Adres bloga:
smak-duszy
Oceniająca:
AlpenGold
Autor: Demon
Ocena:
Standardowa
Okładka
5/5 pkt
Adres
zdecydowanie przyciąga. Z jednej strony jest tajemniczy, zaś z
drugiej w pewien sposób zdradza tematykę bloga. Wydaje mi
się, że będzie to coś o nadprzyrodzonych istotach, być może coś
związanego ze śmiercią. Przy tym polemizowaniu pomaga napis na
belce. Jedyne czego mi brakuje, to kropka po „umieram”, taka tam
mała techniczna uwaga.
Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy to tajemniczość. Adres, belka, Twój
pseudonim — „Demon” — a przy tym ciemne kolory, przeważający
fiolet i coś pomiędzy niebieskim a granatem (jeśli chodzi o
nazywanie kolorów, to mogłabym być mężczyzną...).
Wszystko to dodaje aury tajemniczości, grozy. Krótko mówiąc,
już sam wygląd bloga wprowadza nastrój, który — mam
nadzieję — jest odpowiedni do treści.
Grafika
7/10 pkt
Obrazek
jest fantastyczny — panuje na nim przepych, ale w dobrym tego słowa
znaczeniu. Nie jest ani za dużo, ani za mało. Mam jednak pewne
zastrzeżenia co do tła zewnętrznego. Jakoś nie bardzo pasuje mi
ono do reszty. Wydaje mi się zbyt prosty i za bardzo wyróżniający
się. W dodatku średnio zgrywa się z obrazkiem kolorystycznie.
Myślę, że bardziej pasowałoby coś mniej odciągającego uwagę,
bardziej stonowanego i jednolitego i lepiej dopasowanego do reszty
bloga. Na Twoim blogu najbardziej wyróżnia się kolor
fioletowy — choć innych też nie brakuje — zaś tło jest
niebieskoszare i w moim odczucie wygląda to nie za ładnie.
Drugą
sprawą, do której mam „ale”, jest to miejsce, w którym
wyświetlany jest tekst. Dokładnie wydzielona przestrzeń na
obrazku, z lekko przezroczystym tłem — okej. Ale wręcz
nienawidzę, kiedy pojawiają się suwaki. Odstrasza mnie to. Blog to
nie tylko wygląd, ale też treść, a poprzez suwaki mam wrażenie,
że większą część stanowi tu grafika.
Mogłabyś
również pomyśleć nad zmianą czcionki. Masz teraz jakąś
zwykłą podstawową, a przecież są śliczne, ozdobne, które
upiększą bloga. Poza tym, wypadałoby ją trochę powiększyć, bo
musiałam zrobić to sama... Nie mam jakiegoś złego wzroku, żadnej
wady, ale mimo tego oczy męczą się po jakimś czasie tak małą
czcionką.
Mimo
nie trafienia pod względem kolorów czy tła, blog jest
zadbany, estetyczny. Masz ładne menu, chociaż zabrakło mi
przeniesienia do strony głównej. Może pomyślisz nad
dodaniem jej? Sądzę, że to dosyć przydatna rzecz. Są
aktualności, statystyka, obserwatorzy — to, co najbardziej
potrzebne.
Treść
36/60 pkt
Czyli
najprzyjemniejszą część oceniania czas zacząć!
Prolog
Ciekawie
i intrygująco. Od razu pojawia się jakaś tajemnica, zagadkowa
postać. Na początku myślałam, że dziewczyna z pierwszej części,
z 11 stycznia, umarła, a ta z 18 stycznia to jakaś inna. Jednak po
głębszym zastanowieniu — i wróceniu do pierwszej części,
niech żyje czytanie ze zrozumieniem! — doszłam do wniosku, że to
prawdopodobnie ta sama osoba. Ciekawa jestem czy będzie ona dalej
obecna w opowiadaniu czy raczej pełniła rolę marionetki i akcja
skupi się wokół tajemniczej postaci.
I
rozdział
Ciężko
mi to mówić, ale zawiodłam się. Jestem ogromną
przeciwniczką wszystkich książek typu „Zmierzch”, seria „Dom
nocy”, „Pamiętniki wampirów” i tak dalej. Czyli
najogólniej mówiąc paranormal romance, których
przez ostatnich kilka lat powstało od groma i jeszcze więcej. Sama
czytałam swego czasu takie książki, ale był to krótki
okres, gdzieś pomiędzy końcem szóstej klasy i mniej więcej
połową pierwszej gimnazjum. Szybko zaczęło mnie to nudzić, bo
było pisane na jedno kopyto. Wciąż to samo — jakaś wyalienowana
outsiderka z najczęściej nadnaturalnymi mocami poznaje w szkole
(czytaj: potyka się i upada na umięśniony tors bądź, jak w
przypadku Twojej bohaterki, upuszcza książki i
megaultrasupermaksiprzystojny chłopak pomaga jej je pozbierać,
krótko mówiąc — zachowuje się jak niezdara i ofiara
losu) tajemniczego/superpopularnego/przystojnego/wszystko razem
chłopaka, który ni stąd, ni zowąd zaczyna się nią
interesować. W Twoim opowiadaniu, już w pierwszym rozdziale, widzę
ten sam schemat. Nie lepiej wymyślić coś nowego, swojego? Co z
tego, że imiona i wydarzenia będą pozamieniane, skoro szkielet
historii jest bardzo dobrze wszystkim znany? Jedyne co Cię ratuje to
fakt, że to raczej wątek poboczny, który nie zajął dużo
miejsca i nie był główną częścią rozdziału.
