piątek, 23 sierpnia 2013

[55] meet-love-halfway.blogspot.com



Ekscentryczka, lekkoduch, optymistka… Ahoj!
Spróbuję swoich sił i w tym miejscu.

Adres bloga: Meet love halfway
Oceniająca: Aileen
Autor: Yokita
Ocena: standardowa




Okładka (4/5pkt.)

To właśnie dzięki swojemu ładnemu szablonowi zawdzięczasz to, że wyłowiłam Cię z Wolnej Kolejki. Kiedy przeczytałam adres WWW, pomyślałam sobie, że poczytam o jakimś romansie. I nie pomyliłam się! Wchodząc na blog moje wielkie ślepia ujrzały dwóch dobrze mi znanych bohaterów: Harry’ego Pottera i Draco Malfoya. Oprócz tego dziewczynę, która jak dobrze domyśliłam się, była Twoją główną bohaterką, Megan. Ale jeszcze… Jeśli chodzi o sam adres meet love halfway, to w wolnym tłumaczeniu spotkać miłość w połowie drogi, tak? Muszę Ci powiedzieć, że coraz więcej osób odchodzi od tytułów w obcym języku i wraca do naszego polskiego. Moda to niezwykle przewrotne i „psikuśne” paskudztwo, więc nie zdziwię się, jak cały proces za jakiś czas się odwróci.
A! Może jeszcze tylko o tym, dlaczego odjęłam punkt. Jako że jestem wymagającą istotą i wiele osób zacznie mi to wyrzucać – o tak, na sto procent! – przyczepię się do adresu, który nie jest ani chwytliwy ani… Jakiś, czyli w zasadzie nijaki. Muszę przyznać, że zapamiętałam go za którymś razem, tylko należy też zaznaczyć, że osobiście miewam ogromne trudności ze spamiętywaniem nazw własnych. Ale mówię o tym tylko by the way

Grafika i dodatki (7/10pkt.)

Jak wspomniałam już wyżej, szablon jest ok. Tak, tylko co to „ok” tutaj oznacza, co nie? Urwałam się z choinki z tymi określeniami…. Kolorystyka i barwy są ładne, ale irytuje mnie ten monotonny i mdły kolor. Rozświetleniem całego dzieła są włosy bohaterki. No dobra, jeszcze błysk flesza z lampy błyskowej, zapomniałabym. Nie wiem, czy tylko u mnie, ale ucina mi napisy na dole ekranu. Ostatnią linijkę tak konkretnie. Poza tym całe rozmieszczenie tekstu, jego wyjustowanie, poukładane ramki, ciekawa czcionka w zakładkach… Cud miód i orzeszki. Już nie tak pięknie w Twoich linkach, gdzie połowa blogów nie istnieje i wprowadziło to straszny bałagan. Odniosłam również wrażenie, że zakładeczka „Bohaterowie” przechodzi jakieś ciężkie chwile, więc pewnie znajduje się w budowie, czyż nie? Rany Julek… Niby taki obszerny podpunkt, a ja nie wiem, o czym mogłabym jeszcze napisać… Może…? Brakuje mi sławnego buttonu? A tak na marginesie, czy ktoś jeszcze wkleja cudze (w takiej formie) reklamy blogów u siebie na stronie? Niby wiele osób życzy sobie takie cudo, kiedy pisze opowiadanie, ale czy ktokolwiek z tego tak faktycznie korzysta…?

Treść (32/60pkt.)

Po jakże długim czasie zasiadłam przed monitorem i wolnym ruchem dłoni zaczęłam pisać… Owszem, komentując na bieżąco, dlatego też najpierw otworzyłam sobie każdy z rozdziałów w oddzielnej karcie, aby cały ten proces nieco usprawnić.

Prolog

Muszę Ci powiedzieć, że choć opis pokoju był dość wyczerpujący, to bardziej skupiłam się na wypisywaniu błędów niż na czytaniu, dlatego też musiałam zacząć raz jeszcze. Kiedy już doszłam do tego, co i jak, powiem Ci, że… zawiodłam się. Powiało nudą i przewidywalnością. Nie powiem, bo spodobało mi się przedstawienie postaci, jej kreacja, opisy… jednakże jak na prolog zabrakło poruszenia, akcji, tajemniczości. Wiesz, zrobiłaś istną sielankę. Tak, dziewczynka zostawiła swoją matkę z problemami, bodajże na pastwę samej sobie i poszła do nowej szkoły, nie myśląc o tym, co stanie się z jej rodzicielką, tylko zachwycając się renomą nowego miejsca nauki… Z innej strony niby taka zbuntowana, tu szare, czarne i białe ubrania, a zachowanie przeciętnej nastolatki, która myśli sobie jak to dobrze w tej szkole nie będzie. Nagle, kiedy wyszła z domu, jej całe przygnębienie odeszło w kąt, potrafiła radośnie uśmiechać się do znajomych(wujka czy pani Figg) czy nieznajomych (przypuszczam, że do państwa Weasley i Harry’ego). To nie wszystko. Nie wiem, czy zamierzasz przepisywać książkę i wplątywać w to swoją bohaterkę, bo jeśli tak, ja wysiadam… Ileż to można czytać o tym samym? Wybacz moją irytację, ale szlag mnie trafia, kiedy widzę enty, powielony tysiąc razy tekst. Jakbym wrzuciła dzieło Pani Rowling i biografię Twojej bohaterki do sokowirówki.

