Adres: niewolnicy-przeznaczenia
Oceniająca: Noisia Weltschmerz
Autor: rosmaneczka
Ocena: Standardowa
Na początku od razu mówię, że poległam - nie potrafię za nic naprawić tych zmieniających się gdzieniegdzie kolorów, ale to pewnie wina programu, w którym pisałam. W następnej ocenie chyba zrezygnuję z zaznaczania błędów na czerwono, to wtedy będę mogła z lekkim sercem usunąć jakiekolwiek formatowanie z tekstu, które się tam wkradnie... i wszystko powinno być w porządku.
Okładka
(4/5 pkt.)
Wita
mnie starannie wykonany, duży i przejrzysty nagłówek, który od
razu podpowiada mi, kto jest głównym niewolnikiem przeznaczenia.
Odejmuję jeden punkcik za to, że po wyśrodkowania bloga w swojej
przeglądarce nie mogę dostrzec całości tekstu, znajdującego się
w bocznych ramkach, co psuje pierwsze wrażenie.
Grafika
(7/10pkt.)
Sam
nagłówek zachęca do dalszego zwiedzania bloga, od razu zdradza też
jego przewodnią tematykę, więc za to plus. W oczy nadal gryzie
mnie fakt, że blog jest zbyt szeroki, przynajmniej dla mojej
przeglądarki.
Krzywię
się jedynie na widok ramki zatytułowanej „Informacyjnie” - nie
jest to żaden błąd, ale myślę, że zwykłe „Informacje”
brzmiałyby lepiej. W tej ramce znajdziemy wszystko, czego dusza
zapragnie... oprócz autora cytatu – powinnaś go tam dodać, skoro
osoba, która wykonała szablon, nie podała nazwiska na nagłówku.
Adres Twojego bloga brzmi „niewolnicy-przeznaczenia”, tytuł
natomiast nie powinien zawierać myślnika (wnioskuję, że tego
myślnika ma tam nie być, ponieważ w zakładce „Spis Treści”
tytuł napisałaś bez niego).
Już
chciałam Cię pochwalić za to, że postanowiłaś jednak zmienić
czcionkę na bardziej przejrzystą i łatwiejszą do odczytania, ale
widzę, że nie miałam racji. Mam wrażenie, że zmieniasz czcionki
w zależności od aktualnej narracji, co już zdążyło wprowadzić
zamęt w mojej głowie, nawet jeśli nie zaczęłam jeszcze lektury.
Jeżeli chcesz w ten sposób kontynuować prowadzenie bloga, to nie
ma sprawy, o ile zmienisz jedną z tych czcionek – tą, która
wyraźnie ma problemy z polskimi znakami – na czytelniejszą.
Plusik
za to, że kusisz czytelnika fragmentem z przyszłego rozdziału, i
za to, że podajesz przybliżoną datę jego publikacji.
Treść
(37/60pkt.)
Prolog
Nie
trzeba było wiele, by wywnioskować, że to Ginny była bohaterką
Prologu. Zauważyłam, że większość zdań była bardzo krótka –
część z nich można było łatwo połączyć, a robiąc tak drobną
rzecz, mogłaś osiągnąć ciekawszy, płynniejszy efekt.
Dobrze,
że dziewczyna przyznała się, że miała żal do swoich bliskich –
jestem przekonana, że spora część początkujących pisarzy w tym
momencie próbowałaby ją wyidealizować. Dzięki temu jednemu
zdaniu sprawiłaś, że czytelnik będzie mógł się utożsamić z
Ginny – każdy z nas miał kiedyś żal do swoich bliskich.
Rozbudziłaś też ciekawość czytelnika, nie ujawniając, co
takiego pchnęło bohaterkę ku popełnieniu czynów, za które
trafiła do Azkabanu.
Rozdział
pierwszy
W
pierwszym akapicie opisujesz sen Ginny. Napisałaś to w taki sposób,
że nie miałam pewności czy niektóre opisywane przez ciebie
zdarzenia miały miejsce we śnie, czy po przebudzeniu, czy może
dziewczyna jeszcze nie zaczęła tego snu opowiadać.
„Ból
był straszny. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam.
Odetchnęłam z ulgą, gdy zorientowałam się, że wszyscy jeszcze
spali.”
- to wszystko w jednym akapicie, przez co byłam pewna, że Ginny
odetchnęła we śnie, po oberwaniu zaklęciem Crucio (do momentu, w
którym napisałaś, że „wszyscy jeszcze spali”). By było to
czytelne i przejrzyste, po przebudzeniu powinnaś zacząć pisać od
nowego akapitu.
W tym
rozdziale naprawdę spowalniałaś akcję (na ulicy Pokątnej)
krótkimi zdaniami i dość nieprawdopodobnymi przemyśleniami Ginny,
np.:
„Wiedziałam,
że jeśli odkryją obecność Morgan, skrzywdzą ją. Dla nich
półkrwi czarodziejka była niczym zwykły mugolak. Nigdy nie
rozumiałam tego podziału.”
- pierwsze
dwa zdania mogłabyś przekształcić w jedno, używając do tego
myślnika (czytałoby się płynniej – a co za tym idzie –
szybciej). Na jej miejscu nie roztrząsałabym podziału czarodziejów
opartego na czystości krwi w takim momencie, szczególnie dlatego,
że ona sama też nie była bezpieczna – rodzina Weasleyów jest
przecież znana śmierciożercom jako zdrajcy krwi. Zresztą, ta
scena jest bardzo nieprawdopodobna – wszyscy, niezależnie od
wieku, uciekają, a jednak Ginny wyciąga różdżkę, nie myśląc
ani o ratowaniu siebie, ani swojej przyjaciółki, Morgan (jestem
pewna, że gdyby postanowiła uciekać, to Morgan nie zostałaby sama
na polu walki). Niedługo później napisałaś: „coś
potężnego przeleciało tuż nad moją głową”,
a w następnym zdaniu twierdzisz, że
„ostre uderzenie zwaliło mnie (Ginny)
z nóg”
- przeczysz sama sobie. Jeżeli piszesz, że coś przeleciało
tuż nad
jej głową, to wnioskujemy, że bohaterka miała szczęście i nie
została trafiona, więc następne zdanie wprowadza zamęt, jako że
nie wspominałaś o żadnym innym potencjalnym uderzeniu.
Przeraziła
mnie drętwota kwestii wypowiedzianej przez Neville'a („Ginny
Weasley została zaatakowana wraz z swoją przyjaciółką Morgan.
Zabrano je do św. Munga – odpowiedział Longbottom (…).”)
- gdzie są w niej emocje? Śmierciożercy zaatakowali na Pokątnej,
Ginny i Morgan trafiły do Świętego Munga, a Neville tak po prostu
odpowiedział?!
A
teraz Wybór – napisałaś, że jest przystojny, nic więcej. A co
z kolorem włosów, oczu? Może był wysoki i chudy, a może niski i
gruby, może bardzo szeroki w ramionach, a może szczupły, wręcz
cherlawy? Najwyraźniej czytelnik ma sobie wybrać.
Znów
wprowadziłaś zamęt – ponownie nie potrafiłam określić, co tak
naprawdę miałaś na myśli. Pozwolę sobie przytoczyć fragment, o
który mi chodzi:
„-
Czy mam być tam obecny? – Odważył się spytać Draco. Nie
podniósł jednak wzroku; strach był silniejszy. Czarny Pan skinął
głową. Poczuł niepokój budzący się w okolicach serca. Voldemort
nie planował niczego dobrego.
- Jak
najbardziej Draconie, ale nie dokładnie. – Ciągnął swój plan
monotonnym głosem, który mimo wszystko zmuszał ludzi do
posłuszeństwa. – Wśród uczniów z pewnością będzie Harry
Potter. Wszyscy inni się nie liczą. Możecie ich zabić, ale
Wybrańca masz zostawić mi osobiście.”
Jak
najbardziej, ale nie dokładnie?
Z tego
fragmentu wywnioskowałam, że Draco ma za zadanie wyłowić
Harry'ego Pottera z tłumu za wszelką cenę, nawet jeżeli oznaczało
to zabicie jego przyjaciół, by Lord Voldemort mógł się z nim
osobiście rozprawić. W późniejszej części rozdziału natomiast
piszesz, że Draco miał porwać Ollivandera, wytwórcę różdżek,
a jego zadanie nie miało nic wspólnego z Harrym! W ataku na Pokątną
nie wspomniałaś też nic o pojawieniu się Lorda Voldemorta, a
jestem pewna, że gdyby tam był, to wszyscy bardziej baliby się
jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników na świecie niż
grupki Śmierciożerców. Z przykrością przyznaję, że trochę się
w tym wszystkim pogubiłam.
W
całości brakuje mi głębszych opisów. W jednym zdaniu oszczędnie
opisałaś wygląd Morgan – dowiedziałam się, że jest
czarnowłosa i szczupła – ale o nikim innym nawet się nie
zająknęłaś. Chociaż wszyscy doskonale znamy wygląd rodziny
Weasleyów, Hermiony, Harry'ego i Neville'a, nie zwalnia Cię to z
opisywania ich!
Rozdział
drugi
Względem
tego rozdziału mam mieszane uczucia. Pochwalę Cię za to, że
rozbudziłaś moją ciekawość – jakim cudem Ginny i Draco dzielą
razem ten sam sen, w dodatku nie pierwszy raz? W poprzednim rozdziale
dowiedzieliśmy się, że jej sny w pewien sposób przekładają się
na zdarzenia w rzeczywistości, więc przypuszczam, że z tym będzie
podobnie.
Jak
zwykle brakuje mi opisów, nie tylko postaci, ale również
otoczenia. Draco otrzymuje niepoprawną łatkę „blondwłosy”,
poza którą nie dostajemy więcej informacji na temat jego wyglądu.
Zamku też nie opisałaś, jedynie później napomknęłaś, że
znajduje się na krawędzi lasu. Nie nakarmiłaś mojej wyobraźni, w
której sen ten odgrywa się na tle jednej wielkiej, białej plamy,
po której śmigają bezkształtne, niczym nie wyróżniające się z
tłumu postacie i dementorzy, którzy najwyraźniej nie byli na tyle
ważni, by opisać ich chociaż jednym słowem.
Dowiadujemy
się, że Lord Voldemort ma córkę, która powinna dawno nie żyć,
czym sprawnie wprowadzasz do fabuły nową postać, której nie dane
nam było jeszcze poznać – mam cichą nadzieję, że jej tożsamość
pozostanie tajemnicą na długo. Muszę jednak przyznać, że
zdziwiło mnie posłuszeństwo Ethana Forda względem Lucjusza – w
poprzednim rozdziale twierdziłaś, że pozycja Malfoyów bardzo
podupadła – dlatego sądzę, że Lucjusz nie miał prawa, by
podejmować jakiekolwiek decyzje w tej sprawie. Myślę też, że
gdyby Malfoyów już się tak nie ceniło, to Ethan nie przyjmowałby
od nich poleceń. Jak zwykle, nie zamieściłaś żadnej wzmianki o
wyglądzie postaci.
Punkt
kulminacyjny, czyli spacer Ginny, który kończy się pogonią w
lesie, był naprawdę skromnie opisany. Poświęciłaś zbyt dużo
uwagi początkowym przemyśleniom bohaterki, w których środku
wyraźnie się pogubiłaś i zaczęłaś wplatać w nie narrację
trzecioosobową, co skończyło się tym, że dziewczyna nagle
znalazła się pośrodku lasu, otoczona przez śmierciożerców.
Jeżeli
kogoś w tym momencie nie zirytowała bezradność Ginny, to padam mu
do stóp, naprawdę. Rozumiem, że dziewczyna nie doszła jeszcze do
siebie po wypadku i całkowitej utracie pamięci, ale zostałam
zniesmaczona przez jej marne próby obronienia się. Powoli dochodzę
do wniosku, że Ginny, przed zapadnięciem w śpiączkę spowodowaną
wypadkiem, dostała jakimś zaklęciem po oczach, co trwale
uszkodziło jej wzrok – jeżeli mam rację, to Ty masz
usprawiedliwienie na kulawe opisy sytuacji, np.:
„Ktoś
krzyknął przeraźliwie a potem nastała grobowa cisza. Śmieciożercy
zniknęli niespodziewanie.”
„Ktoś
cicho zapłakał.”
Najwyraźniej
poplecznicy Czarnego Pana od teraz zjadają śmieci i przecinki –
żarcik. (W tekście nawet nie zauważyłam tej literówki – tak
bardzo czcionka, której używasz przy zapisach narracji
pierwszoosobowej, przeszkadza w czytaniu). Przypominam, że Ginny w
tym momencie nie miała nic do roboty, jako że Greyback trzymał ją
w swoim uścisku, więc miała idealny widok na to, kto co robi.
Podejrzewam, że śmierciożercy nie zniknęli jednak tak
niespodziewanie – nikt w powietrzu się tak po prostu nie rozpływa.
Z książek wiemy, że teleportowaniu towarzyszy głośny trzask,
więc mogłaś chociaż o tym wspomnieć.
Wiem,
że bardzo czepiam się tej sceny, ale tylko dlatego, że miała w
sobie potencjał. Zamyślona Ginny zapuszcza się w las, nieświadoma
niebezpieczeństw, jakie mogą w nim na nią czyhać – może nie
brzmi zbyt oryginalnie, ale w połączeniu z ucieczką przed
śmierciożercami, grupką nastolatków, którzy wyruszają na pomoc
swojej przyjaciółce, z Aurorami i ze śmiercią Szalonookiego mogło
wyjść z tego coś ciekawego, gdybyś tak bardzo nie szczędziła
czytelnikom na opisach i gdyby Ginny nagle nie zapomniała, że
bronić się można nawet bez różdżki.
Rozdział
trzeci
I oto
zawitaliśmy w mieście Nieprawdopodobieństwo! Podróż pociągiem
nie trwała zbyt długo, właśnie wjeżdżamy na stację.
Pierwszą
nieprawdopodobną rzeczą w tym rozdziale jest określenie „namiętna
Valerie” - przypominam Ci, że piszesz o nastolatkach. Nie
wykluczam faktu, że dziewczyna w tym wieku może mieć już pewne
rzeczy za sobą, ale na Twoim miejscu nie sięgałabym po tak mocne
określenie.
Drugą
nieprawdopodobną rzeczą jest to, że Draco miał cokolwiek do
powiedzenia w sprawie niedoszłego romansu Valerie i Lucjusza.
Lucjusz jest dorosłym mężczyzną, który nie musi mieć na
względzie zachcianek swojego syna...
Trzeci
turystyczny przystanek w Nieprawdopodobieństwie: jeżeli już
byłabym skrzywdzoną psychicznie nastolatką, która otrzymuje uwagę
jedynie podczas rozpinania facetom rozporków, to wolałabym mieć z
tego jakieś korzyści. Logicznym jest, że więcej korzyści
uzyskałabym, gdybym sypiała z dorosłym, bogatym mężczyzną,
który byłby mi wstanie zapewnić więcej niż jakiś
szesnastolatek. Valerie pochodzi z biednej rodziny, więc na pewno
chodzi jej o coś więcej niż o zabawę. W dodatku, gdyby była
prawdziwą, sprytną Ślizgonką, to nie musiałaby rezygnować z
żadnego z Malfoyów, a od Dracona wyciągałaby więcej pieniędzy
niż tylko na książki i zeszyty...
Zachowanie
Ginny, gdy zostaje znienacka wciągnięta do przedziału przez Nicka,
jest równie niewiarygodne, co rzeczy, które wymieniłam powyżej.
Wiem, że chciałaś, by to jednak Draco uratował ją z opresji –
za to spadną punkty za oryginalność. Ta scena wywołała we mnie
głębokie oburzenie, gdyż z każdym kolejnym napisanym przez Ciebie
słowem, nie tylko stopniowo traciłam szacunek do Ginny, ale i
sympatię.
Powtarzam:
czarownice potrafią bronić się nawet bez różdżek.
Nie
jestem w stanie sobie wyobrazić jakiejkolwiek dziewczyny, która tak
po prostu pozwoliłaby, by obca osoba zaczęła ją rozbierać, ale
najwyraźniej Ginny postanowiła zaprzeczyć prawom logiki. Nick
przyciska ją do ściany, rozsuwa jej nogi kolanem, a nawet chwyta ją
za pierś – jak na to reaguje Ginny? Stoi jak sierota, płacze i
mamrocze „proszę”.
Podczas
późniejszej rozmowy dziewczyn dowiadujemy się, że Morgan jest
zakochana w Blaisie Zabinim. W jednej wypowiedzianej przez niej
kwestii przeszłaś z szeptu do szlochu w przeciągu zaledwie kilku
zdań. Mogłaś napisać, że Ginny słyszała drżenie w głosie
przyjaciółki, że dostrzegła, jak jej (koloru niewiadomego) oczy
powoli zachodzą łzami, a nie tak po prostu zrzucać na czytelnika
bombę, jaką było nagłe rozklejenie się Morgan.
Próbowałam
znaleźć w tym rozdziale coś, co mogłabym pochwalić, ale niestety
nie mogę niczego takiego dostrzec.
