Jakoś nie dałam się wciągnąć w szał directionerek, ale
uznałam, że moim zadaniem jest ocenić treść, więc muzyczne preferencje nie mają
nic do rzeczy. Zabrałam się więc do roboty z dużym zapałem!
Adres bloga: www.sensitive-touch.blogspot.com
Oceniająca: Lois
Autor: Caroline kariisxx
Ocena: Standardowa
Okładka 5/5pkt.
Anglojęzyczny adres sensitive-touch oznacza delikatny, czuły, wrażliwy dotyk. Myślę, że
dobrze podkreśla to romantyczną tematykę bloga. Cytat na belce brzmi dość
tajemniczo (to znaczy – nie wiem jeszcze, jaki ma związek z opowiadaniem) i
sentymentalnie. Pierwsze wrażenie, jakie wywiera na mnie oprawa graficzna
również jest jak najbardziej pozytywne. Nie ma do czego się do czego przyczepić
ani nad czym zastanawiać, więc za to kryterium otrzymasz maksimum punktów.
Grafika 10/10pkt.
Myślę, że sama wiesz, że szata graficzna jest po
prostu bardzo ładna. Wszystko dobrze dopasowane, czytelne i po prostu
estetyczne. Możesz podziękować swojej szabloniarce! Przydałoby się jeszcze
tylko wyjustować tekst, bo na pewno wpływa to na czytelność.
Treść 35/60pkt.
Prolog
Prolog mówiący o przyszłości powinien zaciekawić
czytelnika. Ktoś, kto trafił na twojego bloga ma zadać sobie pytanie: Jak do
tego doszło? Do czego tak właściwie
doszło? Co się wydarzyło do tego czasu? Kim są ci ludzie?
Twój prolog nie zostawia nam za bardzo miejsca do
spekulacji. Osobiście – nie poczułam się zaciekawiona tą historią. Zwłaszcza,
że ujawniłaś też przeszłość chłopaka i to, jaką przemianę przejdzie. Jednym
słowem – streszczenie opowiadania. Lepiej byłoby, gdybyś postawiła na trochę
tajemniczości. Być może krótki fragment ze szpitala z rozważaniami któregoś z
bohaterów albo urywek wypadku… Wypróbuj różne wersje. Oczywiście nie zmuszam
cię do zmiany prologu, ale możesz spróbować. J.R.R. Tolkien zmienił dość ważną
scenę w „Hobbicie” ponad dziesięć lat po publikacji książki, więc jeśli
czujesz, że chcesz coś zmienić, to nie musisz się blokować – zawsze możesz
poinformować czytelników o zmianie. No cóż, rozpisałam się na ten temat, decyzja
należy do ciebie.
Nie mógł dopuszczać myśli, że jego
blondynka miałaby się nigdy nie obudzić.
To
nie błąd, ale sądzę, że lepiej brzmiałoby, gdybyś użyła słowa „ukochana”, gdyż
brzmi to o wiele lepiej. W wielu miejscach nadużywasz słów w rodzaju „Vanessa”, „ukochana” i
„blondynka”, czasem starczy „dziewczyna” albo brak słowa, bo wszystko jest
jasne przez kontekst. Najgorsza jest chyba ta Brytyjka… Zwłaszcza, że większość
bohaterów (o ile nie wszyscy) są tej narodowości. Dobry przykład znalazłam w
pierwszym rozdziale, więc myślę, że powiem więcej na ten temat w podpunkcie o
stylu.
Jeśli
mam zaś powiedzieć coś o całokształcie tego wpisu, to oprócz tego, że był zbyt
bezpośredni i opisujący całokształt fabuły, to jawi mi się jako przesłodzony.
Szkoda, że nie napisałaś, że to romans w zgłoszeniu, bo pewnie nie podjęłabym
się taplania w lukrze. Mam po prostu wrażenie, że wszystkie te przemyślenia –
niby górnolotne – są tak naprawdę nazbyt bezpośrednie. Mordujesz wątek tego
uczucia tępą piłą motorową. Różową. Wiesz, czasem lepiej zacytować myśl owego
chłopaka albo pokazać dialog z pielęgniarką. Czytelnik dowie się tego samego o
uczuciach bohatera, ale w mniej łopatologiczny sposób. Sam to zauważy. Zaufaj
inteligencji czytelników!
Rozdział 1.
Vanessa
zdecydowanie wolała towarzystwo
chłopaków, gdyż nie potrafiła nawiązać
bliższej relacji z tą samą płcią. Dla niej dziewczyny są stanowczo gorsze od chłopców, potrafią bardziej obrobić komuś tyłek niż ktokolwiek inny.
Zaczynasz gubić się w czasach. Zaczyna panować
chaos, który najwyższy czas opanować.
Po
cichu podjeżdżając pod dom Vanessy chłopak zagalopował się na widok
przyjaciółki.
Po
pierwsze, znów mamy do czynienia z tym, o czym mówiłam przed chwilą.
Wystarczyłoby „na jej widok”. Chodzi mi jednak o to, że się zagalopował. Nie
jest to błąd, w żadnym wypadku, ale jak dla mnie – niejasność. Jak to,
zagalopował? Mam nadzieję, że powiesz mi w komentarzu o co ci chodziło i być
może zmienisz to słowo na jaśniejsze, bo ja kompletnie nie wiem, co tak
naprawdę zrobił, choć mam pewne domysły.
Zaczynam bliżej poznawać Vanessę. Na
początku była dla mnie blondynką, a także… cóż, wielką miłością jakiegoś
chłopaka, ale tutaj poznajemy cudzą opinię. I czego się dowiadujemy? Cóż,
wolałabym o tym nie czytać. Porcelanowa cera, blond włosy, idealna piękność,
wielkie, kochające serce… Alex sam uznał, że brakuje jej skrzydełek aniołka.
Na Twoim miejscu uważałabym na marysuizm.
Czasem mam wrażenie, że to wciąż mało znane pojęcie, ciekawa jestem, czy się z
nim spotkałaś. Mary Sue to postać idealna. Piękna, dobra, mądra. Uroda? Rzecz
jasna złociste/kruczoczarne/płomiennorude włosy, błyszczące/zmieniające kolor
oczy oraz porcelanowa cera. Znasz idealnych ludzi? Bo ja nie. Owszem, Amanda
Seyfried jest piękną kobietą, ale to wyjątkowo subiektywny osąd i bardzo boli
przy czytaniu. Twoja Vanessa to najbardziej podstawowa i pierwotna wersja Mary
Sue. Plus tego opisu jest taki, że mogłam ją sobie wyobrazić.
Twoi bohaterowie nareszcie się odezwali. Uwierz, ucieszyło mnie. Wymienili dwa
krótkie zdania i… tyle. A szkoda. Lepiej pokazać postać przez to co robi lub
mówi, niż ustami narratora.
Odetchnęła
z ulgą, kiedy pierwszy dzień miała już za sobą.
Uściślij, że chodzi o pierwszy dzień w
szkole, a najlepiej zamień to na rozpoczęcie roku szkolnego. Na początku
myślałam, że przeskoczyłaś już do wieczora, a tu niespodzianka – Idealna
Vanessa i Na Razie Żaden Alex idą do samochodu.
Kiedy jej przyjaciel zwinnie przedostał
się przez tłum zdziczałych nastolatków poinformował niebieskooką, że będzie czekał w samochodzie.
O
słowach zastępujących imię bohaterki już wspomniałam wyżej (i napiszę później),
owszem. Wystarczy tutaj „ją”. Albo inne słowo, takie jak „Vanessę”. Czemu? Bo
to dość nieudolna próba wplecenia opisu wyglądu w tekst. Spróbuj inaczej.
Lepiej, żeby napisać o tym w fragmencie, gdy ujawniana jest opinia Alexa o
niej, albo wpleść to w przykładowe zdanie w stylu „Zmrużyła swoje niebieskie
oczy…”. Po prostu często widzi się taki sposób informowania o wyglądzie i jest
on wyjątkowo niezgrabny.
Na naszą piękną Van Sue ktoś wpada. O ile zakład, że
to przystojny mężczyzna, pewnie ten, w którym nasza bohaterka się kocha?
Bingo. Wątek tak oklepany, że aż urósł do rangi
wydarzenia rodem z parodii typowego, ckliwego romansu. Uwierz, jakkolwiek
miałabyś ich zapoznać, prawdopodobnie każda inna wersja byłaby lepsza. Poza
faktem, że jest to oklepane, powiedz mi – kiedy ktoś na ciebie wpada na
korytarzu, co robi? W mojej szkole powie przepraszam albo mruknie coś pod nosem
(generalnie reakcja zależy od charakteru i wychowania) i pójdzie dalej, ale nie
rzuca się z imieniem i nazwiskiem. A ty? Przedstawiasz się każdej napotkanej na
korytarzu osobie? Chcę ci tylko pokazać, że taka scena jest bliższa marzeniom
nastolatki podczas nudnej lekcji, a nie rzeczywistości. Warto trochę
pogłówkować, aby wpaść na coś realnego i oryginalnego.
Zayn zilustrował blondynkę uśmiechając
się szeroko.
Postawił
sztalugę, wziął paletę, farby i zaczął malować Vanessę. Ok, koniec złośliwości,
może to literówka, ale powinno być zlustrował,
a nie zilustrował. Okej?
Te opisy, że Zayn był oczarowany, zakochany i tak
dalej… Wspomnę o tym później, ale psujesz niespodziankę. Nie musimy wiedzieć od
razu, co czuł i jakie miał zamiary. Lepiej byłoby pokazać czytelnikowi, jak
uwodzi Vanessę a potem zaskoczyć go pokazaniem prawdziwej twarzy. Tak, by
wzbudzić emocje. Dokładnie, emocje. Mówiąc
o wszystkim od razu odzierasz tekst z nich.
- Alex nie mów tak o nim. On taki na pewno nie jest. Pomógł mi wstać z podłogi.
