniów. Nie zdążył jednak pokazać tego w swoim zachowaniu ani wyglądzie (wiem tylko o jego hebanowych oczach). Liczę, że w dalszych rozdziałach jakoś mi to udowodnisz.

Rozdział 7.

            - Jasny blask Lily, nie pozwalał mi na takie zachowanie. - westchnął James, pogrążając się w marzeniach dotyczących rudowłosej.

            Pomijając już fakt, że przecinka po „Lily” być nie powinno, wyobraź sobie zbliżającego się do dorosłości chłopaka, który mówi to, co tu napisałaś. Pasowałoby, gdyby była to ironia tudzież żartobliwe stwierdzenie, ale z tego co widzę, James jest absolutnie poważny.

            Ucieszyło mnie wprowadzenie wątku tajemnicy Remusa. Nareszcie coś się dzieje! Czekam na rozwinięcie tego wątku.

Usłyszała świst. Prosto w jej plecy leciało zaklęcie. Szybkim ruchem odbiła wystrzelony przez nauczycielkę Transmutacji, czerwony promień.

            Nauczycielka atakująca zaklęciem uczennicę? Zwłaszcza, że przecież przerwali pojedynek.

            Takie małe wtrącenie:

- Co wy sobie wyobrażacie?! - warknęła - Czy zdajecie sobie sprawę ile punktów szkolnego regulaminu złamaliście?!

            Pojedynkowali się,  więc… dokładnie jeden?

Rozdział 8.

            Ciekawi mnie, kiedy Kate uczęszczała na zajęcia z mugolskich sztuk walki, skoro uczęszczała do szkoły z internatem, takiej, jak Hogwart? Przecież nie mogła ot tak wyjechać sobie w środę po południu i wrócić    dwie godziny później.

            Nic więcej na temat tego rozdziału nie mam do powiedzenia. Wszystko się jakoś toczy… ale bez emocji. Tak sobie myślę, że wyszłoby mi na dobre, gdybym oceniła treść grupując rozdziały, żeby nie wyglądało to, jakbym nabazgrała od niechcenia dwa zdania i tyle. Ale uwierz, nie widzę innego wyjścia, bo nie mam co pisać.

Rozdział 9.

            Nareszcie dowiedziałam się czegoś więcej o przeszłości Kate! Trochę dziwi mnie wspomnienie o bronieniu honoru rodziny… W końcu Kate miała wtedy jedenaście lat, nie sądzę, aby udzielała się w rozmowach dorosłych. Ale może źle zrozumiałam, co masz na myśli.

            Szkoda też, że nie wspomniałaś, kim dla Kate jest Michael Grey.
           
Dobrze jednak, że zbliża się jakieś większe wydarzenie, które być może rozrusza trochę twoje opowiadanie.

            Tutaj kończy się moja przygody z Agonią Duszy. Po zapoznaniu się z tekstem przechodzę do kolejnych punktów oceny.

1) Fabuła/Wątki 6/10pkt.

            Przeczytałam jeszcze opis fabuły, aby móc to porównać do faktycznej zawartości opowiadania. W zgłoszeniu podałaś, że jest to romans, na razie jednak ani widu, ani słychu na ten temat. Domyślam się, że może chodzić o Syriusza (zasugerowałaś to dość mocno, choć mogę się mylić), ale… pomimo nazywania ich przyjaciółmi bardzo mało o tej relacji wiemy. Tak samo z resztą postaci. Jeśli zaś chodzi o inne wątki, to dodałaś aluzję co do dziwnego zachowania Remusa i wprowadziłaś nowego, mrocznego nauczyciela. Później nie wspomniałaś o nich ani razu. Dobrze byłoby rozwinąć te wątki. Mogą dużo dać twojej historii, a mniemam, że ten nauczyciel ma znaczenie, skoro tak dziwnie patrzył na Kate. Warto byłoby go pokazać. W tle mamy jak na razie jedynych zakochanych bohaterów, czyli Jamesa i Lily, którzy tak na dobrą sprawę tkwią w miejscu.

            Myślę, że historia ma potencjał, mroczna przeszłość Grey ma na to duży wpływ. Jak na razie jednak niewiele się u ciebie dzieje, szczególnie w zakresie wątku romansowego. Owszem, był pojedynek, szlaban, a na początku wszystko, co zazwyczaj dotyczy rozpoczęcia roku szkolnego. Ale nadal brakuje mi odniesienia do tego, co napisałaś w opisie fabuły.

