poniedziałek, 29 lipca 2013

[52] hogwardzcy-herosi.blogspot.com

Na początek chcę wszystkich przeprosić za to, że od dwóch miesięcy nie wykrzesałam z siebie żadnej oceny. I jednocześnie podziękować hope i szefowej, które ciągle wierzą w naszą ekipę i których motywacja jest bezcenna. Mam nadzieję, że reszta dziewczyn także odnajdzie w sobie zapał do pracy. No dalej, nie dajmy umrzeć OO! 

Adres bloga: hogwardzcy-herosi
Oceniająca: Marzycielka
       Autor: Diana Finkle
Ocena: Standardowa

Okładka (5/5)
Widząc po raz pierwszy adres Twojego bloga, z miejsca poczułam się zaintrygowana. Słowo ,,herosi’’ nie dawało mi spokoju, ponieważ kojarzyło mi się ono przede wszystkim z wielkimi bohaterami, ale również z mitologicznym owocem związku boga i człowieka. Na początku sądziłam, że chodzi o to pierwsze. Duże więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że opowiadanie będzie nawiązywało także do książki Ricka Riordana. Na tym etapie nie mogę stwierdzić, czy taki pomysł zmieszania dwóch różnych dzieł ,,wypalił’’, jednak niewątpliwie jest to coś nowego, a ludzie chcą czytać o tym, czego jeszcze nie było. Dlatego myślę, że wiele osób chociaż zerknie okiem na Twojego bloga – i pojawi się szansa, że zostaną na dłużej. Dlatego adres uważam za chwytliwy. Mam tylko zastrzeżenie co do słowa ,,hogwardzcy’’. Czy to na pewno dobra odmiana, zważywszy na to, że Hogwart piszemy przez ,,t’’ na końcu? Niestety internet milczy na ten temat. Moim zdaniem powinno być ,,hogwartcy” czy coś w tym stylu. Sama jednak nie mam całkowitej pewności, więc ten błąd potraktuję z przymrużeniem oka.  Może ktoś inny nas oświeci.
Na belce tylko powtórzyłaś adres. W porządku – przynajmniej nie zgubię Twojej strony w ,,mrowiu’’ zakładek.   
Moje pierwsze wrażenie da się wpisać pod ciekawość i na razie nie mam zastrzeżeń. 

Grafika i dodatki (7/10)
Twojemu szablonowi właściwie nie mam nic do zarzucenia (dlaczego napisałam ,,właściwie’’, zaraz się dowiesz). Jest ładny i przyjemny dla oczu. Widzę na nim naszego herosa, widzę jakąś rudowłosą Gryfonkę, zatem wnioskuję, że zostałam naprowadzona na bohaterów Twojego opowiadania. Niestety kiedy przeszłam do treści, okazało się, że to nie do końca prawda, ale i tak trzeba przyznać, że Percy i dziewczyna w stroju Gryfonów pokrywają się z postaciami w historii.
Teraz przyjrzyjmy się estetyce treści. Zauważyłam, że masz skłonności do zmiany czcionki. Niemal każdy rozdział ma inną. Wygląda to trochę dziwnie, ale rozumiem, że chciałaś poeksperymentować i sprawdzić, które pismo będzie wyglądało najlepiej. Sama nieraz tak robiłam. Aczkolwiek wypadałoby się wreszcie zdecydować. Akapity są, przynajmniej w późniejszych rozdziałach. Brakuje tylko wyjustowania tekstu. Radziłabym Ci je zastosować, bo wtedy treść wygląda schludniej i łatwiej się ją czyta.
Przeglądnijmy podstrony. Podobał mi się Twój opis o sobie, bo nie owijałaś w nim w bawełnę i mogłam się o Tobie dowiedzieć całkiem sporo. Poza tym nie zauważyłam miejsca na spam, ale widzę, że to w myśl zasady ,,obserwuję, nie spamuję’’, co popieram. Na blogach często spotyka się jeszcze podstronę o samej historii, żeby czytelnik mógł wpierw się zorientować, o co tak dokładniej chodzi w Twoim opowiadaniu. Ty tego nie masz, jednak domyślam się, że to dlatego, iż chcesz nas zaskoczyć. No i dobrze. Takie trzymanie w niepewności podsyca ciekawość.
Teraz jeszcze słówko o nazwach zakładek. Są ciekawe i oryginalne, ale na dłuższą metę potrafią zirytować. Kiedy szukałam linku do naszej ocenialni, musiałam po kolei sprawdzać każdą podstronę, żeby odnaleźć tą właściwą. Widzisz więc, że człowiek może się pogubić w tych nazwach. Nie chcę Ci narzucać, co powinnaś lub nie powinnaś z tym zrobić, proponuję jedynie przemyśleć tę sprawę.
No i jeszcze kilka słów o podkładzie muzycznym. Piosenki same w sobie są ładne, przyjemnie się je słucha, aczkolwiek denerwuje mnie, że włączają się automatycznie ze stroną. Oczywiście do wyłączenia ich wystarczy jeden klik myszką, ale czasami można o tym zapomnieć i w tym samym czasie słuchać akurat innego utworu, a wówczas piosenki się nakładają. Ja sama nigdy nie używałam na blogu muzyki, ale spotkałam się z takimi, które puszczały piosenkę tylko wtedy, kiedy chciał tego czytelnik — niestety sama nie potrafię poradzić, jak to zrobić. W każdym razie rozumiesz, nie zawsze mamy ochotę słuchać tego, co proponujesz. Poza tym jestem ciekawa, czy utwory te mają coś wspólnego z Twoją historią czy są po prostu miłym podkładem do czytania.

Treść(49/60)
Na początku przyznam, że serię o herosach czytałam przed rokiem i to tylko do trzeciej części, więc znam jedynie zarys wydarzeń i trudno mi będzie wytknąć jakieś nielogiczności kanoniczne, ale w razie potrzeby postaram się posiłkować internetem.

Prolog
Prolog potrafił zaciekawić, co oznacza, że wykonał swoje zadanie. Czytelnik już dostał dwóch głównych bohaterów i tu pojawia się moje pytanie — skoro Hermiona jest jednym z nich, to co ta ruda osóbka robi na szablonie? No nic, zdaję sobie sprawę, że postaci na szacie graficznej nie zawsze da się dopasować.
Zaczęłaś w momencie przydziału, który zdawał się już dobrze znany, a który jednak okazał się poprowadzony w inny, zaskakujący sposób. Szczególnie w momencie, gdy przeczytałam o czystej krwi Hermiony i o Ronie wśród Puchonów. Ciekawa koncepcja, chciałam dowiedzieć się o niej czegoś więcej, ale okazało się, że to nie działo się naprawdę. Domyślam się, że chciałaś pokazać strach dziewczyny przed poplecznikami Czarnego Pana, którzy nie znoszą brudnej krwi. Czytelnik dostał także informację o miejscu w czasie Twojego opowiadania. No i chyba nie można przejść obojętnie obok słów  a Wybrańca, który wybawi świat czarodziejów ani widu ani słychu (przy okazji — przecinek przed powtórzonym ,,ani’’). Tutaj punkt za zaintrygowanie czytającego, który teraz zadaje sobie pytanie, co też się stało z Harry’m, skoro nawet jego przyjaciółka nie dostrzega w nim nadziei?
Przyznam jednak, że kiedy akcja przenosi się do Obozu Herosów, element zaskoczenia zmienia się w przewidywalność. Mogę podejrzewać, że amputowałaś Potterowi zadanie pokonania Voldemorta, aby mógł to zrobić Percy. Ale jeszcze nie będę się rzucać, bo to dopiero początek historii i moje nieco sceptyczne nastawienie ma szansę ulec zmianie.