Mam
również zastrzeżenia co do objętości. Poświęcasz dużo
czasu na opisywanie, co takiego robi Joanna, a gdy przychodzi co do
czego, kiedy akcja się zagęszcza, dzieje się coś ważnego,
zamykasz to w kilku zdaniach. Porównaj sobie całą treść do
ostatnich gwiazdek w tym rozdziale, z tekstem od tychże gwiazdek do
końca. Widzisz? Ogromna dysproporcja. Co jest ważniejsze? To, że
dziewczyna schodzi po skrzypiących schodach, myje się, jest nękana
w szkole, w autobusie, gdziekolwiek (oczywiście, to wydaje mi się
ważne dla fabuły, ale mimo wszystko przeczuwam, iż jest to wątek
poboczny)? Czy to, że Śmierć pojawia się w jej pobliżu,
przemawia do niej, obdarowuje ją czymś na swój sposób
niezwykłym? Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, o czym tak
naprawdę piszesz? O dniu w szkole przeciętnej nastolatki czy o
nadprzyrodzonych siłach, zjawiskach? Piszesz obyczajówkę czy
fantastykę?
Za
to bardzo podobał mi się fragment, w którym następuje
wypadek. Dobrze oddałaś dynamikę tego wydarzenia. Zwróciłaś
uwagę na szczegóły, który urealniły tekst. Opis
tego, co działo się po wypadku mogłaś bardziej rozwinąć. Co się
stało z ludźmi, z autobusem, co miało miejsce za oknem. Tego mi
trochę zabrakło.
Poza
tym podoba mi się tekst ulubionej piosenki Joanny. Wymyśliłaś to
sama? Wujek Google nie zna tekstu, stąd moje przypuszczenia, że to
Ty jesteś jego autorką. Takie dwa krótkie zdania, ale
naprawdę mi się podobają. Są nastrojowe.
II
rozdział
Krótko.
Czuję niedosyt. Ten rozdział wypada o wiele lepiej od poprzedniego.
Mimo że nie dzieje się dużo i dysproporcja nadal się utrzymuje,
to schematyczność zniknęła. Mam nadzieję, że nie wróci...
Sytuacja staje się nieco tajemnicza. Intryguje mnie ta nadnaturalna burza. Co ona mogła oznaczać? Z pewnością nie jest przypadkowa. Przypomina mi trochę pewnego rodzaju zapowiedź, i to niekoniecznie pozytywnych wydarzeń. Szczerze mówiąc, taką mam nadzieję, bo chcę w końcu ujrzeć horror w Twoim opowiadaniu.
Niezmiernie podoba mi się pierwszy akapit. Dobrze też opisujesz otoczenie i ludzi. Gdyby nie ciągle powtarzające się odmienione jakkolwiek słowo „być” (o czym w napiszę w Poprawności), to byłoby naprawdę nieźle. Umiesz przedstawić obrazowo wygląd pomieszczenia a także człowieka. Mam jednak pewne „ale”, a raczej sugestię. Nie widzę nic złego w napisani coś w tym stylu:
„Kasia to niewielkiego wzrostu dziewczyna o idealnej sylwetce, malinowych ustach i kruczoczarnych, lekko falowanych włosach delikatnie opadających na ramiona. Oczy jej zdradzają bystrość, a niekiedy można zauważyć w nich radosne iskierki. Uśmiech nigdy nie schodzi z jej twarzy. Zgrabną figurę zazwyczaj podkreśla zwiewnymi sukienkami o wesołych, dziewczęcych kolorach, a we włosy wpina srebrną spinkę w kształcie motylka.”
Akurat to jest w czasie teraźniejszym (jakoś mi się tak napisało), ale łatwo przerobić to na czas przeszły, unikając powielania słowa „być”. W każdym razie, bo nie o tym chciałam pisać, przeciwko podaniu na tacy wyglądu postaci nic nie mam, bo lepiej tak niż w ogóle. Nie uważasz jednak, że warto byłoby wpleść poszczególne cechy wyglądu w tekst i akcję? Na przykład, kiedy się uśmiechnie można wspomnieć, że ma malinowe usta, a kiedy zawieje wiatr napomknąć o włosach i sukience. Brzmi o wiele lepiej, a i sprawia, że czytelnik ma lepsze zdanie o autorze.