            Wydaje mi się jednak, jakby każde wydarzenie mogące mieć wpływ na rozwinięcie akcji było przez ciebie zapomniane i zastępowane nowym. Działo się tak z tajemnicą Remusa i przybyciem nowego nauczyciela. Tak dzieje się również z zaproszeniem do Klubu Ślimaka, które Kate przyjmuje… i na tym koniec. To strasznie psuje historię, bo dodatkowe wątki mogłyby mu pomóc. Rozdziały byłyby może dłuższe, ale całokształt pełniejszy i bardziej rzeczywisty i ciekawy.

            Plus za zaproszenie na bal, wygląda na coś, co ruszy opowiadanie z miejsca.

2)   Rozwinięcie akcji 3/6pkt.

            Zgubiłam się nieco w czasie. Na początku mamy dzień po dniu, potem to się rozmywa. Początek roku szkolnego, a tu nagle puf!, Kate jest już przyjaciółką Huncwotów. Zaraz potem zaproszenie na Bal… Bożonarodzeniowy. Myślę momentami, że sama gubisz się w czasie akcji. Dobrze byłoby, gdybyś to sobie sama uporządkowała. Czas mija, ale co z fabułą? Jak już wspomniałam, akcja byłaby ciekawsza i bardziej płynna, gdybyś nie rezygnowała z wprowadzonych przez siebie postaci czy wątków.

3)   Świat przedstawiony 5/10pkt.

            Z opisami jest po prostu kiepsko. Plus za to, że troszkę opisałaś niektóre postacie, jednak nie zawsze był to zadawalający opis. Już się mocno na ten temat rozpisałam na samym początku, ale kiedy chcesz przybliżyć czytelnikowi wygląd bohatera, skup się na tym, co widać najpierw – nie niebieskie oczy, a czarne włosy. W takiej sytuacji Kate jest młodą, śliczną dziewczyną o długich, czarnych włosach, a James chłopakiem z rozczochraną czupryną i zawadiackim uśmiechem. Spróbuj zastosować to do innych bohaterów. O niektórych co nieco napisałaś, ale czasem mam wrażenie, że resztę potraktowałaś po macoszemu.

            Muszę cię też pochwalić, bo całkiem dobrze wyszedł ci ten opis:

James oczywiście wyolbrzymił w swoich opowieściach wszechogarniające piękno rudowłosej, ale miała w sobie coś, co sprawiało, że śmiało można było uznać ją za ładną. Ze swoją szczupłą sylwetką, świecącymi szmaragdowymi oczami i kilkoma piegami odznaczającymi się na jej jasnej skórze, robiła całkiem niezłe wrażenie.

            Nie roztkliwiasz się nad szczegółami, ale ujmujesz w opisie to, co ważne.
            Co do opisów otoczenia, to już jest o wiele gorzej, bo nie wiem prawie nic o otaczającym Kate świecie. Coś tam bąknęłaś o domu Potterów i o klasie, którą musiała dziewczyna sprzątać za karę. Warto byłoby wspomnieć parę słów o zamku, w końcu Kate po raz pierwszy znajduje się w Hogwarcie, który na pewno różni się od jej poprzedniej szkoły. W tekście mamy tylko krótką wzmiankę o zamku z wieżyczkami.

4)   Bohaterowie 4/10pkt.

Kate

- Arogancka, bogata gryfonka, która niesie wszystkim pomoc. - prychnął - Ale nie różnisz się niczym od Pottera i jego zgrai - bez przyjaciół jesteś niczym.

            Oto, co sądzi na jej temat młody Snape. A co myślę ja? Wyczuwam sporą dozę marysuizmu, czyli postaci wyidealizowanej. Kate ma za sobą mroczną przeszłość, pełną cierpienia, braku zrozumienia, pochodzi też z bogatej, arystokratycznej rodziny. Jest niesamowicie piękna, przez co ongiś nie miała koleżanek (że co?... wybacz, ale ten wątek jest wręcz komiczny). A jaka jest teraz? Kolejne dowody na Mary Sue. Pomimo swoich cierpień i traum z przeszłości Kate potrafi w miesiąc zaprzyjaźnić się z kilkorgiem osób, poza tym jest bardzo dobra.