No tak, a uwodzicieli rozpoznaje się po tym, że
rozpychają się na korytarzach szkolnych, podsiadają staruszki w autobusie i przebiegają
na czerwonym świetle. Coś ta twoja Vanessa nie jest za bystra. Jej przyjaciel
również jakoś specjalnie inteligencją nie błyska.
- Pff. Czy Ty tego nie widzisz, że to był
jego pierwszy krok, aby cię rozkochać, wykorzystać i rzucić?
Ach,
te teorie spiskowe… No faktycznie, podanie ręki przy wstawaniu to coś, co
rozpala kobiety do czerwoności. Chyba te w gimnazjum (z całym szacunkiem).
Vanessa
kończy tę „rozmowę” trzaśnięciem drzwiami auta.
Rozdział
2.
Drugi
rozdział znów zaczynasz od określenie koloru włosów. Wiesz, lepiej przestać
unikać takich słów jak po prostu „dziewczyna”, bo będą brzmiały lepiej. Z tego,
co widzę, teraz pokażesz punkt widzenia innej postaci (brunetki!)… Ups,
poprawka. To tylko twoja pomyłka, dziwię się, że nikt nie zwrócił ci na to
uwagi. Chyba, że Van zmieniła kolor włosów.
Nie widziała w nim żadnego złego
charakteru.
Mowa
rzecz jasna o boskim Zaynie. Jak Vanessa mogła poznać jego charakter, skoro w
ogóle go nie znała? Zaczynam myśleć, że to naprawdę naiwne i głupiutkie dziewczę,
co mnie dziwi, bo w tym wieku raczej powinna mieć trochę rozumku.
O,
do tego foszek. Alex nic jej nie zrobił, zapytał tylko o Zayna, potem jedynie
zarzucił jakąś teorią spiskową… A Van jak dzieciaczek albo stereotypowa głupia
blondyneczka obraża się i nie odbiera telefonu? Dlaczego? Bo tak.
Dalej
zaś robisz coś, co być może błędnie bierzesz za dokładny opis. To są tak
naprawdę zapchajdziury. Opisywanie każdej rzeczy w torebce Vanessy jest zbędna…
Myślę, że uwagę o tym, dlaczego bierze portfel śmiało można wykreślić, to samo
na przykład z marką spódniczki. Być może gdyby to była jakaś wyjątkowa spódnica
z równie wyjątkowego lub drogiego sklepu… Ten fragment nie jest zły, widywałam
gorsze, w których autor(ka) roztkliwiała się np. nad tym, co jej bohaterka robi
pod prysznicem, ale myślę, że chociaż te dwie rzeczy możesz wykreślić.
Dziewczyna
decyduje się w końcu łaskawie na rozmowę z Alexem. Z każdą sceną, w której
występuje, coraz bardziej upewniam się, że to nadgorliwy przydupas Vanessy.
Nijaki, zaborczy i rzecz jasna – na każde jej skinienie. Aha, no i ma jasne
włosy. Biorąc pod uwagę markę samochodu – do tego bogaty. Kompletnie zero
charakteru.
Vanessa
jest w siódmym niebie, gdy udaje jej się spędzić przerwę na lunch z Zaynem.
Przeraża mnie trochę twoja bohaterka, bo… jest dość dziecinna. Ma lat osiemnaście,
a jej rozważania są na poziomie wczesnego gimnazjum. Marzy o byciu z kimś
właśnie w ten sposób, jak dziewczynki w wieku lat, powiedzmy, czternastu,
piętnastu. Będą idealną parą… Nie
wiem, może mam dziwnych znajomych, ale nikt w liceum w coś takiego nie wierzy.
No i rzecz jasna… te zazdrosne koleżanki! To takie ważne!
Nareszcie
ktoś ją dostrzegł! Trochę dziwne, biorąc pod uwagę jej niebanalną urodę (jak
sama napisałaś) oraz to, jak szybko na Zachodzie młodzież wchodzi w wiek
randkowania. Naprawdę nikt na nią nie zwrócił uwagi? Może jestem czepialska,
ale zgrzyta mi to z jej wizerunkiem idealnej piękności. A może po prostu
poznali się na jej charakterze?
-
Chłopaki poznajcie Vanesse Adams, najpiękniejszą blondynkę tej szkoły. - dodał,
puszczając oczko niebieskookiej.
Błędy
w tym zdaniu wypisałam w punkcie poprawność. Najpiękniejsza blondynka? Czyli
co, Zayn ma listę także najlepszych rudych, szatynek, brunetek, farbowanych? To
niewielkie potknięcie, ale lepiej to zmień, bo czasem zdanie może zostać źle
zrozumiane.
Nie
chcę jednak tylko wytykać ci tego, co jest złe, bo samo opowiadanie czyta się
lekko, co jest jedną z zalet tekstu. Ale nie po to tu jestem, żeby słodzić i
schlebiać próżności, ale po to, by wskazać, co według mnie jest nie tak.
Rozdział
3.
- Alex ja... zachowałam się jak głupia
nastolatka.
Tak,
wiem, nie powinnam być złośliwa, ale… Cóż. Vanessa jest głupią nastolatką.
Alex
znów dwie rozmowy i zaproszenie na imprezę podsumowuje zdaniem, że Zayn chce ją
zdobyć za wszelką cenę.
Zayn
za to jest subtelny i romantyczny jak kłoda drewna. Zna dziewczynę dwa dni i
nazywa ją „maleńka”, śmiem sądzić, że jego ofiary były albo średnio
inteligentne, albo zakompleksione.
Zaczynam
podejrzewać, że rodzice Vanessy trzymali ją przez lata w domu. Najpierw ta
naiwność (pomógł mi wstać, więc nie może być wyrachowany), a teraz ubiór raczej
na studniówkę… Podczas gdy to domówka. Mam nadzieję, że nie ubierzesz
chłopaków w garnitury.
Vanessa
jest tak naiwna… O Chryste Panie. No nie mogę. Wypiła sobie, tak swoją drogą,
drinka, po czym jest tak pijana, że ledwo chodzi. Zasnęła. Zaczęłam się
zastanawiać, czy to nie tabletka gwałtu, ale nie oszukujmy się, zadziałałaby o
wiele szybciej. Myślę, że nie bardzo masz doświadczenie z alkoholem, co oczywiście
nie jest złe (sama bardzo rzadko piję, więc znawczynią nie jestem), ale sprawia
to, że wypisujesz bzdury.
No
i ten gwałt. Ja czaję, ludzie po alkoholu zasypiają, ale to nie śpiączka, więc
wątpię, żeby nic nie poczuła. Swoją drogą śmiać mi się chce, jak sobie
wyobrażam Zayna, który delikatnie i powoli gwałci ją, tak, żeby jej nie
obudzić. Jaki on czuły, nie pozwolił przerwać jej snu… Mały drobiazg, kochana.
Stali pod domem jej rodziców. Wybacz, ale seks to raczej coś, co można
zauważyć, bo członka nie można wyjąć jak węża ogrodowego. Przepraszam za to
porównanie, ale skoro zauważył, że dziewczyna śpi, to lepiej byłoby zjechać
gdzieś na bok, albo już na imprezie pójść z nią na górę. Zwłaszcza, że po
rumieńcach wiedział, jak na nią działa i mógł się domyśleć, że pójdzie łatwo. To,
że się rozejrzał po okolicy mnie nie przekonuje.
Rozdział
4.
Zayn okazał się naprawdę dżentelmenem,
ponieważ usłyszała kawałek rozmowy rodziców, kiedy to delikatnie i bezpiecznie
odprowadził Vanessę pod sam jej dom.
Opadły
mi ręce. Rodzice mówią o tym, że odprowadził ją pod sam dom, więc o tym
wiedzieli. Teraz przedstawię ci moje własne wersje tej sytuacji:
1)
Vanessa
była zalana trupa. Czyli Zayn zostawił ją na wycieraczce… a nie, rodzice
wiedzieli, że to on, więc musiał zadzwonić do drzwi i „przekazać” dziewczynę
rodzicom. Serio? Twoi by się ucieszyli, gdyby jakiś obcy koleś przekazał im cię
w ogóle nie kontaktującą i śmierdzącą na kilometr wódką?
2)
Vanessa
nagle obudziła się i sama weszła do domu, a rano opowiedziała rodzicom, jaki
miły i dobrze wychowany był Zayn. Ale to niemożliwe, sama pisałaś, że tak nie
było.
Czyli…
bez sensu? Rozpisałam się o tym jednym zdaniu, ale zwróć uwagę na logikę w tym, co piszesz. Wykreśl to
albo wymyśl inne rozwiązanie.
Mam
małe pytanko – po co ona się podpisuje w smsie?
No
nieważne. Ale coraz bardziej przestaję ją lubić. Zachowuje się jak gówniara.
Wciąż niedowierzam, że jest w moim wieku. Znalazłam fragment, gdzie jest
zdesperowana tak, że aż mi się smutno robi.
- Nie odpisywałeś mi na SMS'a. Martwiłam
się. - odpowiedziała po dłuższym namyśle siląc się na lekki uśmiech.
Zna
chłopaka parę dni, zaprosił ją imprezę, odwiózł do domu… A dla niej brak
odpowiedzi na smsa to powód, aby robić mu najazd na chatę? Trochę to
przerażające. Desperacja, do tego kojarzy mi się z śledzeniem i nękaniem
obiektów uczuć. To chyba nawet można na policję zgłosić, czy coś. W każdym
razie, wstyd się przyznawać.
Zayn
jest po prostu głupi. Właśnie przyznał się, że zgwałcił Vanessę. Teraz
dziewczyna może go pozwać, przecież jej rodzice mają masę kasy i prawnik
zrobiłby mu piekło z życia. Jego inteligencja sięga mniej więcej poziomu
rzeżuchy, która wesoło kiełkuje sobie w mojej kuchni.
Ale
wracając do Vanessy… Czemu nazywa Zayna swoją największą miłością? Ile się
znali? Tydzień?
Przebrnęłam
przez ten rozdział. Przechodzę dalej. Jak już wspomniałam, piszesz dość lekko,
ale te nieścisłości… Ech, sprawiają, że nie mogę przyjąć na poważnie treści.