Rozdział 1
Brawo za samodzielne sklecenie przepowiedni, nie poszłaś na łatwiznę. Przyznam, że naprawdę trafnie dobrałaś rymy, co zaś do samej treści — zdołałam zrozumieć, o co chodzi Wyroczni, więc ten charakterystyczny klimacik tajemniczości przy proroctwach gdzieś się schował. Myślę jednak, że zaserwowanie sporej dawki oczywistości w tym tekście było nieuniknione. W końcu czytelnik jest rozeznany w świecie Pottera, natomiast dla herosów te wieści musiały być czymś nowym.
Użycie Zaklęcia Niewybaczalnego na terenie Obozu Herosów było dość niespodziewanym posunięciem. Zastanawiam się, czy czarodziej mógłby tam wejść. Do półbogów raczej się nie zalicza, więc teoretycznie… Napisałaś gdzieś, że nie trzymasz się kanonu, ale takich nagięć należy się wystrzegać.
Dobrze, że wplotłaś mimochodem krótkie wyjaśnienia/przypomnienia odnośnie losu kolegów Percy’ego, bo — jak widać po mnie — niektórzy mogą pewnych faktów nie kojarzyć.
Czucie głodu w obliczu nagłej śmierci Wyroczni to trochę dziwna zachcianka, ale bądź co bądź półbogowie trochę inaczej patrzą na świat niż zwykli ludzie.
Nie rozumiem, dlaczego pan D. miałby dawać temu czarodziejowi Percy’ego, skoro ów czarodziej sam może podejść do herosa i rzucić w niego urokiem. Chyba że pojawi na to jakieś wyjaśnienie.
Wielki bóg wina został opętany.
Dla mnie to też brzmi absurdalnie. Może dlatego, że po prostu nie jestem przyzwyczajona do miksowania dwóch różnych światów. Tak czy siak wydaje mi się, że pan D. jednak jakoś by wyszedł z tej sytuacji, a nie pozwolił się kontrolować… W końcu to bóg! Poza tym znów pojawia kwestia wtargnięcia czarodzieja na obszar dla osób z boską krwią. Oj, tak właśnie podejrzewałam, robi się zamieszanie, zasady z książek Rowling i Riordana zaczynają się ze sobą ,,gryźć’’. Żeby jakoś to przeboleć, postaram się traktować niektóre momenty humorystycznie.
Po ostatnim fragmencie zaczęłam podejrzewać, że w Twoim świecie Harry po prostu nie istnieje. No cóż, można i tak, tego jeszcze chyba nie było — zwykle, gdy był zbędny, po prostu usuwał się w cień lepszego bohatera. A tutaj wydaje mi się, że gdybyś miała o nim wspomnieć, to byś wspomniała.
Jeśli chodzi o tę wymianę niemiłych uwag to uważam, że troszkę nie wyszła ona na poziomie szesnastolatków. Szczególnie wypowiedź Malfoya, w której chłopak zdawał się monotonnie bełkotać i wyrzucać coś, co wcale nie było odkrywcze. Podejrzewam, że nawijał w podobny sposób już stukrotnie, więc chyba musiał być naprawdę dziecinny, żeby nie dojść do wniosku, iż pora zmienić płytę. Rozumiem, że chciałaś pokazać, w jaki sposób ciągle obraża Hermionę, ale w jego słowach nie czułam za bardzo jadu czy błyskotliwości, które uczyniłby je bardziej groźną. Akurat ta rozmowa raczej nie była ważna dla akcji, więc moje uwagi są tylko tak na marginesie, a na przyszłość radzę troszkę dłużej posiedzieć nad tego typu wypowiedziami, żeby lepiej oddawały klimat sceny.

Rozdział 2
Na początek rzuciło mi się takie zdanie, do którego racji mam wątpliwości.
Czasem strata przyjaciela boli bardziej niż strata kogoś, kogo kochamy.
Myślę, że tu chciałaś pokazać, że pomimo iż Wyrocznia była dla Percy’ego tylko przyjaciółką (tzn. nie kochał jej), to jednak cierpiał po jej śmierci. Jeśli mam rację, to w porządku, nie ma się czemu dziwić. Natomiast przy tym zdaniu troszkę za bardzo się ,,zagalopowałaś’’. Przecież czucie żalu po utracie przyjaciela nie jest zabronione. Heros nie musi się tłumaczyć, że smuci się nad śmiercią przyjaciółki, twierdząc, iż czasem ta śmierć boli bardziej niż kochanej osoby. Tutaj się nie zgadzam. Może boleć ewentualnie tak samo, ale raczej nie mniej, jeśli mowa o prawdziwej miłości. W każdym razie w tym akapicie dążę do tego, że takie zdanie nie brzmi trafnie.
Wymiana zdań pomiędzy synem Posejdona a córką Aresa też nie wyszła tak ,,ogniście’’, jak można by to sobie wyobrazić. Percy jeszcze w miarę trzyma poziom, ale Clarisse wyjechała z takim tekstem, który nie przystoi dziewczynie w jej wieku, bo jest już dość oklepany. Wiem, że tego typu dialogi często sprawiają trudność, ale zawsze można obejrzeć/ przeczytać coś, gdzie występuje kąśliwy humor i uczyć się od osób bardziej zaawansowanych w temacie.  
I właśnie dlatego proszę, żebyś poszedł ze mną, Percy.
Już sama kwestia wymówienia prawidłowego imienia herosa powinna być dla innych zastanawiająca, a gdy dołożymy jeszcze taki zwrot grzecznościowy… Nie pasuje mi to do Dionizosa, który słynął ze złośliwości. Rozumiem, że teraz działał pod zaklęciem, ale mam nadzieję, że trochę jego charakterku się zachowało. W fanfikach można zmieniać naturę postaci, jeśli ma się na to solidne wytłumaczenie. Tutaj na razie go nie widzę.
Fragment w Hogwarcie był przyjemny i zawierał sporo rzeczywistego humoru — tutaj widać, że swobodnie pisało Ci się o niewzruszenie mieszającej w swoim kociołku Hermionie albo o zachowaniu Snape’a. Co prawda zgrzyta mi tutaj taki odważny i niemal ironiczny styl wypowiedzi panny Granger, która przecież powinna być miła i grzeczna. Pamiętam jednak, że napisałaś wcześniej, iż dziewczyna trochę się zmieniła, zaczęła pracować dla siebie i stała się bardziej zdecydowana, a zatem zmiana w jej charakterze na razie nie wypada negatywnie. Przyznam, że o takiej Hermionie ciekawie się czyta. Oby tylko nie przeholowała ze swoją ,,silniejszą’’ stroną.
Sprowadzenie Percy’ego do oddalonego od jego przyjaciół miejsca to wcale nie takie złe posunięcie — Czarnemu Panu łatwiej będzie zabić chłopaka, więc uważam, że pomysł z opętaniem boga ma w jakimś stopniu sens. Dobrze, że Annabeth oraz reszta zachowała rozsądek i postanowiła zareagować na dziwne zachowanie pana D.
Popchnął ją na jakieś drzewo.
Słowo ,,jakieś’’ brzmi dość nieładnie. Jakby autor w ogóle się nie interesował, gdzie popchnięto jedną z bohaterek. Nie twierdzę, że powinnaś podać gatunek drzewa, ale warto by je jakoś określić — przykładowo ,,na pobliskie drzewo’’.
Przyznam, że im dalej w ten rozdział, tym Twoje wyczucie ironii i humoru awansuje na wyższy poziom. Pamiętam, że książki Riordana niemal ociekały wyżej wymienionymi, zatem to dobrze, że chcesz podtrzymać ten klimat. Potrzebujesz tylko wprawy.