Poświęca się bardzo za głupotę swoich kumpli dla dobra ogółu, do tego można dorzucić parę jej nieco zbyt górnolotnych wypowiedzi i czuję się, jakbym czytała o potomkini Konrada z „Dziadów”.

Nieufna i skryta dziewczyna ukrywająca się za maską obojętności i ciętych ripost.

            To są twoje własne słowa na jej temat, prosto z jednej z podstron. Wprowadziło mnie to w lekkie zdumienie. Nieufna? Nie sądzę, aby w takim razie tak szybko zaprzyjaźniła się z grupką ludzi. Skrytość – faktycznie, raczej nie rozpowiada o swojej przeszłości. Ale te cięte riposty? Prawdopodobnie chciałaś stworzyć taką postać, ale nie do końca ci wyszło, bo nie natrafiłam na jakieś wyjątkowo błyskotliwe odpowiedzi.

            Jeśli chcesz poprawić Kate, to najlepiej, abyś zajęła się tym drugim cytatem i spróbowała stworzyć jakieś dowody na te cechy bohaterki.

James

Według Rowling był on arogancki i zawadiacki, ciągle częstujący wobec Lily tekstami w stylu „Ej, Evans, umówisz się ze mną?”. Twój James to dość częsty wypadek przy pracy w wypadku takich blogów. „Liluś, kocham cię”, słodkie oczęta i jednorożce. Non stop daje się jej poniewierać fizycznie. Trochę nadpobudliwy, podobało mi się wprowadzenie sceny z atakiem na Snape’a, bo NARESZCIE James nabrał charakteru. Ach, zapomniałabym – scena na peronie, gdy tłum rozstępuje się między nim i Syriuszem, a dziewczęta wzdychają. Wychodzi to komicznie i odstrasza. Kurotenshi, na litość boską, spróbuj odrzeć go z tej słodyczy, bo czytelnikom zrobi się niedobrze! Taki zabieg dobrze zrobi twojej postaci.

Huncwoci

Nie wiem o nich za dużo, więc uznałam, że można poświęcić im jeden punkt. Syriusz jest boski i prawie nie mówi, za to Remus jest po prostu tym roztropnym, jednak prawie niewidzialnym kolegą. O Peterze nie wspomnę, bo jak duża część blogerów, zrobiłaś z niego tło. Nie mam ci tego za złe, bo rozumiem, że nie wszyscy muszą pełnić ważną rolę, jednak choćby Syriusz mógłby być pokazany nam trochę bliżej.

Lily

Z miłej i mądrej Lily Evans w wersji Rowling została być może sympatyczna, ale za to niewyżyta dziewczyna, która non stop obija twarz lub grozi Jamesowi. Nie mam jednak wielkich pretensji o taką jej wersję, gdyż jest dość przyjemna w odbiorze i nie dziwię się, że tak reaguje na durne teksty Pottera.


5)   Dialogi/Narracja 8/10pkt.

- Wiem, że nasze istnienie jest drzazgą w twym oku, a nasze czyny bardzo komplikują twoje plany. - zaśmiał się ponuro (rozdział drugi)

            Jest więcej takich kwiatków, choćby w scenie, gdy Kate wkracza pomiędzy Huncwotów a Snape’a. Staraj się unikać takich górnolotnych wypowiedzi, bo to są tylko ludzie i prowadzą rozmowy, a nie głoszą przemów podczas zjazdów PZPR. Poza tym nie mam ci nic do zarzucenia, bo dialogi są w porządku. Narracja, choć nie powala, to nie jest zła, jednak podciągnę ją pod kolejny podpunkt.

6)   Styl 3/4pkt.

           Twój styl nie jest ani wybitny, ani tragiczny. Czyta się w miarę lekko, owszem. Nie sprawia to jednak, abym odczuwała jakąś przyjemność z czytania, co jest przecież bardzo ważne. Tutaj nie mogę wiele poradzić poza tym, abyś więcej czytała i pisała. I poświęcała czas tekstowi. Oprócz tego, że możesz uniknąć błędów czy literówek, możesz czasem dokonać jakichś korekt, wykreślić zbędne zdanie albo ująć coś nieco ładniej. Akurat styl, to rzecz, która jest też kwestią doświadczenia i czasu, więc nic więcej doradzić ci nie mogę.
                                                
7)   Oryginalność 5/10pkt.
           