Wyobrażenie sobie niektórych scen w rzeczywistości mnie rozśmiesza wręcz. Do
tego postacie…
Rozdział
5.
Alex
bierze sprawy w swoje ręce. No, nareszcie pokazał, że nie jest tylko nijakim
przydupasem Vanessy! Muszę cię pochwalić. W końcu ukazujesz pełną emocji
sytuację w taki sposób, że nie zatrzymuję się i nie znajduję co chwilę jakichś
bzdur.
Już
byłam zadowolona, naprawdę, zadowolona i dumna z ciebie. A tu taki okropnie
kiczowaty potworek.
Alex podniósł jej podbródek i spojrzał na
jej niebieskie oczy niczym ocean.
Od
początku rozdział szedł ci dobrze, ale ten nastrój napięcia nadszarpnęłaś
„oceanem”. Czepiam się? Być może, każdy ma inne zdanie. Sądzę jednak, że tak
banalnym porównaniem odwracasz uwagę od tego co się dzieje.
Ogólnie
rzecz biorąc, ten rozdział wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Alex zirytował
mnie swoim durnym kłamstwem, ale nie jest to przytyk do opowiadania, a do jego
decyzji. Chodzi mi o to, że w książkach często jakaś postać wywoła u nas jakieś
(czasem złe) emocje i wreszcie ci się to udało w moim przypadku. Nareszcie nie
poczułam się zażenowana lub rozbawiona. Albo załamana. Byłam zła na Alexa jako
na osobę, a nie na ciebie. Brawo!
Rozdział
6.
Wątek
urlopu rodziców uważam za dobry pomysł, bo (oby!) wreszcie uda mi się ich
poznać trochę bliżej, nie tylko jako nieobecne tło. Punkt dla ciebie za to, że
nie ograniczasz się tylko do wątku miłosnego i rozważań głównej bohaterki na
ten temat, bo to częsty błąd.
Cały
efekt popsuł się, gdy na scenę wkroczył Liam. O ile już zaczynałam mieć
nadzieję, to ta część rozdziału kompletnie mnie jej pozbawiła. Doprawdy dziwi
mnie fakt, że wyskoczył z takim wyznaniem. Skąd mógł wysnuwać wnioski, że
Vanessa zmieni Zayna? Znali się parę dni, nawet nie rozmawiali, potraktował ją
jak śmiecia i tyle. Gdyby to ciągnęło się trochę dłużej… Gdyby chociaż były
szanse na krępujące unikanie Zayna przez Vanessę, przepłakane noce, trochę
dziwne zachowanie chłopaka przy kolegach… Ale w tej sytuacji jest to kompletnie
nierealne. No i przecież żaden z chłopaków z tej paczki jej nie znał, skąd więc
Liam wziął te teksty o wyjątkowej dziewczynie?
Poza
tym sama Vanessa… Wiesz, mam wrażenie, że już jej przemyślenia w domu były zbyt
beztroskie. Jakoś to będzie. Tak,
wiem, ona tego nie pamiętała, więc pewnie sprawa ma się w tej sytuacji inaczej,
ale radzę ci poczytać o konsekwencjach gwałtu, np. tutaj:
Mogę
ci tylko powiedzieć w skrócie, że takie osoby przeżywają ogromny szok. Wiele z
nich zamyka się na ludzi. A twoja Vanessa reaguje mniej więcej tak, jakby np.
zobaczyła Zayna z inną. Sama poznałam dziewczynę starszą ode mnie, która
przeżyła gwałt. Uwierz, to tragicznie na nią wpłynęło.
Jej
kłótnia z Alexem… To jest po prostu straszne, jak go traktuje.
Rozdział
7.
Zastanawiam
się, czy ciągłe rozwodzenie się nad realizmem i zasadnością decyzji bohaterów
ma sens. Ale musi mieć sens.
To
dla mnie wręcz nierealne, że Vanessa tak czule traktuje Zayna. Te negatywne
uczucia byłyby adekwatne dla jakiegoś złamania serca, a nie gwałtu. Wiesz,
myślę, że ten cały incydent w aucie wprowadziłaś, żeby potwierdzić plotki o
Zaynie. I słusznie. Tylko jeśli decydujesz się na tak poważną scenę, to musisz
liczyć się (oprócz realizmu, którego niestety często brak) ze skutkami. Ogromnymi w tym przypadku. Myślę, że
wyszłoby ci to lepiej, gdyby chłopak na przykład zaprowadził ją na górę i tam próbował się do niej dobrać. A potem
bawił się nią (już po imprezie), raz traktując tak raz inaczej. Świetna zabawa
dla takiego, co lubi się bawić dziewczynami, prawda? Takie malutkie wyzwanie.
Ale rozumiem, że tego nie zmienisz. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych
rozdziałach przypomnisz czytelnikowi i samej Vanessie, co się stało.
Rozdział
8.
Podoba
mi się opis przeżyć wewnętrznych na początku. Zgrabnie wplotłaś w to opis
otoczenia, możemy się domyślić, że to miasto, bo wspomniałaś o ludziach
biegnących w pośpiechu na autobus czy już się w nich znajdujących. Choć uważam
tok myślenia Vanessy za wyjątkowo bzdurny, to samo wykonanie tego fragmentu ci
się udało.
Zmierzyła chłopaka wzrokiem, który był cały zakapturzony przez co nie można było
zidentyfikować twarzy.
Trochę
zgubiłaś się w zdaniu, można dojść do wniosku, że to wzrok był zakapturzony. Po
prostu zmień drugie i trzecie słowo miejscami i wszystko będzie jasne.
Nagłe
wpadnięcie Harry’ego na Vanessę też dobrze ci wyszło, przywróciło znów akcję do
opowiadania. I zero bzdur! Jest coraz lepiej. Domniemana ciąża? No, nieźle się
dziewczynie narobiło. Ciekawa jestem, jak pociągniesz ten cały wątek. Coraz ciekawiej.
Rozdział
9.
Początek
tego rozdziału także mi się podoba. Wykorzystałaś wątek urlopu rodziców w dobry
sposób – komplikując jeszcze bardziej sytuację Vanessy, która na pewno wolałaby
teraz, by wrócili do pracy. Ciekawie też opisałaś emocje towarzyszące
dziewczynie podczas oczekiwania na wyniki testu. Widać było, że przeżywa stres
i lęk. Odniosłam jednak wrażenie, że… po poznaniu prawdy uspokoiła się. Ot,
postanowiła „przyjąć to na klatę” i… poszła z masą jedzenia oglądać telewizję.
Znowu kompletnie nie rozumiem twojej bohaterki. Może inaczej to ujmę. Same czynności
są zrozumiałe, bo przecież mogła zechcieć tak odreagować, ale dziwi mnie zanik
emocji i podejście „na luzie”, ot, szybkie przejście samego narratora do
zawartości lodówki. A tej dziewczynie przecież się w tej chwili świat zawalił!
No nic. Ktoś dzwoni do drzwi. Czytam dalej, ciekawe co mnie tam spotka.
A
raczej Vanessę.
Alex
wzbudził we mnie sympatię. Pomimo tego, że miał rację (o czym wie i co
podkreśla), to przeprosił przyjaciółkę, bo chciał się pogodzić. Zależy mu. Wypowiedź
Vanessy jest tutaj jednak dość górnolotna, nienaturalnie trochę. W głupotę
tego, co powiedziała zagłębiać się znów nie będę, ale chodzi mi o sam styl.
Nie zdziwiłbym się jakby Ci dziecko
zrobił! – DOBRE. Nieźle
jej „dowalił”, zupełnie nieświadomie.
Tyś już do reszty zgłupiała i oszalała na
jego miejscu.
Na
jego punkcie. Wielokrotnie używasz źle różnych sformułowań. Mam wrażenie, że to
przez niedokładność i pośpiech.
Trochę
dziwi mnie, że Vanessa tak szybko się otrząsnęła z tego szoku. Pomimo jej
stanowiska w sprawie aborcji myślę, że i tak nie umiałaby się tak od razu
pozbierać. Wszystko zmieniłoby się w jej życiu.
Rozdział
10.
Cieszę
się, że wprowadziłaś punkt widzenia innego bohatera. Wyszło ci to całkiem
zgrabnie, pomijając rzecz jasna wstawki o tym, jakie to Vanessa ma dobre serce
i że widać to w jej oczach. Ale ogólnie – jest lepiej. Dobrze opisałaś też
rozmyślania dziewczyny, jej stres na myśl o planie Liama oraz rzecz jasna o
poinformowaniu rodziców o ciąży.
Usłyszawszy barwę Zayna, dziewczyna
zesztywniała.
Słyszenie
kolorów kwalifikuje się pewnie pod jakąś chorobę psychiczną. Połykasz czasem
słowa, piszesz niedbale, już wiele razy o tym wspominałam. Tutaj powinno być
„barwę głosu”.
Nadchodzi
konfrontacja. Czasem odnoszę wrażenie, że Vanessa w towarzystwie Zayna (i nie
tylko) potrafi tylko go podziwiać i wzdychać…
Rozdział
11.
Vanessa
jak zwykle znajdzie trochę czasu, żeby pokontemplować błyszczące jak miliony monet oczy swojego gwałciciela. To zaczyna
być nudne, ciągle o tym rozmyśla.
Dziwi
mnie, że tak szybko odpuściła. Powinna się kłócić, skoro zależało jej na
dziecku, to powinna walczyć o jego dobro. Choćby materialne. A ona odeszła bez
słowa.
Subtelnie
wprowadziłaś myśl samobójczą, przynajmniej tak to odebrałam. Ciekawie,
ciekawie… Aż tu bum. Dzwoni Liam i mamy rozmyślenia Vanessy, która odbiera to
dziecko jako cud i chce je za wszelką cenę chronić. Bardzo dziwi mnie jej
postawa. Nie minęło dużo czasu odkąd się o tym dowiedziała, wciąż nie odważyła
się, żeby powiedzieć rodzicom, a jednak odbiera dzieciątko jako ukochany skarb.
