Ekscentryczka, lekkoduch, optymistka… Ahoj!
Spróbuję swoich sił i w tym miejscu.
Adres bloga: Meet love halfway
Oceniająca: Aileen
Autor: Yokita
Ocena: standardowa
Okładka (4/5pkt.)
To właśnie dzięki swojemu ładnemu
szablonowi zawdzięczasz to, że wyłowiłam Cię z Wolnej Kolejki. Kiedy
przeczytałam adres WWW, pomyślałam sobie, że poczytam o jakimś romansie. I nie
pomyliłam się! Wchodząc na blog moje wielkie ślepia ujrzały dwóch dobrze mi
znanych bohaterów: Harry’ego Pottera i Draco Malfoya. Oprócz tego dziewczynę,
która jak dobrze domyśliłam się, była Twoją główną bohaterką, Megan. Ale
jeszcze… Jeśli chodzi o sam adres meet
love halfway, to w wolnym tłumaczeniu spotkać
miłość w połowie drogi, tak? Muszę Ci powiedzieć, że coraz więcej osób
odchodzi od tytułów w obcym języku i wraca do naszego polskiego. Moda to
niezwykle przewrotne i „psikuśne” paskudztwo, więc nie zdziwię się, jak cały
proces za jakiś czas się odwróci.
A! Może jeszcze tylko o tym, dlaczego
odjęłam punkt. Jako że jestem wymagającą istotą i wiele osób zacznie mi to
wyrzucać – o tak, na sto procent! – przyczepię się do adresu, który nie jest
ani chwytliwy ani… Jakiś, czyli w zasadzie nijaki. Muszę przyznać, że
zapamiętałam go za którymś razem, tylko należy też zaznaczyć, że osobiście
miewam ogromne trudności ze spamiętywaniem nazw własnych. Ale mówię o tym tylko
by the way…
Grafika i dodatki (7/10pkt.)
Jak wspomniałam już wyżej, szablon jest
ok. Tak, tylko co to „ok” tutaj oznacza, co nie? Urwałam się z choinki z tymi
określeniami…. Kolorystyka i barwy są ładne, ale irytuje mnie ten monotonny i
mdły kolor. Rozświetleniem całego dzieła są włosy bohaterki. No dobra, jeszcze
błysk flesza z lampy błyskowej, zapomniałabym. Nie wiem, czy tylko u mnie, ale
ucina mi napisy na dole ekranu. Ostatnią linijkę tak konkretnie. Poza tym całe
rozmieszczenie tekstu, jego wyjustowanie, poukładane ramki, ciekawa czcionka w
zakładkach… Cud miód i orzeszki. Już nie tak pięknie w Twoich linkach, gdzie połowa
blogów nie istnieje i wprowadziło to straszny bałagan. Odniosłam również
wrażenie, że zakładeczka „Bohaterowie” przechodzi jakieś ciężkie chwile, więc
pewnie znajduje się w budowie, czyż nie? Rany Julek… Niby taki obszerny
podpunkt, a ja nie wiem, o czym mogłabym jeszcze napisać… Może…? Brakuje mi
sławnego buttonu? A tak na marginesie, czy ktoś jeszcze wkleja cudze (w takiej
formie) reklamy blogów u siebie na stronie? Niby wiele osób życzy sobie takie
cudo, kiedy pisze opowiadanie, ale czy ktokolwiek z tego tak faktycznie
korzysta…?
Treść (32/60pkt.)
Po jakże długim czasie zasiadłam przed monitorem
i wolnym ruchem dłoni zaczęłam pisać… Owszem, komentując na bieżąco, dlatego
też najpierw otworzyłam sobie każdy z rozdziałów w oddzielnej karcie, aby cały
ten proces nieco usprawnić.
Prolog
Muszę Ci powiedzieć, że choć opis pokoju
był dość wyczerpujący, to bardziej skupiłam się na wypisywaniu błędów niż na
czytaniu, dlatego też musiałam zacząć raz jeszcze. Kiedy już doszłam do tego,
co i jak, powiem Ci, że… zawiodłam się. Powiało nudą i przewidywalnością. Nie
powiem, bo spodobało mi się przedstawienie postaci, jej kreacja, opisy…
jednakże jak na prolog zabrakło poruszenia, akcji, tajemniczości. Wiesz,
zrobiłaś istną sielankę. Tak, dziewczynka zostawiła swoją matkę z problemami,
bodajże na pastwę samej sobie i poszła do nowej szkoły, nie myśląc o tym, co
stanie się z jej rodzicielką, tylko zachwycając się renomą nowego miejsca
nauki… Z innej strony niby taka zbuntowana, tu szare, czarne i białe ubrania, a
zachowanie przeciętnej nastolatki, która myśli sobie jak to dobrze w tej szkole
nie będzie. Nagle, kiedy wyszła z domu, jej całe przygnębienie odeszło w kąt,
potrafiła radośnie uśmiechać się do znajomych(wujka czy pani Figg) czy nieznajomych
(przypuszczam, że do państwa Weasley i Harry’ego). To nie wszystko. Nie wiem,
czy zamierzasz przepisywać książkę i wplątywać w to swoją bohaterkę, bo jeśli
tak, ja wysiadam… Ileż to można czytać o tym samym? Wybacz moją irytację, ale
szlag mnie trafia, kiedy widzę enty, powielony tysiąc razy tekst. Jakbym
wrzuciła dzieło Pani Rowling i biografię Twojej bohaterki do sokowirówki.