Rozdział
czwarty
Ten
rozdział wniósł wiele do fabuły, ale pokazał też, jak
dziecinnie zachowują się wykreowane przez Ciebie postacie. Niełatwa
do spotkania naiwność, którą odznaczyła się otumaniona miłością
Morgan, bardzo mnie zaskoczyła. Pozwalam sobie założyć, że
Morgan kocha się w Blaisie od dłuższego czasu, bo miłość tak po
prostu nie przychodzi, ale to i tak nie zwalnia jej z obowiązku
logicznego myślenia. Doskonale wiedziała, że chłopak, którego
darzy uczuciem, będzie traktował ją jak śmiecia tylko ze względu
na pochodzenie, że będzie czuł obrzydzenie na myśl o jej brudnej
krwi. Mimo wszystko, postanowiła wyjść z nim na randkę, nie
wyczuwając w tym żadnego
podstępu. Byłam rozbawiona, gdy zaczęła usprawiedliwiać jego
wybór na miejsce rzekomej randki – żaden rozsądny człowiek by
tak nie zareagował.
Sam
tok myślenia Ginny jest niewiarygodny, a sposób, w jaki
wyolbrzymiła sprawę randki, wręcz niesłychany. Jestem świadoma
tego, że miała rację, chcąc ratować przyjaciółkę, ale komu
przyszłoby do głowy, by wyruszać na misję ratunkową, bo
dziewczyna poszła się spotkać ze Ślizgonem? Odnoszę wrażenie,
że wiele spraw naginasz wedle własnego widzimisię, byleby tylko
mieć o czym pisać – nieważne czy prawdziwa osoba postąpiłaby
w ten sposób, czy nie.
Brak
opisów postaci znów sprawia, że przed oczami, zamiast ludzi o
określonym wyglądzie, mam jedynie słaby zarys kukiełek, za
których sznurki pociągasz. Gospoda, w której doszło do ataku na
Morgan, jest jedną wielką, białą plamą.
Rozdział
piąty
Mam
wrażenie, że w Twoim wykonaniu Blaise i Draco doznali jakiegoś
uszczerbku na inteligencji. Jak mogli uważać, że plan, który
zawarłaś w jednym zdaniu, był aż tak genialny i złowieszczy? Na
dodatek – różdżki zawsze można mieć przy sobie na boisku do
quidditcha, jedynie zabronione jest rzucanie zaklęć na innych
graczy.
W
zgłoszeniu do oceny zaznaczyłaś, że blog bardzo odbiega od
kanonu, ale muszę wytknąć, jak bardzo zachowanie Dracona podczas
meczu do niego nie pasowało. Trudno było mi uwierzyć w to, że
Malfoy poświęciłby się, by ratować Harry'ego.
Czuwanie
Ginny przy łóżku nieprzytomnego Dracona nie było zbyt oryginalne,
a metody leczenia pani Pomfrey pozostawiają wiele do życzenia.
Czasami mam wrażenie, że zapominasz, gdzie toczy się akcja – to
świat czarodziejów, a pielęgniarka poleca Ginny, by przykładała
Malfoyowi ręczniki do czoła...
Zainteresował
mnie zapach chloroformu, który Draco wyczuł w powietrzu. Nie wiem,
czy wiesz, ale na dłuższą metę wdychanie chloroformu jest
szkodliwe dla nerek i wątroby, a w dodatku powoduje senność i
wymioty. Wątpię, czy pani Pomfrey chciała, by Draco nigdy nie
odzyskał przytomności. Jeżeli nie będziesz w stanie dać uciąć
sobie ręki za rzetelność podobnych informacji, to polecałabym nie
dodawać ich do opowiadania.
W
jednym akapicie zrobiłaś niesamowity przeskok czasowy – nie
wiadomo skąd Dumbledore pojawił się w skrzydle szpitalnym, wysłał
sparaliżowanego od pasa w dół Malfoya do Świętego Munga i
otrzymali wyniki – ile czasu upłynęło wciągu zaledwie dwóch
zdań?
Jestem
ciekawa, jak daleko zabrniesz z wątkiem sparaliżowanego Dracona.
Trudno jest mi sobie wyobrazić, by śmigał po korytarzach Hogwartu
na wózku inwalidzkim, więc podejrzewam, że znajdziesz na to jakiś
sposób. Miejmy nadzieję, że jeżeli masz na to jakieś
rozwiązanie, to nie użyjesz go zbyt szybko. Taki nagły zwrot w
akcji, który wydaje się być nie do przezwyciężenia, jest dobry
dla opowiadania, bo wnosi do niego niepewność, a czytelnik będzie
chciał się dowiedzieć, czy Draco (pomimo diagnozy uzdrowicieli)
jednak z tego wyjdzie.
Rozdział
szósty
To
niesamowite, jak przewidywalne były zdarzenia w tym rozdziale, ale
pewnie i ja jestem przewidywalna, bo łatwo jest Ci się domyślić,
czego się zaraz uczepię – kompletnego braku opisów.
Ginny
i Draco to pairing przewodni, który sobie wybrałaś, więc
podejrzewam, że wręcz nie mogłaś doczekać się momentu ich
pierwszego pocałunku. Mimo wszystko uważam, że nie była to
odpowiednia chwila na takie wydarzenie – szczególnie ze względu
na to, jakie emocje targały młodym Malfoyem. Na początku rozdziału
chciał popełnić samobójstwo, równocześnie żałując, że nie
ma okazji wyrównać rachunków z Ginny, później zaczął na nią
wrzeszczeć, a niedługo potem już pieścił wierzch jej dłoni. Mam
nadzieję, że potrafisz zrozumieć, dlaczego ta scena wydaje się
być sztuczna.
Emocje
Twoich bohaterów zmieniają się błyskawicznie, poddają się
Twojemu widzimisię. Czy kiedykolwiek złość uleciała z Ciebie tak
szybko? W tym opowiadaniu Draco udowodnił już, że nie potrafi
kontrolować swoich emocji, więc w jego przypadku tak szybkie
opanowywanie się jest wielce nieprawdopodobne.
Wróćmy
do kwestii pocałunku, który pozwolę sobie przytoczyć:
„Draco
przerwał mój wywód pocałunkiem. Takim prawdziwym i
najpiękniejszym w moim życiu.”
Choć
wcześniej wspominałaś, że dotyk Dracona wpływał na Ginny
inaczej niż pieszczoty Harry'ego, to jednak nam tego nie
udowodniłaś. Czy naprawdę tak wyobrażałaś sobie ten moment, na
który wyczekiwali Twoi czytelnicy i (mam nadzieję) Ty sama?
Podejrzewam, że w Twoich wyobrażeniach ta scena była znacznie
bardziej rozbudowana, że ten pocałunek naprawdę wydawał się być
najpiękniejszym w życiu Ginny – dlaczego więc nam tego nie
pokazałaś?
Nigdy
nie miałam zastrzeżeń co do niekanoniczności w potterowskich fan
fiction, ale ingerowanie w ten sposób w osobę Lorda Voldemorta
wydaje mi się być przesadą, przynajmniej w tym przypadku.
Rozszczepił swoją duszę na siedem części, a jednak piszesz, że
traci magiczną moc i kaszle krwią, na co nie ma logicznego
wytłumaczenia. Czarny Pan był od zawsze opętany żądzą władzy i
zdaje się, że o tym zapomniałaś. To właśnie ta żądza była
głównym wyznacznikiem jego stosunków ze śmierciożercami –
Voldemort bał się okazywania jakiejkolwiek słabości, a jednak
tutaj postanawia zaufać Lucjuszowi, który zawiódł go tak wiele
razy, i informuje go o swojej przypadłości, którą Malfoy może
łatwo wykorzystać. W ten sposób Lord Voldemort zdał się na łaskę
Lucjusza!
W
poprzednich rozdziałach brakowało mi scen z Harrym i Hermioną,
przez co zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie
rozbudowałaś ich wątku tylko po to, by mieć jakiś pretekst, żeby
Ginny postanowiła zakończyć ten związek. Nie chcę wyciągać
pochopnych wniosków, nie przeczytawszy jeszcze całości
opowiadania, ale niestety wygląda na to, że po części mam rację.
Jak łatwo było przewidzieć, Ginny podsłuchuje część rozmowy
Harry'ego z Hermioną i wybucha płaczem.
Piszę
ocenę, czytając opowiadanie na bieżąco, więc muszę cofnąć
swoje słowa. Wciąż uważam, że pocałunek Ginny i Dracona był
łatwy do przewidzenia, a konsekwencje rozmowy Harry'ego i Hermiony
jeszcze łatwiejsze – ale nie spodziewałam się takiego
zakończenia rozdziału!
Scena
w łazience Jęczącej Marty była bardzo dobrze opisana, biorąc pod
uwagę Twoje wcześniejsze wyczyny. Widać, że bardzo się do niej
przyłożyłaś, że Ci zależało, co oczywiście przełożyło się
na jakość tekstu. Naprawdę, jest tutaj Cię za co pochwalić!
Ogólnie
rzecz biorąc, w ciągu tego rozdziału Twój styl pisania poprawiał
się stopniowo, bardzo mile mnie na końcu zaskakując. Wyraźnie też
wzięłaś sobie do serca komentarze czytelników i nie popełniasz
już pewnych błędów, a tekst czyta się o wiele płynniej niż w
poprzednich rozdziałach. Zakończyłaś w mistrzowskim momencie –
jestem pewna, że Twoich czytelników aż skręcało z niedosytu!
Rozdział
siódmy i dziewiąty.
Na sam
początek zauważam, że Ginny zsuwa z siebie sweterek po raz kolejny
– w poprzednim rozdziale jasno dałaś nam do zrozumienia, że to
Draco zdjął z niej sweter i bluzkę. Odnoszę wrażenie, że od
daty napisania pierwszego postu pożarłaś wiele książek, co Ci
się chwali. Nic tak nie wpływa na redukcję błędów i na poprawę
stylu pisania, jak właśnie czytanie. Scenę w łazience opisałaś
zaskakująco dobrze – ach, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że
mogę to powtórzyć! Muszę jednak przyznać, że z akcją (chodzi
mi tu jedynie o Ginny i Draco) gnasz bardzo szybko – w końcu to
dopiero siódmy rozdział, a oni mają już za sobą tak wiele.
Wreszcie
przemyślenia Ginny stają się rzeczywiste i brzmią tak, jakby
spisywała je prawdziwa osoba, a nie dyndająca na sznurkach
kukiełka. Rozmowy, które prowadzą między sobą bohaterowie, już
ze sobą nie zgrzytają, są naturalne.
Z
uradowaniem stwierdzam, że stosujesz coraz więcej opisów, jednak
wciąż zapominasz o twarzach. Stwierdziłaś, że Lilith jest
piękna, ale jest w niej coś niebezpiecznego – ale nie wiemy, na
jakiej podstawie Ginny wyciągnęła takie wnioski.
W
rozdziale ósmym znów odniosłam wrażenie, że ograbiłaś kogoś z
inteligencji – tym razem Pansy Parkinson. Jako jedna z nielicznych
ukazałaś Pansy jako zwykłą dziewczynę, a nie wredną mopsicę,
która całkowicie straciła głowę dla Malfoya – ale czy uważasz,
że Pansy naprawdę nie obawiałaby się konsekwencji, jakie niosły
za sobą jej czyny? Każdy, kto tak naprawdę obawiałby się zemsty
Nicka – nie wystawiałby mu się jak na tacy, wparowując z misją
ratunkową do dormitoriów chłopców. Sama obecność Pansy w pokoju
zdawała się krzyczeć: „To ja dałam Draconowi cynk! Ukarz
mnie!”. Draco również wykazał się nadzwyczajną bezmyślnością,
gdy ciągnął ją za sobą do sypialń Ślizgonów. Zachowanie Rona
było nienaturalne – honorowe wyzwanie na pojedynek chłopaka,
który miał zamiar zgwałcić jego siostrę, było pod pewnymi
względami logiczne, ale przecież pod wpływem emocji nikt
nie myśli aż tak logicznie.
Wyraźnie
zapomniałaś też o tym, że przecież Ginny była pod wpływem
eliksiru, który całkowicie ją sparaliżował – w jednej chwili
bohaterka leżała nieruchomo na łóżku, a w drugiej wtulała się
w ramiona Harry'ego, który niósł ją do dormitorium.
Zastanawiałaś
się kiedyś nad tym, jak czuje się ofiara gwałtu lub ktoś, kto
ledwie go uniknął? Ginny dopiero co czuła w sobie obezwładniające
obrzydzenie, by w chwilę później oddać się swojemu wybawcy! A
gdzie zanik zaufania, gdzie wstręt przed dotykiem? Po raz kolejny
Twoje postacie wykazały się bezmyślnością – wątek
niezabezpieczonego seksu pojawia się w Twoim opowiadaniu co chwila,
coraz bardziej skłaniając mnie do tego, bym odjęła Ci punkty za
oryginalność. Żadna z Twoich postaci nie wykazała się jeszcze
zdrowym rozsądkiem (dość nieprawdopodobne, jak na taką ilość
bohaterów), a Ginny i Harry widocznie nie potrafią uczyć się na
błędach – wyraźnie stracili na rzeczywistości.
Rozdział
dziesiąty.
Po raz
kolejny zapomniałaś o szczegółach – w poprzednim rozdziale Nick
rozebrał sparaliżowaną Ginny przynajmniej do bielizny, a Harry
porwał ją z jego łóżka i wybiegł z nią z dormitorium Ślizgonów
– ani słowem nie wspomniałaś o tym, że pomyślał o zabraniu
jej ubrań. Wydawało mi się to dziwne już podczas czytania, ale
postanowiłam dać Ci szansę i na chwilę to zignorować. W
rozdziale dziesiątym piszesz, że Harry zabrał Ginny do Pokoju
Życzeń... który znajduje się przecież na siódmym piętrze!
Widocznie Potter niósł niemalże nagą pannę Weasley od samych
lochów...
Znów
nie raczyłaś wspomnieć o wyglądzie jakiejkolwiek z postaci.
Chociaż widocznie coraz bardziej przykładasz się do swojego
opowiadania, to wciąż zapominasz o tej najważniejszej rzeczy.
Kolejne
nieprawdopodobieństwo: milczenie Ginny. W ciągu czytania tego
rozdziału bardzo liczyłam na to, że postanowi powiedzieć komuś
o próbie gwałtu, ale nie – po co uchronić inne bezbronne
dziewczyny przed Nickiem? Zdaje się, że Ginny nie myśli o niczym
innym, jak o końcu własnego nosa.
Rozdział
dwunasty
Jak
zwykle żadna z Twoich postaci nie zostaje obłaskawiona jakimkolwiek
opisem, oprócz Lilith, która okazuje się być czarnowłosa. Powoli
zaczynam wątpić w jej niesłychaną urodę, bo jeżeli naprawdę
byłaby taka piękna, to poświęciłabyś jej chwilę ze swojego
czasu.
Ginny
udaje się na pomoc Morgan i wyciąga różdżkę „nie zważając
na obecność nauczycieli” - brzmi to tak, jakby nauczyciele
pozwalali Valerie i Nickowi rzucać jedno z zaklęć Niewybaczalnych
na bezbronną uczennicę, a nawet dobrze się przy tym bawili. Snape
poinformował Dumbledore'a
o zaistniałej sytuacji, co oznacza, że zostawił bezbronną Morgan
na pastwę Nicka i Valerie tylko po to, by zawiadomić dyrektora!
Starcie
w bibliotece pokazało nam siłę Lilith, ale trudno jest uwierzyć w
jej potęgę, gdy wystarczyło, by Draco jej trochę pogroził, a ona
zlękła się i rozpłynęła w powietrzu. Niewiarygodne jest to, że
Dumbledore, jeden z najpotężniejszych czarodziejów na świecie,
nie bierze udziału w akcji, zaledwie udostępniając swoim
podopiecznym dział Ksiąg Zakazanych...
Rozdział
trzynasty
Lilith
grasuje po Hogwarcie, a Draco i Ginny widocznie się tym nie martwią,
zaprowadzając porządek w bibliotece. Wcześniej rozbudziłaś we
mnie lekkie zaciekawienie, kiedy Harry i Hermiona poszli odszukać w
Hogsmeade książki z egzorcyzmami, ale od banalnego, skromnie
opisanego i ponownego opętania Morgan przez Lilith chyba wzięłaś
sobie za punkt honoru redukowanie napięcia w swoim opowiadaniu.
To
wszystko jest tak łatwe, że aż nieprawdopodobne. Próbujesz ukazać
Lilith jako potężnego demona, ale przeczy temu sposób, w który
prowadzisz akcję. „Zło w czystej postaci” wyraźnie boi się
szesnastoletniej Pansy, z której rąk strzelają strumienie wody,
oswabadzające paloną na stosie parę. W jednym zdaniu potrafisz
zabić całe napięcie, które starałaś się budować od początku
rozdziału.
Obsesję
Nicka na punkcie Ginny określasz mianem psychozy – podobna
sytuacja jak z chloroformem.
Rozdział
czternasty
Zapoznanie
się Lilith z Lordem Voldemortem, który nagle zachciał używać
swojego mugolskiego imienia i nazwiska, brzmiało jak konwersacja
nastolatków. Czarny Pan, który gardził wszystkim, co niemagiczne,
niespodziewanie postanowił napić się piwa w mugolskim barze!
Rozmowa
między Ginny, Draco i Pansy była wielce nieprawdopodobna – jaka
ofiara niedawnego gwałtu byłaby w stanie tak beztrosko rozmawiać o
tym, co się jej przydarzyło, jeszcze w towarzystwie mężczyzny? Ze
strony Pansy nie można było wyczuć żadnego skrępowania
zaistniałą sytuacją, a tym bardziej tą pogawędką.
