Adres bloga: "Sukcesja"
Oceniający: Ola i Dominika
Autor: Chiyo
Ocena: niestandardowa
WYJAŚNIENIA
– z założenia miała to być ocena
nieszablonowa, ale nie do końca ją przypomina. Ze standardową również ma
niewiele wspólnego. Nazwę ją eksperymentem, czymś pomiędzy, bo sama nie wiem,
jak to określić.
– powstały dwie oceny: moja i Dominiki.
Próbowałam połączyć je w jedną, co okazało się być arcytrudnym zadaniem,
ponieważ oceny różniły się od siebie jak ogień i woda. Stąd też chaos, który
prezentuję poniżej. Miałyśmy zgodę
szefowej i Chiyo.
– ocena „Sukcesji” była dla nas
wyzwaniem, które chętnie podjęłyśmy.
Przepraszam, Chiyo, że tak długo
czekałaś.
Treść
(61/70)
Od
razu muszę powiedzieć, że żadna z nas nie zna się na tradycji, obyczajach, kulturze
indyjskiej i dlatego w tej kwestii niewiele pomożemy.
Sukcesja
– termin, który kojarzę tylko z prawem, a konkretniej – przejęciem danej spółki
przez drugą.
Kolejne:
„Żądza władzy jest silniejsza od innych…”– tutaj ucina nam tekst. Pewnie to wina
rozdzielczości naszego monitora, ale pomyślałam, że zwrócę Ci uwagę. Dobrze, że
w zakładkach można znaleźć cały cytat: „Żąda władzy jest silniejsza od innych namiętności”
Prolog
Co
mogłabym powiedzieć o prologu? Jest to moment, kiedy książę młodszy obmyśla
plan, jak posadzić swoje cztery literki na tronie, jednocześnie odsuwając od
niego młodszego brata. Może już zaczął działać? Problem w tym, że król, choć ma
swój wiek, dobrze się trzyma i nie zamierza umierać. Choć z drugiej strony
opłaca się czekać. Cóż, zajmijmy się rozdziałami.
1.1
–
1 Zmiany wchodzą bez pukania
Po
przeczytaniu pierwszej strony zorientowałam się, że stosujesz ciekawe triki
mające na celu przyciągnąć uwagę czytelników. Nie wiem czy robisz to celowo,
ale mimo wszystko zaprezentuję:
–
zaczęłaś od przedstawienia zmiany w życiu Anavati (wybacz, jeśli w którymś
momencie przekręcę jej imię i napiszę Avanti. Nie sposób pozbyć się skojarzenia
z magazynem o tej nazwie).
– pokazałaś
bohaterkę w działaniu, używając wielu czasowników aktywnych. Efekt – od początku
coś się dzieje, akcja jest szybka i momentami nawet zabawna.
–
w pierwszym zdaniu ukazujesz myśl bohaterki: „Mistrz Asang będzie wściekły” –
rzadko spotykam się z takim rozpoczęciem, ale efekt jest podobny do tego, gdy
zacząć dialogiem, czyli przyśpieszasz. Dajesz czytelnikom do myślenia, stosując
podobne zabiegi. Trzymając się tych „zasad”, można z pozornie banalnego
początku zrobić coś ciekawego, a dobrze wiemy, że im lepiej wystartujemy, tym
bardziej zachęcimy ludzi do dalszej lektury.
Mam
wrażenie, ze cały czas mówię o tym samym, a na dodatek są to rzeczy oczywiste
jak dwa plus dwa równa się cztery, więc idźmy dalej:
Chłopak,
który przerwał Anavati występ, zachował się niezbyt kulturalnie. Nie ma to jak
wejście w najmniej odpowiednim momencie, prawda?
1.1
–
2 Zmiany wchodzą bez pukania
Opisujesz
szczegóły i jest ich na tyle dużo, że ciężko wszystko spamiętać. Oczywiście
dobrze, że mamy jasność – wiemy coś o Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych,
ludności z Barathy, ich kulturze i obyczajach, ale przyznam szczerze, iż osoba,
która nie miała styczności z Indiami nie zapamięta połowy faktów.
Poza
tym kilkakrotnie wchodziłam w zakładkę o wymowie imion Twoich bohaterów, chociaż
może nie powinnam się przyznawać…
Dowiadujemy
się, że chłopak, który przeszkodził Anavati w tańcu, to Jesharas. Dodatkowo –
są parą. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ponieważ dziewczyna
zignorowała go podczas występu, zachowała kamienną twarz i wszystko wskazywało
na to, że są sobie obcy.
Nawet
nowy mentor Anavati, mistrz Endrash, niczego nie zauważył. Swoją drogą nie wiadomo,
co o nim myśleć – z jednej strony chce rozwijać karierę podopiecznej, ale
obmyślanie planu, jak w odpowiedniej chwili zakończyć jej związek było co najmniej
bezlitosne. Jakim więc jest człowiekiem?
1.2 – 1 Brama ze słów
Konflikt
Anavati z Jamą był nieco dziecinny, choć powód poważny – pochodzenie obu dziewczyn
z pewnością miało znaczenie dla rodziny Jesharasa. Szczególnie, jeśli chodziło
o jego siostrę, która nie tylko uważała Anavati za „zbyt przeciętną”, ale po
prostu jej nie znosiła. Najczęściej podobna złość nie bierze się z tego, że
traktujemy kogoś jak gorszego, ale z zazdrości. Być może Jaima czuła się w
pewnym stopniu zagrożona? Zastanawiam się czy nie nadinterpretuję, ale pewnie z
czasem wszystko wyjaśnisz.
Czyżby
Anavati śpiewała lepiej niż Jaima? Pojedynek pieśniarski, czyli sposób, w jaki
konflikt miał być zażegnany, a jednocześnie pewna nauczka dla dziewczyn –
owszem, nauczy je to pokory, ale w żadnym wypadku nie sprawi, że będą dla
siebie milsze. Zwracając uwagę na Jaimę, która pod naciskiem mistrzów rzuciła
krótkie „przepraszam” i wyszła, pomysł mistrzyni Vandary, by pojedynkowały się
na pieśni, może nie być trafiony. „W ramach wyrzucenia emocji” – czyli może
należy rozumieć to w inny sposób, jak uwagę do dziennika za przewinienie? Jest
to standardowa procedura czy tylko jednorazowa akcja?
Zakończyłaś
w momencie, gdy podjęto decyzję o pojedynku, tak naprawdę nie pozostawiając
dziewczynom wyboru, jednocześnie utrzymując napięcie.
1.3 – 2 Brama ze słów
Czekałam
aż akcja się rozkręci, czytając długie opisy. Myślę, że chciałaś jak
najdokładniej opisać świat przedstawiony, którego szczegóły nie są do końca Twoim
pomysłem, tylko częścią projektu „czykropki”. Dobrze zapisałam nazwę? Nie wiem jak się do
tego odnieść, bo piszesz powieść jakbyś stawiała dom na gotowych fundamentach.
Prawdę mówiąc nie wiemy jak duży miałaś udział w ich tworzeniu. Tymczasem
wykreowanie świata przedstawionego to istotny element; szczególnie w
fantastyce, gdzie autor staje przed wyzwaniem, które często go przerasta – musi
określić każdy drobiazg i sprawić, że będzie on wiarygodny. Wszystko jest
bardzo dokładnie dopracowane, elementy się łączą i za to masz naprawdę duży
plus, ale nie mam pewności jak to ocenić. Na pewno sama wiele wymyśliłaś.
Co można powiedzieć, czytając o tym, jak
mistrz Endrash instruuje Anavati? Cóż, niezła szkoła i dziwne, że dziewczyna
się nie poddała. Metody mistrza są niekonwencjonalne – jak np. chwila, gdy
kazał Anavati stanąć przed lustrem i stać się wcieleniem pewnej siebie bogini
Hitchiki. Uczył ją właśnie takiej pewności, ale też zmieniał sposób myślenia –
sytuacja, gdy zrozumiała, dlaczego Jesharas nie mógł napisać tekstu piosenki,
którą przygotowywała na pojedynek z Jaimą – nie byłby dość obiektywny. Ponadto mistrz przekonał ją, by nie broniła
własnego zdania, co wytrąci Jaimę i sędziów z równowagi.
Piszę
o tym, ponieważ drobne elementy pokazują zmiany w psychice bohaterki, które już
teraz stają się coraz bardziej wyraźne.
W
pamięci zostają takie szczegóły, jak delikatny dźwięk poruszających się
kolczyków mistrzyni Vandary, dzwoneczek – bransoletka u kostki Anavati, a nawet
jej ręce, które mimowolnie ciągnęły do spódnicy – wszystko to składa się na
klimat powieści, dość specyficzny.
1.2 – 3 Brama ze słów
Pojedynek
pieśniarski – Anavati trenowała całymi dniami, mało spała. Jej życiem stało się
„ti ra taa dum!” w rytm melodii. W jaki sposób przeciętna dziewczyna podołała
takiemu wyzwaniu, będąc pod silną presją? Kto napisał tekst, sam mistrz
Endrash? Mógłby zrobić wiele, aby osiągnąć cel, tylko na czym tak naprawdę mu
zależy? Jeszcze bardziej zastanawia to, że nagle został mentorem Anavati, a
mistrz Asang jakby zbyt chętnie oddał swoją uczennicę. Czyżby został do tego w
jakiś sposób zmuszony?
Wiemy
już, jaki jest sens pojedynków pieśniarskich – odkąd wybudowano Akademię, stały
się obowiązkowym ćwiczeniem i polem do rozwiązywania sporów. Czuję, że jestem w
zupełnie innym świecie. U nas dziewczyny walczą na pięści, tam odbywają się
pojedynki pieśniarskie.
Kiedy
mistrz Endrash po raz kolejny „instruował” Anavati, niemal zmuszając dziewczynę
do czytania w myślach, wszystko wyglądało jakby nie potrafiła samodzielnie
podejmować decyzji i niemalże przejmowała sposób myślenia mistrza.
Jaima
wygrała pojedynek, choć był to szok. Fakt, że być może sędziowie wybrali Jaimę,
by szanse Anavati na występ w czasie Dni Otwartych wzrosły, jest nieco
niejasny. Jednak mistrz Endrash dobrze kombinuje, a nawet można stwierdzić, że
rzeczywiście prowadzi jakąś grę.
1.3 – 1 Dziewczyna w spodniach
Sposób,
w jaki poznajemy Upasnę, jest bardzo podobny do tego, jak poznaliśmy Anavati –
obie gdzieś biegną, pędzą na złamanie karku. Upasna za złodziejaszkiem, Anavati
do Akademii.
Bardzo
wyraźnie zarysowałaś osobowość Upasny, ale o tym powiem w punkcie Bohaterowie.
Właściwie nie wiem, co powiedzieć, więc
zwrócę uwagę na emocje obecne podczas gonitwy – dzięki nim akcja znów
przyśpiesza. Najciekawsze jest to, że nie wyglądają sztucznie.
Zaloty – myślę, że tak można nazwać
działania Arana, który nasyła młodszego brata na Upasnę i ten kradnie jej
jajka.
Nie wiem czy czegoś nie pomyliłam, ale
zaintrygował mnie jeden fakt: „Wytarłszy ręce w spodnie, Upasna wzięła siostrę
pod ramię” – spodnie? Induski je noszą? Do tej pory można było pomyśleć, że
„Dziewczyna w spodniach” to metafora, a tutaj wyraźnie mówisz, iż nosi spodnie.
Mam mętlik w głowie, bo z drugiej strony opisujesz wszystko na tyle przekonująco,
by można uwierzyć w każde Twoje słowo, mając znikome pojęcie o Indiach. Cóż,
trzeba poczekać na wyjaśnienia. Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonana, że
wkrótce je znajdę.
1.3– 2 Dziewczyna w spodniach
Zadam idiotyczne pytanie: co to jest podpłomyk,
który ze smakiem wcina Upasna?
Opisujesz ją, jej rodzinę i wyjaśniła się
sytuacja ze spodniami – składała materiał tak, by je przypominał. Zastanawiam
się, w jaki sposób to robiła, po prostu zawijając i mnąc materiał. Niestety nie
potrafię wyobrazić sobie, że z tego samego kawałka można uszyć sukienkę i
przede wszystkim – jak wygląda imitacja spodni w wykonaniu Upasny.
Kolejna rzecz – Dni Otwarte Akademii: czy
tam połączą się losy Anavati i Upasny? Są zupełnie różne, dlatego byłoby
ciekawie, gdyby dwie skrajności się poznały.
Piosenka o czkawce bogini Hicki? Można
było się tego spodziewać, ale cała „sytuacja” jest dość kontrowersyjna, może
wywołać różne emocje. Osoba, dla której Hicki byłaby przedmiotem uwielbienia,
mogłaby się oburzyć; natomiast ten, kto nie ma pojęcia, kim jest Hicki, pewnie
by się śmiał. Przykład – Upasna dostała po głowie. Myślę, że celowo wywołujesz
dwuznaczne sytuacje i po chwili namysłu można stwierdzić, że to świetny pomysł –
nic nie przyciąga czytelników tak, jak sporne sytuacje, gdzie każdy może
opowiedzieć się po jednej ze stron. Prowadząc dyskusje, zwracamy uwagę na
tekst, jesteśmy ciekawi dalszych losów. Mama Upasny uznała piosenkę za
bluźnierstwo, sama Upasna widziała w niej żart. Czytelnicy też pewnie mają
własne zdanie w tej sprawie. Nie wiem czy był to celowy zabieg, ale z pewnością
skuteczny.
Przemyślenia Upasny o tym, jak wygląda
świat poza ich miastem – cóż, chłopczyca, nieco postrzelona, wieczne dziecko,
ale w głębi serca wrażliwa, delikatna kobieta, prawda? Może nawet marzycielka.
Samym dowodem jest to, że zależało jej, by pójść na Dni Otwarte Akademii,
ponieważ chciała posłuchać opowieści ludzi o tym, jak wyglądają ich miejsca
zamieszkania. Pomysł ciekawy, trudniej przeciskać się przez tłum.