Początek
znajomości
Masz przyjemny styl, dlatego też z
ciężkim sercem muszę napisać to, co muszę. Przede wszystkim od groma błędów,
nic się nie poprawiło, jednakże nie zniechęcam się tym faktem. Zauważyłam, że
Twoja główna bohaterka pochodzi z rodziny mugoli (bo przecież skoro wie, co to
laptop). No dobra. Chodziła do innej szkoły. W porządku. Ale, kurczę, jakim
sposobem nie zna największego czarnoksiężnika wszechczasów?! Przecież to się w
głowie nie mieści… W tej Irlandii trzymali ją w jakieś krypcie, czy co? Obudziła
się z głębokiego snu i dochodzi, w jakim świecie żyje? Coś nieprawdopodobnego,
doprawdy. I jeszcze… Harry i mięśnie? Dobre sobie, przy tym uśmiechnęłam się od
ucha do ucha. Przecież sama skóra i kości to nie chłopak z siłowni. Ale w
porządku, być może wujostwo zwiększyło mu racje żywieniowe i wręczyli mu
urodzinowy karnet do centrum odnowy. No i dalej… Megan taka mało rozmowna (jedno
zdanie na ten temat), a konwersuje ze wszystkimi, których spotka. Sama pogawędka
trójki przyjaciół z dziewczyną wydała mi się przyjemna, jeśli mogę tak to ująć.
Choć w rezultacie Megan nie dowiedziała się konkretnie, kim jest Voldemort, to
i tak może być. Spodobało mi się spotkanie z Luną, wiernie oddałaś tą postać.
Zresztą, jeśli chodzi o Rona czy Hermionę, to również nie mogę mieć żadnych
zastrzeżeń. Jak na początku skupiłaś się – być może aż za nadto! – nad opisami,
tak teraz nie było takiego pierwszego
wrażenia oczami Megan. No wiesz, wielki zamek, jakaś ekscytacja
architekturą, ruchome schody itp. Wspomniałaś zaledwie o oświetleniu i
obrazach… I wiedziałam, po prostu wiedziałam, że dziewczyna trafi do
Gryffindoru! Ech, zero zaskoczenia. A! I w tym całym strachu zdążyła nawet
zauważyć, jakie dyrektor szkoły nosi okulary. W dodatku wiedziała, jak one się
nazywają. Interesujące.
Draco
Malfoy
Początek rozdziału okazał się miłym
zaskoczeniem. Owszem, być może zrobiłam nietęgą minę na widok słów, które
jakbym już gdzieś czytała… (Tak, tak, mam na myśli monolog Dumbledore’a). W
końcu mogę to powiedzieć… Zaintrygowałaś mnie! Nie spodziewałam się, że Twoja
główna bohaterka będzie znała uroczego Draco. Coś ich łączyło, hm? Tak
podejrzewam. W tym momencie mogę powiedzieć, że akcja się zaczęła. Może dostarczysz mi odrobinę rozrywki? Kurczę, obym
nie pożałowała tych słów…
No nie, nie, NIE! Jakiż to szczęśliwy
traf wylądować w dormitorium razem z Hermioną wybierając łóżko tuż obok niej?
To się nazywa przewidywalność Autorki opowiadania… Choć możesz obezwładniać
mnie spotkaniami Megan i Draco. Jakie było ono urocze! Był taki słodki,
potulny, zarozumiały. Jestem niezwykle ciekawa, jak potoczą się dalej losy tej
dwójki. Nic mnie tak bardzo nie interesuje jak to! Czytając jednak ostatnią
scenę… Aż przejadła mi się ta słodkość. Taka rozchichotana trzynastolatka a nie
szesnastolatka… I Draco… Od razu wymiękł? Najpierw powinien nieco stawiać jakiś
opór, że tak to ujmę. A on… Dał się przekupić ciasteczkiem stawiając swoją
reputację na cienkim włosku. I co jeszcze, zabrakło mi reakcji innych uczniów.
U Ciebie wyglądało to tak, jakby znajdowali się tam tylko Gryfoni oraz Draco. A
Harry? Prędzej widziałabym Rona w roli osoby, która prawi kazania i ze swoją
dumą wychodzi z Wielkiej Sali. No nic, to Twoja koncepcja.
Drastyczny
mecz
W tym rozdziale, jeśli chodzi o samą
treść, nie było źle. Pogaduchy Megan z Hermioną wydały się być luźne i
naturalne. Zachowanie Draco i Harry’ego również, jak to na nich przystało. Na
początku zbombardowałaś czytelnika opisami, tak teraz jest… film akcji. Brakuje
tutaj uczuć głównej bohaterki jak na narrację pierwszoosobową. Nieco mogłabym
dać Ci po głowie za pomysł z One Direction, bo kiedy Twoi bohaterowie byli w
Hogwarcie, Ci chłopcy ledwo wyrośli z pieluch. Całkiem miłe spotkania Megan z
Draco w Skrzydle Szpitalnym, a później z Harrym. To drugie takie delikatne i
romantyczne. Odczułam ten nastrój, choć połowę musiałam sobie dopowiedzieć.
Tak, znów kłaniają się braki w opisach. Co jeszcze… W Twoim opowiadaniu trąca
humorem, który nie jest wymuszony, a wynika z zabawnych sytuacji, dlatego też
plus dla Ciebie. Nigdy przecież nie jest tak, że człowiek znajduje same minusy,
prawda? Porównując dotychczas przeczytane posty ten wypadł najlepiej. Lekki,
realistyczny, nieprzesadzony. Mieści się dokładnie w tych trzech słowach. Mam
nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
Blizna
Początek rozdziału wydał mi się taki
naturalny, natomiast później zaczęłam wirować razem z główną bohaterką po
wspomnieniach Harry’ego. Pomysł na pewno interesujący, jednakże gorzej z realizacją.
