wtorek, 7 maja 2013

[45] orszulina-bajda.blogspot.com


Adres bloga: Orszulina-bajda
Oceniająca: Marzycielka
Autor: Orszula
Ocena: standardowa



Okładka(3/5)

Przyznam szczerze, że adres stworzyłaś sobie dziwaczny. W pierwszej chwili naszło mnie pytanie ,,W jakim to jest języku’’? Dopiero po nieco dłużej analizie zorientowałam się, że ,,bajda’’ jest inną formą bujdy, czyli czegoś bzdurnego. Natomiast człon ,,orszulina’’ nawiązuje do Twojego nicka, ten zaś zdaje się być średniowieczną odmianą imienia Urszula. Mówiłam, że to dziwaczne? Nie mogę ukryć, że widzę w tym adresie jakiś zalążek… ciekawej specyfiki oraz magii pradawnych lat. Aczkolwiek przez zlepek tych dwóch wyrazów przebija się głównie brak harmonii i sensu. To coś w deseń Marzycielka - szczerość, jeśli piłabym do mojej pracy w tej ocenialni. Widzisz zatem, że te dwa człony niezbyt dobrze się ze sobą lepią?  Słowo ,,bajda’’ nie jest złe – można nawet nazwać je chwytliwym. Mogłabyś mu wymyślić jakiegoś partnera i powstałby łady adres.

Jeśli chodzi o cytat na belce -  nie widzę autora, więc wnioskuję, że sama go wymyśliłaś. Za to oczywiście plus. Na tym etapie trudno mi powiedzieć, do czego konkretnie się on odnosi i czy w ogóle ma jakiś głębszy sens, ale wyczuwam w nim jakąś nutkę humoru i ironii, a także sugestii co do zamkowej scenerii Twojego opowiadania. Podoba mi się takie przedstawienie spraw.

Podsumowując, pierwsze wrażenie na tym blogu świadczy o tym, że zetknęłam się z czymś o ciekawym klimacie, na czym dłużej pozostanę, choćby po to, aby móc połączyć przedstawione przez Ciebie sugestie.

Grafika i dodatki(3/10)

Niestety na tym polu będę krytyczna.

Jako nagłówek służy prostokątne zdjęcie kamiennego muru (bądź ściany), na którym zostały wypisane słowa – te zaś na domiar złego wiją się i wykręcają jak torturowani więźniowe, utrudniając odszyfrowanie. Nie wygląda to z pewnością zachęcająco, ani też nie dodaje klimatu opowiadaniu. Myślę, że pozbycie się takiego obrazka wpłynie na korzyść wizualnego odbioru.

Na krytykę muszę wystawić także tło bloga – panoramę wokół zamku. Na upartego można by powiedzieć, że taki obraz wprowadza nas w średniowieczny klimat bloga, ale w moim odczuciu po prostu nie wygląda to dobrze. Strona pod względem wystroju zdaje się wówczas taka jakaś biedna. Zdecydowanie można poprawić ją na lepsze.  

Nie wiem, czy nagłówek + tło w tym przypadku mogę nazwać szablonem. Napisałaś, że jesteś początkującą blogerką, co właśnie uwidacznia się w Twojej amatorskiej szacie graficznej. Możliwe, że nie zetknęłaś się z szabloniarniami. Jeśli mam racje, radzę Ci do nich zajrzeć. Zdaję sobie sprawę, że do Twojej tematyki niełatwo będzie znaleźć szablon, ale przecież zawsze możesz złożyć zamówienie. W celu przekonania Cię do skorzystania z usług fachowych stron z grafikami, poszperałam trochę w blogu Elfaby i znalazłam takie dwa cuda: to i to. Może któreś z tych? A jeśli masz wątpliwości, więcej szabloniarni znajdziesz pod tym adresem. Natomiast jeśli napotkasz problem z ustawieniem szablonu, to na blogu Elfaby znajdziesz prostą instrukcję. Jeżeli nadal czegoś byś nie rozumiała, to daj znać, spróbujemy wspólnie rozwiązać ten problem.

Jeśli chodzi o menu to masz tam wszystko napaćkane po prawej stronie bloga. Archiwum, informacje o autorce, linki…W jednym miejscu spotkały się różne bajki i zrobił się bałagan. Radziłabym Ci te poboczne informacje zamknąć w podstronach(jeżeli nie wiesz jak je stworzyć, też mogę Ci pomóc). Wtedy w zakładce ,,autorka’’ mogłabyś szerzej przedstawić nam siebie, a linki byłyby uprzątnięte z głównej strony bloga. Jedyne, co bym zostawiła,  to ,,obwieszczenie’’, bo odnosi się ono do każdego, kto wejdzie na Twoją stronę, a więc większą szansę na przeczytanie komunikatu zapewnia jego umiejscowienie na wierzchu. Co do archiwum…nie za bardzo widzę w nim sens, skoro posiadasz już praktyczny spis rozdziałów.  Moim zdaniem któreś z nich jest zbędne. Natomiast do podstron bloga dodałabym jeszcze jakąś o opowiadaniu albo o bohaterach, bo kiedy natrafiłam na Twojego bloga, nie za bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Nie wymagam, abyś opisywała czytelnikom swoje postacie, bo możliwe, że musimy sami zebrać o nich informacje na podstawie rozdziałów, jednakże jakiś zarys Twojej historii byłby czymś pomocnym i zachęcającym do jej przeczytania.

Estetyce treści rozdziałowej nie mam nic do zarzucenia. Na tekście zastosowałaś justowanie, czcionka ma odpowiednią wielkość, a pomiędzy akapitami są przerwy, dzięki czemu nie mam wrażenia przytłoczenia słowami. Jedyna moja uwaga tyczy się dopisków autorki – tam wielkość liter jest trochę za mała. Myślę, że skoro użyłaś kursywy, fragmenty opowiadania i Twoich przedmów są już odpowiednio oddzielone.

Treść (54/60)

Tutaj będę bardziej komentować, niż dawać rady, bo uważam, że jest to zbyteczne. Jesteś wysoce rozwiniętą pisarką i zarzucam Ci tylko jakieś drobnostki. Bardzo chciałabym Ci pomóc udoskonalić siebie, ale mam wrażenie, że wiele więcej ulepszeń z Ciebie nie da się wycisnąć.

Prolog
Już początek zrobił na mnie wrażenie – niestety nie do końca pozytywne. W pierwszym akapicie wita mnie długie na cztery wersy zdanie.

Z trudem powstrzymał cisnące się na wargi ironiczne uwagi na temat niezdrowego entuzjazmu przysłanego aż z samej stolicy mistrza architekta, zadowalając się zamiast tego obserwacją, jak tenże entuzjazm gaśnie w starciu z perspektywą zejścia po prowizorycznych schodach prowadzących do Średniego Zamku.

Przyznam, że choć w zdaniu tym widać pisarską wprawę i podejrzewam, że nie męczyłaś się z jego ułożeniem, to jednak umysł czytelnika musi się sporo natrudzić, aby zrozumieć sens tej wypowiedzi. Domyślam się, że czujesz się dobrze, tworząc takie zdania, ale radziłabym Ci nie serwować aż tak długich, bo zostaną one po prostu niezrozumiane. Miej też na względzie dobro czytelnika.

Nie musiałam długo czekać na wyjaśnienie cytatu na belce – teraz już wiem, w jakim kontekście został on stworzony, a ta wiedza mnie satysfakcjonuje.