Trochę to nienaturalne w tej fazie, nie sądzisz? Takie dziewczyny raczej
potrzebują czasu, żeby to zaakceptować i wreszcie pokochać potomka.
Przeczuwał tylko, że Ona odmieni go.
Odmieni o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Myślę,
że miałaś na myśli sto osiemdziesiąt stopni. Obrót o trzysta sześćdziesiąt
stopni to pełne koło, czyli… Zayn powróciłby do obecnego stanu :)
Rozdział
12.
Nie jest to zwyczaj wyłącznie polski,
spotykany też na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach i we Włoszech.
Oto,
co mówi wikipedia o dzieleniu się opłatkiem, a przecież akcja twojego
opowiadania dzieje się w Wielkiej Brytanii, prawda? Lepiej, jeśli poczytasz w
internecie o brytyjskich świątecznych tradycjach. To urealni akcję i nie będzie
zgrzytać. Warto poświęcić czas dla dobra swojego tekstu.
Tak
swoją drogą, to zaskoczyłaś mnie, że są już święta Bożego Narodzenia. Odnosiłam
wrażenie przez te wydarzenia, że akcja mogła rozgrywać się maksymalnie na przestrzeni miesiąca. Początek roku szkolnego,
impreza, od razu po niej poznanie prawdy, bójka chłopaków… Kiedy Vanessa
dowiedziała się o ciąży? Nie wiem dokładnie, ale musiało to być bardzo krótko
po bójce. I teraz wyznanie Zaynowi prawdy. Myślę, że sama trochę się w tym
pogubiłaś.
Pomimo
tych usterek oraz innych (jak np. chaos w tekście owocujący złą odmianą słów)
bardzo sympatycznie opisałaś święta oraz całą ich otoczkę. Wplotłaś też jej
przemyślenia i lęki np. o to, że ktoś w szkole się dowie. Nie mam raczej nic
więcej do dodania, wątek wyjazdu do cioci na pewno jest dobrym pomysłem.
Rozdział
13.
Ostatni
rozdział, jaki przyjdzie mi oceniać na sensitive-touch.
Stanęła w framudze drzwi, widząc jak jej biologiczni rodzice siedzą przy stole
pełnym przepysznych smakołyków i przekąsek wraz z jakimś chłopakiem, którego
nie poznawała ze względu na to, iż siedział do niej plecami.
Lepiej
pozbądź się słowa „biologiczni”, jest ono tutaj absolutnie zbędne. Sugeruje, że
oprócz biologicznych rodziców Vanessa ma też innych, adopcyjnych.
Trochę
dziwne, że rodzice Vanessy tak po prostu zgodzili się zabrać ze sobą obcego
chłopaka, ale okej, nie chcę się o to kłócić, bo być może byli bardzo otwartą
rodziną. Może w ten sposób chcieli dać pokaz ich zaufania do córki?
Jeśli
mam coś powiedzieć jeszcze o tym rozdziale, to myślę, że bardzo sympatycznie
zbliżyłaś Liama i Vanessę do siebie – wreszcie jakaś udana relacja z
chłopakiem! Ogólnie za dużo się nie działo, jednak nie każdy rozdział musi
kipieć akcją. Przechodzę więc do kolejnych punktów oceny…
1) Fabuła/Wątki 5/10pkt.
Nie jest tajemnicą, że treść twojego opowiadania
skupia się na Vanessie Adams, jej uczuciu wobec Zayna Malika oraz komplikacjach
z tym związanych. Cóż… w kryteriach każą mi ocenić, czy wszystko się ze sobą
przysłowiowo „klei”. W tej kwestii, jak już pewnie zauważyłaś, wytykałam ci
dużo nielogiczności. Nie ma sensu wypisywać ich jeszcze raz, wszystko znajduje
się wyżej. Za to niestety muszę obciąć mi dużo punktów.
Ogólnie jednak wątki są ciekawe. Nie gustuję raczej w
romansach, zwłaszcza, jeśli jest to główny i jedyny wątek, wokół którego
wszystko się kręci (to oczywiście zależy od bardzo wielu rzeczy, jednak od
fanfiction o gwiazdach zawsze trzymałam się z dala). Ogólnie jednak jest to
całkiem sympatyczna, choć niekoniecznie oryginalna historia miłosna.
2) Rozwinięcie akcji 5/6pkt.
Mam problem, bo nie wiem, jak cię ocenić. Na zastój
akcji narzekać nie mogę, tutaj wszystko idzie szybkim, ale dobrym tempem. Nie
pozwalasz czytelnikowi się nudzić, a to duży plus. Jedynym minusem jest to, o
czym już wspomniałam: czas. Zgubiłam się w tym, zdawało się, że to miesiąc, a
tu nagle puf! z września zrobił się koniec grudnia. Warto, byś zastanowiła się
nad rozmieszczeniem wydarzeń w kalendarzu (tak mniej więcej). Ot, dla porządku.
3) Świat przedstawiony 6/10pkt.
O ile w poprzednim punkcie poszło ci dobrze, to tutaj
już widzę spadek formy. Opisy są, ale biedne. W dalszej części tekstu zaczęłaś
wspominać coś o kolorach pomieszczeń oraz tym, jak są urządzone (z tym, że to
dużo nam nie mówi, bo wszystkie są urządzone gustownie i stylowo). Co do opisów
bohaterów, to ciągle przypominasz o wyglądzie Vanessy, pokazałaś nam też
troszkę jak wygląda Zayn. Na temat Alexa czy Liama pokusiłaś się jedynie o
kolor włosów. No cóż, dużo punktów nie mogę ci tu dać. Zdecydowanie poprawia
twoją sytuację np. opis zatłoczonej ulicy, gdy Vanessa wychodzi na nią z kawą w
ręku i wpada na nią Harry. Pamiętasz? Do tego pogoda panująca za oknem, to też
jest ważne dla świata przedstawionego.
Jeśli miałabym ci coś doradzić w kwestii opisów, to
tak jak ich brak (lub zaledwie parę słów) jest zły, tak i masa tekstu wcale nie
pomaga czytelnikowi wyobrazić sobie kogoś (lub coś). W przypadku Vanessy wyszło
ci to całkiem w porządku (wtedy, gdy wspomina o niej Alex), bo mówisz między
innymi o porcelanowej skórze – wyobrażam sobie ją jako dziewczynę o urodzie
lalki. Jeśli chcesz poruszyć wyobraźnię czytelnika, to pokaż coś
charakterystycznego, np. nie brązowe włosy, a orzechowe loki, nie rude (znowu)
włosy, a ruda, rozczochrana czupryna, oczy mogą być duże i rozmarzone albo
wąskie i podejrzliwie patrzące na świat. Pokaż pucołowate policzki, zadziorny
uśmieszek, łagodny wzrok. To mówi o wiele więcej niż słowo o kolorze włosów czy
oczu. W ramach ćwiczenia spróbuj opisać tak np. swoich przyjaciół, sławnych
ludzi, przenieś to potem na postacie w swoim opowiadaniu.
4) Bohaterowie 6/10pkt.
Vanessa Adams
Kompletnie niedojrzała jak na swój wiek. Być może
budzi sympatię młodszych dziewczyn, które utożsamiają się z nią, ale dla tych,
które faktycznie są w jej wieku na pewno także byłaby kimś nierozsądnym i
pustym. Wyjątkowo naiwna i głupia, czasem zachowuje się bezsensownie. Do tego
ten idealny wygląd oraz fakt, że wszyscy postrzegają ją jako dobrą i cudowną
już po pierwszym spotkaniu… Uważam, że przedobrzyłaś i w ten sposób zepsułaś
główną bohaterkę, która w ten sposób stała się Mary Sue.
Zayn Malik
Przystojny gnojek, któremu jedno w głowie. Powiem ci,
że nie mam za bardzo co zarzucić tej postaci poza sytuacją, w której na luzie
oznajmia Vanessie, że ją zgwałcił – zero obaw o konsekwencje! No i gwałt tuż
pod domem… Ale to już podchodzi chyba pod logikę, którą poruszyłam wcześniej.
Poza tym podoba mi się w twojej postaci konsekwencja – skoro mówisz, że jest on
bezlitosnym podrywaczem, to nie robisz z niego ckliwego kochasia, gdy tylko
Vanessa wyznaje, że jest w ciąży. Duży plus dla ciebie.
Alex Owen
Tutaj już gorzej. Alex jest jakiś taki… nijaki.
Zwłaszcza na początku. Potem dałaś mu trochę szansy na rozwój i pokazanie, że
ma charakterek, że potrafi walczyć za damę serca. Ale poza tym… za dużo o nim
nie wiadomo. Tyle tylko, że był (i jest) ślepo zakochany w przyjaciółce, co
okazywał wożeniem jej do szkoły, usługiwaniem a także bronieniem przed opryszkami
(a raczej: Zaynem Malikiem). Trochę szkoda, że pokazałaś w tej postaci jedynie
aspekt przyjaźni z Vanessą. Pod koniec tylko dodałaś cichą aluzję, że ma
nadopiekuńczą matkę. Pokaż go z innej strony!
Liam Payne
Wprowadziłaś go do opowiadania stosunkowo niedawno,
jednak od razu widać, że jest to mocno pozytywna postać. Podoba mi się
wspominanie o tym, że musi przestać niańczyć Zayna. Jeśli chcesz, by Liam stał
się barwniejszą i wyraźniejszą postacią, to pociągnij ten wątek. Może warto
wprowadzić jakiś konflikt między nim a Zaynem, gdy ten odmówi krycia tudzież
wspierania przyjaciela w jego głupim zachowaniu? Dodaj mu trochę charakteru, bo
tak jak w przypadku Alexa, ograniczasz go tylko do relacji z Vanessą i Zaynem.