Mam na myśli na przykład samo wyjście ze Skrzydła Szpitalnego. Pożegnała się z
chłopakiem, „wyszła z Sali” i już była w gabinecie dyrektora. Teleportacja czy
port lotniczy? Logikę szlag trafił. Podobnie później. Starałaś się zachować
pewne charakterystyczne zachowania dla Dumbledore’a, jednakże Twój pośpiech w
poście wszystko zepsuł. Niby to dyrektor chciał jakoś zagadnąć Megan, na
spokojnie porozmawiać, a wyszło na to, że i tak przeszedł niemal od razu do
rzeczy, o niczym konkretnym nie porozmawiał i odprowadził ją do drzwi. Niczym
student w dziekanacie bez kwitku. Podobnie jak w poprzednim rozdziale zabrakło
mi uczuć głównej bohaterki. Zrób z niej kogoś, a nie tylko bezosobową postać,
dobrze? Bo ja mam wrażenie, że ona przez całe opowiadanie potrafi się tylko do
wszystkich uśmiechać… I co tu więcej opisywać, nic dalej się nie wydarzyło,
jedynie tylko zdenerwował mnie rażący błąd ortograficzny „pułka”.
We
dwoje
Pierwsze,
co przeszło mi przez myśl zobaczywszy tytuł, to niegdyś popularny program
telewizyjny. No dobra, ale nie będę roztkliwiać się nad tym, że ta czy inna
para odpadła, a wygrała dwójka, która nie była moim faworytem. Co do samego
postu… Muszę Cię pochwalić. Wyszedł Ci całkiem nieźle. Przeczytałam go szybko,
z lekkością, a przede wszystkim – z przyjemnością. Poza usterkami w
„Poprawności”, nie mam się do czego przyczepić. Spodobała mi się koncepcja
wtrącania retrospekcji w opowiadanie. Takie uczuciowe i „nie na szybko”.
Spokojnie opisałaś sytuację. Od Twojego postu bije ciepło, wiesz? Masz taką
zdolność lekkiego pióra i wlepianie emocji w słowa, które uczuciami się nie
nazywają. Aż sama dziwię się, co takiego piszę… Ładnie „władasz” swoimi
bohaterami, a ich zachowania są po prostu ludzkie. Nie ma tu miejsca na żadną
sztuczność czy sztywne, plastikowe uśmiechy. Dobra, już nie nudząc – skoro mi
się podobało, nie mam się do czego przyczepić, a szkoda, bo niezwykle lubię.
Interwencja
Ojej, rozdział niezwykle krótki i
przeczytałam go na jednym wdechu. W końcu! Rany, w końcu doczekałam się
jakiś dłuższych rozmyślań głównej bohaterki. Powiedz mi, dlaczego boisz się
pisać o uczuciach? Wychodzi Ci to całkiem nieźle i nie podlizuje się w tym
momencie. Zresztą, jaki miałabym w tym cel…? Kurczę, muszę się ogromnie
pilnować, bo zacznę komentować jak czytelniczka Twojego opowiadania, choć może
już zaczęłam. Kontynuując, dlaczego jej nie pocałował, no dla-cze-go? Ok, już
powoli uspokajam swoje emocje i biorę za jakieś konstruktywne rady. Nieco
zdziwiłam się, że Hermiona z Harrym nie przepychała się do drzwi, ale z drugiej
strony rozumiem, że mogłoby być jej głupio, tak po prostu. Widać, że pomiędzy
Wybrańcem a Megan rozwija się namiętne uczucie. Może przegięłam… powinnam to
nazwać po prostu zauroczeniem? O kurczę, wiesz, co mi przeszło na myśl? A gdzie
w tym wszystkim jest Ginny? Widocznie nie uwzględniłaś tej postaci w
opowiadaniu na rzecz swojego pomysłu.
Wolność
Ciężko opisać jakiś rozdział, a raczej
skomentować, kiedy ma się niewiele tekstu w zanadrzu. Powiem tak – niczym mnie
w tym miejscu nie zachwyciłaś. Można by powiedzieć, że Megan przeżyła mniej
udaną randkę, ponieważ rozchorowała się na drugi dzień. Chciałaś pokazać
wolność podczas lotu – nie bardzo Ci to wyszło. Zabrakło opisów i uczuć głównej
bohaterki. Bo co mi po tym, że odchyliła głowę do tyłu i poczuła, że deszcz
opadający na twarz ją odpręża? Przy samym locie na miotle powinno znaleźć się
więcej przeżyć. Chociażby zabrakło mi podstawowego wiatru we włosach. Za mało wczułaś się w swoją okładkową postać. Co
tu dużo kryć… Czytając co niektóre wcześniejsze rozdziały wiem, że stać Cię na
więcej, a ten post był po prostu rozczarowujący… Choć przyznam się, że podobnie
jak wcześniej z Draco, tak teraz również mnie zaskoczyłaś z Remusem.
Zastanawiałam się, co Twoja Megan może mieć z nim wspólnego, ale niestety… Już
chyba nikt z nas nigdy się tego nie dowie.
Podsumowując, sam pomysł i koncepcja
wydają się być interesujące. Faktem jest, że nie podołałaś z realizacją,
jednakże jeśli jest/było to Twoje pierwsze opowiadanie, wypadałoby Cię
pochwalić za lekkość stylu. Nie powiem, bo gdyby nie te wszystkie byki,
mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć, że dawno czegoś tak przyjemnego nie
miałam okazji przeczytać. I na tym pozostańmy, bo błędy logiczne to swoją
drogą.
1) Fabuła/Wątki (4/10pkt.)
