Na początek chcę wszystkich przeprosić za to, że od dwóch miesięcy nie wykrzesałam z siebie żadnej oceny. I jednocześnie podziękować hope i szefowej, które ciągle wierzą w naszą ekipę i których motywacja jest bezcenna. Mam nadzieję, że reszta dziewczyn także odnajdzie w sobie zapał do pracy. No dalej, nie dajmy umrzeć OO!
Okładka (5/5)
Widząc po raz pierwszy adres Twojego bloga, z miejsca
poczułam się zaintrygowana. Słowo ,,herosi’’ nie dawało mi spokoju, ponieważ
kojarzyło mi się ono przede wszystkim z wielkimi bohaterami, ale również z
mitologicznym owocem związku boga i człowieka. Na początku sądziłam, że chodzi
o to pierwsze. Duże więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że
opowiadanie będzie nawiązywało także do książki Ricka Riordana. Na tym etapie
nie mogę stwierdzić, czy taki pomysł zmieszania dwóch różnych dzieł
,,wypalił’’, jednak niewątpliwie jest to coś nowego, a ludzie chcą czytać o
tym, czego jeszcze nie było. Dlatego myślę, że wiele osób chociaż zerknie okiem
na Twojego bloga – i pojawi się szansa, że zostaną na dłużej. Dlatego adres
uważam za chwytliwy. Mam tylko zastrzeżenie co do słowa ,,hogwardzcy’’. Czy to
na pewno dobra odmiana, zważywszy na to, że Hogwart piszemy przez ,,t’’ na
końcu? Niestety internet milczy na ten temat. Moim zdaniem powinno być
,,hogwartcy” czy coś w tym stylu. Sama jednak nie mam całkowitej pewności, więc
ten błąd potraktuję z przymrużeniem oka. Może ktoś inny nas oświeci.
Na belce tylko powtórzyłaś adres. W porządku – przynajmniej
nie zgubię Twojej strony w ,,mrowiu’’ zakładek.
Moje pierwsze wrażenie da się wpisać pod ciekawość i na
razie nie mam zastrzeżeń.
Grafika
i dodatki (7/10)
Twojemu szablonowi właściwie nie mam nic do zarzucenia
(dlaczego napisałam ,,właściwie’’, zaraz się dowiesz). Jest ładny i przyjemny
dla oczu. Widzę na nim naszego herosa, widzę jakąś rudowłosą Gryfonkę, zatem wnioskuję,
że zostałam naprowadzona na bohaterów Twojego opowiadania. Niestety kiedy
przeszłam do treści, okazało się, że to nie do końca prawda, ale i tak trzeba
przyznać, że Percy i dziewczyna w stroju Gryfonów pokrywają się z postaciami w
historii.
Teraz przyjrzyjmy się estetyce treści. Zauważyłam, że masz
skłonności do zmiany czcionki. Niemal każdy rozdział ma inną. Wygląda to trochę
dziwnie, ale rozumiem, że chciałaś poeksperymentować i sprawdzić, które pismo
będzie wyglądało najlepiej. Sama nieraz tak robiłam. Aczkolwiek wypadałoby się
wreszcie zdecydować. Akapity są, przynajmniej w późniejszych rozdziałach.
Brakuje tylko wyjustowania tekstu. Radziłabym Ci je zastosować, bo wtedy treść
wygląda schludniej i łatwiej się ją czyta.
Przeglądnijmy podstrony. Podobał mi się Twój opis o sobie,
bo nie owijałaś w nim w bawełnę i mogłam się o Tobie dowiedzieć całkiem sporo.
Poza tym nie zauważyłam miejsca na spam, ale widzę, że to w myśl zasady
,,obserwuję, nie spamuję’’, co popieram. Na blogach często spotyka się jeszcze
podstronę o samej historii, żeby czytelnik mógł wpierw się zorientować, o co
tak dokładniej chodzi w Twoim opowiadaniu. Ty tego nie masz, jednak domyślam
się, że to dlatego, iż chcesz nas zaskoczyć. No i dobrze. Takie trzymanie
w niepewności podsyca ciekawość.
Teraz jeszcze słówko o nazwach zakładek. Są ciekawe i
oryginalne, ale na dłuższą metę potrafią zirytować. Kiedy szukałam linku do
naszej ocenialni, musiałam po kolei sprawdzać każdą podstronę, żeby odnaleźć tą
właściwą. Widzisz więc, że człowiek może się pogubić w tych nazwach. Nie chcę
Ci narzucać, co powinnaś lub nie powinnaś z tym zrobić, proponuję jedynie przemyśleć
tę sprawę.
No i jeszcze kilka słów o podkładzie muzycznym. Piosenki
same w sobie są ładne, przyjemnie się je słucha, aczkolwiek denerwuje mnie, że
włączają się automatycznie ze stroną. Oczywiście do wyłączenia ich wystarczy
jeden klik myszką, ale czasami można o tym zapomnieć i w tym samym czasie
słuchać akurat innego utworu, a wówczas piosenki się nakładają. Ja sama nigdy
nie używałam na blogu muzyki, ale spotkałam się z takimi, które puszczały
piosenkę tylko wtedy, kiedy chciał tego czytelnik — niestety sama nie potrafię
poradzić, jak to zrobić. W każdym razie rozumiesz, nie zawsze mamy ochotę
słuchać tego, co proponujesz. Poza tym jestem ciekawa, czy utwory te mają coś
wspólnego z Twoją historią czy są po prostu miłym podkładem do czytania.
Treść(49/60)
Na początku przyznam, że serię o herosach czytałam przed
rokiem i to tylko do trzeciej części, więc znam jedynie zarys wydarzeń i trudno
mi będzie wytknąć jakieś nielogiczności kanoniczne, ale w razie potrzeby
postaram się posiłkować internetem.
Prolog
Prolog potrafił zaciekawić, co oznacza, że wykonał swoje
zadanie. Czytelnik już dostał dwóch głównych bohaterów i tu pojawia się moje
pytanie — skoro Hermiona jest jednym z nich, to co ta ruda osóbka robi na
szablonie? No nic, zdaję sobie sprawę, że postaci na szacie graficznej nie
zawsze da się dopasować.
Zaczęłaś w momencie przydziału, który zdawał się już dobrze
znany, a który jednak okazał się poprowadzony w inny, zaskakujący sposób.
Szczególnie w momencie, gdy przeczytałam o czystej krwi Hermiony i o Ronie
wśród Puchonów. Ciekawa koncepcja, chciałam dowiedzieć się o niej czegoś
więcej, ale okazało się, że to nie działo się naprawdę. Domyślam się, że
chciałaś pokazać strach dziewczyny przed poplecznikami Czarnego Pana, którzy
nie znoszą brudnej krwi. Czytelnik dostał także informację o miejscu w czasie
Twojego opowiadania. No i chyba nie można przejść obojętnie obok słów a Wybrańca,
który wybawi świat czarodziejów ani widu ani słychu (przy okazji —
przecinek przed powtórzonym ,,ani’’). Tutaj punkt za zaintrygowanie
czytającego, który teraz zadaje sobie pytanie, co też się stało z Harry’m,
skoro nawet jego przyjaciółka nie dostrzega w nim nadziei?