            Ciężko mi to ocenić, bo pomimo nazwania historii romansem, prawie nic takiego nie występuje. Przeszłość Kate może fascynować, choć jest nieco przerysowana, za to strasznie psuje efekt np. James zadurzony w Lily, bo jest przesłodzony.

            Zmiana szkoły to dość częsty zabieg, jednak myślę, że własna postać nieco polepsza twoją sytuację. Uwierz, naprawdę nie wiem, ile punktów powinnam ci postawić. Zdaję się więc na moją intuicją i to, jak odebrałam całą historię.

Poprawność 15/20pkt.

Oceniłam poprawność czterech pierwszych rozdziałów.

ROZDZIAŁ 1.

Te dwa sprzeczne uczucia walczyły ze sobą w jej głowie, gdy jechała Błędnym rycerzem w kierunku Doliny Godryka.
Błędny Rycerz.

Wiedział za każdym razem o ogarniających ją uczuciach. To ją przytłaczało i jednocześnie bardzo irytowało.
Obojętność, była zasłoną, której używała gdy cierpienie ogarniało jej serce.
Zbędny przecinek po słowie „obojętność”. Poza tym niewielkie powtórzenie (ogarniających, ogarniało).

- James, na Merlina, zejdź z niej natychmiast! - spojrzała na swych wybawców w postaci Doreii i Charlusa Potterów.
Słowo „spojrzała” opisuje tutaj czynność niezależną od mówienia, więc powinno zostać zapisane z dużej litery.

Lecz za nim zdążyła cokolwiek zrobić, znów została porwana w ramiona.
Zanim piszemy łącznie.

- Miło znów cię widzieć skarbie - usłyszała ciepły głos niewiele niższej od siebie kobiety - James zabierz bagaże Kate! - wykrzyknęła do syna i pociągnęła dziewczynę w stronę cytrynowego budynku.
Niby poprawnie, ale na twoim miejscu dodałabym słowo „mama” przy drugiej wypowiedzi – najpierw podmiotem jest Kate, która coś usłyszała, a potem pani Potter mówiąca do syna, jednak można tego nie zauważyć.

Jej oczy doznały szoku po nagłym zapaleniu światła, a zaraz po tym na jej posłaniu, pojawił się nie kto inny jak James Potter.
Bez przecinka po słowie „posłaniu”.

Spojrzał na nią orzechowymi oczami, przepełnionymi w tej chwili powagą i już wiedziała, że zaraz zacznie się przesłuchanie. - Co się stało Kate?
Tutaj proszę o pomoc innych oceniających. Czy czasem nie powinien pojawić się tutaj enter przed wypowiedzią Jamesa? Chcę tylko wiedzieć, czy to błąd. Jeśli nie, to i tak sugeruję tobie, Kurotenshi, żebyś przesunęła tą wypowiedź do kolejnej linijki. Ot, dla czytelności.

- Z moją ciotka nie da się kłócić James i dobrze o tym wiesz. Można tylko i wyłącznie słuchać jej monologu. - westchnęła ponownie i spojrzała w przenikliwe oczy chłopaka.
Westchnęła z dużej litery. Poza tym przecinek przed „James” (tu znów proszę o konsultację dziewczyn!).

Więc, po prostu odpuść.
Bez przecinka.

Możesz ale nie musisz Kate!
Przecinek po „możesz” i po „musisz”. Co do tego drugiego – sytuacja taka, jak wyżej.

Jestem zmęczona, możemy dokończyć tę rozmowę jutro? - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem i kontynuowała wykonywanie tej czynności gdy zauważyła jak wola jej przyjaciela przestaje stawiać opór.
Spojrzała z dużej oraz przecinek przed „gdy”.

po raz kolejny obdarzył ją twardym spojrzeniem i nie oczekując potwierdzenia udał się w kierunku wyjścia.
Być może to literówka, ale proszę o dużą literę na początku zdania.