Początek znajomości

Masz przyjemny styl, dlatego też z ciężkim sercem muszę napisać to, co muszę. Przede wszystkim od groma błędów, nic się nie poprawiło, jednakże nie zniechęcam się tym faktem. Zauważyłam, że Twoja główna bohaterka pochodzi z rodziny mugoli (bo przecież skoro wie, co to laptop). No dobra. Chodziła do innej szkoły. W porządku. Ale, kurczę, jakim sposobem nie zna największego czarnoksiężnika wszechczasów?! Przecież to się w głowie nie mieści… W tej Irlandii trzymali ją w jakieś krypcie, czy co? Obudziła się z głębokiego snu i dochodzi, w jakim świecie żyje? Coś nieprawdopodobnego, doprawdy. I jeszcze… Harry i mięśnie? Dobre sobie, przy tym uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Przecież sama skóra i kości to nie chłopak z siłowni. Ale w porządku, być może wujostwo zwiększyło mu racje żywieniowe i wręczyli mu urodzinowy karnet do centrum odnowy. No i dalej… Megan taka mało rozmowna (jedno zdanie na ten temat), a konwersuje ze wszystkimi, których spotka. Sama pogawędka trójki przyjaciół z dziewczyną wydała mi się przyjemna, jeśli mogę tak to ująć. Choć w rezultacie Megan nie dowiedziała się konkretnie, kim jest Voldemort, to i tak może być. Spodobało mi się spotkanie z Luną, wiernie oddałaś tą postać. Zresztą, jeśli chodzi o Rona czy Hermionę, to również nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Jak na początku skupiłaś się – być może aż za nadto! – nad opisami, tak teraz nie było takiego pierwszego wrażenia oczami Megan. No wiesz, wielki zamek, jakaś ekscytacja architekturą, ruchome schody itp. Wspomniałaś zaledwie o oświetleniu i obrazach… I wiedziałam, po prostu wiedziałam, że dziewczyna trafi do Gryffindoru! Ech, zero zaskoczenia. A! I w tym całym strachu zdążyła nawet zauważyć, jakie dyrektor szkoły nosi okulary. W dodatku wiedziała, jak one się nazywają. Interesujące. 

Draco Malfoy
Początek rozdziału okazał się miłym zaskoczeniem. Owszem, być może zrobiłam nietęgą minę na widok słów, które jakbym już gdzieś czytała… (Tak, tak, mam na myśli monolog Dumbledore’a). W końcu mogę to powiedzieć… Zaintrygowałaś mnie! Nie spodziewałam się, że Twoja główna bohaterka będzie znała uroczego Draco. Coś ich łączyło, hm? Tak podejrzewam. W tym momencie mogę powiedzieć, że akcja się zaczęła. Może dostarczysz mi odrobinę rozrywki? Kurczę, obym nie pożałowała tych słów…
No nie, nie, NIE! Jakiż to szczęśliwy traf wylądować w dormitorium razem z Hermioną wybierając łóżko tuż obok niej? To się nazywa przewidywalność Autorki opowiadania… Choć możesz obezwładniać mnie spotkaniami Megan i Draco. Jakie było ono urocze! Był taki słodki, potulny, zarozumiały. Jestem niezwykle ciekawa, jak potoczą się dalej losy tej dwójki. Nic mnie tak bardzo nie interesuje jak to! Czytając jednak ostatnią scenę… Aż przejadła mi się ta słodkość. Taka rozchichotana trzynastolatka a nie szesnastolatka… I Draco… Od razu wymiękł? Najpierw powinien nieco stawiać jakiś opór, że tak to ujmę. A on… Dał się przekupić ciasteczkiem stawiając swoją reputację na cienkim włosku. I co jeszcze, zabrakło mi reakcji innych uczniów. U Ciebie wyglądało to tak, jakby znajdowali się tam tylko Gryfoni oraz Draco. A Harry? Prędzej widziałabym Rona w roli osoby, która prawi kazania i ze swoją dumą wychodzi z Wielkiej Sali. No nic, to Twoja koncepcja.

Drastyczny mecz

W tym rozdziale, jeśli chodzi o samą treść, nie było źle. Pogaduchy Megan z Hermioną wydały się być luźne i naturalne. Zachowanie Draco i Harry’ego również, jak to na nich przystało. Na początku zbombardowałaś czytelnika opisami, tak teraz jest… film akcji. Brakuje tutaj uczuć głównej bohaterki jak na narrację pierwszoosobową. Nieco mogłabym dać Ci po głowie za pomysł z One Direction, bo kiedy Twoi bohaterowie byli w Hogwarcie, Ci chłopcy ledwo wyrośli z pieluch. Całkiem miłe spotkania Megan z Draco w Skrzydle Szpitalnym, a później z Harrym. To drugie takie delikatne i romantyczne. Odczułam ten nastrój, choć połowę musiałam sobie dopowiedzieć. Tak, znów kłaniają się braki w opisach. Co jeszcze… W Twoim opowiadaniu trąca humorem, który nie jest wymuszony, a wynika z zabawnych sytuacji, dlatego też plus dla Ciebie. Nigdy przecież nie jest tak, że człowiek znajduje same minusy, prawda? Porównując dotychczas przeczytane posty ten wypadł najlepiej. Lekki, realistyczny, nieprzesadzony. Mieści się dokładnie w tych trzech słowach. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.