Rozdział 3
Chcę Cię pochwalić za początek, który łatwo przenosi czytelnika do akcji i zachęca go do czytania.
Już zamierzałam Cię skarcić za Voldemorta, który boi się dzieciaków z mieczami, podczas gdy wystarczyłoby odpowiednie zaklęcie. Na szczęście wplotłaś wyjaśnienie. Podróż w czasie. Dobra, może być, aczkolwiek mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek. Porównanie herosów do Gryfonów na podstawie ich zapału i waleczności było dość trafne, ale przywiodło mi też na myśl Harry’ego. Ta scena przypomina oryginał — mamy dzielnego chłopca, gotowych mu pomóc przyjaciół i złego czarnoksiężnika. Czy to tak różni się od pierwotnej wersji Wybrańca i jego kompanów? Sytuację ratują trochę miecze w ich dłoniach oraz sceptycznie nastawienie Percy’ego, który wyraźnie nie rozumie, jakie grozi mu niebezpieczeństwo. Przez to ten moment wypada trochę ciekawiej. Poza tym ukazanie Czarnego Pana, który czuje całkiem uzasadnioną obawę, to pomysł dobry i intrygujący, oby tylko z nim nie przesadzić.
Zastanawia mnie tylko jedno — na końcu poprzedniego rozdziału napisałaś, że ktoś wrzeszczał. Ale kiedy przeniosłaś czytelnika do lasu, nic nie wskazuje na to, aby ktokolwiek z zebranych miał krzyczeć. Percy? Skoro jeszcze nie został zaatakowany zaklęciem, to raczej nie, poza tym ten chłopak tak łatwo nie daje się złamać. Voldemorta i Dionizosa odrzucam, bo im krzyk nie przystoi, że tak powiem. Więc kto wrzeszczał? Obawiam się, że zapomniałaś o tej kwestii. Napisałaś przed rozdziałem, że byłaś wówczas chora — powiedzmy, że to jakaś wymówka, ale następnym razem trzeba trzymać się tego, co się wcześniej napisało.
Dziwi mnie, że Voldemort rzuca zaklęciem zabijającym tylko w Percy’ego, a pozostałych jedynie blokuje i ucisza. Jeśli chodzi o to, że nie chce marnować swojej mocy na nieistotnych herosów, powinnaś to wyraźnie napisać, bo jego zachowanie trochę irytuje. Poza tym Piper zachowała się dość niestosownie, starając się przemówić do sumienia Czarnego Pana. Zastanawiam się, czy to miało wypaść tak zabawnie.
Ogromne psiska stąpały cicho (jeżeli coś, co ma wymiary ciężarówki może cicho stąpać).
O, tutaj na przykład sama zadrwiłaś ze swoich słów, dając niejakie wyjaśnienie. Może być i tak. Tylko żeby nie zostawiać niektórych spraw bez wymaganego komentarza.
Pojawienie się piekielnych psów trochę urozmaiciło akcję, szczególnie, że ogary te były po stronie Czarnego Pana. Przyznam też, że całkiem płynnie opisujesz walkę. Nie skupiasz się tylko na jednym bohaterze i nie dodajesz niepotrzebnych szczegółów, w dodatku starasz się wcisnąć trochę humoru. Tutaj jestem zadowolona z Twoich umiejętności.
Widzę, że ryzykujesz i wkładasz w swoje opowiadania dość osobliwe pomysły. Odbicie się zaklęcia od miecza? W sumie czemu nie? O ile dobrze pamiętam, ostrze nie było ze zwykłego żelaza, które skruszyłoby się pod mocą uroku, więc brzmi to logicznie.
  Wiewióro, Szlamciu – kiwnął im głową.
O, taka odzywka niby nie jest odkrywcza, ale umie wywołać na ustach uśmiech. Ogólnie kolejna konfrontacja ze Ślizgonem wyszła lepiej. Jak już to mówiłam, nabierasz wprawy. Może jeszcze z Malfoya coś będzie?
Pomysł z wprowadzeniem amerykańskiego gościa zapowiada się ciekawie. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim i zastanawiam się, jak jego wizytą zamierzasz wpłynąć na akcję.

