Droga Mario N. Joy. Chciałabym zacząć od tego, jak bardzo
mnie zdenerwowałaś. Już miałam kończyć ocenę treści, kiedy wchodzę na Twoje
bloga i bum! Zmieniłaś szablon. Już nawet zaczęłam pisać odmowę i uwierz, że
gdyby nie ilość pracy, jaką włożyłam w napisanie tej oceny i czas, który Ci
poświęciłam, to wyleciałabyś z mojej kolejki z hukiem! Nie zmieniłam podpunktu grafika. I tak włożyłam całą siebie w tę
ocenę, a spotkałam się jedynie z brakiem szacunku. Czytałam Twój komentarz z
przeprosinami, ale pamiętaj, aby więcej myśleć przy kolejnej zmianie szablonu.
Nie każda oceniająca potraktuje Cię tak łagodnie.
Od razu zaznaczę, że ocena nie obejmuje dwudziestego piątego
rozdziału, gdyż pojawił się, gdy zamknęłam już podpunkt treść.
A teraz zapraszam wszystkich do przeczytania oceny.
Adres bloga: hermiones-diary
Oceniająca: hope
Autorka: Maria N. Joy
Ocena: Standardowa
Okładka 5/5
Adres informuje mnie, że po raz kolejny będę miała okazję
zagłębić się w cudowny świat wykreowany przez panią Rowling. Oczywiście zawsze
jest możliwość, że nie masz zamiaru pisać o Hermionie Granger, ale o innej
dziewczynie o tym imieniu, jednak bądźmy szczerzy – szansa na to jest jak jeden
do miliona.
Hermiones diary od
razu skojarzyło mi się z popularnym w ostatnich latach tematem Dramione i, jak
się zaraz okazało, nic a nic się nie pomyliłam. Od razu powiem, że dobrze
trafiłaś, bo ubóstwiam tę tematykę, odkąd skończyłam dwanaście lat i teraz, gdy
mam już siedemnaście, nadal kocham ją równie żarliwie jak wtedy. Mam nadzieję,
że się na Tobie nie zawiodę i jeszcze kiedyś powrócę chętnie do Twojego
opowiadania.
Belka wita mnie cytatem we
met with a goodbye kiss. Nie dodałaś, kto jest autorem słów, ale cudzysłów
jest, a dalej w odpowiedniej zakładce znajduję informację na ten temat, więc
jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Ponadto aż się uśmiechnęłam, czytając te
słowa. Są smutne, powiedziałabym nawet, że przywodzą na myśl taką jesienną
melancholię, a to niezmiernie kojarzy mi się właśnie z Hermioną i Draco oraz
całym ich związkiem. Ogromny plus, bo cytat idealnie dobrany.
Grafika 8/10
Za każdym razem, kiedy wchodzę na Twojego bloga, od nowa
rozpływam się nad nagłówkiem. Pogratuluj ode mnie szabloniarce, która Ci go
wykonała, bo jest tak skromny, że aż śliczny. Urzekło mnie zdjęcie Hermiony
całującej się z Draco. Nie spotkałam się jeszcze nigdzie z takim obrazkiem,
chociaż trochę blogów o tej tematyce już w życiu przeczytałam. Jest również
zegar. Słyszałam ostatnio opinię, że jest to symbol przypisywany często właśnie
tej parze. Nie wiem, skąd ten pomysł, ale odkąd zaczęłam zwracać na to większą
uwagę, muszę przyznać, że ten, kto to odkrył ma sporo racji. To tylko taka
ciekawostka, ale polecam zwrócić na to uwagę.
Zjeżdżam w dół strony i stwierdzam, że czegoś mi brakuje. O
ile nagłówek był skromny i ładny zarazem, to dalsze część strony aż zieje
pustką. Rozejrzałam się już po Twoim blogu pobieżnie i widzę, że jest wszystko
co niezbędne, ale może warto dodać, na przykład coś takiego jak informacja?
Cokolwiek, co rozweseliłoby trochę tę pustą, lewą kolumnę.
Tekst 42/60
Rozdziały 1-5
Swoją historię rozpoczynasz od rozmyślań Hermiony w noc
przed powrotem do Hogwartu. Jest to dosyć często powielany schemat, więc na razie
za oryginalność za wielu punktów przyznać nie mogę.
Tak bardzo tęskniła za
jego widokiem. Właściwie dlaczego? Przecież tak naprawdę nigdy nie rozmawiali
ze sobą na poważnie. – Mogłabym zadać to samo pytanie. Dlaczego nagle się w
nim zakochała? I jak sama może nie wiedzieć, dlaczego naglę ją olśniło? Hermiona i Draco to bardzo
kontrowersyjna i nietypowa para. Zakładam, że zdawałaś sobie z tego sprawę,
zaczynając pisać tę historię. Pochodzą z dwóch różnych światów, nienawidzą się
wzajemnie, mają różne poglądy i przekonania, młodemu Malfoyowi od zawsze
wpajano, że takich, jak Granger powinno się z marszu zabijać. Naprawdę sądzić,
że rozsądna i twardo stąpająca po ziemi Hermiona, zakochałabym się w nim z dnia
na dzień, chociaż słowem się do niej nie odezwał? Rozumiem, że jest przystojny.
Ale to jest H e r m i o n a i
D r a c o, najwięksi wrogowie. To wręcz nierealne, żeby po
prostu zapomnieli o poprzednich latach nienawiści i rzucili się sobie w ramiona.
Nawiązuję tu również do dalszej treści, bo prawie połowę historii już
przeczytałam.
Pomijając jednak fakt nagłego olśnienia panny Granger, rozmyślania, które prezentujesz można
zamknąć w pięciu, może sześciu zdaniach, a Ty rozpisujesz się nad jedną rzeczą
przez połowę pierwszego rozdziału. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten długi
akapit coś wnosił. A Hermiona jest w nim jedynie strasznie niezdecydowana.
Imponował jej. Ta
pogarda, z jaką zwracał się do innych ludzi, ta wyższość, wyniesiona z resztą z
domu. Arogancja, którą obnosił się na każdym kroku. Momentami nawet
bezczelność. Podobało jej się to, choć za wszelką cenę próbowała sobie wmówić,
że tak nie jest. To go wyróżniało. Nie był taki, jak inni chłopcy. Grzeczni,
spokojni. Nudni. Oddałaby wiele za fascynację takim nudziarzem. Tymczasem
musiała wybrać tak nieosiągalny cel. I na co jej to wszystko? Jest taki
przystojny. Ślizgoni może i zgrywają
chamów i ważniaków, ale tak naprawdę są bardzo ambitni. Niewyobrażalnie
sprytni. Co z tego, że mają się za lepszych? On na pewno taki nie jest. Ale
kogo ona chce oszukać? Draco Malfoy był typowym Ślizgonem, który za priorytet
uznawał czystość krwi. A ona nie była taka. Hermiona nie była czarownicą
czystej krwi, ani nawet półkrwi. Więc niby dlaczego kiedykolwiek miałby się nią
zainteresować? Była na skraju rozpaczy.
Wybacz, że cytuję tak długi fragment Twojego rozdziału, ale
chcę mieć pewność, że wiesz, do czego się odnoszę.
Pierwszą moją uwagą jest to, że Hermiona nie brzmi tu jak
Hermiona. Czytałam zakładkę informacje
i wiem, że zastrzegasz sobie, że zachowania Granger mogą być niezgodne z
kanonem. Jeśli jednak ktoś tak bardzo jak Ty, chce zmienić charakter bohatera
to nie łatwiej byłoby stworzyć zupełnie swoją, nową postać? Ty byś miała
większe pole do popisu, a Twoi czytelnicy nie mogliby mieć żadnych zastrzeżeń.
Wydawało mi się właśnie, że cała magia tej pary polega na tym, że są zupełnie
różni. Natomiast u Ciebie to się zaciera. Draco jest potulny, a Hermiona kocha
u chłopców arogancję i bezczelność. Próbujesz ich do siebie upodobnić i tym
samym tracisz cały urok parringu Draco/Hermiona.
Granger usprawiedliwiająca Ślizgonów? Granger twierdząca, że
Malfoy nie jest taki zły, jak inni chłopcy z Domu Węża? Rozumiem, że to fanfiction
i nie musisz trzymać się ściśle kanonu, ale dlaczego nigdzie nie tłumaczysz jej
nagłej zmiany? Dlaczego przez jedenaście rozdziałów, które już przeczytałam,
nie wspominasz, co tak bardzo wpłynęło na Hermionę, że zakochała się w
Ślizgonie, w człowieku, który był jej wrogiem numer jeden? Nie możesz po prostu
stwierdzić faktu i kazać się innym przyzwyczaić, że w Twoim opowiadaniu jest
tak, a nie inaczej. Często mówi się, że początki są najtrudniejsze.
Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego? Bo w ff trzeba zgrabnie nawiązać do
poprzednich części książki i jednocześnie wprowadzić jakoś swoją historię.
WYTŁUMACZYĆ swój punkt widzenia. Ty tego nie robisz. Wydaje się, że po prostu
kontynuujesz dzieło pani Rowling, ale kompletnie inną historią, która poza
czasem i miejscem wydarzeń, wcale nie wiąże się z tym, co napisała Joanne
Kathleen Rowling.
Mam jeszcze sporo zastrzeżeń odnośnie konkretnych bohaterów,
ale myślę, że poruszę to już w odpowiednim punkcie.
Podczas gdy próbowała
odpowiedzieć na pytania retoryczne, wpadła na niego. Tak, wpadła na Dracona.
Była w szoku. Nie mogła z siebie wydusić ani jednego słowa, po prostu odsunęła
się od niego i pobiegła dalej. Jak najdalej od Malfoya. Co on sobie o niej
pomyślał? Boże, ona wariuje, przecież po
prostu na niego wpadła, to się zdarza. Ale nie jej. Jest zbyt poukładana, żeby
wpadać na kogokolwiek. Zbyt poukładana, żeby wpadać na Dracona Malfoya.