ROZDZIAŁ DRUGI

Nie zdawali sobie sprawy z tego, że zabezpieczenia zostały przełamane, a bardzo liczna grupa, ubranych w czerń osób zmierza w kierunku ich domu.
Pozbądź się przecinka po słowie „grupa”.

Nie nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich szczęście pęknie za chwilę niczym bańka, którą dziewczynka tak usilnie próbowała złapać.
Podwójne „nie” na początku zdania to albo powtórzenie (czyli pomyłka), albo miało tak być. W drugim przypadku postaw między nimi przecinek.

- Nie musisz się martwić Grey. - wzdrygnęła się i z nienawiścią spojrzała na stojącego w drzwiach mężczyznę.
Wzdrygnęła z dużej.

- Wiem, że nasze istnienie jest drzazgą w twym oku, a nasze czyny bardzo komplikują twoje plany. - zaśmiał się ponuro
Na końcu powinna być kropka, za to wykasuj ją po słowie „plany”.

- Kłopotliwa? - prychnęła mroczna postać - Jesteście poprostu nic nie znaczącymi robakami.
„Po prostu” piszemy oddzielnie.


ROZDZIAŁ TRZECI

Nie rozumieli, że w trakcie gry, nie zwraca uwagi na panujący na stadionie harmider.
Zbędny przecinek po słowie „gry”.

Teraz bezmyślnie podążała, za wciąż zmieniającą sklepy panią Potter.
Znów zbędny przecinek. Poza tym „zmieniająca sklepy” brzmi, jakby zajmowała się zawodową metamorfozą podupadających sklepików.

Rodzice Jamesa nie wydawali się zdziwieni późną wizytą, najlepszego przyjaciela syna.
Bez przecinka.

Jej rozmyślenia przerwała pani Potter, gdy wyciągnęła ich wszystkich ze sklepu oznajmiając, że chce wstąpić do jeszcze jednego. Co zaowocowało zbiorowym jękiem rozpaczy całej czwórki udręczonych czarodziei.
Masz dwa wyjścia:
- postawić zamiast kropki przecinek i zrobić z tego jedno zdania,
- albo zmienić „co zaowocowało” na „zaowocowało to”.

Kate już miała zacząć użalać się nad zawsze kroczącym z nią ramie w ramie pechem wszechczasów, gdy usłyszała coś co odwróciło jej uwagę od beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazła.
Ramię w ramię.

- Potter, ile razy mam ci powtarzać żebyś mnie tak nie nazywał? - warknęła, w stronę niezrażonego tym zachowaniem chłopaka, który nie posiadając za grosz wyczucia, uśmiechnął się zawadiacko w odpowiedzi.
Bez przecinka po „warknęła”.

Z historii w trakcie których, jej przyjaciel dosłownie rozpływał się nad wyglądem i nieposkromionym charakterem dziewczyny(...)
Powinno być: Z historii, w trakcie których jej przyjaciel...


Sądząc po jej zaciśniętych w pięści dłoniach i wyrazie wzmorzonej irytacji na twarzy, jej siła woli, którą powstrzymywała się od uderzenia owego osobnika, była na wyczerpaniu.
Wzmożonej. Kurczę, Kurotenshi, na twoim miejscu pisałabym najpierw w Wordzie, a nie od razu na bloggerze, żeby podkreślał ci takie błędy. Przy okazji będziesz mogła zrobić ładne akapity w tekście.


ROZDZIAŁ CZWARTY

Zakupy z panią Potter nie były, aż takie straszne. Kate znalazła sobie rozrywkę w obserwowaniu, coraz to nowszych uderzeń, które Lily prezentowała na Jamesie.
Bez przecinka po słowach „były” oraz „obserwowaniu”. Spróbuj sobie przeczytać ten fragment w twojej i mojej wersji. Z przerwami tam, gdzie są przecinki. Wiesz, o co mi chodzi?

Tym razem nie było, nadzorującej jej wydatki ciotki.
Precz mi z tym przecinkiem!

Rozbrzmiewających prychnięć i ukazujących się ironicznych uśmieszków, za każdym razem gdy rzucała ukradkowe spojrzenia, w stronę sklepu.
Ostatni przecinek do kosza.

Najpopularniejszy sprzęt do Quidditcha w na świecie.
Pewnie literówka, ale wykreśl to „w”.