Bardzo podoba mi się sposób, w jakim opisałaś trzy segmenty, z których składa się zamek. Zrobiłaś to plastycznie i zgrabnie – podziwiam takie opisy w utworach literackich, bo ich autor nie rozwodzi się nad danym wyglądem przez pół rozdziału, ale za to potrafi w kilku wyrazach przedstawić charakterystyczne cechy budowli. Po ich przeczytaniu mam przed oczami całkiem wyraźny obraz zamku.

Przyznam rację jednej z komentujących prolog – ilość informacji potrafi przytłoczyć. Rozumiem jednak, że budujesz od zera swój świat i musisz przekazać czytelnikowi wiele  wiadomości o nim, aby mógł zobaczyć choć jego fundamenty. W takiej sytuacji podawanie coraz to nowszych informacji jest pożądanie, ale wolałabym nie być nimi bombardowana na początku. Rozumiesz, ich liczba powinna zwiększać się wraz z kolejnymi rozdziałami. 

Końcówka mnie zaciekawiła, ponieważ jest mowa o młodym magu, który ma trafić pod skrzydła Jehana. Takie wątki zawsze wzbudzają zainteresowanie. A sądząc po zdaniu starszego z mężczyzn o tej sprawie, nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne zadanie. Nie mogę zaprzeczyć, że po takim prologu chce się czytać dalej.

Rozdział I
Na wstępie przyznam, że zaciekawiło mnie to sponsorowanie rozdziału przez dane litery, a idąc głębiej – przez dane wyrazy, nawiązujące do akcji postu. Naprawdę fajny i oryginalny pomysł. Tak sobie myślę – może mogłabyś nazwać w ten sposób rozdziały? Bo wiesz, na razie masz ich pięć, zatem nie ma problemu z ich rozróżnieniem, ale kiedy liczba notek dojdzie do dwudziestu albo wyżej, a ktoś będzie chciał przeczytać wcześniejsze rozdziały, to może się w tym spisie pogubić. Dlatego proponuję Ci je nazywać ,,I jak Introdukcja’’ i tak dalej. Gwarantuję, że to będzie przyjemna nowość wśród innych blogów. 

Cieszę się, że w rozdziale pojawiły się dialogi, które nieco…rozrzedzają skumulowaną akcję, że tak powiem. Chodzi mi tutaj o to, że przekazywanie informacji za pomocą wypowiedzi bohaterów jest ciekawszym sposobem, niż zawieranie ich w zbrylonym opisie. Oczywiście nie należy nadużywać takiej formy.

Na nieszczęście lord kanclerz, zwykle surowy i wyrachowany, w tym jednym przejawiał charakter kapryśnej kochanki, że lubił mścić się długo i subtelnie.

Nie mogłam się powstrzymać przed zacytowaniem tego zdania. Naprawdę świetnie skomponowane. Zresztą coraz częściej natykam się w Twoim tekście na niebanalne sentencje i godne zapamiętania zwroty. Przyjmij moje wyrazy uznania.

Także przypadło mi do gustu nazywanie młodego maga przez starszych żołnierzy ,,kogucikiem’’. To określenie jest podobne charakterem do tych, z czasów średniowiecznych. Plus dla klimatu opowiadania.

Muszę przyznać, że opis młodzieńca o dziewczęcej urodzie zrobił na mnie wrażenie. Po raz kolejny popisujesz się umiejętnością tkania słowami wyraźnego obrazu, tym razem bohatera. Na tym polu chyba jakakolwiek rada jest zbędna. Nasunęły mi się tylko takie pytania – jak długo tworzysz dzieła pisarskie? Sama szlifowałaś swoje umiejętności czy ktoś – nauczyciel, rodzice, ocenialnie itp. – Ci pomógł? Mogę się domyślić, że często pochłaniasz książki.

Zaskoczenie wywołał we mnie zwrot akcji z wyżej wymienionym chłopcem. Spodziewałam się, podobnie jak Jehan i reszta czytelników, że będziemy mieli do czynienia z marną ‘żołnierzyną’, a tymczasem przybyły Andenais okazał się kimś znacznie więcej. Już teraz mogę stwierdzić, że chłopak ma w sobie siłę wewnętrzną, a w dodatku wywodzi się z wrogiego Jehanowi rodu…Rozmowa pomiędzy tą dwójką wypadła naturalnie i nieprzewidywalnie. Naprawdę jestem zaintrygowana.

Faktycznie trochę się tutaj nazbierało imion i krzyżujących się ze sobą ścieżek przeszłych historii. Starałam się je czytać z uwagą, ale jestem pewna, że nie wszystko zdołałam sobie poukładać w głowie. Dlatego przydałby się tutaj spis postaci, a może także jakaś mapa Cesarstwa.

Moją uwagę zwrócił także przedrostek rodowego nazwiska - ,,vi’’. Jest to jeden z elementów, które sprawiają, że opowiadanie jest niepowtarzalne, dlatego cieszę się, że go wymyśliłaś.


Rozdział II
Jestem zadowolona, że udzieliłaś nam trochę informacji o magach, aczkolwiek nadal czekam na coś więcej.  

Ciekawi mnie przewijająca się przez myśli i wypowiedzi bohaterów Bogini. Domyślam się, że jest to bóstwo, do którego modlą się  wszyscy mieszkańcy Cesarstwa. Mam nadzieję, że doczekam się rozwinięcia i tego wątku.

Należy Ci się plus za to, że wymyślasz własne pojęcia, takie jak Fiarannan czy nawet własny gatunek zwierząt, nazywany białolotami wiłorogimi vel latawcami. Przyznam, że bardzo zaciekawiły mnie te latające i zasmakowane w ludzkim mięsie potwory, których kłów ledwo uniknął Jehan. Wprowadzają one do opowiadania dreszczyk grozy – w końcu te stwory są krwiożercze. Zauważyłam, że w tekście zostało wspomniana jeszcze taka kreatura jak wywern – dowiedziałam się z google, że chodzi o coś podobnego do smoka. Ciekawe, nigdy o nim nie słyszałam. No, na motywy fantastyczne nie mam co narzekać w tym opowiadaniu. W dodatku nie są to oklepane elementy. Mogę śmiało powiedzieć, że z drugim takim blogiem się nie spotkam. Swoją oryginalnością zdobyłaś u mnie spory szacunek.

Wizg? Cóż za ciekawe słowo. Mówiąc szczerze, znów musiałam skorzystać z pomocy google, aby zrozumieć jego znaczenie. Oczywiście świadczy to tylko o Twoim szerokim znawstwie słów.

Opis scenerii w ,,pyle i bólu’’ zrobił na mnie wrażenie. Ostatnie słowa o bohaterskiej śmierci satysfakcjonują zasady realności, bo wzięłaś w nich pod uwagę, że śmierć na polu bitwy wcale nie musi mieć podniosłego czy choćby bohaterskiego charakteru. Żołnierze często umierają w sposób hańbiący ich honor.

Zastanowiła mnie troska młodego maga o Jehana. Któryś z Twoich czytelników rzucił, że Gweanael jest kobietą w przebraniu, ale chyba takie podejrzenie mija się z prawdą. Tak czy siak, postać złotowłosego chłopca wzbudza spore zaintrygowanie. Zaryzykuję stwierdzenia, że jest on słońcem tej historii.

Rozdział III
Widzę, że rozdział jest obszerniejszy, niż poprzednie. To dobrze.

Dostałam kolejne informacje o ludziach z magicznymi zdolnościami, tym razem pełniących funkcję Uzdrowicieli - ciekawe. Zaskoczyło mnie natomiast, że młody Gweanael zdołał wyleczyć rękę Jehana. Widzę, że zdecydowanie nie jest on tylko ładną buźką.   

 Aha!  Czyli wedle ich religii, zmarli udawali się za Tęczowy Most, do krain bogów. Kolejna ciekawa informacja.