Przyznam jednak, że kiedy akcja przenosi się do Obozu
Herosów, element zaskoczenia zmienia się w przewidywalność. Mogę podejrzewać,
że amputowałaś Potterowi zadanie pokonania Voldemorta, aby mógł to zrobić
Percy. Ale jeszcze nie będę się rzucać, bo to dopiero początek historii i moje
nieco sceptyczne nastawienie ma szansę ulec zmianie.
Rozdział 1
Brawo za samodzielne sklecenie przepowiedni, nie poszłaś na
łatwiznę. Przyznam, że naprawdę trafnie dobrałaś rymy, co zaś do samej treści —
zdołałam zrozumieć, o co chodzi Wyroczni, więc ten charakterystyczny klimacik
tajemniczości przy proroctwach gdzieś się schował. Myślę jednak, że
zaserwowanie sporej dawki oczywistości w tym tekście było nieuniknione. W końcu
czytelnik jest rozeznany w świecie Pottera, natomiast dla herosów te wieści musiały
być czymś nowym.
Użycie Zaklęcia Niewybaczalnego na terenie Obozu Herosów
było dość niespodziewanym posunięciem. Zastanawiam się, czy czarodziej mógłby
tam wejść. Do półbogów raczej się nie zalicza, więc teoretycznie… Napisałaś
gdzieś, że nie trzymasz się kanonu, ale takich nagięć należy się wystrzegać.
Dobrze, że wplotłaś mimochodem krótkie
wyjaśnienia/przypomnienia odnośnie losu kolegów Percy’ego, bo — jak widać po
mnie — niektórzy mogą pewnych faktów nie kojarzyć.
Czucie głodu w obliczu nagłej śmierci Wyroczni to trochę
dziwna zachcianka, ale bądź co bądź półbogowie trochę inaczej patrzą na świat
niż zwykli ludzie.
Nie rozumiem, dlaczego pan D. miałby dawać temu
czarodziejowi Percy’ego, skoro ów czarodziej sam może podejść do herosa i
rzucić w niego urokiem. Chyba że pojawi na to jakieś wyjaśnienie.
Wielki bóg wina został
opętany.
Dla mnie to też brzmi absurdalnie. Może dlatego, że po
prostu nie jestem przyzwyczajona do miksowania dwóch różnych światów. Tak czy
siak wydaje mi się, że pan D. jednak jakoś by wyszedł z tej sytuacji, a nie
pozwolił się kontrolować… W końcu to bóg! Poza tym znów pojawia kwestia
wtargnięcia czarodzieja na obszar dla osób z boską krwią. Oj, tak właśnie
podejrzewałam, robi się zamieszanie, zasady z książek Rowling i Riordana
zaczynają się ze sobą ,,gryźć’’. Żeby jakoś to przeboleć, postaram się
traktować niektóre momenty humorystycznie.
Po ostatnim fragmencie zaczęłam podejrzewać, że w Twoim
świecie Harry po prostu nie istnieje. No cóż, można i tak, tego jeszcze chyba
nie było — zwykle, gdy był zbędny, po prostu usuwał się w cień lepszego bohatera.
A tutaj wydaje mi się, że gdybyś miała o nim wspomnieć, to byś wspomniała.
Jeśli chodzi o tę wymianę niemiłych uwag to uważam, że
troszkę nie wyszła ona na poziomie szesnastolatków. Szczególnie wypowiedź
Malfoya, w której chłopak zdawał się monotonnie bełkotać i wyrzucać coś, co
wcale nie było odkrywcze. Podejrzewam, że nawijał w podobny sposób już
stukrotnie, więc chyba musiał być naprawdę dziecinny, żeby nie dojść do
wniosku, iż pora zmienić płytę. Rozumiem, że chciałaś pokazać, w jaki sposób
ciągle obraża Hermionę, ale w jego słowach nie czułam za bardzo jadu czy
błyskotliwości, które uczyniłby je bardziej groźną. Akurat ta rozmowa raczej
nie była ważna dla akcji, więc moje uwagi są tylko tak na marginesie, a na
przyszłość radzę troszkę dłużej posiedzieć nad tego typu wypowiedziami, żeby
lepiej oddawały klimat sceny.
Rozdział 2
Na początek rzuciło mi się takie zdanie, do którego racji
mam wątpliwości.
Czasem strata
przyjaciela boli bardziej niż strata kogoś, kogo kochamy.
Myślę, że tu chciałaś pokazać, że pomimo iż Wyrocznia była
dla Percy’ego tylko przyjaciółką (tzn. nie kochał jej), to jednak cierpiał po
jej śmierci. Jeśli mam rację, to w porządku, nie ma się czemu dziwić. Natomiast
przy tym zdaniu troszkę za bardzo się ,,zagalopowałaś’’. Przecież czucie żalu
po utracie przyjaciela nie jest zabronione. Heros nie musi się tłumaczyć, że
smuci się nad śmiercią przyjaciółki, twierdząc, iż czasem ta śmierć boli
bardziej niż kochanej osoby. Tutaj się nie zgadzam. Może boleć ewentualnie tak
samo, ale raczej nie mniej, jeśli mowa o prawdziwej miłości. W każdym razie w
tym akapicie dążę do tego, że takie zdanie nie brzmi trafnie.
Wymiana zdań pomiędzy synem Posejdona a córką Aresa też nie
wyszła tak ,,ogniście’’, jak można by to sobie wyobrazić. Percy jeszcze w miarę
trzyma poziom, ale Clarisse wyjechała z takim tekstem, który nie przystoi
dziewczynie w jej wieku, bo jest już dość oklepany. Wiem, że tego typu dialogi
często sprawiają trudność, ale zawsze można obejrzeć/ przeczytać coś, gdzie
występuje kąśliwy humor i uczyć się od osób bardziej zaawansowanych w temacie.
I właśnie dlatego
proszę, żebyś poszedł ze mną, Percy.
Już sama kwestia wymówienia prawidłowego imienia herosa
powinna być dla innych zastanawiająca, a gdy dołożymy jeszcze taki zwrot grzecznościowy…
Nie pasuje mi to do Dionizosa, który słynął ze złośliwości. Rozumiem, że teraz
działał pod zaklęciem, ale mam nadzieję, że trochę jego charakterku się
zachowało. W fanfikach można zmieniać naturę postaci, jeśli ma się na to
solidne wytłumaczenie. Tutaj na razie go nie widzę.