1.4 –1
Ostatnie ziarenko w klepsydrze
Anavati codziennie niosła modły do
Hitchiki, bogini tańca i zabawy – jeśli chodzi o samą wiarę, można to
pochwalić: kto byłby w stanie wstawać wcześnie rano i iść do świątyni jeszcze
przed zajęciami? Nie znam osoby, która to robi.
Nieco zaskakuje, że nie wybrano Anavati
do występu na Dniach Otwartych. Wszystko
prowadziło do czegoś innego.
Dokładne opisy świątyni i czynności,
jakie wykonywała Anavati sprawiają, że wyobraźnia zaczyna działać. Miałam
wrażenie, że stoję przed misterną rzeźbą ze złota i widzę każdy szczegół, który
dostrzegała dziewczyna. Wystarczyłoby zamknąć oczy i wyobrazić sobie delikatny,
kobiecy głos mówiący o każdym detalu, by mieć dokładny obraz bogini. Nie wiem
jak wyrazić własne odczucia i myślę, że są tu zbędne, jednak ciężko zachować
obiektywizm. Może nie każdy lubi wgłębiać się w szczegółowe opisy, ale jeśli
już to robi, tekst wciąga.
Mam nieodparte wrażenie, że mistrz
Endrash „pomógł” Ennei skręcić kostkę, by to Anavati wystąpiła na Dniach
Otwartych. Nie byłoby zdziwienia, choć jest to jedynie domysł. Przedstawiasz go jako człowieka coraz
bardziej bezlitosnego – znów myśli o tym, kiedy zakończyć związek swojej
podopiecznej. Niemal steruje jej życiem. Zresztą robił to od początku.
1.4–
2 Ostatnie ziarenko w klepsydrze
Moment, kiedy Anavati opada z sił,
zaczyna wątpić. Ćwiczyła dziewiętnaście dni – niewiele, by dobrze przygotować
się do występu. Choć jest skromną osobą, na scenie czuła się jak ryba w
wodzie. Walczy tak uparcie, ponieważ
jest to walka o marzenia?
Co do samego występu – kolejny etap w
życiu dziewczyny. Był on zalotny,
zaskakujący. „Ci wszyscy ludzie zignorowali me krzyki rade(…) „ – można by
stwierdzić, że w ten sposób ją skrzywdzili, ale dalsze słowa zbijają z tropu:
„Ci wszyscy ludzie, wdzięcznam im, że ukryli prawdę” – jakby śpiewała to z
radością. Dominuje tu pewna lekkość, przyjemny nastrój. Nic dodać, nic ująć.
1.4 –
3 Ostatnie ziarenko w klepsydrze
Kawałek pisany z punktu widzenia mistrza
Endrasha – ciekawy pomysł przy zachowaniu narracji trzecioosobowej.
Podekscytowanie Anavati jest zrozumiałe, ale tajemniczy mistrz… Hm, nie
potrafił okazywać uczuć czy się nie cieszył? Zupełnie jakby robił coś pod
przymusem, choć wmawiał dziewczynie, że jest na dobrej drodze. Czy naprawdę w
to wierzył?
Kolejny konkurs – nie za wiele dla
Anavati, która jeszcze niedawno była szarą myszką? Zbyt szybki przebieg kariery
wpływa na jej osobowość, ale czy dobrze? Konkurs objęty patronatem księcia to
kolejne wyzwanie. Życie dziewczyny zmienia się błyskawicznie. Szansa, owszem,
ogromna, tylko ciągle czuję w tym wszystkim podstęp. Kariera Anavati rozwija
się zbyt szybko, nawet po części niezależnie od niej, bym mogła pomyśleć
inaczej.
1.5 –
1 Gliniane dłonie
Upasna zazdrosna o Anavati? Chciałaby być
w czymś dobra? Jest młodą kobietą, która szuka własnej drogi i dusi się w
miejscu, gdzie mieszka? Cóż, jak niejeden w jej wieku.
Zastanawia jedna rzecz – Upasna i Sarkini
podsłuchiwały, jak ich nieśmiała siostra rozmawia z równie nieśmiałym
chłopakiem, stojąc za drzwiami, ale w ich dialogach stawiasz wykrzykniki, np.:
„Nie! – Sarkini zakryła usta dłonią. – Nie zrobiła tego!” – krzyczą, a para
tego nie słyszy? Czy może używasz wykrzykników po to, by podkreślić
podekscytowanie sióstr? Nie wiem jak to obejść.
Szkoda, że drogi Upasny i Anavati się nie
zeszły. Przez to wciąż ciężko zrozumieć, co może je łączyć. Efekt – powieść to
dwie osobne historie. Pewnie do czasu.
1.5 –2
Gliniane dłonie
Upasna i Sarkini mają plan, by wydać
siostrę za mąż? Ich „podchody” i knucie przeciwko Hinati zabawnie wyglądają.
Szczególnie śpiewanie piosenki, którą słyszały na Dniach Otwartych Akademii.
Nie mam pojęcia jak podsumować te
„starania”. Dziwne, że od początku wciągnęły we wszystko rodziców. Łatwo
zorientować się, że Madialu Kocha Hinati, natomiast Aran, jego brat, ma się ku
Upaśnie. Poczekajmy na dalszy rozwój wydarzeń.
1.5–
3 Gliniane dłonie
Nieśmiała Hinati… Siostry dobrze zrobiły,
bo sama nigdy nie dogadałaby się z Madialu. Ba, nawet nikt nie wiedziałby, iż
mają się ku sobie. Bardzo szybko ustalono, że będzie ślub. Dlaczego wezwano
znachorkę, by pomogła ustalić najlepszą datę? Jest to zwyczaj?
„Ósmego dnia tygodnia Arme miesiąca Neke”
– ojej… Mam ochotę spytać: „o czym Ty mówisz?” Czarna magia. Chciałabym coś
zrozumieć, ale niestety. Dla przeciętnego Polaka taka data urodzin jest
kompletnie niejasna.
1.6 –
1 Jak bliska jest pieśń ustom
Kolejny konkurs, a Anavati wciąż ma
mnóstwo energii. Ciężka praca ją motywuje. Bardzo szybka zmiana – zaproponowała
nawet, by podczas występu wcieliła się w boginię Hitchiki. Jeszcze niedawno
stała przed lustrem, wyobrażając sobie tę samą boginię i nie potrafiła
uśmiechnąć się jak ona.
Mistrz Endrash przyjmuje sukcesy swojej
podopiecznej dość chłodno. Może rzeczywiście go nie cieszą? Czyżby coś
planował, ale nie sam? Jest do czegoś zmuszany? Wiem, snuję domysły. Rozmowa z
Jesharasem to też część planu? Widocznie nadszedł czas, by zniszczyć jego
związek z Anavati. Niestety.
1.6–
2 Jak bliska jest pieśń ustom
„Jak bliska ustom jest śpiewana z mocą
pieśń, niech tak daleki będzie im smutek” – tak można by podsumować rozdział.
Ten cytat idealnie określa stan Anavati. Choć zestresowana, po raz kolejny
czuła się jak ryba w wodzie, gdy występowała. Kiedy zaczynała śpiewać i
tańczyć, jakby budziła się do życia. Prawdziwa pasja.
Występując po raz drugi tego samego dnia,
również dała z siebie wszystko i perfekcyjnie zaliczyła egzamin z tańca.
Konkurs, stres, zaraz później biegiem do Akademii na egzamin – niesamowity
wysiłek. Nic dziwnego, że nie zwróciła uwagi na Jesharasa. Nie trudno pojąć, że
mistrz Endrash musiał porządnie go „prześwięcić”. Nie przytoczyłaś ich rozmowy,
być może celowo i dlatego też pojawia się niepewność, napięcie. W powietrzu
można wyczuć, że coraz bliżej do odkrycia prawdy o mistrzu Endrashu. Nie
ukrywam, że ciekawość mnie zżera, ale idźmy dalej.
1.7 –
1 Szary welon
Aran nieumiejętnie proponuje Upaśnie
małżeństwo? Zwracając uwagę na jego osobowość stwierdzam, że mówił poważnie.
Natomiast nie wiem jak rozumieć to, że Upasna odmówiła. Przemilczał całą
sprawę.
Wybryki Ibhana i Upasny w końcu
przyniosły nieszczęście – tak kończy się nieuwaga, niestety. Najgorszy z
możliwych scenariuszy – wypadek ojca Upasny. Bardzo wiarygodny opis emocji ze
szczególnym naciskiem na strach.
1.7–
2 Szary welon
Ciężko w jakikolwiek sposób podsumować
rodzinną tragedię. Na wypadek złożyło się wiele czynników i być może nikt nie
był do końca winny, ale…
Emocje tak silne, że mogłyby wywoływać
łzy i jednocześnie na tyle bolesne, że nie wykrzesamy z siebie ani jednej
łezki, ponieważ to za mało, by wyrazić skrajne uczucia tak dotkliwie, jak Ty
reakcję Upasny. Płacz, żal, poczucie winy, ból w głębi serca. Samo to, że
potrafiła usiąść pod ścianą, wziąć w ramiona Ibhana i go kołysać pokazuje, jak
wrażliwą, czułą i dobrą była osobą, a także jak nie potrafiła poradzić sobie z
bólem. Wszystko rozegrało się zbyt szybko, by pytać o to, co właściwie złamał
ojciec Upasny. Jej emocje odciągają uwagę czytelników od wszystkiego innego.
Słowa nie opiszą tego, co się stało, bo myślę, że żadne słowo, które bym
napisała, nie byłoby odpowiednie. Ze wszystkich sił staram się zachować
trzeźwość umysłu, ale po poprzednich rozdziałach, które naprawdę wciągają,
niestety nie potrafię. Powiem tylko, że Twoim głównym atutem jest kreacja
bohaterów.
1.8 –
1 Ścieżka w ziołach ukryta
Wszędzie smutek, pustka, żal, nie mówiąc
już o tym, że pogrzeb poprzedził ślub. Szary welon wyrażający żałobę idealnie
podkreśla nastrój. Wszystko okala wszechobecny smutek. Nawet ślub nie był tak
radosny, jak powinien. Jakby nikt się nie cieszył, co zresztą jest zrozumiałe.
Po tytule można domyślić się, że kiedy Upasna
skaleczyła rękę o kamień i przytknęła listek szałwi do rany, postanowiła zostać
zielarką, znachorką. Być może znała się tylko na tym. Przez chwilę myślałam, że
pierwsza część „Sukcesji” nazywa się „Kamyk w jeziorze”, ale kiedy weszłam w
spis treści, przywitało mnie „Piórko na wietrze”. Zaskoczenie, ponieważ drugi
podtytuł idealnie pasuje do tej sytuacji, a „Piórka na wietrze” nijak nie
mogłam powiązać z pierwszą częścią.
Tymczasem spoufalanie się z Bhasiati
byłoby wyrokiem wykonanym na Upaśnie.
Ścinanie włosów nożem? Miałam nadzieję,
że Faray zetnie włosy Upaśnie nożyczkami, ale czego można spodziewać się po
chłopaku, który z fryzjerstwem ma najwyraźniej tyle wspólnego, co pies z kotem?
Kolejna próba oświadczyn Arana znów
musiała się nie udać. Byłby gotów czekać aż Upasna powie „tak”, ale wybrała już
inną drogę. Jej decyzja wszystkich zaskoczyła. Wątpię, że dokładnie to
przemyślała, ale czasem zmiany są konieczne i nic na to nie poradzimy.
1.8–2
Ścieżka w ziołach ukryta
Nowe oblicze Arana – opiekuńczy i
wrażliwy; nawet nie dopuścił, by Upasna sama poszła do Bhasiati, choć się jej
bał. Można dostrzec pewien fakt: przedstawiasz mężczyzn jako opiekunów kobiet,
choć nie władczych. Stają na wysokości zadania mimo lęków i w tym tkwi ich odwaga.
Aran, Madialu, nawet ojciec Upasny, który pragnął szczęścia rodziny – każdy z
nich jest mężczyzną, który nie patrzy tylko na siebie i swoje potrzeby.
Naczytałam się o różnych „dalekich” kulturach, choć nie bezpośrednio o Indiach
i mam w głowie obraz mężczyzny władczego, szanującego tylko siebie, który
krzyczy, niejednokrotnie bije kobietę; łapie ją za warkocz i ciągnie przez
pokój. Syn patrzy na ojca i gdy dorasta, zaczyna robić to samo. Później bierze
ślub i identycznie traktuje żonę. Gdy dziewczyna wraca do rodziców, zostaje
odesłana. Kobieta, która urodziła kolejną córkę, potrafiła zaraz po porodzie
udusić ją kawałkiem materiału, ponieważ musiała rodzić chłopców. Pewnie nie ma
to żadnego związku, ale nie potrafiłam się powstrzymać.
Kolejna rzecz – Upasna zdecydowała i nic
jej nie powstrzyma – to jak nagły impuls. Czy po jakimś czasie nie pożałuje?
1.8–3
Ścieżka w ziołach ukryta
Upasna musiała zamieszkać u Bhasiati, by
zostać znachorką, ale najgorsze dopiero przed nią – reakcje ludzi pewnie nie
będą przychylne. Oby nie spotkała się ze zbytnią agresją.
Intrygująca jest śmierć ojca Upasny.
Złamał biodro i uszkodził kręgosłup, co wiąże się z paraliżem i dlatego wolał
śmierć. Bhasiati mu „pomogła”, czyli zrobiła coś, by szybko zmarł? Wybrał
śmierć, nie chcąc cierpieć? Znachorka przedstawia wszystko dość dziwnie –
stwierdziła, że nie mógłby chodzić i całe dnie spędzałby w łóżku, ale przecież
ludzie przeżywają podobne urazy. Nie leżą cały czas w łóżku, kiedy kości się
zrosną. Często jedynym rozwiązaniem jest wózek inwalidzki, ale to dzięki niemu
można się poruszać. Ojciec zostawia rodzinę, którą kocha, podejmując tak
drastyczną decyzję? Cóż, może to zależy od człowieka, jego wewnętrznej siły,
ale będąc w pełni świadoma, nie posunęłabym się do tego. Mimo wszystko
opisujesz inną kulturę i choć nie do końca potrafię zrozumieć, uszanuję to.