Cała akcja opiera się na głównej
bohaterce, która nie wyszła Ci za dobrze (ale o tym później), Harrym, Ronie,
Hermionie oraz Draco. Ok, radzisz sobie całkiem nieźle sterując tymi
bohaterami, ale brakuje mi jakiś osób pobocznych. To, że tam pojawił się
nauczyciel, a tam Gryfoni wyśmiali platynowego, to trochę za mało. W tym
wszystkim brakuje konkretnej osoby, która wprowadziłaby nieco zamieszania.
Wiesz, taki zły charakter, który nie oparłby się urokowi osobistemu Megan (bo
sama przyznaj, że wszyscy padają jej do stóp). Jak na razie w Twoim opowiadaniu
panuje sielanka, obecnie wszyscy się pogodzili i żyją w zgodzie. Harry Potter to
nie Gumisie! Tworzysz mnóstwo tajemnic, ale jeszcze żadnej z nich nie
rozwiązałaś. Robisz ogromny supeł na fabule. Tak nie można! Później się z tego
nie wyplączesz (posłuchaj chociaż tej jednej porady osoby, która w ten sposób
sknociła swoje opowiadanie). I co by tu jeszcze… W tym punkcie (chyba) wyczerpałam
już temat.
2) Rozwinięcie akcji (3/6pkt.)
Świat Twoich bohaterów nie stoi w
miejscu, jednakże momentami mam wrażenie, jakbym musiała za nim gonić.
Najlepszym przykładem jest Draco Malfoy. No dobra, przyjaźnił się z Megan, ale
żeby w jednym poście jego dotychczasowy charakter wywrócił się do góry nogami?
Co innego, gdybyś z biegiem czasu przedstawiła stopniową przemianę bohatera. To
byłoby coś! A tak niemal na początku wykorzystałaś swoje dobre pomysły,
realizując każdy nowy w następnym rozdziale… I być może dlatego nie wiedziałaś,
co dalej pisać.
3) Świat przedstawiony (2/10pkt.)
Punkty trochę na zachętę, bo jednak coś
tam zaczęłaś na początku tworzyć, później bardzo długo nic, następnie znów
jakiś skrawek i ponownie przepaść. Serwujesz czytelnikowi jazdę bez trzymanki,
prawda? Nie! Tak być nie może! Owszem, może osobiście jestem osobą, która ma
fioła na tym punkcie, jednakże we
wszystkim należy znaleźć umiar. Tworzysz narrację pierwszoosobową, dlatego też
powinnam spodziewać się więcej monologów wewnętrznych, a nie tylko wzmianek o
uczuciach Megan. Brakowało ich w kluczowych momentach/sytuacjach. Rozpoczynając
opowiadanie mocno skupiłaś się na opisie pokoju(nie zapomnę Ci tego!). A
powiedzmy sobie szczerze, czy jeszcze kiedykolwiek myślałaś, że napiszesz
jeszcze jakąś scenę w tym właśnie pomieszczeniu? Nie. Megan przybyła do zamku.
Na pewno było to dla niej wielkie przeżycie. Akcja cały czas toczy się w
Hogwarcie. Wytłumacz, dlaczego nie zbudowałaś pięknych opisów, kiedy po raz
pierwszy przekroczyła jego próg? Mam wrażenie, że autorzy wychodzą z założenia,
że kiedy ktoś w oryginale wszystko opisał, to nie będzie tego robił po raz
drugi. No dobrze, może potraktowałabym Cię łagodniej, gdybyś pisała z
perspektywy kogoś, kto jest nam dobrze znany z tej całej sagi, ale tak…
Czytelnicy pragną poznać Twoją główną bohaterkę i nie możesz tworzyć tylko i
wyłącznie scenek oraz dialogów z innymi osobami występującymi w Twoim
opowiadaniu. Nie jesteśmy w kinie i chcielibyśmy zobaczyć to również oczami
samego autora.
4) Bohaterowie (3/10pkt.)
Megan Smith – główna bohaterka. Już
wiele powiedziałam o niej powyżej, więc się jeszcze nieco powtórzę. Po
pierwsze, kompletnie Ci nie wyszła. Co jakiś rzadszy czas wzmianka o śmierci
ojca oraz matce z problemami, a tuż po wyjściu z domu uśmiech prez cały czas do
nowo spotkanych ludzi. Podobnie jak wcześniej przy Draco – przydałaby się jej
przemiana wewnętrzna pod wpływem nowych znajomych i otoczenia. Dlatego, kiedy
kolejny raz czytałam, że uśmiechnęła się do kogoś, robiło mi się niedobrze.
Kurczę, jakby wyszła z candy shop. Ile można? Plastikowy uśmiech i nic więcej.
Poza tym wydało mi się dziwne, że skoro martwi się o matkę, nie wysłała do niej
żadnej sowy czy nawet maila, skoro miała ze sobą laptopa, tylko zajęła się
romansami. Raz z jednym raz z drugim. Sam charakter tej postaci mi się
spodobał. Szczególnie podejście do kolorowych magazynów – mamy chociaż coś
wspólnego! Ogólnie stworzyłaś dość ciekawą postać, tylko że nierealistyczną. I
niech zgadnę – dałaś jej swój charakter, prawda? Albo przynajmniej te cechy,
które chciałabyś, żeby miała. A tak na marginesie – dobrze mi się wydaje, że
Twoja Megan została pozbawiona wad? I była taką Matką Teresą dla wszystkich
wokół? Lepiej nie będę zaczynać się nad tym zastanawiać, bo jeszcze utraci na
tym i tak niska punktacja.
Draco Malfoy – postać, której charakteru
w ogóle nie oddałaś. No może w jednej sytuacji na początku, kiedy to wyminął
Megan bez słowa – to dla niego typowe. A tak? Potulny, grzeczny na zawołanie?