Sytuacja staje się nieco tajemnicza. Intryguje mnie ta nadnaturalna burza. Co ona mogła oznaczać? Z pewnością nie jest przypadkowa. Przypomina mi trochę pewnego rodzaju zapowiedź, i to niekoniecznie pozytywnych wydarzeń. Szczerze mówiąc, taką mam nadzieję, bo chcę w końcu ujrzeć horror w Twoim opowiadaniu.
Niezmiernie podoba mi się pierwszy akapit. Dobrze też opisujesz otoczenie i ludzi. Gdyby nie ciągle powtarzające się odmienione jakkolwiek słowo „być” (o czym w napiszę w Poprawności), to byłoby naprawdę nieźle. Umiesz przedstawić obrazowo wygląd pomieszczenia a także człowieka. Mam jednak pewne „ale”, a raczej sugestię. Nie widzę nic złego w napisani coś w tym stylu:
„Kasia to niewielkiego wzrostu dziewczyna o idealnej sylwetce, malinowych ustach i kruczoczarnych, lekko falowanych włosach delikatnie opadających na ramiona. Oczy jej zdradzają bystrość, a niekiedy można zauważyć w nich radosne iskierki. Uśmiech nigdy nie schodzi z jej twarzy. Zgrabną figurę zazwyczaj podkreśla zwiewnymi sukienkami o wesołych, dziewczęcych kolorach, a we włosy wpina srebrną spinkę w kształcie motylka.”
Akurat to jest w czasie teraźniejszym (jakoś mi się tak napisało), ale łatwo przerobić to na czas przeszły, unikając powielania słowa „być”. W każdym razie, bo nie o tym chciałam pisać, przeciwko podaniu na tacy wyglądu postaci nic nie mam, bo lepiej tak niż w ogóle. Nie uważasz jednak, że warto byłoby wpleść poszczególne cechy wyglądu w tekst i akcję? Na przykład, kiedy się uśmiechnie można wspomnieć, że ma malinowe usta, a kiedy zawieje wiatr napomknąć o włosach i sukience. Brzmi o wiele lepiej, a i sprawia, że czytelnik ma lepsze zdanie o autorze.
III
rozdział
Plus
za długość — w końcu jakaś przyzwoita!
Zaciekawiłaś
mnie dopiero w momencie, w którym Joanna spostrzegła, że
ktoś był w jej pokoju i narobił niezłego bałaganu. Kto?
Dlaczego? A potem jeszcze poprawa wzroku w ramach daru od Śmierci.
Ale kompletnie straciłam nadzieję i chęć czytania po wymianie
zdań Aśki z Emilem i jego pocałunku. Schematyczność,
schematyczność... — jakiś stworek szeptał mi tak do ucha przez
cały czas. I jeszcze ten nauczyciel — wisienka na torcie. Jakoś
to wydarzenie wypadło dla mnie bardzo sztucznie...
Uratowałaś
trochę swoją sytuację na końcu. Kolejny wypadek — nawet mi się
podobał. Dynamicznie i rzeczowo nakreślasz sytuację, nie bawisz
się w żadne opisy itd., bo w tym przypadku jest to zbędne.
Skupiasz się tylko na wydarzeniach, na faktach — i to jest dobre.
Jednak mam pewne zastrzeżenia co do Śmierci i tego jej daru, ale o
tym w odpowiednim podpunkcie Treści.
IV
rozdział
Emil...
Nie lubię go. Jest mieszanką kilku z najgorszych typów ludzi
na świecie. Ale do rzeczy.
Hmm...
Wiesz, co zapadło mi w pamięć najbardziej? Ściana tekstu o
kąpieli Joanny. Doprawdy, czy to jest takie ważne?
Dodatkowo,
mam mieszane uczucia co do „prezentu” od Śmierci. Sztuczne
wampirze zęby, pelerynka? Od Śmierci? Czy to nie brzmi...
absurdalnie, co najmniej? Czy Śmierć, ta Śmierć, którą
ludzkość interesuje się od zarania dziejów, przedstawiając
ją na różne sposoby, próbując się z nią oswoić,
pogodzić, daje nastolatce kostium na bal przebierańców w
szkole?...
I
jeszcze Paweł, który przypomina mi skrzyżowanie Edwarda z
wiadomej książki i Diany z serii Gone (a widziałam, że lubisz te
książki). Chociaż zaskakujące było jego zachowanie pod koniec
rozdziału. I szczerze mówiąc, zbiło mnie z tropu. Myślałam,
że jest po stronie Emila, ale chyba nie... Buntownik? Czy może
szczwany lis? Zdaje się, że odegra ważną rolę.
V
rozdział
Czas
na poukładanie faktów. Chłopak, wedle życzenia innego,
szuka w lesie dziewczyny. Znajduje ją, doprowadza do tego drugiego,
najpewniej zdając sobie sprawę z tego, że nie ma zbyt dobrych
zamiarów. Potem, kiedy drugi ją obściskuje, a kiedy ta się
sprzeciwia, uderza ją. Pierwszy się wścieka, oddaje za dziewczynę,
po czym ją „porywa” i „odprowadza” do domu. A ona...
zaprasza go do środka. Może jeszcze kawę i ciasteczka?... Ba!, ona
się przy nim nadzwyczaj bardzo krępuje i wstydzi, nie wiem
dlaczego. A potem, kiedy ni stąd, ni zowąd do chodzi do wniosku, że
to on był w jej pokoju — i ma rację — wybucha gniewem, obraża
się i wyrzuca z domu. Następnego dnia w szkole nie chce go znać.