Tylko czy mogłabyś przybliżyć racje pana Zahmadika? Chciałabym zrozumieć jak
wiele determinacji potrzeba, by prosić o taką pomoc. Poza tym – co dokładnie
zrobiła Bhasiati? Nie było to niezgodne z prawem? W Polsce mogłaby odpowiadać
za morderstwo, stąd ciekawość.
1.9 –
1 Pierwsze krople deszczu
Mistrz Endrash „prześwięcił” Jesharasa,
po czym ma czelność pytać Anavati, co się stało – jest coraz bardziej
bezczelny. Dobrze wiedział, że po rozmowie z nim chłopak zostawi Anavati.
Zrobił to dość drastycznie, niczego nie wyjaśniając. Moment też nie był
najlepszy, bo dziewczyna czekała na wyniki konkursu. Kolejnym ciosem było to,
że nie dostała się do półfinałów. Rozpłakała się dopiero, gdy wyszła – jakby
pierwszymi kroplami, które spadły na ziemię miały być jej łzy, nie od dawna
wyczekiwany deszcz.
1.9–2
Pierwsze krople deszczu
Mogłoby się wydawać, że to koniec drogi
Anavati do sukcesu, co bardo ją przygnębiło, ale nagle mistrz Endrash wszystko
zmienia. Można było domyślić się, że skoro włożył tyle pracy w przygotowanie
dziewczyny, mając jakiś plan, nie osiądzie na laurach.
„Uwodzicielski” występ przed następcą
tronu brzmi dość tajemniczo. Taniec plus coś więcej? Mam wrażenie, że godząc
się, Anavati wpadła w bagno po same uszy. W końcu księciu się nie odmawia.
Niestety piękny pałac nie zawsze daje szczęście.
Koniec
części pierwszej
Zgrabnie zakończyłaś wszystkie wątki: w
międzyczasie odbył się ślub, Upasna w obliczu rodzinnej tragedii odnalazła
siebie, Anavati bardzo szybko robi karierę. Dzięki niej niejeden mógłby
przypomnieć sobie, jaki był kiedyś, gdy marzenia miały jeszcze znaczenie.
Walczyło się o nie z ogromnym zapałem. Niestety często bywa tak, że kiedy
spełnimy marzenia dzięki ciężkiej pracy i już wejdziemy na szczyt, zaczynamy
się nudzić. Nasz cel nie jest już tak istotny, bo nagle okazuje się, że najważniejsza
była droga, którą pokonywaliśmy. Właśnie wtedy odkrywaliśmy w sobie siłę. Jak
będzie z Anavati?
2.10
– 1 Oczy za drzwiami
Opisujesz istotne drobiazgi, którymi
zachwyca się Anavati. Niestety nie zdążyła zobaczyć wszystkiego – czas na
występ. Okazuje się, że była „prezentem” od księcia młodszego dla starszego
brata. Prezent oznacza jeden taniec?
Podnosząca się spódnica martwiła
dziewczynę, ale wyłapałam w tym coś jeszcze – kiedy biegła do Akademii w
pierwszym rozdziale, podnosiła spódnicę coraz wyżej, by móc szybciej biec. Nie
zwracała uwagi na ludzi, którzy ją widzieli. Rozumiem, że tym razem sytuacja
jest zupełnie inna. Potrafiła ukryć wstyd, czyli mistrz Endrash sporo ją
nauczył. Nie wiem jak inaczej podsumować występ.
2.10
– 2 Oczy za drzwiami
Zachwyt księcia dziedzica jest normalny,
ale obdarowanie dziewczyny złotym pierścieniem raczej nie należało do
codzienności. Czyżby kryło się za tym coś więcej? Być może dla niego to zwykły
gest, ponieważ otaczały go bogactwa, ale Anavati nie mogła zareagować inaczej
niż soczyście się czerwieniąc, próbując odmówić. Tutaj znów widzimy słowa
„księciu się nie odmawia”.
Książę młodszy raczej nie pałał sympatią
do brata, skąd więc chęć obdarowywania go prezentami? Być może zależało mu, by
starszy brat zainteresował się Anavati. Tylko po co? Mamy kilka nowych zagadek.
Tak naprawdę nie sposób zrozumieć celu któregokolwiek z bohaterów. Jeszcze.
Dopiero kiedy okazuje się, że książę młodszy wysyła swego sługę, by obserwował
Jayanaryę, zaczynam rozumieć sens całego planu – sukcesja, przejęcie tronu.
Młodszy brat walczy o władzę. Co z tego wyniknie?
2.11
–1 Nie połączą nas różnice
Polityka, cóż… Nie sądzę, bym potrafiła
wypowiedzieć się w tej kwestii. Dostrzegam istotne różnice pomiędzy braćmi.
Młodszy to typowy władca, który nie szanuje swojej służby, nigdy nie przeprasza
i nie dziękuje, czasem nawet nie zna litości. Starszego nie interesuje
polityka, nie miesza się w konflikty, woli stać z boku. Szczerze mówiąc
królestwo pod jego rządami nie miałoby świetlanej przyszłości. Choć potrafił
rozkazać, wolał żyć we własnym świecie. Czy nie lepiej dla niego, gdyby
dobrowolnie oddał tron bratu? Nie wygląda na to, by chciał zostać królem,
ożenić się i rządzić.
2.11
– 2 Nie połączą nas różnice
Trochę zaskakujące, że książę dziedzic
miał siedem kochanek i ani jednej żony. To jak nierząd pod okiem króla.
Dodatkowo cały czas myślał o Kajrasze, którą była Anavati. Swoją drogą –
dlaczego mistrzowi tak bardzo zależało, by nie podawała prawdziwego imienia?
Nie wierzę w to, że Kajraha brzmi lepiej, dlatego warto ukryć prawdziwą
tożsamość. Tu zaczyna się zabawa w detektywa.
Kochanki księcia obawiały się, że po raz
kolejny przyprowadzi kogoś nowego i właśnie to zamierzał zrobić. W chwili, gdy
był już pewny, pomyślał o czymś bardzo ważnym, prawda? „Kajraha musi być tą,
która odmieni moje życie. Ostatecznie”. Byłaby ósmą kochanką, a wierzył, że ta
liczba coś znaczy, skoro bogini Hitchiki była ósmym dzieckiem i to do niej
zwracał się w potrzebie. Jednak czy nie jest to jedynie nadzieja?
2.12
– 1 Wciśnięta w dłonie
Nuda w Akademii? Mistrz Endrash stracił
cały zapał, jakby coś go trapiło. Niezrozumiałe. Tak naprawdę nikt nie
wiedział, co działo się w jego duszy.
Książę dziedzic wysyłał listy do Anavati,
w których tkwiła pewna tajemnica. Prośba, by znów dla niego wystąpiła.
Podekscytowanie dziewczyny bierze się stąd, że pisze do niej sam książę, ale
czy nie widzi jego pożądania, zachłanności? Od razu można było zauważyć, że
młoda tancerka wywarła na nim ogromne wrażenie, dzięki czemu wpadł w sieci
brata. Anavati, tak samo jak i książę dziedzic, jest tylko pionkiem w grze.
2.12
– 2 Wciśnięta w dłonie
Cóż, piękne królewskie ogrody zachwyciły
Anavati, prostą dziewczynę z gór. „Jak mało Anavati wierzyła we własne
szczęście…” – podsumowujesz. Raczej powiedziałabym: „Głupia, dawaj dyla, póki
można!” Niestety dziewczyna jeszcze nie wie, dlaczego dostała zaproszenie.
Owszem, chciał, aby wystąpiła, ale zaraz później poprosił, by z nim została.
Prośba księcia dla dziewczyny była rozkazem i dobrze wiedział, że nie miałaby
odwagi odmówić. Wszystkie próby wymigania się od początku nie miały racji bytu.
Kariera Anavati właśnie zaczęła zmierzać w innym kierunku. Nie mogę powiedzieć
nic więcej prócz tego, że szczerze jej współczuję.
2.12
– 3 Wciśnięta w dłonie
Mistrz Endrash próbuje wmawiać Anavati,
że idzie do pałacu, by rozwijać karierę, a współżycie z księciem nie jest
obowiązkiem i dziewczyna się zgadza? Szok. Wyraźnie widać, że mistrz uzgodnił
wszystko z księciem za jej plecami. Dziwne jest tylko to, że bardzo szybko
poddała się jego woli. Po raz pierwszy tupnęła nogą, zaprotestowała tak
odważnie i agresywnie, a poddała się bez walki. W tej chwili ciężko powiedzieć,
co w niej tkwi, na jak wiele ją stać. Czyżby chęć „pokazania się” przysłoniła
rozum? Przecież wiedziała, na co się pisze. Nigdy nie pomyślałabym, że tak
szybko wyrazi zgodę. Przykre.
2.13
– 1 Szelest jedwabiu
Nagle jakby wrzucono Anavati do zupełnie
innego świata, pełnego bogactw i piękna, który ją onieśmielał. Nic dziwnego –
nie wychowano jej w luksusach. Dla mieszkańców pałacu strojne dodatki, złoto,
cenne kamienie były zwyczajnym dodatkiem. Książę dziedzic musiał szanować swoje
kochanki, skoro tyle im ofiarował. W zamian chciał bezgranicznego oddania się w
jego ręce. Tyle dobrego, że książę raczył poczekać aż będzie gotowa, nim
posunie się do czegoś więcej.
Z jednej strony bogactwo, przepych,
zachwyt, a z drugiej niepewność, strach i świadomość, że należy się poddać, co
doprowadza do pierwszego stosunku z księciem. Dość dokładnie opisałaś seks, a
raczej emocje mu towarzyszące. Anavati była jak lalka, którą zaprogramowano do
robienia tego, co chciał książę i choć w środku czuła pustkę, nie chciała
zbliżenia, ponaglała Jayanarya. Idealne podsumowanie: „ Następcy tronu się nie
odmawia. Nigdy i niczego. Mogła wyłącznie schować się za maską Kajrahy i czekać
na koniec”
2.13
– 2 Szelest jedwabiu
Nowe życie nie zaczęło się tak, jak
powinno, prawda? Anavati pragnęła być tancerką, tymczasem skończyła w łożu
księcia. Już teraz widać jak bije się z myślami i nie wie, co robić. Cała
sytuacja wygląda jak bajka, w której kryje się pewien tragizm. Tylko po co tak
naprawdę Anavati jest potrzebna księciu młodszemu? Jaką rolę ma odegrać w jego
spisku? Myślę, że gdyby szczerze porozmawiał z bratem, ten oddałby mu tron i
wszyscy wplątani w intrygę mniej by ucierpieli.
Zaskakuje, że kochanki księcia tak ciepło
przyjęły jego nową zdobycz. Tego się obawiały, a były dla Anavati wsparciem.
Każda z nich miała za sobą jakąś przeszłość i pozostało im tylko trzymać się
razem.
2.14
–1 Złote sieci
Mija miesiąc – przeskok w fabule. Książę
młodszy najwyraźniej chciał, by Anavati znienawidziła jego brata, ale ta mu
współczuła. Wciąż nie rozumiem, co jej nastawienie ma do rzeczy.
Szpieg Adshren – wyraźnie mówisz, że jest
to mistrz Endrash. Tylko kim był naprawdę? Nagle okazuje się, że od dawna
przygotowywał Anavati do jej „roli”. Spisek trwa od pierwszej strony powieści.
W końcu mamy jasność. Elementem planu stało się to, by powiedzieć dziewczynie pół
prawdy, co wzbudzi w niej nienawiść do księcia dziedzica. Wątpię jednak, by
miał pojęcie o czymkolwiek, co planował jego brat. Adshren pewnie powie prawdę,
odpowiednio ją naginając. Pewne jest to, że akcja nabiera rozpędu i zaczyna
pędzić do punktu kulminacyjnego, a czytelnik czuje się skołowany i do końca nie
wie, w co wierzyć. Nikt nie zorientował się, że Adshren to Endrash? Wystarczy
przestawić sobie literki.
2.14
– 2 Złote sieci
Kompletnie „znietrzeźwiony” książę
dziedzic poszedł do Anavati, by się pożalić – może to znak, że traktował ją z
szacunkiem, nieco inaczej niż resztę kochanek? Z drugiej strony: do kogo mógłby
pójść? Dobrze wiedział, co o nim mówią – że jest idiotą niegodnym tronu. Rozkleił
się jak dziecko. Mam wrażenie, że w całym tym spisku tylko Jayanarya pokazuje
to, co naprawdę czuje. Pomyślałam, że gdyby jednak Jayanarya zasiadł na tronie
(jakimś cudem), z ośmiu kochanek na żonę wybrałby właśnie Anavati.
2.14
– 3 Złote sieci
Tajemniczy list – czyli książę młodszy
znów działa. Adshren powiedział Anavati tyle, ile jego zdaniem powinna
wiedzieć. Wyszło na to, że książę dziedzic od początku maczał w tym palce, by
sprowadzić dziewczynę do pałacu. Czy to prawda? Obstawiam raczej księcia
młodszego. Spisek był jego pomysłem. W tej chwili naprawdę nie wiem, w co
wierzyć. Jestem pewna jednego – Anavati wzięła pod ostrzał niewłaściwego z
braci.
2.15
–1 Pokryta sadzą
Mała odskocznia od rzeczywistości, czyli Upasna.
Razem z nią poznajemy życie prostych ludzi, natomiast przy Anavati życie w
pałacu – skrajności współgrające ze sobą.
Po raz pierwszy losy Anavati i Upasny
zaczynają się łączyć. Czy to dobrze? Spotkały się w chwili, gdy Anavati
kupowała zioła poronne. Nawet za bardzo tego nie kryła, po prostu powiedziała
Bhasiati co chce kupić. Szokująca decyzja, niepodobna do Anavati. Czy chęć
zemsty na księciu aż tak ją zmienia? Do tego prosi o rehne. Jest to środek
halucynogenny? Nie rozumiem, co skłoniło Upasnę do pomocy Anavati przy zdobyciu
trucizny. Co zrobi, kiedy już się zemści? Poczuje satysfakcję?