Utrata honoru i reputacji budowanej od czasu przekroczenia murów Hogwartu? Nie,
to nie ten sam młodzieniec, którego poznaliśmy. Stworzyłaś zupełnie nową
postać, której pierwowzór mógłby się pogniewać, jak śmiałaś go nazwać.
Harry Potter – cóż, nie czepiając się za
bardzo, udało Ci się oddać oryginał. Jest przede wszystkim opiekuńczy. Dziwi
mnie jego brak uczucia do Ginny, która zaginęła w akcji w Twoim opowiadaniu,
ale o to nie zamierzam się szarpać.
Hermiona Granger – też bez zarzutu.
Pilna uczennica, wspaniała przyjaciółka, serdeczna. Martwi się i przejmuje. Jak
to na nią przystało. Jest rozważna, ale też nie nieomylna.
Ronald Weasley – i tu się zawiodłam. W
swoim opowiadaniu traktujesz go jak cień, a momentami jak powietrze.
Nieraz aż muszę sobie wyobrażać, że on
tam gdzieś faktycznie się z nimi porusza. Rozumiem, że można kogoś nie darzyć
szczególną sympatią, to rozwiązaniem jest wysłanie na szlaban do Snape’a czy
coś. Ale nie… u Ciebie na siłę musi chodzić razem ze Świętą Trójcą i koniec
kropka. Skoro nie wnosi nic szczególnego do opowiadania, to po co zawracać
sobie nim głowę?
5) Dialogi/Narracja (10/10pkt.)
Jak w innych
punktach miałam na co pomarudzić, tak tutaj z czystym sumieniem dostajesz ode
mnie maksa. Tworzysz rzeczywiste, swobodne dialogi. Twoi bohaterowie nie ciągną
wypowiedzi na pół strony A4 do drugiej osoby, a zachowania i reakcje postaci są
naturalne. Dobrze wczuwasz się w sytuację (pomijając pojedyncze przypadki). I
chyba tyle. Ciężko napisać coś więcej, kiedy nie ma się nic do zarzucenia.
6) Styl (2/4pkt.)
Żaden profesjonalny, jednakże
zachęcający do dalszego czytania. Lekki i powabny w odbiorze, tak bym to
najtrafniej nazwała. Tworzysz proste zdania, dlatego też ciężko o językowe
zgrzyty. Cóż, podnieś nieco poprzeczkę, żeby się rozwijać. Dlaczego tylko te
dwa punkty? Brakuje mi tego profesjonalizmu. Być może nabierzesz go z wiekiem
lub doświadczeniem, ale niewykluczone, że z jednym i drugim.
7) Oryginalność (0/10pkt.)
Takich podobnych opowiadań jak Twoje
jest – a być może nawet było – mnóstwo w Internecie. Szczególnie często
powtarzały się siostry Harry’ego. Początek Twojej historii niczym nie różni się
od tych wszystkich, z którymi miałam okazję się zetknąć. Zwykle autorzy dodają
jakąś swoją postać (ku ironii dziewczynę!) i próbują pokazać jej tajemnicze i
odrobinę mroczne oblicze. Tak, urozmaicają cudownymi zdolnościami, darami…
Tylko nikt nie pomyśli „Kurczę, wymyślę coś innego!”. I stąd moje wielkie
rozczarowanie.
Poprawność (3/20pkt.)
Nie jestem
pewna wszystkich moich mądrości poniżej, dlatego też w razie potrzeby proszę
mnie poprawić. Poza tym, że tak normalnie człowiek może się pomylić, to ja już
w szczególności. Dlatego od tego momentu zwracam się do Was o podwójną czujność
własnego nosa.
Prolog
„Różowe
ściany, których koloru szczerze nienawidzę, rażą w oczy.” – Parę zdań
wcześniej pisałaś w czasie przeszłym, tutaj nie licząc wtrącenia zrobiłaś
teraźniejszy. A nie powinno być „Różowe ściany, których koloru szczerze
nienawidzę, raziły w oczy.”?
„Okno
ze zardzewiałymi zawiasami daje mi widok na cudowną ulicę Magnolii. To
właśnie okno stanowi jedyną drogę ucieczki z której do tej pory nie
skorzystałam.” – Znów czas teraźniejszy. Musisz zdecydować się, w której
czasoprzestrzeni osadzasz opowiadanie. Drugie zdanie – powtórzenie „okno”. „To
właśnie ono stanowi jedyną drogę ucieczki (przecinek), z której
do tej pory nie skorzystałam.”
„Przy
oknie stoi biurko, na którym została położona klatka z moim puchaczem
–Dropsem.” – w kolejnym zdaniu ponownie mój ulubiony rzeczownik „okno”. Poza
tym brak spacji przed „Dopsem”.
„Przy
drzwiach wejściowych do mojego pokoju oparty o ścianę znajduje się
duży kufer po brzegi wypełniony ubraniami i rzeczami szkolnymi.” – ponownie
czas teraźniejszy…
„Na
wieszaku w szafie czekały na mnie świeżo wyprane ubrania, które i tak
przesiąknięte są dymem od papierosów.” – nie „są” a „były”
No
dobra, w jednym akapicie znalazłam tyle nieścisłości… Wybacz, ale nie będę
kopiowała co drugiego zdania, bo użyłaś tam złej formy. Skupię się na innych
błędach.
„Po
śmierci ojca, wraz z mamą przeprowadziłam się tutaj, do Little Whinging.” – bez
pierwszego przecinka
Parę
zdań później zauważyłam, że piszesz „mama to”, „mama tamto”. Zabrakło mi nieco
zwrotu „moja mama”. Nieco urozmaiciłoby nazwę własną tej osoby, nie uważasz?
