czwartek, 11 kwietnia 2013

[36] sensitive-touch.blogspot.com



Jakoś nie dałam się wciągnąć w szał directionerek, ale uznałam, że moim zadaniem jest ocenić treść, więc muzyczne preferencje nie mają nic do rzeczy. Zabrałam się więc do roboty z dużym zapałem!

Oceniająca: Lois
Autor: Caroline kariisxx
Ocena: Standardowa


Okładka 5/5pkt.
Anglojęzyczny adres sensitive-touch oznacza delikatny, czuły, wrażliwy dotyk. Myślę, że dobrze podkreśla to romantyczną tematykę bloga. Cytat na belce brzmi dość tajemniczo (to znaczy – nie wiem jeszcze, jaki ma związek z opowiadaniem) i sentymentalnie. Pierwsze wrażenie, jakie wywiera na mnie oprawa graficzna również jest jak najbardziej pozytywne. Nie ma do czego się do czego przyczepić ani nad czym zastanawiać, więc za to kryterium otrzymasz maksimum punktów.


Grafika 10/10pkt.
Myślę, że sama wiesz, że szata graficzna jest po prostu bardzo ładna. Wszystko dobrze dopasowane, czytelne i po prostu estetyczne. Możesz podziękować swojej szabloniarce! Przydałoby się jeszcze tylko wyjustować tekst, bo na pewno wpływa to na czytelność.

Treść 35/60pkt.

Prolog
Prolog mówiący o przyszłości powinien zaciekawić czytelnika. Ktoś, kto trafił na twojego bloga ma zadać sobie pytanie: Jak do tego doszło? Do czego tak właściwie doszło­­­? Co się wydarzyło do tego czasu? Kim są ci ludzie?
Twój prolog nie zostawia nam za bardzo miejsca do spekulacji. Osobiście – nie poczułam się zaciekawiona tą historią. Zwłaszcza, że ujawniłaś też przeszłość chłopaka i to, jaką przemianę przejdzie. Jednym słowem – streszczenie opowiadania. Lepiej byłoby, gdybyś postawiła na trochę tajemniczości. Być może krótki fragment ze szpitala z rozważaniami któregoś z bohaterów albo urywek wypadku… Wypróbuj różne wersje. Oczywiście nie zmuszam cię do zmiany prologu, ale możesz spróbować. J.R.R. Tolkien zmienił dość ważną scenę w „Hobbicie” ponad dziesięć lat po publikacji książki, więc jeśli czujesz, że chcesz coś zmienić, to nie musisz się blokować – zawsze możesz poinformować czytelników o zmianie. No cóż, rozpisałam się na ten temat, decyzja należy do ciebie.

Nie mógł dopuszczać myśli, że jego blondynka miałaby się nigdy nie obudzić.
To nie błąd, ale sądzę, że lepiej brzmiałoby, gdybyś użyła słowa „ukochana”, gdyż brzmi to o wiele lepiej. W wielu miejscach nadużywasz  słów w rodzaju „Vanessa”, „ukochana” i „blondynka”, czasem starczy „dziewczyna” albo brak słowa, bo wszystko jest jasne przez kontekst. Najgorsza jest chyba ta Brytyjka… Zwłaszcza, że większość bohaterów (o ile nie wszyscy) są tej narodowości. Dobry przykład znalazłam w pierwszym rozdziale, więc myślę, że powiem więcej na ten temat w podpunkcie o stylu.
Jeśli mam zaś powiedzieć coś o całokształcie tego wpisu, to oprócz tego, że był zbyt bezpośredni i opisujący całokształt fabuły, to jawi mi się jako przesłodzony. Szkoda, że nie napisałaś, że to romans w zgłoszeniu, bo pewnie nie podjęłabym się taplania w lukrze. Mam po prostu wrażenie, że wszystkie te przemyślenia – niby górnolotne – są tak naprawdę nazbyt bezpośrednie. Mordujesz wątek tego uczucia tępą piłą motorową. Różową. Wiesz, czasem lepiej zacytować myśl owego chłopaka albo pokazać dialog z pielęgniarką. Czytelnik dowie się tego samego o uczuciach bohatera, ale w mniej łopatologiczny sposób. Sam to zauważy. Zaufaj inteligencji czytelników!

Rozdział 1.
Vanessa zdecydowanie wolała towarzystwo chłopaków, gdyż nie potrafiła nawiązać bliższej relacji z tą samą płcią. Dla niej dziewczyny stanowczo gorsze od chłopców, potrafią bardziej obrobić komuś tyłek niż ktokolwiek inny.
Zaczynasz gubić się w czasach. Zaczyna panować chaos, który najwyższy czas opanować.
Po cichu podjeżdżając pod dom Vanessy chłopak zagalopował się na widok przyjaciółki.
  Po pierwsze, znów mamy do czynienia z tym, o czym mówiłam przed chwilą. Wystarczyłoby „na jej widok”. Chodzi mi jednak o to, że się zagalopował. Nie jest to błąd, w żadnym wypadku, ale jak dla mnie – niejasność. Jak to, zagalopował? Mam nadzieję, że powiesz mi w komentarzu o co ci chodziło i być może zmienisz to słowo na jaśniejsze, bo ja kompletnie nie wiem, co tak naprawdę zrobił, choć mam pewne domysły.
Zaczynam bliżej poznawać Vanessę. Na początku była dla mnie blondynką, a także… cóż, wielką miłością jakiegoś chłopaka, ale tutaj poznajemy cudzą opinię. I czego się dowiadujemy? Cóż, wolałabym o tym nie czytać. Porcelanowa cera, blond włosy, idealna piękność, wielkie, kochające serce… Alex sam uznał, że brakuje jej skrzydełek aniołka.
Na Twoim miejscu uważałabym na marysuizm. Czasem mam wrażenie, że to wciąż mało znane pojęcie, ciekawa jestem, czy się z nim spotkałaś. Mary Sue to postać idealna. Piękna, dobra, mądra. Uroda? Rzecz jasna złociste/kruczoczarne/płomiennorude włosy, błyszczące/zmieniające kolor oczy oraz porcelanowa cera. Znasz idealnych ludzi? Bo ja nie. Owszem, Amanda Seyfried jest piękną kobietą, ale to wyjątkowo subiektywny osąd i bardzo boli przy czytaniu. Twoja Vanessa to najbardziej podstawowa i pierwotna wersja Mary Sue. Plus tego opisu jest taki, że mogłam ją sobie wyobrazić.
Twoi bohaterowie nareszcie się odezwali. Uwierz, ucieszyło mnie. Wymienili dwa krótkie zdania i… tyle. A szkoda. Lepiej pokazać postać przez to co robi lub mówi, niż ustami narratora.
Odetchnęła z ulgą, kiedy pierwszy dzień miała już za sobą.
Uściślij, że chodzi o pierwszy dzień w szkole, a najlepiej zamień to na rozpoczęcie roku szkolnego. Na początku myślałam, że przeskoczyłaś już do wieczora, a tu niespodzianka – Idealna Vanessa i Na Razie Żaden Alex idą do samochodu.
Kiedy jej przyjaciel zwinnie przedostał się przez tłum zdziczałych nastolatków poinformował niebieskooką, że będzie czekał w samochodzie.

O słowach zastępujących imię bohaterki już wspomniałam wyżej (i napiszę później), owszem. Wystarczy tutaj „ją”. Albo inne słowo, takie jak „Vanessę”. Czemu? Bo to dość nieudolna próba wplecenia opisu wyglądu w tekst. Spróbuj inaczej. Lepiej, żeby napisać o tym w fragmencie, gdy ujawniana jest opinia Alexa o niej, albo wpleść to w przykładowe zdanie w stylu „Zmrużyła swoje niebieskie oczy…”. Po prostu często widzi się taki sposób informowania o wyglądzie i jest on wyjątkowo niezgrabny.       
Na naszą piękną Van Sue ktoś wpada. O ile zakład, że to przystojny mężczyzna, pewnie ten, w którym nasza bohaterka się kocha?
Bingo. Wątek tak oklepany, że aż urósł do rangi wydarzenia rodem z parodii typowego, ckliwego romansu. Uwierz, jakkolwiek miałabyś ich zapoznać, prawdopodobnie każda inna wersja byłaby lepsza. Poza faktem, że jest to oklepane, powiedz mi – kiedy ktoś na ciebie wpada na korytarzu, co robi? W mojej szkole powie przepraszam albo mruknie coś pod nosem (generalnie reakcja zależy od charakteru i wychowania) i pójdzie dalej, ale nie rzuca się z imieniem i nazwiskiem. A ty? Przedstawiasz się każdej napotkanej na korytarzu osobie? Chcę ci tylko pokazać, że taka scena jest bliższa marzeniom nastolatki podczas nudnej lekcji, a nie rzeczywistości. Warto trochę pogłówkować, aby wpaść na coś realnego i oryginalnego.
Zayn zilustrował blondynkę uśmiechając się szeroko.
Postawił sztalugę, wziął paletę, farby i zaczął malować Vanessę. Ok, koniec złośliwości, może to literówka, ale powinno być zlustrował, a nie zilustrował. Okej?
Te opisy, że Zayn był oczarowany, zakochany i tak dalej… Wspomnę o tym później, ale psujesz niespodziankę. Nie musimy wiedzieć od razu, co czuł i jakie miał zamiary. Lepiej byłoby pokazać czytelnikowi, jak uwodzi Vanessę a potem zaskoczyć go pokazaniem prawdziwej twarzy. Tak, by wzbudzić emocje. Dokładnie, emocje. Mówiąc o wszystkim od razu odzierasz tekst z nich.