Okazuje
się, że tajne przejście, do którego Blaise wciągnął Ginny
przez ścianę, jest jedynie składzikiem na miotły. Cieszę
się, że wreszcie znasz poprawne działanie chloroformu.
Fragment
w posiadłości Malfoyów wyszedł Ci wyjątkowo nienaturalnie.
Dialogi były drętwe i suche jak wióry, ale na szczęście
pokazałaś, że Morgan rzeczywiście ma niewyparzony język, a jej
przydzielenie do Gryffindoru nie było czystym przypadkiem.
Rozdział
piętnasty
Zdania
w tym rozdziale znów są krótkie, co źle wpływa na płynność
akcji. Uzyskałabyś znacznie lepszy efekt, gdybyś choć trochę
spróbowała je rozbudować i urozmaicić chociażby drobnymi
opisami. Jest za co Cię pochwalić, ale również jest za co zganić.
Myślałam,
że się tego nie doczekam, ale jednak – Ginny opamiętała się i
wreszcie zrozumiała, że może się bronić nawet bez różdżki!
Zyskała na wiarygodności, zachowała się jak prawdziwa osoba i
rasowa Gryfonka!
Niestety,
straciła przytomność zaledwie po kilku sekundach od dźgnięcia
nożem, nad czym głęboko ubolewam, bo za to znów będę zmuszona
odjąć Ci punkty. Piszesz, że ostrze wbiło się głęboko i bardzo
blisko serca, więc istnieje jedna logiczna możliwość – sztylet
przebił płuca Ginny. W takim wypadku dziewczyna miałaby poważne
problemy z oddychaniem, a z samej rany można wydobywałyby się
łatwe do usłyszenia świsty powietrza – po pewnym czasie z braku
tlenu Ginny na pewno straciłaby przytomność, niestety byłaby
zmuszona pomęczyć się przez minutę, może dwie, jeżeli miałaby
szczęście.
1)
Fabuła/Wątki (8/10pkt.)
Na
początku byłam przerażona tym, jak szybko rozwijasz akcję na
froncie Draco i Ginny, ale na szczęście w późniejszych
rozdziałach zdecydowanie ochłodziłaś ich stosunki – za co
należy Ci się niewątpliwy plus.
Miłość
Blaise'a i Morgan jest przesadzona – szybko dowiadujemy się, że
Morgan jest zakochana w Ślizgonie, ale nie wspominasz, czy ci dwoje
mieli ze sobą wcześniej jakikolwiek kontakt – przypuszczam więc,
że nie. Niestety – miłość to nie jest, już prędzej jakieś
nastoletnie zauroczenie, dziecinna błahostka, którą wyolbrzymiłaś
do niesamowitych rozmiarów w bardzo krótkim czasie.
Niektórych
wątków nie dokończyłaś (np.: romans Dracona i Valerie), ale nie
mam nic do zarzucenia ogólnej fabule – część pomysłów nie
odznacza się zbytnią oryginalnością, jednakże próbujesz wybrnąć
z tego wszystkiego z gracją. Wciąż dodajesz nowości do swojego
opowiadania i urozmaicasz akcję, więc widać, że masz jeszcze
kilka niewykorzystanych asów w rękawie. Wątek z Lilith miał
bardzo duży potencjał, jednak zmarnowałaś go, upraszczając swoim
bohaterom sprawę.
Nie
zdarza się często, bym powracała na blogi z opowiadaniem, którego
opisy i dialogi są tak toporne, a postacie mało przemyślane –
jednak tajemnica prawdziwej tożsamości córki Voldemorta skradła
moją uwagę do tego stopnia, że jeszcze do Ciebie zajrzę, by wraz
z pozostałymi czytelnikami rozwikłać tę zagadkę.
2)
Rozwinięcie akcji (5/6pkt.)
Akcja
leci jak z bicza strzelił. Napisałaś piętnaście rozdziałów –
każdy z nich miał około czterech tysięcy słów – ale zdaje
się, że w Twoim opowiadaniu nie ma nawet października (wnioskuję
z tego, że Zabini miał uprowadzić Morgan w Halloween), za co
jestem zmuszona odjąć jeden punkt, bo w mojej opinii trzeba więcej
czasu, by między bohaterami zrodziło się jakieś uczucie.
3)
Świat przedstawiony (3/10pkt.)
Niestety
nie mogę przyznać Ci tutaj zbyt dużej ilości punktów –
przedstawiony przez Ciebie świat nie doczekał się wielu opisów.
We śnie, który dzielą Draco i Ginny, mogłaś wymyślić sobie co
tylko dusza zapragnie, a i tak sporo o nim nie napisałaś. W
przeciągu opowiadania ani razu nie wspomniałaś o wyglądzie
postaci, które zapożyczyłaś od J.K. Rowling, a sama Ginny (w
narracji trzecioosobowej) doczekała się jednej wzmianki o zielonych
oczach.
4)
Bohaterowie (6/10pkt.)
Ginny
– wszystkie jej przeczucia sprawdzały się do momentu, w którym
porwano Morgan. Tak samo jak Hermiona, wykazuje się bezmyślnością,
a część jej działań jest zupełnie nielogiczna (wspomniałam o
tym przy ocenianiu treści). Jak książkowy Harry ma kompleks
bohatera. Na szczęście bardzo zmieniła się od pierwszego
rozdziału – nie jest już tą samą bezbronną dziewczynką, która
nie widziała wyjścia z sytuacji zaistniałej w przedziale pociągu,
dopóki nie pojawił się tam Draco. Wreszcie pokazała, że ma jakiś
charakter!
Draco
– bez słowa godzi się na wszystkie propozycje Ginny, nie ma w nim
ani cienia upartości. Z jego ust nie padło żadne cyniczne
stwierdzenie. Na szczęście pokazałaś, że Draco potrafi być
złośliwy, więc nie całkiem gryzie się z tym, jak opisałaś go w
zakładce z bohaterami. Łatwo ulega emocjom, co mi się podoba, ale
nie jestem w stanie stwierdzić, czy to zabieg zamierzony.
Harry
– Wybraniec w Twoim opowiadaniu ogrywa małą rolę, ale nie
rozbraja swoją inteligencją. Jest wiecznie rozdarty pomiędzy Ginny
i Hermioną, co z początku było jak najbardziej logiczne, jednak po
piętnastu rozdziałach jest to wręcz nie do pomyślenia. Odnoszę
wrażenie, że powoli zaczyna wykorzystywać obie dziewczyny, co
mogłoby wnieść nowy wątek do fabuły.
Hermiona
– jak na inteligentną dziewczynę, wykazuje się niesamowitą
bezmyślnością, pod wpływem alkoholu uprawiając niezabezpieczony
seks z Harrym, chłopakiem swojej dobrej przyjaciółki. W oparciu o
tekst niewiele można o niej powiedzieć, poza tym, że jest
nieprawdopodobną beksą – w większości fragmentów, w których
się pojawia, albo zbiera się jej na płacz, albo szlocha w łazience
i zyskuje sobie miano nowej Jęczącej Marty. Nie jest w stanie
określić, czego tak naprawdę chce, wcale nie zastanawia się też
nad konsekwencjami swoich działań. Na szczęście zostawiłaś w
niej trochę ze starej, poczciwej, kanonicznej Hermiony, która
wykazała się swoją wiedzą na temat Lilith.
Morgan
– lojalna i oddana, a przy tym niesamowicie naiwna. Jest
najsympatyczniejsza ze wszystkich dziewczyn, które umieściłaś w
swoim opowiadaniu. Wydaje się być jedną z najbardziej
rzeczywistych postaci; ma zalety i wady. Z początku w oczy bardzo
gryzie jej dziecinne zachowanie, ale w trakcie rozwijania się fabuły
zdecydowanie zmienia się na lepsze.
Astoria
– dziewczyna, z którą nikt nigdy nie będzie w stanie się
utożsamić, bo nie posiada żadnego charakteru. W przeciągu
piętnastu rozdziałów pojawiała się jedynie sporadycznie, a ty
nigdy nie nakreśliłaś w niej jakiejkolwiek cechy, poza tym jednym
razem, gdy ukazałaś ją jako bezwzględną. Mężczyzną z jej
marzeń (Twoje słowa) jest gwałciciel Nick, który
najprawdopodobniej spędzi większość swojego życia w Azkabanie.
Astoria wyraźnie nie posiada szacunku do samej siebie, nie
wspominając już o zdrowym rozsądku.
Valerie
– opis, który zawarłaś w zakładce „W rolach głównych”
nijak ma się do tego, co zaprezentowałaś w treści swojego
opowiadania. Z podstrony o bohaterach wynika, że Valerie jest
skłonna zrobić wszystko, by zatrzymać przy sobie Dracona, ale jest
zdolna zrobić jeszcze więcej, by poróżnić jego i Astorię – w
tekście coś takiego nie pojawiło się ani razu. Po wypadku Malfoya
całkowicie zapominasz o tym, że ci dwoje mają ze sobą romans, a
czytelnik odnosi wrażenie, że dziewczyna straciła zainteresowanie
Draconem z powodu jego stanu zdrowotnego. Valerie jest podręcznikowym
przykładem postaci, która została stworzona tylko po to, by stać
na drodze do szczęścia innych bohaterów powieści.
Nick
– na początku starałaś się ukazać go jako potwora bez serca,
który całkowicie wdał się w swoją szaloną matkę. Poległaś na
tym froncie, gdy Pansy, bez większych obaw o swoje bezpieczeństwo,
wkroczyła do dormitorium, w którym Nick miał zgwałcić Ginny. W
ten sposób pokazałaś, że Parkinson wcale się go nie boi, przez
co osobowość Nicka rozpadła się jak domek z kart. W późniejszych
rozdziałach wyraźnie próbowałaś zrezygnować z łatki
bezwzględności, którą nieumiejętnie w niego wszyłaś –
chciałaś pokazać czytelnikowi, że Nick jednak potrafi kochać.
Pytam się – i co z tego, że potrafi kochać, skoro nie potrafi
szanować kobiet? Jeżeli nie chciał skrzywdzić Astorii tylko
dlatego, że nie należała do jego świata, to nie uznaję tego za
dostatecznie dobre wytłumaczenie. Pociągasz za jego sznurki wedle
swojego widzimisię, wcale nie zastanawiając się nad tym, czy to,
co chcesz zrobić, w ogóle pasuje do bohatera, jakiego wykreowałaś.
Blaise
– nieporadna postać, która stale potrzebuje pomocy innych.
Nijak ma się do tego, jak go opisałaś w podstronie z bohaterami.
Żadna wypowiedziana przez niego kwestia nie była cyniczna, a sam
Blaise ani razu nie wydał mi się być wyluzowany. Mimo wszystko
jest najbardziej sympatycznym ze wszystkich Ślizgonów, za wyjątkiem
Dracona. W późniejszych rozdziałach wreszcie pokazujesz, że
chłopak jednak ma serce.
Lilith
– wcale nie przemyślałaś sobie tej postaci. Lilith była
uwięziona w świecie snów przez tysiąc lat, więc miała wiele
czasu, by opracować sobie plan zawładnięcia nad światem. Zrobiłaś
z niej głupiutkiego demona, który właściwie nie wie, co robi.
Miała już raz styczność z czarodziejami, którzy władali mocą
żywiołów, więc doskonale wiedziała, czego przynajmniej
powinna się spodziewać po nowym pokoleniu Władców Żywiołów.
Jako czarny charakter miała w sobie wiele potencjału, który
zaprzepaściłaś zbytnim pośpiechem.
Caroline
– chociaż w opowiadaniu jedynie o niej wspominałaś, to pojawiła
się w bonusowym rozdziale. Caroline Chase to nowe wcielenie słynnej
Mary Sue! Jest zniewalająco piękna i oczywiście nieświadoma
swojej urody, zdolna, sprytna, a wszyscy wokoło darzą ją sympatią,
pożąda jej każdy mężczyzna – z samym Lordem Voldemortem na
czele.
5)
Dialogi/Narracja (6/10pkt.)
Część
dialogów jest naprawdę drętwa i odnoszę wrażenie, że nie byłaś
pewna, co postacie mogłyby do siebie powiedzieć w danym momencie;
najlepsze kwestie wychodziły Ci od rozdziału szóstego do
dziewiątego. Wsłuchuj się w rozmowy swoich przyjaciół – w
końcu piszesz o nastolatkach, a czasami ich wypowiedzi wcale nie
przypominają wypowiedzi młodych ludzi! Najbardziej w oczy gryzło
mnie „iż”, które tak stale wciskałaś do dialogów – czy
kiedykolwiek użyłaś tego spójnika w życiu codziennym?
Na
początku Ginny była całkowicie nieomylna, a wszystkie jej
przeczucia okazały się być prawdą – więc głęboko
odetchnęłam, gdy wreszcie po raz pierwszy wyciągnęła zły
wniosek, sądząc, że to Harry był w niebezpieczeństwie, a nie
Morgan.
6) Styl (2/4pkt.)
Z początku pisałaś bardzo chaotycznie - zdania trzeba było czytać po kilka razy, by cokolwiek z nich zrozumieć - ale Twój styl pisania bardzo się poprawił. Wzięłaś sobie do serca komentarze czytelników, ale niestety nie poprawiłaś wszystkich błędów, które wytykali - to mogło wyjść Ci jedynie na dobre. Spróbuj pisać bardziej złożone, rozbudowane zdania, bo to naprawdę wpływa na płynność czytania opowiadania.
7)
Oryginalność (7/10pkt.)
Sprawa
snów, które dzielili ze sobą Draco i Ginny, była naprawdę
ciekawa. Kilkakrotnie spotkałam się już z wprowadzaniem Lilith do
świata magii, ale o żywiołach nie czytałam, więc za to plus –
jeszcze nie wiadomo, jak cała sprawa się rozwinie i na razie nie
zanosi się, by Ginny opanowała całkiem swoją moc, co jest
oczywiście dużą zaletą. Niestety, większa część zdarzeń
(szczególnie tych o zabarwieniu uczuciowym) była dość
przewidywalna.
Poprawność
(9/20pkt.)
Prolog:
„Czy
zastanawialiście się kiedykolwiek,
jaki wpływ na dalsze życie mają wasze decyzje?” -
zawsze stawiamy przecinek przed słowem „jak”, o ile nie jest
używane do porównania.
„Myśleliście
o tym czy zmieniłoby się cokolwiek,
gdybyście w pewnych sytuacjach zachowali całkiem inaczej?” -
stawiamy przecinek przed zaimkiem „gdy”, bo rozpoczyna on zdanie
składowe. Wyjątkiem są połączenia wyrazowe typu: „podczas
gdy”, „dopiero gdy”.
„Właściwie
to nie było dnia, żebym tego nie
robiła, a od ostatnich wydarzeń minęło
dużo czasu.” - „żeby” to
spójnik podrzędny, dlatego trzeba przed nim stawiać przecinek. W
połączeniu z „i”, „lub”, „bądź” itp. przecinka nie
stawiamy.
„Trzy
długie tygodnie i chyba najdłuższe w moim życiu,
gdyż spędzone za murami ponurego więzienia w Azkabanie.”
„Tak
tu właśnie wylądowałam. Podjęte prze ze mnie decyzje to
sprawiły, ale to nie do końca prawda.” -
„przeze” piszemy razem.
„Wiedziałam
kim jestem i czego chcę w życiu.”
- wyraz „kim” wprowadza zdanie podrzędne, dlatego musi się
przed nim znajdować przecinek.
„Byłam
zakochana i szczęśliwa, gdyż chłopak, którego pokochałam,
wyznał mi miłość.” - w tym
wypadku słowa „którego pokochałam” są wtrąceniem, przed i po
którym muszą znajdować się przecinki.
„Można
śmiało powiedzieć, że jestem wrakiem na granicy upadku. Czy można
upaść jeszcze niżej?” -
powtórzenie słowa „upaść”.
„Straciłam
wszystko, na co tak długo pracowałam.”
„Z
góry wiedziałam, jaki on będzie.”
„Życie
pokazało mi, że jestem całkiem inna,
niż się spodziewałam.” -
spójnik „niż” w tym wypadku wprowadza zdanie podrzędne.
„Spróbowali
pomóc, gdy widzieli, jak się
staczałam.”
„To
właśnie ja. Ginny a to moja historia… …" -
osamotnione zdanie „Ginny a to moja historia” nie ma większego
sensu. Znaczenie zyska dopiero wtedy, gdy połączysz je z poprzednim
zdaniem, używając do tego przecinków lub myślników: „To
właśnie ja – Ginny – a to moja historia”, „To właśnie ja,
Ginny, a to moja historia.”. Imię w tym przypadku jest wtrąceniem.
Rozdział
pierwszy:
„Zwłaszcza
w takiej rodzinie, jak nasza.”
„Z
łazienki wyszłam w o wiele lepszym humorze,
niż spodziewałam się z początku, w przeciwieństwie do Ronalda,
który wydawał się być wściekły, a
wcześniejsze wrzaski dobiegające z jego pokoju świadczyły o jego
kłótni z Hermioną Granger.”
„-
Chwilę temu. – Przyznał, nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
Było mi tak dobrze i nie chciałam się z nich wydostawać.”
- niepoprawny zapis dialogu. Podobnych błędów jest w tekście
masa, dlatego wytłumaczę Ci to na samym końcu.
„-
Wszyscy czekają na ciebie ze śniadaniem. – westchnął z
niezadowoleniem.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„Od
kiedy zamordowała Syriusza Blacka, wśród
Śmieciożerców stała się prawdziwą
legendą.”