Blizna

Początek rozdziału wydał mi się taki naturalny, natomiast później zaczęłam wirować razem z główną bohaterką po wspomnieniach Harry’ego. Pomysł na pewno interesujący, jednakże gorzej z realizacją. Mam na myśli na przykład samo wyjście ze Skrzydła Szpitalnego. Pożegnała się z chłopakiem, „wyszła z Sali” i już była w gabinecie dyrektora. Teleportacja czy port lotniczy? Logikę szlag trafił. Podobnie później. Starałaś się zachować pewne charakterystyczne zachowania dla Dumbledore’a, jednakże Twój pośpiech w poście wszystko zepsuł. Niby to dyrektor chciał jakoś zagadnąć Megan, na spokojnie porozmawiać, a wyszło na to, że i tak przeszedł niemal od razu do rzeczy, o niczym konkretnym nie porozmawiał i odprowadził ją do drzwi. Niczym student w dziekanacie bez kwitku. Podobnie jak w poprzednim rozdziale zabrakło mi uczuć głównej bohaterki. Zrób z niej kogoś, a nie tylko bezosobową postać, dobrze? Bo ja mam wrażenie, że ona przez całe opowiadanie potrafi się tylko do wszystkich uśmiechać… I co tu więcej opisywać, nic dalej się nie wydarzyło, jedynie tylko zdenerwował mnie rażący błąd ortograficzny „pułka”.

We dwoje

 Pierwsze, co przeszło mi przez myśl zobaczywszy tytuł, to niegdyś popularny program telewizyjny. No dobra, ale nie będę roztkliwiać się nad tym, że ta czy inna para odpadła, a wygrała dwójka, która nie była moim faworytem. Co do samego postu… Muszę Cię pochwalić. Wyszedł Ci całkiem nieźle. Przeczytałam go szybko, z lekkością, a przede wszystkim – z przyjemnością. Poza usterkami w „Poprawności”, nie mam się do czego przyczepić. Spodobała mi się koncepcja wtrącania retrospekcji w opowiadanie. Takie uczuciowe i „nie na szybko”. Spokojnie opisałaś sytuację. Od Twojego postu bije ciepło, wiesz? Masz taką zdolność lekkiego pióra i wlepianie emocji w słowa, które uczuciami się nie nazywają. Aż sama dziwię się, co takiego piszę… Ładnie „władasz” swoimi bohaterami, a ich zachowania są po prostu ludzkie. Nie ma tu miejsca na żadną sztuczność czy sztywne, plastikowe uśmiechy. Dobra, już nie nudząc – skoro mi się podobało, nie mam się do czego przyczepić, a szkoda, bo niezwykle lubię.

Interwencja

Ojej, rozdział niezwykle krótki i przeczytałam go na jednym wdechu. W końcu! Rany, w końcu doczekałam się jakiś dłuższych rozmyślań głównej bohaterki. Powiedz mi, dlaczego boisz się pisać o uczuciach? Wychodzi Ci to całkiem nieźle i nie podlizuje się w tym momencie. Zresztą, jaki miałabym w tym cel…? Kurczę, muszę się ogromnie pilnować, bo zacznę komentować jak czytelniczka Twojego opowiadania, choć może już zaczęłam. Kontynuując, dlaczego jej nie pocałował, no dla-cze-go? Ok, już powoli uspokajam swoje emocje i biorę za jakieś konstruktywne rady. Nieco zdziwiłam się, że Hermiona z Harrym nie przepychała się do drzwi, ale z drugiej strony rozumiem, że mogłoby być jej głupio, tak po prostu. Widać, że pomiędzy Wybrańcem a Megan rozwija się namiętne uczucie. Może przegięłam… powinnam to nazwać po prostu zauroczeniem? O kurczę, wiesz, co mi przeszło na myśl? A gdzie w tym wszystkim jest Ginny? Widocznie nie uwzględniłaś tej postaci w opowiadaniu na rzecz swojego pomysłu.

Wolność

Ciężko opisać jakiś rozdział, a raczej skomentować, kiedy ma się niewiele tekstu w zanadrzu. Powiem tak – niczym mnie w tym miejscu nie zachwyciłaś. Można by powiedzieć, że Megan przeżyła mniej udaną randkę, ponieważ rozchorowała się na drugi dzień. Chciałaś pokazać wolność podczas lotu – nie bardzo Ci to wyszło. Zabrakło opisów i uczuć głównej bohaterki. Bo co mi po tym, że odchyliła głowę do tyłu i poczuła, że deszcz opadający na twarz ją odpręża? Przy samym locie na miotle powinno znaleźć się więcej przeżyć. Chociażby zabrakło mi podstawowego wiatru we włosach. Za mało wczułaś się w swoją okładkową postać. Co tu dużo kryć… Czytając co niektóre wcześniejsze rozdziały wiem, że stać Cię na więcej, a ten post był po prostu rozczarowujący… Choć przyznam się, że podobnie jak wcześniej z Draco, tak teraz również mnie zaskoczyłaś z Remusem. Zastanawiałam się, co Twoja Megan może mieć z nim wspólnego, ale niestety… Już chyba nikt z nas nigdy się tego nie dowie.

Podsumowując, sam pomysł i koncepcja wydają się być interesujące. Faktem jest, że nie podołałaś z realizacją, jednakże jeśli jest/było to Twoje pierwsze opowiadanie, wypadałoby Cię pochwalić za lekkość stylu. Nie powiem, bo gdyby nie te wszystkie byki, mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć, że dawno czegoś tak przyjemnego nie miałam okazji przeczytać. I na tym pozostańmy, bo błędy logiczne to swoją drogą.

1) Fabuła/Wątki (4/10pkt.)