- Alex nie mów tak o nim. On taki na pewno nie jest. Pomógł mi wstać z podłogi.
No tak, a uwodzicieli rozpoznaje się po tym, że rozpychają się na korytarzach szkolnych, podsiadają staruszki w autobusie i przebiegają na czerwonym świetle. Coś ta twoja Vanessa nie jest za bystra. Jej przyjaciel również jakoś specjalnie inteligencją nie błyska.
- Pff. Czy Ty tego nie widzisz, że to był jego pierwszy krok, aby cię rozkochać, wykorzystać i rzucić?
Ach, te teorie spiskowe… No faktycznie, podanie ręki przy wstawaniu to coś, co rozpala kobiety do czerwoności. Chyba te w gimnazjum (z całym szacunkiem).
Vanessa kończy tę „rozmowę” trzaśnięciem drzwiami auta.

Rozdział 2.
Drugi rozdział znów zaczynasz od określenie koloru włosów. Wiesz, lepiej przestać unikać takich słów jak po prostu „dziewczyna”, bo będą brzmiały lepiej. Z tego, co widzę, teraz pokażesz punkt widzenia innej postaci (brunetki!)… Ups, poprawka. To tylko twoja pomyłka, dziwię się, że nikt nie zwrócił ci na to uwagi. Chyba, że Van zmieniła kolor włosów.

Nie widziała w nim żadnego złego charakteru.
Mowa rzecz jasna o boskim Zaynie. Jak Vanessa mogła poznać jego charakter, skoro w ogóle go nie znała? Zaczynam myśleć, że to naprawdę naiwne i głupiutkie dziewczę, co mnie dziwi, bo w tym wieku raczej powinna mieć trochę rozumku.
O, do tego foszek. Alex nic jej nie zrobił, zapytał tylko o Zayna, potem jedynie zarzucił jakąś teorią spiskową… A Van jak dzieciaczek albo stereotypowa głupia blondyneczka obraża się i nie odbiera telefonu? Dlaczego? Bo tak.

Dalej zaś robisz coś, co być może błędnie bierzesz za dokładny opis. To są tak naprawdę zapchajdziury. Opisywanie każdej rzeczy w torebce Vanessy jest zbędna… Myślę, że uwagę o tym, dlaczego bierze portfel śmiało można wykreślić, to samo na przykład z marką spódniczki. Być może gdyby to była jakaś wyjątkowa spódnica z równie wyjątkowego lub drogiego sklepu… Ten fragment nie jest zły, widywałam gorsze, w których autor(ka) roztkliwiała się np. nad tym, co jej bohaterka robi pod prysznicem, ale myślę, że chociaż te dwie rzeczy możesz wykreślić.

Dziewczyna decyduje się w końcu łaskawie na rozmowę z Alexem. Z każdą sceną, w której występuje, coraz bardziej upewniam się, że to nadgorliwy przydupas Vanessy. Nijaki, zaborczy i rzecz jasna – na każde jej skinienie. Aha, no i ma jasne włosy. Biorąc pod uwagę markę samochodu – do tego bogaty. Kompletnie zero charakteru.

Vanessa jest w siódmym niebie, gdy udaje jej się spędzić przerwę na lunch z Zaynem. Przeraża mnie trochę twoja bohaterka, bo… jest dość dziecinna. Ma lat osiemnaście, a jej rozważania są na poziomie wczesnego gimnazjum. Marzy o byciu z kimś właśnie w ten sposób, jak dziewczynki w wieku lat, powiedzmy, czternastu, piętnastu. Będą idealną parą… Nie wiem, może mam dziwnych znajomych, ale nikt w liceum w coś takiego nie wierzy. No i rzecz jasna… te zazdrosne koleżanki! To takie ważne!
Nareszcie ktoś ją dostrzegł! Trochę dziwne, biorąc pod uwagę jej niebanalną urodę (jak sama napisałaś) oraz to, jak szybko na Zachodzie młodzież wchodzi w wiek randkowania. Naprawdę nikt na nią nie zwrócił uwagi? Może jestem czepialska, ale zgrzyta mi to z jej wizerunkiem idealnej piękności. A może po prostu poznali się na jej charakterze?

- Chłopaki poznajcie Vanesse Adams, najpiękniejszą blondynkę tej szkoły. - dodał, puszczając oczko niebieskookiej.
Błędy w tym zdaniu wypisałam w punkcie poprawność. Najpiękniejsza blondynka? Czyli co, Zayn ma listę także najlepszych rudych, szatynek, brunetek, farbowanych? To niewielkie potknięcie, ale lepiej to zmień, bo czasem zdanie może zostać źle zrozumiane.

Nie chcę jednak tylko wytykać ci tego, co jest złe, bo samo opowiadanie czyta się lekko, co jest jedną z zalet tekstu. Ale nie po to tu jestem, żeby słodzić i schlebiać próżności, ale po to, by wskazać, co według mnie jest nie tak.

Rozdział 3.
           - Alex ja... zachowałam się jak głupia nastolatka.
Tak, wiem, nie powinnam być złośliwa, ale… Cóż. Vanessa jest głupią nastolatką.
Alex znów dwie rozmowy i zaproszenie na imprezę podsumowuje zdaniem, że Zayn chce ją zdobyć za wszelką cenę.

Zayn za to jest subtelny i romantyczny jak kłoda drewna. Zna dziewczynę dwa dni i nazywa ją „maleńka”, śmiem sądzić, że jego ofiary były albo średnio inteligentne, albo zakompleksione.

Zaczynam podejrzewać, że rodzice Vanessy trzymali ją przez lata w domu. Najpierw ta naiwność (pomógł mi wstać, więc nie może być wyrachowany), a teraz ubiór raczej na studniówkę… Podczas gdy to domówka. Mam nadzieję, że nie ubierzesz chłopaków w garnitury.

Vanessa jest tak naiwna… O Chryste Panie. No nie mogę. Wypiła sobie, tak swoją drogą, drinka, po czym jest tak pijana, że ledwo chodzi. Zasnęła. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie tabletka gwałtu, ale nie oszukujmy się, zadziałałaby o wiele szybciej. Myślę, że nie bardzo masz doświadczenie z alkoholem, co oczywiście nie jest złe (sama bardzo rzadko piję, więc znawczynią nie jestem), ale sprawia to, że wypisujesz bzdury.
No i ten gwałt. Ja czaję, ludzie po alkoholu zasypiają, ale to nie śpiączka, więc wątpię, żeby nic nie poczuła. Swoją drogą śmiać mi się chce, jak sobie wyobrażam Zayna, który delikatnie i powoli gwałci ją, tak, żeby jej nie obudzić. Jaki on czuły, nie pozwolił przerwać jej snu… Mały drobiazg, kochana. Stali pod domem jej rodziców. Wybacz, ale seks to raczej coś, co można zauważyć, bo członka nie można wyjąć jak węża ogrodowego. Przepraszam za to porównanie, ale skoro zauważył, że dziewczyna śpi, to lepiej byłoby zjechać gdzieś na bok, albo już na imprezie pójść z nią na górę. Zwłaszcza, że po rumieńcach wiedział, jak na nią działa i mógł się domyśleć, że pójdzie łatwo. To, że się rozejrzał po okolicy mnie nie przekonuje.

Rozdział 4.
Zayn okazał się naprawdę dżentelmenem, ponieważ usłyszała kawałek rozmowy rodziców, kiedy to delikatnie i bezpiecznie odprowadził Vanessę pod sam jej dom.
Opadły mi ręce. Rodzice mówią o tym, że odprowadził ją pod sam dom, więc o tym wiedzieli. Teraz przedstawię ci moje własne wersje tej sytuacji:
1)          Vanessa była zalana trupa. Czyli Zayn zostawił ją na wycieraczce… a nie, rodzice wiedzieli, że to on, więc musiał zadzwonić do drzwi i „przekazać” dziewczynę rodzicom. Serio? Twoi by się ucieszyli, gdyby jakiś obcy koleś przekazał im cię w ogóle nie kontaktującą i śmierdzącą na kilometr wódką?
2)         Vanessa nagle obudziła się i sama weszła do domu, a rano opowiedziała rodzicom, jaki miły i dobrze wychowany był Zayn. Ale to niemożliwe, sama pisałaś, że tak nie było.
Czyli… bez sensu? Rozpisałam się o tym jednym zdaniu, ale zwróć uwagę na logikę w tym, co piszesz. Wykreśl to albo wymyśl inne rozwiązanie.

Mam małe pytanko – po co ona się podpisuje w smsie?
No nieważne. Ale coraz bardziej przestaję ją lubić. Zachowuje się jak gówniara. Wciąż niedowierzam, że jest w moim wieku. Znalazłam fragment, gdzie jest zdesperowana tak, że aż mi się smutno robi.
- Nie odpisywałeś mi na SMS'a. Martwiłam się. - odpowiedziała po dłuższym namyśle siląc się na lekki uśmiech.
Zna chłopaka parę dni, zaprosił ją imprezę, odwiózł do domu… A dla niej brak odpowiedzi na smsa to powód, aby robić mu najazd na chatę? Trochę to przerażające. Desperacja, do tego kojarzy mi się z śledzeniem i nękaniem obiektów uczuć. To chyba nawet można na policję zgłosić, czy coś. W każdym razie, wstyd się przyznawać.

Zayn jest po prostu głupi. Właśnie przyznał się, że zgwałcił Vanessę. Teraz dziewczyna może go pozwać, przecież jej rodzice mają masę kasy i prawnik zrobiłby mu piekło z życia. Jego inteligencja sięga mniej więcej poziomu rzeżuchy, która wesoło kiełkuje sobie w mojej kuchni.

Ale wracając do Vanessy… Czemu nazywa Zayna swoją największą miłością? Ile się znali? Tydzień?