„W
pierw zastanawiałam się, czy ma też fosy i stare trumny – gdzie będą
zamykani niegrzeczni uczniowie.” – powinno być „Wpierw”. Jakoś nie przepadam za
tym słowem, jest takie… twarde w wymowie i może dlatego brzmi nieco złowrogo,
dlatego zdecydowałabym się na łagodniejsze „Z początku”.
„Nie
czytałam gazet, i nie obchodzili mnie faceci.” – tutaj nie mam do końca
pewności. Usunęłabym przecinek lub też zmieniła nieco składnię. Co powiesz na:
„Nie czytałam gazet, nie obchodzili mnie też faceci.”?
„Ubrałam
szybko to(przecinek) co trzymałam w ręce i skierowałam się do łazienki.”
„Na
stoliku przy kanapie poustawiane były puste i pełne butelki w piwie,
wódce i winie.” – chyba „(…)w piwa, wódki i winie.”
„Czerwony
lakier na jej paznokciach starł się do połowy.” – już wiemy, że mówisz o mamie,
nie musisz używać w tym zdaniu „jej”
„Ona
wstała i bez słowa udała się do sypialni, biorąc do ręki pełną butelkę z
alkoholem.” – podobnie tutaj. Wystarczy napisać to zdanie bez „ona” zaczynając
po prostu od „wstała”.
„Wbiegłam
do swojego pokoju, wzięłam do ręki kufer, i klatkę z Dropsem po czym udałam się
w stronę wyjścia.” – bez przecinka przed „i” oraz przecinek przed „po czym”
„ Zawsze
mnie słucha i radzi mi jak postępować w trudnych sytuacjach. W dziesięć
minut byłam już na miejscu. Na Privet Drive wszystkie domy wyglądają tak samo.”
– pierwsze i trzecie zdania – czas!
„–
Megan! – krzyknęła śmiejąc się – Jak miło Cię widzieć!” – przecinek przed
„śmiejąc się”?
„–
Dzień dobry pani – powiedziałam nieśmiało – Czy jest może wujaszek?” – kropka
po „nieśmiało”
„Państwo
Laguna wiedzieli kim jestem.” – przecinek po „Laguna”
„Też,
chciałabym poznać kogoś z kim spędzę resztę życia.” – bez przecinka po „też”,
natomiast przecinek po „kogoś”
„–
Zamierzałaś wyjechać tak bez pożegnania? – oburzyła się staruszka i przytuliła
mnie mocno.” – skoro wspomniałaś już o tej pani przed chwilą, słowo „staruszka”
wydaje się być mocno nadużyte w tej sytuacji
„Och,
Brianie aleś ty się postarzał!” – przecinek po „Brianie”
„–
Oj przestań Arabello – uśmiechnął się staruszek” – przecinek po „przestań”,
kropka po „staruszek”
„–
No dobrze, wsiadaj bo się spóźnimy” – przecinek przed „bo”
„Kiedy
dojechaliśmy do Londynu grzecznie podziękowałam mu i ruszyłam w stronę
stacji.” – napisałabym to „Kiedy dojechaliśmy do Londynu, grzecznie mu
podziękowałam i ruszyłam w stronę stacji.”
„Peron
dziewięć i trzy czwarte – cały czas zastanawiałam się jak tam dotrzeć.” –
przecinek przed „jak”
„Kiedy
wybiła godzina dziewiąta, a ja tkwiłam na stacji zaczęłam się denerwować.” –
przecinek przed „zaczęłam”
„Wbiegli
na ścianę iż zamiast rozbijać się, oni wyparowali.” – „i” zamiast „iż”
oraz „rozbić się”
„–
Dobrze – powiedziała kobieta” – kropka na końcu
Muszę
Ci powiedzieć, że w tym rozdziale cała poprawność leży i kwiczy. Już nie chodzi
o jakieś literówki, ale masz ogromne problemy z interpunkcją. Poza tym chyba
nie za bardzo wiesz, jak powinno się zapisywać dialogi. Nieraz robisz to
poprawnie, a niekiedy przeinaczasz na milion pięćset sto dziewięćset innych
sposobów. Proponuję wpisać sobie w wujcia Google odpowiednie hasło i poczytać
nieco na ten temat.
Następnie
sprawdziłam nieco bardziej odległy rozdział, gdyż chciałam zobaczyć, czy
poczyniłaś jakieś postępy.
Drastyczny mecz
„–
Draco, musisz jechać? – zapytała lekko przestraszona blond włosa dziewczynka.”
– nie ma czegoś takiego jak „blond włosa” ani „blondwłosa”. Możesz powiedzieć
„(…) przestraszona dziewczyna o blond włosach.”
„–
Megan, nie ma żadnego ale ! – wybuchnął chłopak, lecz szybko tego pożałował.” –
dlaczego te wykrzyknik stoi sobie tak pośrodku?
„Zrobiła
krok w stronę chłopca po czym z jękiem wtuliła się w niego.” – przecinek po
„chłopca”
„–
Ale kiedyś im się przeciw stawisz, prawda? – zapytała dziewczyna wdychając
zapach jego perfum.” – „przeciwstawisz”
„–
Dzień dobry – uśmiechnęłam się do niej – Co ty tak wcześnie?