Cała akcja opiera się na głównej bohaterce, która nie wyszła Ci za dobrze (ale o tym później), Harrym, Ronie, Hermionie oraz Draco. Ok, radzisz sobie całkiem nieźle sterując tymi bohaterami, ale brakuje mi jakiś osób pobocznych. To, że tam pojawił się nauczyciel, a tam Gryfoni wyśmiali platynowego, to trochę za mało. W tym wszystkim brakuje konkretnej osoby, która wprowadziłaby nieco zamieszania. Wiesz, taki zły charakter, który nie oparłby się urokowi osobistemu Megan (bo sama przyznaj, że wszyscy padają jej do stóp). Jak na razie w Twoim opowiadaniu panuje sielanka, obecnie wszyscy się pogodzili i żyją w zgodzie. Harry Potter to nie Gumisie! Tworzysz mnóstwo tajemnic, ale jeszcze żadnej z nich nie rozwiązałaś. Robisz ogromny supeł na fabule. Tak nie można! Później się z tego nie wyplączesz (posłuchaj chociaż tej jednej porady osoby, która w ten sposób sknociła swoje opowiadanie). I co by tu jeszcze… W tym punkcie (chyba) wyczerpałam już temat.

2) Rozwinięcie akcji (3/6pkt.)

Świat Twoich bohaterów nie stoi w miejscu, jednakże momentami mam wrażenie, jakbym musiała za nim gonić. Najlepszym przykładem jest Draco Malfoy. No dobra, przyjaźnił się z Megan, ale żeby w jednym poście jego dotychczasowy charakter wywrócił się do góry nogami? Co innego, gdybyś z biegiem czasu przedstawiła stopniową przemianę bohatera. To byłoby coś! A tak niemal na początku wykorzystałaś swoje dobre pomysły, realizując każdy nowy w następnym rozdziale… I być może dlatego nie wiedziałaś, co dalej pisać.

3)   Świat przedstawiony (2/10pkt.)

Punkty trochę na zachętę, bo jednak coś tam zaczęłaś na początku tworzyć, później bardzo długo nic, następnie znów jakiś skrawek i ponownie przepaść. Serwujesz czytelnikowi jazdę bez trzymanki, prawda? Nie! Tak być nie może! Owszem, może osobiście jestem osobą, która ma fioła  na tym punkcie, jednakże we wszystkim należy znaleźć umiar. Tworzysz narrację pierwszoosobową, dlatego też powinnam spodziewać się więcej monologów wewnętrznych, a nie tylko wzmianek o uczuciach Megan. Brakowało ich w kluczowych momentach/sytuacjach. Rozpoczynając opowiadanie mocno skupiłaś się na opisie pokoju(nie zapomnę Ci tego!). A powiedzmy sobie szczerze, czy jeszcze kiedykolwiek myślałaś, że napiszesz jeszcze jakąś scenę w tym właśnie pomieszczeniu? Nie. Megan przybyła do zamku. Na pewno było to dla niej wielkie przeżycie. Akcja cały czas toczy się w Hogwarcie. Wytłumacz, dlaczego nie zbudowałaś pięknych opisów, kiedy po raz pierwszy przekroczyła jego próg? Mam wrażenie, że autorzy wychodzą z założenia, że kiedy ktoś w oryginale wszystko opisał, to nie będzie tego robił po raz drugi. No dobrze, może potraktowałabym Cię łagodniej, gdybyś pisała z perspektywy kogoś, kto jest nam dobrze znany z tej całej sagi, ale tak… Czytelnicy pragną poznać Twoją główną bohaterkę i nie możesz tworzyć tylko i wyłącznie scenek oraz dialogów z innymi osobami występującymi w Twoim opowiadaniu. Nie jesteśmy w kinie i chcielibyśmy zobaczyć to również oczami samego autora.

4)   Bohaterowie (3/10pkt.)

Megan Smith – główna bohaterka. Już wiele powiedziałam o niej powyżej, więc się jeszcze nieco powtórzę. Po pierwsze, kompletnie Ci nie wyszła. Co jakiś rzadszy czas wzmianka o śmierci ojca oraz matce z problemami, a tuż po wyjściu z domu uśmiech prez cały czas do nowo spotkanych ludzi. Podobnie jak wcześniej przy Draco – przydałaby się jej przemiana wewnętrzna pod wpływem nowych znajomych i otoczenia. Dlatego, kiedy kolejny raz czytałam, że uśmiechnęła się do kogoś, robiło mi się niedobrze. Kurczę, jakby wyszła z candy shop. Ile można? Plastikowy uśmiech i nic więcej. Poza tym wydało mi się dziwne, że skoro martwi się o matkę, nie wysłała do niej żadnej sowy czy nawet maila, skoro miała ze sobą laptopa, tylko zajęła się romansami. Raz z jednym raz z drugim. Sam charakter tej postaci mi się spodobał. Szczególnie podejście do kolorowych magazynów – mamy chociaż coś wspólnego! Ogólnie stworzyłaś dość ciekawą postać, tylko że nierealistyczną. I niech zgadnę – dałaś jej swój charakter, prawda? Albo przynajmniej te cechy, które chciałabyś, żeby miała. A tak na marginesie – dobrze mi się wydaje, że Twoja Megan została pozbawiona wad? I była taką Matką Teresą dla wszystkich wokół? Lepiej nie będę zaczynać się nad tym zastanawiać, bo jeszcze utraci na tym i tak niska punktacja.