Przebrnęłam przez ten rozdział. Przechodzę dalej. Jak już wspomniałam, piszesz dość lekko, ale te nieścisłości… Ech, sprawiają, że nie mogę przyjąć na poważnie treści. Wyobrażenie sobie niektórych scen w rzeczywistości mnie rozśmiesza wręcz. Do tego postacie…

Rozdział 5.
Alex bierze sprawy w swoje ręce. No, nareszcie pokazał, że nie jest tylko nijakim przydupasem Vanessy! Muszę cię pochwalić. W końcu ukazujesz pełną emocji sytuację w taki sposób, że nie zatrzymuję się i nie znajduję co chwilę jakichś bzdur.

Już byłam zadowolona, naprawdę, zadowolona i dumna z ciebie. A tu taki okropnie kiczowaty potworek.
Alex podniósł jej podbródek i spojrzał na jej niebieskie oczy niczym ocean.
Od początku rozdział szedł ci dobrze, ale ten nastrój napięcia nadszarpnęłaś „oceanem”. Czepiam się? Być może, każdy ma inne zdanie. Sądzę jednak, że tak banalnym porównaniem odwracasz uwagę od tego co się dzieje.

Ogólnie rzecz biorąc, ten rozdział wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Alex zirytował mnie swoim durnym kłamstwem, ale nie jest to przytyk do opowiadania, a do jego decyzji. Chodzi mi o to, że w książkach często jakaś postać wywoła u nas jakieś (czasem złe) emocje i wreszcie ci się to udało w moim przypadku. Nareszcie nie poczułam się zażenowana lub rozbawiona. Albo załamana. Byłam zła na Alexa jako na osobę, a nie na ciebie. Brawo!

Rozdział 6.
Wątek urlopu rodziców uważam za dobry pomysł, bo (oby!) wreszcie uda mi się ich poznać trochę bliżej, nie tylko jako nieobecne tło. Punkt dla ciebie za to, że nie ograniczasz się tylko do wątku miłosnego i rozważań głównej bohaterki na ten temat, bo to częsty błąd.

Cały efekt popsuł się, gdy na scenę wkroczył Liam. O ile już zaczynałam mieć nadzieję, to ta część rozdziału kompletnie mnie jej pozbawiła. Doprawdy dziwi mnie fakt, że wyskoczył z takim wyznaniem. Skąd mógł wysnuwać wnioski, że Vanessa zmieni Zayna? Znali się parę dni, nawet nie rozmawiali, potraktował ją jak śmiecia i tyle. Gdyby to ciągnęło się trochę dłużej… Gdyby chociaż były szanse na krępujące unikanie Zayna przez Vanessę, przepłakane noce, trochę dziwne zachowanie chłopaka przy kolegach… Ale w tej sytuacji jest to kompletnie nierealne. No i przecież żaden z chłopaków z tej paczki jej nie znał, skąd więc Liam wziął te teksty o wyjątkowej dziewczynie?
Poza tym sama Vanessa… Wiesz, mam wrażenie, że już jej przemyślenia w domu były zbyt beztroskie. Jakoś to będzie. Tak, wiem, ona tego nie pamiętała, więc pewnie sprawa ma się w tej sytuacji inaczej, ale radzę ci poczytać o konsekwencjach gwałtu, np. tutaj:
Mogę ci tylko powiedzieć w skrócie, że takie osoby przeżywają ogromny szok. Wiele z nich zamyka się na ludzi. A twoja Vanessa reaguje mniej więcej tak, jakby np. zobaczyła Zayna z inną. Sama poznałam dziewczynę starszą ode mnie, która przeżyła gwałt. Uwierz, to tragicznie na nią wpłynęło.
Jej kłótnia z Alexem… To jest po prostu straszne, jak go traktuje.

Rozdział 7.
Zastanawiam się, czy ciągłe rozwodzenie się nad realizmem i zasadnością decyzji bohaterów ma sens. Ale musi mieć sens.
To dla mnie wręcz nierealne, że Vanessa tak czule traktuje Zayna. Te negatywne uczucia byłyby adekwatne dla jakiegoś złamania serca, a nie gwałtu. Wiesz, myślę, że ten cały incydent w aucie wprowadziłaś, żeby potwierdzić plotki o Zaynie. I słusznie. Tylko jeśli decydujesz się na tak poważną scenę, to musisz liczyć się (oprócz realizmu, którego niestety często brak) ze skutkami. Ogromnymi w tym przypadku. Myślę, że wyszłoby ci to lepiej, gdyby chłopak na przykład zaprowadził ją na górę i tam próbował się do niej dobrać. A potem bawił się nią (już po imprezie), raz traktując tak raz inaczej. Świetna zabawa dla takiego, co lubi się bawić dziewczynami, prawda? Takie malutkie wyzwanie. Ale rozumiem, że tego nie zmienisz. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych rozdziałach przypomnisz czytelnikowi i samej Vanessie, co się stało.

Rozdział 8.
Podoba mi się opis przeżyć wewnętrznych na początku. Zgrabnie wplotłaś w to opis otoczenia, możemy się domyślić, że to miasto, bo wspomniałaś o ludziach biegnących w pośpiechu na autobus czy już się w nich znajdujących. Choć uważam tok myślenia Vanessy za wyjątkowo bzdurny, to samo wykonanie tego fragmentu ci się udało.

Zmierzyła chłopaka wzrokiem, który był cały zakapturzony przez co nie można było zidentyfikować twarzy.
Trochę zgubiłaś się w zdaniu, można dojść do wniosku, że to wzrok był zakapturzony. Po prostu zmień drugie i trzecie słowo miejscami i wszystko będzie jasne.

Nagłe wpadnięcie Harry’ego na Vanessę też dobrze ci wyszło, przywróciło znów akcję do opowiadania. I zero bzdur! Jest coraz lepiej. Domniemana ciąża? No, nieźle się dziewczynie narobiło. Ciekawa jestem, jak pociągniesz ten cały wątek. Coraz ciekawiej.

Rozdział 9.
Początek tego rozdziału także mi się podoba. Wykorzystałaś wątek urlopu rodziców w dobry sposób – komplikując jeszcze bardziej sytuację Vanessy, która na pewno wolałaby teraz, by wrócili do pracy. Ciekawie też opisałaś emocje towarzyszące dziewczynie podczas oczekiwania na wyniki testu. Widać było, że przeżywa stres i lęk. Odniosłam jednak wrażenie, że… po poznaniu prawdy uspokoiła się. Ot, postanowiła „przyjąć to na klatę” i… poszła z masą jedzenia oglądać telewizję. Znowu kompletnie nie rozumiem twojej bohaterki. Może inaczej to ujmę. Same czynności są zrozumiałe, bo przecież mogła zechcieć tak odreagować, ale dziwi mnie zanik emocji i podejście „na luzie”, ot, szybkie przejście samego narratora do zawartości lodówki. A tej dziewczynie przecież się w tej chwili świat zawalił! No nic. Ktoś dzwoni do drzwi. Czytam dalej, ciekawe co mnie tam spotka.
A raczej Vanessę.
Alex wzbudził we mnie sympatię. Pomimo tego, że miał rację (o czym wie i co podkreśla), to przeprosił przyjaciółkę, bo chciał się pogodzić. Zależy mu. Wypowiedź Vanessy jest tutaj jednak dość górnolotna, nienaturalnie trochę. W głupotę tego, co powiedziała zagłębiać się znów nie będę, ale chodzi mi o sam styl.

Nie zdziwiłbym się jakby Ci dziecko zrobił! – DOBRE. Nieźle jej „dowalił”, zupełnie nieświadomie.

Tyś już do reszty zgłupiała i oszalała na jego miejscu.
Na jego punkcie. Wielokrotnie używasz źle różnych sformułowań. Mam wrażenie, że to przez niedokładność i pośpiech.

Trochę dziwi mnie, że Vanessa tak szybko się otrząsnęła z tego szoku. Pomimo jej stanowiska w sprawie aborcji myślę, że i tak nie umiałaby się tak od razu pozbierać. Wszystko zmieniłoby się w jej życiu.

Rozdział 10.
Cieszę się, że wprowadziłaś punkt widzenia innego bohatera. Wyszło ci to całkiem zgrabnie, pomijając rzecz jasna wstawki o tym, jakie to Vanessa ma dobre serce i że widać to w jej oczach. Ale ogólnie – jest lepiej. Dobrze opisałaś też rozmyślania dziewczyny, jej stres na myśl o planie Liama oraz rzecz jasna o poinformowaniu rodziców o ciąży.

Usłyszawszy barwę Zayna, dziewczyna zesztywniała.
Słyszenie kolorów kwalifikuje się pewnie pod jakąś chorobę psychiczną. Połykasz czasem słowa, piszesz niedbale, już wiele razy o tym wspominałam. Tutaj powinno być „barwę głosu”.

Nadchodzi konfrontacja. Czasem odnoszę wrażenie, że Vanessa w towarzystwie Zayna (i nie tylko) potrafi tylko go podziwiać i wzdychać…

Rozdział 11.
Vanessa jak zwykle znajdzie trochę czasu, żeby pokontemplować błyszczące jak miliony monet oczy swojego gwałciciela. To zaczyna być nudne, ciągle o tym rozmyśla.

Dziwi mnie, że tak szybko odpuściła. Powinna się kłócić, skoro zależało jej na dziecku, to powinna walczyć o jego dobro. Choćby materialne. A ona odeszła bez słowa.

Subtelnie wprowadziłaś myśl samobójczą, przynajmniej tak to odebrałam. Ciekawie, ciekawie… Aż tu bum. Dzwoni Liam i mamy rozmyślenia Vanessy, która odbiera to dziecko jako cud i chce je za wszelką cenę chronić. Bardzo dziwi mnie jej postawa. Nie minęło dużo czasu odkąd się o tym dowiedziała, wciąż nie odważyła się, żeby powiedzieć rodzicom, a jednak odbiera dzieciątko jako ukochany skarb. Trochę to nienaturalne w tej fazie, nie sądzisz? Takie dziewczyny raczej potrzebują czasu, żeby to zaakceptować i wreszcie pokochać potomka.