Rozdział 4
Widzę, że ten rozdział oferuje czytelnikowi dużo niedługich fragmentów. Nie zapowiada to nudy, jednakże ja bym bardziej radziła się pisać ich mniej, a bardziej treściwie, rozwijać opisy czy przemyślenia bohaterów (akurat u Ciebie jedynie chwilami mogę narzekać na ich brak) — dzięki temu wrażenie ,,skakania z kwiatka na kwiatek’’ nie będzie męczące.
Sen Hermiony był porządnie opisany. Zadbałaś o opis lasu, a potem kobiety na niebie. W dodatku wszczepiłaś w czytelnika pewne podejrzenia co do pochodzenia Hermiony.
Pojawienie się satyra w szkole oraz sprowadzenie przed jego oblicze dwójki uczniów naprawdę ma potencjał. Zagadnienia dla półbogów wyszły naprzeciw uczniom magicznej szkoły, dzięki czemu tworzy nam się jakaś całość. Od początku miałam wątpliwości, jak gruba będzie nić, która zszyje ze sobą świat herosów i czarodziejów. Chwilowo wychodzi na to, że wcale nie jest taka cienka.
Trochę mnie zdziwiło, że Annabeth tak bez zająknięcia wyrecytowała słowa Wyroczni. Ja wiem, że jej matka jest boginią mądrości, ale wątpię, aby dziewczyna zdołała to wszystko zapamiętać. Natomiast dyskusja o przepowiedni mi się podobała, była rzeczowa i padło na niej sporo wartych zastanowienia domysłów. Mówiąc szczerze, choć dla mnie to proroctwo od początku nie brzmiało zbyt tajemniczo, to jednak z chęcią czekałam, do jakiś spostrzeżeń dojdą bohaterowie. Również rozmowa z Nico trzymała w ciekawości i jednocześnie budziła niepokój. Zadanie tego snu więc wykonane.  
Pozwolił łzom płynąć. Pierwszy raz robił to tak naprawdę. Nie podejrzewał nawet, że to takie piękne uczucie, móc pokazać, że również jest człowiekiem.
Pozwoliłam sobie przytoczyć ten cytat, bo ładnie ubrałaś go w słowa. W ocenie staram się głównie pokazać rzeczy wymagające ulepszenia, ale myślę, że taka pochwała też Ci się przyda. Tak samo podobało mi się wspomnienie o ponurej aurze, którą profesor McGonagall dostrzegła w Malfoyu — ten chłopak nigdy nie był typem optymisty, ale tutaj taka uwaga na pewno znaczy coś więcej, może być wskazówką co do pochodzenia Ślizgona. Po końcu tego rozdziału czytelnik ma już pewność, że Hermiona i Draco nie będą w tym opowiadaniu zwykłymi czarodziejami. Jak na razie jestem nastawiona do tego pomysłu pozytywnie, ponieważ choć jest on dość dziwaczny, to jednak jeszcze nie przekracza granicy złego smaku i ma potencjał.

Rozdział 5
Rozdział zaczęłaś z mocnym akcentem. Naprawdę podobał mi się klimat siedzącego na tronie Czarnego Pana, Petera porównanego do klauna oraz wijącego się na ziemi śmierciożercy. Wreszcie czuć, że zaprezentowany przez Ciebie Voldemort nie jest jedynie cieniem tego z oryginału. Użycie Zaklęcia Pasożyta to również ciekawy zwrot akcji, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie znalazłaś inspiracji w Uczniu Czarnoksiężnika, gdzie kradnięcie magii nosiło taką samą nazwę. Jeżeli tak… ja bym na Twoim miejscu to gdzieś to zaznaczyła, bo pomysł został TYLKO zapożyczony.
W końcu nadszedł taki czas, w którym zdecydowałaś się wyjaśnić kilka spraw. No, koncepcja hybrydy czarodzieja i boga brzmi zarówno absurdalnie, jak i oryginalnie. Przyznam, że z tymi pomysłami balansujesz na cienkiej granicy. Reakcja Dracona i Hermiony wypadła całkiem naturalnie; wpierw rozbawienie i sprzeciw, potem jako taka akceptacja, chociaż jeszcze nie wiemy, czy całkowita. Nawiasem mówiąc, czemu te nazwy są po łacinie, a nie po grecku, skoro bogowie przecież wiążą się z mitologią GRECKĄ?  
Cieszę się, że poświęciłaś trochę czasu związkowi Percy’ego i Annabeth — że pomimo dość dużego wskaźnika akcji, starasz się ukazać relacje pomiędzy bohaterami, co też jest ważne, aby czytelnik mógł w pełni zrozumieć fabułę.
Do wprowadzenia na ,,scenę’’ postaci Nica dołączyłaś także skrawek jego poglądów i przemyśleń. Wychodzi to niewątpliwie na plus, bowiem nie zostawiłaś nowego bohatera ,,gołego’’; mogłam się już trochę wdrążyć w jego psychikę. Wątek z Leanne zapowiada się trochę przewidująco — już widać, że na porannym spotkaniu się nie skończy, a ta dwójka poszuka sobie nowych okoliczności do zaprzyjaźnienia się i nie tylko. Ale czy brak elementu zaskoczenia w takich sprawach jest grzechem? Myślę, że nie. Jeśli ciekawie poprowadzisz ten wątek i nie okleisz go zbytnią ilością cukru, będzie dobrze.

Rozdział 6
 Pisząc o zebraniu w Wielkim Domu, wiedziałaś, kiedy ma być rzeczowo, a kiedy zabawnie, przez co do tego fragmentu nie mam zastrzeżeń. Zadbałaś także o skutki swoich poprzednich posunięć, wplatając wyjaśnienie miejsca pobytu pana D. czy kwestię braku Wyroczni.
Krótka rozmowa przez iryfon także wyszła jak należy. Myślę, że z każdym rozdziałem coraz pewniej czujesz się na gruncie swojego opowiadania.
Dla mnie zawsze będziesz tylko szlamą.
To zdanie świadczy o tym, że Draco albo jest głupi albo uparty. Przecież właśnie się wyjaśniło, że w żyłach Hermiony nie płynie krew mugoli.
Dobrze, że wspomniałaś o starej wersji Hermiony, która jest bliższa tej z oryginału, bo to znaczy, że ona gdzieś tam nadal jest w sercu tej nowej panny Granger — mam dowód, że umiejętnie pokazałaś tę zmianę. Ale czy ta ,,Miona-kujonica’’ naprawdę odzwierciedla obraz kanoniczny? Owszem, Hermiona lubiła się uczyć i była skora do pomocy,  jednak nie dawała sobą pomiatać. Dla Rona i Harry’ego czasem się poświęciła, ale czy pomoc gorszym w nauce przyjaciołom jest oznaką słabości? Trochę przesadzasz i pokazujesz starszą wersję dziewczyny w za bardzo zakrzywionym zwierciadle. Niemniej cieszę się, że ta ,,nowa’’ jest szczera i nie ma zamiaru okłamywać przyjaciółki. Masz za to plusa, bo Twoja bohaterka w imię przyjaźni nie boi się wyznać niezbyt przyjemnej prawdy. Tylko troszkę mi zgrzyta ta biblioteka jako miejsce wyjaśnień. No wiesz, tam na pewno ktoś będzie, a w panującej ciszy łatwo podsłuchać taki wielki sekret. Dziewczyny wykazały się nieostrożnością.
We fragmencie z Malfoyem warte pochwały jest to, że i w życie tego bohatera starałaś się nas wdrążyć. Ciekawym momentem było także zaniesienie Pansy do sypialni, co sugeruje, że Draco dojrzewa i jest skory przejąć się innym człowiekiem. Postacie z drugim dnem są znacznie bardziej intrygujące.
 - Chejrona nie ma, Pana D. nie ma, jesteśmy zdani tylko na siebie. Więc... - nabrał powietrze w płuca - ROBIMY IMPREZKĘ!
Powyższy cytat sprawił, że moje usta rozciągnęły się w mimowolnym uśmiechu. Widzę, że Twoim atutem okraszanie akcji nastoletnim klimatem.