„-
Czarny Pan cię wzywa. – Odezwała się, rzucając mu pełne
wyższości spojrzenie.” -
niepoprawny zapis dialogu.
"Najchętniej
by uciekł… gdyby tylko mógł."
- w tym przypadku „gdyby” jest dopowiedzeniem do poprzedniego
zdania, dlatego powinno być zapisane małą literą.
„-
Masz szansę, Draconie, naprawić plamę na rodzinnym honorze”
- plamę na honorze można zmyć, ale nie naprawić.
„Gdyby
próbował porozmawiać z Diabłem, swoim najlepszym przyjacielem,
lub Valerie, obecną kochanką, oboje by go wyśmiali.”
- „swoim najlepszym przyjacielem” jest wtrąceniem.
„Miał
nadzieję, że to zadanie pomoże mu
odpędzić się od demonów nocy i znów będzie miał wszystko pod
kontrolą.” - „mieć (jedną)
nadzieję”, „mieć (dwie)
nadzieje”.
„Morgan
miała inną obsesję, której nie rozumiałam,
i spoglądałam na nią wilkiem, gdy o nim wspominała.”
- wtrącenie.
„Gdy
stracił Ginny z oczu, poczuł dziwną
pustkę, ale nie panikował.”
„Miłość,
która pojawiła się w jego życiu tak niespodziewanie,
sporo zmieniła i mimo ryzyka w postaci Lorda Voldemorta,
to jednak był szczęśliwy.”
„Nawet
teraz, gdy był szczęśliwy u boku Ginny,
to Hermiona nawiedzała go w swoich snach.” -
jakim cudem Hermiona mogła nawiedzać Harry'ego w SWOICH snach?
„Był
cały blady, a oczy chłopaka wpatrywały
się w nich z przerażeniem.”
- kto był cały blady? Neville! Dlaczego więc piszesz o nim
"chłopak"?
„W
piątej klasie w Ministerstwie Magii mieli okazję
zmierzyć się z bandą Voldemorta.”
„Wszystko
wydarzyło się tak szybko, że nie zorientowałam się,
kiedy straciłam
przytomność.”
„Zaczęłam
panikować i nie rozumiałam, co się
dzieje.”
„– Czy
ja umarłam? – Powtarzałam na głos, ale to było niemożliwe.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„Wyglądał
na dość przystojnego, a otaczała go jasna poświata budziła we
mnie spokój.” - „otaczająca
go”.
„-
W obu przypadkach nie będę znała zakończenia tej drogi. –
Zauważyłam rozsądnie (...).”
- niepoprawny zapis dialogu.
„(...)
powiedział miękko, a jego oczy uśmiechały się do mnie, jak
wcześniej usta.” - bez
przecinka przed „jak”- porównanie.
„-
Dlaczego zatem nigdy o tobie nie słyszałam? – Spytałam,
sceptycznie nastawiona do jego słów.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„-
Gdyż nie wiele osób pamięta spotkanie ze mną. – Wyjaśnił mi
szczerze.”- niepoprawny zapis
dialogu.
„Draco
Malfoy wściekle przeklinał pod nosem,
spacerując nerwowo wokół własnej osi.”
„Jeśli
zabiją przy tym parę osób, nic złego
się nie stanie.”
„W
chwili, gdy zaatakowali,
pojawiła się grupka Aurorów i stanęła w obronie
nieświadomych czarodziejów.”
„W
dodatku nie udało mu się zdobyć tego,
po co przybył.”
„Gdy
zostali sami, Voldemort przekazał mu
specjalne zadanie.”
„Miał
sprowadzić do niego pana Olivandera,
jednego z ostatnich twórców różdżek.”
„Draco
nie miał szans na wykonanie swojego zadania,
a Voldemort nie słuchał żadnych tłumaczeń.”
„Od
kiedy wyszła na wolność, wydawała mu
się jeszcze bardziej szalona i niebezpieczna niż była wcześniej.”
„-
Nie wykonałeś powierzonego zadania, paniczu
Malfoy (…).”
„-
Nie ma słów, które wyraziłyby odpowiednio moją pokorę –
rzucił (…).”
„Gdy
Draco pomyślał, że nic gorszego się nie stanie poczuł,
jak ostry ból zalewa jego ciało.”
„Moje
ciało reagowało szybciej niż umysł,
a ból na nowo powrócił.”
„-
Gdzie ja jestem? – Spytałam schrypniętym głosem.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„-
Obudziłaś się. – Wyszeptała,
szczerze wzruszona.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„A
gdy sięgnęłam głębiej w mą podświadomość,
prawda okazała się bardziej przerażająca,
niż myślałam.”
„Nie
pamiętałam nic z mojej przeszłości,
o ile jakąś w ogóle miałam.”
„Nie
pamiętałam nawet tego, jak mam na
imię.”
„Poderwałam
się gwałtownie i chyba zbyt gwałtownie, bo ból przeszedł jej
ciało i z
powrotem
opadła na poduszki.” - dwie
różne narracje w jednym zdaniu.
„Nazwała
ją Ginny. Czy tak brzmiało jej imię? Wydawało się jej takie obce
i niepasujące do niej.” - ten
fragment był pisany z perspektywy Ginny, więc zdanie powinno być
zapisane w narracji pierwszoosobowej.
„Jak
długo spałam? – Spytałam cicho starając się poukładać w
głowie dopiero, co odkryte fakty.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„Byli
bliźniakami, a więc nie myliłam się
co do ich pokrewieństwa.”
„Urwałam,
gdyż nie byłam pewna, jak oznajmić im
moje odkrycie.”
„(...)
opuściłam wzrok,
bojąc się spojrzeć
na nieznanych mi ludzi.”
Rozdział
drugi:
„Nie
umiałam powiedzieć, ile minęło
czasu, nim przyzwyczaiłam się do
szpitalnej sali.”
„Od
kiedy odkryto u mnie zanik pamięci, wciąż
wykonywano nowe testy i badania.”
„Niestety
nawet najlepsi specjaliści nie umieli powiedzieć,
kiedy i czy w ogóle odzyskam pamięć.”
„Chociaż
moi przyjaciele, a przynajmniej ludzie,
którzy mówili, że nimi są, sporo
opowiedzieli mi o moim życiu, to nie
umiałam oswoić się z nimi.”
„Za
każdym razem, gdy sama próbowałam cokolwiek sobie przypomnieć,
w mojej głowie tworzyła się pewna pustka, a
ból towarzyszący temu był nie do zniesienia.”
„Przebywając
w otoczeniu szpitala, na nowo uczyłam
się życia.”
„Pierwszym
szokiem, który odkryłam po przebudzeniu,
była świadomość tego, kim jestem.”
„Byłam
czarownicą i według niektórych całkiem niezłą,
o czym wkrótce miałam okazje się sama przekonać.”
„Gdy
tylko opuściłam szpital, zostałam
otoczona troską i opieką.”
„Chociaż
miejsce, które stworzyli moi rodzice,
wydawało mi się niezwykłe, to jednak
nie czułam się tu na miejscu.”
„Byłam
ciekawa, kim był dla mnie wcześniej.”
„Skinęłam
głową, a Harry nachylił się, by mnie
pocałować.”
„– Przepraszam.
– Wybąkałam,
spuszczając głowę.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Wyglądał
na wściekłego, a jego oczy ciskały
gromy.”
„Gdy
rzucił mi wymowne spojrzenie, przeprosiłam
obu chłopców i czmychnęłam do siebie do pokoju.”
„Gdy
w końcu się poddał, przyszło
ukojenie.”
„Miała
na sobie długą błękitną suknię i maskę na oczach.” -
maskę można mieć na twarzy.
„Przez
pierwszą chwilę wpatrywali się w siebie z niedowierzaniem,
a potem zarzucali oskarżeniami.”
„Musiało
minąć sporo czasu, nim
przyzwyczaili się do własnej obecności w swoich snach.”
„Panna
Weasley i jej rodzina byli zdrajcami czystej
krwi, a
Czarny Pan dawno wydał na nich wyrok śmierci.”
„Wpatrywała
się w niego w taki sposób, jakby
widziała go po raz pierwszy.”
„Ginny
Weasley, którą znał, nigdy się nie
bała.”
„W
co Ty pogrywasz, co?”
„Gdy
na nią spoglądał, w jego oczach
czaiła się dezaprobata.”
„Przez
chwilę przyglądała mu się zdekoncentrowana,
by niespodziewanie wybuchnąć niepohamowanym
płaczem.”
„Draco
poczuł się, jakby trafił w same
czeluście piekła, bo nie ma nic gorszego, niż
dziewczyna
wylewająca z siebie łzy.”
„Niestety
pojawienie się tajemniczego blondyna
zburzyło mój cały spokój.”
„-
Już, Ruda,
uspokój się. – Mruknął,
jakby nie bardzo wiedział,
jak ma się przy mnie zachować.” - niepoprawny zapis dialogu.
„-
Przepraszam. – Szepnęłam, gdy udało mi się wydobyć z siebie
głos.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Było
jednak coś, co podpowiadało mi, bym mu
nie ufała.”
„-
Straciłaś pamięć, Weasley? –
Spytał dziwnym głosem.” - niepoprawny zapis dialogu.
„-
Uciekajmy stąd! – Wykrzyknął,
a ja kiwnęłam głową.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Niebezpieczny
dementor był coraz bliżej.”
„Zupełnie
tak, jakbym nigdy nie miała być
szczęśliwa.”
„Uciekając
za nieznajomym blondynem, potknęłam
się i upadłam.” - uciekać można przed kimś, natomiast biec
za kimś.
„Blondwłosy
chłopak znalazł się tuż
przy mnie.” - „blondyn”!
„Tak
dobrze znany, a zarazem całkiem obcy.”
„Ktoś
potrząsał mną w brutalny sposób, wyrywając
ze snu.”
„Zobaczyłam
zaniepokojoną twarz Harry'ego Pottera,
wpatrującą się we mnie z niepokojem.” -
powtórzenie.
„Cała
drżałam, próbując się uspokoić po
niecodziennym śnie, jaki mnie
nawiedził.”
„-
Już dobrze. – Powiedziałam nieswoim głosem,
próbując opanować drżenie własnego ciała.” - niepoprawny
zapis dialogu.
„On,
jako jeden z niewielu, pozostał mu
najwierniejszy.”
„-
Cholera jasna! – Zaklął wściekle pod nosem,
zgniatając go.” - czyżby Lucjusz zgniatał swój własny nos?
„-
Wzywałeś mnie, Malfoy! – Do gabinetu
bez pukania wtargnął Ethan Ford,
kolejny z wiernych w służbie Czarnego Pana.”
„Dawno
niewypowiadane przywoływało wspomnienia, o
których każdy chciałby zapomnieć.”
„Powiedziałeś,
że dziecko umarło, a tymczasem ono
żyje.”
„-
To niemożliwe. – Pisnął Ethan,
mocno wystraszony.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Kiedy
tylko Lucjusz wysłał go do chaty Caroline,
odnalazł tam dziecko i zabił je bez wahania.”
„Nie
zadał sobie trudu, by poznać jego
płeć.”
„Zrób
wszystko, aby przestało istnieć (…).”
„Kimkolwiek
było to dziecko,
musi przebywać w Hogwarcie, jeśli
odziedziczyło magiczne zdolności matki i ojca”
„Na
te pytanie nie umiał odpowiedzieć nikt.”
- „na te pytania” albo „na to pytanie”.
„Miałam
wrażenie, że ja nie rozumiem ich, a
oni mnie”
„Coraz
bardziej błądziłam we własnym życiu, nie
mogąc znaleźć żadnego ukojenia.”
„A
mój niepokój sięgał zenitu, gdy myślałam o blondwłosym
chłopaku, który uratował mi życie.” -
nie ma takiego słowa jak „blondwłosym”.
„ Jestem
tylko trochę zmęczona. – Przyznałam,
podnosząc się i odkładając wielki tom na stół.” - niepoprawny
zapis dialogu.
„-
Może mały spacer dobrze by ci zrobił?
– Zaproponowała, a ja kiwnęłam
głową.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Hermiona
zdawała się być urażona moją nieśmiałą odmową
na jej propozycję towarzyszenia
mi.”
„Gdy
wyszłam na zewnątrz, odetchnęłam z
ulgą.”
„Z
zadowoleniem na twarzy coraz bardziej oddalałam się od Nory,
czując w sobie pewną wolność.”
„Zwłaszcza
mając za braci dwóch zadziornych bliźniaków. Była ciekawa czy
jej rodzina przypomina typową czarodziejską rodziną.
Jej mama mówiła, że i owszem, chociaż nie byli zbyt bogaci. Brak
pieniędzy nie przeszkadzał jej. Przeszkadzało jej coś zupełnie
innego. Ta nadmierna opiekuńczość. Źle się
czuła,
będąc w tak wielkim zainteresowaniu. Zupełnie jakby była
jakąś inwalidką a przecież straciła tylko pamięć.” -
ten fragment był pisany z perspektywy Ginny, więc powyższy tekst
powinien być napisany w narracji pierwszoosobowej. Jak można być w
zainteresowaniu? W centrum zainteresowania!
„– Brać
ją. – Gdy padł złowieszczy rozkaz,
rzuciłam się do ucieczki. Nie wiedziałam,
w którą stronę biegnę.”
„Gdyby
mogła zatrzymać czas, nigdy by się
nie upiła i nie dopuściła do tego.” -
w tym przypadku „cofnąć czas”.
„Czuła
się winna, a zwłaszcza w obecności
Ginny.”
„A
jednak za każdym razem, gdy patrzył na przyjaciółkę,
czuł dziwny przypływ pożądania.”
„-
Zdążymy, Harry.”
„Nie
wybaczyłby sobie, gdyby znów to
nastąpiło.”
„To
nie był sen, a rzeczywistość.”
„Brutalnie
chwycił mnie za włosy, wykręciwszy
głowę do tyłu.” - ze zdania
nie wynika czy Greyback po prostu wykręcił swoją głowę do tyłu,
czy skręcił kark Ginny.
„Krzyknęłam
z bólu, a w oczach pojawiły się łzy.”
„Ten,
który przemawiał, musiał być
przywódcą.”
„W
tym momencie byłam gotowa
błagać tego mężczyznę o litość, żeby
tylko zostawił ją w spokoju. Z trudem powstrzymała
ten odruch.” - znów pomieszałaś dwie narracje.
„Pozostali
zarechotali, słysząc jego słowa.”
„Słyszałam
o Voldemorcie i domyśliłam się, kim
byli ci ludzie.”
„Ktoś
krzyknął przeraźliwie, a potem
nastała grobowa cisza.”
Rozdział
trzeci:
„(...)
powracał koszmar w postaci Greybac’ka, który atakował mnie za
każdym razem.” - bez apostrofu.
„Ona,
w przeciwieństwie do mnie, pamiętała
każdy dzień tam spędzony.”
„Nie
mogąc znieść tego radosnego entuzjazmu dziewczyny,
zostawiłam ją samą, by chociaż na chwilę opanować własne
myśli.”
„Znajdowałam
się właśnie w swoim pokoju,
rozglądając się po niespakowanych rzeczach.”
„Chciałam
mieć pewność czy niczego nie zapomnę,
a jednocześnie odwlec jak najdalej moment powrotu do Hogwartu.”
„Stał
niedbale oparty o framugę drzwi, a jego
oczy błyszczały wesoło.”
„Bywały
takie chwile, iż myślałam, że to
wszystko jest jakimś żartem, który szybko obróci się przeciwko
mnie.”
„Wszędzie
cię szukałem.”
„-
Wszystko będzie dobrze, Ginewro
Weasley.”
„-
Nie mów tak, Ginny. – powiedział
miękko Harry, przytulając mnie do
siebie mocno.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Nie
przepadał za tą szkołą po za gromadą ludzi, których mógł
nazywać swoimi
przyjaciółmi,
a było ich naprawdę niewielu.” - „poza” piszemy razem.
„Podobała
mu się od zawsze i często udawała nieprzystępną, by zdobyć to,
czego chciała.”
„Zdenerwował
się, gdy prawie z powodzeniem próbowała zostać kochanką jego
ojca. Jakoś nie wyobrażał sobie
namiętnej Valerie w łóżku z jego zimnym ojcem.”
„ I
chociaż Lucjusz Malfoy sprawiał wrażenie zawiedzionego,
to Draco był zadowolony z siebie.”
„On
spełniał jej zachcianki, a ona jego,
i to najchętniej w łóżku.”
„Ich
pokoje nie były od siebie za bardzo oddalone,
a więc często się odwiedzali.”
„A
on był na tyle taktowny, by nie pytać.”
„-
Nie mogłeś spać? – Spytała zła na niego,
zakładając na siebie spodnie i bluzkę.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„-
Nie chcemy spóźnić się na pociąg do Hogwartu,
prawda?”
„– Zejdę
na śniadanie, Draco.”
„Powoli
zaczął się ubierać, dobierając
sobie spodnie i bluzkę.”
„Powinien
się cieszyć, a jednak czuł dziwne
zaniepokojenie.”
„Gdy
tylko zobaczy ją, to wówczas
porozmawia z nią o tym.”
„Sympatyczną
brunetkę, a zarazem najlepszą
przyjaciółkę jego kochanki.”
„Wpakował
się w dziwną sytuację, ale nie
przeszkadzało mu to.”
„Był
ciekaw konsekwencji, jakie z tego
wynikną.”