Rodzice Vanessy
Wydają mi się raczej postaciami epizodycznymi, bardzo
mało o nich wiem poza tym, że są pracoholikami i postanowili trochę się od tego
oderwać. Może warto poświęcić im więcej tekstu, aby czytelnik dowiedział się,
kim są? Każdy człowiek jest inny i na pewno oprócz zamiłowania do pracy mają
inne zainteresowania czy cechy. Oczywiście pozostawiam to tobie – być może
lepiej byłoby, gdybyś to tak zostawiła i z czasem dopiero zaczęłam pokazywać
ich cechy. Skoro bywali tak rzadko w domu, to mogliby być wręcz obcy
dziewczynie i poznawałaby ich prawdziwe oblicze równo z czytelnikiem? Wybór
należy do ciebie.
Dwa punkty obcinam za Vanessę Mary Sue, bo jest główną
postacią i to ważne, kolejne dwa za jednowymiarowego Alexa i Liama.
5) Dialogi/Narracja 9/10pkt.
Twój narrator jest trzecioosobowy, więc i wszechwiedzący,
jednak w bardzo, ale to bardzo irytującej formie. Rozumiem, że zdradza nam
uczucia Vanessy, gdy spotyka Zayna, ale poinformowanie czytelnika, że Zayn
również podzielał jej uczucia psuje niespodziankę. Lepiej trzymać ludzi w
niepewności, a potem zaskoczyć ich (nie tylko Vanessę!) prawdziwymi zamiarami
chłopaka. Dobry narrator swoją wszechwiedzą dzieli się wtedy, gdy to potrzebne.
Powyższy fragment odnosi się do początku twojego
tekstu, gdy Vanessa i Zayn się zderzyli ze sobą. Nie chcę go zmieniać, bo jest
aktualny, ale chcę, żebyś wiedziała, że później jest już o niebo lepiej. Twój
narrator przytacza myśli bohaterów, ale nie psuje już niespodzianki, jest
przyjemny w odbiorze.
Co do dialogów – są w porządku, nie zauważyłam więcej
niż jeden czy dwa przypadki górnolotnych tekstów (nawet nie wiem, gdzie są na
chwilę obecną, ale kojarzę, że taki był), więc dostaniesz za nie maksimum
punktów.
6) Styl 2/4pkt.
Wspominałam o słowach opisujących bohaterów. Teraz
pokażę ci przykłady zdań, w których można by to naprawić:
Słoneczko wzbiło się ku górze, ogrzewając
ciało blondynki. Dziewczyna skierowała głowę prosto w stronę słońca
zamykając powieki oraz głęboko wciągając świeże powietrze.
Zbędne
słowo. Wiadomo, że o nią chodzi. „Blondynka” z poprzedniego zdania wystarczy.
Uwielbiał, kiedy była ona w tak
znakomitym humorze.
Znowu
niepotrzebne.
Mimo wszystko chłopak wykazał się kulturą
osobistą i pomógł Brytyjce jej.
Kolejny
potworek.
Są
też inne wpadki stylistyczne, za dużo zbędnych i niepotrzebnych słów. Tak jak
tutaj:
Uczynił to, po czym blondynka siedziała
już na miejscu pasażera tuż obok niego.
Bez
tego pasażera, wiadomo, że skoro koło niego, to na miejscu pasażera.
Gubisz się też
czasami w tym co piszesz. Mam wrażenie, że po prostu nie sprawdzasz rozdziałów
w ogóle. Spójrz na to:
Miała
wyrzuty sumienia, że Alexowi nie powiedziała o zauroczeniu, ale doskonale
wiedziała, że przyjaciel zareagowałby z agresją i kazał zapomnieć blondynce natychmiast przestać o nim myśleć.
Nasyfiłaś,
koleżanko (wybacz kolokwializm). Zdecyduj się na któryś z tych czasowników.
Nie będę
wypisywać wszystkich potknięć, bo szkoda na to czasu. Powiem ci tylko, że
musisz bardzo uważać na to, jak piszesz. Nadużywasz tych wszystkich Brytyjek i
blondynek tam, gdzie są kompletnie niepotrzebne. Często gubisz się w szyku
zdania. Odnoszę wrażenie, że tekst publikujesz zaraz po napisaniu. Zostaw go
sobie choćby na parę dni i potem dokładnie i uważnie przeczytaj,
szukając wpadek i pokracznych potworków. Często też mylisz czasy, źle
odmieniasz słowa i używasz nieprawidłowych określeń. Duża część błędów to
według mnie nieuwaga.
Ogólnie rzecz biorąc piszesz dość lekko,
co jest zaletą opowiadania. Jedyną rzeczą, jaką mogę ci doradzić oprócz tego,
co napisałam powyżej, to dużo czytać i dużo pisać, aby się wyćwiczyć. No i
jeszcze raz powtórzę i nawet pogrubię dla zaznaczenia, jakie to ważne – daj rozdziałowi się „odleżeć”, a potem go
dokładnie i na spokojnie sprawdź.
7) Oryginalność 2/10pkt.
Nie oszukujmy się, blogów o One Direction jest ostatnio
naprawdę dużo. Nie zaczytuję się w nich, ale większość (a właściwie prawie
wszystkie) traktują o miłości jednego z wokalistów i jakiejś dziewczyny. Ciężko
mi wystawić ci tu ocenę, zwłaszcza, że nie siedzę w temacie. Za dużo nie
otrzymasz na pewno przez wzgląd choćby na akcje w rodzaju wpadnięcia na siebie
jako pierwsze spotkanie. Ratuje cię choćby fakt, że Zayn jest po prostu
gnojkiem i jesteś w tej kwestii konsekwentna, a w tego typu romansach z gwiazdą
na blogu często robi się z nich aniołów. Mam tylko nadzieję, że jego przemiana
nie będzie natychmiastowa i stuprocentowa, bo się zawiodę!
Poprawność 7/20pkt.
No cóż, robisz dość dużo błędów. Wskazałam je więc nie
w czterech, a pięciu rozdziałach i w prologu. Powiem tylko, że pogrubiłam
błędy, za to na ciemnoniebiesko wpisałam brakujące słowa lub znaki.
PROLOG
Była w po bliższym szpitalu znajdującym się w
Londynie.
Raczej chodziło ci o pobliski szpital.
Codziennie [x] lekarze jak i pielęgniarki dbali o
swoją pacjentkę jak tylko potrafili.
Albo wstaw w miejsce [x] słowo
"zarówno", a potem przecinek po słowie "lekarze", albo po
prostu pozbądź się słowa "jak". Polecam drugą wersję, bo jest
prostsza i logiczniejsza.
Cały czas
obwiniał siebie za spowodowany
wypadek samochodowy.
Się.
Wtedy oboje
stracili przytomność i ni stąd, ni zowąd znaleźli się
w szpitalu.
Chłopak miał
nieliczne rany i złamania, które miały zejść po kilku tygodniach. Jednakże jego
ukochana Vanessa była w stanie krytycznym.
Używając słowa "jednakże" powinnaś połączyć
te dwa zdania w jedno stawiając przecinek przed drugim zdaniem.
Słysza wszy uwagi i opinię ze strony lekarzy wpadał w złość i rozpacz.
W miejscu "słyszawszy" powinno być „słysząc”
lub „słuchając”, gdyż nie jest to poprawna forma.
Nawet jego
najbliżsi przyjaciele i rodzina nie była
w stanie mu pomóc.
Nie byli w
stanie mu pomóc.
Chciał być
zdecydowanie na miejscu Vannesy, to On
miał tam leżeć, nie Ona.
Po pierwsze, brakujący przecinek. Po drugie, duże
litery. Być może to jakiś zabieg artystyczny, ale lepiej wyglądałoby z małej
litery.
Nie mniej jednak podziwiał ją za to, że tak szybko potrafiła wybaczyć ludziom.
Niemniej.
ROZDZIAŁ 1
Dla większości
jest to udręka, a dla pozostałej ilości
przyjemność.
Dla pozostałych.
Dla większości
jest to udręka, a dla pozostałej ilości przyjemność.
Vanessa z ogromną przyjemnością
wracała do tej szkoły.
Powtórzenie.
Wyjechał on na
obóz miesięczny, a gdy wrócił, to ona siedziała już
w samolocie do Miami.
Przecinek. Nie jestem tutaj pewna, więc proszę o
konsultację innych oceniających!
Oboje
uczęszczali do tych samych szkół, klas, a nawet razem siedzieli.
To nie jest błąd, ale lepiej użyć określenia siedzieli razem w ławce, bo zabrzmiało
to, jakby chodziło o więzienie.
Vanessa
zdecydowanie wolała towarzystwo
chłopaków, gdyż nie potrafiła
nawiązać bliższej relacji z tą samą płcią. Dla niej dziewczyny są stanowczo gorsze od chłopców, potrafią bardziej obrobić komuś tyłek
niż ktokolwiek inny.
Pomieszały ci się to czasy, zdarza ci się to częściej.
Poczesała jeszcze szybko swoje blond włosy i spięła grzywkę spinką, po czym żegnając
się z rodzicami wyszła przed dom.
Przeczesała
Jak na Londyn
pogoda taka słoneczna zdarzała się bardzo rzadko.
Jak na Londyn, tak słoneczna pogoda zdarzała się
bardzo rzadko.
Brakowało mu
jej towarzystwa, potrafił nawet godzinami siedzieć w milczeniu i zerkając
ukradkiem na Brytyjkę.
Albo „zerkać”, albo usuń „i” i wstaw przecinek po
słowie „milczeniu”.
Musnęła jego
policzek na przywitanie i rozpoczęła dyskusje
na temat wakacji.
Dyskusję.
Podczas apelu
pani dyrektor Smith witała wszystkich nauczycieli, uczniów, lecz Vanessa była
skupiona na całkowicie innej rzeczy niż
to co mówiono było.
A to co za potworek na końcu? Możesz kombinować z
poprawną wersją (niż to, o czym mówiono), ale wyjdzie lepiej, jeśli skończysz
na słowie „rzeczy” i postawisz kropkę.
Robiła to potajemnie, aby Alex tego nie zauważył, gdyż wiedziała
doskonale, że jej przyjaciel go wręcz nienawidzi.
Zbędne powtórzenie zaimka. Możesz np. pozbyć się tego
drugiego.
Bowiem
flirtował i zaliczał każdą napotkaną dziewczynę.