Mogę zrozumieć zakłopotanie, które ogarnęło generała, kiedy Mons prostolinijnie oznajmił mu, że ten patrzy zbyt wysoką miarą na innych. Cóż, słowa inżyniera zawierały sporo racji i powinny stać się nauczką dla Jehana. Już wcześniej zauważyłam, że dość krytycznie spogląda na świat. Chwilami tego jego kąśliwe uwagi mnie bawiły, ale muszę zgodzić się z Monsem – zbyt surowo ocenia ludzi. Zwłaszcza Andenaisa, który przecież uratował mu życie, ryzykując własne.

Dobra, żeby nie było tak idealnie, muszę się od czasu do czasu do czegoś przyczepić – taka moja praca. Nie jest to rzecz wielkiej wagi, ale trochę mi zgrzyta.

Być może Jehan miał zwidy, co, zważywszy na jego stan, nie byłoby wcale zaskakujące, ale mógłby przysiąc, że Mons nie mówił wszystkiego. Chyba, że rzeczywiście tylko wyobraził sobie nutkę goryczy, pobrzmiewającą w głosie inżyniera.

Mieć zwidy, jak sama nazwa wskazuje, oznacza źle interpretować to, co się widzi. Natomiast nutkę goryczy w głosie można jedynie usłyszeć. A więc trafniej byłoby użyć tutaj słów ,,Być może Jehan się przesłyszał’’.

Najlepszą zemstą jest żyć dobrze, generale. A przynajmniej tak dobrze, jak się da.

No…ciekawe stwierdzenie, na pewno zawierające w sobie sporo prawdy. Cieszę się, że w dalszym ciągu uraczasz nas takimi mądrymi słowami.

Wprowadzenie postaci pani Brigitt zawierało dozę humoru. Zwłaszcza w końcowym zdaniu – silna kobieta może przestraszyć niejednego żołnierza.

Rozdział IV
Dwa razy w tekście wystąpiły słowa wcale nieźle. Cóż za sformułowanie! Nie spotkałam jeszcze blogera, który by się uciekał do takich starodawnych zwrotów. Oczywiście działa to na Twoją korzyść – normalnie wydaje mi się, że nie pochodzisz z tej epoki, skoro tak umiejętnie operujesz niewspółczesnym językiem.

Gwenael o Tysiącu Twarzy faktycznie zasługuje na swoje miano. W jednej chwili jest poważny, w drugiej wybucha śmiechem, a w trzeciej drży w szlochu. Nie powiem, że mnie to nie zaskoczyło, podobnie jak Jehana.

Moją uwagę przykuła także postać Salme-Breze – taka dziwaczna i zatracona w swoim świecie, a na swój sposób ciekawa.

Myślę, że najbardziej interesującym elementem tego rozdziału była opowiadana przez Jehana historia. Wykorzystałaś w niej klimatyczne motywy – związek brata i siostry, zamknięcie na wieży, odebranie sobie życia poprzez powieszenie się, rzekomo na własnych włosach, a także blada zjawa. Nie dziwię się, że zebrani przy stole przysłuchiwali się tej opowieści z takim zainteresowaniem.

Końcówka i pojawienie się kapelana jest takim napędzeniem akcji. Chyba w każdym z czytelników obudziło się pytanie ,,O co chodzi? Co dalej?’’, dzięki czemu przeczyta on kolejny rozdział.

Rozdział V
Rozdział poświęcony w głównej mierze religii Twojego świata. Czekałam na to, choć samego rozwinięcia postaci Bogini nie było za wiele. Wiem tylko, jak się ją przedstawia na deskach sceny, natomiast sama jej postać – dlaczego się ją czci, nad czym ona sprawuje pieczę, co daje wiara w nią  - pozostaje dla mnie zagadką. Oczywiście nie spodziewam się, że po piątym rozdziale będę wszystko wiedzieć. I widzę, że Jehan nie jest zbyt religijną osobą. To znaczy wierzy w Boginię tylko w chwilach trwogi. No, po takim ,,twardo stąpającym po ziemi’’ człowieku nie można oczekiwać, że uznaje jakiś niematerialny byt.

Przedstawienie należało do obrzędów religijnych i mówiąc szczerze, czytałam je zainteresowaniem. Lubię poznawać nowe kultury i zwyczaje. Gwenael boginią? Właściwie trudno się dziwić z racji jego dziewczęcego wyglądu. Ładnie opisałaś go w roli kobiety, mogłam go sobie dobrze wyobrazić i…trochę się pośmiać.

Ale w trakcie całego przedstawienia chyba najbardziej zaciekawiła mnie ta niewyjaśniona chwila grozy, w której to chłopak stanął na scenie w pewnej pozie wzbudzającej niepokój u widzów. Cóż to oznaczało? Trudno mi się oprzeć wrażeniu, że w młodzieńcu kryje się jakaś dzikość, z której on sam może nie zdaje sobie sprawy.  

To już kolejna rozmowa Jehana i Gwenaela, w której sypią się jakieś…iskry. Gdyby byli przeciwnej płci, nazwałabym to chemią, a tak to staram się wyzbyć skojarzeń. Widać, że wrogość ich rodów przekłada się nieco na ich relacje.

 Część magów umiera młodo, po prostu gasną, przepaleni od środka własną mocą.

A to ci ciekawa sprawa, a dla magów niewątpliwie niemiła. Zaskoczyły mnie te niewyjaśnione śmierci w rodzinie Andenaisa. Wynika z tego, że Gwenaelowi może grozić niebezpieczeństwo. Muszę pochwalić Jehana za ostatnią wypowiedź, w której zachował się zadziwiająco porządnie. Coś tak czuję, że ta dwójka jeszcze może nawiązać przyjacielską więź.

1) Fabuła/Wątki (9/10pkt.)

Podczas oceniania chwaliłam Cię za Twój pomysł, a zatem nie poczujesz zbytniego zaskoczenia, widząc tak wysoką ocenę. Fabuła w opowiadaniu jest przemyślana, oryginalna i pomysłowa. Osadza się w okolicach zamku Wira i rozgałęzia się na wiele wątków – tych ważniejszych i tych pobocznych. Można rzec, że jest trochę zawiła ze względu na swoją różnorodność. Czasami można się w tej całości pogubić. I  choć wszystko opisujesz z precyzją, ja pamiętam tylko te najważniejsze rzeczy. Powód? No po prostu nie da się zachować w pamięci każdej historii z kart Wiry czy Cesarstwa. A przecież mam świadomość, że te opowieści, które wystąpiły do tej pory, są zaledwie przedsionkiem tego, co mogłabyś nam ukazać.  Chciałabym Ci poradzić, abyś skupiła się na tych bardziej istotnych kwestiach, ale wówczas ucierpiałby Twój świat przedstawiony, który przecież z każdą nową wzmianką nabiera barw. Ciężki orzech do zgryzienia, muszę przyznać. Dlatego myślę, że możesz zostawić ilość informacji taką, jaka jest – ewentualnie trochę ją pomniejszyć. Czytelnik sobie wybierze, czy chce przeczytać każdy szczegół czy niektóre miejsca pominąć. Bo to, co tworzysz, jest pełne pasji i szkoda by było to ograniczać. Kto jest szczerze zafascynowany Twoim światem – niech czyta! Pod tym względem Twoja opowieść przypomina dzieła Tolkiena. Tam też był duży napływ nazw i historii, ale jeżeli komuś zależało, poświęcał czas na ich przeczytanie.

Czy wszystko się ze sobą ,,klei’’?