„Im
bardziej w niego brnęłam, tym
dowiadywałam się coraz to nowszych i nietuzinkowych rzeczy.”
„Gdy
tylko zobaczyłam barierkę przez, którą mieliśmy przejść,
obleciał mnie strach.”
- przecinek przenieś przed „przez”.
„Bałam
się, że rozbijemy się o nią, a
wszystko było jednym wielkim żartem.”
„Kilka
osób skinęło mi serdecznie głowami,
a ja odpowiedziałam im tym samym, chociaż nie pamiętałam ich.”
„Nie
odzywałam się przez całą drogę,
pogrążona we własnych rozmyślaniach.”
„Harry
i Ron grali w eksplodującego durnia kłócąc się, co chwila,
a Hermiona z Morgan czytały
przyniesionego przez Lunę „Żonglera”.”
- przecinek przed „co” przenieś przed „kłócąc się”.
„Nie
mogąc usiedzieć w przedziale,
postanowiłam się przejść.”
„-
Dokąd się wybierasz? – Morgan uniosła głowę znad gazety,
a Harry spojrzał na mnie z zaniepokojeniem.”
„Przemierzałam
korytarz, wpadając na twarze, które z
niczym mi się nie kojarzyły.” -
wpadać można na ludzi, a nie na twarze.
„Słyszałam
od Rona, że Slytherin i Gryffindor
to odwieczni wrogowie, a większość z
nich stało po stronie Voldemorta.”
- większość Ślizgonów i Gryfonów, czy samych Ślizgonów?
„Już
miałam się wycofać, gdy poczułam, jak
czyjaś ręka zaciska się na moich ustach i wciąga w pusty
przedział.”
„Harry
niejednokrotnie uczulał mnie, bym nie
rozstawała się z narzędziem broni.” -
narzędziem broni?
„-
W końcu Cię dorwałem, Weasley.”
„Gdy
rozerwał mi bluzkę, spanikowałam na
dobre.”
„-
Wszędzie Cię szukam, Leastrange.”
- poprawny zapis nazwiska brzmi: „Lestrange”.
„Zamarłam,
rozpoznając mężczyznę z moich snów.” -
Draco mógł być co najwyżej chłopcem, nie mężczyzną.
„Do
tej pory myślał, że nic nie jest wstanie wyprowadzić go z
równowagi, a jednak zdarzały się
takie osoby.”
„I
teraz właśnie dowiedział się od ojca, że uwiódł,
a właściwie zgwałcił Evę, młodziutką pokojówkę, która
pracowała u nich w domu.”
„Była
to miła i skromna dziewczyna, w mniej
więcej jego wieku.”
„Draco
nawiązał z nią przyjemny dla obu stron romans,
gdyż dziewczyna chciała zarobić na swoją przyszłość,
a on nie widział w tym nic złego, by jej nie pomóc.”
„Gdy
chłopak ją zgwałcił, dziewczyna nie
umiała się pozbierać i popełniła samobójstwo.”
„Draco
poruszyły te wieści, gdyż dziewczyna
naprawdę mu się podobała i chciał,
by się jej udało.”
„Bez
względu na to, kim ona by była.”
„Gdy
przemierzał korytarz pociągu, dotarł
do niego cichy jęk bólu w ostatnim wolnym przedziale.”
„Nie
zastanawiając się dłużej wkroczył do przedziału,
otwierając go gwałtownie.” -
jak można otworzyć przedział?
„Był
zły na niego, na tę
całą sytuację, a propozycja, którą
rzucił sprawiła, że jego nerwy dosłownie sięgnęły zenitu.”
„Teraz,
kiedy trafiła mu się idealna okazja, by zemścić się na
Weasley za ostatnie
upokorzenie,
którego zaznał, pojawił się ten
zacny obrońca i wszystko zniszczył.”
„Odsunął
się od Gryfonki, rzuciwszy jej
pogardliwe spojrzenie.”
„Ginny
rzuciła mu ostatnie przestraszone spojrzenie,
po czym pospiesznie wybiegła z przedziału.”
„Czując,
że to będzie długa i męcząca podróż,
skierował swoje kroki w stronę przedziału, gdzie na dnie
kufra czekała na niego solidna porcja Ognistej Whiskey.”
„Tak
niewiele brakowało, a ten nieznajomy
Ślizgon, by mnie zgwałcił.”
- bez przecinka przed „by”.
„W
mojej głowie pojawił się obraz rudowłosej Molly Weasley, która
uśmiechała się do mnie, dobrodusznie
kręcąc głową.”
„Wiedziałam,
że Gryfoni i Ślizgoni za sobą nie przepadali,
a nie chciałam być w żaden sposób pretekstem do kłótni.”
„Spojrzałam
na nią mocno zaskoczona, a mój
pytający wzrok rozbiegł się po twarzach przyjaciół.”
„Harry
i Ron zazgrzytali zębami z wściekłości, a
dziewczęta zachowały taktowne milczenie.”
„Wówczas
skutecznie odparłam jego zaloty, rzucając
zaklęcie unieruchomienia.”
„Jego
ojciec należał do grupy zwolenników Sama-Wiesz-Kogo.”
„Nawet
wśród moich przyjaciół, a siedzący
obok mnie Harry był jego głównym celem”
„Wzdrygnęłam
się, gdy wyobraźnia niespodziewanie potknęła mi obraz martwego
ciała chłopaka, a tuż obok niego
triumfalnego potwora.” - „podetknęła”.
„Poczułam
przyjemny dreszcz, gdy Draco delikatnie pogładził mnie po plecach.”
- Dracona nie było nawet w tym
przedziale, więc to Harry ją pogładził.
„Ona
była nikim, rozumiesz?”
„Wiedząc,
że była córką szanowanego czarodzieja musiał uniknąć się do
szantażu. Tak długo dręczył tę
dziewczynę, aż sama mu się oddała,
a gdy zaszła w niespodziewaną ciążę
- zniknęła. Ojciec do dzisiaj szukał
swojej córeczki, a Draco obawiał się,
że nigdy jej nie znajdzie.” -
„uciec się do szantażu”.
„-
To tylko pokojówka, Malfoy.”
„Chciał
dodać jeszcze jakąś kąśliwą uwagę, ale w tym momencie do
przedziału weszły dwie dziewczęta.” -
„dwie dziewczyny”.
„Bystra
blondwłosa Ślizgonka nigdy za nim nie przepadała i ze
wzajemnością.” - ponownie
„blondwłosa”.
„-
Nudzi nam się, a wy tu utknęliście. –
rzuciła oskarżycielsko Astoria,
odgarniając brunatny kosmyk swoich włosów.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„Dręczyło
go tylko, coś innego.” -
bez przecinka.
„Przywołał
na twarzy dość ponury uśmiech i niechętnie przyciągnął do
siebie dziewczynę, całując ją
delikatnie w czoło.”
„-
Mamy kilka godzin do końca trasy. – zauważył niechętnie,
zastanawiając się, jak wytrzyma tę
koszmarną podróż. - Co powiecie na
to, byśmy zagrali w Eksplodującego
durnia?” - niepoprawny zapis
dialogu.
„Draco
pospiesznie odwrócił wzrok, nie chcąc
zdradzać swojego pożądania.”
„Westchnąwszy
ponuro, zatrzasnął drzwi do przedziału
i zasłonił okna.”
„(...)
po chwili słychać było wesoły śmiech, który rozległ się echem
po przedziale, a Draco po raz pierwszy
naprawdę się wyluzował.”
„Hogwart
podobno był najbezpieczniejszym miejscem na ziemi i gdy go
zobaczyłam, nie dziwiłam się ocenie
mojego brata.”
„Do
szkoły wchodziłam w dziwnym napięciu,
niezwykle podniecona chłonąc wszystko, co było dla mnie nowe.”
„Gdy
tylko zajęliśmy swoje miejsca przy stole dla Gryfonów,
w pewnym momencie poczułam na sobie czyjeś spojrzenie.”
„Pospiesznie
odwróciłam wzrok, ignorując go
całkowicie, i skupiłam się na
przemowie dyrektora.”
„Gdy
tylko uczta dobiegła końca, z pełnymi
brzuchami udaliśmy się do dormitorium.”
„Zajmowałam
przytulne łóżko przy oknie z dwoma innymi dziewczynami prócz
Morgan.” - zdanie mówi nam,
że Ginny dzieli łóżko, a nie dormitorium, z dwoma innymi
dziewczynami.
„Według
Morgan to był prezent od Harry'ego”
„-
Hej, wszystko w porządku? – Spytałam
z nieskrywaną troską.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Przez
utratę pamięci wiedziałam, jak wiele
straciłam w naszej przyjaźni, a nie
chciałam tego.”
„Dlatego
tak bardzo się starałam, nie zranić jej czymś niedelikatnym.”
- bez przecinka.
„Cicho
załkała w poduszkę, nie mogąc
uspokoić swojego szlochu.”
„Widząc
moje pytające spojrzenie, zaczęła
opowiadać.”
„Kiedy
Morgan nieco uspokojona wróciła do łóżka,
ja pogrążyłam się we śnie.”
„Po
raz pierwszy poczułam osobistą chęć zamordowania kogoś,
a całą swoją złość skierowałam w stronę Dracona. Cała moja
złość zawładnęła mną i uderzyła w chłopaka z niesamowitą
mocą, a ja poczułam jakby świat
stanął w miejscu.” -
powtórzenie „złość”.
Rozdział
czwarty:
„Obrzuciwszy
mnie wściekłym spojrzeniem, zaczął
masować sobie tyłek.”
„Faktycznie
miał rację.”
„Miejsce
było inne, a w oddali dostrzegłam
majaczący się… zamek.”
„Rzeczywistość
dała o sobie znać, a obraz przede mną
rozmazywał.”
„Podczas,
gdy niespiesznie wkładałam na siebie mundurek szkolny,
reszta dziewcząt już wstawała.” -
bez przecinka przed „gdy”.
„Często
gubiłam drogę, nie mogąc odnaleźć
drogi do klasy.”
„Czasami
miałam wrażenie, że drzwi same znikały,
a na ich miejsce pojawiały się nowe.”
„Gdy
udawało mi się w końcu dotrzeć na miejsce,
bywałam już mocno spóźniona.”
„Na
samą myśl o tym nauczycielu gotowałam się ze złości,
a lekcje z nim znosiłam wręcz ze stoickim spokojem.”
„-
Uważaj jak leziesz, Weasley! –
warknął na mnie, Draco Malfoy, gdy zapłakana
wychodziłam
z sali.”
- bez przecinka przed „Draco”
„Przez
jedną chwilę mierzyliśmy się wzrokiem,
aż Draco odpuścił, mamrocząc coś
pod nosem o głupich rudzielcach.”
„Nie
chcąc się z nim dłużej kłócić,
odpuściłam.”
„Nie
spodziewałam się, że ostatnie dni okażą się tak wielkim
koszmarem, a to miał być dopiero
początek.”
„Na
szczęście, wolne przerwy między
lekcjami pomogły mu rozładować napięcie.”
„-
Tobie się wiecznie nudzi, Blaise. –
Zauważyła z przekąsem Valerie,
odgarniając swoje złociste włosy.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„Był
taki czas, iż Draco myślał, że do
czegoś między nimi dojdzie, ale póki co nic na to nie wskazywało.”
„-
Znacie tę małą szlamę,
Morgan Thomson?”
„Zamieniał
się w jakiegoś starego zrzędę, a
jednak oparł się pokusie wrócenia do rozmowy.”
„Wolał
nie wiedzieć, co zaplanowali jego przyjaciele,
a zamiast tego skierował swoje kroki w stronę biblioteki.”
„Śledzisz
mnie, czy co?”
„Tym
razem nie płakała, a jej policzki
zaróżowiły się ze złości. Pomyślał,
iż całkiem
ładnie
wyglądała w tym stanie.”
„-
To biblioteka, idioto. – wytknęła
mu.” - niepoprawny zapis dialogu.
„Wymamrotał
jakieś niezdrowe słowa i wyszedł,
pospiesznie porywając jakąś książkę.”
„Opiekunka
biblioteki przerażona siedziała pod stołem,
nie wiedząc, co się dzieje, a po
środku tego Weasley, która wywołała ten niespodziewany huragan.
„Czując,
że to się źle skończy, wszedł do
środka i wyciągnął różdżkę.”
„Miał
nadzieje, że zaklęcie, które przyszło mu do głowy,
okaże się dostatecznie dobre.”
„Gdy
tylko Draco wyszedł, poczułam jak moim
ciałem wstrząsa wściekłość. Nie mogłam jej powstrzymać,
a nawet nie chciałam.”
„Nie
myśląc zbyt wiele, swoją złość
skierowałam w jego stronę.”
„Skrzywiłam
się, słysząc chrzęst łamanych
kości.”
„Łagodnie
wypowiedziane w moją stronę zaklęcie uspakajało mnie.”
„Zdezorientowana
rozglądałam się dookoła, aż
zobaczam Dumbledore’a i Malfoya z
wyciągniętymi różdżkami.”
„Od
chwili, kiedy straciłam pamięć,
miałam wrażenie, że z moim ciałem dzieje się coś bardzo
dziwnego i nie podobało mi się to.”
„Byłam
porażona bałaganem, jakiego
dokonałam.”
„Pokręciłam
głową i znów spojrzałam na Draco, ciekawa
jego reakcji.”
„Poczułam,
że to będzie bardzo długie popołudnie,
a perspektywa spędzenia go w towarzystwie Malfoya niezbyt mi
odpowiadała.”
„Nie
do końca mu ufał, obawiając się, że
poszedł on w ślady swojego ojca i został Śmierciożercą.”
„Od
lat nie widziano ani nie słyszano o jej potomkach, chociaż mówiono,
iż wywodzili się z pierwszych założycieli Hogwartu.”
„Sam
obawiałby się o nią,
gdyby te podejrzenia były słuszne. Życie dziewczyny byłoby w
niebezpieczeństwie, a to było przecież
najważniejsze.”
„-
To bardziej legendy, panno Weasley. –
zaczął ostrożnie.” - niepoprawny zapis dialogu.
„-
Moc powietrza? – wtrącił Draco, który najwyraźniej słuchał
uważnie, mimo swojej wyluzowanej pozy.”
„– Moc
powietrza odpowiada domowi węża. Należała do Salazara
Slytherina.”
„-
To niemożliwe. – wyszeptała oszołomiona dziewczyna,
zrywając się z miejsca.” - niepoprawny zapis dialogu.
„W
zamyśleniu pogłaskał swojego ptaka,
śpiącego na biurku.”
„Nie
powiedział do końca wszystkich powodów, dla
których dokonano związania magii żywiołów.”
„-Weasley,
zaczekaj!”
„Byłam
jeszcze wstanie uwierzyć w magię żywiołów,
ale świadomość, że moc, którą posiadałam,
miała powiązanie z Salazarem
Slytherinem?”
„Jak
zejdziesz mi z drogi, wszystko będzie
dobrze.”
„A
więc to, że świrujesz, to niby moja
wina?”
„Słyszałam,
że zadzieranie z Malfoyem nigdy nie kończyło się dobrze,
a ja nie chciałam żadnych kłopotów.”
„Czegoś
takiego nie czułam, będąc w
towarzystwie Harry'ego.”
„Wstrzymałam
oddech, czując jak moje serce zabiło
mocniej w nierównym rytmie.” - czyżby arytmia?
„Przez
chwilę spoglądał w moje oczy, nie
mogąc zdecydować się, co zrobić, po
czym gwałtownie wybuchł śmiechem.”
„To
popsuło magię chwili, a ja
zdezorientowana wpatrywałam się w niego.”
„-
Chyba nie sądziłaś, że mógłbym Cię pocałować? – parsknął
śmiechem, na co aż zatrzęsłam się
ze złości.”
„Zapłacisz
tego Weasley. – Wykrzyknął wściekle patrząc na nią i
odwróciwszy się na pięcie odszedł.” - „zapłacisz za to,
Weasley!”. Niepoprawny zapis dialogu.
„Zwłaszcza,
że ta moc wiązała się ze znienawidzonym wrogiem,
a obawiałam się tego, jak zareagują
moi przyjaciele na te wieści.”
„-
Ginn, jesteś już.”
„Zdziwiłam
się, nie widząc nigdzie Morgan.”
„Zwłaszcza,
że wiedziałam, iż Morgan szaleje za
Blaisem.”
„Nie
wierzyłam, by Blaise tak po prostu
umówił się z czarownicą wywodzącą się z rodziny mugoli.”
„-
Musimy ją znaleźć – zarządziłam,
kierując się w stronę przejścia.”
„Przysięgałam
sobie, że Zabini Blaise zapłaci za skrzywdzenie mojej przyjaciółki,
jeśli do tego dojdzie.”
„Miała
nadzieję, że dzięki tym zabiegom uda
jej się osiągnąć cel.”
„Nie
dbała o to, że pochodzą z dwóch różnych domów,
a ona była dla takich jak on zwykłą szlamą. Miała nadzieję,
że to się zmieni.”
„Będąc
głucha na wcześniejsze ostrzeżenia przyjaciółki,
swoje kroki skierowała w stronę Hosmesgade.” -
„Hogsmeade”.
„Ona
też by nie szła, gdyby list od
Bleisa.” - „Blaise'a”.
„Nie
chciał, by każdy odkrył jego
zainteresowanie.
„(...)
weszła do środka, rozglądając się w
poszukiwaniu znajomej postaci.”