Przeczuwał tylko, że Ona odmieni go. Odmieni o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Myślę, że miałaś na myśli sto osiemdziesiąt stopni. Obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni to pełne koło, czyli… Zayn powróciłby do obecnego stanu :)

Rozdział 12.
Nie jest to zwyczaj wyłącznie polski, spotykany też na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach i we Włoszech.
Oto, co mówi wikipedia o dzieleniu się opłatkiem, a przecież akcja twojego opowiadania dzieje się w Wielkiej Brytanii, prawda? Lepiej, jeśli poczytasz w internecie o brytyjskich świątecznych tradycjach. To urealni akcję i nie będzie zgrzytać. Warto poświęcić czas dla dobra swojego tekstu.

Tak swoją drogą, to zaskoczyłaś mnie, że są już święta Bożego Narodzenia. Odnosiłam wrażenie przez te wydarzenia, że akcja mogła rozgrywać się maksymalnie na przestrzeni miesiąca. Początek roku szkolnego, impreza, od razu po niej poznanie prawdy, bójka chłopaków… Kiedy Vanessa dowiedziała się o ciąży? Nie wiem dokładnie, ale musiało to być bardzo krótko po bójce. I teraz wyznanie Zaynowi prawdy. Myślę, że sama trochę się w tym pogubiłaś.

Pomimo tych usterek oraz innych (jak np. chaos w tekście owocujący złą odmianą słów) bardzo sympatycznie opisałaś święta oraz całą ich otoczkę. Wplotłaś też jej przemyślenia i lęki np. o to, że ktoś w szkole się dowie. Nie mam raczej nic więcej do dodania, wątek wyjazdu do cioci na pewno jest dobrym pomysłem.

Rozdział 13.
Ostatni rozdział, jaki przyjdzie mi oceniać na sensitive-touch.

Stanęła w framudze drzwi, widząc jak jej biologiczni rodzice siedzą przy stole pełnym przepysznych smakołyków i przekąsek wraz z jakimś chłopakiem, którego nie poznawała ze względu na to, iż siedział do niej plecami.
Lepiej pozbądź się słowa „biologiczni”, jest ono tutaj absolutnie zbędne. Sugeruje, że oprócz biologicznych rodziców Vanessa ma też innych, adopcyjnych.

Trochę dziwne, że rodzice Vanessy tak po prostu zgodzili się zabrać ze sobą obcego chłopaka, ale okej, nie chcę się o to kłócić, bo być może byli bardzo otwartą rodziną. Może w ten sposób chcieli dać pokaz ich zaufania do córki?

Jeśli mam coś powiedzieć jeszcze o tym rozdziale, to myślę, że bardzo sympatycznie zbliżyłaś Liama i Vanessę do siebie – wreszcie jakaś udana relacja z chłopakiem! Ogólnie za dużo się nie działo, jednak nie każdy rozdział musi kipieć akcją. Przechodzę więc do kolejnych punktów oceny…

1) Fabuła/Wątki 5/10pkt.
Nie jest tajemnicą, że treść twojego opowiadania skupia się na Vanessie Adams, jej uczuciu wobec Zayna Malika oraz komplikacjach z tym związanych. Cóż… w kryteriach każą mi ocenić, czy wszystko się ze sobą przysłowiowo „klei”. W tej kwestii, jak już pewnie zauważyłaś, wytykałam ci dużo nielogiczności. Nie ma sensu wypisywać ich jeszcze raz, wszystko znajduje się wyżej. Za to niestety muszę obciąć mi dużo punktów.
Ogólnie jednak wątki są ciekawe. Nie gustuję raczej w romansach, zwłaszcza, jeśli jest to główny i jedyny wątek, wokół którego wszystko się kręci (to oczywiście zależy od bardzo wielu rzeczy, jednak od fanfiction o gwiazdach zawsze trzymałam się z dala). Ogólnie jednak jest to całkiem sympatyczna, choć niekoniecznie oryginalna historia miłosna.

2)   Rozwinięcie akcji 5/6pkt.
Mam problem, bo nie wiem, jak cię ocenić. Na zastój akcji narzekać nie mogę, tutaj wszystko idzie szybkim, ale dobrym tempem. Nie pozwalasz czytelnikowi się nudzić, a to duży plus. Jedynym minusem jest to, o czym już wspomniałam: czas. Zgubiłam się w tym, zdawało się, że to miesiąc, a tu nagle puf! z września zrobił się koniec grudnia. Warto, byś zastanowiła się nad rozmieszczeniem wydarzeń w kalendarzu (tak mniej więcej). Ot, dla porządku.

3)   Świat przedstawiony  6/10pkt.
O ile w poprzednim punkcie poszło ci dobrze, to tutaj już widzę spadek formy. Opisy są, ale biedne. W dalszej części tekstu zaczęłaś wspominać coś o kolorach pomieszczeń oraz tym, jak są urządzone (z tym, że to dużo nam nie mówi, bo wszystkie są urządzone gustownie i stylowo). Co do opisów bohaterów, to ciągle przypominasz o wyglądzie Vanessy, pokazałaś nam też troszkę jak wygląda Zayn. Na temat Alexa czy Liama pokusiłaś się jedynie o kolor włosów. No cóż, dużo punktów nie mogę ci tu dać. Zdecydowanie poprawia twoją sytuację np. opis zatłoczonej ulicy, gdy Vanessa wychodzi na nią z kawą w ręku i wpada na nią Harry. Pamiętasz? Do tego pogoda panująca za oknem, to też jest ważne dla świata przedstawionego.
Jeśli miałabym ci coś doradzić w kwestii opisów, to tak jak ich brak (lub zaledwie parę słów) jest zły, tak i masa tekstu wcale nie pomaga czytelnikowi wyobrazić sobie kogoś (lub coś). W przypadku Vanessy wyszło ci to całkiem w porządku (wtedy, gdy wspomina o niej Alex), bo mówisz między innymi o porcelanowej skórze – wyobrażam sobie ją jako dziewczynę o urodzie lalki. Jeśli chcesz poruszyć wyobraźnię czytelnika, to pokaż coś charakterystycznego, np. nie brązowe włosy, a orzechowe loki, nie rude (znowu) włosy, a ruda, rozczochrana czupryna, oczy mogą być duże i rozmarzone albo wąskie i podejrzliwie patrzące na świat. Pokaż pucołowate policzki, zadziorny uśmieszek, łagodny wzrok. To mówi o wiele więcej niż słowo o kolorze włosów czy oczu. W ramach ćwiczenia spróbuj opisać tak np. swoich przyjaciół, sławnych ludzi, przenieś to potem na postacie w swoim opowiadaniu.

 4)   Bohaterowie 6/10pkt.
Vanessa Adams
Kompletnie niedojrzała jak na swój wiek. Być może budzi sympatię młodszych dziewczyn, które utożsamiają się z nią, ale dla tych, które faktycznie są w jej wieku na pewno także byłaby kimś nierozsądnym i pustym. Wyjątkowo naiwna i głupia, czasem zachowuje się bezsensownie. Do tego ten idealny wygląd oraz fakt, że wszyscy postrzegają ją jako dobrą i cudowną już po pierwszym spotkaniu… Uważam, że przedobrzyłaś i w ten sposób zepsułaś główną bohaterkę, która w ten sposób stała się Mary Sue.

Zayn Malik
Przystojny gnojek, któremu jedno w głowie. Powiem ci, że nie mam za bardzo co zarzucić tej postaci poza sytuacją, w której na luzie oznajmia Vanessie, że ją zgwałcił – zero obaw o konsekwencje! No i gwałt tuż pod domem… Ale to już podchodzi chyba pod logikę, którą poruszyłam wcześniej. Poza tym podoba mi się w twojej postaci konsekwencja – skoro mówisz, że jest on bezlitosnym podrywaczem, to nie robisz z niego ckliwego kochasia, gdy tylko Vanessa wyznaje, że jest w ciąży. Duży plus dla ciebie.

Alex Owen
Tutaj już gorzej. Alex jest jakiś taki… nijaki. Zwłaszcza na początku. Potem dałaś mu trochę szansy na rozwój i pokazanie, że ma charakterek, że potrafi walczyć za damę serca. Ale poza tym… za dużo o nim nie wiadomo. Tyle tylko, że był (i jest) ślepo zakochany w przyjaciółce, co okazywał wożeniem jej do szkoły, usługiwaniem a także bronieniem przed opryszkami (a raczej: Zaynem Malikiem). Trochę szkoda, że pokazałaś w tej postaci jedynie aspekt przyjaźni z Vanessą. Pod koniec tylko dodałaś cichą aluzję, że ma nadopiekuńczą matkę. Pokaż go z innej strony!

Liam Payne
Wprowadziłaś go do opowiadania stosunkowo niedawno, jednak od razu widać, że jest to mocno pozytywna postać. Podoba mi się wspominanie o tym, że musi przestać niańczyć Zayna. Jeśli chcesz, by Liam stał się barwniejszą i wyraźniejszą postacią, to pociągnij ten wątek. Może warto wprowadzić jakiś konflikt między nim a Zaynem, gdy ten odmówi krycia tudzież wspierania przyjaciela w jego głupim zachowaniu? Dodaj mu trochę charakteru, bo tak jak w przypadku Alexa, ograniczasz go tylko do relacji z Vanessą i Zaynem.

Rodzice Vanessy
Wydają mi się raczej postaciami epizodycznymi, bardzo mało o nich wiem poza tym, że są pracoholikami i postanowili trochę się od tego oderwać. Może warto poświęcić im więcej tekstu, aby czytelnik dowiedział się, kim są? Każdy człowiek jest inny i na pewno oprócz zamiłowania do pracy mają inne zainteresowania czy cechy. Oczywiście pozostawiam to tobie – być może lepiej byłoby, gdybyś to tak zostawiła i z czasem dopiero zaczęłam pokazywać ich cechy. Skoro bywali tak rzadko w domu, to mogliby być wręcz obcy dziewczynie i poznawałaby ich prawdziwe oblicze równo z czytelnikiem? Wybór należy do ciebie.