Fragment w Hogwarcie był przyjemny i zawierał sporo rzeczywistego
humoru — tutaj widać, że swobodnie pisało Ci się o niewzruszenie mieszającej w
swoim kociołku Hermionie albo o zachowaniu Snape’a. Co prawda zgrzyta mi tutaj taki
odważny i niemal ironiczny styl wypowiedzi panny Granger, która przecież
powinna być miła i grzeczna. Pamiętam jednak, że napisałaś wcześniej, iż
dziewczyna trochę się zmieniła, zaczęła pracować dla siebie i stała się
bardziej zdecydowana, a zatem zmiana w jej charakterze na razie nie wypada
negatywnie. Przyznam, że o takiej Hermionie ciekawie się czyta. Oby tylko nie
przeholowała ze swoją ,,silniejszą’’ stroną.
Sprowadzenie Percy’ego do oddalonego od jego przyjaciół
miejsca to wcale nie takie złe posunięcie — Czarnemu Panu łatwiej będzie zabić
chłopaka, więc uważam, że pomysł z opętaniem boga ma w jakimś stopniu sens. Dobrze,
że Annabeth oraz reszta zachowała rozsądek i postanowiła zareagować na dziwne
zachowanie pana D.
Popchnął ją na jakieś
drzewo.
Słowo ,,jakieś’’ brzmi dość nieładnie. Jakby autor w ogóle
się nie interesował, gdzie popchnięto jedną z bohaterek. Nie twierdzę, że
powinnaś podać gatunek drzewa, ale warto by je jakoś określić — przykładowo ,,na
pobliskie drzewo’’.
Przyznam, że im dalej w ten rozdział, tym Twoje wyczucie
ironii i humoru awansuje na wyższy poziom. Pamiętam, że książki Riordana niemal
ociekały wyżej wymienionymi, zatem to dobrze, że chcesz podtrzymać ten klimat.
Potrzebujesz tylko wprawy.
Rozdział 3
Chcę Cię pochwalić za początek, który łatwo przenosi czytelnika do akcji i zachęca go do czytania.
Już zamierzałam Cię skarcić za Voldemorta, który boi się
dzieciaków z mieczami, podczas gdy wystarczyłoby odpowiednie zaklęcie. Na
szczęście wplotłaś wyjaśnienie. Podróż w czasie. Dobra, może być, aczkolwiek
mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek. Porównanie herosów do Gryfonów na
podstawie ich zapału i waleczności było dość trafne, ale przywiodło mi też na
myśl Harry’ego. Ta scena przypomina oryginał — mamy dzielnego chłopca, gotowych
mu pomóc przyjaciół i złego czarnoksiężnika. Czy to tak różni się od pierwotnej
wersji Wybrańca i jego kompanów? Sytuację ratują trochę miecze w ich dłoniach
oraz sceptycznie nastawienie Percy’ego, który wyraźnie nie rozumie, jakie grozi
mu niebezpieczeństwo. Przez to ten moment wypada trochę ciekawiej. Poza tym
ukazanie Czarnego Pana, który czuje całkiem uzasadnioną obawę, to pomysł dobry i
intrygujący, oby tylko z nim nie przesadzić.
Zastanawia mnie tylko jedno — na końcu poprzedniego
rozdziału napisałaś, że ktoś wrzeszczał. Ale kiedy przeniosłaś czytelnika do
lasu, nic nie wskazuje na to, aby ktokolwiek z zebranych miał krzyczeć. Percy?
Skoro jeszcze nie został zaatakowany zaklęciem, to raczej nie, poza tym ten
chłopak tak łatwo nie daje się złamać. Voldemorta i Dionizosa odrzucam, bo im
krzyk nie przystoi, że tak powiem. Więc kto wrzeszczał? Obawiam się, że
zapomniałaś o tej kwestii. Napisałaś przed rozdziałem, że byłaś wówczas chora —
powiedzmy, że to jakaś wymówka, ale następnym razem trzeba trzymać się tego, co
się wcześniej napisało.
Dziwi mnie, że Voldemort rzuca zaklęciem zabijającym tylko w
Percy’ego, a pozostałych jedynie blokuje i ucisza. Jeśli chodzi o to, że nie
chce marnować swojej mocy na nieistotnych herosów, powinnaś to wyraźnie napisać,
bo jego zachowanie trochę irytuje. Poza tym Piper zachowała się dość
niestosownie, starając się przemówić do sumienia Czarnego Pana. Zastanawiam
się, czy to miało wypaść tak zabawnie.
Ogromne psiska
stąpały cicho (jeżeli coś, co ma wymiary ciężarówki może cicho stąpać).
O, tutaj na przykład sama zadrwiłaś ze swoich słów, dając
niejakie wyjaśnienie. Może być i tak. Tylko żeby nie zostawiać niektórych spraw
bez wymaganego komentarza.
Pojawienie się piekielnych psów trochę urozmaiciło akcję,
szczególnie, że ogary te były po stronie Czarnego Pana. Przyznam też, że
całkiem płynnie opisujesz walkę. Nie skupiasz się tylko na jednym bohaterze i
nie dodajesz niepotrzebnych szczegółów, w dodatku starasz się wcisnąć trochę
humoru. Tutaj jestem zadowolona z Twoich umiejętności.
Widzę, że ryzykujesz i wkładasz w swoje opowiadania dość
osobliwe pomysły. Odbicie się zaklęcia od miecza? W sumie czemu nie? O ile
dobrze pamiętam, ostrze nie było ze zwykłego żelaza, które skruszyłoby się pod
mocą uroku, więc brzmi to logicznie.
Wiewióro, Szlamciu – kiwnął im głową.
O, taka odzywka niby nie jest odkrywcza, ale umie wywołać na
ustach uśmiech. Ogólnie kolejna konfrontacja ze Ślizgonem wyszła lepiej. Jak
już to mówiłam, nabierasz wprawy. Może jeszcze z Malfoya coś będzie?
Pomysł z wprowadzeniem amerykańskiego gościa zapowiada się
ciekawie. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim i zastanawiam się, jak jego
wizytą zamierzasz wpłynąć na akcję.
Rozdział 4
Widzę, że ten rozdział oferuje czytelnikowi dużo niedługich
fragmentów. Nie zapowiada to nudy, jednakże ja bym bardziej radziła się pisać
ich mniej, a bardziej treściwie, rozwijać opisy czy przemyślenia bohaterów
(akurat u Ciebie jedynie chwilami mogę narzekać na ich brak) — dzięki temu
wrażenie ,,skakania z kwiatka na kwiatek’’ nie będzie męczące.
Sen Hermiony był porządnie opisany. Zadbałaś o opis lasu, a
potem kobiety na niebie. W dodatku wszczepiłaś w czytelnika pewne podejrzenia
co do pochodzenia Hermiony.
Pojawienie się satyra w szkole oraz sprowadzenie przed jego
oblicze dwójki uczniów naprawdę ma potencjał. Zagadnienia dla półbogów wyszły
naprzeciw uczniom magicznej szkoły, dzięki czemu tworzy nam się jakaś całość.
Od początku miałam wątpliwości, jak gruba będzie nić, która zszyje ze sobą
świat herosów i czarodziejów. Chwilowo wychodzi na to, że wcale nie jest taka
cienka.