Ja... ja nie wiem jak to skomentować, naprawdę. Przecież to brzmi
tak absurdalnie... Albo raczej: bezsensownie.
Przynajmniej
Emil trzyma fason i nadal jest takim samym chamem jak wcześniej. Nie
rozumiem tylko, dlaczego Joanna godzi się na to wszystko. Wobec
niego jest uległa, ale kiedy dochodzi do „rozmowy” z Martą, już
byłą dziewczyną Emila, język jej się jakoś wyostrza.
1)
Fabuła/Wątki 5/10
Główny
wątek jest dość wyraźnie zarysowany. Chodzi tu przede wszystkim o
zmagania ludzi z darem, który dostali od Śmierci — drugim
życiem, które ma jednak swoją cenę. Pożeracze Dusz wydają
się być pomocnikami Śmierci, jednocześnie jej marionetkami.
Brakuje mi jednak wątków pobocznych — mamy tu dopiero
rozpoczynający się spór z Martą, na początku było widać
problemy związane z przeżyciem wypadku i wstrząsem wywołanym
przez niego, ale to za mało. O wiele za mało. Stąd piszesz o
bzdetach typu kąpiel — bo nie masz o czym pisać, a gnanie na
złamanie karku z akcją jest niemile widziane.
2)
Rozwinięcie akcji 6/6 pkt
To
jest największy plus Twojego opowiadania. Dzieje się dużo, ale
jednocześnie akcja nie toczy się zbyt szybko. Stopniowo popychasz
ją na przód w równym tempie. Oby tak dalej.
3)
Świat przedstawiony 8/10 pkt
Jak
już gdzieś wspominałam, w Twoim opowiadaniu nie brak opisów.
Mogłabyś zastosować się do mojej rady i wtedy będzie naprawdę
świetnie w tej kwestii.
Tym,
co również kreuje świat, jest nastrój. Zaznaczyłaś
w swoim zgłoszeniu kategorię fantastyka/horror. Ja jednak nie widzę
ani grama groźnego, tajemniczego nastroju, który jest
przecież nieodłącznym elementem tego gatunku literackiego. Słowem
— za mało horroru w horrorze.
4)
Bohaterowie 8/10 pkt
Joanna
— licealistka o kasztanowych włosach, która wyróżnia
się kolorem (kolorami?) oczu — prawe zielone, lewe piwne. Ludzie
się jej boją, nazywają wampirem. Jest wyautowana, nie ma
przyjaciół (co ukrywa przed matką). Po wypadku autobusowym,
w którym uczestniczyła, dostaje dar od Śmierci — drugie
życie. Wydaje się być raczej spokojną, preferującą samotność
i uległą dziewczyną, ale po „przemianie” jakoś nie broni się
przed korzystaniem z „mocy” (np. wobec Marty). Tylko że nie
kwapi się do użycia ich przeciwko np. Emilowi. Dziwi mnie to trochę
i przez to wydaje mi się, że Joanna czasem zaprzecza sama sobie.
Raz jest taka, za innym razem inna. Takie zachowanie wydaje mi się
trochę naciągane.
Emil
— najlepiej zarysowana postać. Krótko mówiąc —
jest chamem, draniem i idiotą i próbuje udowodnić to na
każdym kroku. I wychodzi mu to. Za każdym spotkaniem z Joanną
próbuje ją pocałować — jak typowy amerykański chłopak
myślący o sobie jak o Bogu seksu. Megapopularny zarówno w
szkole, jak i wśród Pożeraczy Dusz. Czuje się przywódcą,
liderem i wykorzystuje to, żeby samemu nie kiwnąć palcem. Sprytny,
przebiegły, zarozumiały — dobry materiał na czarny charakter.
Paweł
— wydawałoby się, że jest kolejnym „służącym” Emila, ale
pod koniec czwartego rozdziału najwyraźniej się buntuje (swoją
drogą, Emil następnego dnia w szkole, w piątym rozdziale, nie
wyciąga z tego żadnych konsekwencji?). W sumie mało o nim wiadomo.
Jest dobrze wychowany, jak sam mówi, i sprzeciwia się biciu
dziewczyn. I poza tym... to chyba nic już o nim nie wiem.
Śmierć
— dyryguje wszystkimi Pożeraczami Dusz. Postać w czarnym
kapturze, z pustymi oczodołami, z których wypływają krwawe
łzy. Decyduje, kto umrze, a kto dostanie drugie życie i stanie się
jej podwładnym.
Marta
— była dziewczyna Emila, ponoć przez wszystkich uważana za,
ładnie mówiąc, pannę lekkich obyczajów. Kiedy, w jej
mniemaniu, Joanna odbija jej Emila, mówi, że ją zniszczy.