Dlaczego ktoś, kto jest poukładany
nie może się czasem zamyślić i wpaść przypadkiem na drugiego człowieka? I
dlaczego od razu od niego ucieka? Dawna Hermiona, normalna Hermiona, powinna
tam zostać i z uniesioną głową rzucić w jego stronę jakąś kąśliwą uwagę.
Spłonąć rumieńcem, kiedy on nazwie ją szlamą. Ale uciekać? Bez słowa? Zamykać
się w łazience i rozpłakać z tego powodu? Już pomijając fakt, że Granger nie
zrobiłaby tak, jak opisujesz, to bądźmy szczerzy, że tak zachowują się dzieci w
podstawówce, a nie prawie dorosłe kobiety, które tyle już w życiu przeszły. Dom
Lwa cechuje odwaga, pamiętaj o tym.
Trzeci rozdział naładowany jest błędami rzeczowymi.
Odniosłam wrażenie, że nie czytałaś książek. Mam rację? Albo zrobiłaś to dosyć
nieuważnie.
Napisałaś, że prefektów jest czworo, co jest bzdurą. Powinnaś
nawet z filmów wiedzieć, że każdy dom miał dwoje, chłopaka i dziewczynę, a z najstarszych
klas wybierano dwie osoby, które były Prefektami Naczelnymi. Nie trzeba się
bardzo zagłębiać w książkę, żeby o tym wiedzieć. Rozumiem, że może
potrzebowałaś na rzecz swojej fabuły, zmienić ich liczbę, ale powinnaś to
zaznaczyć w dopisku do rozdziału albo stworzyć do tego odpowiednią zakładkę, bo
pojawia się takich szczegółów więcej.
Następne, co mnie zaskoczyło to wypowiedź Rona bądź
Harry’ego (nie napisałaś, który to powiedział) do Neville’a i Hermiony.
-Hej Hermiona,
Neville! Dobrze cię znowu widzieć. Późno się zrobiło, a z samego rana czeka nas
jakże wspaniały widok wielkiego nochala Snape'a.- Skąd mogą wiedzieć, że
pierwszego dnia zaczynają Obroną Przed Czarną Magią, skoro nauczyciele rozdają
plany lekcji dopiero przy śniadaniu? Kolejny błąd rzeczowy.
Miała świadomość tego,
że dziś niemal wszystkie lekcje Gryffindor spędza ze Slytherinem. – Od
szóstego roku nie ma podziału na klasy. Każdy uczeń wybiera sobie przedmioty,
na które chciałby uczęszczać według wyników z SUM-ów (jeśli były za niskie,
nauczyciel prowadzący przedmiot może się nie zgodzić na przyjęcie ucznia do
swojej grupy) i dostaje indywidualny plan zajęć. Dlatego stwierdzenie, że
Gryffindor spędza wszystkie lekcje ze Slytherinem jest błędne.
Opowiadali sobie
historie z wakacji. Harry pierwszy raz miał najwięcej do powiedzenia, bowiem
były to pierwsze wakacje spędzone u Syriusza Blacka - jego ojca chrzestnego.
– Syriusz żyje?! Dlaczego tego nie wyjaśniasz? Postać nie może sobie tak po
prostu zmartwychwstać, bez żadnego wyjaśnienia. Szczególnie, że to dosyć
znaczący bohater. W końcu śmierć Blacka bardzo wpłynęła na Harry’ego. Nie
zapominaj o tym.
Cały rozdział czwarty jest poświęcony snom, które męczą
Hermionę i powiem szczerze, że ciężko mi się do nich odnieść, bo nie wiem czy
kolejne błędy, które tam znalazłam były celowe, w końcu to sen i nie musi być
realny, czy to Twoje niedopatrzenie. Przede wszystkim – najpierw piszesz, że
Hermiona miała na sobie długą spódnicę, później są to już przydługie spodnie od
piżamy, o które potyka się główna bohaterka i upada. Po czym kilka linijek
niżej, Neville mówi jej, że potknęła się o książkę. Jeśli zastosowałaś to
celowo – przyznaję, że wyszedł ciekawy zabieg. Pod warunkiem jednak, iż
czytelnik zorientuje się, że to sen. Bo ja zanim doczytałam do słów nagle sceneria się zmieniła, byłam już
nieźle zagubiona w tym, co się dzieje. Dlatego warto byłoby zaznaczyć te sny na
przykład kursywą. To da czytelnikowi do myślenia.
Dla odmiany piąty rozdział poświęciłaś Draco. W sumie cały
to jedno wielkie przemyślenie o tym jak… młody Malfoy całkowicie zmienia swoje
poglądy. Ile to trwało? Godzinę? Dwie? Może nawet mniej. Myślisz, że byłabyś w
stanie w tak krótkim czasie skreślić wszystko, czego uczyli Cię rodzice przez
szesnaście lat? Domyślam się, że wpajano Ci, że nie wolno zabijać ludzi
niezależnie od płci, wieku czy wyznania. I dajmy na to, że któregoś dnia
trafiasz do pokoju z artykułem o człowieku, który uważa, że należy wybić
wszystkich ludzi, którzy nie są katolikami. I co? Po przeczytaniu tego
postanawiasz wyjść na ulicę i zabijać wszystkich, którzy są innego wyznania niż
katolickie? Nie sądzę. To samo tyczy się Malfoya. Jest nauczony, że szlamy i
mieszańców się wybija. Bezwzględnie. Nie zmieni się w ciągu kilku chwil. Musi
pojawić się jakiś poważny bodziec, który dopiero da mu do myślenia, a nie
wywróci jego poglądy do góry nogami.
Wspomnę tutaj jeszcze o narracji. Piszesz w trzeciej osobie,
ale odnoszę wrażenie, że lepiej by Ci szło w pierwszej. Nie korzystasz z
przywileju „wszystkowiedzącego narratora”, więc wydaje mi się, że mogłabyś
spróbować kiedyś napisać coś w narracji pierwszoosobowej. Może lepiej byś się w
tym czuła?
Rozdziały 6-11
- Ron, nie daj się wyprowadzić
z równowagi. Malfoy zapewne znów chciał - w tym momencie głośno chrząknął -
komuś zaimponować. - Obaj dyskretnie spojrzeli w stronę Hermiony, jednak ta
udała, że tego nie widzi i z opuszczoną głową zabrała się do jedzenia
śniadania.
- Harry, chodźmy już. Im
wcześniej zaczniemy trening, tym lepiej.
- Masz rację. Do zobaczenia,
Hermiono!
- Powodzenia, chłopcy! -
Pomachała im ręką na pożegnanie.
Harry
nie zorientował się przez sześć lat, że Ginny jest w nim zakochana; Ron nigdy
nie zauważył, że Hermiona czuję do niego coś więcej, a teraz Malfoy raz
spojrzał na Granger, stał się bardziej zamyślony niż zwykle, a oni od razu
domyślili się, że ma coś do ich przyjaciółki? Chłopcy nie są tacy domyślni.
Szczególnie Potter z Weasleyem. Tym bardziej rzuciło mi się to w oczy, że
kompletnie się tym nie przejęli. Jakby rozmawiali o wczorajszej pogodzie, a nie
o tym, że w Hermionie kocha się ich największy wróg. Być może z wzajemnością.
Ron siedział na
miotle, pilnując pętli, jednak puszczał gola za golem. Zapewne uwagi Malfoya w
jakiś sposób na niego wpłynęły. Ludzie powoli zasiadali na trybunach, Fred i
George jak zawsze przyjmowali zakłady. (…)
- Witamy serdecznie na
pierwszym w sezonie meczu quidditcha! - krzyczał Seamus Finnigan. -
Reprezentacje Gryffindoru i Slytherinu są już na boisku. Kapitanowie drużyn
mają pewne wahania, jeśli chodzi o podanie sobie dłoni.
Ron
puszczał gola za golem, co można interpretować, jako początek meczu. Ludzie
zasiadali na trybunach, co oznacza, że mecz się jednak nie zaczął. Fred i
George dopiero przyjmowali zakłady, więc to też potwierdza teorię, że starcie
jeszcze się nie zaczęło. Dalej Seamus wita wszystkich na meczu i wspomina o
sytuacji z podaniem sobie dłoni przez Malfoya i Harry’ego, co jest kolejnym
powodem, żeby skłaniać się bardziej ku temu, że mecz się jeszcze nie rozpoczął.
Więc czyje gole puszczał Ron?
Cały
mecz trwał dosłownie piętnaście linijek tekstu, licząc od wzbicia się
zawodników w powietrze, do momentu złapania znicza. Nie za krótko? Lepiej było
w ogóle nie opisywać tego meczu, skoro on tak mało wniósł do opowiadania.
Potem
opisujesz, że Hermiona pobiegła do szatni zobaczyć się z Ronem i Harrym.
Pojawił się również Malfoy z całą drużyną Ślizgonów, z czego wywnioskowałam, że
szatnię mieli wspólną. Twoje kolejne niedoparzenie – zawsze przeciwnicy mają
oddzielne miejsca na przebranie przed i po meczu, właśnie po to, żeby uniknąć
takich sytuacji jak ta tutaj. To jeszcze można przeboleć, ale dalej pojawia się
zdanie dopiero teraz zdali sobie sprawę,
że patrzy na nich cała szkoła. Naprawdę cała szkoła była w szatni? Spora ta
szatnia.
Draco spojrzał na
Hermionę, a ona na niego. W tej sytuacji żadne z nich nie poczuło wstydu. – Nie rozumiem. A powinni
poczuć wstyd? Z jakiego powodu?
- Posłuchaj się, Ron.
Daj znać, jak już zmądrzejesz. - I poszła po schodach do sypialni dziewcząt,
uśmiechnięta od ucha do ucha. Rozmawiali. Pochwalił ją. Może nie był idealnie
miły, mówił do niej po nazwisku. Ale to i tak dobrze... w końcu mowa o Malfoyu.
– Hermiona kłóci się z Ronem, ale kompletnie to po niej spływa, mówiąc
kolokwialnie. Tylko Malfoy, Malfoy i Malfoy. Rozumiem, że się zakochała, ale
dlaczego to jest równoznaczne z odtrąceniem przyjaciół? Kolejne zachowanie, na
które nigdy nie pozwoliłaby sobie Hermiona.