Sytuację w trakcie której, praktycznie pokładała się na ziemi ze śmiechu.
Przecinek powinien znajdować się po pierwszym słowie. Potem już żadnego!

Albowiem to właśnie moment, bezwarunkowego podziwiania dwóch chłopaków,, pani Potter uznała za najlepszy do wtrącenia się.
Wykreśl pierwszy przecinek. Dalej jeszcze jeden, bo wyszły ci dwa obok siebie.

Liczne uderzenia w żebra otrzymane dzięki ciągłym popychankom(...).
Przepychankom.

Westchnęła z ulgą gdy udało im się, znaleźć wolny przedział.
Pojęcia nie mam, co robi przecinek w tym zdaniu.

Ignorując wyciągnięte ręce i szarmancki uśmiech Syriusz,a bez większych problemów władowała bagaż na półkę.
Literówka z przecinkiem.

Przesunęła się w bok, gdy do przedziału wpakował się niski, dość pulchny chłopak. Spojrzał na nią ze strachem w wyłupistych oczkach, by następnie oberwać potężnym klepnięciem w plecy od szczerzącego się Jamesa.
Wyłupiastych.

- Cześć Peter, poznaj moją przyjaciółkę. - wyciągnął rękę i wskazał na nią - To jest Kate Grey. - następnie, nie przestając się głupkowato uśmiechać objął ją ramieniem
„Wyciągnął” z dużej litery. Tak samo „następnie”.

nie czekając na odpowiedź, rozwaliła się na siedzeniu z myślą, że raczej nie polubi tego bojącego się własnego cienia chłopaka.
Było to po dialogu i powinno zacząć się z dużej litery.

Nie minęło dużo czasu, kiedy do przedziału zajrzała rudowłosa czupryna.
Logika. Włosy nie patrzą, czupryna nie może zajrzeć. Lepiej znaleźć inne sformułowanie, jak np. w przedziale pojawiła się, do przedzialu wsunęła się.

Remus jednak, odrazu odpowiedział na niewypowiedzone pytanie.
Od razu, to po pierwsze. A po drugie – niewypowiedziane.

- Moja ciotka rzadko kiedy jest zadowolona. Przyszedłeś tutaj tylko po to by mnie o tym powiadomić czy masz jeszcze jakąś sprawę? Najlepiej będzie jeżeli już pójdziecie. - dodała jeszcze gdy zobaczyła mordercze spojrzenia, którymi James i Syriusz atakowali niepożądanych gości.
Bez kropki na koniec wypowiedzi i przecinek przed „gdy”. Aha, i jeszcze jeden przecinek przed „by”.

- Pamiętaj Malfoy, że wkurzona czarownica, która posługuje się różdżką lepiej od ciebie to najgorsza opcja do której mogłeś doprowadzić. - warknęła w jego stronę - Wynoś się zanim całkowicie stracę cierpliwość.
Bez kropki przy pierwszej wypowiedzi.

- Nie myśl, że się ciebie boje Grey.
Boję.

- Malfoy gdybym kiedykolwiek potrzebowała od kogoś pomocy, byłbyś jedną z ostatnich osób, do których skierowałabym swoja prośbę.
Przecinek po nazwisku oraz „swoją”.

- Do zobaczenia w szkole. Na pewno będzie interesująco. - pierwszy raz od przybycia, głos zabrał Regulus Black. Po czym razem z Malfoyem opuścili przedział.
„Pierwszy” z dużej. Ładniej wyglądałoby to, gdybyś zrobiła z tego jedno zdanie ((…)Regulus Black, po czym(…)), albo zmieniła „po czym” na „następnie”.

- Jak ja ich nienawidzę. - warknął James - Pożałują wszystkiego co kiedykolwiek wydobyło się z ich ust.
- No cóż w jednym muszę przyznać im rację. Ten rok na pewno będzie interesujący. - stwierdziła Kate - To jak, kończymy grę?
Bez kropki po słowie „nienawidzę” oraz „interesujący”. Przecinek po „No cóż”.

            Nie jest źle. Nie robisz wielu tragicznych błędów, ale zdarzają ci się takie kwiatki jak „wzmorzony”. Unikniesz tego pisząc tekst w Wordzie, do tego niepotrzebna ci żadna beta.