Pokraczne zdanie. lepiej, gdybyś zaczęła od "Plotki bowiem głosiły, że...", albo
odwróciła kolejność na taką: „Flirtował
bowiem…”.
Van nie
wierzyła tym plotkom, ponieważ była
pewna, że dziewczyny, które zostały odrzucone, bądź nie zauważone przez przystojnego Mulata były w stanie
rozpowszechnić na całą szkołę takie plotki.
„Niezauważone” piszemy łącznie, poza tym masz tutaj
powtórzenie.
To on uważał,
że Vanessa jest najpiękniejszą dziewczyną tej szkoły, dzięki swojej
delikatności, porcelanowej twarzy i wspaniałego
charakteru.
Odmiana rzeczowników się kłania. Dzięki (komu? czemu?)
wspaniałemu charakterowi. Wcześniej miałaś dobrze, ale na koniec zdania
zepsułaś.
Sądził, że jest
kochaną osobą jaką dotychczas spotkał i cieszył się, że może mieć kogoś takiego
bardzo blisko.
Skoro dotychczas, to na logikę pasuje tu
"najbardziej kochaną".
- Na kogo tak
spoglądasz? - spytał, z zaciekawioną
miną. Speszyła się.
Zbędny przecinek.
- Yy patrzę na
nowych uczniów. – odpowiedziała
dosyć szybko, po czym zajęła się oglądaniem i słuchaniem apelu, który w dalszym
ciągu trwał.
Bez kropki po zakończeniu wypowiedzi. serio trwał? Mała
uwaga: część zdania po słowie „apelu” jest trochę bez sensu, bo na logikę
wiadomo, że skoro go słucha, to jeszcze trwa.
- Dam sobie
radę. - odpowiedziała oschle, podnosząc głowę do góry.
Bez kropki po zakończeniu wypowiedzi.
Poczuła, że
zaczęła się rumienić, przez co tym bardziej
nie chciała wstać, aby Mulat tego nie zauważył.
Wstawiłam brakujący przecinek.
- W takim razie
do zobaczenia jutro, Vanesso. - powiedział, po czym pocałował dłoń blondynki. Blondynka ponownie
zarumieniła się i udała w stronę przyjaciela.
Znów bez kropki, poza tym powtórzenie.
- Co ten palant
chciał od Ciebie? Van, wiesz jak o nim źle mówią.
Brakujący przecinek, a „ciebie” piszemy z małej
litery, gdyż nie jest to list tylko opowiadanie.
- Jak możesz
tak mówić! - krzyknęła, po czym wyszła z samochodu trzaskając mocno drzwiami i
znikając za drzwiami jasno-kremowego
domu.
Powtórzenie, jasnokremowy razem. W tej kwestii
wyjaśnię ci zasadę. Jeśli wskazujesz odcień jakiegoś koloru, np. jasnozielony,
ciemnobrązowy, stalowoszary, to piszesz to łącznie. Jeśli zaś łączysz dwa
kolory, np. kremowo-kawowy czy zielono-złoty, to oddzielamy słowa myślnikiem.
ROZDZIAŁ 2
Z racji tego,
że pogodna w dalszym ciągu była
kwitnąca z przyjemnością wyszła z łóżka.
Pogoda.
Spojrzała na
swojego smartphone, który miał z
dziesięć nieodebranych połączeń od Alexa.
Smartphone'a
- Nie miałeś
czym. Wiesz dobrze, że lubię Ciebie
troszeczkę podroczyć. - po raz kolejny zaśmiała się blondynka.
Bez kropki na koniec zdania, powinno być też „cię”
zamiast „ciebie”. Poza tym źle użyte słowo. Poprawne wersje:
1)
Wiesz dobrze, że lubię cię troszeczkę podrażnić.
2)
Wiesz dobrze, że lubię się z tobą troszeczkę
podrażnić.
Blondynka nie
potrafiła skupić się na rozmowie z przyjacielem, podczas długiej przerwy na lunch.
Zbędny przecinek.
Jasnowłosy
zauważając dekoncentracje
przyjaciółki domyślił się co jej po głowie chodzi.
Dekoncentrację.
Zdenerwował się
tym bardzo, lecz ukrywał to bardzo doskonale.
Najprościej będzie, jeśli po prostu wykreślisz drugie
„bardzo”.
Z myśli
wyciągnął go męski głos.
Brzmi to dość pokracznie, lepiej byłoby "Z
rozmyślań wyrwał go męski głos".
- Witaj
Vanesso, miło cię dziś widzieć. Wyglądasz naprawdę pięknie. - za komplementował blondynce brunet.
Alex podniósł wzrok na rozmówcę.
Zayn Malik w całej okazałości z
swoim durnym uśmieszkiem.
Trochę tu tego jest. Bez kropki na koniec wypowiedzi.
Potem powinno być "skomplementował blondynkę". Rozmówcę? Brzmi to
tak, jakby był rozmówcą Alexa, a przecież rozmawiał z Vanessą. Na końcu zamiast
„z” ma być „ze”.
- Cześć Zayn. -
odpowiedziała Van mocniej się czerwieniąc. - Siadaj z nami. - dodała szybko.
Znowu zbędne kropki na końcu obydwu wypowiedzi.
- Nie wiem czy Twój chłopak na to pozwoli. -
odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem skierowanym prosto do jasnowłosego.
„Twój” z małej, bez kropki.
- Nie, coś Ty! Ja i
Alex nie jesteśmy parą, lecz przyjaciółmi.
Przydałby się
przecinek po „nie”, a „Ty” małą literą.
Był bezsilny zalotom bruneta, więc wstał i odszedł
od nich.
Wobec zalotów.
Przyglądywała się mu uważnie.
Przyglądała.
Po raz kolejny
zarumieniła się widząc, że każdy z nich ilustruje
ją od dołu do góry.
Wypomniałam ci to w ocenie tekstu – właściwe słowo to
„lustruje”.
- To jest Harry
Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan oraz Liam Payne. - po kolei wymienił ich
imiona i nazwiska, a oni w tym czasie podawali jej rękę, szeroko się
uśmiechając.
Bez kropki na końcu wypowiedzi.
- Chłopaki, poznajcie Vanesse Adams, najpiękniejszą blondynkę tej
szkoły. - dodał, puszczając oczko niebieskookiej.
Brakowało przecinka. Oczywiście znów zbędna kropka. I
literówka, jak sądzę: Vanessę.
- Hej, co się dzieje?
Przecinek.
Zostałem
totalnie olany przez moją przyjaciółkę, która nie raczyła w ogóle ze mną
rozmawiać przez ten cały czas, kiedy z Wami siedziałem.
„Wami z małej”. Usuń też kropkę, nie wstawiłam całej
wypowiedzi, ale… no właśnie, był to fragment dialogu.
ROZDZIAŁ 3.
Nie wiedziała
jak miałaby zacząć przeprosić
przyjaciela za jej dziecinne i nieodpowiednie zachowanie. Alexa znała od małego, Zayna zaledwie dwa
dni, a już odepchnęła Alexa na drugi bok.
Przeprosiny. Potem brakuje przecinka. No i –
powtórzenie. A także zbędne słowo „drugi”.
Uważała jednak,
że pieniądze nie dają szczęścia.
Pragnęła prawdziwego szczęścia,
uczucia miłości nie tylko ze strony
rodzicielskiej, lecz także ze strony
jakiegoś przystojnego mężczyzny.
Powtórzenie. W drugim przypadku możesz zupełnie pozbyć
się pierwszego „ze strony”.
I kiedy jej marzenie prawie się spełnia to Alex
niszczy jej to piękne wyobrażenie.
Powtórzenie, drugie „jej” można wykreślić.
Zamierzała iść na tą imprezę czy mu się to podoba, czy też nie.
Namieszałaś w czasach. Poza tym przecinek.
Z racji tego, że
nie była orłem z matematyki z wielką przyjemnością odstawiła zadanie obok, by tylko sprawdzić komórkę.
Przecinek po „obok”.
Skorzystała ze
swojego ulubionego żelu pod prysznic, który pachniał kakaem.
Kakao to jedno ze słów, które się nie odmieniają, więc
zostawiamy je w mianowniku.
- Takie piękne
dziewczyny rzadko się widuje na ulicach! Ty jesteś tego przykładem, złotko. Idź
i baw się dobrze, ale nie przesadź za bardzo. - zakomunikował, po czym zajął
się ponownie pracą papierkową.
Bez kropki!
To dzięki
zasłudze alkoholowi, który płynął jej w żyłach.
Zdecyduj się – albo „dzięki alkoholowi”, albo „to
zasługa alkoholu”.
Czuła jak szumi jej w głowie, a wstawać nie zamierzała w ogóle. Czuła, że momentalnie by upadła na
ziemię. Kiedy wybiła równa dwunasta
postanowiła się zbierać do domu.
Powtórzenie i „równo dwunasta”.
Powolutku i
ostrożnie zaniósł Brytyjkę na tylne siedzenie i rozejrzał się wokół, czy, aby przypadkiem nikogo nie ma w pobliżu.
Pozbądź się przecinka po „czy” i przesuń go
(zaznaczyłam, gdzie powinien być).
Jęknął cicho z podniecenia i sam szybko pozbył się
swoich spodni i bokserek. Pod wpływem silnego podniecenia trafił swoim przyrodzeniem w miejsce rozkoszy.
Powtórzenie.
ROZDZIAŁ 4.
Wyobrażała
sobie zbyt wiele może nawet za bardzo,
ale przecież nikt jej tego nie zabroni.
Pokraczne zdanie, lepiej wykreśl pogrubiony fragment.
Do tego pomieszałaś czasy.
Posmutniała,
gdy na ekranie smartphone nie
ukazała się żadna wiadomość.
Smartphone'a.
Jednakże dla Niej było to bardzo ważne.
Z małej.
Zbyt wielka
dawka alkoholu sprawiła, że
całkowicie urwał jej się film i nic
nie pamięta.
Czasy! Napisz lepiej „pamiętała”.
Jedynie pewne
urywki, na których nie wskazywało nic co mogła zrobić niewłaściwie.