W siódmym rozdziale, jak Filip z konopi wyskakujesz ze
śmiercią jakiegoś ucznia. Nie byłoby ciekawiej, gdybyś opisała sam moment ataku
dementorów na Vincenta? Gdy jedynie ogłaszasz jego śmierć, wydaje się to błahe
i zanika na tle całego opowiadania. Opisując to dokładnie, nie tylko jako
sprawozdanie Malfoya, wprowadziłabyś do opowiadania trochę dreszczyku, jakiejś
akcji. Bo strasznie mi tego brakuje.
Mamy tutaj również okazję przeczytać drugi fragment, w
którym Draco występuje w roli głównej i… drugi fragment, w którym płacze. W
piątym rozdziale, kiedy uronił łezkę w samotności, mogłam to jeszcze znieść. W
końcu każdemu zdarzają się chwile słabości. Ale on się Hermionie praktycznie
rozryczał, przy czym cały czas zwracał się do niej po imieniu. Nie zachowuje
się, jak Ślizgon tylko Puchon, taka typowa, hogwardzka mameła, która nie wie,
co zrobić ze swoim życiem (przepraszam wszystkich wielbicieli Hufflepuffu, to
moja subiektywna opinia).
Rozdział ósmy. [Hermiona]
Narzuciła na siebie pelerynę niewidkę i wyszła z pokoju wspólnego. – Tak po
prostu? Nawet nie rozejrzała się czy żaden Gryfon na nią nie patrzy? Harry nie
rozpowiadał o swojej pelerynie na lewo i prawo, a Hermiona, jako jego
przyjaciółka i inteligentna osoba, powinna zdawać sobie z tego sprawę najlepiej
i wręcz go namawiać, żeby jak najmniej osób wiedziało o jej istnieniu. A ona po
prostu ją założyła i wyszła. Jakby mowa była o płaszczu przeciwdeszczowym, a
nie tak wspaniałym, magicznym rekwizycie.
Dalej opisujesz, jak Hermiona uczyła Malfoya zaklęć. Ciekawy
pomysł, ale nie podoba mi się to, jak się do siebie odnosili podczas tego
spotkania. Sprawiali wrażenie, jakby zapomnieli o wszystkich sporach i o tym,
że mają inne poglądy i systemy wartości. Na litość Boską! Przecież oni są
największymi wrogami, a u Ciebie zachowują się, jakby przyjaźnili się od lat!
Malfoy, jak do rany przyłóż, mówi dziękuję, przepraszam, proszę, a Hermiona
rumieni się jak idiotka, kiedy wychwala ją, jaką to ona jest dobrą
nauczycielką. Jej zachowanie kojarzy mi się z popularnym obrazkiem „oh, stop
it, you” [klik].
Po raz kolejny to powiem – strasznie ich zmieniłaś, w żaden sposób nie
tłumacząc ich zachowania.
Spodobała mi się scena, kiedy okazało się, że mają takiego
samego Patronusa. Nadal uważam, że za wcześnie na tak wielką miłość jak
Severusa do Lily, żeby ich Patronus był taki sam, ale pomysł sam w sobie
uroczy.
Znalazłam kolejny błąd rzeczowy. (…) z jego różdżki wydobył się tylko błękitny strumień. – Przy
zaklęciu Patronusa, strumień wydobywający się z różdżki jest srebrny, nie
błękitny.
Za łatwo Draco zaufał Hermionie. Dostał poufny list od ojca
o tym, że być może będzie musiał zostać śmierciożercą i od razu pokazał go
Granger? A co by było, gdyby ona poleciała z tym do Pottera? A on do
Dumbledore’a? Po raz kolejny przypominam Ci, że Malfoy należy do Domu Węża, a
Ślizgoni odznaczają się przede wszystkim sprytem. To nie było ani sprytne, ani
rozsądne.
W dziewiątym rozdziale dwa zdania szczególnie przykuły moją
uwagę. Pierwsze strasznie mnie rozbawiło. Sama
nie wiedziała, czy ma ochotę płakać, czy po prostu zbyt długo nie mrugała.
– W tym miejscu niezdecydowanie Twojej Hermiony osiągnęło apogeum. Drugie
zdanie natomiast to: Świat nie dzieli się
na dobrych ludzi i śmierciożerców. Mimo że nijak odnosi się to do
poprzednich przemyśleń (takie przynajmniej odniosłam wrażenie), zdanie
strasznie mi się spodobało i zapewne na długo pozostanie mi w pamięci.
Zaskoczyła mnie nagła zmiana nastawienia Hermiony do Draco w
dziewiątym rozdziale. Do tej pory tak usilnie w niego wierzyła, widziała w nim
same dobre rzeczy i wydawała się być zakochana po uszy, jakby nikt i nic nie
mogło jej powstrzymać przed dotarciem do tego dobrego Draco. I nagle stwierdza: (…) od początku wiedziała, jak może się zakończyć znajomość z Draco,
więc w gruncie rzeczy sama była sobie winna. A potem: Jej znajomość z Draco nawet jeszcze dobrze się nie zaczęła, a już
skazana była na niepowodzenie. – Skąd te wnioski? Granger stwierdziła, że
znajomość z Malfoyem nie ma sensu tylko, dlatego że po przeczytaniu listu od
ojca, odszedł bez słowa? Czy chodzi o to, że zamiast bronić jej przed
Ślizgonami, on śmiał się razem z nią? Myślałam, że zdaje sobie sprawę, że nikt
nie odbierze tego dobrze. Wybacz, ale jakoś nie mogę nadążyć za jej tokiem
myślenia, bo wydaje się, że zatrzymała się na poziomie podstawówki. A jak już
wspominałam – to prawie dorosła kobieta. Niech się zacznie w końcu tak
zachowywać.
Następny rozdział zaczynasz od kąpieli Hermiony w łazience
prefektów, mimo że prefektem już nie jest. Zaskoczyło mnie, że na drzwi
podziałało zwykłe Alohomora. Nie
sądzisz, że gdyby to było takie proste, to wszyscy by tam przychodzili?
Dlaczego Draco również
korzystał z łazienki prefektów? – Najpierw chciałam to skomentować: pewnie,
dlatego że jest prefektem. Zapomniałam jednak, że odebrałaś im odznaki. Kolejna
zaskakująca rzecz. Nie powinni wybrać kogoś na ich miejsce? Poza tym, od kiedy
zabiera się odznaki za takie błahostki, jak kilka zaklęć rzuconych po meczu
Quidditcha? Walczyły całe drużyny, a tylko Draco i Hermiona za to oberwali.
Niepotrzebnie jednak odbiegam od tematu. Wracając – nie wiem, czemu pannę
Granger tak bardzo zaskoczyła wcześniejsza obecność Ślizgona w tejże samej
łazience. Skoro ona wpadła na ten pomysł to, dlaczego on nie mógł? Sama
siedziałabym w tych bąbelkach przy każdej nadarzającej się okazji, gdybym tylko
mogła.
Kolejną ważną sceną było zdarzenie w Wielkiej Sali. Zacznę
od tego, co zaskoczyło mnie najbardziej. Hermiona z Malfoyem wymieniła
j e d n o spojrzenie i od razu dostrzegła to cała szkoła?
To tak, jakbyś zakładała, że uczniowie Hogwartu nie mają, co robić tylko siedzą
całe posiłki i wpatrują się w Draco i Hermionę czy aby na pewno ta dwójka na
siebie nie patrzy. To aż nierealne, że wszyscy się nagle zorientowali. Mógł to
dostrzec Harry, Ron czy Ginny, bo siedzieli obok. Albo towarzystwo Malfoya przy
stole Ślizgonów. Ale cała szkoła? Co ich obchodzi, kto na kogo patrzy?
Następna rzecz – Ginny strasznie lekko to przyjęła. Ale
uznam ją po prostu za dobrą przyjaciółkę i nie będę się czepiać o takie
szczegóły. Stanę jednak w obronie Malfoya. Hermiona mówi do Ginny coś takiego: Dawał mi nadzieję… Po co? Dlaczego się mną
bawił?! – Słucham? A co on jej takiego zrobił? Powiedział do niej raz czy
dwa Hermiono i przestał być złośliwy. Może po prostu się zmienił? Dlaczego ona
od razu zinterpretowała to, jako wielką miłość?
Spodobał mi się pomysł z tymi pogrubionymi słowami wygasła. Dodało to dramatyzmu całej tej
sytuacji i przez chwilę zapomniałam, jak bardzo nie lubię Twojej Hermiony.
Nawet zrobiło mi się jej żal. Plus za to.
Zrobiłaś ze Slughorna ciamajdę. Fakt, może nie był
najbardziej… odpowiedzialnym czy zorganizowanym nauczycielem, ale nie sądzę, by
tolerował chamstwo.
- No co Ty, Weasley? Nawet
tego nie potrafisz zrobić? - zakpił Malfoy. Ron odwrócił głowę w jego kierunku,
ale postanowił zostawić tę uwagę bez komentarza, co jeszcze bardziej rozbawiło
Dracona.
- A jest w ogóle coś, co
umiesz? Ach tak... sprzątać. Zapomniałem, że biedacy nie posiadają skrzatów
domowych. - Goyle ryknął donośnym śmiechem, a Pansy cicho chichotała pod nosem.
Hermiona - mimo że była zła
na Rona - poczuła do Malfoya odrazę. Wczorajsze wydarzenie zapewne to
spotęgowało.
- Ee... z mojej strony to już
wszystko - zakończył zdezorientowany profesor Slughorn. - Do zobaczenia!
Który
nauczyciel zareagowałby tak spokojnie? Powinien, chociaż odjąć z dziesięć
punktów Slytherinowi za takie odzywki. Zignorować to mógłby tylko Snape.
Postanowił zostać
neutralny. Hermiona faktycznie nie powinna ich przez cały czas ignorować, zaś
Ron nie musiał tak na nią naskakiwać. W końcu nie wiedział, dlaczego spotyka
się z Malfoyem.