„Przeklinała
się w za własną głupotę. Jak mogła być tak naiwna, że
myślała, iż to randka?” - w czym
się przeklinała?
„Ślizgoni
postanowili się zabawić naiwną czarownicą,
wykorzystując jej uczucie do Zabiniego.”
„Oczy
dziewczyny nie były przyjaźnie nastawione,
a obydwie trzymały w rękach swoje różdżki.”
„Chyba
powinniśmy dać nauczkę małej szlamie.”
„– A
jak będziesz grzeczna, sama znajdziesz
w tym przyjemność. Jestem o wiele lepszy niż mój przyjaciel
Diabeł, wiesz...”
„Nim
dotarła do niej własna pomyłka, ostry
ból przeszył jej ciało i upadła na podłogę.”
„Nawet
ja nie zrobiłabym czegoś takiego, a
nie pamiętałam nic z mojego życia.”
„Gdy
znaleźliśmy się w wiosce, poczuliśmy
zakłopotanie. Nie mieliśmy pojęcia,
gdzie mogła udać się Morgan, a nikt
jej nie widział.”
„-
Uważaj jak łazisz, Weasley.”
„-
Słyszałem, że straciłaś pamięć, ale nie myślałem, że i
mózg, Weasley.”
„Blaise
ruszył pierwszy, kopniakiem rozwalając
zamknięte drzwi. Trójka Ślizgonów drgnęła zaskoczona,
a ja odetchnęłam, że nie było wśród nich Dracona.”
„– Odbiło
wam, do jasnej cholery?”
„Dziewczyna
pochlipywała cichutko, wystraszona całą
sytuacją.”
„Podświadomie
wyczuwała, iż nie był takim zimnym
draniem, za jakiego chciał uchodzić.”
„Gdzieś
w głębi duszy wyczuwała, iż jest
całkiem innym człowiekiem.”
„Czuł
współczucie wobec tej dziewczyny i chwilami wręcz myślał, że
powinien wycofać się z szalonego zakładu, w
jaki się wpakował.”
„To
był zakład, a on chciał go wygrać.”
„-
Lepiej trzymaj się ode mnie z daleka, Morgan.”
„Cofnęła
się odruchowo, a w jej oczach znów
pojawił się strach.”
„Śmiechy
jego przyjaciół docierały do niego ledwo, co. Nick poklepał go po
plecach z rozbawieniem, ale zignorował ten gest,
rzuciwszy mu ponure spojrzenie.” - bez przecinka przed „co”.
„Gdyby
ktoś się o tym dowiedział,
mielibyście kłopoty.”
„Pokiwał
głową, nie do końca przekonany czy
dobrze robi.”
Rozdział
piąty:
„Na
szczęście tajemnicza moc osłabła, a
ja postanowiłam więcej dowiedzieć się czegoś na temat
tajemniczej prastarej magii, o której
wspominał Dumbledor’e.
„Nie
pytałam o przebieg jej rozmowy z Blaisem, a
ona nie mówiła o tym.”
„Najbardziej
ziewał mój brat, któremu strasznie zależało,
aby zapisać się do drużyny, a jego
największym przeciwnikiem zdawał się być Cormac.”
„Mogłam
być dumna z Harry'ego,
gdyż naprawdę się postarał i biła od niego niesamowita pasja.”
„Gdy
po dwóch godzinach zarządził przerwę,
sporo osób mimo zmęczenia mocno protestowało.”
„Gdy
po drodze mijałam Draco Malfoya w towarzystwie jasnowłosej Valerie,
nie zwróciłam na niego uwagi.”
„Wchodząc
do sali głównej,
odwróciłam się w jego stronę i na moment nasze spojrzenia
spotkały się. Poczułam niepokojący dreszcz rozchodzący się po
moim ciele, a w oczach Ślizgona
dostrzegłam obietnicę zemsty.”
„-
Ktokolwiek wysłał Ci ten list, Lucjuszu,
musiał się mylić.”
„Zwłaszcza,
że gdyby nie Lucjusz, byłby pełnoprawnym dziedzicem Malfoy Manor.”
„Blondyn
nie ukrywał swojej niechęci względem mnie, a
ja jego.”
„Nie
odzywając się do siebie, przekroczyliśmy
próg zniszczonego zamku.”
„Było
urokliwe i niezwykle romantyczne, mające
w sobie coś wyjątkowego. Z zapałem rozglądałam się po wnętrzu,
szukając czegoś znajomego.”
„Zadrżałam
mimowolnie, gdyż zrobiło się jakoś
nieswojo.”
„Bez
trudu rozpoznałam cztery symbole domów Hogwartu wytłoczone na
zakurzonym herbie: Gryffindor,
Slytherin, Ravenclaw i Hufflepuff.”
„Tu,
w tym starym zamczysku, widniał ślad
czarodziejów, a to był niezbity dowód
na to.”
„-
Spróbuję się czegoś dowiedzieć.”
- on spróbuje, ja spróbuję.
„-
Masz rację.”
„Dzisiejszego
dnia grali z Gryfonami i musieli wygrać, jeśli
chcieli pokazać jakąś klasę.”
„Potrzebował
chwili relaksu, a ona doskonale
zaspokajała jego potrzeby. Chwilami nawet myślał,
żeby ją sobie zachować, jeśli
dojdzie do jego małżeństwa z Astorią,
a podejrzewał, że rodziny im tego nie odpuszczą.”
„Wolał
zostawić Blaise'owi wolną rękę.”
„Nie
czułam się na siłach, by grać w
drużynie i uczyć się wszystkiego od nowa.”
„Pani
Hooch gwizdkiem rozpoczęła mecz.”
„Gryfoni
w aplauzie ruszyli do ataku. Kibicowali
nam także Krukoni i Puchoni, gdyż
każdy liczył na przegraną Slytherinu.”
„Z
uwagą obserwowałam Morgan i Harrego.
„W
ostatniej chwili osłonił go swoim ciałem,
przyjmując na siebie zaklęcie, a
chwilę później lądował już na ziemi wśród okrzyków
przerażenia całego tłumu.”
„Afera,
którą wywołali Ślizgoni, nie mogła
ujść bez echa, a przez nikogo nie
zasłaniany w obecnej chwili Potter był całkowicie bezbronny.”
„Z
pewnym lękiem, a zarazem nadzieją.
Domyślił się, iż martwiła się o
ukochanego chłopaka.”
„Dumbledore
wyczarował nosze, na których ostrożnie
posadził Dracona.”
„Snape
natychmiast zainterweniował, zabierając
całą drużynę Ślizgonów do swojego gabinetu.”
„Upadek
z kilku metrów na pewno musiał mieć jakieś konsekwencje,
a do tego uderzenie zaklęciem.”
„Wręcz
kipiał z wściekłości i żałował, że nie ma przy sobie różdżki,
aby móc sobie poużywać, a już
najbardziej żałował, iż nie ma przy
nim Ginny Weasley.”
Rozdział
szósty:
„Za
każdym cholernym razem, gdy budził się w szpitalu,
próbował wstać.”
„To,
by chyba złamało jej serce, a Lucjusz
Malfoy na swój sposób kochał Narcyzę.” -
bez przecinka przed „by”.
„Sięgnął
po różdżkę, nie panując nad sobą
do końca.”
„Gdy
tylko odzyskał przytomność, zrobił
się okropny.”
„Słysząc,
że Draco jest narzeczonym tej dziewczyny,
gwałtownie odskoczyłam od niego.”
„Musiał
jak najszybciej napisać list do Forta, żeby wstrzymał się z
zadaniem.” - nazwisko brzmi
„Ford”.
„Czarny
Pan wydawał się być zafascynowany młodziutką Caroline Chase,
a on pozbawił ją życia.”
„Przyczepiwszy
wiadomość do nóżki ptaka, wysłał
go na poszukiwanie adresata.”
„Od
tamtego pocałunku minęły trzy dni, a
ja wciąż nie umiałam zapomnieć o tym, co między nami zaszło.”
„Nie
było wśród nich Dracona, a jego
przyjaciele zdawali się tego nie zauważać.”
„— Ginn,
pierwszą lekcję mamy dopiero za dwie godziny — wtrąciła Morgan,
a ja zła zaklęłam pod nosem.”
„Hermiona
zawsze była dla niego bardzo ważna, a
tamta wspólna noc tak wiele zmieniła.”
„Nie
umiałaby z tym żyć, gdyby wyszło
inaczej.”
„Moja
moc miała mieć powiązania z samym Salazarem
Sytherinem, a to by oznaczało, że
jestem jego potomkiem.”
„Nie
zamierzał tak łatwo odpuścić, a ona
nie wyrywała mu się.”
„— Będziesz
musiała mi pomóc, Weasley — stwierdził niezbyt zadowolony,
zdając sobie sprawę, że bezwład nóg może mu sporo
utrudnić.”
„Jeśli
mamy zrobić to jak należy, to ty
dosiądziesz mnie.”
Rozdział
siódmy:
„Harry
zniknął, zanim zdołała go zapytać o
cokolwiek.”
„— Muszę
już iść — powiedziałam pospiesznie i wybiegłam z łazienki,
nim zdołał mnie powstrzymać.”
„Nauczyciele
często zwracali uwagę na jej strój, ale dziewczyna nie zwracała
na to uwagi.” - powtórzenie.
„Valerie
z wdziękiem usiadła na fotelu obok,
odsuwając się na bezpieczną odległość.”
„Miał
tylko cichą nadzieję, że nie odbije
się to na nim.”
„Po
tym, co stało się w łazience Jęczącej Marty,
nie byłam wstanie z nim rozmawiać.”
„Wciąż
nie mogłam darować sobie swjego zachowania.” -
literówka.
„Miałam
cichą nadzieję, że ten wypadek coś
zmienił.”
„Gdy
pierwszy raz odkryłem władzę snów,
pragnąłem się z nich nie obudzić.”
„Teraz
pragnął, je odnaleźć.” -
bez przecinka.
„Gdy
tylko dobiegliśmy do lasu,
spostrzegliśmy młodą kobietę odzianą w łachmany.”
„Pokiwałam
głową mając nadzieję, że zadziała
dobrze.”
„Gdy
Draco ułożył dziewczynę na swojej kurtce,
ja rzuciłam zaklęcie.”
„Mogłam
mieć nadzieję, że uchroni te kobietę
i nas.”
Rozdział
ósmy:
„Byłam
za bardzo rozbudzona, a nie chciałam
ryzykować jakimś eliksirem usypiającym.”
„Niechętnie
ubrałam się, nie zwracając większej
uwagi na szczegóły. Teraz, kiedy byłam
sama, nie musiałam tak bardzo się
starać.”
„Nie
mogłam dać się upokorzyć Harry'emu
ani Hermionie.”
„-
Wiktor Krum to najlepszy szukający
Bułgarów.”
„Z
trudem powstrzymałam śmiech, gdyż
wydawał się naprawdę dumny z tego, że wie coś, czego ja nie
wiem.”
„-
Ginny zaczekaj. – zawołała mnie Hermiona, gdy kierowałam się w
stronę, wyjścia usiłując przepchnąć
się przez tłum. Potrzebowałam go, a
bez niej nie miałam żadnych szans.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„-
W porządku. – pokiwałam głową i dałam się jej poprowadzić w
stronę bardziej ustronnego miejsca.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„Zależało
jej tylko na własnej przyjemności, a
przecież nawet nie kochała Harry’ego.”
„Ginny
była jej najlepszą przyjaciółką, a
ona ją zdradziła.”
„Czy
poszłaś z nim do łóżka dlatego, że szukałaś pocieszenia,
czy może naprawdę go kochasz?”
„Chyba
lepiej będzie, jeśli on w to uwierzy,
tak będzie lepiej.” -
powtórzenie.
„Jeśli
ty sama w jakikolwiek sposób kochałaś
go, daj mu szansę.”
„Potrzebuję
na wszystko czasu.”
„Nie
chciałam, aby wziął mnie za wariatkę
czy coś takiego, ale ta kobieta, której
uratowaliśmy życie, wyraźnie
wspomniała jego imię.”
„Hermiona
nie należała przecież do podłych intrygantek,
nawet jeśli uwiodła mi chłopca.”
„Miałam
nadzieję, że dobrze zrobiłam.”
„Domowe
skrzaty to sprytne stworzenia.”
„W
dodatku najmniej lubiany nauczyciel w szkole, a
od kiedy przejął zajęcia Obrony Przed Czarną Magią stał się
jeszcze bardziej złośliwy.”
„Gdy
weszła do dormitorium dla dziewcząt,
nie kryła zaskoczenia widząc Astorie Morgersten z butelką whiskey
w ręku.”
„Astoria
była niesamowicie bogata, a jej rodzice
zajmowali bardzo wysoką pozycję. Nie
musiała się przejmować własną przyszłością i walką o życie,
a mimo to nie wyglądała na szczęśliwą.”
„-
Wszystko w porządku? – spytała, siląc
się na życzliwość.”
„Zupełnie
nie szanowały tego, że znajdują się w tak wspaniałym domu,
jakim jest Slytherin.”
„Był
kobieciarzem i uwodzicielem, a najgorzej
działały na niego odmowy.”
„-
Chcę żeby pożałowała, że sięgnęła
po czyjąś własność.”
„Chcę
mu to umożliwić. Tak, aby nikt
się tego nie domyślił.”
„Na
pewno każdy zauważy brak kilku punktów, chociaż Gryffindor
był wysoko na prowadzeniu.”
„-
Masz szlaban u Snap’e?”
- bez apostrofu.
„Poranek
nie był najlepszy, a czekał go jeszcze
cały dzień.”
„Nie
uważałem i Snap’e mnie przyłapał.” -
jak wyżej.
„-
Weasley? - zgadnął Blaise, a Draco
przytaknął niechętnie.” -
„zgadł”.
„Widać
było wyraźnie, że chciała upokorzyć dziewczynę,
a on jeszcze nie do końca się zdecydował.”
„-
Mówiłam, aby go nie dotykała.”
„-
Podobno na Ball rzucono zaklęcie
Imperiusa.” - „Bell”.
„Gdy
ich oczy spotkały się ze sobą,
poczułam prawdziwy wstrząs.
Rozdział
dziewiąty:
„Moje
stosunki z Hermioną wyglądały teraz ć bardzo chłodno.”
- wkradła Ci się niepotrzebna
literka.
„Brakowało
tu jeszcze Draco Malfoyaa.” -
jak wyżej.
„Często
widzę, jak wypłakuje oczy, gdy myśli,
że nikt nie patrzy.”
„Kilka
razy uwiódłby dziewczynę =,
ale zdawał sobie sprawę, że nie może tego zrobić.”
- znak równości.
„Daje
ci idealną okazję na zaspokojenie
twoich potrzeb.”
„Astoria
wydawała się mij strasznie ślizgońska
i naciągana.”
„-
I kto to mówi – prychnęłam, starając
się ukryć własne poirytowanie.”
„Nick
wyłonił się z ukrycia, prezentując
swoje całkiem przystojne ciało.”
„-
To była moja siostra, łajdaku.”
- była?
„-
Chyba nie mogę na ciebie liczyć, prawda?”
„-
Przyprowadziliśmy ją, szefie.”
„Nick
przechadzał się dumnie korytarzami Hogwartu,
czując się całkowicie bezkarny.”
Rozdział
dziesiąty:
„-
Gdzie my jesteśmy? – spytałam zmieszana,
okrywając swoje ciało kołdrą.”
„-
W Pokoju Życzeń – wyjaśnił chłopak,
uśmiechając się ciepło, a w jego oczach
dostrzegłam
błysk pożądania.”
„(...)
naprawdę zabłądzić – odparł,
patrząc na starego Malfoya, jakby był
winowajcą.
„Lucjusz
przez chwilę przyglądał się Czarnemu Panu,
po czym skinął głową.”
„-
Nie mam czego – mruknął, obrzuciwszy
mnie zimnym spojrzeniem.”
„Teraz,
przebywając w gabinecie Lucjusza, patrzył na jego ciało drgające
w konfuzjach bólu.” -
konfuzja to inaczej zakłopotanie, zmieszanie.
„-
Słyszałem również, że kręci się wokół tej szlamy
Morgan Thomson?”
„Dopiero,
gdy mężczyzna osunął się nieprzytomny, Voldemort poczuł
satysfakcję.”
„Czuła
się, jak jakiś skazaniec.” -
bez przecinka, bo to porównanie.
„Blaise
niechętnie musiał przyznać jej rację.”
„Morgan
zastał otoczoną wianuszkiem przyjaciółek Gryffindoru.”
- ze zdania wynika, że to Gryffindor miał przyjaciółki, nie
Morgan.
„– Możemy
porozmawiać? – spytał, podchodząc
do niej.”
„-
Co tu robisz, Weasley?”
„-
Ron, już czas.”
„(...)
dotarł do mnie głos należący do dyrektora Dumbledore’a.”
Rozdział
jedenasty:
„-
Tak – przytaknął Harry, obserwując
mnie czujnie.”
„-
Tak, masz rację Severusie, musimy się
tym zająć.”
„-
Czyżbyś się w niej zakochał? – spytała podejrzliwie mrużąc
oczy.” - powinno być: „(...) spytała podejrzliwie, mrużąc
oczy.” albo „(...) spytała, podejrzliwie mrużąc oczy.”
„Nie
tylko pogoda uległa zmianiei.” - literówka.
„-
Według naszego czasu, około pięciu
lat.”