Masz tendencję do budowania koślawych zdań. Lepiej
zabrzmiałoby np.: „Jedynie pewne urywki, z których nic nie wskazywało, aby
zrobiła coś nie tak”. Możesz sama pokombinować i wymyślić własną wersję.
Zatem
postanowiła sama do Niego napisać
starając się nie przesadzać ze słodkością.
Z małej.
Od godziny Alex
próbował wytłumaczyć przyjaciółce materiał z matematyki. Był w tym niepokonany, uwielbiał matematykę.
Spróbuj: „…uwielbiał ten przedmiot”.
Tłumaczyłem Ci je, powinnaś
je śmiało zrobić.
Z małej. Do tego brakujący przecinek.
- Alex skończmy
to. Pouczymy się innym razem. Teraz muszę Cię
przeprosić, wychodzę.
Z małej.
- Do... nie ważne, po prostu wychodzę.
Nieważne!
Alex widzący jak przyjaciółka się po prostu
pakuje i zbiera, także zdecydował opuścić jej posesję.
O niebo lepiej brzmiałoby „Alex, widząc jak…”.
Zaciekawiony
jeszcze bardziej dezorientacją blondynki i nagłego
zakończenia korepetycji, zamierzał śledzić ją dyskretnie.
Nagłym zakończeniem.
Wahała się
przez dłuższą chwilę, ale odważyła się i zapukała w jasno-brązowe drzwi.
Jasnobrązowe.
-Już idę, idę. - usłyszała głos nieznajomej
dziewczyny.
Bez kropki.
Otworzyła jej szatyńska piękność ze zgrabnymi kształtami i ślicznymi zielonymi oczami.
A Vanessa jest blondyńską pięknością? Kochana, nie ma
takiego słowa. A może chodziło ci o szatańską
piękność? W każdym razie, lepiej brzmiałoby np. „piękna szatynka”. Powinno być
„ze zgrabnymi kształtami”, ale o wiele poprawniej będzie brzmiało „o zgrabnych
kszałtach i ślicznych, zielonych oczach”.
Vanessa
przyglądała się dziewczynie i jej
skąpej odzieży. Była ubrana jak dziewczyna
do towarzystwa.
Powtórzenie.
-Ooo, Vanessa, miło Cię widzieć.
Z małej. Do tego dwa brakujące przecinki.
- Nie
odpisywałeś mi na SMS'a. Martwiłam się. - odpowiedziała po dłuższym namyśle
siląc się na lekki uśmiech.
Pozbądź się kropki po wypowiedzi.
Brunet spojrzał
od dołu do góry na blondynkę i zaczął się cicho chichotać.
Bez „się”.
- Dziewczynko, czyś Ty myślała,
że zostaniemy parą na całe życie?
Przecinek po „dziewczynko” oraz „ty” z małej.
Miała nawet mu za złe, że tak ją pilnuje i rozkazuje. Teraz nie miała najmniejszej ochoty nic więcej
mówić, wybiegła z jego domu jak najszybciej.
Powtórzenie.
- Co Ty tutaj robisz?!
Z małej.
ROZDZIAŁ 5.
Niestety na
daremno.
Nadaremno.
Chodził w tą i wewte zastanawiając się co się
wydarzyło.
Są dwie poprawne wersje: w tę i we w tę albo wte i
wewte. Word jednak podkreśla mi drugą opcję jako błąd, pewnie dlatego, gdyż
jest to wersja mniej staranna – lepiej więc skorzystaj z tej pierwszej.
Miał na prawdę złe myśli.
Naprawdę.
Gdy tylko
pomyślał o idiotycznym Zaynie zaciskał nerwowo swe pięści i klną intensywnie w duchu.
Klął.
Postanowił nie
stać bezczynnie, a wziąć się w garść i uzyskać informację, która czyhała za
tymi tajemniczymi drzwiami. Stanął
naprzeciwko drzwi i wziął kilka
wdechów.
Powtórzenie.
Tak, stresował
się jak nigdy w życiu, ale trzeba było przełamać
pierwsze lody.
Cóż, nie jestem pewna, czy dobrze użyłaś ten zwrot. Owszem,
oznacza on pokonanie trudności, ale przeważnie chodzi o towarzyską nieśmiałość –
np. Vanessa mogłaby przełamać pierwsze lody odzywając się do Zayna na imprezie.
Widząc samą
twarz Malika miał ochotę rozerwać ją na szczępy
jak lew w pogoni za niewinnym zwierzęciem.
Strzępy.
- Jak mogłeś Ty sukinsynu! - wybuchnął w końcu i
popchnął Mulata z całej siły do wielkiego przedpokoju.
Z małej.
- O co mi
chodzi? Ty mnie pytasz o co mi
chodzi?! Czy Ty udajesz kretyna, czy
na prawdę nim jesteś? O Vanessę mi
chodzi! Skrzywdziłeś ją! Widziałem jak płakała, a teraz nie mam zielonego
pojęcia gdzie się znajduje. -
wykrzyknął mu prosto w twarz. Coraz bardziej nabrzmiewał gniewem i nienawiścią
do Niego.
Słowa „ty” oraz „niego” zapisujemy z małej litery, zaś
„naprawdę” piszemy łącznie.
Rzucił się z
pięściami na Niego i okładał go z
całej siły jaką tylko posiadał, lecz nie na długo, gdyż brunet przejął
inicjatywę.
Z małej.
Widział tylko
Vanessę, która płacze i cierpi przez Niego.
Z małej.
Wziął się w
garść i ponownie naskoczył na Niego.
Z małej.
Czarnowłosa
usłyszała bardzo głośny huk, więc zbiegła z pięknych, błyszczących schodów i
zamarła widokiem krwi i bezwładnego
bruneta.
Na widok.
Zabiję Cię sukinsynu, zobaczysz!
Z małej.
Miała wyrzuty
sumienia, że nie była fair w stosunku do Niego.
Z małej.
On chciał jej
jedynie pomóc, ostrzec, a ona to perfidnie
zignorowała.
Przecinek po słowie „ostrzec”.
- Dziecko
kochane gdzie Ty jesteś? - spytała z
niecierpliwym głosem.
Z małej.
- Zamów
taksówkę i jedź na komisariat Metropolitan Police Service. Alex się z kimś
pobił. My jesteśmy już w drodze. - odpowiedziała, po czym się rozłączyła.
Bez kropki na końcu wypowiedzi.
Najchętniej chciała by się w ogóle nie urodzić.
Chciałaby.
Był dla Niej zbyt wielkim bólem, a jednocześnie
piękną istotą.
Z małej.
Nie mogła się
oprzeć jego hipnotyzującym wzrokiem, a
co dopiero całym wyglądzie.
Powinno być: „Nie mogła się oprzeć jego
hipnotyzującemu wzrokowi, a co dopiero całemu wyglądowi”.
Stanął na przeciw niej.
Naprzeciw.
- Przepraszam,
że widzisz mnie w takim stanie, ale jakiś napakowany dupek mnie zaatakował, bo
nie chciałem mu oddać komórki. - wyszeptał.
Bez kropki.
- Nie, nie. -
skłamał.
To samo, co wyżej.
Załatwił
wszystko z jej i swoimi rodzicami, że był to tylko przypadek, lecz w dalszym
ciągu nie wiedzieli czemu tak naprawdę
mu na tym zależy.
Naprawdę.
Nie ominie go od tak rozprawa w sądzie.
Ot tak.
Chciałam ocenić tylko tyle, ale jedna rzecz nie dała
mi spokoju, bodajże w rozdziale ósmym.
Wyszły wszy z kawą stanęła na środku chodnika.
A to niezły kwiatek! Powinno być wyszedłszy.
Podsumowując – popełniasz niestety dość dużo błędów.
Po pierwsze, niepoprawna pisownia dialogów. Podpowiedzi znajdziesz tutaj:
Poza tym stawiasz przecinki gdzie ci się żywnie
podoba. Mieszają ci się czasy, mylisz się przy odmianie rzeczowników. Popełniasz
też błędy ortograficzne, dużej części z nich mogłabyś uniknąć korzystając np. z
Worda, który by je podkreślił.
Dodatki 5/5pkt.
Spis treści i spam w porządku, linki uporządkowane,
jest też odnośnik do naszej ocenialni.
Podstrona o postaciach jest zrobiona schludnie i
ładnie. Nie lubię, gdy autorka wypisuje tam wszystkie możliwe informacje o
postaciach czy też zdradza fabułę, u ciebie jest dokładnie tak, jak być
powinno. Podałaś też źródło cytatów.
Co do informacji o tobie, to jestem zadowolona,
wyczerpująco poruszyłaś różne aspekty swojej osoby. Piszesz, że umiesz
przyjmować spokojnie krytykę – to dobrze, mam nadzieję na dowód tego.
Podsumowanie
Twoja ocena to Żuczek, czyli trójka. Dwa punkty niżej
i byłaby dwója, myślę jednak, że zasłużyłaś na obecną notę. Przyznaję, że na
początku, przy pierwszym spotkaniu z Idealnie Piękną Vanessą spodziewałam się,
że wyjdzie ci Poniżej przeciętnej, ale robisz postępy. Twoim największym
problemem jest niedokładność, bo w ten sposób popełniasz masę błędów i tworzysz
pokraczne zdania. Poza tym idealizujesz niektórych bohaterów. Bardzo ważną
sprawą, nad którą musisz popracować jest logika. Wytknęłam ci wiele
nieścisłości, część była wręcz śmieszna. Zawsze zastanów się i jeśli widzisz,
że jakieś rozwiązanie jest nie do końca logiczne, to poświęć trochę czasu i
wymyśl inne.
Ilość zdobytych punktów:
62 punkty, czyli Żuczek [Dostateczny
– [3]]
Czegóż mogę ci życzyć? Dużo zapału do pracy i weny.
Poza tym… a co tam! Spotkania z One Direction w rzeczywistości, a nuż kiedyś na
nich wpadniesz?
Uch, skończyłam ostatnią ocenę jako stażystka. Teraz czekam
na opinię reszty dziewczyn, czy chcą mnie w swojej ekipie. Trzymajcie kciuki!