Może odegrać ważną rolę w Twoim opowiadaniu, na co liczę.
5)
Dialogi/Narracja 5/10 pkt
Cóż,
dialogi nie są zbyt realne. Są sztywne, brakuje im cech języka
mówionego. Musisz oddzielić narrację, gdzie wszystko musi
dobrze brzmieć, nie może być powtórzeń ani potocznych
słów, od dialogów, które są zapisanymi słowami
bohaterów. Przeczytaj niektóre na głos i odpowiedz
sobie na pytanie, czy brzmią naturalnie?
Narracja
idzie Ci nieco lepiej. Jeśli popracujesz nad usunięciem błędów,
poćwiczysz styl, to będzie naprawdę dobrze.
6)
Styl 1/4 pkt
Szczerze
mówiąc, trudno określić, jaki masz styl. Da się zauważyć
poprawę pomiędzy pierwszym a piątym rozdziałem. Jednak przez
wszystkie błędy, zwłaszcza powtórzenia, czasem czyta się
ciężko. Nie masz problemu z zapisaniem tego, co pojawi Ci się w
wyobraźni, ale trzeba to jeszcze ubrać w odpowiednie słowa.
Czasami brakuje Ci synonimów i używasz tylko dwóch
słów na przemian, co wcale nie działa na Twoją korzyść.
Chcesz uniknąć powtórzeń, ale jeśli w jednym zdaniu
napiszesz „dziewczyna”, w drugim „Joanna”, a w trzecim znów
„dziewczyna”, to niestety, ale zwrócisz na nie jeszcze
większą uwagę. Wzbogać swój zasób słownictwa
(czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj!), a jeśli mimo tego zabraknie
Ci jakiegoś słowa, zajrzyj do słownika lub spróbuj zmienić
konstrukcję zdania.
7)
Oryginalność 3/10 pkt
Tak...
Kawa na ławę. Zauważyłam w Twoim opowiadaniu sporo „ściągniętych”
motywów. Jak już pisałam wyżej — Paweł to krzyżówka
Diany i Edwarda. Jednak to, co najbardziej mnie denerwowało to sama
idea Pożeraczy Dusz. Czytając o nich, miałam przed oczami
Śmierciożerców ze znanej sagi o Chłopcu Który
Przeżył. Bardzo mnie to irytowało... Poza tym, jak już pisałam
na początku — schematyczność. To kolejne opowiadanie o
dziewczynie mającej nadludzkie moce, z tym że tym razem nie jest
żadnym wampirem, wilkołakiem, elfem czy wróżką zębuszką,
a Pożeraczem Dusz. Gdzie oryginalność? Wiesz, co działoby się
gdyby kryminały były pisane w taki sposób? Po pierwszej
stronie można byłoby się domyślić, kto jest mordercą. I z
fantastyką, horrorem, jest tak samo.
Poprawność
5/20 pkt
Prolog
Światła
we wszelkich budynkach zostały pogaszone i tylko jedna dziewczyna
(przecinek) skryta w mroku (przecinek)
biegła ile sił w nogach.
Słyszała
coraz bliżej jego oddech, a po chwili
rozległ się strzał. Nocne ptaki poderwały się do lotu. Ona
przyśpieszyła, a wraz z nią jej oddech.
Jej
oprawca chwycił ją za ramię i gwałtownym ruchem odwrócił
w swoją stronę. — bez „jej”, nadmiar zaimków nie jest
dobry, a po usunięciu tego tekst nie straci na niczym
Ona
zacisnęła mocno powieki, ale nie chciała dać mu tej satysfakcji —
jak wyżej, bez „ona”, a także bez „tej”
Jej
oprawca chwycił ją za ramię i
gwałtownym ruchem odwrócił w swoją stronę. Ona zacisnęła
mocno powieki, ale nie chciała dać mu tej satysfakcji. Otworzyła
oczy i spojrzała swojemu oprawcy prosto
w twarz.
Ktoś
otworzył drzwi (przecinek) wpuszczając
do środka światło lamp.
I
rozdział
Ziewnęła
ona przeciągle i wyciągnęła rękę w stronę stolika nocnego, by
wymacać okulary. W końcu poczuła je,
a chwilę potem zaklęła, gdy okulary
spadły z szafki, odbiły się od paneli i upadły z cichym stukotem
na dywan.
Strumień
gorącej wody przynosił ulgę obolałemu i nieprzebudzonemu jeszcze
do końca ciału. Dziewczyna delikatnymi
ruchami umyła całe ciało razem z
włosami, po czym stała jeszcze kilka minut pod strumieniem, aż
ciepła, zbawienna woda skończyła się.
W
końcu (przecinek) chcąc nie chcąc
(przecinek) musiała opuścić kabinę
prysznicową, opatulona jedynie w cienki ręcznik, trzęsąc się z
zimna.