Czy ja dobrze widzę? Dla Harry’ego ma jakiekolwiek znaczenie
powód, dla którego Hermiona widuje się z Malfoyem? Przecież to jego wróg! Przez
całą szóstą część próbuje udowodnić, że Ślizgon jest Śmierciożercą, a u Ciebie
jest w stanie zaakceptować, że jego najlepsza przyjaciółka widuje się z kimś,
kto zasilił szeregi Czarnego Pana? To chyba największa niedorzeczność ze
wszystkich. Potter nienawidził wszystkiego, co w jakikolwiek sposób wiąże się z
Voldemortem czy ciemną stroną, a tutaj nagle bum – nie ma nic przeciwko, że
Hermiona widuje się z Malfoyem.
- Siadajcie, dzieciaki
- zachęcił ich Hagrid, nalewając herbaty do trzech wiader średniego rozmiaru. Następnie położył na stoliku wielki
talerz z ciasteczkami, które wielkością
przypominały głowę dorosłego człowieka. – Dobrze, przyznaję, Hagrid do
najmniejszych nie należał, ale z tymi wiadrami zamiast filiżanek i ciastkami
wielkości głowy dorosłego człowieka to już przesadziłaś.
Wydaje mi się również, że Wielka Trójka za szybko odpuściła
Hagridowi temat Azalii. Przecież mógł się jeszcze z czymś wygadać, a oni tak
szybko uciekli szukać informacji w bibliotece.
Rozdziały 12-17
Te
poszukiwania informacji na temat Azalii zalatują nudą, ale rozumiem, że jest to
niezbędne i z czasem rozwinie się z tego jakiś ciekawy wątek. Podobał mi się
pomysł z wsunięciem liściku dla Hermiony do książki. Był oryginalny i naprawdę
słodki. Takiego Malfoya chciałabym zobaczyć u Ciebie więcej – subtelnego i
pomysłowego, a nie rozdartego płaczka.
Bynajmniej nie była to
miłość. Zdecydowanie za wcześnie, żeby móc to tak nazwać. – Mam wrażenie, że te dwa
zdania to pierwszy poważny krok Twojej Hermiony w drodze ku dorosłości. To był
pierwszy moment, kiedy dostrzegłam w niej prawdziwą, książkową Hermionę, a nie
tylko jej marną imitację. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Tego Ci
życzę.
Rona
Alioza rozłożyła mnie na łopatki! To
było tak typowe zachowanie Ronalda, że aż się do siebie uśmiechnęłam. Nie
trwało to jednak długo, bo zaraz wyłapałam kolejny błąd rzeczowy. Piszesz, że
Ginny i Hermiona śpią w jednym dormitorium. Jak to możliwe? Dziewczęta z
każdego roku mają oddzielne pokoje. Panna Weasley jest na piątym roku, a Granger
na szóstym. Więc jakim cudem śpią razem? A już chciałam rozdział dwunasty
okrzyknąć najbardziej udanym…
Jak
na razie Twoją Ginny lubię chyba najbardziej. Jest stanowcza, wie, czego chce i
jako jedyna widzi jakiś problem w związku Hermiony i Malfoya. Mam wrażenie, że tylko
ona w całym opowiadaniu zachowała resztki rozumu. Oby ich wszystkich kiedyś
naprowadziła na dobrą drogę.
Jej wzrok na chwilę utknął w
szafce. –
Wydostał się z niech chociaż? Nie jestem w stanie nawet wytłumaczyć tego błędu,
bo jest tak oczywisty, że brak mi słów. Jak wzrok może utknąć w szafce? Zamknął
go tam ktoś czy jak?
Przez
spotkanie Malfoya i Granger ledwo przebrnęłam. Cały ich dialog kupy się nie
trzymał. Wydawało mi się, że każde z nich prowadzi swój własny monolog kompletnie
nie zwracając uwagi na słowa drugiej osoby. Ponadto niczego konkretnego z ich
rozmowy się nie dowiedziałam. Nadal nie rozumiem, czemu Draco wyśmiewał się z
Hermiony i, czemu rzeczona panna wyskoczyła nagle z jakimiś dziwnymi
oskarżeniami w stosunku do młodego Malfoya? Na twoim miejscu posiedziałabym w
wolnej chwili nad tym rozdziałem i spróbowała stworzyć między tą dwójką
bardziej realną konwersację.
Czternastka jest pierwszym rozdziałem, kiedy
zapałałam jako taką sympatią do Twojego Malfoya. Może dlatego że w końcu nie
płakał? Naprawdę, na Twoim miejscu zrezygnowałabym z kreowania Malfoya na taką
płaczliwą, wrażliwą duszyczkę.
Zauważyłam
też, że robisz postępy, bo przemyślenia Dracona z czternastego rozdziału są
nieporównywalne do tych Hermiony z pierwszego. Komentuję wszystko na bieżąco,
więc nie wiem jeszcze, czym zaskoczysz mnie w kolejnych częściach, ale jak na
razie numerek czternasty jest najlepszy. Dialogi są naturalne, przemyślenia
klarowne i mimo że nadal nie mogę przywyknąć do Twojego Draco to wszystko
wyszło Ci idealnie.
Nachwaliłam
Cię, nachwaliłam, a w piętnastce znowu błąd rzeczowy. Na początku drugiego
fragmentu piszesz, że Fred i George testowali swoje nowe produkty na młodszych
uczniach. Jak to możliwe skoro w szóstej części oni już nie chodzili do szkoły?
Ciekawy
pomysł z tym składnikiem, którego poszukuje Dumbledore, ale dlaczego nie
powiedział Hermionie, co to za składnik? Nawet nie wie, czego powinna szukać. I
ta sytuacja w Malfoyem… To puszczenie do niej oczka było zbędne. Nie przyszło
Ci do głowy, że ktoś się może zorientować? Powtórzę jeszcze raz – Draco jest
Ślizgonem. Odznacza się sprytem, a ten jeden głupi gest mógł wszystko
zrujnować.
Tego
się nie spodziewałam. Hogwart zaatakowany? Kolejne morderstwo? Dumbledore
zamyka szkołę? Muszę przyznać, że w końcu mnie zainteresowałaś, bo z takim
pomysłem jeszcze się nie spotkałam. Mam jednak jedno zastrzeżenie. Ta sytuacja
w Sowiarni była strasznie chaotycznie opisana. Do samego końca nie byłam pewna,
co się dzieje. Odniosłam wrażenie, jakbyś podczas pisania tego końcowego
fragmentu chciała jak najszybciej skończyć i darowała sobie szczegóły. A w
takich chwilach szczegóły są ważne. Szczególnie, że ciężko załapać, że
rozpoczyna się wojna.
Rozdział 18-24
Zacznę
od tego, że źle zapisujesz imię Bellatriks.
Na końcu jest ks a nie x. Pamiętaj o tym, bo błąd w imieniu to
poważne niedopatrzenie z Twojej strony.
Zainteresowałaś
mnie tym proroczym snem Hermiony. Był jakby takim przypomnieniem, że piszesz o
świecie magii, a tam wszystko jest możliwe. Przynajmniej ja to tak odebrałam.
Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się wątek tego tajemniczego składnika. Jedna rzecz mi tylko nie pasuje. Nikt nie
będzie sprawdzał korespondencji Draco? Lucjusz nie zainteresuje się, gdzie jego
syn wychodzi? Szczególnie, że musi przenieść się aż do centrum Londynu... I
jeszcze jedno – czy Lucjusz nie powinien być teraz w Azkabanie?
Urzekły
mnie wspomnienia Narcyzy. Dobrze przedstawiłaś to, jak bardzo tęskni za latami
spędzonymi w szkole, ale tak jak w przypadku sceny w Sowiarni, mam wrażenie, że
za szybko chciałaś skończyć ten wątek i przez to nie wszystko dobrze ze sobą
współgrało. Te wstawki rozmowy Draco i Lucjusza też były ciekawe. Ogólnie
podobał mi się całokształt tej sceny. Tak trzymaj.
Niestety
nawet tam znalazłam kolejny błąd rzeczowy. Na początku pojawia się informacja,
że piszesz o Narcyzie, która aktualnie uczęszczała do piątej klasy, a chwilę
później o piętnastoletniej Bellatriks.
Kto jak kto, ale one na pewno bliźniaczkami nie były. Wydaje mi się, że Bella
była starsza, chociaż głowy sobie uciąć nie dam. Musisz to jednak sprawdzić.
Koniecznie!
A,
jeszcze jedno! Draco zwracający się do Lucjusza tato? Kompletnie mi to do niego nie pasuje.
Zaskoczyła
mnie znajomość mugolskich przysmaków u Malfoya. Naprawdę myślisz, że wie, co to
kawa? Uważam, że cała sytuacja byłaby bardziej realna, gdybyś przedstawiła ją
na odwrót. Ślizgon zamawiający przez pomyłkę piwo kremowe i Granger, która
stara się to wszystko naprostować i mówi, że chodziło o kawę i ciasto. Nie
sądzę, żeby Draco często bywał w mugolskich kawiarniach.
Dlaczego
pominęłaś fakt, jak Malfoyowi udało się wymknąć z domu bez pytań ojca? Nie
sądzę, żeby tak po prostu mógł wyjść, teleportować się do Londynu i nie dać
nikomu o tym znać. Coś przecież musiał powiedzieć, prawda?
Praktycznie
przez cały sen Hermiony wstrzymywałam oddech. Muszę przyznać, że mimo iż nie
była to realna sytuacja, to trzymała w napięciu bardziej niż całe opowiadanie
razem wzięte. Ten fragment zdecydowanie dopisuję do tych bardziej udanych.
Dobry
pomysł z tym zestawieniem pożegnań Malfoya i Granger. Pokazałaś tym, jaki
stosunek mają do rodziców i jakie uczucia towarzyszą im podczas odejścia. Muszę
przyznać, że nawet mi zakręciła się łezka w oku, kiedy Hermiona wymazywała
państwu Granger pamięć. W sumie nie spodziewałam się, że tak postąpi, mimo że
dostrzegłam w jej wyjeździe podobieństwo do tego, kiedy w oryginale opuszczała
rodzinny dom, by pomóc Harry’emu i Ronowi w poszukiwaniu horkruksów.