Dwa punkty obcinam za Vanessę Mary Sue, bo jest główną postacią i to ważne, kolejne dwa za jednowymiarowego Alexa i Liama.

5)   Dialogi/Narracja 9/10pkt.
Twój narrator jest trzecioosobowy, więc i wszechwiedzący, jednak w bardzo, ale to bardzo irytującej formie. Rozumiem, że zdradza nam uczucia Vanessy, gdy spotyka Zayna, ale poinformowanie czytelnika, że Zayn również podzielał jej uczucia psuje niespodziankę. Lepiej trzymać ludzi w niepewności, a potem zaskoczyć ich (nie tylko Vanessę!) prawdziwymi zamiarami chłopaka. Dobry narrator swoją wszechwiedzą dzieli się wtedy, gdy to potrzebne.
Powyższy fragment odnosi się do początku twojego tekstu, gdy Vanessa i Zayn się zderzyli ze sobą. Nie chcę go zmieniać, bo jest aktualny, ale chcę, żebyś wiedziała, że później jest już o niebo lepiej. Twój narrator przytacza myśli bohaterów, ale nie psuje już niespodzianki, jest przyjemny w odbiorze.
Co do dialogów – są w porządku, nie zauważyłam więcej niż jeden czy dwa przypadki górnolotnych tekstów (nawet nie wiem, gdzie są na chwilę obecną, ale kojarzę, że taki był), więc dostaniesz za nie maksimum punktów.

6)   Styl 2/4pkt.
Wspominałam o słowach opisujących bohaterów. Teraz pokażę ci przykłady zdań, w których można by to naprawić:

Słoneczko wzbiło się ku górze, ogrzewając ciało blondynki. Dziewczyna skierowała głowę prosto w stronę słońca zamykając powieki oraz głęboko wciągając świeże powietrze.
Zbędne słowo. Wiadomo, że o nią chodzi. „Blondynka” z poprzedniego zdania wystarczy.

Uwielbiał, kiedy była ona w tak znakomitym humorze.
Znowu niepotrzebne.

Mimo wszystko chłopak wykazał się kulturą osobistą i pomógł Brytyjce jej.
Kolejny potworek.

Są też inne wpadki stylistyczne, za dużo zbędnych i niepotrzebnych słów. Tak jak tutaj:
Uczynił to, po czym blondynka siedziała już na miejscu pasażera tuż obok niego.
Bez tego pasażera, wiadomo, że skoro koło niego, to na miejscu pasażera.

Gubisz się też czasami w tym co piszesz. Mam wrażenie, że po prostu nie sprawdzasz rozdziałów w ogóle. Spójrz na to:
Miała wyrzuty sumienia, że Alexowi nie powiedziała o zauroczeniu, ale doskonale wiedziała, że przyjaciel zareagowałby z agresją i kazał zapomnieć blondynce natychmiast przestać o nim myśleć.
Nasyfiłaś, koleżanko (wybacz kolokwializm). Zdecyduj się na któryś z tych czasowników.

Nie będę wypisywać wszystkich potknięć, bo szkoda na to czasu. Powiem ci tylko, że musisz bardzo uważać na to, jak piszesz. Nadużywasz tych wszystkich Brytyjek i blondynek tam, gdzie są kompletnie niepotrzebne. Często gubisz się w szyku zdania. Odnoszę wrażenie, że tekst publikujesz zaraz po napisaniu. Zostaw go sobie choćby na parę dni i potem dokładnie i uważnie przeczytaj, szukając wpadek i pokracznych potworków. Często też mylisz czasy, źle odmieniasz słowa i używasz nieprawidłowych określeń. Duża część błędów to według mnie nieuwaga.
     Ogólnie rzecz biorąc piszesz dość lekko, co jest zaletą opowiadania. Jedyną rzeczą, jaką mogę ci doradzić oprócz tego, co napisałam powyżej, to dużo czytać i dużo pisać, aby się wyćwiczyć. No i jeszcze raz powtórzę i nawet pogrubię dla zaznaczenia, jakie to ważne – daj rozdziałowi się „odleżeć”, a potem go dokładnie i na spokojnie sprawdź.

7)   Oryginalność 2/10pkt.
Nie oszukujmy się, blogów o One Direction jest ostatnio naprawdę dużo. Nie zaczytuję się w nich, ale większość (a właściwie prawie wszystkie) traktują o miłości jednego z wokalistów i jakiejś dziewczyny. Ciężko mi wystawić ci tu ocenę, zwłaszcza, że nie siedzę w temacie. Za dużo nie otrzymasz na pewno przez wzgląd choćby na akcje w rodzaju wpadnięcia na siebie jako pierwsze spotkanie. Ratuje cię choćby fakt, że Zayn jest po prostu gnojkiem i jesteś w tej kwestii konsekwentna, a w tego typu romansach z gwiazdą na blogu często robi się z nich aniołów. Mam tylko nadzieję, że jego przemiana nie będzie natychmiastowa i stuprocentowa, bo się zawiodę!

Poprawność 7/20pkt.
No cóż, robisz dość dużo błędów. Wskazałam je więc nie w czterech, a pięciu rozdziałach i w prologu. Powiem tylko, że pogrubiłam błędy, za to na ciemnoniebiesko wpisałam brakujące słowa lub znaki.

PROLOG

Była w po bliższym szpitalu znajdującym się w Londynie.
Raczej chodziło ci o pobliski szpital.

Codziennie [x] lekarze jak i pielęgniarki dbali o swoją pacjentkę jak tylko potrafili.
Albo wstaw w miejsce [x] słowo "zarówno", a potem przecinek po słowie "lekarze", albo po prostu pozbądź się słowa "jak". Polecam drugą wersję, bo jest prostsza i logiczniejsza.

Cały czas obwiniał siebie za spowodowany wypadek samochodowy.
Się.

Wtedy oboje stracili przytomność i ni stąd, ni zowąd znaleźli się w szpitalu.

Chłopak miał nieliczne rany i złamania, które miały zejść po kilku tygodniach. Jednakże jego ukochana Vanessa była w stanie krytycznym.
Używając słowa "jednakże" powinnaś połączyć te dwa zdania w jedno stawiając przecinek przed drugim zdaniem.

Słysza wszy uwagi i opinię ze strony lekarzy wpadał w złość i rozpacz.
W miejscu "słyszawszy" powinno być „słysząc” lub „słuchając”, gdyż nie jest to poprawna forma.

Nawet jego najbliżsi przyjaciele i rodzina nie była w stanie mu pomóc.
Nie byli w stanie mu pomóc.

Chciał być zdecydowanie na miejscu Vannesy, to On miał tam leżeć, nie Ona.
Po pierwsze, brakujący przecinek. Po drugie, duże litery. Być może to jakiś zabieg artystyczny, ale lepiej wyglądałoby z małej litery.

Nie mniej jednak podziwiał ją za to, że tak szybko potrafiła wybaczyć ludziom.
Niemniej.

ROZDZIAŁ 1

Dla większości jest to udręka, a dla pozostałej ilości przyjemność.
Dla pozostałych.

Dla większości jest to udręka, a dla pozostałej ilości przyjemność. Vanessa z ogromną przyjemnością wracała do tej szkoły.
Powtórzenie.

Wyjechał on na obóz miesięczny, a gdy wrócił, to ona siedziała już w samolocie do Miami.
Przecinek. Nie jestem tutaj pewna, więc proszę o konsultację innych oceniających!

Oboje uczęszczali do tych samych szkół, klas, a nawet razem siedzieli.
To nie jest błąd, ale lepiej użyć określenia siedzieli razem w ławce, bo zabrzmiało to, jakby chodziło o więzienie.

Vanessa zdecydowanie wolała towarzystwo chłopaków, gdyż nie potrafiła nawiązać bliższej relacji z tą samą płcią. Dla niej dziewczyny stanowczo gorsze od chłopców, potrafią bardziej obrobić komuś tyłek niż ktokolwiek inny.
Pomieszały ci się to czasy, zdarza ci się to częściej.

Poczesała jeszcze szybko swoje blond włosy i spięła grzywkę spinką, po czym żegnając się z rodzicami wyszła przed dom.
Przeczesała

Jak na Londyn pogoda taka słoneczna zdarzała się bardzo rzadko.
Jak na Londyn, tak słoneczna pogoda zdarzała się bardzo rzadko.

Brakowało mu jej towarzystwa, potrafił nawet godzinami siedzieć w milczeniu i zerkając ukradkiem na Brytyjkę.
Albo „zerkać”, albo usuń „i” i wstaw przecinek po słowie „milczeniu”.

Musnęła jego policzek na przywitanie i rozpoczęła dyskusje na temat wakacji.
Dyskusję.

Podczas apelu pani dyrektor Smith witała wszystkich nauczycieli, uczniów, lecz Vanessa była skupiona na całkowicie innej rzeczy niż to co mówiono było.
A to co za potworek na końcu? Możesz kombinować z poprawną wersją (niż to, o czym mówiono), ale wyjdzie lepiej, jeśli skończysz na słowie „rzeczy” i postawisz kropkę.

Robiła to potajemnie, aby Alex tego nie zauważył, gdyż wiedziała doskonale, że jej przyjaciel go wręcz nienawidzi.
Zbędne powtórzenie zaimka. Możesz np. pozbyć się tego drugiego.

Bowiem flirtował i zaliczał każdą napotkaną dziewczynę.
Pokraczne zdanie. lepiej, gdybyś zaczęła od "Plotki bowiem głosiły, że...", albo odwróciła kolejność na taką: „Flirtował bowiem…”.