Rozdział 7
Na wstępie wyznam, że podział rozdziałów na wydarzenia w Hogwarcie i Obozie to zdecydowanie dobry pomysł, bo łatwiej przychodzi przyswajanie akcji.
Poprzez wahanie Piper podkreśliłaś, że Nico nie jest zwykłym herosem, a dzieckiem Wielkiej Trójki. Scena z wynurzającym się spod ziemi Hadesem wydawała mi się taka… dziwaczna i szybko rozwiązana, ale właściwie nie wiem, czy w sensie negatywnym, bo sam Riordan często pisał w podobny sposób. W każdym razie nałożenie klątwy na dziewczynę było ciekawym krokiem. Tylko dlaczego Nico w ogóle tego nie skomentował? Przecież przed chwilą pojawił się tu jego ojciec, mógłby obronić Piper albo chociaż ją jakoś pocieszyć.
Uczucie Leo do Piper, które teraz nam ujawniłaś, dodaje do kotła akcji kolejne zaciekawiające czytelnika drewienko.
Myślę, że końcówka tego rozdziału była najlepsza. Co prawda pomysł z zagraniem w butelkę aż ,,parzy’’ banalnością, ale zadawane tam pytania umiały wywołać zainteresowanie. Oczywiście taka zabawa nie może obyć się bez zbliżenia bohaterów jakimś zawstydzającym gestem (pytanie Leo jeszcze nie było takie naciągane, ale kiedy Nico dostał swoje zadanie, wiedziałam już, co się święci). Mimo tego zgrabnie pokazałaś, jak herosi mogą doświadczyć trochę rozrywki. Przyznam też, że ładnie ukazujesz związek Percy’ego i Annabeth, a w ostatnich zdaniach naprawdę się postarałaś. Czułam pomiędzy nimi chemię.

Rozdział 8
Ojciec Malfoya został już objawiony. Mówiąc szczerze, nie kojarzę tego boga, a to oznacza, że faktycznie nie jest on zbyt znany i dlatego mógł sobie pozwolić na dziecko ,,na boku’’.
Ujawniasz nam coraz więcej informacji o Venideum. Cieszę się, że wytłumaczyłaś, dlaczego dopiero teraz w naszych bohaterach zaczęły pojawiać się jakieś zmiany. Twoje wyjaśnienie brzmi logicznie.
Nie spodziewałam się tego fragmentu ze wspomnieniem. Opisałaś je ładnie i byłam w stanie wczuć się w sytuację Notta. Wplotłaś w swoją fabułę kolejną postać, która z pewnością będzie miała do odegrania jakąś rolę.
Kolejny raz jestem pod wrażeniem końcówki. Punkt za element zaskoczenia! Swoją drogą widzę, że Voldemort interesuje się greckimi bogami, dzięki czemu poznaje trochę swojego przeciwnika. Zaczynam też się zastanawiać nad stronnictwem Dracona. Ciągle zmieniasz moją opinię o nim. Ale obszerniej wypowiem się o tym w odpowiednim punkcie.

Rozdział 9
Takim początkiem po raz kolejny potrafisz wzbudzić w czytelniku zaskoczenie. Byłam pewna, że Annabeth i Percy zmierzają ku współżyciu a jednak Ty nie poszłaś na banał i ukazałaś, że zrobili to tylko pod wpływem szaleństwa alkoholu. To dobrze, że nie ucinasz z charakteru córki Ateny rozsądku.
Cieszę się, że nie zapomniałaś dać Nicowi kaca, który był naturalny po takiej imprezie. To, że chłopak będzie musiał pocałować Leanne, było do przewidzenia. Rozumiem, że chciałaś wymyślić jakiś pretekst, ale, jak już mówiłam, gra w butelkę jest już przereklamowana. Mam nadzieję, że następny krok Nica w stronę dziewczyny będzie bardziej oryginalny. Mało kto lubi oklepane motywy.
Czy bitwa o sztandar w takich czasach jest rozsądna? Voldemort ostatnio zaatakował w lesie. Moim zdaniem herosi powinni się trzymać środka obozu. Wiem, że kipią odwagą, ale te morderstwa powinny dać im do myślenia. Podejrzewam, że podczas tej bitwy też zdarzy się coś niedobrego.
Na koniec pochwalę jeszcze pomysł z opętaniem Reyny — ta postać na pewno jeszcze namiesza w opowiadaniu. Widzę, że Voldemort wysyła do swojej gry coraz to nowsze pionki.  

1)     Fabuła/Wątki (8/10)
Fabuła opowiadania jest nieźle pokręcona. Opętany bóg wina, świecący Draco czy Voldemort w Obozie Herosów potrafią rozszerzyć ze zdziwienia oczy czytelnika. Cały czas kręcisz się gdzieś na skraju oryginalności i absurdu. Jednakże podziwiam Twoją odwagę — nie każdy podjąłby się publikowania takiej historii. W końcu żeby przekonać się o jakości swoich pomysłów, trzeba najpierw pokazać je światu. Stworzyłaś coś dziwnego, ale całkiem dobrze łączysz te dwa światy, wplatając nawiązania jednego do drugiego — porównałaś herosów do Gryfonów albo zesłałaś na Hermionę sen o greckiej bogini. Widać, że starasz się, aby to wszystko wypadło naturalnie.
Początkowo miałam wiele obaw. Twory Rowling i Riordana łączy wiele podobieństw (choćby w postaci nastoletnich głównych bohaterów czy magii), jednak oddziela je też morze różnic. I w pierwszych rozdziałach to się uwidaczniało, ale z każdym nowym postem było pod tym względem lepiej; coraz bardziej przyzwyczajałam się do Twojego ,,zszytego’’ świata i Ty chyba również czułaś się coraz swobodniej. Ilość absurdów zaczęła się zmniejszać. W moim odczuciu stworzyłaś coś oryginalnego, aczkolwiek przyznam, że klimat Percy’ego zaczyna ,,pożerać’’ klimat Harry’ego. Mam wrażenie, że śmielej się czujesz, pisząc o herosach. Zresztą jak opisujesz losy czarodziejów, robisz ciągłe nawiązania do greckich bogów. Nawet Voldemort dał się skusić ich kulturze, używając iryfonu.
Zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdybyś pozostała tylko w obrębie świata Riordana. Na razie rozdziałów jest zbyt mało, aby postawić solidne stwierdzenie na ten temat, ale kiedy czytałam o Hogwarcie, miałam wrażenie, że to już nie jest Hogwart, a jedynie… przechowalnia dla momentu, w którym Draco i Hermiona wejdą w świat grecki.
Wątków jest dużo. Przeplatają się i rozgałęziają z każdym nowym rozdziałem; jedne są bardziej ważne, a drugie mniej. Trzeba nie lada umiejętności, aby je ogarnąć. W dodatku pojawia się wiele zagadek, wiele problemów, które trzeba rozwiązać. Niemal każdy bohater otwiera w akcji jakąś nową dróżkę. To dobrze, że opowiadanie nie kręci się wokół jednego i skutecznie odpiera wrażenie nudy. Można się w tym wszystkim troszkę pogubić, jednakże nie uznaję tego za wadę, bo to naturalne przy takiej ilości wątków.
Twój blog potrafi zaciekawić ludzi z różnymi gustami czytelniczymi. Jeżeli kogoś nie zainteresuje wątek w Hogwarcie, może spodobać mu się wątek w Obozie Herosów. W Twoim opowiadaniu znajdzie coś dla siebie i zwolennik akcji, i zwolennik humoru, i zwolennik romansów. To wielki plus.