–
Nie mogłam spać – uśmiechnęła się brunetka – A tu piszą świetne rzeczy.” –
zapis dialogów. Koniecznie poczytaj na ten temat. Gdzie stawiamy kropeczki,
kiedy zaczynamy zdanie wielką literą itp. Nie będę kopiować każdego zdania w
celu poprawienia go, kiedy ten sam błąd powiela się już setny raz…
„To
nie był Harry którego chciałam zobaczyć.” – przecinek po „Harry”
„Harry
nie odzywa się do mnie, ani ja do niego.” – czas przeszły zamiast
teraźniejszego
„Natomiast
Hermiona jest neutralna, za co w duchu bardzo jej dziękuję.” – podobnie jak
wyżej
„–
A jedzie mi tu czołg? – zapytałam wskazując na swoje oko.” – przecinek po
„zapytałam”
„Wzięłam
do reki Tosta, i posmarowałam go masłem.” – „tost” to nie imię, więc z małej
litery. Nie stawiamy przecinka przed „i”, jeśli nie jest to wtrącenie
„Chłopak
który opiekował się mną, jak brat.” – przecinek przed „który” bez przecinka
przed „jak”, bo to porównanie
„Mogłabym
przysiądź że gdzieś ją już widziałam.” – brak przecinka przed „że”
„–
Meg... Ja wracam do swoich – Draco poczochrał jej włosy i jakby
wyparował.” – wydaje mi się, że miałaś na myśli Megan, więc zamiast „jej”, to
„mi”
„–
Megan będziesz na meczu? – zapytała Hermiona.” – przecinek po „Megan”
„–
A co z Draco? On też gra prawda?” – przecinek przed „prawda”
„–
Były jakieś wypadki, w poprzednich latach ? – zapytałam ciekawie, Hermiona nie
zdążyła mi jednak odpowiedzieć gdyż mecz się rozpoczął.” – znów znak zapytania
„wisi” w powietrzu. Poza tym brak przecinka przed „gdyż”.
„Draco
nie wiedział co się dzieje.” – brak przecinka przed „co”
„Skuliła
się i usłyszałam tylko przerażający huk. To Harry odbił wielką
piłkę tuż przed moim nosem .” – miałaś raczej na myśli „skuliłam się”
oraz brak spacji przed kropką
„Miałam
wrażenie że krzyczeli na siebie.” – brak przecinka przed „że” oraz powtórzenie
„siebie” z poprzednim zdaniem
„Harry
zanurkował a Draco zrobił to samo.” – brak przecinka przed „a”
„Draco
dzisiaj ma zostać wypuszczony ze Skrzydła Szpitalnego.” – czas
teraźniejszy zamiast przeszły
„Harry
natomiast jest bardziej poturbowany, przez co zostaje jeszcze
przykuty do łóżka.” – podobnie jak wyżej
„–
To był mecz Meg – Draco rozciągnął się - O to chodzi w tym sporcie..
– pokręciłam przecząco głową.” – brak przecinka przed „Megan” oraz kropki
po „rozciągnął się” i wielkiej litery w wyrazie „pokręciłam”
„Gdy
wychodziliśmy miałam wrażenie że blondyn odwrócił głowę i szepnął coś w stronę
Harry’ego.” – brak przecinka przed „że”
„Przez
całą noc nie zmrużyłam oczu.” – mówi się „oka” nie „oczu”
„Miałam
jednak nadzieje że Pani Pomfrey śpi smacznie i nic nie usłyszała.” – brak
przecinka przed „że”
„Zapomniałam
o kłótni, i całym zajściu.” – „Zapomniałam o kłótni i o całym zajściu.”
„–
Megan? – zapytał zachrypniętym głosem chłopak, sięgając po okulary.” –
wyrzuciłabym słowo „chłopak”, które powtórzyło się w poprzednim zdaniu
„–
Nie mas za co dziękować” – literówka „masz”
No
cóż, łudziłam się, że nieco poprawiłaś swoje umiejętności, a tu spotkał mnie
wielki zawód… Nie tracę jednak nadziei i czytam dalej. Podtrzymuje jednak to,
co powiedziałam wcześniej – masz ogromne problemy z interpunkcją, zapisywaniem
dialogów i myleniem czasów.
We dwoje
„Była
dopiero ósma rano, a w czwartki zajęcia zaczynały się dopiero o dziesiątej” –
brak kropeczki na końcu zdania
„Odkąd
zaczęłam uczęszczać do Hogwartu czuje się inaczej.” – powtórzenie „zaczęłam” z
poprzednim zdaniem oraz brak przecinka przed „czuje”
„To
napędza mnie, jak jakiś narkotyk.” – bez przecinka przed porównaniem
„Do
tej pory nie powiedziałam mu co tak na prawdę zobaczyłam.” – „naprawdę” razem
„"
Harry, w ciągu tej minuty zobaczyłam twoje całe życie, i czuję się zażenowana"
?!” – mistrzostwo znaków interpunkcyjnych! Poprawię: „Harry, w ciągu tej minuty
zobaczyłam całe twoje życie i czuję się zażenowana.”?!”
„To
nie etyczne.” – „nieetyczne”
„Nie
mam odwagi mu o tym powiedzieć. Czuje, że źle by się to skończyło.” – czas
przeszły!
„Przypominały
mi się wtedy stare czasy, kiedy ja i Draco byliśmy nierozłączni.” – powtórzenie
„wtedy” z poprzednim zdaniem
„Tłum
ludzi ubranych na czarno wchodził do domu pani Smitch.” – pomylić nazwisko
głównej bohaterki? Smith, moja droga…
„–
Już nie będę płakać – szepnęłam do niego – Hermiona! – zaśmiałam się do
brunetki.” – Hermiona brunetką? Teraz to jestem w szoku…
„Na
pewno połowa uczniów, już się do niego przyzwyczaiła.” – bez przecinka
„Mieszasz,
tak bardzo, że wreszcie się pogubisz! Daj Draconowi, wybór.” – bez pierwszego i
ostatniego przecinka
Wybacz,
ale nie miałam siły na więcej. Powielasz podobne błędy, które już nie raz
wymieniłam powyżej. Jeśli uważnie przeczytasz ten post i poprawisz, co jest do
poprawienia, bez problemu zbetujesz resztę. Ale zanim – powtórzę się po raz
kolejny – interpunkcja przede wszystkim!