Van nie wierzyła tym plotkom, ponieważ była pewna, że dziewczyny, które zostały odrzucone, bądź nie zauważone przez przystojnego Mulata były w stanie rozpowszechnić na całą szkołę takie plotki.
„Niezauważone” piszemy łącznie, poza tym masz tutaj powtórzenie.

To on uważał, że Vanessa jest najpiękniejszą dziewczyną tej szkoły, dzięki swojej delikatności, porcelanowej twarzy i wspaniałego charakteru.
Odmiana rzeczowników się kłania. Dzięki (komu? czemu?) wspaniałemu charakterowi. Wcześniej miałaś dobrze, ale na koniec zdania zepsułaś.

Sądził, że jest kochaną osobą jaką dotychczas spotkał i cieszył się, że może mieć kogoś takiego bardzo blisko.
Skoro dotychczas, to na logikę pasuje tu "najbardziej kochaną".

- Na kogo tak spoglądasz? - spytał, z zaciekawioną miną. Speszyła się.
Zbędny przecinek.

- Yy patrzę na nowych uczniów. – odpowiedziała dosyć szybko, po czym zajęła się oglądaniem i słuchaniem apelu, który w dalszym ciągu trwał.
Bez kropki po zakończeniu wypowiedzi. serio trwał? Mała uwaga: część zdania po słowie „apelu” jest trochę bez sensu, bo na logikę wiadomo, że skoro go słucha, to jeszcze trwa.

- Dam sobie radę. - odpowiedziała oschle, podnosząc głowę do góry.
Bez kropki po zakończeniu wypowiedzi.

Poczuła, że zaczęła się rumienić, przez co tym bardziej nie chciała wstać, aby Mulat tego nie zauważył.
Wstawiłam brakujący przecinek.

- W takim razie do zobaczenia jutro, Vanesso. - powiedział, po czym pocałował dłoń blondynki. Blondynka ponownie zarumieniła się i udała w stronę przyjaciela.
Znów bez kropki, poza tym powtórzenie.

- Co ten palant chciał od Ciebie? Van, wiesz jak o nim źle mówią.
Brakujący przecinek, a „ciebie” piszemy z małej litery, gdyż nie jest to list tylko opowiadanie.

- Jak możesz tak mówić! - krzyknęła, po czym wyszła z samochodu trzaskając mocno drzwiami i znikając za drzwiami jasno-kremowego domu.
Powtórzenie, jasnokremowy razem. W tej kwestii wyjaśnię ci zasadę. Jeśli wskazujesz odcień jakiegoś koloru, np. jasnozielony, ciemnobrązowy, stalowoszary, to piszesz to łącznie. Jeśli zaś łączysz dwa kolory, np. kremowo-kawowy czy zielono-złoty, to oddzielamy słowa myślnikiem.


ROZDZIAŁ 2

Z racji tego, że pogodna w dalszym ciągu była kwitnąca z przyjemnością wyszła z łóżka.
Pogoda.

Spojrzała na swojego smartphone, który miał z dziesięć nieodebranych połączeń od Alexa.
Smartphone'a

- Nie miałeś czym. Wiesz dobrze, że lubię Ciebie troszeczkę podroczyć. - po raz kolejny zaśmiała się blondynka.
Bez kropki na koniec zdania, powinno być też „cię” zamiast „ciebie”. Poza tym źle użyte słowo. Poprawne wersje:
1)      Wiesz dobrze, że lubię cię troszeczkę podrażnić.
2)     Wiesz dobrze, że lubię się z tobą troszeczkę podrażnić.

Blondynka nie potrafiła skupić się na rozmowie z przyjacielem, podczas długiej przerwy na lunch.
Zbędny przecinek.

Jasnowłosy zauważając dekoncentracje przyjaciółki domyślił się co jej po głowie chodzi.
Dekoncentrację.

Zdenerwował się tym bardzo, lecz ukrywał to bardzo doskonale.
Najprościej będzie, jeśli po prostu wykreślisz drugie „bardzo”.

Z myśli wyciągnął go męski głos.
Brzmi to dość pokracznie, lepiej byłoby "Z rozmyślań wyrwał go męski głos".

- Witaj Vanesso, miło cię dziś widzieć. Wyglądasz naprawdę pięknie. - za komplementował blondynce brunet. Alex podniósł wzrok na rozmówcę. Zayn Malik w całej okazałości z swoim durnym uśmieszkiem.
Trochę tu tego jest. Bez kropki na koniec wypowiedzi. Potem powinno być "skomplementował blondynkę". Rozmówcę? Brzmi to tak, jakby był rozmówcą Alexa, a przecież rozmawiał z Vanessą. Na końcu zamiast „z” ma być „ze”.

- Cześć Zayn. - odpowiedziała Van mocniej się czerwieniąc. - Siadaj z nami. - dodała szybko.
Znowu zbędne kropki na końcu obydwu wypowiedzi.

- Nie wiem czy Twój chłopak na to pozwoli. - odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem skierowanym prosto do jasnowłosego.
„Twój” z małej, bez kropki.

- Nie, coś Ty! Ja i Alex nie jesteśmy parą, lecz przyjaciółmi.
Przydałby się przecinek po „nie”, a „Ty” małą literą.

Był bezsilny zalotom bruneta, więc wstał i odszedł od nich.
Wobec zalotów.

Przyglądywała się mu uważnie.
Przyglądała.

Po raz kolejny zarumieniła się widząc, że każdy z nich ilustruje ją od dołu do góry.
Wypomniałam ci to w ocenie tekstu – właściwe słowo to „lustruje”.

- To jest Harry Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan oraz Liam Payne. - po kolei wymienił ich imiona i nazwiska, a oni w tym czasie podawali jej rękę, szeroko się uśmiechając.
Bez kropki na końcu wypowiedzi.

- Chłopaki, poznajcie Vanesse Adams, najpiękniejszą blondynkę tej szkoły. - dodał, puszczając oczko niebieskookiej.
Brakowało przecinka. Oczywiście znów zbędna kropka. I literówka, jak sądzę: Vanessę.

- Hej, co się dzieje?
Przecinek.

Zostałem totalnie olany przez moją przyjaciółkę, która nie raczyła w ogóle ze mną rozmawiać przez ten cały czas, kiedy z Wami siedziałem.
„Wami z małej”. Usuń też kropkę, nie wstawiłam całej wypowiedzi, ale… no właśnie, był to fragment dialogu.

ROZDZIAŁ 3.

Nie wiedziała jak miałaby zacząć przeprosić przyjaciela za jej dziecinne i nieodpowiednie zachowanie. Alexa znała od małego, Zayna zaledwie dwa dni, a już odepchnęła Alexa na drugi bok.
Przeprosiny. Potem brakuje przecinka. No i – powtórzenie. A także zbędne słowo „drugi”.

Uważała jednak, że pieniądze nie dają szczęścia. Pragnęła prawdziwego szczęścia, uczucia miłości nie tylko ze strony rodzicielskiej, lecz także ze strony jakiegoś przystojnego mężczyzny.
Powtórzenie. W drugim przypadku możesz zupełnie pozbyć się pierwszego „ze strony”.

I kiedy jej marzenie prawie się spełnia to Alex niszczy jej to piękne wyobrażenie.
Powtórzenie, drugie „jej” można wykreślić.
Zamierzała iść na tą imprezę czy mu się to podoba, czy też nie.
Namieszałaś w czasach. Poza tym przecinek.

Z racji tego, że nie była orłem z matematyki z wielką przyjemnością odstawiła zadanie obok, by tylko sprawdzić komórkę.
Przecinek po „obok”.

Skorzystała ze swojego ulubionego żelu pod prysznic, który pachniał kakaem.
Kakao to jedno ze słów, które się nie odmieniają, więc zostawiamy je w mianowniku.

- Takie piękne dziewczyny rzadko się widuje na ulicach! Ty jesteś tego przykładem, złotko. Idź i baw się dobrze, ale nie przesadź za bardzo. - zakomunikował, po czym zajął się ponownie pracą papierkową.
Bez kropki!

To dzięki zasłudze alkoholowi, który płynął jej w żyłach.
Zdecyduj się – albo „dzięki alkoholowi”, albo „to zasługa alkoholu”.

Czuła jak szumi jej w głowie, a wstawać nie zamierzała w ogóle. Czuła, że momentalnie by upadła na ziemię. Kiedy wybiła równa dwunasta postanowiła się zbierać do domu.
Powtórzenie i „równo dwunasta”.

Powolutku i ostrożnie zaniósł Brytyjkę na tylne siedzenie i rozejrzał się wokół, czy, aby przypadkiem nikogo nie ma w pobliżu.
Pozbądź się przecinka po „czy” i przesuń go (zaznaczyłam, gdzie powinien być).

Jęknął cicho z podniecenia i sam szybko pozbył się swoich spodni i bokserek. Pod wpływem silnego podniecenia trafił swoim przyrodzeniem w miejsce rozkoszy.
Powtórzenie.

ROZDZIAŁ 4.

Wyobrażała sobie zbyt wiele może nawet za bardzo, ale przecież nikt jej tego nie zabroni.
Pokraczne zdanie, lepiej wykreśl pogrubiony fragment. Do tego pomieszałaś czasy.

Posmutniała, gdy na ekranie smartphone nie ukazała się żadna wiadomość.
Smartphone'a.

Jednakże dla Niej było to bardzo ważne.
Z małej.

Zbyt wielka dawka alkoholu sprawiła, że całkowicie urwał jej się film i nic nie pamięta.
Czasy! Napisz lepiej „pamiętała”.

Jedynie pewne urywki, na których nie wskazywało nic co mogła zrobić niewłaściwie.
Masz tendencję do budowania koślawych zdań. Lepiej zabrzmiałoby np.: „Jedynie pewne urywki, z których nic nie wskazywało, aby zrobiła coś nie tak”. Możesz sama pokombinować i wymyślić własną wersję.