Trochę mnie zdziwiło, że Annabeth tak bez zająknięcia
wyrecytowała słowa Wyroczni. Ja wiem, że jej matka jest boginią mądrości, ale
wątpię, aby dziewczyna zdołała to wszystko zapamiętać. Natomiast dyskusja o
przepowiedni mi się podobała, była rzeczowa i padło na niej sporo wartych
zastanowienia domysłów. Mówiąc szczerze, choć dla mnie to proroctwo od początku
nie brzmiało zbyt tajemniczo, to jednak z chęcią czekałam, do jakiś spostrzeżeń
dojdą bohaterowie. Również rozmowa z Nico trzymała w ciekawości i jednocześnie
budziła niepokój. Zadanie tego snu więc wykonane.
Pozwolił łzom płynąć.
Pierwszy raz robił to tak naprawdę. Nie podejrzewał nawet, że to takie piękne
uczucie, móc pokazać, że również jest człowiekiem.
Pozwoliłam sobie przytoczyć ten cytat, bo ładnie ubrałaś go
w słowa. W ocenie staram się głównie pokazać rzeczy wymagające ulepszenia, ale
myślę, że taka pochwała też Ci się przyda. Tak samo podobało mi się wspomnienie
o ponurej aurze, którą profesor McGonagall dostrzegła w Malfoyu — ten chłopak
nigdy nie był typem optymisty, ale tutaj taka uwaga na pewno znaczy coś więcej,
może być wskazówką co do pochodzenia Ślizgona. Po końcu tego rozdziału
czytelnik ma już pewność, że Hermiona i Draco nie będą w tym opowiadaniu
zwykłymi czarodziejami. Jak na razie jestem nastawiona do tego pomysłu
pozytywnie, ponieważ choć jest on dość dziwaczny, to jednak jeszcze nie
przekracza granicy złego smaku i ma potencjał.
Rozdział 5
Rozdział zaczęłaś z mocnym akcentem. Naprawdę podobał mi się
klimat siedzącego na tronie Czarnego Pana, Petera porównanego do klauna oraz
wijącego się na ziemi śmierciożercy. Wreszcie czuć, że zaprezentowany przez
Ciebie Voldemort nie jest jedynie cieniem tego z oryginału. Użycie Zaklęcia
Pasożyta to również ciekawy zwrot akcji, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie
znalazłaś inspiracji w Uczniu Czarnoksiężnika, gdzie kradnięcie magii
nosiło taką samą nazwę. Jeżeli tak… ja bym na Twoim miejscu to gdzieś to
zaznaczyła, bo pomysł został TYLKO zapożyczony.
W końcu nadszedł taki czas, w którym zdecydowałaś się
wyjaśnić kilka spraw. No, koncepcja hybrydy czarodzieja i boga brzmi zarówno
absurdalnie, jak i oryginalnie. Przyznam, że z tymi pomysłami balansujesz na
cienkiej granicy. Reakcja Dracona i Hermiony wypadła całkiem naturalnie; wpierw
rozbawienie i sprzeciw, potem jako taka akceptacja, chociaż jeszcze nie wiemy,
czy całkowita. Nawiasem mówiąc, czemu te nazwy są po łacinie, a nie po grecku,
skoro bogowie przecież wiążą się z mitologią GRECKĄ?
Cieszę się, że poświęciłaś trochę czasu związkowi Percy’ego
i Annabeth — że pomimo dość dużego wskaźnika akcji, starasz się ukazać relacje
pomiędzy bohaterami, co też jest ważne, aby czytelnik mógł w pełni zrozumieć
fabułę.
Do wprowadzenia na ,,scenę’’ postaci Nica dołączyłaś także
skrawek jego poglądów i przemyśleń. Wychodzi to niewątpliwie na plus, bowiem
nie zostawiłaś nowego bohatera ,,gołego’’; mogłam się już trochę wdrążyć w jego
psychikę. Wątek z Leanne zapowiada się trochę przewidująco — już widać, że na
porannym spotkaniu się nie skończy, a ta dwójka poszuka sobie nowych
okoliczności do zaprzyjaźnienia się i nie tylko. Ale czy brak elementu
zaskoczenia w takich sprawach jest grzechem? Myślę, że nie. Jeśli ciekawie
poprowadzisz ten wątek i nie okleisz go zbytnią ilością cukru, będzie dobrze.
Rozdział 6
Pisząc o zebraniu w
Wielkim Domu, wiedziałaś, kiedy ma być rzeczowo, a kiedy zabawnie, przez co do
tego fragmentu nie mam zastrzeżeń. Zadbałaś także o skutki swoich poprzednich
posunięć, wplatając wyjaśnienie miejsca pobytu pana D. czy kwestię braku
Wyroczni.
Krótka rozmowa przez iryfon także wyszła jak należy. Myślę,
że z każdym rozdziałem coraz pewniej czujesz się na gruncie swojego
opowiadania.
Dla mnie zawsze
będziesz tylko szlamą.
To zdanie świadczy o tym, że Draco albo jest głupi albo
uparty. Przecież właśnie się wyjaśniło, że w żyłach Hermiony nie płynie krew
mugoli.
Dobrze, że wspomniałaś o starej wersji Hermiony, która jest
bliższa tej z oryginału, bo to znaczy, że ona gdzieś tam nadal jest w sercu tej
nowej panny Granger — mam dowód, że umiejętnie pokazałaś tę zmianę. Ale czy ta
,,Miona-kujonica’’ naprawdę odzwierciedla obraz kanoniczny? Owszem, Hermiona
lubiła się uczyć i była skora do pomocy,
jednak nie dawała sobą pomiatać. Dla Rona i Harry’ego czasem się
poświęciła, ale czy pomoc gorszym w nauce przyjaciołom jest oznaką słabości?
Trochę przesadzasz i pokazujesz starszą wersję dziewczyny w za bardzo
zakrzywionym zwierciadle. Niemniej cieszę się, że ta ,,nowa’’ jest szczera i nie ma
zamiaru okłamywać przyjaciółki. Masz za to plusa, bo Twoja bohaterka w imię
przyjaźni nie boi się wyznać niezbyt przyjemnej prawdy. Tylko troszkę mi
zgrzyta ta biblioteka jako miejsce wyjaśnień. No wiesz, tam na pewno ktoś
będzie, a w panującej ciszy łatwo podsłuchać taki wielki sekret. Dziewczyny
wykazały się nieostrożnością.
We fragmencie z Malfoyem warte pochwały jest to, że i w
życie tego bohatera starałaś się nas wdrążyć. Ciekawym momentem było także
zaniesienie Pansy do sypialni, co sugeruje, że Draco dojrzewa i jest skory
przejąć się innym człowiekiem. Postacie z drugim dnem są znacznie bardziej
intrygujące.
- Chejrona nie ma, Pana D. nie ma, jesteśmy zdani tylko na siebie.
Więc... - nabrał powietrze w płuca - ROBIMY IMPREZKĘ!