Po
fragmencie opisującym Albusa bardzo wyraźnie, po raz kolejny, widać postęp,
jaki poczyniłaś od początku pisania tej historii. Opisy są bogatsze w
szczegóły, sytuacje bardziej realne i nieodbiegające już tak bardzo od kanonu.
Widać też, że Twój język stał się bogatszy, a przy okazji nie popełniasz już
tylu błędów. Biję pokłony, naprawdę, bo zrobiłaś to w krótkim czasie, mimo że
to aż dwadzieścia rozdziałów.
Zaciekawiłaś
mnie tą szkatułką, którą znaleźli. Sposób, w jaki ją odkryli też był
niebanalny. Ach, jeszcze Hermiona na miotle! Szkoda, że nie opisałaś tego
dokładniej, bo musiało to komicznie wyglądać. Dobrze też, że zezłościła się na
Malfoya za wybór transportu. Pokazałaś tym czytelnikowi, że nie jest w niego
bezgranicznie zapatrzona i nadal są rzeczy, którymi Draco wyprowadza ją z
równowagi.
Uwielbiam
Twoje fragmenty o Albusie. Wydają się najbardziej dopracowane, szczegółowe i
emocjonalne. Do tego świetnie opisujesz Dumbledore’a, a za to należą Ci się niemałe
gratulacje, bo to niezwykle trudna postać. Ty natomiast sprawiasz wrażenie,
jakby właśnie o nim pisało Ci się najłatwiej. Mam nadzieję, że w dalszej części
opowiadania będę miała okazję poczytać jeszcze o tym miłym staruszku.
Skończyłam
czytać i zastanawia mnie teraz tylko jedna rzecz – dlaczego Hermiona i Draco
musieli wybrać się do Zakazanego Lasu w nocy? Nie czuliby się bezpieczniej,
gdyby to był środek dnia i przynajmniej nie byłoby tak ciemno? Poza tym lepsza
widoczność = szybsze znalezienie niezbędnych składników.
Irytuje
mnie Bellatriks. Ale to dobrze, taka jej rola.
Motyw
z karłem rozłożył mnie na łopatki! Był genialny, serio! I już teraz mogę Ci
obiecać, że dostaniesz za to punkty w oryginalności.
1) Fabuła/Wątki 7/10
Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak ciężki w ocenie jest Twój blog. Nie chodzi o dużą
liczbę rozdziałów, pojawiające się błędy czy nudną treść. Po prostu zrobiłaś
tak duże postępy w trakcie całego opowiadania, że trudno wystawić Ci punkty.
Nie
będę owijać w bawełnę – początkowe rozdziały były przeraźliwie nudne i naprawdę
niełatwo było przez nie przebrnąć. Składały się głównie z opisów, które na myśl
przywodziły mi rozmyślania nieszczęśliwie zakochanej nastolatki. Akcji było
tyle co nic, a całą historia kręciła się wokół zdania, jaki ten Draco jest przystojny. Wybacz, ale takie odniosłam
wrażenie.
Jednak
gdzieś w granicach piętnastego, może szesnastego rozdziału coś zaczęło ruszać.
Hogwart zaatakowany przez Śmierciożerców, szkoła zamknięta, tajemnicze zadanie
Dumbledore’a, Albus, który chce spełnić ostatnią prośbę swojego przyjaciela,
Hermiona i Draco w Hogwarcie i wreszcie ten niesamowity karzeł, którego
kompletnie się nie spodziewałam! To wszystko pokazuje, jak bardzo wydoroślał
Twój styl, w tak krótkim czasie i jak wielkie postępu poczyniłaś. Pewnie
powtórzę to jeszcze wiele razy, ale uważam, że naprawdę Ci się należy.
Punkty
odjęłam za marne początki. Wybacz, ale muszę. Oceniam całe opowiadanie, a nie
tylko najnowsze rozdziały.
2) Rozwinięcie akcji 5/6
Myślę,
że wspomniałam o tym już powyżej. Początki były tragiczne, ale można dostrzec,
że dopiero się rozkręcasz. Wiem, że jeszcze nie raz zaskoczysz swoich
czytelników niebanalnymi pomysłami, bo widać, że wciąż się rozwijasz. Więc
obiecaj mi, że będziesz pisać, pisać, pisać i jeszcze raz pisać, bo jeśli teraz
przerwiesz to wszystko zaprzepaścisz. A naprawdę szkoda byłoby zmarnować to, co
już osiągnęłaś. Widać, że masz wiernych czytelników, którzy z pewnością tak
łatwo Cię nie opuszczą, ale powinnaś przede wszystkim pisać dla siebie, a nie
dla komentarzy czy odsłon bloga. Nie zapominaj o tym.
3) Świat przedstawiony 7/10
Ach
te nieszczęsne opisy, jak one zawsze dają nam popalić, nie?
Znów
się muszę powtórzyć, bo napisałam Ci taką długą analizę treści, że ciężko
byłoby zawrzeć tu coś nowego. Twoje opisy, tak jak całe opowiadanie, z każdym
rozdziałem są lepsze. Widać, że zaczęłaś przywiązywać do nich większą wagę, bo
nie można nie zauważyć, że słownictwo w nich jest bogatsze, a one same w sobie
są bardziej dopracowane i szczegółowe. Wydaje mi się, że nie są również tak
bardzo wyrwane z kontekstu. W Twoich początkowych rozdziałach, rozmyślania
bohaterów były nielogiczne, ciągnęły się w nieskończoność, a tak naprawdę nie
wnosiły nic istotnego do opowiadania. Na koniec ewoluowały i w sumie stało się
to tak nagle, że nawet nie wyłapałam momentu, kiedy tak bardzo podszkoliłaś się
w pisaniu. To naprawdę widać. Może zdradzisz mi swój sekret, co? No powiedz
młodej, niedoświadczonej hope, co tak bardzo pomogło Ci w tworzeniu? Bo
wyraźnie wskoczyłaś na wyższy level w
pisaniu.
4) Bohaterowie 6/10
Hermiona Granger – początkowo sprawiała wrażenie
rozkapryszonej nastolatki. Jej miłość na Malfoya pojawiła się znikąd i nawet
ona sama nie wiedziała, co się wydarzyło, że zapałała uczuciem do młodego
arystokraty. Jeśli chodzi o jej charakter to niedorzeczność goniła niedorzeczność,
serio. Płakała bez powodu, zamiast postawić się Malfoyowi, to uciekała,
chowając się w najbliższej toalecie, pod każdym
(d o s ł o w n i e pod każdym) względem
była niezdecydowana – nie wiedziała, czemu się zakochała, czemu zachowała się
tak a nie inaczej, czemu powiedziała coś, czego wcale nie miała ochoty mówić…
Przykłady mnożyły się w nieskończoność, przez co szczerze znienawidziłam Twoją nową Hermionę. Ale potem nagle coś się w
niej zmieniło. Cytowałam nawet zdanie, po którym to nastąpiło, pamiętasz? Bynajmniej nie była to miłość. Zdecydowanie
za wcześnie, żeby móc to tak nazwać. Od tego momentu Gryfonka się zmieniła.
Szkoda, że nastąpiło to dosyć późno, bo zdążyłam się do niej zniechęcić,
niemniej jednak gratuluję, że udało Ci się z tego wybrnąć i naprowadzić ją na dobrą drogę. Hermiona z końcowych
rozdziałów jest nareszcie taka, jak przedstawiła ją pani Rowling – zawsze na
wszystko przygotowana, w zanadrzu zawsze ma jakąś książkę, kocha się uczyć i
potrafi dogryźć Malfoyowi, jeśli tylko jest to konieczne. Nareszcie nie jest
kolejną zapatrzoną fanką Dracona, tylko tą starą, poczciwą Granger, która ma
swoje zdanie i własne, niezłomne poglądy. Trzymaj się tego.
Draco Malfoy – Co to za płaczliwa istota
była na początku historii! Wydaje mi się, że na siłę chciałaś zrobić z niego
wrażliwego, nieszczęśliwego człowieka. Przeczytałam, jeszcze przed lekturą
Twojej historii, zakładkę informację
i od razu wzięłam się za czytanie opowiadania, bo urzekło mnie to, co napisałaś
o Malfoyu. Uważam, że Draco to
postać, z której można wydobyć całą masę cech, które nie zostały ukazane w
sposób oczywisty. W końcu zalazłam, kogoś, kto miał takie samo zdanie, jak
ja o tym chłopaku! Nawet nie wiesz, jak mnie tu ucieszyło i… jak później się
zawiodłam, kiedy zrozumiałam, że chodzi Ci o słabego płaczka, który nie potrafi
sobie w życiu poradzić. Cieszę się jednak, że tak jak w przypadku Hermiony
udało Ci się go trochę uratować. Nadal wydaje mi się za delikatny i myślę, że
powinnaś, przynajmniej czasami, przypomnieć o jego ślizgońskie naturze, którą
(płaczek czy nie) na pewno nadal posiada. Miej to na uwadze w kolejnych
rozdziałach. Poza tym uważam, że mogłabyś częściej pisać z jego perspektywy.
Fragment z karłem zapamiętam na bardzo długo i myślę, że poniekąd jest to
zasługa tego, że pisałaś okiem Malfoya. Wydaje mi się, że z perspektywy
Hermiony nie wyszłoby to już tak ciekawie.
Harry Potter, Ron
Weasley – Napiszę o obu, bo są u Ciebie dosłownie nierozłączni. Przestali się
pojawiać mniej więcej w momencie, kiedy zaczęłaś lepiej pisać, więc nie
zapamiętałam ich zbyt dobrze. Są u Ciebie dziwnie spostrzegawczy, a to
kompletnie do nich niepodobne (pisałam o tym już wcześniej). Poza tym wciąż nie
przestaje mnie zadziwiać fakt, że nie przejmują się spotkaniami Hermiony i
Draco. Wydawało mi się, że wszystko, co związane z tą parką, chłopcy od razu
bagatelizują i uznają za nieistotne. A przecież Malfoy to ich największy wróg!