Zatem postanowiła sama do Niego napisać starając się nie przesadzać ze słodkością.
Z małej.

Od godziny Alex próbował wytłumaczyć przyjaciółce materiał z matematyki. Był w tym niepokonany, uwielbiał matematykę.
Spróbuj: „…uwielbiał ten przedmiot”.

Tłumaczyłem Ci je, powinnaś je śmiało zrobić.
Z małej. Do tego brakujący przecinek.

- Alex skończmy to. Pouczymy się innym razem. Teraz muszę Cię przeprosić, wychodzę.
Z małej.

- Do... nie ważne,  po prostu wychodzę.
Nieważne!

Alex widzący jak przyjaciółka się po prostu pakuje i zbiera, także zdecydował opuścić jej posesję.
O niebo lepiej brzmiałoby „Alex, widząc jak…”.

Zaciekawiony jeszcze bardziej dezorientacją blondynki i nagłego zakończenia korepetycji, zamierzał śledzić ją dyskretnie.
Nagłym zakończeniem.

Wahała się przez dłuższą chwilę, ale odważyła się i zapukała w jasno-brązowe drzwi.
Jasnobrązowe.

-Już idę, idę. - usłyszała głos nieznajomej dziewczyny.
Bez kropki.

Otworzyła jej szatyńska piękność ze zgrabnymi kształtami i ślicznymi zielonymi oczami.
A Vanessa jest blondyńską pięknością? Kochana, nie ma takiego słowa. A może chodziło ci o szatańską piękność? W każdym razie, lepiej brzmiałoby np. „piękna szatynka”. Powinno być „ze zgrabnymi kształtami”, ale o wiele poprawniej będzie brzmiało „o zgrabnych kszałtach i ślicznych, zielonych oczach”.

Vanessa przyglądała się dziewczynie i jej skąpej odzieży. Była ubrana jak dziewczyna do towarzystwa.
Powtórzenie.

-Ooo, Vanessa, miło Cię widzieć.
Z małej. Do tego dwa brakujące przecinki.

- Nie odpisywałeś mi na SMS'a. Martwiłam się. - odpowiedziała po dłuższym namyśle siląc się na lekki uśmiech.
Pozbądź się kropki po wypowiedzi.

Brunet spojrzał od dołu do góry na blondynkę i zaczął się cicho chichotać.
Bez „się”.

- Dziewczynko, czyś Ty myślała, że zostaniemy parą na całe życie?
Przecinek po „dziewczynko” oraz „ty” z małej.

Miała nawet mu za złe, że tak ją pilnuje i rozkazuje. Teraz nie miała najmniejszej ochoty nic więcej mówić, wybiegła z jego domu jak najszybciej.
Powtórzenie.

- Co Ty tutaj robisz?!
Z małej.

ROZDZIAŁ 5.

Niestety na daremno.
Nadaremno.

Chodził w tą i wewte zastanawiając się co się wydarzyło.
Są dwie poprawne wersje: w tę i we w tę albo wte i wewte. Word jednak podkreśla mi drugą opcję jako błąd, pewnie dlatego, gdyż jest to wersja mniej staranna – lepiej więc skorzystaj z tej pierwszej.

Miał na prawdę złe myśli.
Naprawdę.

Gdy tylko pomyślał o idiotycznym Zaynie zaciskał nerwowo swe pięści i klną intensywnie w duchu.
Klął.

Postanowił nie stać bezczynnie, a wziąć się w garść i uzyskać informację, która czyhała za tymi tajemniczymi drzwiami. Stanął naprzeciwko drzwi i wziął kilka wdechów.
Powtórzenie.

Tak, stresował się jak nigdy w życiu, ale trzeba było przełamać pierwsze lody.
Cóż, nie jestem pewna, czy dobrze użyłaś ten zwrot. Owszem, oznacza on pokonanie trudności, ale przeważnie chodzi o towarzyską nieśmiałość – np. Vanessa mogłaby przełamać pierwsze lody odzywając się do Zayna na imprezie.

Widząc samą twarz Malika miał ochotę rozerwać ją na szczępy jak lew w pogoni za niewinnym zwierzęciem.
Strzępy.

- Jak mogłeś Ty sukinsynu! - wybuchnął w końcu i popchnął Mulata z całej siły do wielkiego przedpokoju.
Z małej.

- O co mi chodzi? Ty mnie pytasz o co mi chodzi?! Czy Ty udajesz kretyna, czy na prawdę nim jesteś? O Vanessę mi chodzi! Skrzywdziłeś ją! Widziałem jak płakała, a teraz nie mam zielonego pojęcia gdzie się znajduje. - wykrzyknął mu prosto w twarz. Coraz bardziej nabrzmiewał gniewem i nienawiścią do Niego.
Słowa „ty” oraz „niego” zapisujemy z małej litery, zaś „naprawdę” piszemy łącznie.

Rzucił się z pięściami na Niego i okładał go z całej siły jaką tylko posiadał, lecz nie na długo, gdyż brunet przejął inicjatywę.
Z małej.

Widział tylko Vanessę, która płacze i cierpi przez Niego.
Z małej.

Wziął się w garść i ponownie naskoczył na Niego.
Z małej.

Czarnowłosa usłyszała bardzo głośny huk, więc zbiegła z pięknych, błyszczących schodów i zamarła widokiem krwi i bezwładnego bruneta.
Na widok.

Zabiję Cię sukinsynu, zobaczysz!
Z małej.

Miała wyrzuty sumienia, że nie była fair w stosunku do Niego.
Z małej.

On chciał jej jedynie pomóc, ostrzec, a ona to perfidnie zignorowała.
Przecinek po słowie „ostrzec”.

- Dziecko kochane gdzie Ty jesteś? - spytała z niecierpliwym głosem.
Z małej.

- Zamów taksówkę i jedź na komisariat Metropolitan Police Service. Alex się z kimś pobił. My jesteśmy już w drodze. - odpowiedziała, po czym się rozłączyła.
Bez kropki na końcu wypowiedzi.

Najchętniej chciała by się w ogóle nie urodzić.
Chciałaby.

Był dla Niej zbyt wielkim bólem, a jednocześnie piękną istotą.
Z małej.

Nie mogła się oprzeć jego hipnotyzującym wzrokiem, a co dopiero całym wyglądzie.
Powinno być: „Nie mogła się oprzeć jego hipnotyzującemu wzrokowi, a co dopiero całemu wyglądowi”.

Stanął na przeciw niej.
Naprzeciw.

- Przepraszam, że widzisz mnie w takim stanie, ale jakiś napakowany dupek mnie zaatakował, bo nie chciałem mu oddać komórki. - wyszeptał.
Bez kropki.

- Nie, nie. - skłamał.
To samo, co wyżej.

Załatwił wszystko z jej i swoimi rodzicami, że był to tylko przypadek, lecz w dalszym ciągu nie wiedzieli czemu tak naprawdę mu na tym zależy.
Naprawdę.

Nie ominie go od tak rozprawa w sądzie.
Ot tak.

Chciałam ocenić tylko tyle, ale jedna rzecz nie dała mi spokoju, bodajże w rozdziale ósmym.
Wyszły wszy z kawą stanęła na środku chodnika.
A to niezły kwiatek! Powinno być wyszedłszy.

Podsumowując – popełniasz niestety dość dużo błędów. Po pierwsze, niepoprawna pisownia dialogów. Podpowiedzi znajdziesz tutaj:
Poza tym stawiasz przecinki gdzie ci się żywnie podoba. Mieszają ci się czasy, mylisz się przy odmianie rzeczowników. Popełniasz też błędy ortograficzne, dużej części z nich mogłabyś uniknąć korzystając np. z Worda, który by je podkreślił.

Dodatki 5/5pkt.
Spis treści i spam w porządku, linki uporządkowane, jest też odnośnik do naszej ocenialni.
Podstrona o postaciach jest zrobiona schludnie i ładnie. Nie lubię, gdy autorka wypisuje tam wszystkie możliwe informacje o postaciach czy też zdradza fabułę, u ciebie jest dokładnie tak, jak być powinno. Podałaś też źródło cytatów.
Co do informacji o tobie, to jestem zadowolona, wyczerpująco poruszyłaś różne aspekty swojej osoby. Piszesz, że umiesz przyjmować spokojnie krytykę – to dobrze, mam nadzieję na dowód tego.


Podsumowanie
Twoja ocena to Żuczek, czyli trójka. Dwa punkty niżej i byłaby dwója, myślę jednak, że zasłużyłaś na obecną notę. Przyznaję, że na początku, przy pierwszym spotkaniu z Idealnie Piękną Vanessą spodziewałam się, że wyjdzie ci Poniżej przeciętnej, ale robisz postępy. Twoim największym problemem jest niedokładność, bo w ten sposób popełniasz masę błędów i tworzysz pokraczne zdania. Poza tym idealizujesz niektórych bohaterów. Bardzo ważną sprawą, nad którą musisz popracować jest logika. Wytknęłam ci wiele nieścisłości, część była wręcz śmieszna. Zawsze zastanów się i jeśli widzisz, że jakieś rozwiązanie jest nie do końca logiczne, to poświęć trochę czasu i wymyśl inne.

Ilość zdobytych punktów:
62 punkty, czyli Żuczek [Dostateczny – [3]]

Czegóż mogę ci życzyć? Dużo zapału do pracy i weny. Poza tym… a co tam! Spotkania z One Direction w rzeczywistości, a nuż kiedyś na nich wpadniesz?

Uch, skończyłam ostatnią ocenę jako stażystka. Teraz czekam na opinię reszty dziewczyn, czy chcą mnie w swojej ekipie. Trzymajcie kciuki!

PS. Któraś z was, dziewczyny, polecała mi włączenie automatycznych akapitów. Nie jestem jednak pewna, czy wszędzie wyszło mi to dobrze.