Powyższy cytat sprawił, że moje usta rozciągnęły się w
mimowolnym uśmiechu. Widzę, że Twoim atutem okraszanie akcji nastoletnim
klimatem.
Rozdział 7
Na wstępie wyznam, że podział rozdziałów na wydarzenia w
Hogwarcie i Obozie to zdecydowanie dobry pomysł, bo łatwiej przychodzi
przyswajanie akcji.
Poprzez wahanie Piper podkreśliłaś, że Nico nie jest zwykłym
herosem, a dzieckiem Wielkiej Trójki. Scena z wynurzającym się spod ziemi
Hadesem wydawała mi się taka… dziwaczna i szybko rozwiązana, ale właściwie nie
wiem, czy w sensie negatywnym, bo sam Riordan często pisał w podobny sposób. W
każdym razie nałożenie klątwy na dziewczynę było ciekawym krokiem. Tylko
dlaczego Nico w ogóle tego nie skomentował? Przecież przed chwilą pojawił się
tu jego ojciec, mógłby obronić Piper albo chociaż ją jakoś pocieszyć.
Uczucie Leo do Piper, które teraz nam ujawniłaś, dodaje do
kotła akcji kolejne zaciekawiające czytelnika drewienko.
Myślę, że końcówka tego rozdziału była najlepsza. Co prawda
pomysł z zagraniem w butelkę aż ,,parzy’’ banalnością, ale zadawane tam pytania
umiały wywołać zainteresowanie. Oczywiście taka zabawa nie może obyć się bez
zbliżenia bohaterów jakimś zawstydzającym gestem (pytanie Leo jeszcze nie było
takie naciągane, ale kiedy Nico dostał swoje zadanie, wiedziałam już, co się
święci). Mimo tego zgrabnie pokazałaś, jak herosi mogą doświadczyć trochę
rozrywki. Przyznam też, że ładnie ukazujesz związek Percy’ego i Annabeth, a w
ostatnich zdaniach naprawdę się postarałaś. Czułam pomiędzy nimi chemię.
Rozdział 8
Ojciec Malfoya został już objawiony. Mówiąc szczerze, nie
kojarzę tego boga, a to oznacza, że faktycznie nie jest on zbyt znany i dlatego
mógł sobie pozwolić na dziecko ,,na boku’’.
Ujawniasz nam coraz więcej informacji o Venideum. Cieszę
się, że wytłumaczyłaś, dlaczego dopiero teraz w naszych bohaterach zaczęły
pojawiać się jakieś zmiany. Twoje wyjaśnienie brzmi logicznie.
Nie spodziewałam się tego fragmentu ze wspomnieniem.
Opisałaś je ładnie i byłam w stanie wczuć się w sytuację Notta. Wplotłaś w
swoją fabułę kolejną postać, która z pewnością będzie miała do odegrania jakąś
rolę.
Kolejny raz jestem pod wrażeniem końcówki. Punkt za element
zaskoczenia! Swoją drogą widzę, że Voldemort interesuje się greckimi bogami,
dzięki czemu poznaje trochę swojego przeciwnika. Zaczynam też się zastanawiać nad
stronnictwem Dracona. Ciągle zmieniasz moją opinię o nim. Ale obszerniej
wypowiem się o tym w odpowiednim punkcie.
Rozdział 9
Takim początkiem po raz kolejny potrafisz wzbudzić w
czytelniku zaskoczenie. Byłam pewna, że Annabeth i Percy zmierzają ku współżyciu
a jednak Ty nie poszłaś na banał i ukazałaś, że zrobili to tylko pod wpływem
szaleństwa alkoholu. To dobrze, że nie ucinasz z charakteru córki Ateny rozsądku.
Cieszę się, że nie zapomniałaś dać Nicowi kaca, który był naturalny po takiej imprezie. To, że chłopak będzie musiał pocałować Leanne,
było do przewidzenia. Rozumiem, że chciałaś wymyślić jakiś pretekst, ale, jak
już mówiłam, gra w butelkę jest już przereklamowana. Mam nadzieję, że następny
krok Nica w stronę dziewczyny będzie bardziej oryginalny. Mało kto lubi
oklepane motywy.
Czy bitwa o sztandar w takich czasach jest rozsądna?
Voldemort ostatnio zaatakował w lesie. Moim zdaniem herosi powinni się trzymać środka
obozu. Wiem, że kipią odwagą, ale te morderstwa powinny dać im do myślenia.
Podejrzewam, że podczas tej bitwy też zdarzy się coś niedobrego.
Na koniec pochwalę jeszcze pomysł z opętaniem Reyny — ta
postać na pewno jeszcze namiesza w opowiadaniu. Widzę, że Voldemort wysyła do swojej gry coraz to nowsze pionki.
1)
Fabuła/Wątki
(8/10)
Fabuła opowiadania
jest nieźle pokręcona. Opętany bóg wina, świecący Draco czy Voldemort w Obozie
Herosów potrafią rozszerzyć ze zdziwienia oczy czytelnika. Cały czas kręcisz
się gdzieś na skraju oryginalności i absurdu. Jednakże podziwiam Twoją odwagę —
nie każdy podjąłby się publikowania takiej historii. W końcu żeby przekonać się
o jakości swoich pomysłów, trzeba najpierw pokazać je światu. Stworzyłaś coś
dziwnego, ale całkiem dobrze łączysz te dwa światy, wplatając nawiązania
jednego do drugiego — porównałaś herosów do Gryfonów albo zesłałaś na Hermionę
sen o greckiej bogini. Widać, że starasz się, aby to wszystko wypadło
naturalnie.
Początkowo miałam
wiele obaw. Twory Rowling i Riordana łączy wiele podobieństw (choćby w postaci
nastoletnich głównych bohaterów czy magii), jednak oddziela je też morze
różnic. I w pierwszych rozdziałach to się uwidaczniało, ale z każdym nowym
postem było pod tym względem lepiej; coraz bardziej przyzwyczajałam się do
Twojego ,,zszytego’’ świata i Ty chyba również czułaś się coraz swobodniej.
Ilość absurdów zaczęła się zmniejszać. W moim odczuciu stworzyłaś coś
oryginalnego, aczkolwiek przyznam, że klimat Percy’ego zaczyna ,,pożerać’’
klimat Harry’ego. Mam wrażenie, że śmielej się czujesz, pisząc o herosach. Zresztą
jak opisujesz losy czarodziejów, robisz ciągłe nawiązania do greckich bogów.
Nawet Voldemort dał się skusić ich kulturze, używając iryfonu.
Zastanawiam się, czy
nie byłoby lepiej, gdybyś pozostała tylko w obrębie świata Riordana. Na razie
rozdziałów jest zbyt mało, aby postawić solidne stwierdzenie na ten temat, ale
kiedy czytałam o Hogwarcie, miałam wrażenie, że to już nie jest Hogwart, a
jedynie… przechowalnia dla momentu, w którym Draco i Hermiona wejdą w świat
grecki.
Wątków jest dużo.