Draco Malfoy – postać, której charakteru w ogóle nie oddałaś. No może w jednej sytuacji na początku, kiedy to wyminął Megan bez słowa – to dla niego typowe. A tak? Potulny, grzeczny na zawołanie? Utrata honoru i reputacji budowanej od czasu przekroczenia murów Hogwartu? Nie, to nie ten sam młodzieniec, którego poznaliśmy. Stworzyłaś zupełnie nową postać, której pierwowzór mógłby się pogniewać, jak śmiałaś go nazwać.

Harry Potter – cóż, nie czepiając się za bardzo, udało Ci się oddać oryginał. Jest przede wszystkim opiekuńczy. Dziwi mnie jego brak uczucia do Ginny, która zaginęła w akcji w Twoim opowiadaniu, ale o to nie zamierzam się szarpać.

Hermiona Granger – też bez zarzutu. Pilna uczennica, wspaniała przyjaciółka, serdeczna. Martwi się i przejmuje. Jak to na nią przystało. Jest rozważna, ale też nie nieomylna.

Ronald Weasley – i tu się zawiodłam. W swoim opowiadaniu traktujesz go jak cień, a momentami jak powietrze. Nieraz  aż muszę sobie wyobrażać, że on tam gdzieś faktycznie się z nimi porusza. Rozumiem, że można kogoś nie darzyć szczególną sympatią, to rozwiązaniem jest wysłanie na szlaban do Snape’a czy coś. Ale nie… u Ciebie na siłę musi chodzić razem ze Świętą Trójcą i koniec kropka. Skoro nie wnosi nic szczególnego do opowiadania, to po co zawracać sobie nim głowę?

5)   Dialogi/Narracja (10/10pkt.)

Jak w innych punktach miałam na co pomarudzić, tak tutaj z czystym sumieniem dostajesz ode mnie maksa. Tworzysz rzeczywiste, swobodne dialogi. Twoi bohaterowie nie ciągną wypowiedzi na pół strony A4 do drugiej osoby, a zachowania i reakcje postaci są naturalne. Dobrze wczuwasz się w sytuację (pomijając pojedyncze przypadki). I chyba tyle. Ciężko napisać coś więcej, kiedy nie ma się nic do zarzucenia.  

6)   Styl (2/4pkt.)

Żaden profesjonalny, jednakże zachęcający do dalszego czytania. Lekki i powabny w odbiorze, tak bym to najtrafniej nazwała. Tworzysz proste zdania, dlatego też ciężko o językowe zgrzyty. Cóż, podnieś nieco poprzeczkę, żeby się rozwijać. Dlaczego tylko te dwa punkty? Brakuje mi tego profesjonalizmu. Być może nabierzesz go z wiekiem lub doświadczeniem, ale niewykluczone, że z jednym i drugim.

7)   Oryginalność (0/10pkt.)

Takich podobnych opowiadań jak Twoje jest – a być może nawet było – mnóstwo w Internecie. Szczególnie często powtarzały się siostry Harry’ego. Początek Twojej historii niczym nie różni się od tych wszystkich, z którymi miałam okazję się zetknąć. Zwykle autorzy dodają jakąś swoją postać (ku ironii dziewczynę!) i próbują pokazać jej tajemnicze i odrobinę mroczne oblicze. Tak, urozmaicają cudownymi zdolnościami, darami… Tylko nikt nie pomyśli „Kurczę, wymyślę coś innego!”. I stąd moje wielkie rozczarowanie.

Poprawność (3/20pkt.)

Nie jestem pewna wszystkich moich mądrości poniżej, dlatego też w razie potrzeby proszę mnie poprawić. Poza tym, że tak normalnie człowiek może się pomylić, to ja już w szczególności. Dlatego od tego momentu zwracam się do Was o podwójną czujność własnego nosa.