            Masz jednak problem z przecinkami, które, wstawiasz, tam, gdzie, ci, się, po, do, ba. Wybacz, ale czasem, gdy je źle postawisz, twoje zdania brzmią mniej więcej tak dziwnie, jak to powyżej. Zapoznaj się z zasadami interpunkcji. Czasem jednak wystarczy przeczytać zdanie na głos z odpowiednią intonacją, żeby zauważyć, co jest nie tak.

            Kolejną kwestią są dialogi. Wpisz w google „poprawne pisanie dialogów”, a zapewniam cię, że znajdziesz tam wiele wskazówek. Po sposobie twojego pisanie widać, że owych zasad nie znasz. Są proste, jeśli je zapamiętasz i może trochę poćwiczysz, z czasem będzie szło ci już lepiej.


Dodatki 4/5pkt.

Spis treści jest czytelny, jednak wystąpił tu błąd: po słowie „symbolem” nie powinno być przecinka. Podstrona o fabule zasługuje na pochwałę, bo ciekawie przedstawia informacje o historii. Szukam dalej, na kolejnej podstronie szeroko opowiedziałaś o sobie. Dobrze, że wspomniałaś o swojej przygodzie z pisaniem. Na twoim miejscu pozbyłabym się tych wszystkich emotikonek. Aha, jeszcze jedno. Liceum piszemy z małej litery.
Książka poprostu, będzie – oddzielnie „po prostu” i bez przecinka. Linki są bardzo ładnie uporządkowane, myślę jednak, że zbędne jest pogrubienie części odnośników, gdyż wprowadza to chaos.
Mamy też miejsce na spam i link do wywiadera.
Ucieszyły mnie twoje własne cytaty i obrazki w podstronach, upiększają ją i są ozdobą bloga.
Ucięłam punkt za błędy, emotikonki i te pogrubienia w linkach.


Podsumowanie

            Bardzo przepraszam, że tak się wlekłam z tą oceną, Kurotenshi.
            Podsumowując ocenę: nie jest źle. Jesteś w samym środku punktacji na poziomie żuczka, co oznacza, że nie jest to nota naciągana, czy też zbyt niska.
            Na czym powinnaś się skupić? W kwestii poprawności, poszukaj zasad, które ci wskazałam. Co do treści, postaraj się urealnić bohaterów i pokazać czytelnikowi ich charaktery – wypisz sobie na kartce cechy, które powinni oni posiadać, a potem prowokuj sytuacje i spraw, aby reagowali zgodnie z tym, jacy są. To pozwoli czytelnikowi poznać bohaterów. Powróć też do wątków, które zaczęłaś i porzuciłaś i postaraj się w kwestii wydarzeń. Początek trochę się wlecze, więc lepiej, żeby Bal Bożonarodzeniowy i kolejne sytuacje i wątki to nadrobiły.
            Życzę ci powodzenia, dużo weny i przede wszystkim – zapału do pracy, jaka jest przed tobą!

Ilość zdobytych punktów:
66 punktów, czyli Żuczek [Dostateczny - 3]

            Przepraszam wszystkie dziewczyny z Szefową na czele z takim odwlekaniem oceny. Ciągle zastanawiam się nad współpracą z OO, przecież ustaliłam, że gdy skończy mi się staż, podejmę decyzję… Intensywnie o tym myślę. Na pewno dwóch ocen miesięcznie nie napiszę, znam siebie. Pozostaje więc decyzja – jedna ocena na miesiąc, czy koniec współpracy? Nie bierze się to z uprzedzeń, czy tego, że mi się tu nie podoba – w żadnym wypadku! Po prostu znam swoje zorganizowanie, to raz, a dwa, nieco słomiany zapał. Nie chciałabym jakoś obciążyć ocenialni swoim lenistwem i niewywiązywaniem się z obowiązków.

            Obiecuję intensywnie się nad tym zastanowić!

            I oczywiście czekam na komentarze na temat mojej oceny. Nie wiem, czy jestem z niej do końca zadowolona. Ciągle mam wrażenie, że coś jest w niej nie tak. Ale sprawdzam, sprawdzam... I nie mogę niczego znaleźć.