Więc gdy jeszcze będziesz o niech wspominać, postaraj się pokazać, że nie
akceptują wyboru Hermiony. Staną się wtedy bardziej realni.
Ginny Weasley –
jedna rozsądna w całym tym towarzystwie. Nie mogę napisać o niej dużo, bo
przewijała się w nielicznych fragmentach i raczej tylko po to, żeby wysłuchać
Hermiony żali na temat Malfoya. Jednak wydała mi się w tych początkowych
rozdziałach jedyną, kanoniczną postacią. Była dobrą przyjaciółką, starała się
zrozumieć postępowanie Granger, ale równocześnie nie zmieniała swoich poglądów
i twardo trzymała się tego, że związek Ślizgona i Gryfonki nie jest najlepszym
pomysłem. Polubiłam ją za tę jej stanowczość. Szczególnie, że brakowało tego
zarówno Draconowi, jak i Hermionie.
Albus Dumbledore –
o nim nagadałam się już wcześniej. Niesamowita postać nie tylko w książce, ale
i u Ciebie. Chyba pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem, gdzie jego trudny charakter
i uczucie, którym darzył Grindelwalda (słyszałaś, że Albus był homoseksualistą
i skrycie się w nim kochał? – to tylko takie wtrącenie) zostało przedstawione w
tak realistyczny i typowo albusowy sposób.
Biję pokłony za jego przedstawienie. Naprawdę kawał dobrej roboty.
5) Dialogi/Narracja 7/10
Początkowo – tragedia. Wypowiedzi poszczególnych bohaterów
rzadko się ze sobą łączyły i wydawały się nienaturalne, często kompletnie
niezwiązane z nastrojem poszczególnych bohaterów. Niby pisałaś o tym, że Harry
był ironiczny względem Hermiony, ale zaraz odpowiadał jej wesoło: Do zobaczenia później, Hermiono! (chodzi
mi o sytuację, bodajże przed meczem, kiedy rozmowa zeszła na temat Malfoya).
Jeśli chodzi o dialogi to wyjątkowo zapadła mi w pamięć
kłótnia Draco i Hermiony, kiedy po raz pierwszy się pocałowali. Pisałam już
wcześniej, że ich wypowiedzi bardziej przypominały dwa monologi niż rozmowę, a
do tego nie wnosiły nic istotnego do historii (znaczy się – wiem, że wnosiły,
ale ja nic z tego nie zrozumiałam). Dlatego apeluję do Ciebie jeszcze raz –
odśwież sobie pamięć, przeczytaj ten rozdział i postaraj się napisać tę scenę
po raz drugi, bo była istotna, a ciężko się w niej odnaleźć. Jestem pewna, że
teraz zrobisz to o wiele lepiej, bo w dialogach również widać postępy.
Pojawiają się znacznie rzadziej, ale gdy już są to nie brak im sensu i wydają
się dużo bardziej naturalne. Kolejna dziedzina, gdzie znacznie lepiej Ci idzie.
Wspominałam wcześniej o narracji – żebyś przemyślała czy nie
lepiej by Ci szło, pisząc w pierwszoosobowej. Cofam to, co powiedziałam.
Pierwsze rozdziały wołały o pomstę do nieba, stąd mój pomysł ze zmianą
narracji, ale teraz jest o wiele lepiej (o losie, ile razy będę to musiała jeszcze
powtórzyć?) i nie powinnaś niczego zmieniać. Zdecydowanie powinno
zostać tak, jak jest.
6) Styl 3/4
Jeden punkt musiałam obciąć za ten nieszczęsny początek - ale
to się będzie za Tobą ciągnąć, no! Jednak nie odjęłam więcej, bo widać znaczące
postępy i to, że w końcu wyrobiłaś sobie swój własny styl, a to wydaje mi się
podstawą. Nie wiem, może to kobieca intuicja, ale czuję, że mnie nie
zawiedziesz i ani przez chwilę nie pożałuję, jeśli napiszę, że teraz to już
będzie tylko lepiej.
7) Oryginalność 7/10
W tej tematyce ciężko przyznać maksimum punktów, bo Dramione
jest raczej popularnym tematem i wydawało mi się, że w ciągu ostatnich kilku
lat, powiedziane/napisane zostało już wszystko. Ty mnie jednak miło
zaskoczyłaś. Szczególnie wart uwagi jest motyw zamknięcia szkoły, Azalii i
całego zadania, które jest z nią związane, a przede wszystkim – karła, który
wywołał u mnie uśmiech i naprawdę wiele pozytywnych uczuć.
Poprawność 15/20
Skupię się na pierwszych czterech rozdziałach, bo to w nich
pojawia się najwięcej błędów. Z każdą kolejną notką dostrzegałam ich coraz
mniej, więc uznałam, że nie ma sensu przeprowadzać korekty czegoś, co jest
dobre.
ROZDZIAŁ 1:
Tak myślała; Tak jej
się wydawało – te dwa zdania strasznie rzuciły mi się w oczy. Są kompletnie
zbędne, powinnaś je usunąć.
Dotarła już do
piętnastej strony podręcznika do
eliksirów. Przyłapała się na tym, że czyta wciąż tę samą linijkę, a z
poprzednich stron niczego nie
pamięta. – powtórzenie.
Hermiona nie była
czarownicą czystej krwi, ani nawet półkrwi – bez przecinka przed ani.
Nocą wszystko wygląda
inaczej. Nocą patrzymy na wszystko z podwojoną siłą –
powtórzenia. Źle brzmi zwrot patrzeć z
podwojoną siłą. Zastanów się, jak mogłabyś to zmienić.
Tak, jutro rano wstanie i
będzie szczęśliwa z powrotu do szkoły – bez tak.
Bo przecież temu winna
jest tylko i wyłącznie noc. To żadne
uczucie, nic z tych rzeczy. To tylko noc
– powtórzenie.
Co ci się stało? Jak Ty wyglądasz? – przytoczę tylko ten
przykład, ale wielka litera przy zwrotach ty,
ci, tobie, ciebie, itd., pojawia się u Ciebie nagminnie. To błąd, w
opowiadaniach tak nie piszemy. Pamiętaj o tym proszę.
Już zamykała oczy, jej
myśli już zaczęły wirować –
powtórzenie.
Mogłaby przysiąc, że
przez chwilę patrzył na nią. Chociaż
nie, pewnie jej się przewidziało. Niby dlaczego miał na nią patrzeć? – powtórzenie.
miała kolejne powody
do rozmyśleń – rozmyślań.
A może sobie to wmawiała? Tak, na pewno sobie wmawiała. – Drugie zdanie jest
niepotrzebne, ale jeśli jednak zdecydujesz się je zostawić to błędem jest
kolejne powtórzenie.
Draco Malfoy patrzył na nią. Patrzył na Hermionę Granger – powtórzenie.
Ta myśl była najszczęśliwszą myślą – powtórzenie.
ROZDZIAŁ 2:
nie miała zamiaru drążyć tematu. Miała ważniejsze sprawy na głowie –
powtórzenie.
jak tylko śmiać się. Uśmiechnęła się zatem do Rona, mając nadzieję, że pomoże jej się wyrwać z tego obłędu – za dużo
tego się.
Kiedy humor Hermiony
uległ gwałtownej poprawie do przedziału wrócił Harry. – przecinek po poprawie.
Wstydziła się. Wstydziła się
swojego uczucia do Dracona. – powtórzenie. Wyrzuć pierwsze zdanie, lepiej
będzie brzmiało.
Sama nie potrafiła siebie zrozumieć. Miała świadomość
tego, że jeśli sama siebie nie rozumie - powtórzenia.
Kiedy wyszła z przedziału była nieobecna duchem, jej
myśli były teraz w przedziale Ślizgonów.
Konkretniej jednego Ślizgona –
powtórzenia.
Nabija się z Hermiony dlatego, że robiła sobie złudne
nadzieje tylko dlatego, że na nią
spojrzał? – powtórzenie, za dużo dlatego
że. Poza tym przecinek stawiamy przed całym zwrotem dlaczego że, a nie przed że.
Podczas gdy próbowała odpowiedzieć na pytania retoryczne, wpadła na niego. Tak, wpadła na Dracona – Pytanie
retoryczne ma to do siebie, że nie szuka się na nie odpowiedzi. Plus kolejne
powtórzenie.
męczyły ją pytania, na
które nie mogła znać odpowiedzi –
nie znała.
Postanowiła wziąć się w garść, przecież zaraz dotrą
do Hogsmeade. Nie może źle wyglądać, w końcu on tam będzie. Skarciła się w
myślach, przecież miała wziąć się w
garść! – powtórzenie.
Kiedy dotarli wreszcie
do Hogwartu weszli do Wielkiej Sali – przecinek przed weszli.
Tak strasznie
chciałaby wiedzieć, czy w jego wymiarze znajduje się miejsce dla niej – bez
przecinka przed czy.
ROZDZIAŁ 3:
jutro po lekcjach
odbędzie się spotkanie prefektów.
Ona jest prefektem. –
powtórzenie.
Hej Hermiona, Neville! - przecinek po hej.
obrony przed czarną
magią – nazwy przedmiotów powinnaś pisać wielką literą. Obrona Przed Czarną Magią.
W rzeczywistości nie
miała pojęcia o czym mówi Ron – przecinek przed o czym.
Dziwna to mało
powiedziane, mogę się założyć, że coś
się z nią dzieje. Nie jestem pewien,
czy coś niedobrego, w każdym razie coś dziwnego. Hermiona jest po prostu... inna. Inna niż zwykle – powtórzenia. A raczej cała ich masa.
Plus bez przecinka przed czy.
Na obronie przed czarną magią była wyjątkowo skupiona, wykonywała
polecenia profesora Snape'a. Była z
siebie dumna. Tak kolorowo nie było
natomiast na eliksirach u profesora
Slughorna – powtórzenie, plus przedmioty powinny być zapisane wielkimi
literami.
Kurcze, chłopaki, zapomniałam, że za 5 minut mam spotkanie prefektów, zobaczymy się później! - krzyknęła
i już biegła w stronę wyjścia. Tak naprawdę nie zapomniała o spotkaniu. Nie mogłaby zapomnieć – w opowiadaniu wszystkie liczby, cyfry piszemy
słownie + kolejne powtórzenie.