Przeplatają się i rozgałęziają z każdym nowym rozdziałem; jedne są bardziej
ważne, a drugie mniej. Trzeba nie lada umiejętności, aby je ogarnąć. W dodatku
pojawia się wiele zagadek, wiele problemów, które trzeba rozwiązać. Niemal
każdy bohater otwiera w akcji jakąś nową dróżkę. To dobrze, że opowiadanie nie
kręci się wokół jednego i skutecznie odpiera wrażenie nudy. Można się w tym
wszystkim troszkę pogubić, jednakże nie uznaję tego za wadę, bo to naturalne
przy takiej ilości wątków.
Twój blog potrafi
zaciekawić ludzi z różnymi gustami czytelniczymi. Jeżeli kogoś nie zainteresuje
wątek w Hogwarcie, może spodobać mu się wątek w Obozie Herosów. W Twoim
opowiadaniu znajdzie coś dla siebie i zwolennik akcji, i zwolennik humoru, i
zwolennik romansów. To wielki plus.
2)
Rozwinięcie
akcji (6/6)
Akcja niewątpliwie postępuje
na przód. Nie zatrzymujesz się na zbędne przystanki, a jednocześnie poświęcasz
uwagę także relacjom postaci. Choć dużo się dzieje, nie mam wrażenia, że idzie
to zbyt szybko, a ewentualnie, że jest za mało wzmocnione opisami.
Wybacz, że ten
podpunkt wyszedł taki skąpy, ale nie mam się do czego przyczepić. Wiesz, jak
prowadzić akcję, aby zaciekawić czytelnika.
3) Świat przedstawiony (8/10)
Najpierw kwestia miejsc. Pamiętam, że pojawił się opis
pokoju wspólnego Gryfonów i Ślizgonów albo gabinetu dyrektora. Z tego mogłam
wywnioskować, że piszesz rzeczowo; wymieniasz to, co wydaje Ci się
najważniejsze. Nie mogę zaprzeczyć, że czytając o tym, miałam w głowie zarys
tych pomieszczeń. Myślę jednak, że można by przedstawić je jeszcze bardziej
wyraziście.
Rzadziej widywałam opis wyglądu bohaterów. Zauważyłam, że taki
porządniejszy umieściłaś tylko przy Draconie; Piper na przykład dostała
jedynie wzmiankę o swoim kolorze włosów. To za mało, bym mogła ją sobie
wyobrazić. Jasne, jak wygląda Hermiona wie chyba każdy, ale na przykład Grover
lub Piper już nie są tacy ,,znani’’. Podejrzewam, że Twoi czytelnicy są w takie
sprawy wtajemniczeni, jednak brak większych wzmianek o powierzchowności postaci odbieram
jako niedopracowanie.
Twój świat jest już gotowy, wykreowany przez autorów z
oryginału, i przyznam, że już się na nim tak nie skupiasz. Rozumiem, że uważasz
to za oczywiste, ale postaraj się trochę bardziej przyłożyć do opisów.
Wszystkiego. Miejsc, ludzi, magicznych istot. Dzięki temu Twoje opowiadanie
stanie się bardziej dopracowane. Wiem, że chcesz skupić na akcji. Ok, w takim
razie możesz pisać jak teraz, żeby nie wytrącać się z rytmu, a kiedy rozdział
będzie skończony, dodaj w odpowiednich miejscach opisy.
Jeśli zaś chodzi o wykreowanie nastroju — z tym nie masz
problemu. Wiesz, kiedy ma być zabawnie, a kiedy poważnie. Czuję, że opowiadanie
jest o nastolatkach i magii.
4) Bohaterowie (7/10)
Wszyscy Twoi bohaterowie są zapożyczeni z książek. Nie
sposób wypowiedzieć się o wszystkich, bo jest ich naprawdę sporo, zwłaszcza w
Obozie, ale postaram się wielu z nich uwzględnić.
Właściwie cały Obóz Herosów ma charaktery zbliżone do kanonicznych.
Percy jest taki, jaki powinien być, czyli odważny, zabawny i zapalczywy,
aczkolwiek mam wrażenie, że jest go dość mało. Kiedy już przenosisz nas w świat
herosów, szybko skupiasz uwagę na kolegach syna Posejdona. Jednak nie wątpię,
że jego postać jeszcze się wykaże. Nico nadal wydaje się trochę taki zamknięty
sobie i ponury, a Annabeth cechuje się rozsądkiem. Właściwie uważam, że ta
ostatnia jest najlepiej wykreowaną przez Ciebie postacią. Jej charakter
uwidacznia się na każdym kroku. Była spostrzegawcza w sprawie Dionizosa,
ostrożna w kwestii imprezy i umiała zachować samokontrolę po wypiciu alkoholu.
Trochę gorzej jest z czarodziejami. Widzisz, po raz kolejny
wypadają słabiej. Zmieniona i twardsza Hermiona jest jeszcze do przyjęcia, ale
prosiłabym Cię, abyś uważała z nią, bo może stać się zbyt ostra i kiczowata.
Draco ma szansę na zostanie ciekawą postacią, aczkolwiek odniosłam wrażenie, że
ten chłopak ma rozdwojenie jaźni. Jedna jego wersja jest miła, opiekuńcza i
pozwalająca sobie na płacz, druga zaś ironiczna, chamska i zrzucająca kolegów z
krzeseł. Wspominałam wcześniej o drugim dnie. Tak, mogłabym to pojęcie doczepić
do postaci Twojego Malfoya, tylko wydaje mi się, że zmiany jego charakteru są
zbyt dynamiczne. Jakby ktoś naciskał pilot i nagle zmieniał kanał. Myślę, że
powinnaś poprzeć wyjaśnieniami jego zachowanie. Dlaczego raz jest dupkiem, a
raz sprawia wrażenie uczuciowego. No i jaki tak właściwie jest, komu służy i
dlaczego? Twój Malfoy ma potencjał, nad którym trzeba popracować.
Teraz jeszcze kilka słów o ogóle postaci. Mam wrażenie, że
tworzysz je na podobnej zasadzie — mają być śmiałe i sypiące ironicznymi
odzywkami. Oczywiście takie zachowanie nie jest niczym złym, ale chciałabym,
aby nie wszyscy umieli się odgryźć czy powiedzieć coś z humorem. Ludzie są
naprawdę różnorodni.
Pochwalę Cię jeszcze za to, że piszesz z punktu widzenia
rożnych osób, dzięki czemu możemy bliżej poznać tych bohaterów, ich poglądy
oraz plany.
1)
Dialogi/Narracja
(9/10)
Narracja jest u
Ciebie jak najbardziej w porządku. Każdy bohater ma jakiś zakres wiedzy,
którego nie przekracza. W dodatku często wplatasz do narracji jakieś
humorystyczne uwagi, które są ciekawym urozmaiceniem.