2.15
– 2 Pokryta sadzą
Anavati żałowała, że pierwsza próba
usunięcia ciąży nie powiodła się i próbowała dalej, ale zwykle po jakimś czasie
kobiety żałują, że to zrobiły. Pojawiają się wyrzuty sumienia. Jest jeszcze
zbyt niedoświadczona i pochłonięta przez gniew, by to przemyśleć, ale psychika
już się zmienia. Gdyby nie potrafiła pożałować własnego dziecka, jakim
człowiekiem musiałaby być? Jedyne, co ją zaskoczyło, to silny ból. Co jeszcze
dziwniejsze – najstarsza z kochanek księcia dobrze wiedziała, jak pomóc
dziewczynie. Pewnie nie tylko Anavati usunęła ciążę, będąc w haremie. Przykra
prawda. Zabrakło mi słów.
2.15
–3 Pokryta sadzą
Ależ Anavati kłamie, patrząc księciu w
oczy. Aż dziwne, że Jayanarya jej wierzy. Podstępem zdobyła rehne, po raz
kolejny kłamiąc. Naprawdę nie potrafię powiedzieć nic więcej. Piosenka Upasny o
czkawce Hitchiki poprawiła Anavati humor, jednak na krótko. Żyje w kłamstwie i
jest okłamywana. Intryga za intrygą, na co dziewczyna nie ma wpływu. Cóż,
poczekajmy na ciąg dalszy.
2.16
–1 Chmury i obłoki
Szpieg Adshren chciałby móc powiedzieć
więcej niż pół prawdy, by pomóc Anavati? W tej chwili już niczego nie można być
pewnym, ale to, że dziewczyna znowu się z nim spotkała i powiedziała o rehne… Pomyślałam:
„Ty idiotko…” Anavati nie mogła wiedzieć, że Adshren wciąż wykonuje rozkazy i
nie mówi wszystkiego, ale co by było, gdyby powiedział księciu młodszemu o
zamiarach dziewczyny? Nie byłoby to „utrudnianie” ich planu? Czy może wręcz
odwrotnie – liczyli na coś podobnego?
Jednak Adshren nie przekazał księciu
Hamarenowi, co robi Anavati. Ponadto czuł gniew – przez poczynania księcia? To
już niemal końcówka „Sukcesji” i dalej nie wiemy, jakim człowiekiem jest
Adshren, co siedzi w jego głowie. Czy celowo okalasz go tajemnicą? W punkcie
kulminacyjnym będzie to bardzo istotne? Jestem pewna, że nie mówisz o nim
wszystkiego w jakimś celu, chociaż teraz zaczynam zastanawiać się, czy to nie
jedynie moje wyobrażenia. Może po prostu był człowiekiem, który nie potrafił
okazywać uczuć i to wszystko? Cóż, praktycznie od pierwszej strony próbuję go
rozgryźć i wszystkie próby kończą się tak samo.
Biedna Anavati, jest zbyt łatwowierna.
2.16
– 2 Chmury i obłoki
Szok – najlepsze podsumowanie. Dawno nie
natrafiłam na takie schizy. Wybacz mi słownictwo, ale inaczej tego nie nazwę.
Coś niesamowitego. Rehne zadziałało, książę dziedzic traci trzeźwość umysłu.
Swoją drogą – przyda się odrobina humoru. Przypowieść o driadzie i chutliwym
królu – ojej, tego nie da się opisać, trzeba przeczytać. Czytając któryś raz z
kolei i wyobrażając sobie coś podobnego, uśmiałam się do łez. Brzmi niczym
bajka dla dorosłych.
Kiedy piszesz z humorem, język wypowiedzi
automatycznie staje się luźniejszy, lekki, a opowieść zapada w pamięć.
Kolejna myśl – może nie wypada się śmiać?
Książę oszalał, trzeba mu współczuć; w końcu jest to doprowadzenie człowieka do
obłędu. Problem w tym, że wszystko wyglądało komicznie.
2.17
– 1 Węzły
Książę młodszy to niezły kombinator,
prawda? Dla władzy zrobiłby wszystko. Jest też błyskotliwy i chorobliwie
ambitny. W swoją grę wciągnął już tylu ludzi, że nie sposób ich zliczyć. Ile
dostawał listów, tylu też miał szpiegów, a to jedynie kilka pionków w grze.
Potrafił wykorzystać nawet wojnę domową w Nagarh, by tylko osiągnąć cel i mieć
władzę w rękach, a przynajmniej próbował. Muszę to napisać, choć nie powinnam –
jest moim ulubionym bohaterem z „Sukcesji”. Spryt, inteligencja, zawiłe
intrygi, wyraźnie określony cel, ambicje, siła… Nigdy się nie poddaje, a to,
jak usilnie powstrzymuje wybuchy gniewu, choćby przy bracie, sprawia mi frajdę.
Jednocześnie z ogromną radością przeczytałabym scenę, w której brutalnie go
mordują, cierpi i płacze. Nazwałabym Hamarena antagonistą, czarnym charakterem.
Zło ma w sobie coś, co przyciąga ludzi.
2.17
– 2 Węzły
Wszystko wyszło na jaw, prócz poczynań
Anavati. Rehne nie można wykryć? Zastanawiam się, co będzie z kochankami
księcia dziedzica. Przejmie je Hamaren? Pozwolił im odejść, więc to chyba koniec roli Anavati, jest wolna, ale reszta? Dla wszystkich kobiet
wieść o szaleństwie księcia była szokiem. Może nawet nie tyle martwiły się o
niego, co o siebie.
Udawane współczucie księcia młodszego –
bezcenne.
Anavati dopadło poczucie winy – słusznie.
W końcu pojęła, że skrzywdziła niewłaściwego człowieka. Ciekawe, co Adshren
napisał jej w liściku. Wyjaśnienia? „Spróbuj wrócić do bycia Anavati” – to jak
„jesteś wolna”. Koniec z Kajrahą. Wszystko zaczyna się układać, tylko nie wiem,
dlaczego mam ochotę udusić tę dziewczynę.
Myślałam, że dotarliśmy do końca
powieści, ale zaplanowałaś publikację kolejnego odcinka. Co jeszcze mogłoby się
wydarzyć?
1)
Fabuła/Wątki (19/20)
Jeśli chodzi o samą fabułę, powiem
szczerze, bez słodzenia – nie jest ona niezwykła, nietypowa, niesamowita, początkowo
raczej przeciętna, ale ma w sobie coś, co dodaje jej niecodziennego uroku.
Niejeden nie poradziłby sobie z jej przeprowadzeniem, szczególnie na początku,
ale Ty jesteś jedną z autorów, którzy mogliby pisać o niczym i mieliby grono
czytelników, ponieważ robisz to umiejętnie (piszesz tak, by zaciekawić i
rozkręcić akcję w odpowiednich momentach, a to jedynie początek). Powieść jest
naszpikowana zwrotami akcji, czystymi emocjami, dokładnie przemyślana.
Dopracowałaś każdy szczegół, zadbałaś o wszystkie wątki. Z czasem zakończyłaś
nawet te najdrobniejsze, o których czytelnik już nie pamiętał. Nie wiem jak
wypunktować, ponieważ prowadzisz fabułę bardzo zgrabnie i z czasem nabiera ona
rozpędu, ale z początku czułam pewien niedosyt. Za to na końcu nie potrafiłam wydusić
z siebie jednego zdania, bo byłam w takim szoku. Akcja niemal galopowała. Odjęłam
punkcik – zgodnie z własnym sumieniem.
2)
Rozwinięcie akcji (5/5)
Co do tego podpunktu nie mam wątpliwości,
ponieważ wszystko dzieje się bardzo szybko. Gdyby nie szczegółowe opisy, które
spowalniają akcję, można by dostać zadyszki. Czasem trzeba przerwać czytanie,
by złapać oddech lub odreagować. Szokujące działania bohaterów, np. to, że
Anavati wciąż wierzy swojemu mistrzowi, który od początku ją oszukiwał, usuwa
ciążę i podaje księciu dziedzicowi silne mikstury, aby wariował, choć
początkowo zobrazowałaś ją jako niepewną dziewczynę z gór, która po prostu
marzy. Jej kariera rozwijała się w błyskawicznym tempie, a tak naprawdę
wszystko było częścią planu księcia młodszego. Zmienia się dosłownie każdy
szczegół. Tak samo było z Upasną, której życie zmieniło się wbrew niej. Tylko w
głębi duszy dziewczyny pozostały takie, jak wcześniej, ale „łącząc siły”, obie
zaczęły żyć w kłamstwie. Czekam, co z tego wyniknie.
3)
Świat przedstawiony (8/10)
Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na
drobiazgowe opisy. Owszem, dokładnie przedstawiają rzeczywistość obecną w
powieści, ale chwilami miałam wrażenie, że jest ich za wiele. Bywa, że
zaczynasz rozdział od ciekawego wydarzenia, po chwili wtrącając opis tego, co myślą,
sądzą bohaterowie lub wyglądu danej rzeczy, pokoju itp., co zajmuje Ci pół
strony, stronę. Czytelnik czeka na to, co będzie dalej, a przerywasz i
opisujesz inny problem, by później wrócić do początku. Akurat to stało się, gdy
książę dziedzic przyszedł po pijaku do Anavati – początek właśnie o tym,
następnie rozmowa z eunuchem, by po jakimś czasie wrócić do sprawy pijanego
księcia, utulić go. Przyznam szczerze, że podobne „wtrącenia” rozpraszają
uwagę, ale nie uważam ich za niewłaściwe.
„Sukcesja”, jak już mówiłam, ma swój
urok. Być może jest nim to, że opisujesz zupełnie inną kulturę. Nawet ślub
Hinati z Madialu – była ubrana na różowo i zielono – coś zupełnie nowego, ale
też ciekawego. Indie są magicznym, kolorowym, ale też złowrogim krajem, co przedstawiłaś,
kreując bohaterów i podążając za nimi. Łączysz skrajności, które tworzą całość.
4)
Bohaterowie (10/10)
Co do kreacji bohaterów, muszę Cię
pochwalić – tworzysz niesamowite portrety psychologiczne postaci, dbasz o ich
wygląd, cechy szczególne, opisy zachowań, a nawet drobnych gestów. Twoi
bohaterowie to po prostu osoby z pragnieniami, celami, nadziejami. Dzięki nim
pokazujesz czytelnikom przeróżne emocje; uczucia takie, jakimi rzeczywiście są –
bez sztuczności. Dzięki temu bohater wydaje się być nie fikcyjną postacią, ale
prawdziwym człowiekiem. Każdy z nich coś kryje, ma swoje tajemnice, a niektórzy
plan i trzymają wszystko w garści. Jak to zwykle bywa, niekiedy „wszystko”
wymyka się spod kontroli. Najbardziej intryguje mistrz Endrash,
jednocześnie szpieg, który pracuje dla księcia młodszego i uczy Anavati. Czasem
nie wiadomo, czy kłamie. Kiedy mówi prawdę, możemy uznać, że zmyśla. Nic nie
jest oczywiste. Zawsze ukrywa uczucia, więc nigdy nie wiemy, kogo chroni. Już
myślałam, że chce oszukać Anavati, po raz kolejny wykorzystując jej zaufanie, a
jednak nie powiedział księciu młodszemu, że dziewczyna podaje rehne jego bratu.
Czyżby znów coś knuł? A może jednak chciał pomóc Anavati?
Anavati: dziewczęcy urok, może drobne kompleksy,
ale przede wszystkim niesamowicie silna psychicznie. Walczy o swoje, osiąga
cele, choć mistrz nie kieruje nią w odpowiednią stronę. Słowo „kieruje”
w stu procentach określa to, co robi nauczyciel. Chwilami można odnieść
wrażenie, że kontroluje jej życie. Nie wiem dlaczego Anavati była tak uległa.
Może na tyle kochała taniec, że potrafiła poświęcić samą siebie? Droga
do sukcesu stała się brudna i dziewczyna tego nie zauważyła. Hm, lub może nie
chciała zauważyć?
Upasna: jest postacią najbardziej wyróżniającą
się na tle innych. Samo słownictwo dziewczyny mówi o tym, kim jest – podchodzi
do życia na luzie, niczym duże dziecko; często żartuje, dużo też biega. Prosta
dziewczyna, chłopczyca. Być może nie jest wykształcona, ale za to inteligentna
i błyskotliwa. Ma dobre serce. W obliczu tragedii podjęła poważną decyzję i
postanowiła, że zostanie znachorką. Impuls czy prawdziwe pragnienie?
Nie wiem, czy dobrze odmieniam jej imię:
Upasna
Upasny
Upaśnie
Upasny
Upasną
Upaśnie
Upasna!
Kompletnie się zamotałam i możliwe, że kilka
razy coś przekręciłam. Jak odmienić Upasna przez przypadki?
Chciałam opisać jeszcze księcia
młodszego, ale jego żądza władzy wychodzi na pierwszy plan i przysłania
wszystko inne. Próbując rozgryźć całą intrygę, która zaprząta myśli, nie
potrafię jednoznacznie określić, kim jest książę.
5)
Dialogi/Narracja (9/10)
Dialogi żywe, nacechowane emocjami, nie
bije od nich sztuczność. Czasem można odnieść wrażenie, że język nie jest
dopasowany do treści. Rzadko, ale jednak. Widać, że wstawki od narratora brzmią
inaczej niż dialogi, które są lżejsze, proste, łatwe w odbiorze. Dodatkowo nie
masz problemów z ich budową, co zawsze daje duży plus. Odjęłam punkcik,
ponieważ mimo sprawnego „prowadzenia” dialogów, moim zdaniem niektórzy
bohaterowie mogliby mówić prostszym językiem, a nawet używać pospolitych słów.
Na Twoją korzyść działa słownictwo Upasny, która potrafi mówić z zapchaną
buzią, tworząc przeciągane wyrazy. Sprawia to wrażenie lekkości w mowie, ale
też podkreśla jej osobowość.