„Oślepiający
blask gdzieś zniknął, a wszystkie
piękne kryształy były roztrzaskane.”
„-
Jesteś wybawicielką, Ginewro Weasley.”
„-
Widzisz, Ginny,
Władcy Żywiołów budzą się dopiero, gdy światu grozi
zakłada.” - „zagłada”.
„– Kimkolwiek
jest, to niebezpieczna kobieta.”
Rozdział
dwunasty:
„Nie
byłam jednak pewna, czy nam uwierzył.” - bez przecinka.
„-
Zapłacisz mi za to, Blake!”
„Na
szczęście, gdy podszedł do mnie, zachowywał się całkiem
normalnie, jak na jego ślizgoński
charakter.” - bez przecinka przed „jak” - porównanie.
„Doskonale
zdawałam sobie sprawę, że Draco miał rację.”
„Kiedy
dowiedziałem się, że ty i Hermiona spaliście ze sobą, poczułem,
jakbym dostał obłuchem w głowę.” - „obuchem”.
Rozdział
trzynasty:
„-
Nie – pokręciłam głową i odsunęłam się od niego.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„Nie
powinno powtórzyć się nigdy więcej i oboje o tym wiemy –
przełknęłam nerwowo ślinę.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„-
Nie dbam o to, Coraline – poczułam muśnięcie jego warg na
moich.” - niepoprawny zapis
dialogu.
„Gdy
szli korytarzem, żadne nie odezwało
się nawet słowem.”
„Chyba
czas użyć „Mapy Huncwotów”.” -
bez cudzysłowu.
„Uściskałam
przyjaciółkę, dodając jej otuchy.”
„Czując
dziwne spojrzenie Draco, ogarnęły mnie
wyrzuty sumienia.”
„-
Masz rację – przytaknęłam mu,
biorąc moją różdżkę do ręki.”
„Zabini
zadrżał, widząc ją taką.”
„-
Tak, to ja – odparła, zaglądając
jej głęboko w oczy.”
„Zdawała
sobie sprawę, że tę rundę właśnie wygrała”
- na końcu zabrakło Ci kropki.
„Upadłam
z oszołomieniem, wijąc się
bezradnie.”
„W
milczeniu przemierzali opustoszałą uliczkę Hosmesgade,
kierując się w stronę kościoła.”
- „Hogsmeade”.
„Pod
tym względem byli jak jego opiekunowie, Dursley’owie.” -
bez apostrofu.
„Gdyby
nie była oazą zła, mogłabym
przysięgnąć jej wierność.”
„– Chcę,
żebyś wiedziała, że cokolwiek się nie stanie, to nie żałuję.”
„-
Władco Wody, daj mi swą moc!”
„Z
jej rąk trysnęła potężna fala, oblewając
nas wszystkich.”
„Nie
rozumiała nawet, czemu płacze.”
- bez przecinka.
„– Masz
obsesję na jej punkcie i nie
zaprzeczaj.”
„-
Nie martw się, Astorio – powiedział,
odgarniając jej włosy opadające na twarz.”
Rozdział
czternasty:
„-
A ty? Ty się mnie nie boisz? – spytał,
przyglądając się jej z nieskrywaną fascynacją, a zarazem
ulgą.”
„-
Nie, Ginny. Draco ma rację – wyznała
cicho Pansy, widząc mój zbulwersowany
wzrok.”
„Gdyby
nie Pansy – byłabym jedną z nich.”
„-
Wieci,e ja pamiętam wszystko.”
„Raczej
wątpię, żeby wróciła z powrotem – uśmiechnęła się na samą
myśl, a Zabini wzdrygnął.” - niepoprawny zapis dialogu.
„To
nie będzie łatwe zadanie – przyjrzała się uważniej
chłopakowi.” - niepoprawny zapis dialogu.
„-
Morgan – uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki.” -
niepoprawny zapis dialogu.
„-
Przysługę? – zapytałam, nie kryjąc
niepokoju.”
„-
Chcę się spotkać z Blaisem – powiedziała cicho,
spuszczając głowę.”
„Na
drzwi wystarczyło rzucić kolejne zaklęcie,
aby je otworzyć.”
„-
Widziałeś gdzieś Pottera? – spytałam,
zaczepiając po drodze nieco zdezorientowanego Neville’a
Longbottoma.”
„Gdy
mnie zobaczył, od razu podleciał na
miotle.”
„-
Myślisz, że Voldemort będzie próbował ponownie? – zapytałam
cicho, nie kryjąc swego strachu.”
„-
Obawiam się, że tak – powiedział cicho Harry,
gładząc mnie po włosach.”
„Porozmawiamy
później – pozwoliłam się czule pocałować w usta.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„-
Widziałaś gdzieś Zabiniego? – spytał, nie
kryjąc poirytowania.”
„Zatrzęsła
się w duchu.” - nie jestem
pewna , jak można zatrząść się w duchu.
„Jesteś
głupszy, niż myślałam.”
„-
Nigdy więcej nie odzywaj się w ten sposób – wycharczał groźnie,
nie wypuszczając jej dopóki mu tego nie obiecała.”
„-
Mam zamiar uratować Morgan – stwierdziłam stanowczo,
zwracając się do moich przyjaciół.”
„Pozostaje
pytanie czy idziecie ze mną, czy nie?”
„Twoja
przyjaciółka, a moja córka, musi przysiąść mi wierność.”
- „przysiąść” można na krześle, a wierność można
„przysiąc”.
Rozdział
piętnasty:
„-
Och, zrobisz to, dziecko.”
- bez przecinka ze zdania wynika, że Morgan ma zrobić sobie z kimś
dziecko.
„-
W porządku – powiedziała cicho,
spuszczając wzrok.”
„Gdy
dotarliśmy na miejsce spotkania, nasi
przyjaciele już tam byli.”
„Gdy
wyszliśmy z Malfoy Manor, zaczął
padać deszcz i zrobiło się zimno.”
„-
Milcz, głupia suko.”
„Gdzieś
trzasnęło zaklęcie, mijając nas o
włos.”
„Ja
szamotałam się z Bellatriks, usiłując
odebrać nóż.”
„Gdyby
nie wkroczyła profesor McGonagall, skończyłoby
się to dla nich dużo gorzej.”
„-
Ona wyzdrowieje, Harry – powiedziała cicho Hermiona,
podchodząc do niego.”
„-
Bellatriks zabiła już Syriusza – powiedział ściszonym głosem
Harry, nie patrząc na nią.”
„– Nie
chcę, aby zabiła jeszcze i ją.”
„-
Nigdy więcej nie mów tak do mnie, ty
bezmózgi ośle – wykrzyczała mu wściekle ze łzami w oczach.”
„-
Przepraszam, że wam przeszkadzam – odezwała się cicho pani
Pomfrey, pojawiając się
przed nimi.” - zauważyłaś, jak wiele Twoich postaci mówi
„cicho”?
„Przeleciał
przez nią szereg różnych wspomnień. Nie umiem tego nazwać.”
- nagła zmiana narracji.
„-
Czy to ty wtedy uratowałeś mnie przed Nickiem? – spytała bardzo
cicho, spoglądając na niego.”
Bonus
pierwszy:
„Caroline
Chase była zwyczajną nastolatką jak wiele innych dziewczyn w jej
wieku, a zarazem całkiem inną,
niż każdemu by się wydawało. Miała swoją tajemnicę,
o której wiedzieli tylko najbliżsi ludzie pochodzący z jej
świata.”
„Od
zakończenia jej edukacji minęło pięć lat,
a ona pracowała na stanowisku całkiem dobrego aurora.”
„Była
zdolna i niezwykle sprytna, a ludzie
darzyli ją sympatią.”
„Gdy
zeszła na dół, przyjaciółka już na
nią czekała.”
„-
Och, to James Potter!”
„– Chodź,
przywitamy się.”
„Miał
też cichą nadzieję, że potrwa to
trochę dłużej, gdyż zależało mu, aby
dać małą nauczkę tej dziewczynie.”
„Gdy
tylko Czarny Pan wyraził zgodę, na
działanie nie tracąc czasu, udał się
wraz ze swoimi ludźmi na Pokątną.”
„-
Nie rozumiem, nic tu nie ma.”
„-
Czego chcesz? – wyszeptała przez łzy,
próbując się podnieść.”
- niepoprawny zapis dialogu.
„Zbliżył
się do niej i brutalnie chwycił za włosy,
zmuszając, aby spojrzała mu w
oczy.”
„-
Spędzisz tu trochę czasu, a więc
dobrze ci radzę, bądź grzeczna.”
„-
Powiedziałem, dość.” -
bez przecinka Voldemort twierdzi, że powiedział dostatecznie dużo,
co nie zgadza się z kontekstem rozdziału.
„To
jest kobieta, o której Ci mówiłem.”
„Voldemort
uśmiechnął się, podchodząc do
dziewczyny. Gdy zmusił ją, aby na
niego spojrzała, ku jej zaskoczeniu w
jej oczach nie zobaczył strachu, jak w
przypadku jego ofiar, a coś na kształt
współczucia.” - raczej „ku
jego zaskoczeniu”.
„-
Dlaczego nasz gość jest w takich warunkach? – spytał z
niesmakiem, rozglądając się po celi.”
„Ten
dom był nie tylko chroniony szeregiem zaklęć,
o których on sam nie miał pojęcia, ale również miał niesamowitą
salę tortur, z której sam nie raz
korzystał, a krzyki ofiar rozchodziły
się po całym domu, budząc w nim
przyjemny dreszcz podniecenia.”
„Tym
razem w oczach dziewczyny nie było współczucia,
a prawdziwy strach.”
„-
Przyślę domowe skrzaty, aby się tobą
zajęły. – rzucił i odszedł zamykając z hukiem drzwi do jej
celi.” - niepoprawny zapis
dialogu.
„Ten
prychnął coś w odpowiedzi i zniknął, zanim
zdołała o coś spytać.”
„Wiele
słyszała o siedzibie Malfoyów, a
teraz miała okazję ją zobaczyć na
własne oczy.”
„Słyszała
wiele przerażających historii na jego temat,
a jednak nie odczuła strachu.”
„Jak
tylko zobaczyła czerwoną suknię,
przygotowaną specjalnie dla niej,
skrzywiła się.”
„Mężczyzna
zwany Lordem Voldemortem czekał na nią
przy stole, ubrany w długą czarną
szatę.”
„Muzykę
wygrywała niewidzialna orkiestra, a
jedzenie samo pojawiało się na stole.”
„Była
bardzo głodna, gdyż cały dzień nic
nie jadła.”
„To,
co w nich zobaczyła, nie napawało jej
nadzieją, a wręcz przeciwnie.”
„Nie
miał pojęcia po, co ją zaprosił.”
- bez przecinka.
„Nie
mógł pozwolić, aby zawładnęła nim
jakaś kobieta i miała wpływ na jego cel.”
„-
Podnieś się i pozbieraj.”
„Nie
jest zachwycony, mając w rodzinie
czarownicę.”
„Gdy
zbliżył się do niej, chciała się
cofnąć, ale nie pozwolił jej na to. Serce w piersi załomotało
jej tak bardzo, jakby miało wyskoczyć
z piersi.” - powtórzenie.
„Przez
chwilę zaskoczona oddawała pocałunek,
po czym gwałtownie oderwała się i uciekła.”
„Akurat
teraz, kiedy miał Caroline Chase w
zasięgu ręki, pojawia się ktoś i
niszczy mu te plany.”
„Wzbudziła
w nim dziwną obsesję, która niezbyt
mu się podobała.”
„Powinien
trzymać się z daleka od takich kobiet, a
jednak nie potrafił.”
„-
Wszędzie cię szukałam,
Lucjuszu.”
„Gdy
wtargnął w jej nieprzygotowane wnętrze,
jęknęła z bólu.”
„Wyobrażał
sobie, że to nie Narcyza pod nim leży, a
Caroline.”
„Obawiał
się jednak, że mógłby skrzywdzić Narcyzę, gdyby ciągnął to
dalej, a tego nie chciał.”
„Budził
w niej mieszaninę uczuć, o jakie się
nie podejrzewała. Nie mogąc zasnąć,
wstała z łóżka.”
Dodatki
(4/5pkt.)
Linki
zawarte w zakładce „Biblioteczka” są skromne, ale
posegregowane. Niestety znajdują się pośród nich również
strony, które zostały usunięte, więc musisz odświeżyć tę
podstronę.
Bierzemy
pod lupę zakładkę „W roli głównej”.
Na
wstępie oznajmiasz, że w opisach postaci mogą pojawiać się
spoilery, więc czytamy na własną odpowiedzialność. Rozumiem
więc, że jeżeli ktoś nie chce naczytać się spoilerów, to ma
się również nie zapoznawać ze statusem, rodziną, historią,
szkolnym domem bohatera? Nie uważasz, że w historii postaci nie
powinny znajdować się wiadomości, które wyjawiasz w treści
opowiadania, w ciągu rozwijania się fabuły? Te spoilery są
zupełnie niepotrzebne, bo ktoś, kto czyta opowiadanie na bieżąco,
będzie doskonale wiedział, jakie uczucia żywi Morgan względem
Blaise'a, a fakt, że Hermiona jednej pijackiej nocy zaszalała ze
swoim przyjacielem Harrym, nie będzie też dla niego żadną nowiną.
Uważam, że ta podstrona powinna być głównie przeznaczona dla
nowych czytelników, którzy na początku opowiadania mogą czuć się
przytłoczeni przez tak dużą ilość istotnych postaci.
Nie
pochwalam dodawania zdjęć postaci do zakładek. Dlaczego? Bo już
na samym starcie czuję się tak, jakbyś narzucała mi sposób, w
który powinnam wyobrażać sobie bohaterów. Przejrzałam wszystkie
strony w Menu przed rozpoczęciem lektury, więc od teraz na zawsze
będę skazana na obraz Valerie Blake pod postacią Taylor Swift...
Po przeczytaniu opowiadania wychodzi też na to, że masz nadzieję,
że Twoi czytelnicy zajrzą do tej zakładki, by zapoznać się z
wyglądem bohaterów, których prawie wcale nie opisywałaś.
Do
tej podstrony dodałaś również opis charakteru postaci, co jest
wielkim minusem. To, jaki naprawdę jest bohater, powinno wynikać z
tekstu, a – po przeczytaniu opowiadania – czytelnik powinien być
w stanie sam to określić. Z widniejącym tam statusem, domem w
Hogwarcie i rodziną nie mam problemu – czytelnik zawsze może
chcieć odświeżyć sobie pamięć, a dzięki temu nie będzie
musiał wracać się do poprzednich rozdziałów. Co do historii
bohaterów też nie miałabym żadnych zastrzeżeń, o ile nie
zawierałyby niepotrzebnych spoilerów.
Błędów
w tej zakładce tyle, co grzybów po deszczu.
„Dom:
Gryfindor” - literówka. Chociaż... pojawia się
czterokrotnie, więc to nie literówka, a błąd w pisowni.
„Ginny
jest szczęśliwa. Została
dziewczyną Wybrańca i spełniają się jej marzenia.”
„Jednak
wszystko się zmienia, gdy w wyniku napadu Śmieciożerców
na Pokątnej, Ginny traci pamięć.”
„Ginny
wie, że powinna trzymać się od niego z daleka,
ale jej serce myśli inaczej.”
„(...)
ukrywający swoje dobre cechy” - najprościej w świecie:
„skryty”.
„Jest
bez pamięci zakochana w Zabinim Blaisie.” - Zabini to
nazwisko, Blaise to imię.
„Gdy
chłopak niespodziewanie zwraca na nią uwagę,
oddaje mu się bez reszty nie patrząc na konsekwencje,
a jednocześnie stara się ratować przyjaciółkę przed samą
sobą.”
- Stara się ratować przyjaciółkę (podejrzewam, że Ginny) przed
samą sobą, czy przed nią samą? Nie jestem w stanie ustalić,
które miałaś na myśli.
„Morgan
pochodzi z rodziny mugoli, przez co jest
jej trudniej zaaklimatyzować się w
świecie czarodziejów.”
„Zostaje
kochanką Draco Malfoya i jest zdecydowana na wszystko,
by go zatrzymać przy sobie. W dodatku przyjaźni się z Astorią i
robi wszystko i ich poróżnić.” - w drugim zdaniu zamiast „i”
powinno być „aby” (lub dowolny synonim tego słowa).
„Dom:
Slyttherin” -
literówka.
„Rodzina:
Bellatriks i Rudolf
Leastrange” -
poprawnie nazwisko brzmi „Lestrange”.
„Gdy
rodzice Bella i Rudolf siedzą w Azkabanie on jest wychowany przez
Lucjusza i Narcyzę.” - gdy rodzice co? Poprawnie zapisane
zdanie wygląda tak: „Gdy jego rodzice, Bella i Rudolf, siedzą w
Azkabanie, Nick jest wychowywany przez Lucjusza i Narcyzę”.
„Ma
niezdrową obsesję na punkcie Ginny
Weasley.”
„Jest
gotowy na wszystko, by ją
zdobyć, a gdy dziewczyna
odmawia mu po raz kolejny,
postanawia się zemścić za wszelką cenę.”
„Zabini
widząc zainteresowanie, jakie budzi w
Morgan, decyduje się na szalony plan.”
„Niespodziewanie
odkrywa w sobie, że Morgan jest dla niego wszystkim,
a to dopiero początek jego kłopotów.”