2)    Rozwinięcie akcji (6/6)
Akcja niewątpliwie postępuje na przód. Nie zatrzymujesz się na zbędne przystanki, a jednocześnie poświęcasz uwagę także relacjom postaci. Choć dużo się dzieje, nie mam wrażenia, że idzie to zbyt szybko, a ewentualnie, że jest za mało wzmocnione opisami.
Wybacz, że ten podpunkt wyszedł taki skąpy, ale nie mam się do czego przyczepić. Wiesz, jak prowadzić akcję, aby zaciekawić czytelnika.

3)   Świat przedstawiony (8/10)
Najpierw kwestia miejsc. Pamiętam, że pojawił się opis pokoju wspólnego Gryfonów i Ślizgonów albo gabinetu dyrektora. Z tego mogłam wywnioskować, że piszesz rzeczowo; wymieniasz to, co wydaje Ci się najważniejsze. Nie mogę zaprzeczyć, że czytając o tym, miałam w głowie zarys tych pomieszczeń. Myślę jednak, że można by przedstawić je jeszcze bardziej wyraziście.
Rzadziej widywałam opis wyglądu bohaterów. Zauważyłam, że taki porządniejszy umieściłaś tylko przy Draconie; Piper na przykład  dostała jedynie wzmiankę o swoim kolorze włosów. To za mało, bym mogła ją sobie wyobrazić. Jasne, jak wygląda Hermiona wie chyba każdy, ale na przykład Grover lub Piper już nie są tacy ,,znani’’. Podejrzewam, że Twoi czytelnicy są w takie sprawy wtajemniczeni, jednak brak większych wzmianek o powierzchowności postaci odbieram jako niedopracowanie.
Twój świat jest już gotowy, wykreowany przez autorów z oryginału, i przyznam, że już się na nim tak nie skupiasz. Rozumiem, że uważasz to za oczywiste, ale postaraj się trochę bardziej przyłożyć do opisów. Wszystkiego. Miejsc, ludzi, magicznych istot. Dzięki temu Twoje opowiadanie stanie się bardziej dopracowane. Wiem, że chcesz skupić na akcji. Ok, w takim razie możesz pisać jak teraz, żeby nie wytrącać się z rytmu, a kiedy rozdział będzie skończony, dodaj w odpowiednich miejscach opisy.
Jeśli zaś chodzi o wykreowanie nastroju — z tym nie masz problemu. Wiesz, kiedy ma być zabawnie, a kiedy poważnie. Czuję, że opowiadanie jest o nastolatkach i magii.

4)   Bohaterowie (7/10)
Wszyscy Twoi bohaterowie są zapożyczeni z książek. Nie sposób wypowiedzieć się o wszystkich, bo jest ich naprawdę sporo, zwłaszcza w Obozie, ale postaram się wielu z nich uwzględnić.
Właściwie cały Obóz Herosów ma charaktery zbliżone do kanonicznych. Percy jest taki, jaki powinien być, czyli odważny, zabawny i zapalczywy, aczkolwiek mam wrażenie, że jest go dość mało. Kiedy już przenosisz nas w świat herosów, szybko skupiasz uwagę na kolegach syna Posejdona. Jednak nie wątpię, że jego postać jeszcze się wykaże. Nico nadal wydaje się trochę taki zamknięty sobie i ponury, a Annabeth cechuje się rozsądkiem. Właściwie uważam, że ta ostatnia jest najlepiej wykreowaną przez Ciebie postacią. Jej charakter uwidacznia się na każdym kroku. Była spostrzegawcza w sprawie Dionizosa, ostrożna w kwestii imprezy i umiała zachować samokontrolę po wypiciu alkoholu.
Trochę gorzej jest z czarodziejami. Widzisz, po raz kolejny wypadają słabiej. Zmieniona i twardsza Hermiona jest jeszcze do przyjęcia, ale prosiłabym Cię, abyś uważała z nią, bo może stać się zbyt ostra i kiczowata. Draco ma szansę na zostanie ciekawą postacią, aczkolwiek odniosłam wrażenie, że ten chłopak ma rozdwojenie jaźni. Jedna jego wersja jest miła, opiekuńcza i pozwalająca sobie na płacz, druga zaś ironiczna, chamska i zrzucająca kolegów z krzeseł. Wspominałam wcześniej o drugim dnie. Tak, mogłabym to pojęcie doczepić do postaci Twojego Malfoya, tylko wydaje mi się, że zmiany jego charakteru są zbyt dynamiczne. Jakby ktoś naciskał pilot i nagle zmieniał kanał. Myślę, że powinnaś poprzeć wyjaśnieniami jego zachowanie. Dlaczego raz jest dupkiem, a raz sprawia wrażenie uczuciowego. No i jaki tak właściwie jest, komu służy i dlaczego? Twój Malfoy ma potencjał, nad którym trzeba popracować.
Teraz jeszcze kilka słów o ogóle postaci. Mam wrażenie, że tworzysz je na podobnej zasadzie — mają być śmiałe i sypiące ironicznymi odzywkami. Oczywiście takie zachowanie nie jest niczym złym, ale chciałabym, aby nie wszyscy umieli się odgryźć czy powiedzieć coś z humorem. Ludzie są naprawdę różnorodni.
Pochwalę Cię jeszcze za to, że piszesz z punktu widzenia rożnych osób, dzięki czemu możemy bliżej poznać tych bohaterów, ich poglądy oraz plany.