Narracja – co najważniejsze: choć
prowadzisz ją w trzeciej osobie, chwilami można odnieść wrażenie jakby była to
narracja pierwszoosobowa – nie widać narratora, a większość opisów dałoby się
wsadzić w usta bohaterów. Brzmią jakby były „wyjęte” z ich umysłów. Przykład –
kiedy opisujesz złoty posąg bogini Hitchiki, to jakby Anavati opowiadała o
każdym szczególe. Pozwalasz bohaterom myśleć po swojemu, żyć własnym życiem,
jednocześnie z zapałem podkreślając uczucia każdego z nich – silną wolę władzy
księcia młodszego, jak i chęć zemsty Anavati, ale też ból Upasny i miłość jej
siostry – jak widać, są to skrajności. Jako narratorka, po cichu wszystko
podsumowujesz, nie trzymając żadnej ze stron. Nikogo nie faworyzujesz. Wbrew
pozorom to bardzo trudne, ponieważ autor, tak jak czytelnik, niektórych
bohaterów lubi bardziej, innych mniej. Można odnieść wrażenie, że narrator jest
niewidzialny i wszystko dzieje się samo.
Osiągnęłaś coś, do czego dąży wielu pisarzy i myślę, że było to
niezamierzone. Kolejna rzecz – nawet na
chwilę nie zmieniasz narracji, co samo w sobie wywołuje dobre odczucia. Wielu
ludzi ma z tym problem.
6)
Styl (3/5)
Sama nie wiem, jak przydzielić punkty.
Zaproponuję coś: aby styl stał się
lżejszy, można trudniejsze, „cięższe” wyrazy zastąpić prostszymi, np. zamiast
„iż” częściej wstawiać „że”, ów – ten, tudzież można nawet eliminować, toteż –
dlatego albo dlatego też, gdyż – bo, takiż – taki itd. Chodzi przede wszystkim
o odbiór tekstu, aby łatwiej było go czytać. Może przemyśl słownictwo?
Kolejne – imiesłowy, zawsze i wszędzie.
Radziłabym nieco je ograniczyć. Są troszkę irytujące.
7)
Oryginalność (9/10)
Cóż, kolejny dylemat. Nie natknęłam się
na podobny tekst, ale z drugiej strony – gdybym poszukała, znalazłabym sporo o
„zbliżonej” tematyce. Dziś bardzo trudno
o oryginalność.
Wiem, że świat przedstawiony w „Sukcesji”
, bohaterowie itd. to efekt ciężkiej pracy (Twojej i pozostałych uczestników
projektu), wzorujesz się przede wszystkim na tekstach źródłowych. Daję dziewięć
punktów, które z pewnością Ci się należą – nie tylko ze względu na wykonanie,
ale uczciwe dopracowywanie szczegółów oraz sam pomysł.
Poprawność ( 18/20)
Sprawdzając poprawność, zastanawiałam się
po co. Nie zrozum mnie źle, chodzi o znikome błędy, właściwie drobiazgi, które
nie do końca mogę nazwać błędami. Wyłapałam powtórzenia, co do których można
się spierać.
Żadnych ortografów, interpunkcja w
porządku, zdania dopracowane, czyli pewnie już kilkakrotnie poprawiałaś tekst.
To widać. Dbasz o każdy szczegół. Zawsze przeliczam punkty odnoszące się do Poprawności, używając sprawdzonego
działania matematycznego, ale przy znikomej liczbie błędów w jakiejkolwiek
postaci liczenie nie miałoby sensu. Przydzieliłam punkty „na oko”. Do rzeczy:
1.1 – 1
Zmiany wchodzą bez pukania
Nigdy nie
było w świątyni tłumów, a już z pewnością nie o tak wczesnej porze, jednak dziś, zupełnie jak na złość,
została dosłownie oblężona, utrudniając wyjście.
Powtarza
się „nie”.
Niestety, mentor nie dość, że nienawidził
spóźnialskich, to jeszcze od samego
początku wychwalał właśnie ją za punktualność oraz oddanie. Jakiż to będzie wstyd(…)
Ludzie, ludzie, ludzie, wszędzie ludzie.
Myślę, że
tutaj celowo, ale mimo wszystko jeden wyraz powtarza się cztery razy.
Powodów musiały być tysiące, a w zarodku
każdego, niczym wykuta w kamieniu zasada, że jak krzyczeć, to głośno, jak pokazywać emocje, to szczerze.
— Ej,
ej, ej, ej! To nie plac
zabaw!
Dalej, dalej,
już tylko kawałeczek, nie mogła się poddać, musiała dać radę, musiała,
musiała, musiała!
Chciałaś
w tym miejscu podkreślić emocje, powtarzając „musiała”?
Muzyka
oraz śpiewy dochodziły zza licznych, pomalowanych złotą
farbą drzwi – muzyka oraz śpiewy,
którymi zawsze tętniła Akademia
Dysząc ciężko, stanęła wreszcie przed
drzwiami prowadzącymi do ostatniej sali na
wschodniej ścianie, na skos od
schodów, przed drzwiami do jej klasy.
Z całą
pewnością nie miała przed sobą mądrej głowy
okolonej siwymi włosami oraz brodą. Z
całą pewnością nie spoglądały na nią wszechwiedzące oczy.
Mądra
głowa okalana siwymi włosami oraz brodą – brzmienie zdania: głowa okalana
brodą. Może twarz okalana brodą? Dobrze byłoby w jakiś sposób to przerobić.
—
Przepraszam pana najmocniej — wydusiła, na
wpół zszokowana, a na wpół
zmieszana — ale gdzie jest mistrz Asang?
Anavati
nigdy wcześniej nie przypuszczałaby, iż oszukiwanie samej siebie mogło okazać
się sztuką, w dodatku sztuką, której nie opanowała.
Bała się, że pomyli
słowa, które znała przecież od dziecka. Bała
się, że pomyli rytm, który wręcz
słynął z prostoty. Bała się, że pomyli kroki, którym daleko było do
skomplikowanych. Bała się o
najmniejsze drobiazgi, które mogłyby zniszczyć występ i zrujnować ją w oczach
mentora.
—
Zatoczył dłonią koło przed twarzą. — Kiedy
nauczysz się panować nad własnymi myślami, kiedy
przekonasz samą siebie, że naprawdę jesteś nie do pobicia i kiedy opanujesz sztukę wplatania aktorstwa
w swoje występy — wtedy bez problemów osiągniesz prawdziwy sukces.
1.1 – 2
Zmiany wchodzą bez pukania
Miała dopiero dwadzieścia dwa lata i chociaż
zdążył uchwycić w jej spojrzeniu ambicję oraz determinację, dalej posiadała
zbyt wiele z swojskiej dziewuszki z
prowincji, którą była.
Posiadała
zbyt wiele ze swojej dziewuszki z prowincji.
Będąc na piętrze, wystarczyło oprzeć się o balustradę, by ów spokój poczuć.
Stamtąd bowiem rozciągał się wspaniały
widok na plac i znajdujący się na nim ogródek, w którego centrum postawiono
fontannę.
— Rozmawiać, tak? O czym mielibyśmy
rozmawiać? — rzuciła przekornie.
Powiedziałabym,
że spytała, nie rzuciła, ponieważ przed pauzą pojawił się znak zapytania
wskazujący na tę czynność.
—
Chcesz wiedzieć, co takiego miałem mistrzowi do przekazania czy nie? — zmienił gładko temat.
— Chcesz wiedzieć, co takiego miałem
mistrzowi do przekazania czy nie? — Zmienił gładko temat: cóż, przy czytaniu
tego nie wyłapałam, ale Word mi podkreślił i myślę, że ma rację, ponieważ można
spytać – co zrobił? Zmienił gładko temat. Nie jest to związane z mówieniem,
tylko z daną czynnością. Chociaż… Na tym poprzestanę.
Nie wiedział, nie podejrzewał nawet, że Anavati była zakochana.
Nie, nie
mógł pozwolić, aby związek stanął Anavati na drodze po prawdziwy sukces!
1.2 – 1 Brama ze słów
—
Powtórzę po raz ostatni: jeśli jeszcze raz zobaczę, że zadajesz się z moim bratem, obiecuję, że zrobię z twojego życia koszmar.
Dowiedziawszy się, iż brat bliźniak zakochał się
właśnie w rywalce, w dodatku dziewczynie „ze wsi”, jak nazywała wszystkie
osoby spoza stolicy, pękła w niej tama powstrzymująca jawną agresję.
Jeśli go
urwie, jeśli pozwoli emocjom przejąć
kontrolę, z całą pewnością nie wytrzyma i kłótnia skończy się krzykiem i łzami.
I dlaczego? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!
Jest to myśl bohaterki, ale… Ojej. Cztery
razy powtórzyłaś słowo „dlaczego”. Zapewne celowo, by podkreślić stan
emocjonalny Anavati, ale mimo wszystko powtórzenie. Zabrzmiało jak pisk
dziecka, które stoi w dużym sklepie i woła: „Mamuś, ale dlaczego?! Dlaczego,
dlaczego, dlaczego?!”, robiąc mamie masę wstydu.
Pochłonięta
tyradą widziała jedynie zwykłą dziewczynę, która zamykała się w sobie pod
naporem obraźliwych słów; dziewczynę zbyt
przeciętną, by zwracać na nią uwagę, zbyt
pospolitą, by traktować jak równą sobie, zbyt
nisko urodzoną, by być godną jej brata.
Trzymał
je za ramiona, a oburzone spojrzenie przenosił raz na Jaimę, raz na
Anavati. Obie spoglądały w neutralnych kierunkach, byle z dala od czyichkolwiek oczu, byle w jakiś martwy punkt, jakby miało to pomóc w odsunięciu
wstydu.
—
Mistrzu Charajeeb, proszę się uspokoić. — Głos mistrzyni stał się chłodny – tak chłodny, że wstrząsnął
wszystkimi.
Przykład powtórzenia, którego łatwo uniknąć,
pisząc np.: „Głos mistrzyni stał się tak chłodny, że wstrząsnął wszystkimi”
Pomimo
ustawy o równości, nie każda rodzina mogła sobie pozwolić na luksus wysłania dziecka na
wymarzone przezeń studia, nawet pomimo licznych ofert pomocy ze strony
państwa. Dlatego też Anavati tym bardziej troszczyła się o reputację.
I
dlatego teraz tym bardziej bała się rosnącej na niej rysy. W przeciągu chwili
mogła utracić wszystko, co zdołała
zyskać, co stanowiło koszmarną wręcz
perspektywę.
Pośród
zebranych zawisła cisza; gdyby w klasie stała choć jedna klepsydra, dźwięk
przesypującego się piasku
rozbrzmiewałby wyraźnie we wszystkich kątach. Należała do rodzaju, który nie
tylko ciążył, kładąc się na
ramionach, ale także irytował obecnością, kusząc do odezwania się, jednocześnie szepcząc o niewygodnych
konsekwencjach ośmielenia się.
Tutaj powtarzasz zaimek „się”, ale mam inne
pytanie: Cisza czy klepsydra należała do rodzaju (…)? Zdanie nie jest zbyt
jasne i gdyby się przyczepić, można uznać, że nie chodzi o ciszę.
— Na
kogo ktoś zasługuje bardzo często
mija się z tym, czego ów ktoś chce —
odrzekł. — Zaś popełnianie błędów i doświadczanie konsekwencji na własnej
skórze jest częścią życia. Jesharas otrzymał od bogów własną wolę. Skoro on nie może i nie zamierza żyć za ciebie, dlaczego rościsz sobie prawo do życia
za niego?
Spojrzała
po otaczających ją mentorach, szukając jakichkolwiek oznak sprzeciwu lub też
aprobaty. Obracając głowę to w
prawo, to lewo, wprawiała kolczyki w
ruch, wypełniając klasę delikatnym dzwonieniem.
1.2 –
2 Brama ze słów
Nie
wiedziała, jakim cudem, chociaż podejrzewała, iż mistrz Endrash od razu poznał się na Jaimie. Być może nawet uważał, iż dobrze zrobiła, nie pozwalając się poniżać ani bić. A być może podchodził do sprawy pragmatycznie,
uznając, iż co się stało, to się nie
odstanie, zaś uczennicę mając za dość dorosłą, by samej wyciągnąć z tego
nauczkę.
Może nie „samej”, a „sama”?
(…) wystarczyło
wyobrazić sobie postać ukochanego stojącą tuż przed nią, blisko, bardzo blisko,
pochyloną jak do pocałunku…
— A
teraz stań się Hitchki, kiedy
znajduje się na scenie.
Pamiętała
to wcielenie bogini – widywała je na obrazach i rzeźbach zarówno w Baratcie, jak i w domu, w górach.
Co
więcej, ku własnemu zaskoczeniu uznała ten widok za atrakcyjny – zupełnie jakby
odkryła inną stronę siebie. Stronę, o której skrycie marzyła, którą
pragnęła w pewnym sensie być.
Brzmienie zdania: jakby marzyła, by być
stroną. Poza tym można uniknąć powtórzenia, pisząc: „zupełnie jakby odkryła
inną stronę siebie, o której skrycie marzyła (…)”
1.2 –
3 Brama ze słów
Łagodniejsza
i ustępliwsza, w obecności kogoś równie przebojowego jak Jaima zostałaby
wyparta z pamięci z powodu braku wyrazistego charakteru.
Jednak z drugiej strony Anavati,
jako osoba o subtelniejszej urodzie i pełniejszych kształtach, miałaby większe
szanse zostać uznaną za obiecującą pannę młodą.
— Jak
to?! — krzyknęła, gdy drzwi zamknęły się za nimi. — Przecież wszystko poszło
gładko, byli pod wrażeniem, wychwalali, więc czemu…?!
Cóż… Co do „czemu”, zawsze będę mieć zastrzeżenia, jednak
wyłapałam coś jeszcze – to słówko istnieje w dialogach, natomiast wstawki od
narratora, opisy są od niego niemalże wolne. Chciałaś, by dialogi brzmiały
bardziej naturalnie? Kiedy pojawiają się słowa z potocznej mowy, a obok nich
stoi np. tudzież, iż, ów, nie „gra” to zbyt gładko. Mam dylemat, bo z jednej
strony czytając „więc czemu?!”, dostaję białej gorączki, ale jednocześnie wiem,
że „czemu” jest coraz bardziej popularne i często zastępuje „dlaczego”.