A i owszem. Masz zaplanowany każdy drobiazg, a nawet jeśli nie, to umiesz wywołać takie wrażenie. Z racji wielowątkowości postanowiłam porzucić wnikliwą analizę logiki w Twoich utworach. Podczas czytania nic mi nie zgrzytało, a przecież nie będę się na siłę czepiać. Po prostu wykonałaś kawał solidnej roboty. Zastanawiam się, jak długo siedziałaś, tworząc notatki odnośnie opowiadania. 

A gdybym miała wskazać najważniejsze kierunki, w których podąża opowiadanie…Myślę, że głównym motywem jest tutaj pojawienie się w zamku młodego maga, a co za tym idzie – jego postać oraz relacje z przełożonym.

Podsumowując, fabuła jak najbardziej zachęca do dalszego czytania ambitniejszych odbiorców. Jedynie jeden punkt poleciał za dyskomfort zbyt wielu wątków do ogarnięcia.

  2)Rozwinięcie akcji (5/6pkt.)

Cóż, widać, że masz przemyślaną fabułę, a jej powolnie postępowanie na przód wynika z głównie z tego, że chcesz jak najwięcej pokazać. Pięć rozdziałów to niewiele, aby ocenić rozwinięcie akcji. Na pewno coś się dzieje – a to zaatakowanie przez latawce, a to przedstawienie, a to zwierzenia bohaterów.

Jeżeli jednak miałabym zanalizować akcję w jednym rozdziale,  to przyznam, że ciągnie sią ona dość ślamazarnie, ponieważ dosypujesz przy tym kolejne informacje, aby czytelnik mógł wgłębić się w Twój świat. Minusem jest więc brak…dynamizmu. Czytelnik chwilami może troszkę się znudzić – przyznam, że mnie też się to zdarzyło. Pod komentarzami jednak przeczytałam Twoje zapowiedzi, że zwiększenie tempa akcji ma nastąpić już za niedługo, dlatego jestem dobrej myśli. 

3)   Świat przedstawiony (9/10pkt.)

To kryterium wypadło dla Ciebie bardzo pozytywnie, ponieważ już po prologu da się zauważyć, że bogato i ciekawie kreujesz swój świat. Przyznam, że trudno mi go zidentyfikować do jednego czasu. Chwilami mam wrażenie, że jest on odpowiednikiem średniowiecza, a chwilami, że sięga już nieco później. Możliwe, że jest on zlepkiem różnych epok – to ma swój urok, bo nie posiadasz stałego wzorca, tylko sama stwarzasz swój świat.

Akcja cała sprowadza się do okolic zamku – swoją drogą dość zapomnianego przez resztę społeczności Cesarstwa. Pojawiają się jednak opowieści z różnych miejsc, więc mi to nie przeszkadza.

Muszę Cię pochwalić za dużą ilość opisów, które pozwalają mi wyraźnie ujrzeć Twój świat. Nie masz problemu także z wykreowaniem klimatu. Jedyne, do czego się przyczepię, to za duża ilość informacji, która potrafi przytłoczyć – ale to już mówiłam. Chodzi mi o to, że opisujesz wszystko ze swobodą, bo dla Ciebie jest to oczywiste, ale dla czytelników już nie do końca. Spróbuj bardziej tłumaczyć obce(tzn. wymyślone przez Ciebie) terminy czy nieznane miejsca, żeby odbiorca nie miał wrażenia, iż Twój świat jest dla niego taki trochę zamknięty, niedostępny, odległy.

4)   Bohaterowie (9/10pkt.)

W tej dziedzinie też się spisałaś. Głównych bohaterów zarysowałaś mocną kreską  - zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru. Poniżej powiem o nich słów kilka:

Jehan - swoją obecnością sieje postrach. Krzywo patrzy na ludzi, przez co nie jest za bardzo lubiany. Cechuje go złośliwość, mściwość i cyniczność. Nie da sobie nic wmówić; kiepsko także radzi sobie z ukazywaniem pozytywnych emocji. Jest zdecydowanie prawdziwy, ale ma wady – wiele wad. Właściwie to dziwne, że pomimo tego wzbudza u czytelnika jakąś sympatię. Nie jest on dobrym typem bohatera pierwszoplanowego, jednak z pewnością wolę go od osobnika wyidealizowanego. Przynajmniej patrzenie na świat przez pryzmat jego gorzkiego humoru jest ciekawym doświadczeniem.  Patrz, jak dużo mogę o nim powiedzieć – to dobrze. I tak właściwie to jestem ciekawa źródła jego pesymistycznej natury. 

Gwenael – drugi z bohaterów pierwszoplanowych. Stanowi zagadkę, którą odkrywasz przed nami powoli. Na pewno mogę powiedzieć, że jest intrygujący, ale także nieprzewidywalny. Jego zmiany zachowania trochę mnie drażnią, bo przez to trudno określić jego charakter. Wiem, że młody człowiek to człowiek zmienny, ale aż do tego stopnia? I jakkolwiek go lubię, to wydaje mi się on trochę nierealny. Mimo wszystko, jego postać wprowadza sporo życia do opowiadania, jest właściwie jego siłą napędową.  

Reszta bohaterów, taka jak Mons czy Sandor, nie pojawia się tak często, ale też widać, że każdy ma indywidualny charakter i jest w jakimś stopniu ciekawy.

Przyznam, że przez Twoje opowiadanie przewija się wiele postaci, o których poświęciłaś  tylko wzmiankę, więc trudno mi ich skojarzyć. Z drugiej strony, widać, że ten świat jest rzeczywisty, bo nie ograniczasz go do kilku bohaterów, tylko obsadzasz ich w różnych miejscach.

5)   Dialogi/Narracja (10/10pkt.)

Podoba mi się w Twoich dialogach to, że nie zostawiasz ich samopas. Każda wypowiedź ma przyczepioną do siebie reakcję czy też myśli bohaterów, dlatego też tekst sprawia wrażenie dopracowania.

W wypowiedziach Twoich postaci ukazuje się ich charakter. Jehan mówi ze specyficzną dla siebie zrzędliwością, natomiast w słowach Gwenaela uwidacznia się jego niestały charakter. Bohaterowie wypadają więc wiarygodnie.

Zastosowałaś narrację trzecioosobową i tego się trzymasz. Jeżeli opisujesz fragment oczami Jehana, to nie ukazujesz informacji niedostępnych dla jego wiedzy. Zaznaczę tutaj jeszcze jedną rzecz godną pochwały – nawet jeśli wcielasz się w myśli jednego bohatera, potrafisz również w taki sposób ukazać zachowanie drugiego, że możemy się domyślić jego uczuć, choć oczywiście nie wszystkich, tzn. zachowujesz umiar pomiędzy tym, co można wywnioskować po postępowaniu czy mimice twarzy, a tym, czego nie da się wyczytać z zewnątrz. Dlatego z czystym sercem dostajesz maksimum punktów.

6)   Styl (4/4pkt.)

Nie muszę długo czytać, aby się poznać na Twoim stylu. Właściwie już po prologu wyrobiłam sobie o nim zdanie, choć dalsze rozdziały utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Jest rozbudowany i malowniczy. Chwilami ciężko się go czyta ze względu na starodawność, ale nie należę do osób niedoceniających kultury minionych wieków, dlatego jestem nim urzeczona. Jest charakterystyczny, wyróżnia się na tle innych, wprowadza niepowtarzalny klimat.  Bywa trochę zgryźliwy i humorzasty, ale nie przeszkadza mi to - wręcz przeciwnie, uśmiecham się podczas czytania. I odnoszę wrażenie, że masz duży zasób słów, którymi potrafisz się swobodnie bawić.

Wiesz z czym się kojarzył Twój styl? Z moim ukochanym Wiktorem Hugo! Zaryzykuję zatem stwierdzenia, że piszesz jak rasowa pisarka dawnych lat.