1)     Dialogi/Narracja (9/10)
Narracja jest u Ciebie jak najbardziej w porządku. Każdy bohater ma jakiś zakres wiedzy, którego nie przekracza. W dodatku często wplatasz do narracji jakieś humorystyczne uwagi, które są ciekawym urozmaiceniem.
Z dialogami miałaś na początku problem, zdawały mi się trochę drętwe i wymuszenie zabawne. Z czasem jednak nabrałaś wprawy. Obecnie coraz lepiej wychodzi Ci stylizowanie wypowiedzi pod konkretnego bohatera, a riposty czy uwagi nabierają błyskotliwości. W dodatku w dialogach czuć młodzieżowy klimat; nie starasz się być podniosła — nawet w poważnych sytuacjach chcesz rozładować napięcie humorem. Przyznaję, że chwilami jest to nie na miejscu, ale domyślam się, że celowo kierujesz nastrój w stronę dowcipu. To po prostu Twój styl. Nie wymagam, żebyś nagle nabrała powagi, skoro nie czujesz się w tym dobrze.

2)    Styl (3/4)
Jak wspomniałam powyżej, starasz się pisać lekko i zabawnie. Przyznam, że Ci to wychodzi. Twoje rozdziały czyta się szybko i przyjemnie. Tworzysz dość proste zdania, ale przynajmniej się w nich nie zapętlasz. Mam wrażenie, że chcesz naśladować sposób pisania Riordana, co oczywiście specjalnie mnie nie dziwi. 
Nie powinnam Ci narzucać, w jaki sposób masz pisać, bo każdy autor ma swój własny styl. Radziłabym Ci jednak dodać trochę barwniejszych słów — pobaw się nimi, stwórz coś magicznego. Chwali się styl, który jest nie tylko przyjemny w odbiorze, ale potrafi jeszcze porwać czytelnika swoją plastycznością.

3)    Oryginalność (8/10)
Pomysły połączenia tych światów, zrobienia z Hermiony półboga i wysłania Voldemorta w podróż w czasie niewątpliwie ociekają oryginalnością. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie było i że ta inność w Twoim opowiadaniu jest czymś pozytywnym.
Ale, żeby nie zaślepiać się zachwytem, dodam, że nie wszystko było takie niebanalne. Percy jako przeciwnik Czarnego Pana? Wiedziałam to już od początku. Hermiona i Draco ,,wdepnęli’’ w tę samą dziwną sprawę? To też już było. Tak samo jak gra w butelkę.
Mimo wszystko myślę, że nieszablonowość występuje u Ciebie w przeważającej ilości i na pewno jest Twoim atutem. W końcu teraz trudno napisać coś bez niepowtarzania żadnego z motywów. Chciałabym jednak, żebyś na tym nie poprzestała i w kolejnej części tej historii nadal starała się zaskoczyć czytelnika. Zwroty akcji i nietuzinkowe pomysły są towarem pożądanym.

Poprawność (18/20)
Postanowiłam wziąć pod lupę cztery ostatnie rozdziały — w końcu interesują Cię błędy, które popełniasz aktualnie. Z interpunkcją nie masz wielkiego problemu, natomiast czasem zdarza Ci się poprzestawiać literki w słowach.

Rozdział 6
Clarisse bawiła się swoim najlepszym nożem, i udawała, że zupełnie nie obchodzą ją losy Obozu. — bez przecinka po ,,nożem’’, bo nie jest to wtrącenie.
Nie wiem, dlaczego, ale myślę, że to ważne. — bez przecinka przed ,,dlaczego’’.
- O Iris, bogini tęczy, przyjmij moją ofiarę. - wypowiedział, i po chwili dodał - z Jasonem Grace w Obozie Jupiter. — Po pierwsze, bez kropki po ,,ofiarę’’, a po drugie, bez przecinka po ,,wypowiedział’’. Większość Twoich dialogów jest zapisana poprawnie, wnioskuję więc, że to chwila zapomnienia. 
Dlaczego musiała być córką Afrodyty(,) a nie Wenus?
- Wiem, Malfoy. Ty dla mnie zawsze będziesz kolejnym bezwartościowym, zadufanym w sobie Ślizgonem - odrgyzła się. — odgryzła się.
- Widzę, że impreza się przedłużyła, i miałeś takiego kaca, że musiałeś iść do szkrzydła? — skrzydła.
- Częstuj się(.) - Czarodziej wskazał ręką na miskę z cytrynowymi dropsami stojącą na biurku. Grover posłusznie wziął jednego i zaczął przeżuwać.
- O, cytrynowe. Osobiśie wolę puszki po nich, ale same cukierki też mogą być - skomentował satyr. — Osobiście.
- Mogę? - Nico niepostrzerzenie wszedł do pokoju.  — niepostrzeżenie.

Rozdział 7
Ktoś zroganizował drewniany stół, na którym pewnie miały być poustawiane butelki, ale Lana wpakowała się tam pierwsza i zaczęła chwiejnie tańczyć z jakimś kolesiem. Ledwo trzymali się na nogach. Jakoś udało im się nie spaść, co było wyczynem godnym podziwu w ich stanie. Potem na ten biedny stoł wlazło więcej osób. Aż dziwne, że się nie załamał.  — zorganizował i stół.
- Debilna debilko? - obruszyła się Annabeth. - A masło jest maślane, i co nam z tego? — bez przecinka po ,,maślane’’.
A może się nie dowie? Wtedy wszystko będzie dobrze, a jeśli powiesz jej prawdę, napewno mocno ją to zaboli, odezwał się głosik w mojej głowie. — na pewno.

Rozdział 8
Blaise wypuścił głośno powietrze i spojrzał z zaciekawieniem na Dracona. Biła od niego jakaś dziwna siła, był jakby bardziej pewny siebie i zdetermionowany. — zdeterminowany.
Hermionę zdziwił trochę ten pomysł. Na początku myślała o elksirze postarzającym, co byłoby prawdziwym utrapieniem dla Malfoya. — eliksirze.
- Nic nie mów. - Hermiona uniosła ręce w gęscie poddania, gdy Ginny otwierała już usta. - Muszę się włamać do działu ksiąg zakazanych, prawda? - Zrezygnowana, oklapła na krzesło. — geście.
Wróciła chwilę później i zdyszana, ale szczęśliwa, ściaskała w ręce świstek z podpisem Trelawney. — ściskała.

Rozdział 9
 - Oprócz zebrania - JAKIEGO ZEBRANIA?! - dziś wieczorem odbędzie się bitwa o sztandar. — wiem, że tutaj to wtrącenie brzmi fajnie, ale jest niepoprawne, ponieważ nie dotyczy ono mówcy. Powinnaś napisać je od nowej linijki i rozdzielić części tej wypowiedzi wielokropkami. 
- Znaleźliśmy to obok rzeki - wyjaśniła Hazel, widząc ich pytające spojrzenia. - Mało czasu spędzamy razem, więc kiedy możemy, przychodziny tutaj. Trochę się pozmieniało - westchnęła. — przychodzimy.
- Bądzcie grzecznymi herosami! - zawyła Reyna. - Ja tylko chcę was zamordować, to nic strasznego! — bądźcie.