Z dialogami miałaś na
początku problem, zdawały mi się trochę drętwe i wymuszenie zabawne. Z czasem
jednak nabrałaś wprawy. Obecnie coraz lepiej wychodzi Ci stylizowanie
wypowiedzi pod konkretnego bohatera, a riposty czy uwagi nabierają
błyskotliwości. W dodatku w dialogach czuć młodzieżowy klimat; nie starasz się
być podniosła — nawet w poważnych sytuacjach chcesz rozładować napięcie
humorem. Przyznaję, że chwilami jest to nie na miejscu, ale domyślam się, że
celowo kierujesz nastrój w stronę dowcipu. To po prostu Twój styl. Nie wymagam,
żebyś nagle nabrała powagi, skoro nie czujesz się w tym dobrze.
2)
Styl
(3/4)
Jak wspomniałam
powyżej, starasz się pisać lekko i zabawnie. Przyznam, że Ci to wychodzi. Twoje
rozdziały czyta się szybko i przyjemnie. Tworzysz dość proste zdania, ale przynajmniej
się w nich nie zapętlasz. Mam wrażenie, że chcesz naśladować sposób pisania Riordana, co oczywiście specjalnie mnie nie dziwi.
Nie powinnam Ci
narzucać, w jaki sposób masz pisać, bo każdy autor ma swój własny styl.
Radziłabym Ci jednak dodać trochę barwniejszych słów — pobaw się nimi, stwórz
coś magicznego. Chwali się styl, który jest nie tylko przyjemny w odbiorze, ale
potrafi jeszcze porwać czytelnika swoją plastycznością.
3)
Oryginalność
(8/10)
Pomysły połączenia
tych światów, zrobienia z Hermiony półboga i wysłania Voldemorta w podróż w
czasie niewątpliwie ociekają oryginalnością. Z czystym sumieniem mogę
powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie było i że ta inność w Twoim
opowiadaniu jest czymś pozytywnym.
Ale, żeby nie
zaślepiać się zachwytem, dodam, że nie wszystko było takie niebanalne. Percy
jako przeciwnik Czarnego Pana? Wiedziałam to już od początku. Hermiona i Draco
,,wdepnęli’’ w tę samą dziwną sprawę? To też już było. Tak samo jak gra w
butelkę.
Mimo wszystko myślę,
że nieszablonowość występuje u Ciebie w przeważającej ilości i na pewno jest
Twoim atutem. W końcu teraz trudno napisać coś bez niepowtarzania żadnego z
motywów. Chciałabym jednak, żebyś na tym nie poprzestała i w kolejnej części
tej historii nadal starała się zaskoczyć czytelnika. Zwroty akcji i
nietuzinkowe pomysły są towarem pożądanym.
Poprawność
(18/20)
Postanowiłam wziąć
pod lupę cztery ostatnie rozdziały — w końcu interesują Cię błędy, które
popełniasz aktualnie. Z interpunkcją nie masz wielkiego problemu, natomiast
czasem zdarza Ci się poprzestawiać literki w słowach.
Rozdział
6
Clarisse bawiła się
swoim najlepszym nożem, i udawała, że zupełnie nie obchodzą ją losy Obozu. —
bez przecinka po ,,nożem’’, bo nie jest to wtrącenie.
Nie wiem, dlaczego,
ale myślę, że to ważne. — bez przecinka przed ,,dlaczego’’.
- O Iris, bogini
tęczy, przyjmij moją ofiarę. - wypowiedział, i po chwili dodał - z Jasonem
Grace w Obozie Jupiter. — Po pierwsze, bez kropki po ,,ofiarę’’,
a po drugie, bez przecinka po ,,wypowiedział’’. Większość Twoich dialogów jest zapisana poprawnie, wnioskuję więc, że to chwila zapomnienia.
Dlaczego musiała być
córką Afrodyty(,) a nie Wenus?
- Wiem, Malfoy. Ty
dla mnie zawsze będziesz kolejnym bezwartościowym, zadufanym w sobie Ślizgonem
- odrgyzła się. —
odgryzła się.
- Widzę, że impreza
się przedłużyła, i miałeś takiego kaca, że musiałeś iść do szkrzydła? — skrzydła.
- Częstuj się(.) - Czarodziej wskazał ręką na miskę z cytrynowymi dropsami stojącą na
biurku. Grover posłusznie wziął jednego i zaczął przeżuwać.
- O, cytrynowe. Osobiśie wolę puszki po nich, ale same
cukierki też mogą być - skomentował satyr. — Osobiście.
- Mogę? - Nico niepostrzerzenie wszedł do pokoju. — niepostrzeżenie.
Rozdział 7
Ktoś zroganizował drewniany stół, na którym
pewnie miały być poustawiane butelki, ale Lana wpakowała się tam pierwsza i
zaczęła chwiejnie tańczyć z jakimś kolesiem. Ledwo trzymali się na nogach.
Jakoś udało im się nie spaść, co było wyczynem godnym podziwu w ich stanie.
Potem na ten biedny stoł wlazło
więcej osób. Aż dziwne, że się nie załamał. — zorganizował i stół.
- Debilna debilko? -
obruszyła się Annabeth. - A masło jest maślane, i co nam z tego? — bez
przecinka po ,,maślane’’.
A może się nie dowie?
Wtedy wszystko będzie dobrze, a jeśli powiesz jej prawdę, napewno mocno ją to zaboli, odezwał się głosik w mojej głowie. —
na pewno.
Rozdział 8
Blaise wypuścił
głośno powietrze i spojrzał z zaciekawieniem na Dracona. Biła od niego jakaś
dziwna siła, był jakby bardziej pewny siebie i zdetermionowany. — zdeterminowany.
Hermionę zdziwił
trochę ten pomysł. Na początku myślała o elksirze
postarzającym, co byłoby prawdziwym utrapieniem dla Malfoya. — eliksirze.
- Nic nie mów. -
Hermiona uniosła ręce w gęscie
poddania, gdy Ginny otwierała już usta. - Muszę się włamać do działu ksiąg
zakazanych, prawda? - Zrezygnowana, oklapła na krzesło. — geście.
Wróciła chwilę
później i zdyszana, ale szczęśliwa, ściaskała
w ręce świstek z podpisem Trelawney. — ściskała.
Rozdział 9
- Oprócz zebrania - JAKIEGO ZEBRANIA?! - dziś wieczorem odbędzie się bitwa o sztandar.
— wiem, że tutaj to wtrącenie brzmi fajnie, ale jest
niepoprawne, ponieważ nie dotyczy ono mówcy. Powinnaś napisać je od nowej
linijki i rozdzielić części tej wypowiedzi wielokropkami.
- Znaleźliśmy to obok
rzeki - wyjaśniła Hazel, widząc ich pytające spojrzenia. - Mało czasu spędzamy
razem, więc kiedy możemy, przychodziny
tutaj. Trochę się pozmieniało - westchnęła. — przychodzimy.
- Bądzcie grzecznymi herosami! - zawyła
Reyna. - Ja tylko chcę was zamordować, to nic strasznego! — bądźcie.