Postanowiłam to przemyśleć. Kiedyś tępiono we mnie nawyk pisania „czemu”
zamiast „dlaczego”, ale skoro Chiyo to pisze… Osoba, która prostych błędów nie
popełnia, więc pogrzebałam w Internecie i znalazłam coś takiego:
http://www.jezykowedylematy.pl/2010/09/czy-pytanie-dlaczego-wolno-zastapic-skroconym-czemu/
http://www.jezykowedylematy.pl/2010/09/czy-pytanie-dlaczego-wolno-zastapic-skroconym-czemu/
Początkowo „napadły” mnie idiotyczne informacje, ale
szukałam konkretów. Niestety nie jestem w stanie wyplenić „czemu” jako
„dlaczego”, więc postanowiłam to pominąć, ale i tak będę obstawiać, że w
powieści piszemy „dlaczego”, nie „skrótami”. Przeczytałam, że słowo „czemu”
pochodzi od rosyjskiego paczemu, co znaczy to samo.
Jeszcze coś – drobne powtórzenia wyrazów, np.:
— Ej,
ej, ej, ej! To nie plac
zabaw!
Dalej, dalej,
już tylko kawałeczek, nie mogła się poddać, musiała dać radę, musiała,
musiała, musiała!
Nie do końca rozumiem, w jakim celu to stosujesz, ale
wiem, że na początku jest sporo powtórzeń tego typu. Pod koniec „Bramy ze słów”
ta „tendencja” zanika. Powtarza się tylko czasem, coraz rzadziej i wtedy dobrze
robi powieści – powiedziałabym, że wzmacnia emocje bohaterów, a raczej sposób,
w jaki je wyrażają. Natomiast na początku nie odczułam takiego efektu, ponieważ
podobnych powtórzeń było troszkę za wiele i zamiast pomóc, zaszkodziły. Być
może to tylko moje wrażenie, ale byłam nieco poirytowana. Tak naprawdę nie
wiem, co myśleć. Powtarzasz jedno słowo cztery razy, nigdy więcej. Zauważyłaś?
A może jest to celowy zabieg?
Cóż, nie uznałam tego w punktacji, ale wymieniłam. Nie
odejmuję punktów, tylko powiedz mi, co chciałaś przez to osiągnąć. Nie jesteś
pierwszą osobą, która stosuje podobne powtórzenia, ale często autorzy mają w
tym inny cel. Czasem dobrze posłuchać, co myśli autor, zanim wydamy jakąkolwiek
opinię, dlatego też chętnie poznam Twoje argumenty.
Dodatki ( 10/10)
Kiedy czytałam zakładkę dla oceniających,
miałam wrażenie, że jestem małym dzieckiem, któremu uparcie tłumaczy się, iż
nie wkładamy gwoździa do kontaktu. Piszesz o rzeczach oczywistych, ale w sumie
zawsze lepiej się ubezpieczyć, prawda? Poza tym – oczywiste rzeczy nie zawsze i
nie dla wszystkich są jasne. Przyznam szczerze, że podczas pisania oceny ta zakładka
pomagała mi zachować dystans.
Muzyka – w sumie dobrze, że umieszczona w
osobnej zakładce, a nie nad postem lub pod nim albo, o zgrozo, na górze bloga i
odpalająca się sama… Nie każdy może lubić muzykę tego typu. Niestety nie
dałabym rady jej słuchać, ale punkt za profesjonalne podejście do sprawy.
Wymowa, źródła, mapy, szablony – kolejne
ciekawe dodatki. Gdyby nie zakładka z wymową, szczególnie z początku kompletnie
bym się pogubiła. Myślę, że niejeden nie wie jak wymówić Kajraha albo
Jayanarya. Plus też za źródła – podałaś linki so stron, z których korzystasz,
czyli wszystko jasne i masz jak się bronić, gdyby np. wredny troll wmawiał Ci,
że coś skądś skopiowałaś bez czyjejś zgody itp. Ludzie są różni i nigdy nie
wiadomo, co komu przyjdzie do głowy, dlatego uważam, że to plus dla Ciebie.
– o powieści, dwa trailery, subskrypcja,
dedykacja, podziękowania – może drobne, ale ważne. Szczególnie urzekająca jest
dedykacja – kilka prostych słów od serca.
– piosenka Upasny o czkawce Hitchiki oraz
przypowieść o driadzie i chutliwym królu: trochę humoru, który wnosi do powieści
pewną lekkość. Nawet nie potrafię się wypowiedzieć. Przypowieść jest…
niesamowita? To niewłaściwe słowo. Z pewnością zabawna i odrobinkę tragiczna,
ponieważ związana ze śmiercią.
Podsumowanie
Na
koniec życzę Ci pokładów weny przy pisaniu kolejnych części. Powiedziałam już
wszystko, co tylko mogłam i nie wiem, co jeszcze można dodać. Razem z Twoimi
bohaterami przeżywałam skrajne emocje. Ostatni raz byłam tak rozstrojona po
przeczytaniu „Grzesznicy” Petry Hammesfahr. Masz talent do tworzenia postaci w
całej swej okazałości.
Ilość zdobytych punktów:
91/100, czyli Pisarz! (Celujący – 6)
Naprawdę wystawiłam tak wysoką ocenę? Nie myślałam, że to kiedykolwiek
nastąpi;) Chiyo, gratuluję
udanej powieści. Jest efektem
trzech lat ciężkiej pracy, wciąż wprowadzasz poprawki, czyli jesteś naprawdę zaangażowana
i kiedy o tym pomyślę, czuję, że stawiam szóstkę z czystym sumieniem. Czekam na
ciąg dalszy:)
O! A już myślałam, że z wstawieniem oceny czekasz na ostatnią część powieści. Ostrzegam, że będę komentować na bieżąco, więc z góry przepraszam, jeśli wkradnie się chaos.
OdpowiedzUsuńAch tak, ten obrazek. Zmniejszam go i zmniejszam już któryś raz, a i tak znajdzie się ktoś, komu utnie dół. :? Szlag by go.
*schodząc wzrokiem niżej* O-JE-ZU! Opis każdego odcinka? Naprawdę? Wybaczcie, ale po co? Rozdziały są w odcinkach wyłącznie dla wygody osób czytających na bieżąco, by nie odstraszać ich zbyt długimi rozdziałami. Mam tylko nadzieję, że to nie będą streszczenia.
*zagłębia się w lekturę*
Co do zabiegów przytoczonych przy 1.1 cz.I (wybaczcie, szybciej będzie mi posługiwać się zamymi numerkami) - tak, celowe i w większości zastosowane jak najbardziej świadomie. Ale nie świadomie w stylu "O, walnę teraz dynamicznym opisem, aby Czytelnik poczuł się wrzucony w wir wydarzeń", nie. Bardziej na zasadzie, że już po napisaniu opisu stwierdzam, jaki może wywoływać efekt i wtedy, jak z gliną, pracuję nad tą grudką, żeby nadać jej taki kształt, jakiego bym chciała.
A dlaczego nie powinnaś niby się przyznawać, że zakładkę z wymową imion odwiedzałaś kilkakrotnie? Po to ona tam jest. Nikt nie ma obowiązku wiedzieć tego od razu ani tym bardziej zapamiętać po pierwszym przeczytaniu. Ja to raczej odbieram jako komplement, a także coś bardzo dobrze świadczącego o Tobie: chciałaś zrozumieć i poznać tyle, ile tylko zdołasz, to się naprawdę ceni.
"Myślę, że chciałaś jak najdokładniej opisać świat przedstawiony, którego szczegóły nie są do końca Twoim pomysłem, tylko częścią projektu „czykropki”." - ee, nie. :P Projekt "... czykropki" jest tak jakby klonem projektu, z którego powstała "Sukcesja". Jednak tak jak świat jako całość nie jest wykreowany wyłącznie przeze mnie, tak całe Tali (a także oba Nagarh, o których w "Sukcesji" pojawiają się wzmianki) zostały wykreowane wyłącznie przeze mnie.
"Kto napisał tekst, sam mistrz Endrash?" - a wiesz, że dopiero teraz do mnie dotarło, że faktycznie o tym nie wspomniałam? A pewnie by wypadało, skoro już tak jasno zostało podkreślone, że nie zrobi tego Jesharas. xD
"Zaloty – myślę, że tak można nazwać działania Arana, który nasyła młodszego brata na Upasnę i ten kradnie jej jajka." - ale... Ibhan nie jest w ogóle spokrewniony z Aranem. oO Hm, chyba będę to musiała jakoś dodatkowo podkreślić.
Co do spodni w Indiach: owszem, ale nie zawsze takie spodnie, jakie rozumiemy my. W północnych Indiach, na których wzorowane jest Tali, w tradycyjnych strojach możemy spotkać zarówno coś pokroju legginsów (noszone pod długą tuniką, sukienką, a kiedyś także pod spódnicą [teraz nie wiem]), spodnie w naszym rozumieniu (proste lub nieco bufiaste, również noszone z tuniką) oraz "spodnie", które nosi Upasna tj. spodnie zrobione z bardzo długiego sari, takiego długości ok. 9 metrów. Nosi się je głównie w Maharastrze i w wersji długiej najczęściej noszą je przedstawiciele wyższych kast oraz tancerki, a w wersji krókiej nosić je może każdy, chłopka, rybaczka czy zwykła miejska dziewczyna. I wbrew pozorom wcale nie jest tak trudno to zrobić, pod warunkiem, że ma się dość materiału. Mogłabym teraz wyjaśnić krok po kroku, ale obawiam się, że ten komentarz i tak
wyjdzie kolosalnie długi, więc opowiem wyłącznie, jeśli chcesz. :)
c.d.n.
"Zadam idiotyczne pytanie: co to jest podpłomyk, który ze smakiem wcina Upasna?" - podpłomyk to taki prymitywny chlebek w kształcie placka. :)
OdpowiedzUsuń"[...] jeśli chodzi o samą wiarę, można to pochwalić: kto byłby w stanie wstawać wcześnie rano i iść do świątyni jeszcze przed zajęciami? Nie znam osoby, która to robi." - osobiście też raczej takich osób nie znam, jednak wiem, że jest ich wielu. Wystarczy spojrzeć na muzułmanów, którzy nie tylko pierwsze modły wznoszą o nieludzko wczesnych porach, ale też modlą się bodajże pięć razy dziennie. O ile się nie mylę, sporo Hindusów także modli się we wczesnych porach, chociaż tutaj chyba nie jest to podyktowane jakąś doktryną, a osobistą preferencją (jednak przyznaję, że nie wiem, moja wiedza o hinduizmie jest dość poszarpana). Ale wydaje mi się, że skoro Anavati pochodzi z małej wioski, to jej wczesne wstawanie i codzienne modlenie się nie jest takie "wyjęte znikąd". A przynajmniej taką mam nadzieję. ^^
"Walczy tak uparcie, ponieważ jest to walka o marzenia?" - dobra, teraz ja nie zaświecę inteligencją, ale... walczy? O jaką (którą?) walkę Ci chodzi, bo nie rozumiem.
Co do wykrzykników w wypowiedziach Upasny i Sakrini podczas podsłuchiwania - to drugie, chodziło o podkreślenie emocji. Chociaż... Można unieść nieco głos z szeptu tak, aby osoby po drugiej stronie drzwi nie usłyszały, więc można by to uznać po części za obydwa. ;)
"Dlaczego wezwano znachorkę, by pomogła ustalić najlepszą datę?" - Bhasiati była zarówno znachorką, jak i osobą, że tak powiem, nieco bardziej mistyczną. Chyba będę musiała podkreślić to nieco wyraźniej, żeby nie było takich wątpliwości.
"„Ósmego dnia tygodnia Arme miesiąca Neke” – ojej… Mam ochotę spytać: „o czym Ty mówisz?” Czarna magia. Chciałabym coś zrozumieć, ale niestety. Dla przeciętnego Polaka taka data urodzin jest kompletnie niejasna." - taaa... Nie ukrywam: nie miałam zielonego pojęcia, jak można by wytłumaczyć Czytelnikowi kalendarz obowiązujący w Caldeni, bez robienia tego łopatologicznie, a także aby wszystko było jasne. Tu się kajam.
"„Jak bliska ustom jest śpiewana z mocą pieśń, niech tak daleki będzie im smutek” – tak można by podsumować rozdział. " - cieszy mnie, że to zauważyłaś. Naprawdę. Człowiek się tara, aby tytuły rozdziałów nie były bez absolutnie żadnego znaczenia, tak że kiedy ktoś to docenia, to owemu człowiekowi robi się bardzo miło i ciepło na serduchu. :)
"Ze wszystkich sił staram się zachować trzeźwość umysłu, ale po poprzednich rozdziałach, które naprawdę wciągają, niestety nie potrafię. Powiem tylko, że Twoim głównym atutem jest kreacja bohaterów." - tu nie będzie komentarza, a tylko ogromniasty, wykwitły na chiyowej gębie banan wyrażający tak radość, jak i wyrazy podziękowania za komplementy. :DDDDD
"Przez chwilę myślałam, że pierwsza część „Sukcesji” nazywa się „Kamyk w jeziorze”, ale kiedy weszłam w spis treści, przywitało mnie „Piórko na wietrze”. Zaskoczenie, ponieważ drugi podtytuł idealnie pasuje do tej sytuacji, a „Piórka na wietrze” nijak nie mogłam powiązać z pierwszą częścią." - a! Bo znaczenie tytułów części wyjaśnia się dopiero w części drugiej. Wiem, pewnie nie jest to coś, czego by Czytelnik oczekiwał, ale dopiero poznawszy pewne wydarzenia z części drugiej, można spojrzeć na to "Piórko na wietrze" tak, jak według mnie należy, jednocześnie bez spojlerów. Nakręciłam trochę, ale oby nie za bardzo. ^^
c.d.n.