Punkty dodatkowe (2/5)
Chciałabym Ci dać punkt za odwagę zmieszania dwóch różnych kanonów. Ja bym chyba na Twoim miejscu stchórzyła.
I jeszcze jeden plus za postać Annabeth, która jest solidnie wykreowana i wzbudziła moją sympatię.

Podsumowanie
Czytanie Twojego opowiadania bezsprzecznie było dla mnie ciekawą przygodą, przy której mogłam się uśmiechnąć i odprężyć. Brawa należą się za wielowątkowość oraz humor, dzięki czemu nie mogłam się nudzić. Chciałabym jednak, abyś przed publikacją dłużej przysiadła na rozdziałami — jeszcze raz sprawdziła błędy i dodała więcej barwnych opisów. Prócz tego zwróć większą uwagę na Hogwart, a zwłaszcza na Malfoya. Zdecyduj, czy chcesz zalać wszystko klimatem herosów, czy może wolałabyś wyraźniej przedstawić świat czarodziejów. Ważne, abyś z pisania czerpała przyjemność.   

81/100, czyli Zaawansowany (Bardzo dobry - 5)

Droga Diano, udało Ci się wdrapać na szczebel bardzo dobry. To już pewne osiągnięcie, aczkolwiek pracuj dalej, aby ta piątka stała się solidna, a nawet zmieniła się na szóstkę. Praktyka czyni mistrza. Życzę Ci zaklimatyzowania się na dobre w świecie czarodziejów i herosów oraz jeszcze wielu rozdziałów Twojej historii. 

6 komentarzy:

  1. Hogwart - hogwarcki - hogwarccy, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogowie, wreszcie doczekałam się sensownej oceny! Dziękuję Ci za nią :)
    Ale od początku:
    1. Autor komentarza wyżej ma rację - błąd został popełniony przez moją nieuwagę i teraz zaczyna mnie poważnie wkurzać.
    2. Szablon z trudem wygrzebany z Zaczarowanych Szablonów i również nie jest szczytem moich marzeń, ale zanim zrobi się moje zamówienie, które zostało anulowane, muszę zadowolić się tym.
    3. Sprawa z opętaniem Dionizosa nie została jeszcze do końca wyjaśniona, z tym że do tego potrzebuję Dracona w Obozie Herosów.
    4. Och, w czasach fanfiction wyjątkowo trudno wymyślić coś oryginalnego i niektóre schematy jednak muszą się powtarzać.
    5. Również nie jestem zbytnio zadowolona z początkowych rozdziałów. To nie jest mój pierwszy blog, ale przy każdym potrzebuję trochę czasu, żeby się zadomowić.
    6. "Użycie Zaklęcia Pasożyta to również ciekawy zwrot akcji, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie znalazłaś inspiracji w Uczniu Czarnoksiężnika, gdzie kradnięcie magii nosiło taką samą nazwę. Jeżeli tak… ja bym na Twoim miejscu to gdzieś to zaznaczyła, bo pomysł został TYLKO zapożyczony." Borze Zielony, nawet nie pamiętałam, że to zaklęcie było w "Uczniu", a należy on do moich ulubionych filmów ._.
    7. "Nawiasem mówiąc, czemu te nazwy są po łacinie, a nie po grecku, skoro bogowie przecież wiążą się z mitologią GRECKĄ?" Nie zapominajmy, że istnieje Jason, Frank i Hazel. Poza tym, wszystkie te nazwy brzmią ładniej i chwytliwiej po łacinie.
    8. "Teraz jeszcze kilka słów o ogóle postaci. Mam wrażenie, że Tworzysz je na podobnej zasadzie — mają być śmiałe i sypiące ironicznymi odzywkami. Oczywiście takie zachowanie nie jest niczym złym, ale chciałabym, aby nie wszyscy umieli się odgryźć czy powiedzieć coś z humorem." O ile przy Percym, Leonie, i Nico się zgodzę, o tyle Annabeth, Piper, Hermiona i reszta raczej nie jest wybitnie uzdolniona w tej kwestii. Nawiasem mówiąc, masz tam dużą literę w środku zdania ;)
    Ogólnie - ocena jest logiczna i naprawdę pomocna. Wiem, co mam poprawić, a co jest w porządku, chociaż bardziej skupiałaś się na negatywach, za co podwójnie dziękuję. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak wysokiej noty.
    Tak więc, ja się już zamykam i zabieram do pracy nad kolejnymi rozdziałami.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam pomóc i że tak optymistycznie przyjęłaś ocenę. Jeśli chodzi o otrzymany stopień to uprzedzę jeszcze, że nie naciągnęłam go, aby zahaczył o piątkę. Po prostu wystawiłam punkty z poszczególnych kategorii i wyszło akurat tak ;)

      1.Dobrze, że to już się wyjaśniło. No trudno, jestem w stanie zrozumieć problem z tą odmianą.
      2.Rozumiem. Tak właśnie myślałam. Na pewno kiedyś wpadnę do Ciebie, żeby zobaczyć ten nowy :)
      3.O, w porządku, cieszę się, że chcesz to bardziej wyjaśnić.
      4.To też jestem w stanie zrozumieć :P
      5.Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę, nad czym trzeba popracować.
      6.Aha, czyli ten pomysł wyszedł gdzieś spod Twojej podświadomości. Przy okazji – też lubię Ucznia.
      7.Wiesz co, ja doszłam jedynie do trzeciej części Percy’ego i tam jeszcze nie pojawili się ci bohaterowie, więc tutaj przepraszam za tę uwagę, która wynikała z mojej niewiedzy.
      8.Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiam. I właściwie masz rację, Piper i Annabeth nie są aż tak śmiałe, natomiast Hermiona zaczyna się taka robić. Nie chciałabym tylko, żeby wszystkie panie były zdolne w tej dziedzinie.

      Życzę wszystkiego dobrego i również pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. O, tak mi się jeszcze przypomniało.
      Naprawdę masz wrażenie, że staram się naśladować styl Riordana? o.o To dziwne, bo nie chciałam go kopiować czy coś. Ja tak po prostu naturalnie piszę, a jeśli ktoś by mnie zapytał, powiedziałabym, że bardziej jak Rowling niż Riordan.
      I jeszcze o tym, że Percy'ego jest mało: celowo tak zrobiłam. Percy miał swój czas w książkach, gdzie Riordan moim zdaniem mało uwagi poświęcał innym bohaterom. Chciałam więc, żeby na przykład taki Nico czy Piper też mieli coś od życia :)

      Usuń
    3. Tak, po kilku rozdziałach naprawdę czułam się, jakbym czytała książkę Riordana. Domyślam, się, że nie chciałaś go kopiować; tak się zdarza, jak piszemy coś pod wpływem fascynacji jakimś dziełem ;)
      W sumie racja, niemal wszystko skupiało się wokół Percy'ego. Cieszę się, że ukazujesz też wątki bardziej pobocznych osób.

      Usuń