„Zwłaszcza,
że ojciec nie chce słyszeć o jego związku ze
szlamą z rodziny mugoli.” - jeżeli Morgan jest szlamą, to
wydaje mi się logiczne, że pochodzi z rodziny mugoli.
„Pogodzona
z losem wie, że nie ma wyjścia i musi go poślubić,
a jednak skrycie podkochuje się w Nicku.”
„Gdy
odkrywa, że ma rywalkę,
jest
gotowa
na wszystko,
by
zniszczyć i upokorzyć Ginny Weasley.”
„Wszystko
się jednak zmienia,
gdy chłopak zaczyna się interesować Lavender
Brown.”
„W
pewną pijacką noc spędza ją ze swoim przyjacielem Harrym
Potterem.” - zdaje się, że po drodze zgubiłaś sens zdania.
„Zagubiona,
musi odnaleźć swoją prawdziwą drogę i tego,
który w rzeczywistości jest wybrankiem jej serca.”
„Status:
pół krwi”
- „półkrwi” piszemy razem.
„Obecnie
zakochany w Ginny Weasley, ale czy na
pewno?”
„Gdy
dziewczyna traci pamięć, wszystko
się nagle zmienia,
a Harry odkrywa, że jego
serce zaczyna bić bardziej w stronę swojej przyjaciółki
Hermiony.” - to zdanie brzmi tak, jakby serce Harry'ego było
zaprzyjaźnione z Hermioną, a nie sam Harry...
A
teraz zakładka „Liebster Awards”. Miło się czytało, ale
mogłoby być jeszcze milej, gdyby nie błędy.
„Jeśli
mam być szczera,
nie pamiętam.” -
możesz też wstawić myślnik – wybór należy do Ciebie.
„Od
zawsze kochałam pisać,
a prowadzenie bloga daje możliwość pokazania szerszej publiczności
swoich dzieł.”
„To
najwspanialsza pora roku,
jaka może istnieć dla wszystkich.”
„Nie
mam ulubionej.” - w
kontekście pytania powinno być „ulubionego”, bo byłaś pytana
o typ książki, a nie o samą książkę.
„Czytam
to,
na co akurat mam nastrój, ale najchętniej sięgam po fantastykę i
romanse,
a czasami literaturę
historyczną.”
„Gusta
muzyczne również zależą od nastroju, ale najchętniej słucham
rocku i hip hop.” -
„hip-hopu”.
„Jakie
zwierzę pasuje do Ciebie najbardziej?”
„Byłoby
więcej do wymienienia,
a tak?”
„Zawsze
staram się,
aby była
inwiwidualna i wyjątkowa,
i chyba mi się to udaje.” -
„indywidualna”.
„Od
zawsze jestem fanką FC Barcelony i o niczym nie marzę,
niż zobaczyć to
właśnie miejsce.”
„Być
tam, gdzie grają najlepsi piłkarze na świecie,
to niesamowite uczucie.”
„Nie
wiem czemu ale pasjonuje mnie ten okres najbardziej ze wszystkich.”
„Dzięki
blogowaniu poznałam też masę wspaniałych ludzi,
z którymi łączy mnie wspólna pasja,
a wiek nie ma żadnego znaczenia.”
„Nie
będzie dla nikogo tajemnicą, jeśli
wymienię tutaj nikogo innego, jak Corny
Morgersten, stworzoną przez Beatrice w
„Dzieciach Slytherinu” i „Sercu
smoka”.”
„A
teraz najtrudniejsza część dla mnie:
moje pytania.”
„Nigdy
nie byłam w tym dobra, więc
przepraszam wszystkich, jeśli wydadzą
się banalne:”
„Na
kim się wzorujesz,
tworząc własne opowiadanie?”
„Twoja
ulubiona postać,
jaką do tej pory
stworzyłeś/aś?”
„Wybaczcie,
jeśli nie będzie pełnej jedenastki:”
A
teraz nadszedł czas na wyjaśnienie Ci poprawnego zapisu dialogów.
Przykłady:
- Chryste!
– krzyknął
Mariusz, przykładając dłoń do serca.
– Nie spodziewałem się tego!
- A
ja to przewidziałam – mruknęła
Ania.
Określenia
„krzyknął”, „mruknęła” itp. to didaskalia opisujące
sposób mówienia bohaterów. Kwestii bohatera nie kończymy kropką,
a stawiamy ją dopiero na końcu takiego didaskalia; z wielokropkami,
pytajnikami i wykrzyknikami sprawa ma się inaczej – wstawiamy je,
ale „krzyknął” i tak zapisujemy małą literą.
Didaskalia
mogą również dzielić zdanie na dwie (lub więcej) części:
- Mamo
– zaczęła, robiąc cielęce oczy do rodzicielki – kupisz mi
tego misia z wystawy?
Didaskalia
są też używane do opisywania świata przedstawionego, reakcji
bohaterów itd.
- Hej,
popatrz!
– Uśmiechnęła
się, podnosząc coś z ziemi.
– Znalazłam
dwa złote!
Podsumowanie
Na
Twoim miejscu przepisałabym początkowe rozdziały opowiadania, bo
były dość chaotyczne i trudne do przebrnięcia, a w dodatku
zasypane masą błędów, co w dużej mierze zaważyło na otrzymanej
przez Ciebie ocenie.
Wielkim
minusem były oklepane miłosne schematy, które nieustannie
przewijają się przez sferę blogową. Byłam zawiedziona tym, jak
szybko Draco i Ginny wylądowali nadzy w łazience Jęczącej Marty,
ale zdołałaś nie przesłodzić tej sceny, a po wszystkim tak
szybko do siebie nie wrócili. Ze strony sercowej bohaterów niczym
nie zdołałaś mnie zaskoczyć. Najbardziej nie potrafiłam się
jednak pogodzić z tym, jak pokazałaś Lilith – już wspominałam,
że miała wielki potencjał, ale niestety go zmarnowałaś.
Cieszę
się, że jednak to inna osoba, niż podejrzewałam, okazała się być córką Voldemorta
– jeżeli czytelnicy nie przeglądali wszystkich komentarzy, które
otrzymujesz, to pewnie byli mile zaskoczeni i w pewnej mierze
zaintrygowani.
Ilość
zdobytych punktów:
61/100
– Żuczek (dostateczny – 3).
Dziękuje za ocenę, gdyż przyznam szczzerze iż spodziewałam się że wypadnę gorzej.
OdpowiedzUsuńWiem że opowiadanie jest dość chaotyczne i dopiero teraz staram się nad nim uważniej pracować.
I od niedawna mam betę, która naprawdę sie stara i widać przy tym efekty.
Co do sytuacji sercowych to właśnie wszystko tak miało wyglądać, gdyż to głównie jakby nie było jest brane jako romans.
Zaś postać Lilith dopiero się rozwija... i pracuje nad nią cały czas.
dziękuje bardzo i pozdrawiam serdecznie.
Witaj, Noisiu;)
OdpowiedzUsuńOceniłaś poprawność w piętnastu rozdziałach? O.o
Zwykle oceniamy w czterech;)
Jestem pod wrażeniem tego, że naprawdę Ci się chciało. Twoja pierwsza ocena na OO, więc chciałabym powiedzieć coś więcej, ale nie mam czasu żeby się wczytać. Chwilowo;)
Pozdrawiam
Wiem, że zwykle oceniacie w czterech, ale w późniejszych rozdziałach było mniej błędów niż w początkowych, więc już mi to dużej różnicy nie robiło :)
UsuńZaraz się jakoś ładnie wypowiem, przy okazji - szacun za te piętnaście rozdziałów, ale najpierw - być może to moja subiektywna opinia. Ale niech będzie.
OdpowiedzUsuńSpójrz na ostatni akapit oceny. Jejciu. Nie, nie ciągnie mnie, żeby czytać tego bloga, ale jeśli ktoś by tu wpadł i przeczytał taki spoiler, to by zabolało. Myślę, że lepiej byłoby napisać np.: "Cieszę się, że córką Voldemorta okazała się inna osoba, niż myślałam, bo bla bla bla...". Ale to moja subiektywna opinia :)
I zaraz sobie przeczytam ocenę, a co tam, trzeba się wspierać ładnie.
To ja tradycyjnie zacznę od błędów, które rzuciły mi się w oczy:
OdpowiedzUsuń1. W opisie rozdziału pierwszego piszesz o Śmierciożercach - śmierciożerca piszemy małą literką. Ten sam błąd pojawia się jeszcze trzy razy podczas opisywania rozdziału drugiego i raz podczas opisywania rozdziału szóstego (mniej więcej w połowie)
2. Pod koniec opisywania rozdziału czwartego: nie ważne - powinno być nieważne.
3. Końcówka rozdziału piątego: "nie wiadomo skąd Dumbledore pojawił się w skrzydle szpitalnym, wysłał sparaliżowanego od pasa w dół Malfoya do Świętego Munga i otrzymali wyniki" - przecinek przed skąd; i druga sprawa - skąd wzięła Ci się nagle ta liczba mnoga w "otrzymali"? Bo ciężko się połapać, o kim, oprócz Albusa, mówisz.
4. Początek rozdziału dziesiątego: "Wydawało mi się to dziwne już podczas czytania, ale postanowiłam to i dać Ci szansę i na chwilę to zignorować" - powinno być chyba bez "to i".
5. Końcówka rozdziału dziesiątego: "powiedzieć o komuś o próbie gwałtu" - bez pierwszego "o".
6. Początek rozdziału trzynastego: "zaprowadzając porządek w bibliotece" - porządek można zaprowadzić? Nie jestem pewna, czy to błąd, po prostu dziwnie mi to brzmi ;)
7. Początek rozdziału czternastego: "który nagle zachciał używać swojego mugolskiego imienia i nazwiska" - może "zechciał"? Albo po prostu "postanowił"/"zdecydował się"/"zaczął".
8. Bohaterowie, Lilith: "zawładnięcia na światem" - miałaś chyba na myśli "nad", chociaż wydaje mi się, że wystarczy "zawładnięcia światem".
Oprócz tych kilku pomyłek, jestem pełna podziwu, że ocenę napisałaś w tak dobrym stylu. Już dawno nie czytało mi się żadnej oceny tak przyjemnie. Poza tym gratuluję umiejętności opisywania treści - nie streszczasz bloga, ale przedstawiasz go tak, że nawet ktoś, kto nie czytał opowiadania, jest w stanie zrozumieć jego ogólny sens.
Przedstawiłaś błędy we wszystkich rozdziałach? *.* Ja bym prędzej szału dostała niż wszystko wypisała xd moja cierpliwość zaskakująco szybko się kończy, jeśli zamiast skupić się na treści muszę siedzieć i klikać kopiuj-wklej.
Uwielbiam, jak oceniający wypisuje błędy logiczne! To zawsze niezwykle psuje lekturę i uważam za ważną sprawę wypisanie tego wszystkiego autorowi bloga. A wycieczki do miasta Nieprawdopodobieństwo były strzałem w dziesiątkę.
Na koniec powiem, że wywarłaś na mnie niezwykle dobre wrażenie. Szczególnie, że to Twoja pierwsza ocena. Oby tak dalej! ^^
Pozdrawiam,
Jeszcze jedno! Wyjustować tekstu też nie możesz? Bo jakoś razi mnie to strasznie ;)
Usuń3. W szpitalu byli jeszcze rodzice Malfoya, o których nie wspomniałam.
OdpowiedzUsuń6. To frazeologizm, nie słyszałaś go nigdy? :D
7. Wydaje mi się, że "zachcieć" to poprawna forma, bo pochodzi od słowa "zachcianka" - może inne oceniające by się na ten temat wypowiedziały?
Brr, nieważne ile razy czytałam tę ocenę przed publikacją - i tak nie zdołałam wyłapać tych głupich błędów :/
Lecę poprawić ^.^
Przyznaję szczerze, że nie słyszałam ;) ale zapamiętam na przyszłość, może mi się przyda ^^
UsuńZ tego, co się orientuję "zachcieć" występuje tylko w formie "zachcieć się" (zachciało mi się pić) i faktycznie, tutaj, w tym kontekście raczej nie pasuje. A jeżeli chodzi o pochodzenie, to po prostu od "chcieć". Chociaż, kto wie, morfologia to skomplikowana dziedzina. :D
UsuńMnie również bardzo przypadła do gustu ta ocena - ja też wysłałam swoje zgłoszenie do OO i teraz poczułam się zakompleksiona, ponieważ nie jest ono na tak dobrym poziomie jak Twoje, Noisiu ;)
OdpowiedzUsuńPrócz długości tekstu i dokładności, jestem jeszcze pod wrażeniem Twojego stylu. Oceniłaś wszystko płynnie i zgrabnie - miło mi się to czytało i wiedziałam, o co chodzi, choć nie jestem czytelniczką tego bloga. Nie boisz się wytkać błędów i równocześnie robisz to uprzejmie oraz z empatią dla autorki. Podoba mi sie takie podejście ^^
Awww, czytałam Twój komentarz i równocześnie obierałam pomarańczkę ze skórki, a z nieuwagi sok mi trysnął do oka :/...
UsuńNie ma powodu, by czuć się zakompleksionym, wierz mi - w ocenianiu chodzi o praktykę, a tej mam trochę za sobą, chociaż oficjalnie napisałam, że nie mam doświadczenia (parę lat temu byłam już oceniającą na kilku blogach, ale musiałam szybko rezygnować ze względu na zdrowie), więc jeżeli naprawdę podoba Ci się ocenianie, to wystarczy trochę popracować nad stylem :).
No to teraz ja się wypowiem!
OdpowiedzUsuńTak, tak, mnie też zaczęło irytować niejustowanie tekstu, od kiedy zauważyłam, jak ładnie wtedy wygląda xD
Ogólnie - świetna ocena, bardzo przyjemnie mi się ją czytało, gdy tylko miałaś jakiś zarzut - popierałaś go argumentem. Jeśli chodzi o wycieczkę do miasta Nieprawdopodobieństwo, to jesteś dobrym przewodnikiem!
Mogłabym tylko spekulować nad jedną sprawą: "Kolejne nieprawdopodobieństwo: milczenie Ginny". Nie udało mi się wywnioskować, czy do gwałtu doszło, czy nie, tak czy inaczej - coś takiego jest zawsze ogromnym śladem na psychice dziewczyny. Czytałam (i wydaje mi się to logiczne), że niezwykle wstydzą się takiego incydentu, więc często kryją się z tym i nie zgłoszą na policję, a na pewno nie pogadają z rodzicami czy przyjaciółmi. Z rodzicami chyba szczególnie. Myślę więc, że w tym miejscu można by trochę odpuścić autorce :)
Nie doszło do niego - Ginny została uratowana przez Harry'ego, a wszystko, co potem robiła, było nielogiczne, dlatego to też wytknęłam. Serio, nie potrafię sobie wyobrazić kogoś, kto ledwo uniknął gwałtu, a pięć minut później wskakuje do łóżka ze swoim wybawcą...
UsuńNo fakt, to taakiee logiczne. Najpierw unikamy gwałtu, potem wskakujemy do łóżka chłopaka, który nas zdradzić i "tryska życiem" na lewo i prawo.
Usuń*zdradził
UsuńNie umiem oceniać ocen, więc się nie będę wymądrzać. Dobrze, że wskazywałaś nieścisłości w logice, to chyba najważniejsze.
OdpowiedzUsuńI wyrazy podziwu za tyle poprawności, mnie przy wypisywaniu błędów z kilku rozdziałów nie starcza cierpliwości...:)
I pytanie. Czy didaskalia nie są czasem zarezerwowane dla dramatu? Może byłoby lepiej mówić po prostu o komentarzu narratorskim?
Dopiero teraz zauważyłam, że mój komentarz może zabrzmieć jakoś tak... chłodno. A nie powinien, bo ocena bardzo mi się podobała i nie mam nic do zarzucenia, więc się nie rozpisywałam.
UsuńEch, muszę poćwiczyć wyrażanie siebie w sposób zrozumiały. ;)
Tak mi to wytłumaczyła polonistka, a teraz to wygooglowałam i też tam mowa o didaskaliach.
UsuńWitaj, Noisiu.
OdpowiedzUsuńJa również, jak reszta dziewczyn, jestem pod wrażeniem Twojej sumiennie napisanej oceny. Zawarłaś w niej wiele przydatnych rad, a całość napisałaś bez wodolejstwa i unikałaś opisywania opowiadania, zamiast tego, komentując jego poszczególne elementy, co się chwali. Ocenę czytało się bardzo przyjemnie i chętnie zobaczę na co Cię jeszcze stać w przyszłych analizach.
Pozdrawiam serdecznie
Witam, jestem autorką szablonu na blogu rosmaneczki niewolnicy-przeznaczenia. Chciałam tylko napisać, że przesunięcie tekstu w kolumnach wynika z niedopasowania do przeglądarki. Dostosowywałam go najwyraźniej w innej przeglądarce dlatego w Twojej mogą się nie zgadzać parametry i tekst wychodzi po za ramkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze wtrące bo jest argument który opowiada o zachowaniu Ginny.
OdpowiedzUsuńGinny jest inna niz normalnie ponieważ jakby nie było straciła pamięć... jest zagubiona i nie umie się odnaleźć a Harry nadal gra rolę jej chłopaka.
Ciężko jest wczuć się w jej rolę ale myślę że oddałam ją najlepiej jak potrafiłam.
To opowiadanie odbiega od kanonu i tak właśnie ma być.
To taka mała uwaga moja żeby lepiej zrozumieć jej postać.