13 komentarzy:

  1. Lois, zanim przeczytam ocenę, czysto kosmetyczne poprawki.
    Jeśli piszesz w Wordzie - ustaw sobie interlinie (polecam 1,5 wiersza) i automatyczne akapity (będą się same kopiowały na OO do oceny, chociaż przy edycji postów nie będzie ich widać, a przy okazji nie będą pojawiały się podwójne akapity jak powyżej).
    I zapomniałaś o etykiecie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, zaraz zedytuję, dzięki :)

      Usuń
    2. Etykietę dodałam, resztą zajmę się później, bo lata pracy w OpenOffice sprawia, że nie wszystko umiem to znaleźć. Ale bardzo dziękuję :)

      Usuń
    3. Pomogłabym, ale z OpenOfficem nigdy nie miałam styczności, więc raczej na wiele się nie przydam. Ale wierzę, że sobie poradzisz :>

      Usuń
    4. W porządku, od tego jest Wujek Google :)

      Usuń
  2. Lois, jeszcze nie miałam czasu przeczytać Twojej oceny, bo wróciłam dopiero na święta do domu i wcale nie zanosi się, abym miała chwilę zająć się czymś innym prócz przygotowań. Jednakże zdążyłam zerknąć na początkowe i ostatnie zdania oceny. Jak już mówiłam - Jaelithe i summer-sky nie obowiązują dwie oceny miesięcznie i Ty miałaś zostać przyjęta na podobnej zasadzie, wyławiając blogi z Wolnej Kolejki. Dlatego jeśli o to chodzi - nie widzę problemu. Pozostaje kwestia Twoich chęci do pracy i zapału. Dlatego jak napisałaś- przemyśl temat i podejmij decyzję.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, przemyślę to :) Wszystko zależy też od tego, jak będą moje oceny odebrane, bo jeśli okaże się, że nie są na zbyt wysokim poziomie, to raczej nie przydam się ocenialni, dodając raz na miesiąc dodając kiepską ocenę.

      Usuń
  3. Bardzo dziękuję za ocenę. Postaram się popracować nad ty7m o czym wspomniałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się tam podoba. Sądzę, ze ocena zwiera kilka przydatnych rad.

    Ja również nie lubię przenosin ze szkoły do szkoły, strasznie mnie drażni. Ale organizowanie Balów Bożonarodzeniowych chyba jeszcze bardziej... No ale cóż zrobić. Całej blogosfery się nie zbawi ;)

    Pozdrawiam gorąco,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dość częste zabiegi, do tego można też dodać nowych nauczycieli (mrocznych lub/i przystojnych). Sama nie mam jakichś wielkich pretensji do autorów, jeśli korzystają z takich rozwiązań (no może oprócz przenosin), o ile dobrze się za nie zabiorą. Byłabym hipokrytką sądząc inaczej, bo sama pracuję nad fanfikiem i zmiany w kadrze będą.
      Bale - cóż, najłatwiej wtedy za jednym zamachem porobić trochę romantycznych scen. U Kurotenshi jest to jednak trochę inny bal, bo zorganizowany przez jednego z członka Wielkiej Familii Greyów, a cała impreza ma związek z Voldziem.

      Usuń
    2. No, to jeszcze można wybaczyć. Myślałam, że mowa o Balu w Hogwarcie, zaczerpniętym z Czary Ognia, tak jakby pominąć fakt, że w żadnej innej książce on nie występuje ;) Tak się tylko zastanawiam, czy tak dużo łatwiej pisze się wprowadzając taką osobę do nowej szkoły, niż o takiej która uczy się tam już od paru lat...?

      Pozdrawiam,

      Usuń
    3. Nie wiem. Przecież ucząc się gdzieś też nie znamy wszystkich. Wprowadzenie kogoś do jakiejś paczki, gdzie nikogo nie zna też może wyjść stuprocentowo dobrze, to, że chodzi do Hogwartu od początku i jest rodowitym Anglikiem w niczym nie przeszkadza :) Szansa jest taka sama. Dodatkowo wprowadzając nową postać wiele osób zapomina, że są nowe i - tak jak tutaj - od razu zaprzyjaźnia je z wszystkimi. Harry i Ron choć od początku trzymali się razem, to nie od razu nazywali się przyjaciółmi, nie mówiąc już o Hermionie :)
      Naprawdę tak mało jest różnych sposobów na ciekawą fabułę?

      Usuń