Zwracam tylko uwagę na nietworzenie zbyt długich zdań, które potrafią zmęczyć. Ale mimo tego zastrzeżenia dałam ci max. punktów, bo masz, dziewczyno, niebywały talent i grzechem byłoby nie nagrodzić go największą ilością punktów.  

7)   Oryginalność (10/10pkt.)

Myślę, że w powyższych podpunktach wielokrotnie dałam znać, że uważam całe to opowiadanie za oryginalne. Wszystko – fabuła, bohaterowie, motywy fantastyczne – są niebanalne i niepowtarzalne. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam i pewnie już nie spotkam.

Poprawność (19/20pkt.)

Teksty wrzucałam na worda z opcją sprawdzenia pisowni i rozpoczęłam szukanie błędów. Wiesz, co mi podkreśliło? Jedynie nazwy własne. Musiałam się natrudzić, aby coś znaleźć. Głównie tyczy się to jednej sprawy w zapisie dialogów oraz kilku powtórzeń.  Jestem pod wrażeniem.

Prolog

Jehan westchnął, kierując się do drewnianej wieżyczki wystającej ponad skalny występ(przecinek) zasłaniający Górny Zamek od północy. Tutaj pomyślałabym o przecinku, bo ostatni fragment zdania zawiera dodatkowy komentarz.

Niepraktyczna architektura znów dawała o sobie znać. Cokolwiek myśleli sobie pierwsi Koranyi, budowanie zamku w taki sposób, by zostawić sobie tylko jeden, jedyny punkt widokowy na główną dolinę, jakkolwiek malowniczy byłby ten zamek, nie było najlepszym posunięciem. Nawet, jeżeli pozwalało to cieszyć się właściwym dla południowej wystawy słońcem – w końcu zamek nie winorośl, brak słońca mu nie szkodzi. Słowo ,,zamek’’ powtarza się tutaj za często. Radziłabym je zastąpić synonimami forteca, twierdza albo budowla.

Uczeni, którzy wpadli na tę genialną nazwę(przecinek) całkowicie zignorowali wilcze kły i haczykowate pazury paskud oraz ich dziwne upodobanie do ludzkiego mięsa, uwieczniając zamiast tego niewielkie zakręcone spiralnie różki i kolor błon lotnych.


Służył już z takimi; szczeniaki napakowane mocą po czubki uszu, rzucające kulami ognistymi na prawo i lewo, nie patrzące czy swój(przecinek) czy wróg. Tutaj stawiamy przecinek, ponieważ ,,czy’’ się powtarza.

Rozdział I

Zauważyłam, że czasami zjadasz kropki i zapominasz o poprawnym zapisie dialogu. Takie niedopatrzenie pojawia się jednak tylko miejscami, dlatego myślę, że wiesz, o co chodzi, a wyjaśnienia są zbędne –jeśli się mylę, daj znać. Poprawiłam wszystkie tego typu błędy.

Adept Andenais zameldował się w miejscu wykonywania służby – wypalił w końcu Aubertin(kropka)I jest do dyspozycji waszej miłości!

–Tylko szczerze, szczerze proszę. W końcu obaj jesteśmy żołnierzami(kropka) – Uśmiechnął się porozumiewawczo, chociaż ani trochę nie było mu do śmiechu.

– Dziękuję, kapralu(kropka) – Kiwnął głową, przeczesując dłonią i tak już zmierzwione włosy. Cóż, pozostawało zobaczyć to kukułcze jajo na własne oczy.

– Gwenael Andenais, adept pierwszego stopnia – oświadczył z naciskiem młodzieniec, wbijając wzrok w ścianę gdzieś ponad lewym ramieniem generała(kropka) – Mag-rezydent cesarskiego garnizonu Wschodniej Adrady melduje się na stanowisko

– Ja za to pamiętam to doskonale(kropka) – Uśmiechnął się Andenais.

– Być może(kropka) – Wzruszył ramionami.

Poza tym, gdyby chodziło o zwykłego niekompetentnego adepta, na oficjalnym piśmie potwierdzającym przydział widniałaby zwykła pieczęć kancelaryjna, a nie mała pieczęć koronna, znajdująca się w gestii samego kanclerza. Powtórzenie słowa ,,pieczęć’’. Nie jest to jakiś rażący błąd i od biedy może zostać, ale zawsze możesz skorzystać z wyrazu podobnego -  stempel.  

Rozdział IV

I znowu ta sama kwestia z zapisem dialogu.

– Nie, nie śni pan. Zakpiłem sobie z pana. Podle, muszę przyznać(kropka) – Bezwstydnie wyszczerzył się chłopak, wprawiając Jehana w coraz większy stupor.

 Nie, nie powiem nic więcej(kropka)Pokręcił głową mag, ale jego przepraszające spojrzenie wystarczyło, by ostudzić gniew Jehana, na tyle przynajmniej, by był on w stanie w miarę spokojnie wypowiedzieć następne słowa.

– Coś obiło mi się o uszy. Chętnie usłyszałbym więcej(kropka) – Zęby Monsa nie były ani tak białe, ani tak równe, jak młodego maga, ale szczerzył je równie chętnie i nawet chyba szerzej.

Rozdział II

Znów był pod murami Rabathu, znów czarownicy Zengize odbijali ogniste pociski saeliskich magów niczym dziecięce piłeczki wprost na szturmujących cesarskich, znów przyjaciele płonęli wokół niego jak żywe pochodnie, znów chodził po pobojowisku, ledwie rozpoznając w zwęglonych zezwłokach drogie twarze. Podejrzewam, że chodzi tutaj o słowo ,,zwłokach’’.

– Generale! Generale, ocknij się, na miłość Bogini! – Potrząsnął nim Mons, ale nie doczekał się reakcji, więc uciekł się do sprawdzonego sposobu i po prostu uderzył Jehana w twarz otwartą dłonią.

Punkty dodatkowe (4/5pkt.)

Największą uwagę w Twoim blogu przykuwa styl. Już się wypowiadałam na jego temat, ale nadal nie potrafię wyjść z wrażenia. Zachęcasz nim do pisania mnie – osobę tworzącą opowiadania -  a innych niewątpliwie do czytania. Dostajesz aż dwa punkty.

Prócz tego punkt przyznałam za intrygującego młodzieńca o dziewczęcej twarzy i wewnętrznej sile, tworzącego świetny kontrast wobec ponurego i nieprzyjaznego Jehana.

Punkcik zdobyłaś także dzięki własnoręcznie wymyślonym latawcom – zaciekawiły mnie te stworzenia.

Podsumowanie

Cóż, nie sądź książki po okładce, nie oceniaj bloga po szacie graficznej – ten wniosek nasunął mi się podczas kontaktu z tym opowiadaniem. Chyba już wiesz, że Twoja grafika jest koszmarna, ale treść – świetna!

Liczę tylko, że w przyszłości zmienisz wystrój bloga, a także trochę bardziej ustabilizujesz postać Gwenaela oraz dodasz akcji szybszego tempa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Twój blog dopiero rozkwita i wszystko może się zdarzyć. Jak na razie jestem pełna podziwu. Nie spodziewałam się, że przyjdzie mi ocenić tak dobre opowiadanie. Wiesz, z tego powodu oceny nie pisało mi się łatwo – musiałam wnikliwie przejrzeć tekst, aby doszukać się w nim braków. Mam nadzieję, że te kilka błędów, które Ci wytknęłam, sprawią, że staniesz się jeszcze lepsza. Bo zapewne zdajesz sobie sprawę, że nie powinnaś poprzestać teraz na laurach, tylko dalej ćwiczyć i dążyć do doskonałości.