PS. Któraś z was, dziewczyny, polecała mi włączenie
automatycznych akapitów. Nie jestem jednak pewna, czy wszędzie wyszło mi to
dobrze.
Powiem Ci, że momentami się uśmiałam. Poznanie się głównych bohaterów i późniejsza scena w stołówce, po Twoim komentarzu niezmiernie zaleciała mi "Zmierzchem". Ocena wydaje mi się rzetelna i nie wyczuwam w niej "wrogości". Widać, ze pomimo nie swojej tematyki, bardzo chcesz pomóc dziewczynie. Ocena obfituje w liczne rady, co się chwali. Mam nadzieję, że autorka z nich skorzysta i polepszą jej warsztat.
OdpowiedzUsuńZalinkuj sobie adres bloga i zwróć uwagę, bo u mnie na końcu niektórych akapitów wyskoczyła Ci literka "J".
Pozdrawiam gorąco,
No właśnie, link! Wiedziałam, że o czymś zapomnę -,-
UsuńDziękuję za pochlebną opinię, ciągle się staram pokazywać w miarę możliwości co poszło dobrze, bo dochodzę do wniosku, że jedynie wytykanie wad tekstu zniechęci, ale nie tylko. Autorka może też uznać, że byłam złośliwa i czepialska i kompletnie by to olała :)
No cóż - czekam na odzew z jej strony!
PS. Literki "J" znalazłam dwie, jak coś znajdę, to zmienię.
Muszę przyznać, iż obawiałam się oceny znacznie gorszej. Gdyż jesteś świadoma moich błędów.
OdpowiedzUsuńCzytając po kolei z uwagą tą ocenę nie poczułam żadnej wrogości, czy złośliwa. Byłaś szczera i rzetelna w ocenie co mi się bardzo podoba. Z racji tego, że ze spokojem przyjmuję krytykę.
Muszę zaznaczyć to, iż wiele dobrych rad i wskazówek mi dałaś jak i poprawiłaś moje błędy. Czytając wszelkie poprawki sama zaczęłam je dostrzegać i za każdym razem czułam się zawstydzona takimi błahostkami. Poza tym powodem takich moich niedociągnięć, błędów, czy jak to nazywasz potworków jest to, że jestem kiepska z języka polskiego, ale uważam, że nie jest to moje wytłumaczenie na to.
Co do logiczności mojej historii to muszę przyznać, że sama się nieco uśmiałam. Faktycznie nie jest to jakoś specjalnie realistyczne, czy logiczne. Tutaj na pewno o to się nie gniewam. Jednak tutaj cię zaskoczę. Przed publikacją rozdziałów sprawdzam je z parę razy, ale wydaje mi się zawsze, że jest poprawnie ewentualnie kilka poprawek wniosę. Sądzę, że skorzystam z twojej porady dotyczącej, iż mam pozostawiać rozdział na parę dni i wtedy na nowo przeczytać i poprawić błędy.
Z racji tego, że jest to moje trzecie opowiadanie w życiu to można zrozumieć to, że ono nie będzie na dość wysokim poziomie.
Podsumowując jestem zadowolona z oceny, nie mam żadnych wątpliwości ani nie żywię do ciebie żadnej urazy, bądź gniewu. Sama się nieco uśmiałam i rozbawiłam, a także zlałam rumieńcem, bo było mi wstyd. Pokazałaś mi jak wiele muszę pozmieniać i się oczywiście poprawić. Także cieszę się, że podjęłaś się takiego wyzwaniu jak ocenieniu słabego romansu dotyczącego One Direction, bo uważam, że był to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Jestem Ci bardzo wdzięczna i moim skromnym zdaniem nadajesz się na oceniającą, lecz to już pozostaje w rękach ekipy OP. Trzymam mocno kciuki i kibicuję! :)
Pozdrawiam gorąco! /sensitive-touch/
Musicie wybaczyć mi pewne błędy w komentarzy, gdyż zazwyczaj sprawdzam je publikując już komentarz. A z tego co zauważyłam trzeba czekać, aby został przez was zaakceptowany. Cóż mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie te niedogodności.
UsuńBardzo Ci dziękuję, taka odpowiedź na ocenę to niezwykle miła rzecz :) Skoro pisałaś o sobie, że to trzecie opowiadanie, a do tego (tak mi się wydaje) piszesz od roku, to muszę Ci pogratulować, bo trójka po tak niedługiej przygodzie z pisaniem to moim zdaniem dużo - przecież większa część umiejętności to doświadczenie poparte dużą ilością pisania :) Talent - owszem, ale przede wszystkim ćwiczenie.
UsuńCo do sprawdzania, to rozumiem, wpadnę do Ciebie pewnie jeszcze, żeby sprawdzić, jak Ci idzie. Jeśli błędów będzie dużo, to możesz poszukać sobie bety (najlepiej takiej, która dodatkowo wyrazi opinię o samej fabule, nie tylko błędach, ale to zależy od Ciebie).
Jeszcze raz dziękuję, miło mi, że tak się rozpisałaś i z pokorą przyjęłaś ocenę, co raczej nie jest zbyt łatwe.
A co do tematyki - sama wybieram blogi z Wolnej Kolejki, więc nie narzekam, uznałam, że muszę się przełamać i spróbować i tego rodzaju historii :) Trochę obawiałam się przez stereotyp directionerek/belieberek/itp., że może czekać mnie Autorka z tłumem fanek, które będą chronić jej honoru zawsze i wszędzie, oczywiście w złym znaczeniu - a tu proszę, kompletne zaskoczenie!
Życzę Ci powodzenia. Jeśli mam jakieś wątpliwości czy prośbę - wal śmiało!
Co do błędów - nie przejmuj się, w komentarzach każdemu się zdarza, to nie wypracowanie ;)
UsuńWyłapałam kilka błędów:
OdpowiedzUsuń"Po pierwsze, znów mamy do czynienia o tym, o czym mówiłam przed chwilą." - z tym.
"Vanessa kończy tą „rozmowę” trzaśnięciem drzwiami auta." - tę rozmowę.
"Nie chcę jednak tylko wytykać ci tego, co jest złe, bo same opowiadanie czyta się lekko, co jest jedną z zalet tekstu." - samo (jedno) opowiadanie.
"Podczas, gdy to domówka." - bez przecinka przed "gdy".
"Bardzo ważną sprawą, nad którą musisz popracować, to logika." - jest logika.
W podpunkcie o narracji w pierwszym akapicie napisałaś, że jednak narrator psuje niespodziankę, a w drugim zaś, że nie psuje...
Swoją drogą, nigdy nie spotkałam się z regułką marysuizmu, w treści której na tacy podano by nam dokładny opis wyglądu takiej postaci - w określeniu "Mary Sue" ogólnie chodzi o to, że jest piękna, cudna, mądra i wszyscy ją kochają, a nie że jest blondynką, rudą albo czarnowłosą (to brunetki nie mogą już być idealne?!). Tak się czepiam, bo sama aktualnie piszę fanfika z postaciami o kruczoczarnych włosach... ale, ale! Mam usprawiedliwienie, bo mają azjatyckie korzenie!
Ach, pojawiło się też gdzieś w tekście "SMS'a", a zdaje mi się, że w książkach spotkałam się z wyrażeniem "esemesa". Nie wiem, czy zapis "SMS'a" to błąd, ale nigdy się na taki nie natknęłam.
Dzięki za wytknięcie błędów, na pewno zaraz je poprawię :)
UsuńCo do narratora, faktycznie trochę zamieszałam, ale po to zaznaczyłam, że pierwszy akapit odnosi się do fragmentu gdzieś na początku opowiadania. Ale fakt faktem, dzięki za zwrócenie uwagi.
Co do Mary Sue - owszem, to nie zasada :) Chodzi o to, że przeważnie te bohaterki muszą być wtedy nieziemsko piękne, więc nie mogłyby mieć z w y k ł e j urody. I wtedy wypisuje się porcelanową czy nieskazitelną cerę np. i te wszystkie inne rzeczy, o których pisałam. Owszem, płomiennorude czy kruczoczarne włosy to żaden błąd czy grzech, sama pisząc do szuflady taką postać :) Chodziło mi o to, żeby nie przedobrzyć, bo owa bohaterka właśnie taką piękną, dobrą i mądrą jest. Mądrą niestety tylko z założenia.
Tfu, powinno być raczej "namieszałam".
UsuńSame błędy z pośpiechu. "Sama piszę do szuflady o takiej postaci"
UsuńAleż robię tu spam... Pogrzebałam trochę w necie na temat SMS-ów i... no właśnie tak się to pisze, czyli autorka pomyliła się tylko wstawiając ' zamiast - . Link: http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/5-pisownia/161-sms-y-i-esemesy-pisownia-odmiana-i-wymowa
UsuńEsemes to też poprawna wersja, ale potoczna. Dziękuję jeszcze raz za zwrócenie uwagi i lecę napisać o tym autorce bloga w komentarzu :)
Droga Lois, jako, że właśnie kończysz staż, postanowiłam się wypowiedzieć o Twojej najnowszej ocenie.
OdpowiedzUsuńJest przygotowana porządnie i zawiera wiele rad. Podziwiam Cię, że skomentowałaś każdy z 13 rozdziałów i to w wielu akapitach :)
Masz rację, co do tego, aby nie krępować się zmieniać najstarszych notek, a potem powiadomiać o tym czytelników - przyznam, że wielokrotnie nurotwała mnie ta kwestia, a Ty dzięki przytoczeniu przykładu Tolkiena, przekonałaś mnie, aby nie bać się ulepszać rozdziałów, nawet jeśli ich publikacja odbyła się już dawno.
Myślę, że dzięki Twojej zdolności wytykania błędów logicznych i chęci pomocy, ocenialnia zyskała przydatną oceniającą ;)
Bardzo Ci dziękuję za Twoją opinię, Marzycielko, dużo dla mnie znaczy taka zachęta do pracy - oby dziewczyny uważały tak samo!
Usuń