Prolog

„Różowe ściany, których koloru  szczerze nienawidzę, rażą w oczy.” – Parę zdań wcześniej pisałaś w czasie przeszłym, tutaj nie licząc wtrącenia zrobiłaś teraźniejszy. A nie powinno być „Różowe ściany, których koloru szczerze nienawidzę, raziły w oczy.”?
„Okno ze zardzewiałymi zawiasami daje mi widok na cudowną ulicę Magnolii.  To właśnie okno stanowi jedyną drogę ucieczki z której do tej pory nie skorzystałam.” – Znów czas teraźniejszy. Musisz zdecydować się, w której czasoprzestrzeni osadzasz opowiadanie. Drugie zdanie – powtórzenie „okno”. „To właśnie ono stanowi jedyną drogę ucieczki (przecinek), z której do tej pory nie skorzystałam.”
„Przy oknie stoi biurko, na którym została położona klatka z moim puchaczem –Dropsem.” – w kolejnym zdaniu ponownie mój ulubiony rzeczownik „okno”. Poza tym brak spacji przed „Dopsem”.
„Przy drzwiach wejściowych do mojego pokoju  oparty o ścianę znajduje się  duży kufer po brzegi wypełniony ubraniami i rzeczami szkolnymi.” – ponownie czas teraźniejszy…
„Na wieszaku w szafie czekały na mnie świeżo wyprane ubrania, które i tak przesiąknięte są dymem od papierosów.” – nie „są” a „były”
No dobra, w jednym akapicie znalazłam tyle nieścisłości… Wybacz, ale nie będę kopiowała co drugiego zdania, bo użyłaś tam złej formy. Skupię się na innych błędach.
„Po śmierci ojca, wraz z mamą przeprowadziłam się tutaj, do Little Whinging.” – bez pierwszego przecinka
Parę zdań później zauważyłam, że piszesz „mama to”, „mama tamto”. Zabrakło mi nieco zwrotu „moja mama”. Nieco urozmaiciłoby nazwę własną tej osoby, nie uważasz?
„W pierw zastanawiałam się, czy ma też fosy i stare trumny – gdzie  będą zamykani niegrzeczni uczniowie.” – powinno być „Wpierw”. Jakoś nie przepadam za tym słowem, jest takie… twarde w wymowie i może dlatego brzmi nieco złowrogo, dlatego zdecydowałabym się na łagodniejsze „Z początku”.
„Nie czytałam gazet, i nie obchodzili mnie faceci.” – tutaj nie mam do końca pewności. Usunęłabym przecinek lub też zmieniła nieco składnię. Co powiesz na: „Nie czytałam gazet, nie obchodzili mnie też faceci.”?
„Ubrałam szybko to(przecinek) co trzymałam w ręce i skierowałam się do łazienki.”
„Na stoliku przy kanapie  poustawiane były puste i pełne butelki w piwie, wódce i winie.” – chyba „(…)w piwa, wódki i winie.”
„Czerwony lakier na jej paznokciach starł się do połowy.” – już wiemy, że mówisz o mamie, nie musisz używać w tym zdaniu „jej”
„Ona wstała i bez słowa udała się  do sypialni, biorąc do ręki pełną butelkę z alkoholem.” – podobnie tutaj. Wystarczy napisać to zdanie bez „ona” zaczynając po prostu od „wstała”.
„Wbiegłam do swojego pokoju, wzięłam do ręki kufer, i klatkę z Dropsem po czym udałam się w stronę wyjścia.” – bez przecinka przed „i” oraz przecinek przed „po czym”
„ Zawsze mnie słucha i radzi mi jak postępować w trudnych sytuacjach.  W dziesięć minut byłam już na miejscu. Na Privet Drive wszystkie domy wyglądają tak samo.” – pierwsze i trzecie zdania – czas!
„– Megan! – krzyknęła śmiejąc się – Jak miło Cię widzieć!” – przecinek przed „śmiejąc się”?
„– Dzień dobry pani – powiedziałam nieśmiało – Czy jest może wujaszek?” – kropka po „nieśmiało”
„Państwo Laguna wiedzieli kim jestem.” – przecinek po „Laguna”
„Też, chciałabym poznać kogoś z kim spędzę resztę życia.” – bez przecinka po „też”, natomiast przecinek po „kogoś”
„– Zamierzałaś wyjechać tak bez pożegnania? – oburzyła się staruszka i przytuliła mnie mocno.” – skoro wspomniałaś już o tej pani przed chwilą, słowo „staruszka” wydaje się być mocno nadużyte w tej sytuacji
„Och, Brianie aleś ty się postarzał!” – przecinek po „Brianie”
„– Oj przestań Arabello – uśmiechnął się staruszek” – przecinek po „przestań”, kropka po „staruszek”
„– No dobrze, wsiadaj bo się spóźnimy” – przecinek przed „bo”
„Kiedy dojechaliśmy do Londynu grzecznie  podziękowałam mu i ruszyłam w stronę stacji.” – napisałabym to „Kiedy dojechaliśmy do Londynu, grzecznie mu podziękowałam i ruszyłam w stronę stacji.”
„Peron dziewięć i trzy czwarte – cały  czas zastanawiałam się jak tam dotrzeć.” – przecinek przed „jak”
„Kiedy wybiła godzina dziewiąta, a ja tkwiłam na stacji zaczęłam się denerwować.” – przecinek przed „zaczęłam”
„Wbiegli na ścianę iż zamiast rozbijać się, oni  wyparowali.” – „i” zamiast „iż” oraz „rozbić się”
„– Dobrze – powiedziała kobieta” – kropka na końcu
Muszę Ci powiedzieć, że w tym rozdziale cała poprawność leży i kwiczy. Już nie chodzi o jakieś literówki, ale masz ogromne problemy z interpunkcją. Poza tym chyba nie za bardzo wiesz, jak powinno się zapisywać dialogi. Nieraz robisz to poprawnie, a niekiedy przeinaczasz na milion pięćset sto dziewięćset innych sposobów. Proponuję wpisać sobie w wujcia Google odpowiednie hasło i poczytać nieco na ten temat.
Następnie sprawdziłam nieco bardziej odległy rozdział, gdyż chciałam zobaczyć, czy poczyniłaś jakieś postępy.