Tak. Przede wszystkim
chciałam(…) – wyrzuć to tak na
początku.
Kiedy wychodzili z
gabinetu spojrzała w stronę Dracona. Uśmiechał
się do niej. Ale nie tak, jak do wszystkich. Nie był to uśmiech ironiczny, przepełniony pychą,
wyższością. Po prostu szczerze, życzliwie się
uśmiechał. Nieświadomie odwzajemniła uśmiech
– przecinek przed spojrzała.
Powtórzenia.
ROZDZIAŁ 4:
Nagle znalazła się w skrzydle szpitalnym – wielka litera.
Była w szoku, co ona
tu robi? – zamiast przecinka postawiłabym kropkę i zrobiła z tego dwa
oddzielne zdania.
Z przemyśleń wyrwał ją
czyjś wzrok – nie spotkałam się nigdy ze stwierdzeniem, że wzrok może
wyrwać w przemyśleń. Mówi się, że można poczuć czyjś wzrok na sobie, ale raczej
bezpośrednio z zadumy nigdy nikogo nie wytrącił.
No tak. Przecież to Ślizgoni. Hermiona jest
przez nich nazywana po prostu szlamą
– przecinek po no tak zamiast
kropki i bez po prostu przed szlamą.
Przecież przed sekundą
była w skrzydle szpitalnym –
wielkimi literami.
Patrzył na nią. Po prostu patrzył. Jego wzrok był
niesamowicie przeszywający - żeby
uniknąć powtórzenia, wyrzuć pogrubione zdania za zamiast tego postaw wcześniej
przecinek i połącz dwa pozostałe zdania spójnikiem a. Od razu lepiej brzmi.
Tak właśnie w tej
sytuacji objawił się strach – przecinek po tak.
Ten zapach. Znów poczuła zapach(…) – powtórzenie.
Wszyscy obserwujący
sytuację jakby wyrwali się z transu – przecinek przed jakby.
Wszystko to, co działo
się przez kilka poprzednich godzin
nie miało teraz najmniejszego znaczenia – przecinek przed nie miało + proponowałabym zamienić
słówko poprzednich na ostatnich. Lepiej brzmi.
Jak widzisz większość błędów w początkowych rozdziałach to
powtórzenia. Na szczęście w najnowszych nie jest to już tak nagminne.
Powiedziałabym nawet, że już Ci się nie zdarza.
Mam jednak jedną, ważną uwagę. Nagminnie piszesz zwroty ty, ciebie, tobie, itd., wielką literą.
W tej formie zapisujemy to tylko, gdy zwracamy się do kogoś bezpośrednio, np. w
listach czy tak, jak ja teraz do Ciebie w ocenie. Zauważyłam, że w komentarzu
napisałaś: dzięki za radę, ale nie
skorzystam :) nie jest to opowiadanie maturalne, w którym muszę trzymać się wszelkich
zasad polskiej pisowni. w każdym razie dzięki za obiektywną opinię :). Wypracowanie
maturalne czy nie, skoro piszesz powinnaś uczyć się, jak prawidłowo przekazać
to, co masz do powiedzenia. Równie dobrze mogłabyś napisać: piszę rzeka przez ż, bo to nie jest wypracowanie maturalne i uważam, że tak wygląda
lepiej. I nie zamierzam tego poprawić. Więc powyłapuj te błędy w
poprzednich rozdziałach albo przynajmniej postaraj się więcej tak nie pisać w
nowościach.
Dodatki 5/5
Bohaterowie – nie
mam zastrzeżeń, chociaż mogłaś sobie ich darować, bo i tak nic istotnego nie
zawierają. Każdy wie, jak Hermiona i Draco wyglądają, a o tym, kto występuje w
Twoim opowiadaniu, czytelnik powinien dowiedzieć się już w trakcie czytania.
Zwiastun –
śliczny, chociaż wydał mi się trochę krótki i urwany w dziwnym momencie. Jakby
zabrakło końcówki.
Linki, Księga Gości,
Pytania?, Archiwum – nic specjalnego, ale wiadomo - niezbędniki.
Autorka – ta
zakładka wydała mi się inna niż zazwyczaj widuje się na blogach. Ot takie
wypisanie cech, z krótkim podsumowaniem. Osobiście nie lubię czytać długich,
niekonkretnych opisów autorów, dlatego Twoja podstrona przypadła mi do gustu.
Informacje – ta zakładka
podoba mi się najbardziej, bo w czytelny sposób przedstawia wszystko, co
czytelnik powinien wiedzieć o blogu i historii.
Podsumowanie 5/5
Punkt za Albusa – nadal jestem pod wrażeniem tego, jak go
opisujesz.
Drugi i trzeci za karła. Oryginalny pomysł, a do tego
świetnie opisany.
A czwarty i piąty za postępy, które poczyniłaś. Gdybym
mogła, to przyznałabym Ci za to jeszcze więcej, serio. Należy Ci się za ten
kawał dobrej roboty, którą odwaliłaś przez ostatnie pięć miesięcy.
Ilość zdobytych punktów:
80 punktów, czyli
Średniak [Dobry - 4]
Jeśli zajrzysz do
punktacji to zobaczysz, że zabrakło Ci zaledwie jednego punktu do wyższej
oceny. Tak, mogłabym bez problemu to gdzieś podciągnąć, ale uważam, że czwórka
jest właśnie tą oceną, na którą zasługujesz. Fakt, ostatnie rozdziały spokojnie
zasługują na piątkę, ale cały czas muszę mieć na uwadze to, że oceniam całość,
a nie tylko końcówkę.
Gratuluję wysokiej
noty i trzymam kciuki, żebyś nadal rozwijała się w takim tempie, jak obecnie.
Szczęścia!
Hope! Jestem teraz u Ciebie pierwsza w kolejce. Chciałabym zaznaczyć, że nawet jeśli opowiadanie się przeterminuje, to jednak proszę dalej o ocenę. W informacji na blogu dałam, że kilka rozdziałów zostało zbetowanych, a dwa środkowe jeszcze nie są, więc na błędy nie patrz - zostaną poprawione w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
puhdistus.blogspot.com
W takim razie ocena na pewno się pojawi ^^
UsuńA nie wolisz, żebym pod względem poprawności sprawdziła właśnie te niezbetowane rozdziały? Może nie wyłapię wszystkiego, jak wyszkolona i wprawiona beta, ale zawsze będę mogła trochę pomóc ^^ Ale to Twoja decyzja ;)
W sumie możesz :). Zawsze przyda się opinia kogoś z boku.
UsuńZbetowane rozdziały są napisane u góry bloga. :)
Postaram się wziąć pod uwagę po trochu każdego ;)
Usuń"Dostał poufny list od ojca o tym, że być może będzie musiał zostać Śmierciożercą i od razu pokazał go Granger?" - O ile dobrze wiem, słowo "śmierciożercy" pisze się z małej, tak samo jak np. żyd, hipis.
OdpowiedzUsuń"Akcji było tyle co nic, a całą historia kręciła się wokół zadania, >jaki ten Draco jest przystojny<." - Chyba chodziło Ci o "zdania".
" (...) i zdecydowanie nie powinnaś niczego zmieniać. Zdecydowanie powinno zostać tak, jak jest." - Powtórzenie.
"Gratuluję wysokiej nowy i trzymam kciuki, żebyś nadal rozwijała się w takim tempie, jak obecnie." - Tutaj to nie wiem, co miałaś na myśli.
Generalnie rzecz biorąc, tę ocenę czytało mi się bardzo przyjemnie. Właśnie wróciłam z emocjonującej bitwy na śnieżki; była ona dla mnie wręcz wisienką na torcie (chodzi o weekend).
Jeżeli chodzi o Twój styl, cóż, jest bardzo przyjemny w odbiorze. Taki lekki. Widać także, że znasz się na tym co piszesz, a to podstawa. Pamiętam to opowiadanie. Kiedy wysyłałam zgłoszenie do Angeliki, musiałam wpierw wybrać bloga z kolejki i czaiłam się właśnie na to fan fiction. Moja początkowa reakcja była jednak taka sama, jak Twoja (przeczytałam niecałe dwa rozdziały), dlatego wybrałam coś innego. No wiesz, przerosło mnie to.
Muszę przyznać, iż potrafisz swoją krytykę argumentować. Kiedy napisałaś te wszystkie absurdy (błędy rzeczowe) tak czarno na białym, wydawało się to wręcz śmieszne. Autorka mogła tego po prostu nie dopatrzeć. Widać zbawienne skutki tzw. świeżego spojrzenia na tekst.
No nic, to chyba tyle. Mam jeszcze do Was, dziewczyny, pytanie. Czy narracja pierwszoosobowa, gdy główny bohater mówi w czasie teraźniejszym ma jakaś fachową nazwę (np. Idę do kuchni, gdy nagle słyszę dzwonek do drzwi.)?
Błędy już wszystkie poprawiłam, dziękuję za zwrócenie uwagi. Przyznaję, że sprawdzałam to dziś na szybko, bo chciałam od razu opublikować ocenę, później nie miałabym czasu. Ale kilka i tak pewnie umknęłoby mojej uwadze - jak zawsze ;)
UsuńTaak, jeśli chodzi o temat Dramione i całej serii Harry'ego Pottera to naprawdę mogę pochwalić się niemałą wiedzą. Dlatego właśnie FF na tej podstawię lubię oceniać najbardziej - wtedy zawsze wiem, o czym piszę.