Co do tych mężczyzn - prawdę mówiąc, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Pewnie dlatego że według mnie "Sukcesja" jako powieść raczej zdominowana jest przez postaci kobiece, a z męskich więcej myśli poświęcam tym, że tak powiem, "spoza miasta", czyli książętom oraz mistrzowi Endrashowi. Ale kiedy tak o tym mówisz, to faktycznie, sporo w tym prawdy i trafnych spostrzeżeń, chociaż wyszło tak raczej podświadomie (bo nie wiem, czy "przypadkowo" byłoby tutaj najlepszym określeniem). A tłumaczenia, że ci konkretni mężczyźni to wyjątki od reguły niewiele tu da, skoro w tekście nie ma zbyt wielu innych mężczyzn równych im pozycją społeczną, by pokazać jakikolwiek kontrast. Niemniej jednak bardzo Ci dziękuję za tę uwagę, dała mi dużo do myślenia na temat tych postaci męskich i na pewno jeszcze do tej uwagi kiedyś wrócę, poświęcając jej trochę więcej już bardziej konkretnych myśli (w stylu czy taki efekt chciałam osiągnąć itp.)
OdpowiedzUsuńCo do śmierci ojca Upasny - tu chyba umknęło mi wytłumaczenie, na jakim etapie rozwoju technicznego znajduje się Tali, a także jak bardzo zamożna czy też nie była rodzina Upasny. A to ważne, bo w końcu inaczej się o takim paraliżu myśli ze świadomością, że są wózki inwalidzkie, a inaczej - kiedy na taki wózek nie ma skąd wziąć pieniędzy albo kiedy takich wózków w ogóle nie ma. Hm, co tu dużo mówić, wyszła trochę dziura, którą trzeba będzie załatać. Dziękuję za zwrócenie na nią uwagi.
"Byłaby ósmą kochanką, a wierzył, że ta liczba coś znaczy, skoro bogini Hitchiki była ósmym dzieckiem i to do niej zwracał się w potrzebie. Jednak czy nie jest to jedynie nadzieja?" - nadziei z pewnością trochę w tym jest, ale jednocześnie jak ktoś czegoś bardzo chce, a wydaje mu się, że to coś może być niewłaściwe, to wszędzie wynajdzie sobie wytłumaczenie, taki ostateczny i najważniejszy powód, dla którego zrobić jednak powinien.
"Przecież wiedziała, na co się pisze. Nigdy nie pomyślałabym, że tak szybko wyrazi zgodę. Przykre." - tutaj próbowałam jeszcze raz pokazać to od strony "księciu się nie odmawia", ale także wpleść zależność między mistrzami a uczniami - to jest że ci drudzy nie mają prawa kwestionować decyzji tych pierwszych, że dopóki są uczniami, mogą wyłącznie słuchać (i jeśli ma się pecha trafić na surowego mistrza, to ma się większego pecha). Teraz, jak o tym wspomniałaś z tej strony, to nie wiem, czy (na ile?) mi to wyszło.
"Nikt nie zorientował się, że Adshren to Endrash? Wystarczy przestawić sobie literki." - Czytelnicy nie dali się zmylić, jednak w powieści mało kto wiedział o obu tożsamościach, za wyjątkiem księcia młodszego i garstki innych szpiegów. Pozostali wiedzieli wyłącznie albo o jednej, albo o drugiej twarzy tej samej osoby.
"To już niemal końcówka „Sukcesji” i dalej nie wiemy, jakim człowiekiem jest Adshren, co siedzi w jego głowie. Czy celowo okalasz go tajemnicą?" - jeśli mam być zupełnie szczera, to tak i nie. Adshren jest człowiekiem tajemniczym, więc trudno go tajemnicą nie okalać, ale jednocześnie ja sama nie wiem o nim, jako o człowieku i jego charakterze, aż tyle więcej niż Czytelnik. Uwielbiam jego postać (pewnie nie wypada mi o tym mówić, ale tak jest), pisanie fragmentów z jego perspektywy zawsze szło mi gładko (nie tak gładko jak Upasna, ale zdecydowanie lżej niż Anavati) i z wielką chęcią zagłębiłabym się w jego historię bardziej, by samej móc go poznać. To chyba tyle w kwestii tej adshrenowo-endrashowej otoczki tajemnicy...
"Wybacz mi słownictwo, ale inaczej tego nie nazwę." - hahaha, wybaczam, chociaż nie ma czego, bo właśnie w te schizy celowałam i taki efekt próbowałam osiągnąć. ^^
c.d.n.
"Przypowieść o driadzie i chutliwym królu – ojej, tego nie da się opisać, trzeba przeczytać." - dziękuję Ci ogromnie, bo to chyba najlepszy komplement dla tego dodatku, jaki mogłabym usłyszeć. :*
OdpowiedzUsuń"Książę oszalał, trzeba mu współczuć; w końcu jest to doprowadzenie człowieka do obłędu. Problem w tym, że wszystko wyglądało komicznie." - no pewnie śmiać się nie wypada, ale chyba wszystko zależy od tego, z jakiego punktu widzenia się na te jego schizy patrzy. Jeśli poprzez pryzmat przypowieści o driadzie i chutliwym królu, to chyba trudnie się przynajmniej nie uśmiechać. Ale gdyby zagłębić się w te schizy i wyciągnąć z nich (tak z driady, jak i z bogów) te wszystkie zakopane głęboko w jego psychice obawy i kompleksy - tu, mam nadzieję, śmiech schodzi na dalszy plan. Jednak nie zamierzam nikomu narzucać jednej interpretacji, bo to nie o to chodzi. Gdyby chodziło o jedną, konkretną interpretację, nie wiem, czy przypowieść o driadzie i chutliwym królu w ogóle by siętu pojawiła, raczej pokazałabym wtedy driady jako istoty naturą zbliżone do modliszek. :P
"Muszę to napisać, choć nie powinnam – jest moim ulubionym bohaterem z „Sukcesji”." - naprawdę? Nie wnikam w to, czy powinnaś czy nie, każdy ma prawo mieć własnych faworytów... Ale nie ukrywam, że przez długi czas także wręcz uwielbiałam Hamarena - właśnie za to wszystko, co wymieniłaś. Zelżało mi to, kiedy niektórzy Czytelnicy uświadomili mi, że starszy książę jest w powieści chyba najuczciwszą, najszczerszą osobą i to zmieniło mój własny odbió obu braci. Ale póki co jesteś chyba jedyną osobą, która na ulubieńca wybrała Hamarena, nie, jak większość, mistrza Endrasha (który chyba ma już swój fanklub). A strasznie lubię, kiedy znajduje się ktoś wybierający na ulubione postaci inne niż te, które wybierają wszyscy. :)
"Myślałam, że dotarliśmy do końca powieści, ale zaplanowałaś publikację kolejnego odcinka. Co jeszcze mogłoby się wydarzyć?" - epilog, nic więcej. Takie ostateczne zamknięcie wszystkiego. :)
1) Fabuła/Wątki
Masz absolutną rację - nie jest niezwykła ani ponadprzeciętna. Do stworzenia czegoś takiego potrzeba nieschematycznego myślenia, ewentualnie geniuszu. Pierwszego nie posiadam, a drugi jest kwestią dyskusyjną. Ale naprawdę myślisz, że mogłabym pisać o niczym i nadal zaciekawiać? Dziękuję bardzo za komplement, chociaż nie wiem, czy przypadkiem mnie nie przeceniasz. ^^ Nigdy nie pisałam "o niczym", większość mojej "literackiej kariery" spędziłam na pisaniu romansów (wiesz, miało się te 12 lat, bujną wyobraźnię i marzenia o wielkiej, bajkowej wręcz miłości oraz stosik "zakazanego owocu" w postaci książek z cyklu "Romanse sprzed lat" ;D), a nie licząc paru jednopartówek, to jest, jak dotąd, najpoważniejsze dzieło w moim życiu, tak objętościowo, jak i tematycznie. I zgadzam się też z tym odjęciem jednego punktu za galopowanie pod koniec. Uznałam, że z dwojga złego, lepiej pognać trochę, niż lać wodę na pisanie o niczym, bo naprawdę nie miałam pojęcia, co takiego, w miarę ciekawego, mogłoby się w międzyczasie wydarzyć, bo nieco zwolnić, ale nie zanudzić ani aby to nie było właśnie wspomniane pisanie o niczym. I tak się cieszę z 19 na 20. :D
2) Rozwinięcie akcji
Ponownie, dziękuję bardzo za słowa uznania. Ale nie wiem, czy coś jeszcze z tego wyniknie, poza epilogiem, który też po prostu będzie położeniem przykrywki na garnek, niczym wielkim ani odkrywczym. ;)
c.d.n.
3) Świat przedstawiony
OdpowiedzUsuńHm, prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że na przykład przytoczysz właśnie ten fragment, gdyż tam było to raczej uzupełnianie luki w wydarzeniach, a nie w przedstawianiu świata. Spodziewałam się raczej opisu z drugiej części rozdziału drugiego, kiedy Endrash porównuje Akademię do innych instytucji naukowych w Caldeni. Ale wezmę to pod uwagę i zastanowię się nad tym. A Indie miłością moją są, chociaż zgodzę się, że oprócz kolorów i emocji, wiele tam można znaleźć rzeczy zwyczajnie przerażających i to nawet, a może zwłaszcza dzisiaj, kiedy Indie rosną w gospodarczą siłę.
4) Bohaterowie
Ojej, dziękuję za tyle komplementów. Jednocześnie bardzo mnie cieszy, że te drobne gesty i szczególiki nie umknęły Twojej uwadze, ot, jak choćby odruch Anavati, by w sytuacja stresowych miąć spódnicę w dłoniach. Nie ukrywam, że na samym początku, kiedy dopiero zaczynałam "Sukcesję" pisać, obawiałam się, czy bohaterowie wyjdą dość wyraziści, czy każdy Czytelnik da radę ich sobie wyobrazić, bo w końcu takim miejscem akcji i taką jego inspiracją pozbawiłam się różnorodności kolorów - wszyscy mają ciemne włosy (co najwyżej różnią się tym, czy są one czarne, czy ciemnobrązowe), ciemne oczy i śniadą skórę. Starał się to zatem nadrobić tymi właśnie szczegółami, ale także takimi często pomijanymi przez autorów elementami wyglądu jak nosy czy brwi, bez których twarze wyglądają dziwnie. I jeśli w Twoim mniemaniu kreacja bohaterów wyszła, to tym bardziej się cieszę, jednocześnie ciut skrycie oddychając z ulgą.
A imię Upasny odmieniasz jak najbardziej dobrze. Upasna analogicznie do wiosny. :)
5) Dialogi/Narracja
Przyjmuję tę uwagę na klatę, ale masz może kogoś konkretnego na myśli? Byłoby mi łatwiej wtedy patrzeć krytycznie, niż gdybym miała wpierw szukać (przez trzy lata naczytałam się tych dialogów do tego stopnia, że nawet nie wiem, czy zwróciłabym na coś takiego uwagę, gdyby nie było czymś oczywistym).
"Jako narratorka, po cichu wszystko podsumowujesz, nie trzymając żadnej ze stron. Nikogo nie faworyzujesz. Wbrew pozorom to bardzo trudne, ponieważ autor, tak jak czytelnik, niektórych bohaterów lubi bardziej, innych mniej." - przyznaję, że to chyba coś, co raczej po prostu wyszło nieświadomie. To znaczy - staram się nie dawać Czytelnikowi w oczywisty sposób do zrozumienia, że kogoś lubię bardziej lub mniej, lub wcale, ale też wiedząc, czyje fragmenty pisało mi się lżej/przyjemniej od innych, niejednokrotnie obawiałam się, zwłaszcza pod koniec, czy nie wyjdzie przypadkiem na jaw moje zmęczenie postacią Anavati (pisanie przez tyle czasu o kimś, komu przytafia się tyle złych rzeczy nie jest lekkie). Ale jako że sama nie lubię, kiedy autor na siłę próbuje mnie przekonać do lubienia jakieś postaci czy nielubienia innej, to tu już świadomie starałam się unikać zdań czy nawet komentarzy, które w ogóle dawałyby komukolwiek do zrozumienia, że osoby X ma nie cierpieć, a osobę Y uwielbiać. Brr, paskudne to jest! A moim zdaniem z bohaterami jest tak, jak z ludźmi - jednych się lubi, jednych nie, ale każdy może ich lubić czy nie z innych powodów. Albo inaczej: jedna osoba będzie postaci X nie znosić, a druga ją uwielbiać, a za przyczynę podadzą tę samą cechę (nie wiem, np. gadulstwo). To Czytelnik ma decydować, kogo lubi, a nie czuć przymus, podobnie jak to my sami decydujemy, kogo obdarzamy sympatią, nie robimy tego pod niczyim przymusem.
6) Styl
Trudno mi się tutaj odnieść, ponieważ o tym samym stylu można powiedzieć wiele, a z punktu widzenia różnych osób nawet rzeczy wzajemnie się wykluczające. Jednocześnie nie mogę wprowadzać zbyt dużych zmian w stylu dlatego, że dla kogoś będzie on nieco cięższy - w końcu dla innych może być w sam raz albo nawet i lekki. Gust, mimo wszystko, wpływa na odbiór stylu, wiem z własnego doświadczenia, więc chociaż dziękuję za uwagi, pozwolisz, że do tych podejdę z dużo większym dystansem niż do innych. Ale ich nie ignoruję, zapewniam.
c.d.n.
Poprawność
OdpowiedzUsuńWiększość powtórzeń, które wypisałaś, faktycznie były celowe, zaś spora część pozostałych to rzeczy, które za powtórzenia zazwyczaj się nie uważa (jak np. powtórzenia w mowie lub przyimki - a przynajmniej jeszcze się nie spotkałam z wytykaniem powtórzeń przyimków jako błędów). Komentarz i tak już kolosalny, więc na tym tę sprawę pozostawię. Nie ma sensu odnosić się do czegoś tylko po to, by pokazać, że to przeczytałam.
"— Rozmawiać, tak? O czym mielibyśmy rozmawiać? — rzuciła przekornie.