Drastyczny mecz
„– Draco, musisz jechać? – zapytała lekko przestraszona blond włosa dziewczynka.” – nie ma czegoś takiego jak „blond włosa” ani „blondwłosa”. Możesz powiedzieć „(…) przestraszona dziewczyna o blond włosach.”
„– Megan, nie ma żadnego ale ! – wybuchnął chłopak, lecz szybko tego pożałował.” – dlaczego te wykrzyknik stoi sobie tak pośrodku?
„Zrobiła krok w stronę chłopca po czym z jękiem wtuliła się w niego.” – przecinek po „chłopca”
„– Ale kiedyś im się przeciw stawisz, prawda? – zapytała dziewczyna wdychając zapach jego perfum.” – „przeciwstawisz”
„– Dzień dobry – uśmiechnęłam się do niej – Co ty tak wcześnie?       
– Nie mogłam spać – uśmiechnęła się brunetka – A tu piszą świetne rzeczy.” – zapis dialogów. Koniecznie poczytaj na ten temat. Gdzie stawiamy kropeczki, kiedy zaczynamy zdanie wielką literą itp. Nie będę kopiować każdego zdania w celu poprawienia go, kiedy ten sam błąd powiela się już setny raz…
„To nie był Harry którego  chciałam zobaczyć.” – przecinek po „Harry”
„Harry nie odzywa się do mnie, ani ja do niego.” – czas przeszły zamiast teraźniejszego
„Natomiast Hermiona jest neutralna, za co w duchu bardzo jej dziękuję.” – podobnie jak wyżej
„– A jedzie mi tu czołg? – zapytałam  wskazując na swoje oko.” – przecinek po „zapytałam”
„Wzięłam do reki Tosta, i posmarowałam go masłem.” – „tost” to nie imię, więc z małej litery. Nie stawiamy przecinka przed „i”, jeśli nie jest to wtrącenie
„Chłopak który opiekował się mną, jak brat.” – przecinek przed „który” bez przecinka przed „jak”, bo to porównanie
„Mogłabym przysiądź że gdzieś ją już widziałam.” – brak przecinka przed „że”
„– Meg... Ja wracam do swoich – Draco  poczochrał jej włosy i jakby wyparował.” – wydaje mi się, że miałaś na myśli Megan, więc zamiast „jej”, to „mi”
„– Megan będziesz na meczu? – zapytała Hermiona.” – przecinek po „Megan”
„– A co z Draco? On też gra prawda?” – przecinek przed „prawda”
„– Były jakieś wypadki, w poprzednich latach ? – zapytałam ciekawie, Hermiona nie zdążyła mi jednak odpowiedzieć gdyż mecz się rozpoczął.” – znów znak zapytania „wisi” w powietrzu. Poza tym brak przecinka przed „gdyż”.
„Draco nie wiedział co się dzieje.” – brak przecinka przed  „co”
„Skuliła się i usłyszałam tylko przerażający huk.  To Harry odbił wielką piłkę  tuż przed moim nosem .” – miałaś raczej na myśli „skuliłam się” oraz brak spacji przed kropką
„Miałam wrażenie że krzyczeli na siebie.” – brak przecinka przed „że” oraz powtórzenie „siebie” z poprzednim zdaniem
„Harry zanurkował a Draco zrobił to samo.” – brak przecinka przed „a”
„Draco dzisiaj  ma zostać wypuszczony ze Skrzydła Szpitalnego.” – czas teraźniejszy zamiast przeszły
„Harry natomiast jest bardziej poturbowany, przez co zostaje jeszcze   przykuty do łóżka.” – podobnie jak wyżej
„– To był mecz Meg – Draco rozciągnął się -  O to chodzi w tym sporcie.. –  pokręciłam przecząco głową.” – brak przecinka przed „Megan” oraz kropki po „rozciągnął się” i wielkiej litery w wyrazie „pokręciłam”
„Gdy wychodziliśmy miałam wrażenie że blondyn odwrócił głowę i szepnął coś w stronę Harry’ego.” – brak przecinka przed „że”
„Przez całą noc  nie zmrużyłam oczu.” – mówi się „oka” nie „oczu”
„Miałam jednak nadzieje że Pani Pomfrey śpi smacznie i nic nie usłyszała.” – brak przecinka przed „że”
„Zapomniałam o kłótni, i całym zajściu.” – „Zapomniałam o kłótni i o całym zajściu.”
„– Megan? – zapytał zachrypniętym głosem chłopak, sięgając po okulary.” – wyrzuciłabym słowo „chłopak”, które powtórzyło się w poprzednim zdaniu
„– Nie mas za co dziękować” – literówka „masz”
No cóż, łudziłam się, że nieco poprawiłaś swoje umiejętności, a tu spotkał mnie wielki zawód… Nie tracę jednak nadziei i czytam dalej. Podtrzymuje jednak to, co powiedziałam wcześniej – masz ogromne problemy z interpunkcją, zapisywaniem dialogów i myleniem czasów.

We dwoje
„Była dopiero ósma rano, a w czwartki zajęcia zaczynały się dopiero o dziesiątej” – brak kropeczki na końcu zdania
„Odkąd  zaczęłam uczęszczać do Hogwartu czuje się inaczej.” – powtórzenie „zaczęłam” z poprzednim zdaniem oraz brak przecinka przed „czuje”
„To napędza mnie, jak jakiś narkotyk.” – bez przecinka przed porównaniem
„Do tej pory nie powiedziałam mu co tak na prawdę zobaczyłam.” – „naprawdę” razem
„" Harry,  w ciągu tej minuty zobaczyłam twoje całe życie, i czuję się zażenowana" ?!” – mistrzostwo znaków interpunkcyjnych! Poprawię: „Harry, w ciągu tej minuty zobaczyłam całe twoje życie i czuję się zażenowana.”?!”
„To nie etyczne.” – „nieetyczne”
„Nie mam odwagi mu o tym powiedzieć. Czuje, że źle by się to skończyło.” – czas przeszły!
„Przypominały mi się wtedy stare czasy, kiedy ja i Draco byliśmy nierozłączni.” – powtórzenie „wtedy” z poprzednim zdaniem
„Tłum ludzi ubranych na czarno wchodził do domu pani Smitch.” – pomylić nazwisko głównej bohaterki? Smith, moja droga…
„– Już nie będę płakać  – szepnęłam do niego – Hermiona! – zaśmiałam się do brunetki.” – Hermiona brunetką? Teraz to jestem w szoku…
„Na pewno połowa uczniów, już się do niego przyzwyczaiła.” – bez przecinka
„Mieszasz, tak bardzo, że wreszcie się pogubisz! Daj Draconowi, wybór.” – bez pierwszego i ostatniego przecinka
Wybacz, ale nie miałam siły na więcej. Powielasz podobne błędy, które już nie raz wymieniłam powyżej. Jeśli uważnie przeczytasz ten post i poprawisz, co jest do poprawienia, bez problemu zbetujesz resztę. Ale zanim – powtórzę się po raz kolejny – interpunkcja przede wszystkim!