86/100, czyli Zaawansowany (Bardzo dobry - 5)


Życzę Ci dalszych sukcesów i takiej ilości czytelników, na jaką zasługujesz. Może nawet kiedyś spotkam się z Twoimi dziełami w księgarni? Nie byłabym zaskoczona.

31 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę! To niby już trzecia, jaką mam przyjemność czytać, ale pierwsza, która godna jest miana solidnej, rzeczowej oceny. Więc dziękuję raz jeszcze.

    Blogger to siedlisko czarnej, pełzającej magiji i inszego niezbyt przyjaznego laikom tałatajstwa. Tak właśnie myślałam, żeby cosik sensownego z szablonem (albo też jego brakiem) uczynić, no ale nielzia na razie, póki się z kolejek po różnych Ocenialniach porozrzucanych nie wyzwolę. I chyba rzeczywiście zamówienie gdzieścik złożę, chociaż mojego zamku nie oddam, bom do niego straszliwie przywiązana. Chodzi o to, że zamek Wira mocno inspirowany jest takim właśnie potrójnym (no, może bez filigranowych wieżyczek, ale to właściwie jedyna różnica) i umiejscowionym na skale zamkiem Orawa w, a jakże, Orawskim Podzamczu, którenże to zamek zapadł mi w pamięć po wiek-wieków i od którego się już chyba nie wyzwolę...

    Ten adres jest chyba rzeczywiście jakiś problematyczny, bo każden jeden Oceniający ma z nim problem. Tyle że twoje wyjaśnienie tej konfuzji ma ręce i nogi (no, załóżmy, bajda to bajda, nie bujda, chociaż i takową być może…); coś chyba rzeczywiście jest nie tak. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że najpierw założyłam blogaska, potem dopiero zaś zastanowiłam się nad treścią. I działałam w wyniku nocnej głupawki (co jest, musisz przyznać, dość solidną wymówką)! Ale nie czas żałować adresu, gdy opcio się snuje, więc taki już chyba pozostanie, biedny i niezrozumiały...

    Prolog był wynikiem nocnej głupawki, opowiadanie zaczęło bowiem powstawać nie całkiem serio, stąd też to nieszczęsne długaśne (to znaczy długie nawet jak na mnie) zdanie, a także i wrzucony trochę na chybił trafił cytat na belce. Tak, przyznaję się, po prostu zobaczyłam, że wszyscy coś mają i dałam pierwsze, co mi się nawinęło pod rękę. Ale jakoś się podoba, więc niech już zostanie. :)

    Manierę sponsorowania rozdziałów/odcinków przez literki bezczelnie zaiwaniłam ze streszczeń Wiedźmina popełnionych przez Radkowieckiego, więc takaż znowu oryginalna ta idea nie jest, ale się tego nie wstydzę. :D W ogóle kradnę, ile się da, bo za Tęczowy Most udają się po śmierci szczury, tak się przynajmniej utarło mówić w pewnych kręgach. Parę innych zwrotów też bezczelnie uniosłam…

    Co do twojego pytania - popisuję sobie od dawna, aczkolwiek za wyjątkiem starożytnych mirrielowskich fanfików sprzed dekady czynię to jedynie na własny użytek i tylko w moich fanserwiśnych zeszycikach A4. Ale skoro każdy i jego pies wydaje się ostatnio w pewnych kręgach posiadać bloga z opowiadankiem...
    Zalew informacji i tak został mocno ograniczony, zwłaszcza w późniejszych rozdziałach. A ja tak kocham bezsensowne dygresje…! Więc zostaje tylko to, co jakoś tam ma wpływ na fabułę/bohaterów, reszta ginie w mrokach dziejów i przerażających zakamarkach mego umysłu.
    A teraz jeszcze bardziej chaotyczne nagromadzenie chaotycznych uwag, uwaga!
    Gwenael ma na imię Gwenael, nie Gweanael, chociaż i nie dziwota, żeś się ze dwa razy poślizgnęła w tym akurat mianie. Roboczo nazywam go po prostu Gwenem, a zmory, co teorię o jego żeńskiej proweniencji nikczemnie ukuły, zwą go Gwennie. Widzisz, z czym muszę żyć, taka biedna i przez byty ektoplazmatyczne nawiedzana? Pozdrawiam stąd wszystkie mary, zmory i insze nocne upiory, macką do nich wesoło machając! <3
    Wcale nieźle? Tego sformułowania akurat używam na co dzień. Ups! O.O
    Coś jest w tych zezwłokach, że wszystkich konfundują, może w tym rzeczywiście jest coś niezrozumiałego... ;) Archaizm, zresztą jakoś się to widuje gdzieniegdzie... Nie?
    Chemia pomiędzy Jehanem a Gwenaelem, muihihi! Cieszę się, że to zauważyłaś. Opowiadanie ma właśnie NIE być sleszykiem (jeno bromansem, jeśli się uda), a biszykowatość Gwenaela wzięła się stąd właśnie, żem wredne trollisko i zamarzył mi się prawdziwy biszyk (przynajmniej z wyglądu) w oprawie jakoś tam nawet sleszyk sugerującej. Ale sleszyku nie będzie, bo to jest niedoopko bez romansu i Gwennie nie będzie z Jehanem, wy zmory! A, przepraszam…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W ogóle kradnę, ile się da, bo za Tęczowy Most udają się po śmierci szczury, tak się przynajmniej utarło mówić w pewnych kręgach." Proszę nie dyskryminować innych gryzoni! Szynszyle też udają się za Tęczowy Most ; p

      Usuń
    2. Ja i szczury moje upraszamy o wybaczenie i zapewniamy, że nikogo dyskryminować nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy. :D
      Machamy łapciami i mackami do wszystkich szynszyli.

      Usuń
  2. Ciąg dalszy, bo mi zuy blogspot ogranicza długość wypowiedzi:

    Nu, Gwen jest pokrętny i tak patrzę, że jeszcze się chłopak musi potajniaczyć, zanim swą naturę prawdziwą objawi. Spoiler, spoiler, owiewka.
    Świat przedstawiony rzeczywiście jest wyjątkowo podłym miksem epokowym, chociaż akurat celowałam w coś nieco późniejszego niż średniowiecze. Każde umagicznione średniowiecze to fantasy, ale nie każde fantasy to umagicznione średniowiecze!
    Mylące może trochę w tej kwestii arkabalisty i brak prochu (chociaż gdzieś się i jakieś kulomioty pokazały) wynikają z tego, że po świecie kręcą się wyjątkowo ogniści magowie, jeszcze do tego bojowi i na wojnę stadami ciągani. Więc postęp techniczny mógł był zostać na inne nieco tory zepchnięty. Toż nawet do fajerwerków taki mag jest jak najbardziej zdatny, wielofunkcyjne z niego bydlę.
    Mapa…? Ależ nie ma żadnej mapy i żadnej nie będzie! *upycha mapę sztabową pod łóżko* I drzewek genealogicznych nie ma też! *wpycha doniczki do szafy*
    Jehanek nie jest dobrym typem bohatera pierwszoplanowego? Słyszysz, Jehanku, słodyczko ty moja? Nie, serio, po prostu lubię, jak sobie bohater pozrzędzi. Generalik ma to po mamusi. Znaczy po mnie. :P
    Z błędami, no cóż, rzeczywiście się na tych dialogach wywalam, bo mi się łączy czynność z samą wypowiedzią (uśmiechnął=powiedział), ale nie wszędzie akurat słusznie mi potknięcia wskazałaś, bo dopuszczalne jest wciśnięcie narracji w środek zdania, co ze dwa razy w wymienionych miejscach czynię. To tak gwoli ścisłości.
    I strasznie, strasznie się czuję zraniona, że nawet słowem nie wspomniałaś o mojej plejliście! :D Chyba aż sobie autoplej wrzucę z tej rozpaczy.
    No, na razie tyle, wybacz nieskładność komentarza, ale poczytalna to ja nie jestem.
    Pozdrawiam
    Orszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że masz takie zdanie o mojej ocenie. Starałam się napisać ją jak najlepiej, bo wiedziałam, że na taką zasługujesz.
      Cóż, rozumiem sentyment do danych rzeczy, a zwłaszcza do czegoś, co przyniosło Ci natchnienie, więc mój upór do zmiany szaty graficznej trochę zelżał. Ale mogłabyś ją zmienić za jakiś czas.
      Aha, wybacz, nie czytałam ,,Wiedźmina’’, jednak myślę, że inspirowanie się nim to nic złego.
      Przepraszam za pomylenie imienia Gwena :P Starałam się je zawsze kopiować z Twojego tekstu, ale coś widocznie musiało pójść nie tak ;)
      Nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak ,,zezwłoki’’. Specjalnie wypisałam to słowo w google, ale nie znalazło mi czegoś takiego, stąd wzięłam to za pomyłkę. Skoro jednak jesteś pewna, że to archaizm, wierzę Ci.
      Chodziło mi o to, że Jehan nie jest dobrym typem głównego bohatera, bo po prostu ma sporo wad, które trudno polubić. Ale oczywiście doceniam, że nie kreujesz go na kogoś idealnego. Patrzenie na świat jego oczami jest całkiem ciekawe ;)
      Jeśli chodzi o playlistę – bardzo przepraszam, ale w mojej przeglądarce(Internet Explorer) się ona nie odtwarza.
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
    2. Nie o Wiedźmina chodziło (chociaż stamtąd uniosłam "splendory i luksusy"), ale o streszczenia s(zcz)erbialu Radka Teklaka, do których mam spory sentyment. :D

      No, ocena ma trochę niedociągnięć, choćby technicznych, ale ogólnie rzecz biorąc, zrobiłaś kawał roboty.

      Ktoś jeszcze korzysta z IE? O.O Dobrze wiedzieć.

      Usuń
    3. Żałuj, że Ci się playlista nie odtwarza (olaboga, nie sądziłam, że ludzie jeszcze Explorera używają!). Kiedy wczesnym popołudniem czytałam Twoją ocenę, to nie miałam czasu skomentować, ale też miałam zamiar o tej muzyce w swoim komentarzu wspomnieć. Na Twoim miejscu, Marzycielko, na chwilkę zainstalowałabym sobie inną przeglądarkę i posłuchała, bo warto - fajny klimat :>.

      A co do treści, to muszę przyznać, że bardzo poprawił Ci się styl pisania od poprzedniej oceny. :) Kurczę, jak ja wam wszystkim zazdroszczę, że potraficie się tak bardzo rozpisać o zaledwie pięciu rozdziałach...

      Usuń
    4. O rany, ale mi się wstyd zrobiło ;) Masz rację, Noisiu, muszę pomyśleć nad zainstalowaniem chroma.
      I dziękuję ślicznie, że tak uważasz. Powoli nabieram wprawy, choć jeszcze sporo muszę się nauczyć ;)

      Usuń
  3. Gratuluję kolejnej oceny, Marzycielko!
    Co do punktów za grafikę i dodatki, to trochę się zdziwiłam, bo sama jestem dość wyrozumiała w kwestii szaty graficznej. Rozumiem Cię jednak, bo napis na nagłówku jest mało czytelny, a porządek w menu to rzecz wysoce pożądana.

    "Zaskoczone wywołał we mnie zwrot akcji z wyżej wymienionym chłopcem." - Raczej zaskoczenie :)

    Mam pytanie - za co poleciał punkt za bohaterów?

    Ogólnie, Marzycielko, bardzo podoba mi się Twój styl, czyta się bardzo przyjemnie :) Bardzo dużo komentowałaś, co na pewno jest wyczynem przy tak dobrym tekście i niewielkiej ilości rozdziałów. Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że za biednego Gwenaela, którego rozchwianie jest zamierzone i uzasadnione fabularnie, bajdełejem. Taka kreacja, no cóż.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za wyrażenie swojego zdania ;)
      Oj, racja, już poprawiam ten błąd.

      Ja też staram się być wyrozumiała, ale przyznam szczerze, że odkąd pierwszy raz weszłam na bloga Orszuli, miałam ochotę poruszyć kwestię grafiki, bo naprawdę nie jest ona w dobrym stanie. Niektórzy ludzie patrzą po wystroju, więc taki ich zniechęci. Dlatego autorka wiele zyska na poprawieniu go.

      Co do bohaterów - wahałam się, czy dać max punktów, ale stwierdziłam, że postać młodego maga jest za bardzo zmienna, a przez to traci trochę na realności. W końcu każdy człowiek ma jakiś schemat swojego charakteru. Oczywiście dynamizm tego bohatera jest zaletą, jednak chwilami wydaje mi się przesadzony.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Uhm, ale Orszulina bajda to nie jest bezsensowny zlepek wyrazów. To jest epitet. Orszulina to nie przekształcony nick, to forma gramatyczna. Czyja? Orszulina. Adres innymi słowy znaczy więc "bajda Orszuli". I bajda nie jest od bujdy, tylko od bajania - opowiadania baśni.
    Parę razy zaskoczyłaś mnie nieznajomością rzeczy, zdawałoby się, dość znanych, ale przynajmniej gugiel cię nie gryzie :)
    Styl. Zgrzyta, i to dość mocno. Chwilami jest dobrze, ale chwilami... Na siłę chcesz budować wyszukane konstrukcje, a po prostu nie umiesz w nich łączyć słów (bo nie wszystkie do siebie pasują). Wychodzą z tego zdania niepoprawne stylistyczne, często nie mające żadnego sensu albo zmieniony czy też po prostu dziwaczne. Na tym etapie radziłabym Ci pisać po prostu prosto i zwięźle. To żadna ujma, a taki tekst też przyjemnie czytać.
    Kompletnie nie jestem w stanie kliknąć w odnośnik do drugiego szablonu przez te zmieniające rozmiar literki, dopiero jak sobie do worda skopiowałam, udało się. Chwali Ci się, że tyle pracy włożyłaś w poszukanie odpowiedniego szablonu, do czego przecież nie jesteś zobowiązana. Chociaż dla mnie generalnie ocenianie szablonu to głupota, najważniejsze, żeby był czytelny. Generalnie Twoja chęć pomocy we wszystkim jest taka... przyjemna :D Aż się trochę wiarę w ludzi odzyskuje.
    Co do błędów - stylistycznych nie wypisuję, ale techniczne, co mi się rzuciło w oczy:
    "zalążek…ciekawej" - Spacja po dwukropku.
    ale wyczuwam w nim jakąś nutkę humoru i ironii, a także sugestii, co do zamkowej scenerii Twojego opowiadania" - po co ten przecinek przed co? Przecież nie ma drugiego orzeczenia.
    "łady" - ładny
    "muru(bądź ściany)" - spacja przed nawiasem
    Okej, tutaj przejrzałam resztę tekstu i stwierdziłam, że Ty w ogóle nie dajesz spacji przed nawiasami i po wielokropkach. Powinno się.
    "do tych, z czasów średniowiecznych" - po co ten przecinek?
    "Zaskoczone wywołał" - zaskoczenie
    "trochę informacji" - podwójna spacja
    "kapelana jest" - podwójna spacja - łatwo je skasować w wordzie przez "znajdź i zamień"
    Miałam nie wypisywać stylistycznych, ale...
    "rozwinięcia Bogini" - sobie wyobraziłam Boginię, jak się rozwija na podłodze. Postaci, charakteru albo co.
    "To znaczy, wierzy" - zbędny ten przecinek
    "czytałam je zainteresowaniem" - zgubiłaś "z"
    "Lubię poznać" - poznawać
    Albo Victorem, albo Wiktorem, na pewno nie Viktorem.
    "czy swój(przecinek) czy wróg" - nie, tu nie ma być przecinka. Przed "czy" przecinek dajemy, jeśli wprowadza zdanie podrzędne, nie przy zestawieniu rzeczowników.
    Pewnie błędów jest trochę więcej, ale tak dokładnie się nie wgłębiałam.
    Ocena jest na pewno wnikliwa i widać, że włożyłaś w to sporo pracy, a wnioski trafne (choć nie wiem, na ile zainspirowały Cię komentarze ;)), ale chwilami wyraźnie się powtarzasz (chociaż masz tego świadomość).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >"czy swój(przecinek) czy wróg" - nie, tu nie ma być >przecinka. Przed "czy" przecinek dajemy, jeśli wprowadza >zdanie podrzędne, nie przy zestawieniu rzeczowników.