Powiedziałabym, że spytała, nie rzuciła, ponieważ przed pauzą pojawił się znak zapytania wskazujący na tę czynność." - rzucanie, w odniesieniu do mowy, nie jest chyba ograniczone do zdań twierdzących. "Rzuciła" to, w moim odczuciu, taki jakby skrót od "rzucania słowami w twarz", co oddaje zarówno pewną gwałtowność, z jaką wypowiedź została powiedziana, jak i pewne emocje - niechęć, może nawet bycie obrażonym, tutaj dodatkowo modyfikowane zaimkiem "przekornie". Słownik Języka Polskiego PWN-u definiuje także czasownik "rzucić/rucać" jako «powiedzieć coś szybko i krótko». A skoro mówić możemy zdania zarówno twierdzące, jak i pytające, to możemy także nimi rzucać.
"Zmienił gładko temat. Nie jest to związane z mówieniem, tylko z daną czynnością. Chociaż… Na tym poprzestanę." - z tym można by się kłócić, ponieważ mamy grupę czasowników oczywistych (powiedział, spytał, wykrzyknął), które na pewno zapiszemy małą literą, mamy grupę czasowników oczywistych (np. zrobił kanapkę, sięgnął po płaszcz), które na pewno zapiszemy wielką literą... i mamy też grupę czasowników nieoczywistych, gdzie (nie)obecność wielkiej litery może zależeć od kontekstu oraz tego, co my sami uważamy za "określanie mowy". Pozwolę sobie zacytować smirka oraz fragment jej poradnika dotyczącego pisania dialogów: "Jak rozróżnić opis odnoszący się do wypowiedzi od nieodnoszącego się? Tak, czasami trudno to określić. Najważniejsze to ustalić sobie jakąś zasadę i konsekwentnie się jej trzymać. Niektórzy uważają, że opisy niezawierające „odpowiedział”, „wymruczała”, „krzyknęli” etc., czyli czasownika opisującego wypowiedź bezpośrednio, nie są opisami bezpośrednimi. Inni za opisy bezpośrednie uważają też opisy pod tytułem: „mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem”, gdyż uważają, że coś takiego sugeruje nam, jak słowa były wypowiadane. Jednakże wszyscy są zgodni w kwestii, że opis: – Jutro czwartek. – Jeremiasz sięgnął po kanapkę. NIE nawiązuje do dialogu. I to wszystko." W taki sposób traktuję też przytoczone tutaj "zmienianie tematu".
Dlaczego niektóre z tych powtórzeń na początku? Nie mogę powiedzieć ogólnie, ponieważ każdy z przykładów ma takie powtórzenia z innego powodu. Przykładowo: przytoczone "Ej, ej, ej, ej! To nie plac zabaw!" odzwierciedla, jak mówiąca to zdanie osoba się wysławiała, a przy okazji dodaje także drobny element stopniowania (jak gdyby zaczęła to mówić, kiedy Anavati była daleko, jakby próbując dziewczynę zatrzymać lub spowolnić, ale nie zadziałało, więc kontynuowała mówienie tych "ej!"), podczas gdy w drugim - "Dalej, dalej, już tylko kawałeczek, nie mogła się poddać, musiała dać radę, musiała, musiała, musiała!" - rozchodzi się o emocje oraz pośpiech, ale także o drobne przemycenie myśli Anavati do narracji. Później zaś takie powtórzenia nieco poznikały przede wszystkim dlatego, że historia pomijała już postacie wręcz spoza planu, jak osoba mówiąca to "ej, ej, ej, ej!", a także dynamika fabuły się nieco zmieniła - dwie sceny, w których postaci gdzieś biegły, zostały wprowadzone i zakończone, więcej takich nie było. Teoretycznie mogłabym coś takiego wpleść w opisy niektórych układów choreograficznych, czego nie zrobiłam, ponieważ nie tak te układy wyglądały i nie taki miały wydźwięk (trudno mi to wytłumaczyć, taniec o wiele łatwiej mi się wykonuje, niż opisuje).
c.d.n.
Dodatki
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię, kiedy czyjaś playlista włącza mi się od razu po wejściu na stronę. Podkłady podawane przy konkretnych postach jestem w stanie zrozumieć, ponieważ Czytelnik nadal ma wybór, czy go włączy czy nie, jednak w tym wypadku nie chciałam Czytelnika zbytnio rozpraszać od samej powieści, tym bardziej że niektórzy czytają w ciszy i już.
Łorany, komentarz chyba długości Twojej oceny, ale mam nadzieję, że to dobrze - bo naprawdę jestem Ci przeogromnie za nią wdzięczna. Tym bardziej że końcowa nota taka wysoka, chociaż szóstka nie znaczyłaby aż tak wiele, gdyby Twoja ocena pozbawiona była konkretnych uwag oraz spostrzeżeń, dzięki którym spojrzałam na niektóre fragmenty powieści z nowej perspektywy. Zdecydowanie warto było czekać. :) I, prawdę mówiąc, kończą mi się słowa, którymi mogłabym wyrazić swoją wdzięczność za taki ogrom pracy włożony w analizę "Sukcesji", więc zakończę, powtórzonym, ale z pewnością szczerym: dziękuję.
Pozdrawiam bardzo ciepło,
Chiyo
PS
Mam nadzieję, że wszystko zostało wysłane należycie i tak też zostanie opublikowane. Trudno mieć nad tym pełną kontrolę, kiedy komentarz wymaga zatwierdzenia, zanim się ukaże. ^^
Pozdrawiam raz jeszcze,
Chiyo, właśnie chciałam Ci odpisać, ale jestem zbyt zdumiona, by sklecić jakiś komentarz. Zrobię to jutro. Również dziękuję:) Przede wszystkim za wyjaśnienia drobiazgów.
UsuńPozdrawiam;)
Ocenianie dobrych opowiadań musi być chyba trudniejsze od oceniania tych słabych. No bo co można wytknąć, co poradzić, skoro świadomość pisarska autorki jest na tak wysokim poziomie, że wszystko już wie? Pozostaje tylko chwalić! ;)
OdpowiedzUsuńChiyo, gratuluję!
Przyjrzałam się podpunktowi poświęconemu poprawności i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystkie wypisane tam powtórzenia są celowe, że budują napięcie albo podkreślają to, co Chiyo chciała zaakcentować. Jako fanka powtórzeń - stoję za nimi murem.
Ach, i czy mogę jeszcze coś wtrącić? Taka drobna uwaga co do słowa "przekonywujący" - jest niepoprawne. Mówi się "przekonujący" lub "przekonywający".
snu, dzięki:) Spróbuję znaleźć to słowo.
OdpowiedzUsuńCo do powtórzeń - mam identyczne wrażenie, dlatego napisałam, że tylko wymieniłam, nie uwzględniając w punktacji.
Ja tak trochę bardzo nie na temat. Przepraszam, że ani się tu praktycznie nie odzywam, ani o ocenie mojej też nic nie mówię. Od 23 do 25 mam egzaminy i staram się teraz wszystko powtarzać, także praktycznie cały dzień siedzę z nosem w podręcznikach. ._. Chciałabym tylko powiedzieć, że ja raczej do tego 25 oceny nie napiszę. Przepraszam jeszcze raz. ;/
OdpowiedzUsuńOdpowiedzi dla Chiyo:
OdpowiedzUsuńDopiero teraz uświadomiłaś mi, że nagle mogłam zacząć streszczać;) Nie zrobiłabym tego świadomie, ale różnie bywa.
Wymowa - bo wchodziłam tam tyle razy i nie mogłam zapamiętać...
Byłam przekonana, że Ibhan jest spokrewniony z Aranem. Zastanawiam się dlaczego tak myślałam. Wywnioskowałam, pewnie na wyrost;)
Co do spodni - już rozumiem, dziękuję za wyjaśnienia.
"Walczy tak uparcie, ponieważ jest to walka o marzenia?" - tutaj chodziło mi raczej o podejmowane wysiłki, bardziej metaforycznie;) Starała się, ponieważ marzyła o karierze tancerki? - tak to ujmę.
Co do dat urodzin - hm... Masz kilka mapek, więc czy nie można narysować też kalendarza?;) Nie wiem, bo mogłoby być ciężko, ale to zawsze coś.
"(i jeśli ma się pecha trafić na surowego mistrza, to ma się większego pecha)" - nie bij, ale po tych słowach miałam napad śmiechu. Przepraszam;) Pewnie dlatego, że nie za często stykam się z podobnymi teoriami, ale oczywiście szanuję. Myślę tylko, że łatwo przesadzić.
Schizy - rzeczywiście udane;) Made in wariatkowo, bez obrazy - chodzi mi o to, że bardzo zaawansowane. Księcia rzeczywiście wzięło.
Hamarena polubiłam przede wszystkim za siłę charakteru. Zarówno w powieści, jak i w życiu rzadko spotyka się osoby mające tak jasno określony cel i równie silne.
3) Świat przedstawiony - podałam przykład, który miałam pod ręką;) Jeśli znajdujesz inne, które można przytoczyć, to dobrze, bo się rozumiemy;) Tutaj oczywiście nie mówię, że coś jest źle, jedynie chciałam skłonić do małych refleksji.
4) Bohaterowie - piszę o szczegółach, ponieważ dzięki nim można odróżnić postaci. Taki miałaś cel i podchwyciłam. Rozumiem, że ciężko opisać różnice w wyglądzie, ale właśnie dzięki takim rzeczom jak odruch Anavati czy mowa Upasny każdy bohater wyróżnia się z tłumu. Poza tym, szczerze - jak opisać brązowe oczy na kilkanaście sposobów?;)
Dialogi - nie wiem, czy chodzi nam o to samo;) Przykłady, hm... Jeśli chodzi o Upasnę, jej słownictwo się wyróżnia. Myslałam o Anavati - czasem zdarzają się sytuacje zabawne, bardziej luźne, a ona używa nieco "cięższego" słownictwa. W tej chwili nie mam przed sobą "Sukcesji" i ciężko wyszukać jakiś cytat, ale chodziło mi o dopasowanie języka do sytuacji. Może czasem mogłaby troszkę wyluzować, nie tylko słuchać mistrza?;) Czasem wydawało mi się, że była zbyt poważna, ale to już inny temat, a raczej moje odczucia.
Co do stylu - rozumiem i niczego nie narzucam. To tylko drobna uwaga;) Fakt, wpływa na to gust. Myślę, że kilka osób może powiedzieć o nim coś zupełnie innego. Może i dobrze, bo dzięki temu poznajesz różne zdania i później z pewnością nad tym myślisz;)
c.d.n.
Napisałam drugi komentarz, ale został pożarty, więc spróbuję jeszcze raz:
OdpowiedzUsuńPowtórzenia w mowie i przyimki - spróbuję wyjaśnić, co miałam na myśli. Czasem trafiam na zdanie, w którym jest kilkanaście takich "rzeczy". Uważam, że niektóre są jak zaimki i można je kreślić. U Ciebie nie ma takich skrajności, ale wolę wymienić. Nie piszę: "to powtórzenie", tylko np. "wyraz się powtarza" albo coś podobnego - jest różnica, prawda? Niektórzy lubią napisać pięć przyimków (tych samych) w krótkim zdaniu, dlatego nawet na to zwracam uwagę.Wiem, że coś jest nie tak, zdanie brzmi dziwnie i czasem lepiej coś podkreślić, omówić niż pominąć. Co za dużo, to niezdrowo. Oczywiście mówię ogólnie;)
"— Rozmawiać, tak? O czym mielibyśmy rozmawiać? — rzuciła przekornie" - wyjaśniłaś mi, co znaczy "rzucać", ale nie wiem, czy dobrze myślę, bo chodziło mi raczej o wrażenia estetyczne, czyli kiedy stawiam znak zapytania, nie podsumowuję dialogu, pisząc rzuciła, powiedziała itp., tylko spytała, zapytała itd. Łączę znak zapytania z właściwym mu słowem. W tej chwili namieszałam, ale mam nadzieję, że trochę wyjaśniłam.
"Zmienił gładko temat. Nie jest to związane z mówieniem, tylko z daną czynnością. Chociaż… Na tym poprzestanę." - można się kłócić, owszem, dlatego napisałam "Chociaż..." i urwałam. Coś dzwoniło, tylko nie do końca wiedziałam, w którym kościele:) Rozumiem, że ilu ludzi, tyle opinii. Dziękuję za przytoczenie wypowiedzi smirka. Teraz uświadomiłam sobie, że niedawno czytałam coś podobnego, tylko nie pamiętam gdzie.
Sens powtórzeń - rozumiem i wyciągam wnioski. Właśnie o to mi chodziło;)
Dziękuję za tak obszerne komentarze. Są bardzo konstruktywne:) Nie przeszkadza mi, że tak długie, a swoją drogą - to nawet lepiej. Jesteś oceniającą, więc sama rozumiesz;)
Jeszcze co do odcinków - podzieliłam tekst, bo łatwiej analizować szczegóły, pisząc po kawałku niż jednym ciągiem. Wtedy mogłabym się pogubić. Naprawdę mam nadzieję, że w którymś momencie nie wyszło mi streszczenie;) Pierwszy raz pisałam ocenę nieszablonową, która nawet taka nie wyszła.
Pozdrawiam;)
A ja z innej beczki: gdzie właściwie na forum zaklepuje się kolejkę publikowania postów? Przeglądnęłam wszystko i takiego tematu nie widziałam :c
OdpowiedzUsuńA odblokował Ci się dział "Służbowo"? Bo wydaje mi się, że najpierw Szefowa musi dodać Cię do moderatorów, żebyś dostała dostęp do tej części forum. Widocznie jeszcze tego nie zrobiła ;) Ale jak tylko Cię doda, to na pewno znajdziesz odpowiedni wątek.
UsuńA do tego czasu po prostu tutaj napisz, kiedy chcesz opublikować swój post. Z tego co wiem, zaklepany jest tylko 15.04 (jutro) dla Szefowej. A poza tym nikt na razie nie planuje żadnej publikacji, więc śmiało, możesz wstawiać Ty ^^
Dzięki za wyjaśnienie :). Skoro tak, to ja sobie zaklepuję 16.04.
UsuńJuż dodałam Cię do moderatorów:)
UsuńPozdrawiam!