13 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że momentami się uśmiałam. Poznanie się głównych bohaterów i późniejsza scena w stołówce, po Twoim komentarzu niezmiernie zaleciała mi "Zmierzchem". Ocena wydaje mi się rzetelna i nie wyczuwam w niej "wrogości". Widać, ze pomimo nie swojej tematyki, bardzo chcesz pomóc dziewczynie. Ocena obfituje w liczne rady, co się chwali. Mam nadzieję, że autorka z nich skorzysta i polepszą jej warsztat.

    Zalinkuj sobie adres bloga i zwróć uwagę, bo u mnie na końcu niektórych akapitów wyskoczyła Ci literka "J".

    Pozdrawiam gorąco,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, link! Wiedziałam, że o czymś zapomnę -,-
      Dziękuję za pochlebną opinię, ciągle się staram pokazywać w miarę możliwości co poszło dobrze, bo dochodzę do wniosku, że jedynie wytykanie wad tekstu zniechęci, ale nie tylko. Autorka może też uznać, że byłam złośliwa i czepialska i kompletnie by to olała :)
      No cóż - czekam na odzew z jej strony!
      PS. Literki "J" znalazłam dwie, jak coś znajdę, to zmienię.

      Usuń
  2. Muszę przyznać, iż obawiałam się oceny znacznie gorszej. Gdyż jesteś świadoma moich błędów.
    Czytając po kolei z uwagą tą ocenę nie poczułam żadnej wrogości, czy złośliwa. Byłaś szczera i rzetelna w ocenie co mi się bardzo podoba. Z racji tego, że ze spokojem przyjmuję krytykę.
    Muszę zaznaczyć to, iż wiele dobrych rad i wskazówek mi dałaś jak i poprawiłaś moje błędy. Czytając wszelkie poprawki sama zaczęłam je dostrzegać i za każdym razem czułam się zawstydzona takimi błahostkami. Poza tym powodem takich moich niedociągnięć, błędów, czy jak to nazywasz potworków jest to, że jestem kiepska z języka polskiego, ale uważam, że nie jest to moje wytłumaczenie na to.
    Co do logiczności mojej historii to muszę przyznać, że sama się nieco uśmiałam. Faktycznie nie jest to jakoś specjalnie realistyczne, czy logiczne. Tutaj na pewno o to się nie gniewam. Jednak tutaj cię zaskoczę. Przed publikacją rozdziałów sprawdzam je z parę razy, ale wydaje mi się zawsze, że jest poprawnie ewentualnie kilka poprawek wniosę. Sądzę, że skorzystam z twojej porady dotyczącej, iż mam pozostawiać rozdział na parę dni i wtedy na nowo przeczytać i poprawić błędy.
    Z racji tego, że jest to moje trzecie opowiadanie w życiu to można zrozumieć to, że ono nie będzie na dość wysokim poziomie.
    Podsumowując jestem zadowolona z oceny, nie mam żadnych wątpliwości ani nie żywię do ciebie żadnej urazy, bądź gniewu. Sama się nieco uśmiałam i rozbawiłam, a także zlałam rumieńcem, bo było mi wstyd. Pokazałaś mi jak wiele muszę pozmieniać i się oczywiście poprawić. Także cieszę się, że podjęłaś się takiego wyzwaniu jak ocenieniu słabego romansu dotyczącego One Direction, bo uważam, że był to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Jestem Ci bardzo wdzięczna i moim skromnym zdaniem nadajesz się na oceniającą, lecz to już pozostaje w rękach ekipy OP. Trzymam mocno kciuki i kibicuję! :)
    Pozdrawiam gorąco! /sensitive-touch/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicie wybaczyć mi pewne błędy w komentarzy, gdyż zazwyczaj sprawdzam je publikując już komentarz. A z tego co zauważyłam trzeba czekać, aby został przez was zaakceptowany. Cóż mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie te niedogodności.

      Usuń
    2. Bardzo Ci dziękuję, taka odpowiedź na ocenę to niezwykle miła rzecz :) Skoro pisałaś o sobie, że to trzecie opowiadanie, a do tego (tak mi się wydaje) piszesz od roku, to muszę Ci pogratulować, bo trójka po tak niedługiej przygodzie z pisaniem to moim zdaniem dużo - przecież większa część umiejętności to doświadczenie poparte dużą ilością pisania :) Talent - owszem, ale przede wszystkim ćwiczenie.
      Co do sprawdzania, to rozumiem, wpadnę do Ciebie pewnie jeszcze, żeby sprawdzić, jak Ci idzie. Jeśli błędów będzie dużo, to możesz poszukać sobie bety (najlepiej takiej, która dodatkowo wyrazi opinię o samej fabule, nie tylko błędach, ale to zależy od Ciebie).
      Jeszcze raz dziękuję, miło mi, że tak się rozpisałaś i z pokorą przyjęłaś ocenę, co raczej nie jest zbyt łatwe.
      A co do tematyki - sama wybieram blogi z Wolnej Kolejki, więc nie narzekam, uznałam, że muszę się przełamać i spróbować i tego rodzaju historii :) Trochę obawiałam się przez stereotyp directionerek/belieberek/itp., że może czekać mnie Autorka z tłumem fanek, które będą chronić jej honoru zawsze i wszędzie, oczywiście w złym znaczeniu - a tu proszę, kompletne zaskoczenie!
      Życzę Ci powodzenia. Jeśli mam jakieś wątpliwości czy prośbę - wal śmiało!

      Usuń
    3. Co do błędów - nie przejmuj się, w komentarzach każdemu się zdarza, to nie wypracowanie ;)

      Usuń
  3. Wyłapałam kilka błędów:
    "Po pierwsze, znów mamy do czynienia o tym, o czym mówiłam przed chwilą." - z tym.
    "Vanessa kończy tą „rozmowę” trzaśnięciem drzwiami auta." - tę rozmowę.
    "Nie chcę jednak tylko wytykać ci tego, co jest złe, bo same opowiadanie czyta się lekko, co jest jedną z zalet tekstu." - samo (jedno) opowiadanie.
    "Podczas, gdy to domówka." - bez przecinka przed "gdy".
    "Bardzo ważną sprawą, nad którą musisz popracować, to logika." - jest logika.

    W podpunkcie o narracji w pierwszym akapicie napisałaś, że jednak narrator psuje niespodziankę, a w drugim zaś, że nie psuje...
    Swoją drogą, nigdy nie spotkałam się z regułką marysuizmu, w treści której na tacy podano by nam dokładny opis wyglądu takiej postaci - w określeniu "Mary Sue" ogólnie chodzi o to, że jest piękna, cudna, mądra i wszyscy ją kochają, a nie że jest blondynką, rudą albo czarnowłosą (to brunetki nie mogą już być idealne?!). Tak się czepiam, bo sama aktualnie piszę fanfika z postaciami o kruczoczarnych włosach... ale, ale! Mam usprawiedliwienie, bo mają azjatyckie korzenie!
    Ach, pojawiło się też gdzieś w tekście "SMS'a", a zdaje mi się, że w książkach spotkałam się z wyrażeniem "esemesa". Nie wiem, czy zapis "SMS'a" to błąd, ale nigdy się na taki nie natknęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wytknięcie błędów, na pewno zaraz je poprawię :)
      Co do narratora, faktycznie trochę zamieszałam, ale po to zaznaczyłam, że pierwszy akapit odnosi się do fragmentu gdzieś na początku opowiadania. Ale fakt faktem, dzięki za zwrócenie uwagi.
      Co do Mary Sue - owszem, to nie zasada :) Chodzi o to, że przeważnie te bohaterki muszą być wtedy nieziemsko piękne, więc nie mogłyby mieć z w y k ł e j urody. I wtedy wypisuje się porcelanową czy nieskazitelną cerę np. i te wszystkie inne rzeczy, o których pisałam. Owszem, płomiennorude czy kruczoczarne włosy to żaden błąd czy grzech, sama pisząc do szuflady taką postać :) Chodziło mi o to, żeby nie przedobrzyć, bo owa bohaterka właśnie taką piękną, dobrą i mądrą jest. Mądrą niestety tylko z założenia.

      Usuń
    2. Tfu, powinno być raczej "namieszałam".

      Usuń
    3. Same błędy z pośpiechu. "Sama piszę do szuflady o takiej postaci"

      Usuń
    4. Ależ robię tu spam... Pogrzebałam trochę w necie na temat SMS-ów i... no właśnie tak się to pisze, czyli autorka pomyliła się tylko wstawiając ' zamiast - . Link: http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/5-pisownia/161-sms-y-i-esemesy-pisownia-odmiana-i-wymowa
      Esemes to też poprawna wersja, ale potoczna. Dziękuję jeszcze raz za zwrócenie uwagi i lecę napisać o tym autorce bloga w komentarzu :)

      Usuń
  4. Droga Lois, jako, że właśnie kończysz staż, postanowiłam się wypowiedzieć o Twojej najnowszej ocenie.
    Jest przygotowana porządnie i zawiera wiele rad. Podziwiam Cię, że skomentowałaś każdy z 13 rozdziałów i to w wielu akapitach :)

    Masz rację, co do tego, aby nie krępować się zmieniać najstarszych notek, a potem powiadomiać o tym czytelników - przyznam, że wielokrotnie nurotwała mnie ta kwestia, a Ty dzięki przytoczeniu przykładu Tolkiena, przekonałaś mnie, aby nie bać się ulepszać rozdziałów, nawet jeśli ich publikacja odbyła się już dawno.

    Myślę, że dzięki Twojej zdolności wytykania błędów logicznych i chęci pomocy, ocenialnia zyskała przydatną oceniającą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za Twoją opinię, Marzycielko, dużo dla mnie znaczy taka zachęta do pracy - oby dziewczyny uważały tak samo!

      Usuń