Wolność
„Zdjęcia
były ruchome, przez co gazeta wydała mi się o wiele bardziej ciekawsza.” –
„ciekawa”
„–
Dobrze ci idzie – krzyknął Harry, kiedy wykonywałam kolejne kółko w Okół
boiska.” – „wokół”
Cóż,
to tyle z błędów, o których nie wspomniałam powyżej. Teraz zrobię małe
podsumowanie.
Poprawność
jest Twoją piętą Achillesową. I na pewno się ze mną zgodzisz. Ciężko, żebyś już
teraz zaczęła szukać bety, bo – moim zdaniem – jest to obecnie bez sensu. Ktoś
poprawi za Ciebie cały tekst, a Ty nadal będziesz popełniać te same błędy.
Cieszę się, że masz zainteresowanie i pasje do pisania, jednakże warto ćwiczyć
swój warsztat również pod względem poprawności. Polecam poczytać na stronie PWN
o interpunkcji (bo z tym masz największe problemy) oraz o dialogach. Gdyby nie
te dwie rzeczy, miałabyś w tym punkcie niemal maksa. A wiesz, dlaczego?
Budujesz proste zdania i w ten sposób unikasz błędów językowych. Być może
robisz to nieświadomie, jednakże należy Cię za to pochwalić. Stąd moje drobne
punkty na zachętę. Bądź co bądź, ale gdybym miała betować cały tekst,
musiałabym wkleić niemal w całości wszystkie rozdziały… Popracuj nad tym!
Podsumowanie
Może zacznę od plusów. Masz ogromny
potencjał. Twój tekst czyta się lekko i szybko. Dobrze się wczuwasz i oddajesz
charaktery swoich głównych postaci fan fiction (mówię o tych zapożyczonych).
Szablon przyciąga i zachęca do zapoznania się z treścią bloga. Ech, i to chyba
niestety tyle. Jeśli chodzi o minusy – jest ich niezwykle dużo. Przede
wszystkim powinnaś popracować nad kreacją własnych bohaterów. Popełniasz głupie
błędy, które sprawiają, że – w tym przypadku – Twoja główna bohaterka stała się
niezrównoważoną psychicznie dziewczyną. Raz się do wszystkich wokół uśmiecha,
później przez pół minuty smuci, bo coś jej się przypomniało… Podobnie Draco –
człowiek z tak silnym i zawziętym charakterem nie może od tak zmienić się w
potulnego pieska. Do tego potrzeba czasu. Dlatego też gdybyś pokazała
przemianę wewnętrzną swoich bohaterów, byłoby naprawdę nieźle! A tak, lipa.
Jeśli mam być szczera – proponuję zacząć od nowa opowiadanie, bo już z tego
supła nic nie wyplączesz. Poza tym interpunkcja leży i kwiczy. Zapis dialogów
również. Poczytaj o tym w Internecie, bo nawet beta okaże się bezradna bez
Twojej podstawowej wiedzy na ten temat. A! I pisz w jednym czasie! To bardzo
ważne!
Może i wylałam Ci kubeł zimnej wody na
głowę, ale w dobrej wierze. Podoba mi się Twój lekki styl i dlatego mam
nadzieję, że jak popracujesz nieco nad rzeczami, o których wspomniałam,
stworzysz coś pięknego, co przyciągnie rzeszę czytelników, w tym również i
mnie.
Buziaki!
Dla formalności:
Uzyskałaś
70 punktów i otrzymujesz Żuczka (Dostateczny - 3)
Jaki jest sens oceniać blogasa, który został zawieszony w marcu?...
OdpowiedzUsuńAutorka prosiła o ocenę pomimo zawieszenia
UsuńAileen, właśnie dzisiaj skończyłam ocenę Twojego bloga magia-uczuć(tak, ja i tamta dziewczyna, która informowała Cię o przygarnięciu pod skrzydła, to te same osoby), także jestem trochę zdziwiona, a zarazem chciałabym się upewnić, czy na pewno chcesz, by teraz, gdy zostałaś tutaj oceniającą, została ta ocena opublikowana. Co prawda moja praca poszłaby na marne, ale lepsze to, niż gdybyś miała się czuć w jakiś sposób zażenowana.
OdpowiedzUsuńProszę o w miarę szybką odpowiedź.
Leaeno, domyślam się, że dużo się napracowałaś. I zdawałam sobie sprawę zostawiając blog w wolnej, że prędzej czy później któraś z Was przygarnie go do swojej kolejki. Dlatego też niezależnie jak beznadziejnie moje opowiadanie wypadło, proszę, abyś opublikowała swoją opinię. Nawet jeśli wystawiłaś najniższą ocenę - jestem dość pokorną i zdystansowaną osobą do siebie, życia, moich tworów, także spokojnie - być może nie nadaję się do pisania, wcale się nie zdziwię. A cóż, pisząc opowiadanie przez około dwa lata, publikując mniej więcej co trzy miesiące nowy rozdział... Cudów nigdy nie będzie. Jestem przekonana o wielu błędach logicznych, językowych - och, to moja specjalność!, i każdych innych.
UsuńUstosunkuję się do każdego wiadra z zimną wodą wylanego mi na głowę.
Buziaki!