      No ale tu mamy podwójne "czy". Nie powinno to więc być zapisane jak przy powtórzonym "i" - "i śmieszno, i straszno"?

      Melomanka

      Usuń
    2. A wiesz, że moje pierwsze skojarzenie po przeczytaniu słowa ,,bajda’’ było związane z baśniami? Ale potem dla pewności poszperałam w internecie i dowiedziałam się, że jest to inna forma bujdy.
      Masz rację, przy tym opowiadaniu nierzadko zaglądałam do google. Cóż, uczymy się przez całe życie.
      Jeśli chodzi o mój styl – ja wiem, że niektórzy go nie trawią. Wybacz, to chyba ,,zboczenie zawodowe’’. Na co dzień piszę opowiadania, w których stosuję różne takie dziwne konstrukcje i choć dla niektórych są one dość niezrozumiałe, ja je lubię i swobodnie się wśród nich czuję ;) Ale widać przelało się to także na moją ocenę. Masz rację, tutaj powinnam pisać prostszym językiem, a nie zagalopowywać się nie wiadomo gdzie. Na przyszłość postaram się to ograniczyć ;)
      Dla tego opowiadania zrobiłam wyjątek z szukaniem szablonu, bo stwierdziłam, że naprawdę tego potrzebuje. Poza tym chciałam udowodnić, że nawet do tej tematyki coś się znajdzie. Ocena grafiki to kwestia gustu, ale nie mogłam się powstrzymać przed skrytykowaniem tego nagłówka. Dla mnie jest on po prostu nieładny.
      Dziękuję za wytknięcie błędów. Oceniająca też ma się prawo mylić ;)Już poprawiam.
      Wiem, że się powtarzam. Zwłaszcza ze słowem ,,ciekawy''.
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam :)

      Usuń
    3. A propos szablonów, to drugiego nie mogę otworzyć, ba, złapać myszką, nie tylko zresztą ja mam ten problem. Mogłabyś podać go raz jeszcze? Strasznie wam skaczą linki, jakieś felerne formatowanie chyba.
      Ta sowa taka sobie, ale de gustibus...

      Usuń
    4. U mnie wszystkie linki otwierają się bez problemu, ale to chyba kwestia przeglądarki ;)
      Proszę bardzo, tutaj masz ten drugi szablon:
      http://galeria-elfaby.blogspot.com/2013/02/76-zamowienie-lunatyczka.html

      Usuń
    5. Melomanko, myślę, że masz rację. Zapomniałam o tym i automatycznie poprawiłam, a przecież podczas pisania oceny właśnie dlatego wyróżniłam to zdanie. Przepraszam za takie nieogarnięcie ;)
      Dzięki za zwrócenie uwagi. Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze ;)

      Usuń
  5. "Pod komentarzami jednak przeczytałam Twoje zapowiedzi, że zwiększenie tempa akcji ma nastąpić już za niedługo, dlatego jestem dobrej wiary." Raczej dobrej myśli, pierwszy raz widzę wyrażenie "dobrej wiary".

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie też ta ,,dobra wiara' dziwnie brzmiała, ale ostatecznie postanowiłam ją zostawić. Może masz rację, ,,dobrej myśli'' jest lepsze.
      Pozdrawiam i gratuluję czujności :)

      Usuń
  6. Napis na nagłówku jest rzeczywiście trudny do przeczytana - spędziłam dobrą chwilę, próbując go odszyfrować, bo wciąż wychodziły mi "Zamkowe rajdy". A grafika ogółem nie zachwyca, choć tworzy dobry klimat i pokazuje, o czym będzie historia.
    Zachęciłaś mnie do przeczytania "Orszuliny bajdy", widzę że to ciekawy blog. Początkowo nie zapowiadał się dobry wynik, ale - jak sama mówisz - "nie oceniaj bloga po szacie graficznej". Przepraszam za tak krótki komentarz, ostatnio nie mam na nic czasu.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za opinię :) Tak, polecam przeczytanie tego bloga, bo faktycznie jest ciekawy. Orszula na pewno się ucieszy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. "Orszulinej bajdy", tak to się odmienia.

      Usuń
  7. Żałuję ogromnie, że nie oceniasz opowiadań obyczajowych, bo chętnie podesłałabym ci własne. Chyba, że czasem robisz wyjątek...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z reguły nie lubię tego typu opowiadań, ale skoro Ci tak zależy - mogę zrobić wyjątek :) Tylko na razie mam zablokowaną kolejkę - jak się odblokuje, to z chęcią przyjmę Twoje zgłoszenie.

      Usuń
    2. Właśnie w tym momencie ją odblokowałam ;) a tak przy okazji - nawet jeśli masz zablokowaną kolejkę, a chcesz kogoś do siebie przyjąć, nie ma najmniejszego problemu. Ja blokuję kolejkę, dlatego że masz już w niej limit blogów, który możesz przyjąć. Jeśli jednak wiesz, że dasz radę wziąć więcej, nie ma problemu, mogę Ci kogoś dorzucić. To tak na przyszłość :> Mam nadzieję, że jasno napisałam to, co chciałam Ci przekazać xd

      Usuń
    3. Właśnie pojawiło się do Ciebie kolejne zgłoszenie, Marzycielko (znaczy pojawiło się wcześniej, ale zaplątało się w spamie, nie wiem czemu i dopiero teraz je zauważyłam). Dlatego pytam na zaś - czy mimo zablokowanej kolejki przyjmiesz Gayaruthiel czy mam umieścić bloga w wolnej w razie zgłoszenia?

      Usuń
    4. Aha, czyli tak to wygląda. Ok, zrozumiałam :) W takim razie przyjmę jeszcze zgłoszenie Gayaruthiel.

      Usuń
  8. O, to fantastycznie! Akurat zabrałam się za piąty odcinek, ile mam jeszcze - orientacyjnie - czasu na ewentualne rozszerzenie treści? Jestem nowa w tym opowiadaniowo - ocenialnianym świecie i jeszcze nie wszystko wiem :) Jutro was dodam do linków i wypełnię zgłoszenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będziesz musiała poczekać jakiś miesiąc, bo przed Tobą mam jeszcze 4 inne blogi.
      Także masz jeszcze dużo czasu ;)

      Usuń
    2. Super! Bardzo mnie to cieszy, bo powoli akcja zaczyna się rozwijać, ilość notek rośnie i jest szansa, że dasz radę choć trochę się wciągnąć :)

      Usuń