Jej
twarz była trójkątna z lekko
zarysowanymi kośćmi policzkowymi. Oczy były
małe, ale stawały się większe i ładniejsze, gdy źrenice
rozszerzały się. A jednak ludzie bali się w nie patrzeć, bo były
niesamowite. O dwóch barwach. Prawe oko zielone, a lewe piwne.
Potem były usta nijakiego koloru. Ni to
czerwonego, ni różowego.
Było
to niewielkie pomieszczenie, ale mimo
braku przestrzeni wszystko było
uporządkowane. Ściany koloru beżowego nadawały pomieszczeniu
starowiejskiego wyglądu. Niewielkie okno wychodziło na stronę
zachodnią. Pod nim zamontowana była
kuchenka gazowa. Zaraz obok blat, a na ścianie przeciwnej, lodówka
i kolejne trzy blaty. Na środku ustawiony był
niewielki stolik.
W
momencie, gdy już znalazła się w środku i kupiła bilet, obróciła
się przodem i wtedy poczuła na sobie odstrzał
spojrzeń. — nie bardzo rozumiem, co miałaś na myśli, pisząc
„odstrzał spojrzeń”...
Zawahała
się chwilę, ale po
chwili ruszyła na tył autobusu.
Wszystko
rozegrało się w ciągu kilka sekund, a
Joanna widziała wszystko jak na zwolnionym filmie, a
potem zemdlała. — kilku; poza tym dwa razy spójnik „a”
tutaj masz, możesz jakoś pokombinować z tym zdaniem, np. zamiast
pierwszego dać „jednak” lub po „filmie” postawić kropkę i
zacząć nowe zdanie... możliwości jest wiele
I
w końcu dostrzegła leżącą kilka centymetrów od niej,
ognistorudą dziewczynę. —
ognistorude mogą być ewentualnie włosy, ale nie dziewczyna
Podaruję
Ci więc dar. — podarowanie daru się
wyklucza nieco... i brzmi to dość komicznie
II
rozdział
Dziewczyna,
zmęczona swoim własnym krzykiem, pozwoliła, by sny
pozbawiły ją świadomości. Czerń utuliła ją do snu.
Była
duża, utrzymana w stylu architektury secesyjnej. Na rogach
znajdowały się ryzality zwieńczone ozdobnymi hełmami. Była
też ozdobiona ornamentami. Jej głównymi motywami były
stylizowane formy roślinne.
Siwe
brwi i rzęsy chroniły jej duże, jasne, niebieskie oczy, w których
czaiły się wesołe ogniki. — z tego co wiem, trudno o to, aby
rzęsy osiwiały
Była
drobnej postury, ubrana w garsonkę i buty na niewielkim obcasie.
Czarne, farbowane włosy związała w wysoki kok. Jej twarz była
owalna z lekko zarysowanymi kościami policzkowymi. Siwe brwi i rzęsy
chroniły jej duże, jasne, niebieskie oczy, w których czaiły
się wesołe ogniki. Na skórze widać było
nieliczne zmarszczki, które były
efektem długiego przebywania na słońcu i ciągłego uśmiechania
się.
-
Witaj. Proszę, wejdź – powiedziała
i odsunęła się kawałek, by Joanna mogła spokojnie wejść.
— skoro ją o to prosiła, to wiadomo, że po to, aby wejść,
więc po co to powtarzać?
Pod
ścianą przeciwną stała natomiast duża , oprawiona
w czarną skórę sofa. - sofa jest raczej obita, a nie
oprawiona w skórę
Upiła
łyk i syknęła, gdy gorący napój
oparzył ją w język. Drugi łyk upiła
już ostrożniej.
Spojrzała
z lękiem na terapeutkę. Jej twarz
wyrażała zaskoczenie przemieszane z lękiem.
Na
jej szczęście terapeutka była osobą,
która wyznawała zasadę, że jeśli ktoś będzie
chciał, to sam jej powie. Nie ma co kogoś ciągnąć za język,
jeśli on tego nie chce. Może dlatego była
tak dobra w tym, co robi. — huh... pewnie to dlatego, bo płacą
jej od godziny, znaczy się... powtórzone „być”
-
Strach przed snami dalej nie pozwala Ci zasnąć? – zapytała,
zmieniając temat i zerkając na ciemne worki pod oczami dziewczyny
(kropka) – nie mogła zmienić tematu, bo go nie było —
one o niczym w tamtym momencie nie rozmawiają
-
Kim była ta postać? – zapytał(a)
kobieta jeszcze raz spokojnym, wyważonym głosem.
-
Śmierć – odparła dziewczyna, a jej
ciałem wstrząsnął dreszcz (kropka) –
Narzędnik - z kim? z czym? Ze śmiercią.
III
rozdział
Wszystkim
znane w szkole dziewczyny gromadziły
się razem. Sportowcy stali obok szafek, a na swój widok
reagowali inaczej niż dziewczyny.
Kasztanowłosa
kończyła właśnie rysunki, które
zaczęła rysować wczoraj wieczorem. —
to tak jak z tym darem, gdzieś wyżej
Nastolatka
spojrzała na swój zegarek. Do końca przerwy zostało jeszcze
piętnaście minut. Nastolatka
zmarszczyła brwi w zamyśleniu, a pomiędzy nimi pojawiła się
pionowa zmarszczka.