Wolność
„Zdjęcia były ruchome, przez co gazeta wydała mi się o wiele bardziej ciekawsza.” – „ciekawa”
„– Dobrze ci idzie – krzyknął Harry, kiedy wykonywałam kolejne kółko w Okół boiska.” – „wokół”
Cóż, to tyle z błędów, o których nie wspomniałam powyżej. Teraz zrobię małe podsumowanie.

Poprawność jest Twoją piętą Achillesową. I na pewno się ze mną zgodzisz. Ciężko, żebyś już teraz zaczęła szukać bety, bo – moim zdaniem – jest to obecnie bez sensu. Ktoś poprawi za Ciebie cały tekst, a Ty nadal będziesz popełniać te same błędy. Cieszę się, że masz zainteresowanie i pasje do pisania, jednakże warto ćwiczyć swój warsztat również pod względem poprawności. Polecam poczytać na stronie PWN o interpunkcji (bo z tym masz największe problemy) oraz o dialogach. Gdyby nie te dwie rzeczy, miałabyś w tym punkcie niemal maksa. A wiesz, dlaczego? Budujesz proste zdania i w ten sposób unikasz błędów językowych. Być może robisz to nieświadomie, jednakże należy Cię za to pochwalić. Stąd moje drobne punkty na zachętę. Bądź co bądź, ale gdybym miała betować cały tekst, musiałabym wkleić niemal w całości wszystkie rozdziały… Popracuj nad tym!

Podsumowanie

Może zacznę od plusów. Masz ogromny potencjał. Twój tekst czyta się lekko i szybko. Dobrze się wczuwasz i oddajesz charaktery swoich głównych postaci fan fiction (mówię o tych zapożyczonych). Szablon przyciąga i zachęca do zapoznania się z treścią bloga. Ech, i to chyba niestety tyle. Jeśli chodzi o minusy – jest ich niezwykle dużo. Przede wszystkim powinnaś popracować nad kreacją własnych bohaterów. Popełniasz głupie błędy, które sprawiają, że – w tym przypadku – Twoja główna bohaterka stała się niezrównoważoną psychicznie dziewczyną. Raz się do wszystkich wokół uśmiecha, później przez pół minuty smuci, bo coś jej się przypomniało… Podobnie Draco – człowiek z tak silnym i zawziętym charakterem nie może od tak zmienić się w potulnego pieska. Do tego potrzeba czasu. Dlatego też gdybyś pokazała przemianę wewnętrzną swoich bohaterów, byłoby naprawdę nieźle! A tak, lipa. Jeśli mam być szczera – proponuję zacząć od nowa opowiadanie, bo już z tego supła nic nie wyplączesz. Poza tym interpunkcja leży i kwiczy. Zapis dialogów również. Poczytaj o tym w Internecie, bo nawet beta okaże się bezradna bez Twojej podstawowej wiedzy na ten temat. A! I pisz w jednym czasie! To bardzo ważne!
Może i wylałam Ci kubeł zimnej wody na głowę, ale w dobrej wierze. Podoba mi się Twój lekki styl i dlatego mam nadzieję, że jak popracujesz nieco nad rzeczami, o których wspomniałam, stworzysz coś pięknego, co przyciągnie rzeszę czytelników, w tym również i mnie.
Buziaki!

Dla formalności:

Uzyskałaś 70 punktów i otrzymujesz Żuczka (Dostateczny - 3)


4 komentarze:

  1. Jaki jest sens oceniać blogasa, który został zawieszony w marcu?...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aileen, właśnie dzisiaj skończyłam ocenę Twojego bloga magia-uczuć(tak, ja i tamta dziewczyna, która informowała Cię o przygarnięciu pod skrzydła, to te same osoby), także jestem trochę zdziwiona, a zarazem chciałabym się upewnić, czy na pewno chcesz, by teraz, gdy zostałaś tutaj oceniającą, została ta ocena opublikowana. Co prawda moja praca poszłaby na marne, ale lepsze to, niż gdybyś miała się czuć w jakiś sposób zażenowana.

    Proszę o w miarę szybką odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leaeno, domyślam się, że dużo się napracowałaś. I zdawałam sobie sprawę zostawiając blog w wolnej, że prędzej czy później któraś z Was przygarnie go do swojej kolejki. Dlatego też niezależnie jak beznadziejnie moje opowiadanie wypadło, proszę, abyś opublikowała swoją opinię. Nawet jeśli wystawiłaś najniższą ocenę - jestem dość pokorną i zdystansowaną osobą do siebie, życia, moich tworów, także spokojnie - być może nie nadaję się do pisania, wcale się nie zdziwię. A cóż, pisząc opowiadanie przez około dwa lata, publikując mniej więcej co trzy miesiące nowy rozdział... Cudów nigdy nie będzie. Jestem przekonana o wielu błędach logicznych, językowych - och, to moja specjalność!, i każdych innych.
      Ustosunkuję się do każdego wiadra z zimną wodą wylanego mi na głowę.
      Buziaki!

      Usuń