Nie dziwię Ci się, ja bloga Marii N. Joy wzięłam w sumie w ciemno ze względu na tematykę, ale powiem Ci, że nie żałuję. Rozkręciła się dziewczyna i może wyjść z tego coś naprawdę ciekawego. W końcu kto z nas nie przechodził przez te ciężkie i nieudane początki, prawda? ^^
Chciałabym Ci pomóc, ale nie mam pojęcia. Wbrew pozorom polski nie jest ostatnio moją mocną stroną...
no nie... napisałam tak strasznie długi komentarz, nawiązujący praktycznie do każdej części Twojej oceny, hope. i go skasowałam. Boże, gdzie ja żyję :D jestem chora, musisz mi to wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńpostaram się wydobyć z pamięci wszystko to, co tu napisałam.
więc tak:
najsampierw byłam trochę zła, bo stwierdziłaś, że nie czytałam książek z serii "Harry Potter". czytałam je niejednokrotnie a wszystkie zmiany (np. ta o prefektach), które wprowadziłam, były wyłącznie na potrzeby opowiadania (zastrzegłam sobie prawo do zmieniania wydarzeń). ale to tyle jeśli chodzi o mój wnerw i jadę dalej :) :
pierwsze rozdziały są absolutną klapą i zgadzam się tu z Tobą w stu procentach. dosłownie.
jeśli chodzi o dziwne rzeczy z rozdziału czwartego (sen), są one wplecione zupełnie nieprzypadkowo. przecież śnieg w bibliotece, albo Hagrid oznajmiający, że Hermiona może już opuścić skrzydło szpitalne są całkiem jednoznaczne :)
potem - odbieganie od kanonu. oczywiście pojawienie się w szkole Freda i George'a to nie błąd, ale celowy zabieg - sama zauważyłaś na początku, że moja akcja nie dzieje się w ściśle umiejscowionym czasie. i kolejne nawiązanie do tego stwierdzenia: nikt nie powiedział, że Hermiona jest na szóstym roku, gdzie wybiera się przedmioty :)
Albus Dumbledore - tak, tak, oczywiście wiem, że był homoseksualistą i m.in dlatego postanowiłam wpleść wątek jego znajomości z Grindelwaldem do opowiadania. :)
jestem strasznie dumna z tego, że spodobał Ci się wątek karła. naprawdę nie byłam przekonana, jak zareagują na to czytelnicy, ale stwierdziłam, że opowiadanie przede wszystkim ma się podobać mnie, więc wątek wprowadzę. :)
dalej - niektóre z powtórzeń wprowadzone są specjalnie, bazując na mojej nieopisanej miłości do Stephena Kinga. wiem, nie powinnam stosować jego zabiegów, bo gdzie mi tam do najwspanialszego pisarza wszech czasów, ale spróbowałam i szczerze - nie żałuję :)
jest mi strasznie miło czytać Twoje pochwały dotyczące mojego rozwoju - główną z przyczyn pozostawiania w opowiadaniu nieruszonych pierwszych rozdziałów jest właśnie to, że niektórzy dostrzegają to, jak się rozwinęłam. i ja sama to widzę. i to mnie motywuje do dalszego pisania :) jednocześnie obiecuję, że nie przestanę pisać - bo miałam obiecać. :)
za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, co jeszcze pisałam w poprzednim komentarzu, więc jak tylko coś mi wpadnie do głowy, to oczywiście dopiszę, a tym czasem:
hope! bardzo, ale to bardzo dziękuję za wstawienie oceny. MIMO WSZYSTKO. :) i jednocześnie ponownie przepraszam, bo wiem, że moja średnio-rozsądna decyzja musiała odebrać Ci całą masę nerwów.
Wybacz to stwierdzenie, ale liczba błędów rzeczowych mnie przytłoczyła, serio. Kocham wszystkie części HP i po prostu serce mi się kraje, kiedy ktoś bierze się za pisania FF na tej podstawie nie mając pojęcia o książkach. Teraz wiem, że je jednak przeczytałaś, ale mimo wszystko powinnaś zaznaczać gdzieś te zmiany w kanonie, bo niemożliwym jest, żeby się połapać czy to Twoje niedopatrzenie, czy celowy zabieg.
UsuńNie do końca rozumiem, jak Twoja akcja może nie być umiejscowiona w czasie. Przecież czas i miejsce zdarzeń, bohaterowie, fabuła to główne cechy świata przedstawionego. Nie może ich zabraknąć. Rozumiem, że czas może nie być konkretny, ale nie powinnaś aż tak zmieniać wątków. Z jednej strony pojawia się Slughorn (który uczy od szóstej klasy) Snape jako nauczyciel OPCM (kolejne zdarzenie z szóstej klasy), powolna śmierć Dumbledore'a (także szósta klasa). Dajesz mnóstwo powodów, żeby czytelnik uwierzył, że to szósta klasa, a teraz mówisz, że tak nie jest? Myślę, że jednak powinnaś zdecydować się na konkretny rok. Po co tak bardzo mieszać czytelnikom w głowach? I oceniającym ;p
Wprowadzenia karła sprawiło, że Twoje opowiadanie będzie się teraz wyróżniać, czymś niezwykłym, czymś czego jeszcze u nikogo innego nie było. Bardzo dobrze, że go wprowadziłaś! Podobno czym bardziej kontrowersyjny wątek tym więcej czytelników przyciąga ^^
I prawidłowo, że je pozostawiłaś. Niech wszyscy widzą, jakie postępy zrobiłaś! Ale nadal obstaję przy tym, że tę jedną jedyną scenę "kłótni" Hermiony i Draco powinnaś zmienić. W końcu to znacząca chwila, takie fragmenty zawsze powinny być najbardziej dopracowane.
A ja nie żałuję, że wystawiłam tę ocenę. Boję się, że to moje przymykanie oka kiedyś się na mnie zemści, no ale... Cieszymy się chwilą, dopóki ten moment nie nadszedł xd
ach, oczywiście! narracja :) początkowo myślałam o pisaniu w pierwszej osobie, ale było mi to bardzo nie na rękę i źle się w tym czułam. nawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, kiedy wycofałaś inicjatywę o zmianie narracji :)
OdpowiedzUsuń[mam nadzieję, że mi wybaczysz częste dodawanie tu komentarzy, po prostu przypominam sobie różne rzeczy, o których pisałam w nieszczęsnym pierwszym komentarzu...]
Zdecydowanie powinnaś pozostać przy trzecioosobowej narracji ^^
UsuńNie szkodzi. Każda Twoja opinia jest dla mnie cenna, niezależnie od tego, w którym komentarzu napisana ;)
Ale przecież to zdanie, o którym napisałaś, że Ci się spodobało i zostanie w pamięci - "Świat nie dzieli się na dobrych ludzi i śmierciożerców" - nie zostało wymyślone przez Autorkę tekstu, o ile się orientuję. Jestem przekonana, że pojawiło się w którymś filmie (i że wypowiadał je bodajże Syriusz), co do książki, tu już pewna nie jestem;)
OdpowiedzUsuńO ile mnie pamięć nie myli, słowa te wypowiedział Syriusz w filmie "Zakon Feniksa".
Usuńoglądałam tę część tylko dwa razy i to już jakiś czas temu, więc nie skojarzyłam... Dziękuję za zwrócenie uwagi. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo na pewno poruszyłabym to w swojej ocenie.
UsuńNiemniej jednak będę mądrzejsza o jedno zdanie na przyszłość ^^
Ocenę czyta się lekko i przyjemnie. Podziwiam, ja bym się za to wzięła :)
OdpowiedzUsuńIlość błędów rzeczywiście zadziwiająca, a przez ich ilość rzeczywiście może się zdawać, że autorka pobieżnie przejrzała książkę.
Pozdrawiam,
Stąd moje wnioski. Jak widać powyżej - niesłuszne, ale to pierwsze, co przyszło mi do głowy ;)
Usuńhope, mnie przede wszystkim zaskoczył początek;) Zdenerwowałaś się, ponieważ autorka nagle zmieniła szablon, nic dziwnego, ale mimo tych emocji do całej oceny podeszłaś naprawdę spokojnie, z opanowaniem. Tego muszę Ci pogratulować;)
OdpowiedzUsuńWnikliwiej zapoznałam się z błędami rzeczowymi, które wypisałaś i choć czasy, kiedy czytałam "Harrego Pottera" dawno minęły, niektóre błędy sama byłam w stanie wyłapać. Z drugiej strony autorka tekstu nieco "odstaje" od schematu powieści, co szczególnie widać pod koniec. Mam mieszane uczucia;)
Ciężko było. Miałam wiele scenariuszy zemsty, po tym jak zobaczyłam inny szablon. Szczególnie, że dzień później pojawił się jeszcze jeden, znowu inny xd wtedy tylko dziękowałam sobie, że nie przyszło mi do głowy po raz drugi brać się za podpunkt grafika. Gdybym od razu po całym zdarzeniu wzięła się za dalsze pisanie oceny to pewnie nie byłoby tak lekko. Ale odczekałam kilka dni, ochłonęłam i podczas pisania, starałam się o tym nie myśleć ;)
UsuńWiem, że odstaje - w końcu to FF, musi odstawać! ;d po prostu uważam, że kiedy zmienia się tak wyraźnie niektóre elementy to powinno się o tym napisać. To tylko moje zdanie, może zbyt subiektywna opinia, ale raczej go już nie zmienię. Krótki dopisek "w rozdziale pojawiają się niezgodności z kanonem" nie kosztuje wiele pracy i w niczym nikomu by nie przeszkadzał. A wręcz przeciwnie - może tylko pomóc ^^
Angeliko, zaklepujesz sobie jakieś terminy w przyszłym tygodniu na podsumowania stażu? Ocena pojawi się za kilka dni i nie chciałabym wciskać Ci się z nią, kiedy będziesz może chciała opublikować zaległe podsumowania.
OdpowiedzUsuńPS. To już ostatni wypróbowany i ostateczny awatar. ^^
Tak! Zaklepuję sobie poniedziałek na podsumowanie stażu Dementorki. Dziękuję za przypomnienia, zupełnie zapomniałam. A podsumowanie Oli pojawi się w piątek:)
UsuńA tak w ogóle to zajrzyj do działu Poczekalnia. Czy mogę wrzucić tamten blog do Twojej kolejki?:)
OdpowiedzUsuńOK.
UsuńKtóry blog masz dokładnie ma myśli?
Dobrze, zauważyłam komentarz. A wrzucaj! ^^
UsuńCzy hope by mogła ocenić mojego bloga?
OdpowiedzUsuń