Była
to suczka, labladorka o wdzięcznym
imieniu Chelsea. Była już stara i
schorowana. - był, labradorka
IV
rozdział
Emil
wracał z przyjaciółmi do domu. Widział jak jego znajomi
rozmawiają ze sobą i przepychają się między sobą. —
usunęłabym „ze sobą”, tekst nie straci na sensie, a zyska na
estetyce
[...]
zaczęła Marta, ale została uciszona przez pocałunek. Kiedy Emil
oderwał się od niej po kilku minutach, otworzyła usta, by zadać
kolejne pytanie. - po kilku minutach? Nie kwestionuję tego, że
pocałunek (a raczej pocałunki, bo przy jednym by się
zapowietrzyli) mogą tyle trwać, ale... to trochę dziwne jednak.
Wbiegła
przez bramę, przeskoczyła schody i włożyła rękę
do kieszeni w poszukiwaniu klucza. Kiedy
go znalazła, wyciągnęła rękę i
spróbowała włożyć klucz do
zamka. Jednak ręce tak jej się
trzęsły, że nie trafiła za pierwszym razem. W końcu udało jej
się i przekręciła klucz.
Nas
wieku pudła leżała biała kartka złożona na pół. — na
– Zatańczymy
– spytała Joanna i wskazała na parkiet. — skoro spytała, to
znak zapytania by się zdał
V
rozdział
– Też jestem dobrze wychowana. I rodzice nauczyli mnie, że to goście pierwsi powinni wchodzić do pomieszczenia – powiedziała nastolatka (przecinek) modląc się (przecinek) by nie zadrżał jej głos.
Paweł
zachichotał i wszedł do środka. Joanna weszła w ślad za nim
(przecinek) zamykając za sobą drzwi.
– NATYCHMIAST!
– krzyknęła (przecinek) znów
tracąc kontrolę nad swoimi emocjami.
Skierowała
się w stronę schodów prowadzących na pierwsze piętro, na
którym mieściła się sala, w
której odbywała się jej pierwsza lekcja dzisiaj.
Idąc
(przecinek) czuła na sobie ciekawski
wzrok.
Błędów
jest sporo i muszę się przyznać, że to nie wszystkie. Czasami
umyślnie omijałam zdania, w których powtarzało się słowo
„był” czy jakiekolwiek inne. Jest tego po prostu za dużo.
Twoim
największym problemem są właśnie powtórzenia. Jak już
pisałam wyżej, brakuje Ci często określeń i przez kilka akapitów
używasz dwóch-trzech na zmianę. Nie mówiąc już o
tym nieszczęsnym „być”.
Drugim
głównym problemem są przecinki. Wbrew pozorom, to nie jest
łatwa sztuka. Warto jednak spróbować nauczyć się choć
kilku zasad. Już nawet nie chodzi mi o estetykę czy poprawność.
Co, jeśli czytelnik postanowi czytać na głos? I zapowietrzy się,
bo będzie czytał zdanie na trzy linijki bez ani jednego przecinka?
Chyba nie chcesz mieć człowieka na sumieniu?
Z
drugiej strony nie jest najgorzej. Nie ma żadnego błędu
ortograficznego, kilka razy tylko zdarzyło Ci się napisać masło
maślane. Nie masz problemów z zapisem dialogów od
strony technicznej.
Dodatki
3/5 pkt
Masz
rozbudowane menu z ciekawymi nazwami poszczególnych zakładek.
Pewnie niedługo OO znajdzie się w zakładce „Nie bali się
skrytykować istot z piekła rodem”! Za to więc dostaniesz punkt
(znaczy się, za zakładkę, nie za to, że niebawem OO tam będzie).
Drugi punkt za zakładkę o blogu i o Tobie. A trzeci za „Spis
Posiłków” — ta nazwa mnie urzekła!
Podsumowanie
3/5 pkt
Na
zachętę trzy punkty. Jeśli postarasz się unikać powtórzeń,
polubisz się z przecinkiem, wzbogacisz swój zasób
słownictwa, popracujesz nad realnością dialogów oraz
zerwiesz ze schematycznością i wymyślisz coś tylko i wyłącznie
swojego (ha!, rady w pigułce mi wyszły) — będą z Ciebie ludzie.
Wydawać by się mogło, że długa droga przed Tobą, ale początek
masz już za sobą — zaczęcie pisania i zgłoszenie się do oceny
(co, mam nadzieję, oznacza gotowość do pracy nad swoimi tekstami).
Dużo czytaj i zwracaj uwagę również na techniczną stronę,
a także dużo pisz i przenoś do swojego tekstu to, co zauważysz w
czytanych wcześniej książkach (oczywiście, mówię o
stronie technicznej). A co najważniejsze — nie poddawaj się!