Punkty
dodatkowe (2/5)
Chciałabym Ci dać punkt za odwagę zmieszania dwóch różnych
kanonów. Ja bym chyba na Twoim miejscu stchórzyła.
I jeszcze jeden plus za postać Annabeth, która jest solidnie
wykreowana i wzbudziła moją sympatię.
Podsumowanie
Czytanie Twojego opowiadania bezsprzecznie było dla mnie
ciekawą przygodą, przy której mogłam się uśmiechnąć i odprężyć. Brawa należą
się za wielowątkowość oraz humor, dzięki czemu nie mogłam się nudzić. Chciałabym jednak,
abyś przed publikacją dłużej przysiadła na rozdziałami — jeszcze raz sprawdziła
błędy i dodała więcej barwnych opisów. Prócz tego zwróć większą uwagę na
Hogwart, a zwłaszcza na Malfoya. Zdecyduj, czy chcesz zalać wszystko klimatem
herosów, czy może wolałabyś wyraźniej przedstawić świat czarodziejów. Ważne,
abyś z pisania czerpała przyjemność.
81/100,
czyli Zaawansowany (Bardzo dobry - 5)
Droga Diano, udało Ci się wdrapać na szczebel bardzo dobry.
To już pewne osiągnięcie, aczkolwiek pracuj dalej, aby ta piątka stała się
solidna, a nawet zmieniła się na szóstkę. Praktyka czyni mistrza. Życzę Ci zaklimatyzowania
się na dobre w świecie czarodziejów i herosów oraz jeszcze wielu rozdziałów Twojej
historii.
Hogwart - hogwarcki - hogwarccy, nie?
OdpowiedzUsuńTak, chyba masz rację. Dzięki za pomoc :)
UsuńBogowie, wreszcie doczekałam się sensownej oceny! Dziękuję Ci za nią :)
OdpowiedzUsuńAle od początku:
1. Autor komentarza wyżej ma rację - błąd został popełniony przez moją nieuwagę i teraz zaczyna mnie poważnie wkurzać.
2. Szablon z trudem wygrzebany z Zaczarowanych Szablonów i również nie jest szczytem moich marzeń, ale zanim zrobi się moje zamówienie, które zostało anulowane, muszę zadowolić się tym.
3. Sprawa z opętaniem Dionizosa nie została jeszcze do końca wyjaśniona, z tym że do tego potrzebuję Dracona w Obozie Herosów.
4. Och, w czasach fanfiction wyjątkowo trudno wymyślić coś oryginalnego i niektóre schematy jednak muszą się powtarzać.
5. Również nie jestem zbytnio zadowolona z początkowych rozdziałów. To nie jest mój pierwszy blog, ale przy każdym potrzebuję trochę czasu, żeby się zadomowić.
6. "Użycie Zaklęcia Pasożyta to również ciekawy zwrot akcji, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie znalazłaś inspiracji w Uczniu Czarnoksiężnika, gdzie kradnięcie magii nosiło taką samą nazwę. Jeżeli tak… ja bym na Twoim miejscu to gdzieś to zaznaczyła, bo pomysł został TYLKO zapożyczony." Borze Zielony, nawet nie pamiętałam, że to zaklęcie było w "Uczniu", a należy on do moich ulubionych filmów ._.
7. "Nawiasem mówiąc, czemu te nazwy są po łacinie, a nie po grecku, skoro bogowie przecież wiążą się z mitologią GRECKĄ?" Nie zapominajmy, że istnieje Jason, Frank i Hazel. Poza tym, wszystkie te nazwy brzmią ładniej i chwytliwiej po łacinie.
8. "Teraz jeszcze kilka słów o ogóle postaci. Mam wrażenie, że Tworzysz je na podobnej zasadzie — mają być śmiałe i sypiące ironicznymi odzywkami. Oczywiście takie zachowanie nie jest niczym złym, ale chciałabym, aby nie wszyscy umieli się odgryźć czy powiedzieć coś z humorem." O ile przy Percym, Leonie, i Nico się zgodzę, o tyle Annabeth, Piper, Hermiona i reszta raczej nie jest wybitnie uzdolniona w tej kwestii. Nawiasem mówiąc, masz tam dużą literę w środku zdania ;)
Ogólnie - ocena jest logiczna i naprawdę pomocna. Wiem, co mam poprawić, a co jest w porządku, chociaż bardziej skupiałaś się na negatywach, za co podwójnie dziękuję. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak wysokiej noty.
Tak więc, ja się już zamykam i zabieram do pracy nad kolejnymi rozdziałami.
Pozdrawiam! :)
Cieszę się, że mogłam pomóc i że tak optymistycznie przyjęłaś ocenę. Jeśli chodzi o otrzymany stopień to uprzedzę jeszcze, że nie naciągnęłam go, aby zahaczył o piątkę. Po prostu wystawiłam punkty z poszczególnych kategorii i wyszło akurat tak ;)
Usuń1.Dobrze, że to już się wyjaśniło. No trudno, jestem w stanie zrozumieć problem z tą odmianą.
2.Rozumiem. Tak właśnie myślałam. Na pewno kiedyś wpadnę do Ciebie, żeby zobaczyć ten nowy :)
3.O, w porządku, cieszę się, że chcesz to bardziej wyjaśnić.
4.To też jestem w stanie zrozumieć :P
5.Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę, nad czym trzeba popracować.
6.Aha, czyli ten pomysł wyszedł gdzieś spod Twojej podświadomości. Przy okazji – też lubię Ucznia.
7.Wiesz co, ja doszłam jedynie do trzeciej części Percy’ego i tam jeszcze nie pojawili się ci bohaterowie, więc tutaj przepraszam za tę uwagę, która wynikała z mojej niewiedzy.
8.Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiam. I właściwie masz rację, Piper i Annabeth nie są aż tak śmiałe, natomiast Hermiona zaczyna się taka robić. Nie chciałabym tylko, żeby wszystkie panie były zdolne w tej dziedzinie.
Życzę wszystkiego dobrego i również pozdrawiam ;)
O, tak mi się jeszcze przypomniało.
UsuńNaprawdę masz wrażenie, że staram się naśladować styl Riordana? o.o To dziwne, bo nie chciałam go kopiować czy coś. Ja tak po prostu naturalnie piszę, a jeśli ktoś by mnie zapytał, powiedziałabym, że bardziej jak Rowling niż Riordan.
I jeszcze o tym, że Percy'ego jest mało: celowo tak zrobiłam. Percy miał swój czas w książkach, gdzie Riordan moim zdaniem mało uwagi poświęcał innym bohaterom. Chciałam więc, żeby na przykład taki Nico czy Piper też mieli coś od życia :)
Tak, po kilku rozdziałach naprawdę czułam się, jakbym czytała książkę Riordana. Domyślam, się, że nie chciałaś go kopiować; tak się zdarza, jak piszemy coś pod wpływem fascynacji jakimś dziełem ;)
UsuńW sumie racja, niemal wszystko skupiało się wokół Percy'ego. Cieszę się, że ukazujesz też wątki bardziej pobocznych osób.