Ilość
zdobytych punktów:
59/100,
czyli Poniżej przeciętnej (Dopuszczający — 2)
Mam
nadzieję, że to Cię nie zniechęci. Zabrakło Ci dwóch
punktów do wyższej oceny. Liczę na to, że to będzie
motywacją dla Ciebie do rozwijania się i pracowania nad swoimi
opowiadaniem. Życzę Ci powodzenia i weny.
Okej,
więc to moja ostatnia ocena na stażu. Wyrobiłam się co do dnia.
Szkoda, bo chciałam napisać jeszcze jedną. Szkoła jednak
skutecznie mi to uniemożliwiła. No cóż... Po cichu liczę
na dalszą współpracę z Wami, ale wszystko jest w rękach
Szefowej. Czekam więc z niecierpliwością na decyzję.
PS Mam jakieś problemy i nie mogę ustawić dobrych kolorów w Poprawności. Usuwanie formatowania nic nie daje, nie wiem co zrobić... Zostawię tak to na razie i jeśli mi się uda, to później poprawię, bo już mi brak pomysłów w tej chwili...
Dziękuję bardzo za ocenę. Oczywiście zastosuję się do wszystkich rad i poprawię błędy.
OdpowiedzUsuńMam kilka uwag..
1. Jeśli chodzi o ten prezent to nie był on od Śmierci, ale to wyjaśnię dopiero za kilka rozdziałów.
2. Jeśli chodzi o Emila to taki był cel. W książkach bardzo często są czarne charaktery, które potem okazują się być „dobrymi.” Postać Emila ma być właśnie inną postacią. Chce go wykreować na osobę cyniczną, nie przejmującą się innymi i dążącą tylko do swojej własnej przyjemności. Ma być taką prawdziwą złą osobą.
3. Jeśli chodzi natomiast o Joannę, to jest to typ osoby nieśmiałej, ale tylko wtedy, gdy czuję się niepewnie. Kiedy czuje się bezpiecznie i zna osobę z którą rozmawia staje się bardziej otwarta i potrafi nawet zapyskować czy przekląć. Jej zachowanie co do Emila też zostanie wyjaśnione. Joanna jest bardziej cwana niż się wydaje. Kiedy przyjdzie właściwy czas wybuchnie, jak wulkan. Mogę to obiecać.
4. Paweł okaże się trochę inny niż na początku, ale na razie cii
5. Co do błędów to wiem, że powtórzenia są moją zmorą, a także przecinki. Staram się nad tym pracować i uwierz wcześniej robiłam więcej błędów niż teraz
6. Jeśli chodzi o czytanie to czytam naprawdę dużo. Własnych książek mam coś około 80, a jeszcze doliczając pożyczone wychodzi jakieś 100 przeczytanych książek w ciągu ostatnich 4 lat.
Jeszcze raz dziękuję Ci za poświęcony czas i wypisanie moich błędów
1. A w sumie nie wiem, dlaczego założyłam z góry, że to Śmierć... ;o
Usuń2. Czy ja wiem, czy tak często? Jakoś mi się nie wydaje.
3. To i ja tak mam, ale mimo wszystko wydaje mi się to naciągane. Jakoś nie mogę się do niej przekonać.
4. Mam nadzieję, że nie będzie po stronie Emila. ;o
5. Więc skoro sama to zauważasz, to jest jakiś sukces. Oby tak dalej. :)
6. Nie liczy się ilość, a jakość. Jedna książka czasem bije na głowę dziesięć razem wziętych. ;)
Powodzenia. :)
Jeszcze nie czytałam oceny, ale rzuciła mi się w oczy jedna rzecz - dlaczego poprawność jest na 10 a nie na 20 punktów?
OdpowiedzUsuńO, faktycznie. Przypadkiem tak jakoś. Zaraz zmienię. ;)
UsuńCiężko mi skomentować ocenę, bo dopiero tutaj zaczynam, ale myślę, że powinnam, jako że się dostałam na staż.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się Twoja ocena. Pomimo tego, że autor(ka) dostał(a) dwóję, to tekst nie brzmiał jakoś złośliwie, widziałam, że wielokrotnie wskazałaś także to, co się udało. O ile dobrze zauważyłam, kiedy tylko coś Ci nie pasowało, nie pozostawiałaś tego bez niczego, a dawałaś radę, jak np. z opisami postaci. Nie znam się jeszcze za dobrze na ocenach (to Wy mnie uczycie), ale z mojego punktu widzenia udało Ci się.
Życzę Ci pracy w OO na stałe :)
Witam, jestem jedną z współautorek Spisu FanFiction o Naruto, z którym wasz blog współpracuje.
OdpowiedzUsuńOrganizujemy konkurs i chciałabym poprosić o umieszczenie buttonu konkursu na blogu lub po prostu o zamieszczenie informacji gdzieś u was.
http://2.bp.blogspot.com/-FO_DXrD2upY/USDbMyQW2lI/AAAAAAAAAQ0/F7L4XWjWEKs/s400/ss3.jpg
Będę bardzo wdzięczna. :)
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dziękuję.
Usuń